Czarna Puszcza[W głębi puszczy] Na tropie

Nocne zwierzęta, pumy, nietoperze, wilkołaki, niedźwiedzie. Pułapki, mroczne jaskinie, burze, wycie wilków, istoty przerażające i potwory... to tylko przedsmak tego co spotka Cię w Czarnej Puszczy, krainie znajdującej się na północny zachód od Doliny Umarłych, świecie, którego nigdy nie pozna przeciętne stworzenie.
Awatar użytkownika
Hajime
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny - Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hajime »

- Mgliste Bagna... - mruknął do siebie Hajime, dosłownie trawiąc tę informację. Oczywiście smokołaczka miała rację, ta drogą będzie dużo szybsza, jednakże jak zauważyła zmiennokształtna nie należała ona do najbezpieczniejszych. Cóż z tego, że formująca się drużyna nie należała do specjalnie zwyczajnych istot, to jednak jedno spotkanie ze śmiercią w ciągu tygodnia było wystarczającą ilością atrakcji, jak na stare kości czarodzieja.
Niczego jednak nie da się wymyślić na pusty żołądek, a na pewno nic mądrego, tak więc nasz bohater odebrał z lekkim ukłonem misję podaną mu przez naturiankę, po czym zaczął jeść. Z każdą kolejną porcją jego umysł robił się jakby jaśniejszy i łatwiej mu było podejmować przeprowadzać procesy myślowe, tak więc jednym z nich się czarodziej zajął. Cóż, droga przez Mgliste Bagna nie należała do bezpiecznych, to już ustalili, jednakże wędrowanie Mroczną Puszczą też nie należało do najprzyjemniejszych metod spędzania czasu, co więcej wszystko wskazywało na to, że "kobieta" zna drogę i nie wyglądała na osobę ze skłonnościami samobójczymi więc raczej sama się w kłopoty nie wprowadzi, a nawet jeśli to chyba sobie poradzą, prawda?
Przed podjęciem ostatecznej decyzji, siwowłosy postanowił "skonsultować się" z najdawniejszym towarzyszem swoich wypraw, którego intuicja nigdy ich jeszcze nie zawiodła - tak, mowa o białyn Surnahu. Jedna krótka wymiana spojrzeń z wilkiem wystarczyła, by czarodziej nabrał pewności.
- Dobrze, ruszymy przez Mgliste bagna. - ogłosił, po czym położył na ziemi miskę, by jego towarzysz mógł ją wyczyścić (a co zrobił ze sporą radością, objawiającą się błyskiem w oczach i szeroko merdającym ogonem). Teraz pozostawało już tylko czekać na zadeklarowanie gotowości do drogi przez pozostałych...
Awatar użytkownika
Zerraveth
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zerraveth »

Skończyła jeść i wyciągnęła z kieszeni ściereczkę. Wytarła naczynie dokładnie, po czym oddała je Mizuko z dziękczynnym kiwnięciem głowy.
- Więc ustalone - zwróciła się do dwójki nowo poznanych. - Lepiej się zbierajcie. Droga do i przez bagna nam trochę zajmie. Potem powinno pójść szybko, bo trochę za bagnem wejdziemy na szlaki. Bierzecie konia ze sobą? - spytała, wskazując na wciąż śpiące zwierze. Ten pomysł raczej jej się nie podobał, bo takie zwierze może sprawiać trudności na niewydeptanym szlaku. W gorszych momentach musiałaby wciąż je trzymać we władzy uspakajających zaklęć. O psa się nie pytała. Będzie musiała go znieść, no i pewnie ni był to taki zwykły psiak co tylko merda ogonem. Może się przydać w razie niebezpieczeństwa.
Zer wytarła swoją łyżkę i schowała do plecaka. Zarzuciła go na plecy wstając i oparła się na swoim kosturze, czekając na tamtą dwójkę. Rozejrzała się po okolicy, zastanawiając się, czy nie zatrzeć choć odrobinę śladów po ognistym murze czarodzieja. Właściwie nawet nie wiedziała jak się za to wziąć.
Awatar użytkownika
Hajime
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 61
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pradawny - Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Hajime »

Widząc jak przewodniczka zbiera się do drogi, Hajime również zaczął sprzątać swoje rzeczy do plecaka, Mizuko również zabrała się za porządki, z tym że jej szło to zdecydowanie łatwiej, zamiast martwić się o miejsce w jakiejś podróżnej torbie, po prostu "wrzuciła" wszystko do pierścienia, wprowadzając czarodzieja w niemałą konsternację. "Dlaczego ja nie mam takiej zabawki?" mruknął do siebie w duchu starając się jakoś opakować swój dobytek, ale jego czworonożny przyjaciel nie specjalnie mu to ułatwiał, starając się raz po raz wścibić swój pysk do torby.
- Siedzieć! - warknął nieco już poirytowany czarodziej, na co wilk opuścił uszy w żałosnej pozie, pozwalając swojemu panu dokończyć porządki, a gdy wszystko znalazło się na swoim miejscu należało się jeszcze zająć koniem...
Hajime posłał klaczy niepewne spojrzenie. Był niemal pewien, że jeśli ją tutaj zostawią, to niechybnie padnie ofiarą jakiegoś dzikiego zwierza, co prawda podróż przez bagna nie będzie z nią łatwa, ale nie po to ją przecież ratowali, by teraz porzucić. Sekundy mijały, a jakąś decyzję trzeba było podjąć. Jasnowłosy posłał naturiance niemą prośbę o pomoc, ale ta zdążyła się już zmienić w niewielkiego wróbla i przysiąść na jego plecaku, na co ten jedynie westchnął. Musiał coś zrobić sam. Postawiony przed taką, a nie inną sytuacją niespiesznie podszedł do klaczy, która zdążyła się w między czasie obudzić i widząc zbliżającego się czarodzieja postawić uszy.
- Spokojnie... - przemówił do konia, ale ta podniosła się na równe nogi, parsknęła i cofnęła o kolejne dwa. - Nic nie rób. - zwrócił się do Zerr, po czym spojrzał zwierzęciu w oczy. Widział w nich strach, zagubienie ale i nutę ufności. Klacz wiedziała komu zawdzięcza życie, poza tym była domowa, więc nauczono ją ufności do ludzi. "I co ja mam z tobą zrobić?" zapytał sam siebie czarodziej, po czym wpadł na pewien pomysł - może i nie był najlepszym jeźdźcem, ale niewątpliwie był znawcą zwierząt i stworzeń Alaranii.
- Surnah, naprzód! - rzucił polecenie przyjacielowi, po czym ten pognał przed siebie w głąb puszczy, co w mniemaniu czarodzieja powinno nieco uspokoić klacz, a jemu dać szersze pole do manewru. Zgodnie z przypuszczeniami maga, nieparzystokopytna rzeczywiście "odprężyła" się nieco kiedy wilk zniknął jej z oczu (chociaż mogło to być za duże słowo), więc można było przejść do fazy drugiej. Jasnowłosy podszedł raz jeszcze do klaczy i przemówił do niej, ale tym razem językiem elfów. Zwierzę słysząc tę mową podniosło wysoko uszy ze sporym zainteresowaniem, a po chwili postawiło krok w stronę maga. Wszystko wskazywało na to, że po pierwsze pradawna mowa elfów jak zawsze czyniła cuda w sprawach międzygatunkowych, po drugie możliwe że klacz należała kiedyś do elfa, a przynajmniej kogoś kto znał mową starszego ludu. - Znasz te mowę, prawda? - przemówił do niej znów w narzeczu elfów (w tym przypadku leśnych) i zaryzykował wystawienie dłoni w stronę klaczy. Było to troszkę ryzykowne i mogło się wiązać z utratą palców, ale na szczęście dla czarodzieja, zwierzę pochyliło głowę i dało się pogłaskać, to przesądziła sprawę. - Ta klacz musiała należeć do elfów. Zabieram ją ze sobę. - oznajmij Zerr, której jeśli dobrze zakładał pomysł średnio się podobał, po czym znów zwrócił się do klaczy (oczywiście, po elficku) - Od teraz nazywasz się Eyva. Chodź za mną... - po tych słowach zarzucił sobie plecak na grzbiet, na szczęście jak się okazało Mizuko ważyła dokładnie tyle, ile wróbel, po czym wraz z nową towarzyszką zaczął kroczyć za Zerr...

Ciąg dalszy: Hajime (Surnah, Eyva, Mizuko) i Zerraveth
Zablokowany

Wróć do „Czarna Puszcza”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości