Czarna Puszcza[Przed Puszczą] Bestie, strzeżcie się!

Nocne zwierzęta, pumy, nietoperze, wilkołaki, niedźwiedzie. Pułapki, mroczne jaskinie, burze, wycie wilków, istoty przerażające i potwory... to tylko przedsmak tego co spotka Cię w Czarnej Puszczy, krainie znajdującej się na północny zachód od Doliny Umarłych, świecie, którego nigdy nie pozna przeciętne stworzenie.
Awatar użytkownika
Tilgor
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Tryton
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tilgor »

Tilgor w reakcji na warknięcie odruchowo wystawił przed siebie swój trójząb. Kątem oka spojrzał na towarzyszy, po czym bez dłuższego namysłu odważnie wysunął się na pierwszą linię. Uznał bowiem, że zasięg jego broni daje mu przewagę nad tym, co się kryje w krzakach, czymkolwiek by to nie było. Mierząc kłami wideł ku leszczynie, oczekiwał jakiejkolwiek reakcji poza cichym, niesłyszalnym niemal mrukiem.

Spokojnie - Nie szukamy z tobą zwady.
Pozwól nam przejść, a nic ci się nie stanie.


Zanucił niezwykle melodyjnie tryton w języku, który znali tutaj tylko on i Adrastos. Śpiewając, nie spuszczał oczu z kryjówki stworzenia. Czekał, nie bardzo pewien co właściwie zrobić - zabić czy iść dalej?
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Elf nawet nie drgnął, słysząc warknięcie. Kolejne zwierzę broniące swojego terenu, lub samica młodych. Lekko zdziwiło go jednak, to że tryton śpiewał, wypowiadając słowa w mowie zwierzęcia. Sam również postanowił, przemówić do stworzenia. W końcu co dwa głosy istot, to nie jeden.
-Jesteśmy przyjaciółmi. Nie zrobimy ci krzywdy. Chcemy tylko przejść, nie musisz się nas obawiać. Odejdziemy stąd możliwie najszybciej. Masz moje słowo. - W przeciwieństwie do Tilgora, Adrastos nie trzymał napiętego łuku. Z takiej odległości, niewiele by mu to pomogło. Jeśli stworzenie zaatakuje... Ostrza na końcu jego broni wystarczą, by zabić.
Awatar użytkownika
Tilgor
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Tryton
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tilgor »

Nie był do końca pewien, czy to jego słowa, czy też może Adrastosa - a może dopiero połączenie ich obu - zadziałało w ten sposób na ukryte zwierze. Wiedział tylko, że nagle przestało ono warczeć i zaraz szybko czmychnęło w głąb lasu tak szybko, że Tilgor zdołał uchwycić jedynie to, że miało ogon. Odetchnął z ulgą i opuścił broń rozluźniając się. Nie chciał do prawdy zabijać zwierzęcia, które przecież nikomu nic nie zrobiło. Wiedział jednak, że choćby bardzo się starał, nie będzie mógł przekonać słowami każdego stworzenia.

- Skoro uciekł, możemy iść dalej. - rzucił, w sumie na wiatr, bo przecież każdy o tym wiedział. - Prędko, nie mamy dużo czasu.

Nie czekając zbyt długo na reakcję towarzyszy, ruszył dalej wydeptanym duktem. Spojrzał w górę. Tutaj, niemal na skraju puszczy, korony drzew nie są tak gęste jak zapewne są w jego centrum, toteż sporo światła prześwituje ku nim. Słońce - jak mu się wydawało - ani drgnęło odkąd weszli do puszczy. Bo i w sumie daleko nie zaszli. Spojrzał jeszcze dyskretnie na obu towarzyszy. Już po tym incydencie poznał nieco ich charakter. Lubi zbierać informacje o osobach, z którymi podróżuje, jest to też bardzo przydatne. Dobrze jest wiedzieć, jak zareaguje kompan.

Szli ciągle duktem kierując się w stronę Mglistych Bagien. Dzień mijał raczej spokojnie, żadne zwierze już ich nie zaskoczyło. Na oko było trochę po południu, kiedy nagle wydeptana droga urwała się, a raczej jej dalszy ciąg widać było wyłącznie przez coraz gęstszą trawę, w końcu jednak tonęła wśród łąk. Stali więc pośrodku lasu - na prawo drzewa, na lewo drzewa, za nimi dukt, a przed nimi - łąka. To oznaczało, że od całkiem sporego czasu nikt tędy nie chodził. Ciekawe dlaczego...

Tilgor regularnie spoglądał w górę, próbując oszacować czas, w którym będzie musiał wrócić do wody. Miał jeszcze czas do wieczora, to jest do godziny osiemnastej około.
Awatar użytkownika
Juno
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek z domieszką wampirzej k
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Juno »

Juno rozglądała się spokojnie dookoła. Zwierzak już dawno sobie poszedł, a i kolejnych ,,kumpli" nie było. Również i ona, starała się oszacować godzinę, która to już mogła być.
-Ile zostało nam jeszcze czasu?- zapytała, odgarniając jakąś gałąź.- W sensie, jak dużo mamy jeszcze czasu, aby znaleźć... coś, w czym będziesz mógł zanurzyć swój ogon?
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Elf milczał, również patrząc w niebo. On jednak nie próbował oszacować czasu, lecz odszukać sokoły. Dostrzegł lecący w ich stronę od północy cień, uśmiechnął się rozpoznając w nim ptaka. Nie musiał długo czekać, nim Ravi usiądzie mu na ramieniu.
-Jak sytuacja?
- Stado wiwern, może dziesięć sztuk leci w tym kierunku. Są wygłodniałe.
- Ravi mówiła spokojnym, poważnym tonem.
- Niech to. Ile mamy czasu?
- Może kilka minut.
- Mało...
- Ty... Ale wiesz, że cię wrabiam? -
w głosie sokolicy brzmiało rozbawienie. Zaśmiała się po ptasiemu - Szkoda, że nie widać twojej miny teraz!
- Ja ci coś kiedyś zrobię...
- choć był zły, że go okłamała, trochę rozbawiło go, że jej się to udało.
- Nic mi nie zrobisz, przerabialiśmy to już wiele razy.
- do rozbawienia w głosie, dołączyła pewność siebie ptaka.
- Za dobrze mnie znasz... Ale tak poważnie, jak wygląda okolica?
- Beznadziejnie. Powinniśmy wrócić, na jakieś tereny bardziej sprzyjające życiu...
- Spokojnie, zrobimy to. Zrobisz coś dla mnie?
- Co tym razem?
- Znajdźcie z Aiasem jakieś źródło w okolicy.
- Phy! Wymyśliłbyś coś trudniejszego!
- innym razem, Ravi. Leć już. -
- Sokolica poderwała się do lotu, w ciągu poł minuty znów zniknęła podróżnikom z oczu. Adrastos mógł znów wrócić, do przyglądania się otoczeniu.
Awatar użytkownika
Tilgor
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Tryton
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tilgor »

Tilgor spojrzał na Juno, szybko jednak odwrócił wzrok, bo potknął się o wystającą z ziemi gałąź. Błyskawicznie puścił w powietrze soczystą wiązankę przekleństw. Na szczęście nie przewrócił się, jedynie zachwiała się jego równowaga.

- Czasu mamy całkiem sporo, bo niemal do zachodu słońca. - rzekł Niemniej jednak powinniśmy choćby orientacyjnie wiedzieć w którą stronę zmierzać.

Zupełnie jak na życzenie, na ramieniu elfa wylądował sokół. Przysłuchiwał się uważnie wymianie zdań, stojąc plecami do Adrastosa. Gdy usłyszał o wiwernach, z początku się przestraszył. Potem poczuł pewnego rodzaju rządzę krwi - dawno nie miał okazji pomachać bronią. Natomiast jeszcze później wszystkie emocje opadły, a w ich miejsce pojawiła się ulga i rozbawienie.

Uznając to za stosowne - skoro i tak stali w miejscu - usiadł na ziemi, kładąc torbę obok siebie. Zdjął z głowy metalowy hełm, przetarł pot chustą, zaczerpnął wody z bukłaka. Przejrzał jeszcze raz stan ekwipunku, po czym schował wszystko - łącznie z hełmem - do plecaka, a wyjął zza ubrania księgę z zaklęciami. Miał ich tam dość sporo, jednak tylko kilka z nich znał na pamięć. Wśród nich były zarówno tak proste jak proste manipulacje płynem, poprzez podgrzewanie ich aż do potężnych zaklęć mogących tworzyć ogromne fale. Oczywiście większość z tych zaklęć tu, na lądzie, była zupełnie bezużyteczna z racji braku źródła płynu. Wiedział jednak, że w razie czego byłby w stanie na przykład skroplić parę wodną, albo wychwycić wilgoć z ziemi, by pozyskać owe źródło, choć były by to bardzo niewielkie ilości. I tak oto rozmyślał nad swoją magiczną mocą, oczekując powrotu sokoła.
Awatar użytkownika
Juno
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek z domieszką wampirzej k
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Juno »

Kiedy tak, Adrastos przyglądał się otoczeniu, a Tilgor rozmyślał, Juno z zadziwiającym spokojem oparła się o drzewo. Przymknęła oczy, jednak na tyle, aby mieć chociaż maleńki wgląd na sytuację, która się działa na polanie. Jako, że na razie było spokojnie, pozwoliła sobie odpłynąć w swoje myśli. Musiała jeszcze oszacować czas, kiedy to ostatnio spożywała jakiś ,,posiłek".
Z... trzydzieści lat, to raczej przeminęło. Pewnie jakieś pół wieku. myślała.
Więc jeśli dobrze skojarzyła datę, to niedługo będzie musiała się zregenerować, na chociażby sarence, bądź trzech, ewentualnie czterech dorodnych zającach. Jeśli nie... wzdrygnęła się, na samą myśl, co może się stać.
Otworzyła więc oczy, również czekając na sokoły, które (jak liczyła) miały niedługo wrócić.
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Elf usiadł na ziemi, dokładnie tam gdzie stał. Jak znał swoje sokoły, to nie wrócą zbyt szybko. Nim pojawił się Aias, minęło może dziesięć minut. Ptak trzymał w dziobie martwego królika, więc zamiast siadać jak zwykle na ramieniu elfa, wylądował na ziemi.
- Rozumiem, że coś znalazłeś? - Nie doczekał się odpowiedzi, ptak zajęty jedzeniem nie zamierzał odpowiedzieć. Elf pokręcił głową, te stworzenia nigdy nie będą idealnie posłuszne... po chwili, dołączyła do nich również Ravi.
- Może przynajmniej ty powiesz, że coś znalazłaś?
- No coś mamy, ale daj zjeść może najpierw, coś nam się należy raczej?
- Czekał więc spokojnie, aż ptaki się najedzą, co trwało kolejne minuty. Gdy skończyły, zostały jeszcze resztki posiłku.
- No, to teraz możemy rozmawiać.
- Więc co macie?
- Skrzydła...
- Szpony...
- Pytam o to czy znalazłyście wodę...
- elf ewidentnie nie miał ochoty na żarty.
- No przecież wiemy!
- Podroczyć się nie można?
- Nie.
- No dobra... Trzy godziny drogi na wschód, z lekkim odchyleniem na północ.
- Dzięki.
- Adrastos spojrzał na trytona. Skoro tamten rozumiał całą rozmowę, niech decyduje czy warto tak daleko iść.
Awatar użytkownika
Tilgor
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Tryton
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tilgor »

Tilgor jak najbardziej zrozumiał rozmowę, lecz nie wiedział, co odpowiedzieć. To dość daleko, w dodatku trochę nie po drodze. Z drugiej zaś strony i tak musimy znaleźć jakiś zbiornik wodny, nie wiadomo gdzie może być jakiś inny. W końcu zdecydował zapytać o to drużynę. Najpierw wytłumaczył Juno, co takiego odkryły sokoły, a później zapytał:
- Rozważmy to - powiedział spokojnie - Czy idziemy w tamtym kierunku? Zostało mi jeszcze sporo czasu, więc nie potrzebuję wskoczyć do wody aż tak pilnie, mimo tego nie wiemy gdzie można znaleźć inny zbiornik. Jaka jest wasza opinia? Czy dokładamy sobie drogi, czy może zaryzykujemy? A nuż coś się znajdzie, poza tym mam jeszcze plan B. - widząc pytający wzrok towarzyszy, wyjaśnił - Władam magią wody, mogę przecież stworzyć jakąś sadzawkę. Będzie to jednak bardzo męczące, dodatkowo potrzebuję miejsca, gdzie mógłbym zebrać wodę, nie wiem, jakąś dziurę czy większe zagłębienie.
Oczekiwał, patrząc na kompanów.
Awatar użytkownika
Juno
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek z domieszką wampirzej k
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Juno »

Juno zamyśliła się na chwilę. Jasne, mogli zaryzykować i iść dalej. W sumie to by było całkiem w jej stylu: ryzyko.
Z drugiej strony nie mieli pewności, kiedy trafi się kolejne jeziorko. A jeśli by się nie znalazło Tilgor umrze. W dodatku i jej przydałaby się regeneracja, zważywszy, że ostatni ,,posiłek" był niemal pięćdziesiąt lat temu. On miał plan B, a i ona mogła poszukać coś dorodnego. Westchnęła z lekkim podenerwowaniem, nienawidziła wybierać.
-Cóż... zważywszy na to, że potem, możemy nie trafić na żadne inne bajorko, ani na wgłębienia, dziury i takie tam...- ponownie westchnęła.- Mając to wszystko na uwadze, proponuję ruszyć nad to jezioro. Oczywiście, to w dużej mierze zależy również, czy chcecie aż tak nakładać drogi, czy wolicie zaryzykować.
Awatar użytkownika
Tilgor
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Tryton
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tilgor »

Rad z odpowiedzi Juno, toteż podziękował jej za to. Teraz z kolei spojrzał na elfa. Chociaż się starał i w pełni uwagi szukał jakichkolwiek szpar w jego zasłonie na twarz, nie był w stanie niczego znaleźć. Po prostu elfowi bardzo zależało na tym, żeby jednak nikt go nie rozpoznał. A może coś ukrywa... Nie czekając jednak na odpowiedz Adrastosa, dorzucił drwa do ognia:

- Szczerze, to ja również wolałbym ruszyć ku jeziorze. Tu chodzi o moje być albo nie być. Zrozumiem jednak twoje odmienne zdanie.

Teraz już umilkł. Podparł się na trójzębie i na chwilę odpłynął myślami w odległe miejsce. O tak, daleko na północ, tam, gdzie jeszcze żadna z istot lądowych nie była, leżał jego dom - na dnie oceanu... Oceanu bez nazwy, bowiem nikt go jeszcze nie odkrył, a wśród trytonów i syren nazywany był po prostu Domem. Przypomniało mu się dzieciństwo, jego pierwsze nauki od ojca i matki, pierwsze walki... Nie, nie, zapomnij. Sam wybrał takie życie, i co, nagle zrezygnuje? A z resztą, to tylko wspomnienie. Jak każde inne. Wrócił myślami do siebie. Znów stał tu, na polanie, podparty o trójząb. Stał i czekał na odpowiedź. I już o niczym nie myślał.

Nie doczekując się odpowiedzi, ciszę uznał za zgodę. Z uśmiechem na twarzy chwycił swój trójząb i raźnym krokiem ruszył na wchód z lekkim odchyleniem na północ. Obejrzał się przez ramię na przy... towarzyszy podróży. Ha, przecież nic o nich nie wiem. Powinienem pierwszy zacząć rozmowę, jak tylko zrobimy postój.
Awatar użytkownika
Juno
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek z domieszką wampirzej k
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Juno »

Juno powoli wlokła się za Tilgorem, co jakiś czas zerkając na elfa. Czuła się coraz gorzej, miała wrażenie, że zaraz padnie na ziemię. Zacisnęła mocniej zęby, idąc dalej. Przecież nie może okazywać słabości, prawda? Nie tego ją uczono.
Odetchnęła głęboko, zakręciło jej się nieco w głowie. Bogowie... oby tylko nie padła po drodze.
Awatar użytkownika
Tilgor
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Tryton
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tilgor »

Szli więc tak w trójkę czas jakiś. Reakcje Juno nie uszły uwadze trytona, który jedynie uśmiechnął się pod nosem. Proszę proszę, jakiż to młodzik wystrachany. Sama przygodę zorganizowała, a teraz dygoce niby z zimna. Ha! Zobaczymy czy w walce chociaż nie narobi w gacie.

Chcąc zabić czas, Tilgor próbował rozpoznać mijane rośliny. Większość z nich widywał już na Wyspie Syren, jednak były też takie, z którymi jeszcze się nie spotkał. Najbardziej intrygowały go poznane już dawno lecz nadal stanowiące dla niego zagadkę żółte polne kwiaty, które zmieniają się w białe jak śnieg, puchate kulki. Miejscowa ludność zwie je dmuchawcami, a to dlatego, że przy powiewie wiatru delikatne nasionka unoszone białymi parasolami odlatują w siną dal. Myślał, gdzie to tak lecą? Niektóre zatrzymują się o trawę, inne - o włosy. Podniósł więc rękę i pozbył się uciążliwych parasolek.

Gdy ponownie spojrzał ku niebu, słońce niebezpiecznie zbliżało się ku zachodowi. Zaczął się nieco martwić i podejrzewać, czy aby ptaki elfa nie wystrychnęły ich na dudka i nie posłały w pole.
- Jak jeszcze daleko? - rzekł nagle, przerywając cichy mruk pod nosem. - Juno, pokaż no tą mapę.
Awatar użytkownika
Juno
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek z domieszką wampirzej k
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Juno »

Juno wyciągnęła mapę i podała ją trytonowi. Zachwiała się niebezpiecznie, szybko jednak, oparła się o najbliższe drzewo.
Zaraz się porzygam pomyślała, omal nie spełniając swoich myśli.
Czas naglił, trzeba było się pośpieszyć.
-Więc jak Tilgorze? Daleko nam drogi, zostało?- zapytała, jak gdyby nigdy nic.
Awatar użytkownika
Tilgor
Szukający Snów
Posty: 157
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Tryton
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tilgor »

Tilgor chwycił mapę i moment później wypuścił ją z ręki i rzucił się z pomocą dziewczynie. Na szczęście tej udało się nie przewrócić, więc odetchnął i podniósł papier. Patrzył na nią podejrzliwie.
- Nic ci nie jest? - spytał dociekliwym tonem - Na pewno wszystko w porządku? Może lepiej się zatrzymajmy?

Obejrzał mapę, próbując zlokalizować miejsce ich pobytu. Okazało się, że jeszcze kilkanaście minut i będą na miejscu. Powiedział o tym Juno, nie zwracając zbytnio uwagi na dość długo trwające milczenie elfa.

- Jest tylko mała przeszkoda... - zmarszczył brwi. Zauważył to już jakiś czas temu, wolał jednak nie martwić przedwcześnie towarzyszy. - Jeśli pójdziemy drogą prosto ku jeziorowi, z pewnością natrafimy na... coś niechcianego. Spójrz tylko do góry.

Mówiąc to wskazał zasłaniające niebo korony drzew. Na pierwszy rzut oka nie było w nich nic nadzwyczajnego, jednak gdyby dłużej im się przyjrzeć, przy co poniektórych gałęziach widnieją rozciągnięte srebrne pajęcze sieci - zdecydowanie zbyt duże i grube na zwyczajne pająki. A gdy patrzyło się tak na pnie wszystkich drzew, było ich aż za dużo.

- Wcześniej ich nie było, dopóki nie skończyła się ścieżka. Zaraz po tym coraz bardziej się zagęszczały, a tutaj jest ich, zdaje się, najwięcej. To nie jest dobry znak, Juno. Bardzo niedobry. - na chwilę zamilknął, oczekując reakcji. Zanim jednak padła, dodał pospiesznie - Możemy ominąć to miejsce, ale wydłużymy podróż. Poza tym nie gwarantuje to nam bezpieczeństwa. Tak samo jak iście dalej nie daje nam stu procent pewności, że coś spotkamy. Możemy zaryzykować. Mi aż tak się nie spieszy, ale widzę, że panience a i owszem. Więc?
Awatar użytkownika
Adrastos
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 73
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny elf
Profesje:

Post autor: Adrastos »

Elf przez długi czas milczał, nie czując potrzeby rozmawiać, bo i o czym Co ciekawe sokoły również przestały się w pewnym momencie pojawiać, przez jakiś czas zastanawiał się, czy nic im się nie stało. Odpędził jednak te myśli - ptaki były zbyt sprytne z zwrotne w powietrzu, by zdołał je schwytać jakiś drapieżnik.
Początkowo nie zwrócił większej uwagi na pajęczyny, które zaczęły się pojawiać na drzewach, skoro nie widział stworzenia, które je stworzyło nie obawiał się. Potem jednak powiązał je z nieobecnością Ravi i Aiasa. Ptaki zapewne nie mogły znaleźć miejsca, gdzie mogłyby się przez nie bezpiecznie przedostać, nie narażając się na unieruchomienie. Odezwał się spokojnym, lecz jak zawsze lekko smutnym głosem.
- Sokoły zapewne z powodu tych pajęczyn nie mogą do nas dotrzeć. Bez ich pomocy, gdy spróbujemy otoczyć ten las, możemy nadłożyć więcej drogi niż zakładamy. Dla tego powinniśmy moim zdaniem zaryzykować. Stworzenia, które utkały te pajęczyny zapewne zostaną zaalarmowane dopiero gdy któreś z nas się zaplącze i zacznie się zbyt mocno szarpać. W innym wypadku powinniśmy przejść niezauważeni, mogę się jednak mylić... - Spojrzał na Juno. - Jeśli nie jesteś w stanie walczyć, lub nie chcesz podejmować ryzyka, spróbujemy to obejść. Lecz jak mówiłem, nie wiemy jak duży obszar zajmują te stworzenia. Decyduj.
Zablokowany

Wróć do „Czarna Puszcza”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości