Demara[Więzienie] Wielka ucieczka

Warowne miasto położone na granicy Równiny Drivii i Równiny Maurat. Słynące z produkcji bardzo drogich i delikatnych tkanin, takich jak aksamit czy jedwab oraz produkcji wyrafinowanych ozdób. Utrzymujące się głównie z handlu owymi produktami.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Eterris
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Potępieniec
Profesje: Alchemik , Mag , Mędrzec
Kontakt:

[Więzienie] Wielka ucieczka

Post autor: Eterris »

Dwadzieścia siedem tysięcy trzysta siedemdziesiąt pięć. Nie, to nie jest ilość lat, jakie Eterris spędził w zamknięciu. Nie jest to także liczba dni ani godzin. W końcu siedzi tak głęboko pod ziemią, że nawet nie ma jak odliczać takie rzeczy. Liczba ta oznacza jego posiłki. Tylko że nie są to te przynoszone przez strażników, ponieważ przemieniony nie potrzebuje ich do życia. Jemu potrzebna jest krew. Ta tajemnicza liczba oznacza ilość szczurów, jakie opróżnił z krwi przez ostatnie trzysta lat odsiadki. Jednak w końcu nadchodzi dzień wolności. W końcu, po trzystu latach będzie mógł opuścić te cztery ściany i ponownie wyruszyć w swoją podróż. Wiedział jednak, że nie powrócił jeszcze do swojej dawnej potęgi, ponieważ do tego potrzebuje posilić się czymś treściwszym niż jakimś gryzoniem. Potrzebuje krwi rasy myślącej, ale także osoby silnej. Zwykły mieszczanin nie wystarczy, aby mógł wykorzystać swoje najpotężniejsze czary.

Nagle dostrzegł ruch. Jak zawsze w tym samym miejscu. Dziura w ścianie znajdująca się na prawo od wejścia. Co pewien czas wychodził tamtędy szczur, aby udać się w dalszą podróż po więzieniu. Nie mógł jednak wiedzieć, że w tym pomieszczeniu przez ostatnie trzysta lat zniknął każdy jego poprzednik. Strefa zagrożenia dla wszelkich istot posiadających w sobie krew. Eterris miał już doświadczenie z tymi zwierzątkami i wiedział idealnie jak postępować. Przed sobą stawiał tacę z tym, co przynosili mu strażnicy i czekał. Minuta, dwie, trzy. W końcu szczur podszedł do metalowej blachy i zaczął wąchać pozostawiony posiłek. W chwili, gdy otworzył swoją paszczkę, było już za późno. Jedna prosta myśl byłego wampira wystarczyła, aby szczur padł martwy. Dlaczego tak długo z tym zwlekał? Bo chciał mieć pewność. Nie mógł dopuścić, aby szczur wykrył magię i uciekł. Jednak koniec z polowaniem na szczury. Uśmiechnął się szeroko i wbił swoje kły w martwe ciało szczura. Już dawno przestał zwracać uwagę na to, że ofiara jest miękka, przez co krew lekko się już ścięła. Ani że jej smak jest po prostu okropny. Liczyło się tylko to, że krew wspomaga jego regenerację. Gdy tylko wyssał go do końca, odrzucił go do tyłu. Zwykle zawsze próbował wrzucić go do innej celi, czy też na korytarz, aby nikt nie zauważył, co on wyprawia, ale teraz nie miało to już znaczenia. Poczuł, jak magia leczy jego zniszczone gardło, a kiedy ten proces się zakończył, zawył.
- Taaaaak! W końcu się udało.
Jednak wraz z gardłem odzyskał także swój szósty zmysł. W końcu mógł wyczuć otaczające go aury. Bez tego czuł się jakby był ślepy, ale w końcu to powróciło. Mógł dokładnie stwierdzić, w których celach byli więźniowie i gdzie stali strażnicy. Notabene jeden chyba usłyszał krzyk i szedł to sprawdzić. Poczekał, aż nieznajomy zdecyduje się jednak wrócić na swoje stanowisko i dopiero wtedy zaczął działać. Wystarczyła jedna myśl z wykorzystaniem magii przestrzeni, aby zamek przekręcił dzięki użyciu telekinezy. Mógł w końcu opuścić to miejsce.
Awatar użytkownika
Senaya
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Carodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Senaya »

Nudy, ból, nudy, ból...

I tak w kółko. Nieprzerwana pętla tych samych bodźców. Przyszłość pod jednym wielkim znakiem zapytania. Rano jakaś papka z bliżej niezidentyfikowanych składników - posiłek, którym pogardziłby nawet najuboższy mieszkaniec slumsów. W południe to samo, kleik, od święta wzbogacony kawałkiem zwęglonego chudego mięsa niewiadomego pochodzenia i wątpliwej świeżości. Od czasu do czasu szklanka mętnej wody. Ot, więzienna rzeczywistość. Dzień jak co dzień. Ha, zabawne. Pomyśleć, że w takich warunkach spędziła ostanie... No właśnie ile? Ciężko jednoznacznie określić upływ czasu, gdy zmrok i dzień zlewają się w jeden wielki półmrok pełen różnorodnych odcieni szarości. Teoretycznie mogłaby spróbować określić godzinę na podstawie podawanych dań. Zauważyła jednak, nawet i one nie są podawane regularnie. Kolejny doskonały sposób na uniemożliwienie jakiejkolwiek orientacji w czasie i przestrzeni wymyślony przez szanowną rodzinkę.

Pierwszym było założenie odpowiedniego zabezpieczenia w postaci kajdan na jej kostkach u stóp, które miały za zadanie rozpraszać magię, by w żaden sposób nie była w stanie wpłynąć na pilnujących ją strażników, a co za tym idzie, w łatwy sposób uciec z celi. Trzeba przyznać, pomysł był doskonały, bo odcięta od magii, Sena była bezbronna niczym niemowlę. Dodatkowo niewielka ilość niejadalnych posiłków i odwodnienie sprawiły, że dla nigdy niegrzeszącej siłą blondyny wyzwaniem stało się gwałtowne wstanie z pozycji siedzącej i przejście kilku kroków wzdłuż ścian celi. Stąd też nawet gdyby chciała, nie była w stanie rozerwać łańcuchów samą siłą swoich wątłych mięśni.

Usłyszała jakiś odgłos w oddali. Brzmiał jak krzyk, którego echo odbijało się od ścian zniekształcając słowa. Niewiele istot przebywało w lochach, a już na pewno żadna z nich nie chciała narażać się na zwrócenie uwagi na siebie poprzez radosne wykrzykiwanie swych zamiarów. Równie dobrze mógł być fatamorganą stworzoną przez umysł, który przez tyle samotnych lat w zamknięciu bez kontaktu z jakąkolwiek żywą istotą mógł powoli ulegać skrzywieniu. Być może o to właśnie chodziło? Może po to była tu trzymana? W końcu wariata o wiele łatwiej kontrolować...
Awatar użytkownika
Eterris
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Potępieniec
Profesje: Alchemik , Mag , Mędrzec
Kontakt:

Post autor: Eterris »

Zrobił krok przed siebie i znalazł się w korytarzu pomiędzy celami. Strażnicy dobrze się bawili w swoim pomieszczeniu, pewni tego, że nikt nie może uciec. Naiwni głupcy. Chociaż z drugiej strony samo to, że wampir wyszedł z celi, nic nie zmieniało, bo nadal znajdował się w murach zamku. Ucieczkę można uznać za udaną dopiero, gdy znajdzie się poza zasięgiem tego miasta. Jednakże, aby tego dokonać, potrzebował sił do wykorzystania silniejszych czarów, takich jak teleportacja. Nie zrobi tego jednak bez zapasu energii, które zdobyć mógł jedynie dzięki krwi istoty magicznej. Nie potrzebował jej dużo, jedynie niewielki łyk, ale czy takie istoty znajdowały się na tym piętrze? Wystarczyło po prostu poszukać i właśnie w tym celu zamknął oczy. Skupił się na swoim szóstym zmyśle, który zbierał dane, z coraz to większego obszaru, aż w końcu wyczuł subtelny zapach ksiąg. "Jest". Czarodziej lub czarodziejka i to jedynie kilka cel dalej. Nie marnując czasu, ruszył wzdłuż korytarza, przypatrując się innym uwięzionym. Byli to głównie złodzieje i bandyci, którzy polowali na kupców i grabili małe wioski. Byli jednak słabi i dali się złapać, co przypłacą swoim życiem.

W końcu jednak stanął na wprost celi takiej samej jak jego i patrzył na uwięzioną dziewczynę. Skuta kajdanami, wychudzona, wyglądała jakby miała zaraz wyzionąć ducha. Ponownie skupił się na szóstym zmyśle i napawał się jej aurą. Musiał być pewny, że będzie idealna do uzupełnienia jego mocy. Skupił wzrok na wejściu do celi i po chwili było słychać, jak zamek odskakuje. Wszedł do środka z lekkim uśmieszkiem, nie spuszczając wzroku z nieznajomej. Jeśli miałby ją jakoś opisać, to słowo anielica chyba wystarczy. Pomimo bycia w więzieniu nadal wyglądała nienagannie. Gładka cera, platynowe włosy, drobna postura. Przykucnął naprzeciw niej i ponownie powiódł wzrokiem po jej ciele.
- Widzę, że ledwo dajesz radę. - Jego kącik ust lekko się podniósł. Następnie skupił wzrok na kajdanach, które opinały jej kostki, ale w tej samej chwili lekko się zachwiał.
- Rozumiem. Blokują magię, a więc w tych warunkach nic nie zrobię. Na szczęście łańcuch już nie. - Skupił się na łańcuchach, a następnie zniszczył je przy użyciu magii. Wrócił spojrzeniem na jej twarz.
- Chciałabyś stąd uciec? - Wolał przemilczeć, jaką zapłaci za to cenę, bo mogła się nie zgodzić. Z drugiej jednak strony była to dla niej wymarzona okazja, a patrząc na jej stan, nie pozostało jej dużo czasu.
Awatar użytkownika
Senaya
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Carodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Senaya »

Wariowanie czy też nie, chciała być pewna, że krzyk który słyszała, nie mógł należeć do jej spragnionej towarzystwa wyobraźni. Dodatkowo w niedługim czasie jej przyzwyczajone do grobowej ciszy uszy wyłapały inny odgłos, tym razem brzmiący jak coś w rodzaju szczęku metalu i następującego zaraz po nim skrzypnięcia długo nieużywanych i nienaoliwionych drzwi. Sytuacja na tyle niespotykana, że zasługiwała na zmarnowanie energii i uchylenie powiek w celu zapoznania się z nowo zaistniałą sytuacją.

Istotnie, miała przed sobą otwarte drzwi, w których stał osobnik składający się może nie tyle z krwi, co na pewno z kości. Istota raczej średnio żywa, ale egzystująca, dodatkowo całkiem przystojna i uśmiechająca się. Mówiąca coś do niej. Wolna.
- Czy chciałabym uciec? - powtórzyła pytanie przeszywając nieznajomego spojrzeniem nieodgadnionych fiołkowych oczu. Nie, skądże, siedzi w więzieniu w celach rekreacyjnych, a niedokończony posiłek z jedzeniem przeznaczonym dla zwierząt istnieje z powodu jej diety. Śmieszne. Niezależnie od wieku czy rasy, wszyscy mają tendencję do pytania o rzeczy oczywiste. Widać to wciąż się nie zmieniło.
- Tak. - Uśmiechnęła się lekko ukazując dołeczki. - Czego potrzebujesz? Z tym nie będę pomocna, chyba o tym wiesz. - Ruchem podbródka wskazała swoje kostki. Oczywiście, była świadoma, że pomoc owego mężczyzny będzie mieć swoją cenę. Jakąś. Na tym świecie nie ma czegoś takiego jak bezinteresowność... Jednak jak sam zdążył zauważyć, bliżej jej było do martwych niż żywych. Sama długo nie pociągnie, a mimo że teoretycznie wolna, kajdany blokujące magię wciąż znajdowały się na jej kostkach. Tylko łańcuch został zerwany. Zdana tylko na siebie, bez nawet odrobiny mocy równie dobrze mogła uprzejmie pomachać białowłosemu, wyprosić go na korytarz i zatrzasnąć drzwi do celi z powrotem, tym samym oszczędzając strażnikom zachodu, a sobie energii na ucieczkę, która notabene i tak nie będzie miała prawa bytu. A tego nie chciała. Skoro nadarzyła się okazja, czemu by z niej nie skorzystać i nie wrócić do gry? Cena nigdy nie była istotna. A jeśli byłoby nią życie... cóż, przynajmniej jej nudna wegetacja się zakończy.
Awatar użytkownika
Eterris
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Potępieniec
Profesje: Alchemik , Mag , Mędrzec
Kontakt:

Post autor: Eterris »

Powtórzyła za nim pytanie, jakby nie mogła go zrozumieć, ale nie dziwił się. Lata spędzone w więzieniu mogą lekko namieszać w głowie. W końcu jednak odpowiedziała i się uśmiechnęła. Czyli teraz mógł przejść do poinformowania jej, że w zamian pożąda jej krwi, ale na całe szczęście nie musiał teraz tłumaczyć, że ratunek nie jest za darmo, bo nieznajoma sama o to zapytała. Jednak zamiast odpowiedzieć czy też wyjaśnić, jaka będzie cena, po prostu szeroko się uśmiechnął, ukazując swoje kły. Dał jej krótką chwilę na połączenie faktów, a następnie zbliżył swoją twarz do jej delikatnej szyi. Od tak dawna nie miał w ustach świeżej krwi, że wręcz nim rzucało wewnątrz. Musiał się jednak opanować, bo nie chciał zabić tej dziewczyny. Potrzebował jedynie krótkiego pociągnięcia. Z takim planem wbił się kłami w jej tętnice i zassał życiodajnego płynu. Już miał zrobił drugi łyk, ale w porę ogarnął się i cofnął swoją twarz.

Po spożyciu krwi czuł jak w jego żyłach płynie magia. Miał dość sił, aby wykonać jedno silniejsze zaklęcie. Jednak tak jak obiecał, nie mógł uciec samotnie. Dziewczyna, która zapewne była dosyć osłabiona po ubytku krwi, nie powinna móc się nawet ruszać, a kajdany blokowały jej magię. Przemienionemu nie pozostało nic innego jak przerzucenie jej sobie przez bark. Teraz potrzebował się skupić, ponieważ czar ten był bardzo delikatny. Najmniejsza niepotrzebna myśl mogła rozerwać ich na kawałki i rozesłać w różne miejsca świata. On natomiast potrzebował skoku jedynie o kilka staj do jezior, które znajdowały się nieopodal. Nie chciał ryzykować pozostaniem w pobliżu tego miasta, a i w wioskach nie było dla nich bezpiecznie. Najlepiej będzie, jeśli jak najszybciej opuszczą tereny królestwa. Nagle złapał się na tym, że myśli o dziewczynie jako o swojej towarzyszce, a przecież jak tylko wydostaną się z więzienia, to ich drogi rozejdą się w różnych kierunkach. Mniejsza z tym. Będzie się tym zamartwiał jak przyjdzie na to pora. Teraz pora skoncentrować się na magii. Po kilku sekundach stania w skupieniu tuż przed nim pojawił się portal. Wraz z tym poczuł, jak znowu staje się osłabiony i nie ma sił na żadne bardziej skomplikowane zaklęcia. Nie pozostało mu nic innego jak przekroczyć portal. Na sam koniec klepnął jeszcze dziewczynę w tyłek, bo ten akurat był pod ręką.
- Trzymaj się. Pierwsze razy mogą wywrócić żołądek na drugą stronę. - I wszedł w krystaliczny portal, a po chwili całkowicie znikł. Przejście od razu za nimi zamknęło się i nie pozostał żaden ślad po ich ucieczce.

Ciąg dalszy: <Eterris, Senaya>
Ostatnio edytowane przez Eterris 5 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Senaya
Zbłąkana Dusza
Posty: 6
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: Carodziejka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Senaya »

Stało się, zagadka tajemniczego rycerza na białym koniu przybywającego na ratunek uwięzionej damie została natychmiastowo rozwiązana w brutalny sposób. Szanowny jegomość okazał się potworem czyhającym na życie bezbronnej księżniczki. Co mogła w takim wypadku zrobić? Walczyć nie było sensu, nie miała siły, a potencjalną broń stanowił talerz z jedzeniem, który jedynie mógł oślepić przeciwnika na pół sekundy. Krzyczeć też nie warto, strażnicy akurat przyjdą na czas, by poznęcać się dodatkowo nad jej wyssanym z krwi ciałem. Nie zostało jej nic innego, jak pogodzić się z nadchodzącą wizją śmierci.

Być może wampir umyślnie nie chciał zadawać jej cierpienia lub może tak już owe ugryzienia wyglądają... Faktem jest, że przebicie skóry nie zabolało tak bardzo, jak tego oczekiwała. Z kolei przypuszczenia co do zachowania przez nią przytomności okazały się zbyt optymistyczne. Praktycznie od razu świat jej zawirował przed oczami, kończyny stały się ciężkie, a jeszcze obecna przed chwilą cisza zamieniła się w natarczywy szum. Chyba osunęła się na mężczyznę... albo na ścianę. Ciężko stwierdzić, kiedy kolory zlewały się w wielobarwne plamy o rozmytych kształtach. Czy tak wygląda śmierć? Trochę... zbyt podobna do zwykłego omdlenia.

Ewentualnie to mogło po prostu być omdlenie. Do takich wniosków doszedł ledwo kontaktujący mózg Seny po tym, jak zanotowany został tylko niewielki ubytek życiodajnego płynu, a zaraz po nim gwałtowna zmiana pozycji. Jak powszechnie wiadomo, w przypadkach omdlenia doskonale sprawdza się ustawienie ofiary głową w dół, w celu dotlenienia mózgu. Intencjonalnie lub nie, wampir przyczynił się do odzyskania przez Senayę szczątkowej świadomości. Na tyle dużej, by zanotowała co mniej więcej się wokół niej dzieje, a także określić, że ręka domniemanego wybawiciela znalazła się w miejscu, w którym zdecydowanie znaleźć się nie powinna. Nie miała jednak możliwości na dłuższe zaznajamianie się z sytuacją, gdyż prawie natychmiast poczuła uścisk w żołądku, od którego ponownie zrobiło jej się ciemno przed oczami.
Zablokowany

Wróć do „Demara”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość