Demara[Obrzeża miasta] Wielki człowiek.

Warowne miasto położone na granicy Równiny Drivii i Równiny Maurat. Słynące z produkcji bardzo drogich i delikatnych tkanin, takich jak aksamit czy jedwab oraz produkcji wyrafinowanych ozdób. Utrzymujące się głównie z handlu owymi produktami.
Awatar użytkownika
Tauros
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Nordyjczyk
Profesje: Rzemieślnik , Ochroniarz
Kontakt:

[Obrzeża miasta] Wielki człowiek.

Post autor: Tauros »

Było późne popołudnie, kiedy przybyli do miasta. Ochraniał karawanę kupiecką, która szła do Demary z Meot. W karawanie szli kupcy z drogimi towarami, więc zapłata była niemała. Berg był zmęczony. Rozliczył się z kupcami i ruszył do wschodniej części miasta. Tu było nieco mniej ludzi. Poza tym bywał tu regularnie, więc nie stanowił aż takiej sensacji. Zresztą to właśnie tu znajdowała się jedyna w mieście karczma, która oferowała mu pokój, w którym miał gdzie spać. I owszem, było w nim łóżko. Tauros odwiedzał przybytek bardzo często, więc w końcu gospodarz postanowił urządzić dla niego pokój. Zamówił u stolarza łoże i umieścił na strychu karczmy, który wcześniej był nieużywany. Taki układ pasował i Bergowi i karczmarzowi. Oboje na tym zyskali. Taur miał gdzie się porządnie wyspać, a właściciel przybytku dwa razy już odzyskał włożone w pokój rueny.

Tak więc nord udał się prosto do owej karczmy. Magnusa oddał pod opiekę stajni, a sam poszedł do przybytku. Stali bywalcy gospody nie zdziwili się na jego widok, lecz przejezdni wyglądali na przerażonych. Wchodząc do środka, Berg musiał pochylić głowę by nie uderzyć w futrynę. Ramiona miał tak szerokie, że ledwo zmieścił się w drzwiach. Za barem stała żona karczmarza, która znała go już od dawna. Uśmiechnęła się do mutanta na powitanie.
- Sara - Berg powiedział prawie niewidocznym uśmiechem.
- Taur, miło cię widzieć - odezwała się karczmarka. Nie było w tym choćby krzty kłamstwa. Sara poznała bowiem Berga z tej dobrej strony, pomocnej i uczciwej. Wiedziała, że w głębi serca tego człowieka jest wiele dobra.
- Jest Staruszek? - spytał.
- Nie, poszedł do stolarza z krzesłami. Wiesz jak jest, ciągle trzeba je naprawiać. - Berg w odpowiedzi kiwnął tylko głową.
- Dziś kaczka i zupa warzywna, zaraz przyniosę - dodała, jakby wiedziała już, że wielkolud poprosi o kolację. - Neri przygotuje ci pokój. - Nord znów tylko kiwnął głową i udał się do stołu w kącie. Zdjął z pleców wielkie topory i oparł je o ścianę.
- Oddałem Magnusa do waszej stajni. - Odwrócił się na moment i rzucił w stronę Sary, która skinęła lekko głową. Potem rozsiadł się na ławie pod ścianą. Zwykłe krzesła nie nadawały się dla niego do siedzenia, wybierał więc ławy i duże stoły, które zazwyczaj stały przy ścianach karczm.
Maren
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maren »

Południe dawno już minęło, gdy Maren zmierzała w stronę Demary, tym razem miała zamiar rozejrzeć sie tutaj za jakimś ciekawym zleceniem, które przyniosłoby nie tylko dobry zarobek, ale i odrobinę rozrywki. Gdy dotarła do tego całkiem przyjemnego miasta, nie miała zamiaru zaczynać poszukiwań, musiała odpocząć, nabrać sił i napić jakiegoś dobrego alkoholu, kto wie, może znajdzie też odpowiednie towarzystwo?
Najemniczka zwinnie zeskoczyła z siodła i oddała konia pod opiekę tutejszych stajennych, po czym udała się w stronę karczmy. Każdy najemnik dobrze wie, że w takich miejscach łatwo o dobry trunek, towarzystwo, a i plotek jest wiele, z których można wyłuskać dla siebie to co potrzebne. Po niedługim czasie dotarła do karczmy i bez wahania weszła do środka. Od razu poczuła na sobie spojrzenia niektórych, może to ten jej nietypowy strój odsłaniający brzuch? A może co innego? Nawet nie myślała nad tym szczególnie długo, tylko od razu ruszyła do karczmarki, która nie wydawała się szczególnie zajęta.
Maren uśmiechnęła się nieco, choć zazwyczaj ten grymas na jej twarzy nie był miły, lecz zdawał się raczej złośliwy, tak już po prostu miała, nawet jeśli nie chciała być dla kogoś nieuprzejma. Skinęła też głową na powitanie, nie siląc się na wielkie przemówienia.
- Kufel dobrego piwa – powiedziała spokojnym głosem, od razu zostawiając kilka monet, które zabrzęczały uderzając lekko o drewno. Zanim otrzymała swoje piwo, postanowiła usiąść przy jednym ze stolików, rozsiadła się wygodnie na krześle i odrzuciła włosy na plecy. Potem poprawiła nieco pasek i rozejrzała się nieco po wnętrzu, które było tak typowe, że właściwie nie zaskoczyło ją niczym szczególnym. Co innego goście, jeden osobnik przykuł jej uwagę, ale nie wpatrywała się w niego, bo tak wypadało, lecz dyskretnie zerknęła i oceniła go. Chłop jak dąb, dobrze zbudowany, wyraźnie wyróżniający się na tle reszty biesiadników. Może kowal? Wojownik sądząc po tej broni? Któż go tam wie. Z rozmyślań wyrwała ją karczmarka, która położyła kufel piwa na stoliku. Maren skinęła głową, dziękując jej i nie zdejmując swoich rękawiczek sięgnęła po piwo i upiła szybko kilka łyków. Nie pomyliła się, alkohol wcale nie był taki zły, a to już plus tego miejsca. Pozostaje tylko wynajęcie jakiegoś pokoju by przenocować, a potem wystarczy zdobyć jakieś konkretne zlecenie.
Awatar użytkownika
Tauros
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Nordyjczyk
Profesje: Rzemieślnik , Ochroniarz
Kontakt:

Post autor: Tauros »

Berg spojrzał ukradkiem na kobietę, która właśnie weszła do karczmy. W duchu zaśmiał się ironicznie. Miecz przy pasie i goły brzuch. Jakież to było żałosne. Wojownik, który odkrywał najwrażliwszą część ciała. Jeżeli chciała uwodzić mężczyzn trzeba było odpiąć miecz od pasa, a nie paradować z nim po mieście. No ale z drugiej strony, patrząc męskim okiem, a nie okiem kogoś kto parał się machaniem toporem za pieniądze, była bardzo ładna. Płaski, umięśniony brzuch, ładne piersi, twarz niewinna i śliczna. Nic dodać nic ująć. Z rozmyślań wyrwał go głos Sary. Mężczyzna spojrzał na nią pytająco.
- Przyniosłam jedzenie - dopiero po sekundzie dotarły do niego jej słowa. Sara położyła na jego stolę drewnianą tacę, na niej była już duża misa z warzywną zupą, talerz z soczystym kawałkiem pieczonej kaczki i bochenek chleba.
- Dzięki ci, Staruszek ma z tobą za dobrze. - Tauros uśmiechnął się bardzo lekko do gospodyni w podziękowaniu za jedzenie.
- Rozliczymy się za jedzenie i pokój jak zwykle. Powiedz Staruszkowi, kiedy wróci, że ma do mnie wpaść. No chyba, że wróci późno, wtedy pogadam z nim jutro.
- Dobrze - odparła karczmarka. - Jedz, na zdrowie - dodała jeszcze. Tauros podziękował skinieniem głowy i zabrał się za jedzenie. Był głodny, bardzo głodny, a jedzenie podawane przez Sarę smakowało wyśmienicie.
Maren
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maren »

Najemniczka siedziała przy swoim stole, obserwując niektórych gości tego przybytku, choć jej spojrzenie wcale nie tryskało jakimś szczególnym zainteresowaniem. Co jakiś czas sięgała po swój kufel, by upić co nieco tego złotego trunku, który przyjemnie łaskotał podniebienie.
Mężczyzna, który teraz rozmawiał z karczmarką, która przyniosła mu jedzenie, wyglądał na potężnego wojownika. Właściwie tylko jego obecność rozbudziła ciekawość Maren, która co jakiś czas zerkała na niego dyskretnie.
- Panienka tak sama tutaj? – Ktoś skutecznie zasłonił jej widok, siadając na krześle przed nią. Mężczyzna średniego wzrostu, o włosach ciemnych jak nocne niebo, przyglądał jej się z uśmiechem na ustach.
Maren znieruchomiała zaszczycając nieznajomego wzrokiem mówiącym „chyba życie ci niemiłe”.
- Z przyjemnością dotrzymam towarzystwa takiej pięknej istocie – dodał jakby jego obecność była istnym zbawieniem. Dziewczyna spojrzała w bok i niemal parsknęła śmiechem, ale po chwili nachyliła się nad stolikiem i wsparła łokciem o jego blat, a na dłoni oparła brodę.
- Nie widzę niczego co mogłoby mnie zainteresować – powiedziała słodko, patrząc na mężczyznę.
- Najciekawsze jest to co niewidoczne dla oczu. – Posłał jej nieco dwuznaczny uśmiech, co rozbawiło Maren, która bez wahania wstała, by znaleźć jakiś inny stolik. Wyraźnie nie miała ochoty na jakieś głupie podchody i rozmowy z kimś, kto nie potrafił jej zainteresować.
- Ale zaraz, zaraz… Tak bez słowa? – Zatrzymał ją łapiąc za lewy nadgarstek, gdy przechodziła obok. Maren zmarszczyła brwi, ale nie wyszarpała się z uścisku. Spojrzała na mężczyznę wzrokiem, który wcale nie obiecywał czystej przyjemności.
- Dobrze radzę, puść mnie, a dzień nadal będzie dla ciebie przyjemny – powiedziała nieco pochylając się do niego, ale ten nie dawał za wygraną.
- Ale ja wiem jak sprawić, by był przyjemny, nie potrzebuję tak cennych rad – zarechotał, nie zdając sobie sprawy w jakie gówno wdepnął.
Maren pokręciła głową i przewróciła oczami, po czym z całej siły przywaliła mu prawą pięścią, łamiąc mu nos.
- Przeklęta szmata! – Brunet automatycznie wypuścił jej dłoń i złapał się za nos. W tym samym czasie dwójka jego kompanów, której obecności nie była świadoma zaszło ją od tyłu i skutecznie unieruchomiło jej ręce.
- Wy tak na poważnie? – westchnęła niezadowolona, bo chciała tylko napić się piwa, a napotkała tak niepotrzebne problemy…
Awatar użytkownika
Tauros
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Nordyjczyk
Profesje: Rzemieślnik , Ochroniarz
Kontakt:

Post autor: Tauros »

Tauros uśmiechnął się pod nosem. Czuł, że mężczyzna zaraz dostanie od jasnowłosej prosto w nos, przewróci się i nakryje nogami. Nie zadziera się z kobietami noszącymi miecz. Takie umieją się bronić i mają słuszność. Nie należało zaczepiać żadnej kobiety w taki sposób, a już tym bardziej takiej, która ma broń. Zresztą takie, które nie umiały się bronić, nie przesiadywały z piwem w karczmie.
I stało się tak jak się spodziewał. Trach! Opryszek dostał prosto w nos z gołej pięści z taką siłą, że krew natychmiast zalała mu twarz. Tauros zaśmiał się pod nosem. Nie sądził, że będzie musiał interweniować. Spodziewał się raczej, że popatrzy na to jak blondynka spuszcza łomot chłoptasiowi. Mylił się, a szkoda, bo liczył na niezły ubaw. Kiedy zobaczył, że do dziewczyny podchodzi dwóch kolejnych mężczyzn, westchnął głośno i spojrzał na Sarę. W jej oczach zobaczył prośbę o pomoc. Kiedy Staruszek był w domu to on załatwiał takie sprawy, ale gdy go nie było, biedna Sara miała nie lada problem. Tauros tylko kiwnął głową, że załatwi tą sprawę i wstał. Nie zabrał ze sobą swoich toporów, bo i po co, zbyt ciężka broń na takich oprychów. Jeden strzał i będzie po zabawie.
Wyrósł przed chuliganami niczym góra. Był od nich dużo, dużo wyższy. Z resztą był wyższy od każdego kogo znał.
- Zostawicie panią po dobroci, czy będziemy rozmawiać inaczej? - spytał niskim, chrapliwym, ale spokojnym głosem.
- Tak się składa, że to miejsce, jest mi dość bliskie i robienie w nim burdy jest mi wybitnie nie na rękę. Ani teraz, ani nigdy.
Mężczyźni przed pierwsze sekundy zdali się nie reagować, więc Tauros nie zamierzał dłużej czekać. Chwycił jednego z nich za nadgarstek i wykręcił mu rękę do tyłu łamiąc kości. Oprych zawył z bólu i zaczął kląć pod nosem. Drugi przestraszył się i puścił dziewczynę. Tauros chwycił pierwszego za zdrową rękę, a drugiego za ramię i pociągnął ich do wyjścia. Ten ze złamaną ręka nadal krzyczał z bólu. Mutant kopnął drzwi i wywalił obu mężczyzn na bruk. Potem odwrócił się w stronę sali karczemnej i spojrzał na chłoptasia ze złamanym nosem. Nie zdążył jednak nic zrobić, bo ten zaczął uciekać i sam wybiegł z karczmy.
- Najbliższy uzdrowiciel w dzielnicy kupców! Radziłbym zajrzeć, tylko bez numerów! - krzyknął jeszcze do bandytów. Po czym bardzo spokojnie podszedł do szynku, za którym stała właścicielka.
- Dzięki ci. - Sara uśmiechnęła się z wdzięcznością.
- Nie ma sprawy - odparł.
Maren
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maren »

Dziewczyna naprawdę nie miała ochoty na jakieś zbędne zaczepki, a wyglądało na to, że komuś naprawdę nuda zajrzała do głowy. Przez chwilę nawet nie próbowała wyrwać się z uścisku nieznajomych napastników, którzy to przeklinali dzień, w którym przyszła na świat i obwieszczali dosyć niemiłymi głosami, jak to zabawią się z nią, gdy tylko opuszczą to miejsce. A ich szef? Ten to zwijał się z bólu i momentami kwiczał jak świnia, próbując nastawić nos, lecz z każdym kolejny dotykiem był tylko coraz gorzej.
- Kończmy to – burknęła pod nosem i szarpnęła się nieco, żeby wyrwać ręce z uścisku męskich łapsk. Szybko wyszło na to, że nie musiała się wysilać. Mężczyzna, któremu wcześniej przyglądała się ukradkiem, postanowił zabawić się w rycerza i uwolnić biedną niewiastę z rąk złych ludzi. Niewiele trzeba było, by tamci odpuścili, oberwali za swoje i błagając o litość, zostali zwyczajnie wyrzuceni z karczmy, a pan ze złamanym nosem? Ten to dwa razy pomyśli zanim dobierze sobie nowe, kobiece towarzystwo.
Maren w ciszy przyglądała się wielkiemu mężczyźnie, poprawiła pasek w spodniach, odrzuciła włosy na plecy. Może pomógł dlatego, bo uznał, że taki ktoś jak ona nie poradzi sobie z mężczyznami? Jeśli tak, to mógł się przeliczyć.
Jej wybawiciel nawet nie zamienił z nią słowa, po wszystkim podszedł tylko do właścicielki, a ta mu podziękowała za interwencję. Więc to o to chodził, po prostu nie chciała by w jej przybytku odbywały się jakieś burdy. Maren zwróciła twarz w kierunku kobiety i rosłego mężczyzny, po czym powoli, niby od niechcenia podeszła do nich.
- Nie sądzę by uzdrowiciel potrafił uleczyć naruszone, męskie ego – powiedziała z nieco złośliwym uśmieszkiem na ustach.
- Uratował pan trzy ludzkie istnienia. – Skinęła głową w ramach podziękowania, które nie brzmiało typowo, nie było to zwykłe „dziękuję” jakie można usłyszeć od każdej uratowanej osoby. Maren oparła się tyłem o szynk i zaczęła poprawiać rękawiczki, które z reguły nosiła. Jej wzrok omiótł pomieszczenie, kilak ciekawskich spojrzeń przyglądało się całej trójce, niektórzy odwracali spojrzenia, jakby bali się pobicia. Maren prychnęła pod nosem i pokręciła lekko głową, niektórym to po prostu brakuje myślenia.
- Dwa kufle piwa, dla mnie i dla mojego.. wybawcy – rzuciła spokojnym tonem głosu.
Awatar użytkownika
Tauros
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Nordyjczyk
Profesje: Rzemieślnik , Ochroniarz
Kontakt:

Post autor: Tauros »

- Taaa - mruknął Tauros. - Nie powiem, żeby mi jakoś szczególnie zależało na ich istnieniach, jak rzekłaś. Mało mnie obchodzi, czy pójdą do uzdrowiciela, czy zdechną w rynsztoku. Sarkazm? Znasz pojęcie? - Nie był niemiły, raczej normalny. Nieco ironiczny, podobny w swoim usposobieniu do jasnowłosej i chłodny dla obcych.
- Nie lubię takich typów. Ani nikogo, kto chce tu zrobić burdę, jeśli chcesz sobie kogoś ubić jak psa, to proponujeę inne miejsce. - Było to coś w rodzaju przestrogi, a nie groźby. Jakakolwiek nie była by dziewczyna, wolał uprzedzić ją, że jeśli chce sobie urządzić bójkę to lepiej żeby zrobiła to poza gospodą.
- Najlepiej w innej dzielnicy - dodał.
- Tauros - nagle zmienił temat i wyciągnął rękę do kobiety przedstawiając się. - Tauros Berg - dokończył.
- A to Sara. - Skinął głową w stronę karczmarki. - Moja przyjaciółka. - Niewiele osób tak nazywał, ale Sara i Staruszek byli nielicznymi, którzy zasłużyli na to miano. Ufał im, wiedział, że ma u nich schronienie, że może im powierzyć swój dobytek, a nawet życie. Nie wydaliby go i gdyby się coś stało zawsze mógł na nich liczyć. Sara zawsze była dla niego miła i uprzejma, a Staruszek doskonale go rozumiał. Rozmawiali o wielu rzeczach, o jego przeszłości i przyszłości, o tym co działo się na wyprawach i o sprawach gospody. Jak prawdziwi przyjaciele, o wszystkim i o niczym.
Maren
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maren »

Mężczyzna w końcu odezwał się do niej, zwracając tym samym jej uwagę. Dziewczyna przestała obserwować twarze tych wszystkich ciekawskich istot i zwróciła wzrok w stronę mężczyzny.
- Czy znam? Czasami bywa moim drugim imieniem – powiedziała całkiem swobodnie i odwróciła się bokiem do nieznajomego, opierając się łokciem o szynk.
Na ostrzeżenie, które padło z ust jej wybawiciela, Maren parsknęła śmiechem.
- Gdybym chciała kogoś ubić, najpierw zapytałabym za ile – powiedziała ot tak, bo w końcu byle kogo ubijać nie będzie, a tamci sami prosili się o delikatny wpiernicz.
- A takich typów wytępi selekcja naturalna. Sami szukają kłopotów, a potem te weryfikują ich umiejętności. – Wzruszyła lekko ramionami, przez chwilę zerkając w stronę drzwi, za którymi zniknęli napastnicy od siedmiu boleści.
Jej spojrzenie ponownie powróciło do mężczyzny, gdy ten wyjawił jej swoje imię.
- Maren van Christo. – Pewnie uścisnęła dłoń wyciągniętą w jej stronę, wyjawiając przy tym swoje imię. Do Sary skinęła głową, uśmiechając się do niej uprzejmie, choć jak to bywało z Maren, naturalnym elementem tego miłego gestu była nutka złośliwości.
- Macie tu całkiem dobre piwo – powiedziała do Sary, a w jej ustach był to prawdziwy komplement, nieraz miała okazję obijać się po różnych karczmach i w wielu z nich serwowane piwo smakowało jak totalne szczyny.
- A tamci… Często tutaj zaglądają? – Patrząc na Taurosa, to na Sarę skinęła w stronę drzwi.
- Ktoś w końcu da im solidną nauczkę, po której długo się nie podniosą – dodała po chwili, a później skupiła wzrok na Taurosie.
- Od jak dawna parasz się walką? – Była przekonana, że ten fach nie jest mu obcy. Żaden normalny gość karczmy nie podszedłby do napastników, którzy mają przewagę liczebną, nawet jeśli ma się taki wzrost, to i tak można nie mieć techniki. A Tauros nie wydawał się laikiem w tej sprawie.
Awatar użytkownika
Tauros
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Nordyjczyk
Profesje: Rzemieślnik , Ochroniarz
Kontakt:

Post autor: Tauros »

- Dziękuję - odparła Sara w ramach podziękowania za pochwałę piwa.
- Nie. Mamy raczej spokojnych gości. To przejezdni. Tylko tacy najczęściej wywołują bójki. Reszta to miejscowi rzemieślnicy, czasem przyprowadzą kogoś, kto do nich przyjeżdża. Ogółem jest tu spokój. No może czasem, kiedy chłopy grają w kości i komuś nie idzie dadzą sobie raz, czy dwa w mordę. Ale takie bitki uspokaja mój mąż, którego teraz akurat nie ma. Dzięki Taurosowi uniknęłam nie tylko bójki, ale też niemałych strat. - Sara była osobą prostolinijną i naprawdę miłą. Nie stroniła od rozmowy. Chętnie opowiedziała dziewczynie, o tym co działo się zwykle w ich karczmie. Zresztą stanie za szynkiem wymagało rozmów, więc było dla Sary absolutnie naturalne.
- A myślę, że już teraz dwa razy się zastanowią niż kogoś zaatakują - rzekł Tauros.
- Złamany nos i ręka to nie przelewki, a i dobrze. Mają nauczkę na przyszłość.
- Od kiedy param się wojaczką? - powtórzył po jasnowłosej i spojrzał na nią marszcząc czoło.
- Odkąd nie mam innego wyjścia - mruknął.
- No bo co ma robić taki przerośnięty człowiek z Północy? Raczej nie zostanę kucharzem, ani kupcem. Bo i po co? Zresztą, czy widzisz mnie stojącego na rynku i sprzedającego ryby? No nie sądzę. Tak się stało, że mam warunki raczej to obijania mordy niż do bycia rybakiem. No i mało kiedy znajduje się przeciwnik, z którym mam problemy. Nuda, chciałoby się rzec. Ścinanie łbów oprychom napadającym na karawany nie jest wielkim problemem dla przerośniętego mutanta. A walka na kilku przeciwników dobrze robi na umiejętności. Z łuku nie postrzelam, ale topory też są całkiem niezłe, zwłaszcza jeśli nie da się ich ukraść.
- A ty? - upił łyk piwa, które przed chwilą postawił przed nim Sara.
- Od kiedy wbijasz swój miecz w wątłe ludzkie ciała? Bo podejrzewam, po twoim nastawieniu, że odkąd tylko pamiętasz? Hm?
Maren
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maren »

Maren skierowała swoje spojrzenie na Sarę, która zaczęła opowiadać jej o gościach, którzy zazwyczaj zaglądają do tego przybytku. Wszystko wyglądało tak jak się spodziewała, od początku, gdy tylko weszła do tego miejsca, była przekonana o tym, że to nie jest jeden z tych budynków, w których przesiadują istoty o dosyć szemranej opinii.
- Niektórzy naprawdę myślą, że są panami świata i mogą robić to co im się podoba – prychnęła cicho i pokręciła głową.
- Miałaś szczęście, że Tauros był tutaj, bo tamci wcale nie wyglądali jak ktoś, kto odpuszcza po pierwszej nauczce. To miejsce jest faktycznie całkiem spokojne, zdarzało się, że miałam okazję odwiedzić karczmy, w których pierwsze co uderzało po nozdrzach, to nie zapach piwa i jedzenia, a zapach krwi, bójki i potu – powiedziała jakby to było coś naturalnego. Po chwili jej wzrok powędrował do Taurosa, który włączył się do rozmowy.
- No wiesz, mógłbyś łapać równie wielkie ryby. – Uśmiechnęła się zaczepnie i przesunęła wzrokiem po jego ciele. Posturą to naprawdę mógł przerazić niejednego laika.
- A mówią, że rozmiar nie ma znaczenia – westchnęła cicho, rzucając dwuznacznym tekstem.
Maren skinęła głową do Sary, dziękując tym samym za piwo, po czym upiła nieco tego pysznego trunku. Na chwilę zamyśliła się, a później spojrzała na Taurosa, który był ciekawy jak to jest z nią.
- Poniekąd masz rację. Od zawsze miałam pociągi ku machaniu bronią. Bardziej cieszyły mnie treningi z ojcem, niż uczenie się typowo kobiecych zajęć. W życiu dzieją się rzeczy, na które nie mamy wpływu, ale za to one mają wpływ na nas – powiedziała spokojnie. Choć te słowa powinny brzmieć jakoś bardziej melancholijnie, w jej ustach brzmiały jakby miała na to po prostu wywalone. Ot stało się i już, na cholerę drążyć.
- A teraz mogę robić to co lubię i jeszcze na tym zarabiać. Czego chcieć więcej? – Zerknęła na Taurosa kątem oka, uśmiechając się przy tym, a z jego perspektywy mogło to wyglądać na złośliwy uśmiech.
Po chwili dziewczyna sięgnęła po kufel, by znowu napić się piwa.
- Robię co chcę, kiedy chcę i nikt nie mówi mi co mam robić. Wiele osób dałoby się zabić za taką możliwość. – Wzruszyła ramionami. Fakt faktem, wyglądała na całkiem zadowoloną z takiego życia.
Awatar użytkownika
Tauros
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Nordyjczyk
Profesje: Rzemieślnik , Ochroniarz
Kontakt:

Post autor: Tauros »

- Co kto lubi - burknął.
- Nie będę się wdawał w filozofowanie, ale machanie mieczem, toporem czy dupą, to jedno i to samo. Każdy z nas jest uzależniony od złota, musimy jeść, nie ma od tego wyjątku. Albo sobie człowiek coś upoluje, albo się zatrudni. Jakoś nie wydaje mi się, żeby najemnictwo było taką wspaniała wolnością - skwitował.
- Ale jak tam chcesz, nie moja rzecz. - Miał zupełnie odmienne zdanie od Maren i to co powiedziała wydawał mu się absurdalne. "Och, och, robię co chcę i kiedy chcę i nikt mi nie mówi co mam robić". Taaa... Jasne, no bo mordowanie ludzi, zwierząt, kradzież i inne cuda robione na zlecenie to jest "robienie czego się chce i kiedy chce". Dawno nie słyszał takich bzdur. Miał jej ochotę powiedzieć, że skoro jest taką świetną wojowniczką to na jaką cholerę lata z gołym brzuchem? Żeby ktoś ją dźgnął prosto w niego? No bo może pomyliła zawody i nie macha mieczem tylko czterema literami? Uch... westchnął w duchu.
- Ja robię to co mi najlepiej wychodzi i tyle. Kiedyś bardzo chciałem zostać kowalem, ale jest tylko jedna możliwość bym mógł to robić. Musiałbym zbudować i otworzyć własną kuźnię. W normalnych budynkach ledwo mieszczę się w drzwiach, a co dopiero mówić o pracy w małej kuźni. - Trochę przeszło mu poirytowanie i zaczął mówić o sobie.
- No ale to może za kilka lat... Własna kuźnia... To nie takie proste.
Maren
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maren »

Maren uśmiechnęła się na słowa Taurosa. Miał takie konkretne, męskie podejście, ale ani trochę niezgodne z tym co sama myślała o swoim fachu. Dziewczyna upiła nieco piwa, odstawiła kufel i spojrzała na rosłego mężczyznę.
- Biorę to, co mi pasuje. Robię to, co wydaje mi się opłacalne. – Wzruszyła ramionami, po czym na jej usta wypełzł nieco złośliwy uśmieszek.
- Poza tym, stawiam złotego gryfa, żeby zobaczyć czy machasz dupą tak samo dobrze jak toporem czy mieczem – powiedziała do niego, wspierając się łokciem o szynkwas i przyglądając się Taurosowi z tym charakterystycznym dla niej grymasem na ustach.
- Kowal? – Zmierzyła go wzrokiem z góry na dół, a po chwili ponownie odezwała się do niego.
- Pasowałoby ci. A jeśli będziesz brać odpowiednie zlecenia, kto wie, możesz się ustawić jak należy – powiedziała, po czym ponownie sięgnęła po swój kufel i wychyliła porządny łyk piwa.
- Ja pozostanę przy tym co robię, jakoś nie ciągnie mnie do czegoś innego, ot tak. – Wzruszyła ramionami, próbując sobie wyobrazić siebie w nieco innym życiu, ale okazało się to trudniejsze niż przypuszczała.
- Nie. – Pokręciła głową, a długie włosy lekko zafalowały.
- Zdecydowanie dobrze jest jak jest, nie zmieniłabym niczego. – Uśmiechnęła się do siebie, choć mimo że uśmiech był spokojny i należący do tych cieplejszych, gdzieś tam widoczna była malutka iskierka nieokrzesania.
- Ale nic to. Pokaż mi lepiej jak machasz tym i owym. – Zerknęła na niego nieco wyzywająco, żartując sobie nieco i specjalnie patrząc na określone części ciała, których raczej nie pokazałby ot tak.
Awatar użytkownika
Tauros
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Nordyjczyk
Profesje: Rzemieślnik , Ochroniarz
Kontakt:

Post autor: Tauros »

- Hahaha! - Tauros roześmiał się gromko i szczerze. Nie było w jego śmiechu nic obłudnego czy ironicznego. Maren naprawdę go rozbawiła. Takich ludzi lubił, mówiących wprost, bez ogródek, odcinających się lekko, ale z dystansem.
- Przegrałbym i bez próbowania - nadal roześmiany odpowiedział kobiecie.
- Zresztą, mamy tu specjalistkę od machania tyłkiem, ale jeśli chcesz mogę kiedyś pobłaznować. - Uśmiechnął się zmieniając ton na zdecydowanie bardziej przyjazny. Zabawna uwaga Maren zdecydowanie go rozluźniła. Może ta dziewczyna nie była aż tak sztywna, jak mu się wcześniej wydawało. Może pod powłoczką wrednej, nieprzyjemnej dziewczyny kryło się coś więcej, niż tylko najemniczka bez serca. Uśmiechnął się pod nosem, nieświadomie, bardziej do siebie niż do jasnowłosej.
W międzyczasie, kiedy Tauros rozmawiała z kobietą, Sara odeszła od szynku i zniknęła na jakiś czas na zapleczu, kiedy wróciła była wyraźnie zmartwiona. Tauros dostrzegł kątem oka nietęgą minę przyjaciółki.
- Sara? Co jest? - spytał poważniejąc i przenosząc wzrok na gospodynię.
- Nadal go nie ma - odparła.
- Staruszka?
Sara pokiwała głową.
- Zwykle odnosi krzesła i zaraz wraca. Powinien być już w gospodzie i to od dłuższego czasu. Wieczorami bywa różnie i nigdy nie zostawia mnie tutaj samej, a teraz go nie ma.
- Może zapił ze stolarzem?
- Nie, nie... na pewno nie. Gerard nie pije z młodym od stolarza, mówi, że jak ma mu coś naprawiać to na trzeźwo.
- Mógł spotkać jakiegoś koleżkę i... - nie dokończył, bo przerwała mu Sara.
- Przecież go znasz...
- No tak... - spoważniał. - Masz rację. Zaczekajmy jeszcze trochę, jeśli nie wróci, pójdę go szukać.
Maren
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maren »

Maren uśmiechnęła się, gdy usłyszała śmiech Taurosa, najwyraźniej jej żart trafił w jego gust i zniszczył jakiś mur, który z hukiem upadł, pokazując to czego nie mogła zobaczyć wcześniej.
- Mężczyzna i poddaje się bez próby? – Wyszczerzyła się do niego wesoło, choć musiała przyznać, że perspektywa takiego drobnego zakładu była naprawdę całkiem pociągająca.
- Specjalistka od machania tyłkiem. Tytuł godny niejednej najemniczki. – Zaśmiała się i pokręciła głową, potem sięgnęła po kufel i wypiła kilka solidnych łyków piwa, które przyjemnie drażniło podniebienie i przełyk.
Maren miała ochotę na kolejny przytyk w kierunku Taurosa, choć wcale nie ze złym zamiarem, zwyczajnie, ot dla samego rozluźnienia, nie zawsze miała okazję spotkać kogoś, kto nie obrażał się o byle słowo, lecz to co zamierzała, zostało przerwane przez Sarę, której nieciekawy humor i wyraz twarzy przykuły uwagę mężczyzny. Najemniczka przyglądała się obojgu, słuchając kolejnych możliwości rzucanych przez Taurosa. Ona nie znała męża Sary, ale wiedziała jacy są mężczyźni – jak nie chleje gdzieś, to pieprzy z jakąś kobietą o tanich upodobaniach. Mimo wszystko nie powiedziała tego co myśli, bo mogłaby jeszcze doprowadzić Sarę do płaczu, a raczej nie miała na to ochoty.
- Jak kocha to wróci. Nie ma się czym martwić – odezwała się całkiem obojętnym tonem głosu, ale zaraz potem spojrzała na Taurosa, a gdy tylko Sara zajęła się swoimi sprawami, Maren odezwała się do niego.
- Myślisz, że mogło stać się coś złego? Coś podejrzanego dzieje się w mieście? - zapytała, a jej wyraz twarzy zdradzał podekscytowanie, bo może będzie miała okazję zająć się czymś tajemniczo ciekawym.
- A może poczuł chuć i poszedł w tany? – zaśmiała się cicho i pokręciła głową.
- Właśnie temu nie ładuję się w związki, niepotrzebne problemy i gówno temu towarzyszące. – Wzruszyła ramionami zupełnie obojętnie.
Awatar użytkownika
Tauros
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Nordyjczyk
Profesje: Rzemieślnik , Ochroniarz
Kontakt:

Post autor: Tauros »

- Głęboko w rzyci mam co myślisz o związkach i w jakie gówno pakujesz się lub nie - odburknął niezbyt zadowolony.
- To mój przyjaciel i znam go nie od wczoraj, ma karczmę, ale to nie znaczy, że lubi zapić albo chędożyć gdzieś na boku. Gerard owszem nie jest abstynentem i czasem wypije sobie za dużo, ale tutaj, w gospodzie, od tego ją ma - nie tyle był zły na Maren i jej uwagi, co na sytuacje. Nie podobało mu się, że Staruszka nadal nie ma. Gdyby coś mu się stało Sara nie poradziłaby sobie sama z karczmą.
- Jeśli coś mu się stało to przez przypadek, w każdym mieście pałętają się zachlani chłopi, z którymi łatwo o bójkę. Miejmy nadzieję, że po prostu zagadał się z młodym i za chwilę wróci. Nie wietrzę w tym nic głębszego, ani to znana karczma, ani nieznana, a haracz już dawno wybiłem z głowy tym, którzy chcieli wepchać łapska w ten interes. Ktokolwiek wie, że co kilka tygodni tu jestem nie spróbuje nawet czegokolwiek wymuszać na Gererdzie. Domyślasz się pewnie, że lepiej samemu się powiesić niż skrzywdzić moich przyjaciół i narazić się na spotkanie ze mną. Czasem bycie mutantem takim jak ja ma swoje plusy.

Nagle z tyłów karczmy dobiegł ich hałas. Tauros spojrzał w tamtą stronę, a potem przeniósł wzrok na Sarę.
- Może to on - odezwał się do gospodyni, odwzajemniając spojrzenie Taurosa.
- Idź - rzekł wielkolud.
- Przypilnuje baru - dodał nim kobieta zdążyła zadać pytanie.
Maren
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maren »

Maren spojrzała na Taurosa. Słysząc jego reakcję zmarszczyła brwi i pokręciła głową. Gdy skończył swój wywód, podniosła ręce jakby w geście poddania.
- No przecież nawet przyjaciele potrafią ładnie zaskoczyć – powiedziała to tonem, który sugerował, że dla niej było to tak oczywiste jak każdy kolejny wschód słońca na wschodnim horyzoncie.
- Jak sobie dasz za niego rękę uciąć, uważaj, bo nie będziesz miał jak machać swoimi zabawkami – burknęła do niego, ale koniec końców wzruszyła ramionami odpuszczając ten temat. Wiedział lepiej? Niech i tak będzie. Czas zweryfikuje jaka jest prawda.
- Cóż, pożyjemy, zobaczymy, najwyżej to my skopiemy kilka tyłków. – Uśmiechnęła się zaczepnie i spojrzała na kobietę, przyjaciółkę Taurosa, gdy cała trójka miała okazję usłyszeć hałas dobiegający z innego pomieszczenia.
Mężczyzna polecił Sarze, by ta sprawdziła o co chodzi, choć może chciała się sprzeciwić, nie dał jej żadnej szansy.
- A co jeśli to jeden z tych nachalnych chłopów, o których mówiłeś? Ładnie to tak puszczać kobietę bez żadnego uzbrojenia? – mruknęła do niego, może nawet dając mu tym samym prztyczka w sam środek męskiego ego.
- Może twój przyjaciel wolał uniknąć wchodzenia frontem, co by nie wpaść na Sarę i nie oberwać za cokolwiek co zrobił. – Mimo wszystko spojrzała w stronę, z której dobiegł hałas.
- Raczej nikt o zdrowych zmysłach nie pakowałby się tutaj od tyłu – powiedziała bardziej do siebie, ale mimo wszystko była przygotowana na każdą ewentualność.
- Wiesz co, może pójdź za nią, ja zostanę – dodała po chwili, zerkając na Taurosa.
- W razie czego krzyknij, a przyjdę uratować ci tyłek. Umowa stoi? – wyszczerzyła się do niego niewinnie, cały czas nieco sobie z nim pogrywając. Z drugiej strony była przekonana, że mało kto da sobie radę z tym wielkim mężczyzną, zastanawiała się, czy ona sama byłaby w stanie rozłożyć go na łopatki. Właściwie… Nie miała zamiaru tego próbować i nawet nie chciała o tym wspominać.
Zablokowany

Wróć do „Demara”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości