Demara[Obrzeża miasta] Wielki człowiek.

Warowne miasto położone na granicy Równiny Drivii i Równiny Maurat. Słynące z produkcji bardzo drogich i delikatnych tkanin, takich jak aksamit czy jedwab oraz produkcji wyrafinowanych ozdób. Utrzymujące się głównie z handlu owymi produktami.
Awatar użytkownika
Tauros
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Nordyjczyk
Profesje: Rzemieślnik , Ochroniarz
Kontakt:

Post autor: Tauros »

- Nie. - Tauros pokręcił głową. - Gerard zamyka tylną bramę od stajni kiedy wychodzi. Nawet jeśli ktoś ukradłby mu klucze to nie wiedziałby do czego są. Stamtąd mógł przyjść on albo stara kucharka, która mieszka w podwórzu. Nie puściłbym Sary samej, gdybym wiedział, że coś może jej grozić - rzekł dość obojętnie.
- Zresztą, frontem, czy tyłem, jeśli jest pijany i tak dostanie po głowie, prędzej czy później - zażartował. W tym momencie z zaplecza dało się słychać męski głos. Po chwili wyszedł do nich wysoki mężczyzna, o dość krótkich czarnych włosach. Miał lekko śniadą cerę i kilkudniowy zarost na twarzy. Wyglądał jednak bardzo krzepko, a jego usta zdobił szeroki uśmiech.
- Tauros! - wykrzyknął wesoło, widząc wielkoluda stojącego przy szynku. Mutant zaśmiała się mimo woli.
- Gdzieś ty był staruchu? Co? - rzekł w odpowiedzi.
- Gdybym wiedział, że się zjawisz, siedziałbym murem w karczmie - odpowiedział Gerard. Wychodząc zza szynku wylewnie przywitał się z Taurosem, obejmując go w przyjaznym uścisku.
- Już zaczynałem się martwić.
- Akurat - zaśmiał się gospodarz. - Widzę, że masz towarzystwo. - Spojrzał na Maren i uprzejmie skinął głową.
- Witam - uśmiechnął się, w jego słowach nie było żadnego podtekstu, mimo że uznał, że dziewczyna jest jego towarzystwem, w tonie jego głosu nie zabrzmiała nawet nutka sugestii.
- Musimy się koniecznie napić, ale dziś nie mogę, muszę wracać do Sary i pomóc jej na podwórzu. Jutro, koniecznie jutro! - Tauros nawet nie próbował zacząć rozmowy, jego przyjaciel był, jak zwykle, zapracowany i nie zamierzał go zatrzymywać. Znali się już tyle czasu, że wielkolud nie miał do niego pretensji o takie zachowanie. Gerard zniknął na zapleczu tak szybko jak się pojawił. Tauros natomiast zwrócił wzrok ku Maren.
- Zjesz coś? - spytał. - Ja stawiam.
Maren
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maren »

Maren spojrzała w kierunku, w którym odeszła przyjaciółka Taurosa, później jej wzrok powędrował do mężczyzny, a na jej ustach pojawił się lekki uśmiech.
- Jeżeli tak mówisz, to zapewne tak jest. Znasz ich lepiej niż ja. – Wzruszyła lekko ramionami. Nie miała zamiaru dyskutować na ten temat ani nie chciała dźgać go w jego męskie ego.
- O, to pewne. Nawet na pozór spokojne kobiety potrafią dać w dupę facetowi, jeśli ten nie zna swojego miejsca. – Parsknęła śmiechem, bo nieraz miała okazję spotkać się z kobiecą złością, zresztą, sama należała do tego emocjonalnego gatunku i jeśli ktoś nadepną jej na odcisk, zaraz potem tego żałował.
Nie musieli długo czekać na przybycie „zaginionego” mężczyzny, Maren szybko oceniła, że nie nosił na ciele żadnych śladów kobiecej zemsty, najwyraźniej był grzeczny, tak jak tego od niego oczekiwano. Z uwagą przyglądała się „staruchowi” jak to nazwał go Taurus, wyglądał na całkiem uczciwego człowieka, ale kto wie co siedzi w środku.
Z krótkich rozmyślań wyrwało ją zwrócenie uwagi na jej obecność. Kobieta skinęła głową, patrząc przy tym w oczy mężczyzny, na jej ustach widniał ten typowy dla niej uśmieszek, który z boku mógł wyglądać jakoś znacząco, choć w tym przypadku był to jej naturalny grymas.
Rozmowa między mężczyznami nie trwała zbyt długo, Sara czekała na pomoc swojego męża, a gdy kobieta czeka – nie ma co zwlekać, coby znowu nie oberwać.
- Stawiasz? – Zerknęła na Taurosa, który rzucił luźną propozycją.
- Skoro tak, czemu nie – zgodziła się, bo w sumie i tak nie miała nic ciekawszego do roboty, a czasem dobrze jest mieć jakieś towarzystwo.
- Twój przyjaciel nie boi się z tobą pić? – Zerknęła na niego zaczepnie.
- Od razu widać, że potrafiłbyś przepić niejednego, zaprawionego w boju chłopa. – Odrzuciła włosy na plecy i poprawiła pasek w spodniach.
- A skoro o tym mowa, jeżeli stawiasz, nie pogardzę jeszcze jednym piwem. – Zrobiła słodką minkę, ale była to tylko ulotna chwila.
- Trzeba skorzystać ze spokojnego dnia i wolnego czasu. – Tutaj nawet przeciągnęła się leniwie.
- Co dobrego proponujesz? – zapytała z uśmiechem i poprawiła skórzane rękawiczki.
Awatar użytkownika
Tauros
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Nordyjczyk
Profesje: Rzemieślnik , Ochroniarz
Kontakt:

Post autor: Tauros »

Uśmiechnął się nawet pod nosem spoglądając na Maren. Była urodziwa, musiał przyznać, bardzo urodziwa aż dziw, że parała się najemnictwem. Zazwyczaj piękne kobiety wychodziły dobrze za mąż i rodziły dzieci. Z drugiej strony może ona po prostu tego nie chciała, była inna, miała inne priorytety, inne ambicje. Spoglądając na nią od tej strony mógł zrozumieć, dlaczego taka kobieta zajmuje się właśnie takim zawodem. Berg, choć rosły i silny jak dąb, to wcale nie marzył o tym by robić to co robi. Ale przecież znał takich, którzy najemnictwo po prostu lubili i czerpali z tego zawodu satysfakcję, może tak właśnie było z Maren.

Tauros odsunął się od szynku i skierował w stronę stołu, przy którym siedział wcześniej. Tylko na moment odwrócił głowę w stronę towarzyszki dając jej znak by poszła za nim. Oboje usiedli przy szerokim stole, a Tauros postanowił pociągnąć rozmowę.
- Nie da się mnie upić, przyznaję. Piję dla smaku, nie dla efektu. Niestety niedana mi ta przyjemność upojenia alkoholem - rzekł elokwentnie.
- Ale ty pij, możesz się nawet schlać, nie przeszkadza mi to - uśmiechnął się po raz kolejny, lekko i nieco niewyraźnie, ale z drugiej strony bardzo przyjaźnie.
- W razie czego zaniosę jaśniepanią do pokoju - zażartował, ale widać było, że mówi poważnie. Bądź co bądź dobrali się i teraz mieli swoje towarzystwo, Tauros nie zostawiłby swojego towarzysza schlanego na pastwę złodziejaszków, pamiętał też, że schlany w trupa gość był zawsze problematyczny dla właścicieli, czyli w tym przypadku dla jego przyjaciół.
- Co polecam? - powiedział bardziej do siebie, w lekkim zamyśleniu.
- Zaczekaj - dodał szybko, po czym wstał i zniknął na kilka dobrych minut na zapleczu karczmy. Kiedy wracał niósł szeroką deskę, a na niej poukładane były różne produkty. Był kozi ser, chleb, micha jakiejś zupy, chyba kapuśniaku, kawał pieczonej kaczki, pomidory, dwa udka z pieczonego kurczaka, kiszone ogórki i świeże masło. Deskę z tymi pysznościami Tauros miał na jednej ręce, a w drugiej trzymał trzy kufle piwa. Miał łapska jak bochny chleba, może większe, więc niesienie tego nie sprawiało mu trudności.
- Może być? - spytał, kładąc wyżerkę na stole.
- Dwa dla ciebie, jedno dla mnie - dodał stawiając piwo. Kiedy usiadł chwycił za kufel i uniósł go w geście toastu.
- No to, za spotkanie - zaproponował. Teraz, kiedy wiedział, że jego przyjaciel jest cały i zdrowy, jakby zupełnie się rozluźnił.
Maren
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maren »

Maren przyglądała się Taurosowi, na jej twarzy malował się ten jej charakterystyczny wyraz. Niby to uśmiech, niby coś miłego, a jednak w tym wszystkim wyraźnie rysowało się coś, co mogło kojarzyć się z pewnego rodzaju pazurem, drapieżnością, coś co wskazywało, że kobieta nie jest grzeczna, święta czy w ogóle kochająca wszystkich i wszystko.
Bez większego namysłu ruszyła za Taurosem. W końcu miała jakieś towarzystwo, a wszystko wskazywało na to, że nie byle kogo. Przez tę krótką chwilę, gdy oboje szli do stolika, Maren miała okazję przyjrzeć się mężczyźnie. Był naprawdę dobrze zbudowany, zapewne w walce nie miał sobie równych, mógł zaoferować im naprawdę solidną lekcję życia, właściwie… Pierwszą i ostatnią. Na ustach kobiety pojawił się bardziej zaczepny uśmiech, bo oto przez jej głowę przeszły myśli, jak Tauros radzi sobie z płcią przeciwną. Odniosła dziwne wrażenie, że nie tylko jego broń jest spora, ale te rozważania zeszły na dalszy plan, gdy usiadła przy stole, wygodnie rozsiadając się na krześle, w ani trochę kobiecej pozycji. Nogi miała nieco rozszerzone, dłoń położyła na pasku i wygodnie oparta o tył krzesła spoglądała na Taurosa.
- Wszystko ma swoje plusy. Nie budzisz się z bólem głowy chcącym ją rozerwać. – Wyszczerzyła się i wzruszyła ramionami.
- A ja chętnie wypiję coś jeszcze – dodała po chwili, bo właściwie dlaczego miałaby tego nie zrobić? Lubiła alkohol, co prawda nie przesadzała z nim, ale przecież czasem zdarza się, że przeholuje, takie życie.
- Mam się schlać przy tobie? Damie nie wypada… - powiedziała teatralnym głosem, bo taka z niej dama, jak z koziego zadka wiadomo co.
- Nie myśl sobie, że będziesz mógł mnie zanieść, nawet nietrzeźwa nie pozwolę ci położyć na mnie twojej wielkiej dłoni. – Przekrzywiła nieco głowę, zerkając na niego zaczepnie, wcale nie mając zamiaru go urazić, ot tak, taka już była.
Co do jedzenia pozostawiła mu wybór - ciekawe czy trafi w jej gust, choć nie sądziła, by uraczył ją jakimś zielskiem i tyle.
Tauros zostawił Maren samą sobie, gdy wyruszył na polowanie. Ciekawe co takiego znajdzie w tej karczmie, choć o to się nie martwiła. Skoro piwo było tutaj całkiem dobre, to i z jedzeniem nie powinno być problemu. Korzystając z chwili dla siebie, postanowiła nie myśleć, bo i po co zaprzątać sobie głowę jakimiś myślami, kiedy oto nadszedł czas zupełnego relaksu w całkiem dobrym towarzystwie?
Maren poczuła zapach jedzenia, a gdy odwróciła się, zobaczyła mężczyznę niosącego całkiem sporą deską, na której znajdowało się jedzenie, i to jakie! Od mięsa, po warzywa, nawet zupa była!
- No proszę, rozpieszczasz mnie. – Posłała mu uśmiech, całkiem szczery jak na nią. Musiała przyznać, że zaskoczył ją i to całkiem pozytywnie.
- Mmmm to wygląda naprawdę smacznie – powiedziała, gdy postawił na stole swoją zdobycz.
- Czy może? Po takim żarciu przez tydzień nie ruszę tyłka z łóżka. – Spojrzała na niego rozbawiona, a ten wyraz twarzy był nowością podczas tego spotkania.
- Aż dwa? – Przeniosła wzrok na kufle, choć to nie było tak, że bała się wypić. Oczywiście, że wypije piwo! W końcu któż by nim pogardził w takiej sytuacji?
- Zaraz wyjdzie na to, że faktycznie będziesz musiał zanieść mnie do łóżka. – Puściła mu oczko i zabrała jeden z kufli.
- Za spotkanie. – Również uniosła swoje piwo w geście toastu, a potem jakby nigdy nic, wypiła kilka łyków.
- Taaak, tego mi było trzeba. – Zaśmiała się i odrzuciła dłonią włosy.
- Wiesz jak dogodzić kobiecie, chociaż… Kto wie jak z innymi, ale mi to pasuje – zaśmiała się i zerknęła na Taurosa z odrobiną zaczepności w spojrzeniu.
Awatar użytkownika
Tauros
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Nordyjczyk
Profesje: Rzemieślnik , Ochroniarz
Kontakt:

Post autor: Tauros »

Tauros nie odpowiedział na jej zaczepki. Stuknął kuflem o jej kufel w geście toastu, a potem zabrał się za jedzenie. Rzecz jasna nie zamierzał udawać szlachcica i jeść elegancko nożem i widelcem, choć gdyby musiał zapewne by tak zrobił. Urwał kawałek chleba, ugryzł wielki kawał koziego sera, chwycił za udko z kurczaka i zaczął zajadać się ze smakiem. O tak, tego mu było trzeba, pysznej strawy, soczystego mięsa i cudownego, świeżego chleba. U Sary zawsze można było dobrze zjeść, zdążył już zapomnieć, że w tym miejscu naprawdę czasem czuł się jak w domu.
- Chciałbym tak kiedyś - rzekł pomiędzy kęsami. - Zawsze mieć dobre jedzenie pod ręką, a nie tylko suszone mięso i czerstwy chleb albo to co akurat uda się upolować. Móc jeść gęsinę z serami, popychać świeżo pieczonym chlebem i popijać piwem prosto z beki. To by było życie. - Pokiwał głową, jakby właśnie zgadzał się sam ze sobą.
- Dobra uczta zawsze w cenie. A tu u Sary zawsze można najeść się do syta.
Maren
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maren »

Maren nie patyczkowała się z jedzeniem. Po toaście od razu sięgnęła po porcję kurczaka, odrywając palcami całą nóżkę, po czym z apetytem odgryzła spory kawał mięsa.
- Masz rację. Całkiem smaczny – powiedziała przełykając wielki kęs.
- Mówisz poważnie? Nie wyglądasz mi na mężczyznę, który chciałby czegoś takiego – zaśmiała się i upiła trochę piwa.
- Bardziej wyglądasz na wojaka, co to kocha naparzać się z innymi, z niemałymi sukcesami. – Przekrzywiła nieco głowę, uśmiechając się zadziornie.
- Wyglądasz też jakbyś nie biegał za kobietami, lecz brał to co i kiedy chcesz – dodała bez ogródek i odgryzła jeszcze jeden kawałek nóżki.
- Hm, właściwie… Muszę zgodzić się z tobą. Takie żarcie i dobre piwo… Żyć nie umierać – zaśmiała się całkiem szczerze, wszak najedzony człowiek, to szczęśliwy człowiek, a jeśli jedzenie jest tak dobre jak tutaj, to czego chcieć więcej?
- Niewiele ci trzeba do szczęścia, co? – Pochyliła się nieco w jego stronę i spojrzała mu w oczy, choć w jej wzroku pojawiły się zaczepne iskierki.
- To się chwali. – Pokiwała lekko głową.
- We wszystkim tak masz? – zapytała nieco dwuznacznie, a zaraz potem ponownie oparła się o tył krzesła i dokończyła swoją porcję kurczaka, po czym spojrzała na resztę jedzenia.
- Aż żal nie zjeść – powiedziała do siebie.
- Wiesz coś o zleceniach w tym mieście? Dzieje się coś ciekawego?
Awatar użytkownika
Tauros
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Nordyjczyk
Profesje: Rzemieślnik , Ochroniarz
Kontakt:

Post autor: Tauros »

- Widzisz, pozory mylą - rzekł powoli.
- Ani trochę nie ciągnie mnie do wojaczki. Wolałbym mieć rodzinę, dzieci, dom. Mógłbym prowadzić gospodę albo spełnić największe marzenie i prowadzić kuźnię. Moja żona mogłaby być zielarką albo gospodynią, ja zarabiałbym na rodzinę - rozmarzył się.
- To, że jestem najemnikiem nie wynika z chęci, a z przymusu. Bo co ktoś taki jak ja ma robić? Kobiet nie biorę, nie jestem zwierzęciem, a one nie są towarem na sprzedaż. A ty chyba sugerujesz, że biorę je gwałtem - zirytował się. - Otóż nie, nawet jeśli są tak upierdliwe jak ty. No chyba, że tak lubisz i chcesz - odgryzł się.
- Widzę, że jesteś taka jak wszyscy, szufladkujesz ludzi, wrzucasz ich do jednego wora. Bo jak wielki to musi lubić bić w mordę i gwałcić kobiety. Wiesz co myślę? Że jesteś najbardziej powierzchowną dziwką jaką w życiu spotkałem. Nażryj się i wynoś, bo nie mogę na ciebie patrzeć. A o zlecenia pytaj gdzie indziej, ja na pewno ci nie pomogę. I lepiej dla ciebie, żebyś nie kręciła się przy tej karczmie, dobrze wiesz dlaczego.
Maren
Błądzący na granicy światów
Posty: 15
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maren »

Maren podniosła spojrzenie na Taurosa i przerwała przeżuwanie kurczaka, wlepiając swoje spojrzenie w mężczyznę. Gdy ten zakończył swój wywód, dziewczyna spojrzała w bok, a na jej twarzy malowało się niedowierzanie. Koniec końców, pogryzła kurczaka, połknęła i ponownie zerknęła na Taurosa.
- I uważasz, że się nie pomyliłam... - parsknęła śmiechem.
- Dobrze, nic tu po mnie. Zarzucanie powierzchowności zachowaj na potem, gdy sam się jej wyzbędziesz. - Jakby nigdy nic wytarła dłonie o spodnie, po czym odsunęła krzesło i wstała.
- Do dziwki mi daleko. Gdybym nią była, inaczej skończyłaby się ta... kolacja. - Posłała mu złośliwy uśmiech.
- Cóż, jedzenie dobre, towarzystwo... Jest jakie jest. - Wzruszyła ramionami.
Mężczyźni bywają dziwni, nie rozumieją co to dystans, boją się pewnych siebie kobiet, co mogła zrobić? Gdyby to był ktoś na kim jej zależało, może porwałaby się na wyjaśnienie sytuacji. Jednak prawda była taka, że to miejsce, że nawet sam Tauros, to tylko przystanki na jej drodze. Nie miała najmniejszego powodu by kontynuować tę znajomość, szczególnie, że kto raz jej podpadnie, więcej o niej nie usłyszy. Czy przejęła się obelgami? Nie, ani trochę. Nie mogła odpowiadać za myślenie innych, nikt nie odpowiadał za jej myślenie. Była panią swojego losu i tak już miało zostać do końca jej dni. Ktoś, kto traktuję ją w ten sposób, nie zasługuje na to, by poznać ją lepiej.
Maren swobodnym krokiem ruszyła w kierunku drzwi. Gdy znalazła się całkiem blisko nich, odwróciła się do Taurosa i posyłając mu uśmiech, rzekła:
- Dystans to ważna cecha. Nie tylko jeśli o walkę chodzi. - Puściła mu oczko i bez zbędnych gestów wyszła z karczmy, by udać się na poszukiwanie godnych uwagi zleceń.
Zablokowany

Wróć do „Demara”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości