DemaraHonor Norda [cd]

Warowne miasto położone na granicy Równiny Drivii i Równiny Maurat. Słynące z produkcji bardzo drogich i delikatnych tkanin, takich jak aksamit czy jedwab oraz produkcji wyrafinowanych ozdób. Utrzymujące się głównie z handlu owymi produktami.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Honor Norda [cd]

Post autor: Nurdin »

Nurdin drzemał w czasie gdy prowadzony przez Raavika wóz zbliżał się do Demary. Śnił o nieprzebranych skarbach, które razem z drugim krasnoludem mieli na wyciągnięcie ręki, a które teraz pozostały nieodkryte gdzieś w podziemiach Fargoth. Jego podróż w świecie wyobraźni przerwał ostry głos strażnika pilnującego miejskie bramy.
- Stać! Nie możecie wjechać! O tej porze miasto jest zamknięte dla obcych! - Otwierając oczy, kowal stwierdził, że zbliżała się północ. Wszystko wokół spowiły ciemności. Wysokie mury otaczające miasto spoglądały na nich posępnie. Para strażników trzymająca pochodnie wyglądała jeszcze mniej przyjaźnie. Najprawdopodobniej swoim przybyciem zakłócili im spokojny sen. Jednak najważniejsze było to, że wciąż mieli szanse na odnalezienie Bulgila i wyciągnięcie krasnoluda z opresji. Sądząc ze słów giermka, pojedynek miał rozpocząć się krótko po północy, co oznaczało, że nie pozostawało im niewiele czasu. - Wracajcie tu z rana tak jak to zwykli czynić uczciwi ludzie, miast skradać się po nocach niczym rzezimieszki - zakończył swoją przemowę strażnik.
- Nie widzisz, że to powóz ambasadora?! - fuknął Nurdin w stronę strażnika. - Chcesz wywołać międzynarodowy skandal?
- Nie obchodzi mnie to. - Nie dał się zwieść żołnierz. - Takie mam rozkazy, a prędzej zeżrę własne buty nim zdecyduję się zbudzić kapitana z powodu takich łachudrów jak wy.
- Nie będziesz musiał - oświadczył kowal. - Widzę, że źle podeszliśmy o sprawy. Przez szacunek i dobry obyczaj nie chcieliśmy zakłócać spokoju czcigodnych mieszkańców Demary, ale teraz dostrzegam, że nasza skromność i chęć zachowania dobrego tonu obróciła się przeciw nam. Trudno, czas wrócić do bardziej oficjalnych rytuałów. Kapitanie Raaviku, raczyłbyś rozwinąć sztandar i zadąć w rogi. Powinniśmy zawczasu oznajmić miejscowym nasze przybycie. Tak, zrób to z całą siłą. Nawet jeśli miałbyś tym dźwiękiem obudzić połowę mieszkańców. Wielu z nich z całą pewnością byłoby rozczarowanych faktem, że ominęło ich nasze przybycie do miasta więc nawet mimo tak wczesnej pobudki powinni być ci wdzięczni. Być może gdy wszyscy się tu zbiorą, podziękują również naszemu strażnikowi iż nie pozwolił im przegapić naszego wjazdu.
Wizja ta najwyraźniej nie spodobała się strażnikowi.
- Nie, nie. Czekajcie. Nie ma potrzeby wywoływać niepotrzebnych awantur. Jestem pewien, że posiadacie sposobne dokumenty, które mogłyby ...
- Mówisz o łapówce, tak? - oburzył się Nurdin. - Jak śmiesz! Nie dość, że znieważasz urzędnika państwowego, starasz się doprowadzić swój kraj do wojny, to jeszcze wykorzystujesz swoją pozycję by czerpać indywidualne profity. Powiem ci co zrobimy. Natychmiast narobimy tu hałasu pobudzimy całe miasto i doniesiemy twojemu zwierzchnikowi o wszystkim!
- Przecież wcale nie sugerowałem...
- Raaviku, czas zagrać na trąbach!
Na szczęście dla krasnoludów drugi z strażników okazał się nieco bardziej roztropny.
- Spokojnie. Wiedzę, że to powóz Milardów. Uprzedzono nas, że madame ma się wkrótce zjawić, chociaż nie spodziewaliśmy się jej tak wcześnie. W każdym bądź razie możecie wjechać. Życzę miłej nocy.
- Nasza pani za nic nie chciała przegapić tak zacnej okazji. Macie szczęście, że wasze krzyki jej nie obudziły - ostro zakończył rozmowę kowal, po czym dał znać swojemu kompanowi by ten ruszał do miasta.
Awatar użytkownika
Raavik
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Raavik »

         Raavik machnął biczem, konie prychnęły i zaczęły się poruszać, wóz wolno wjechał do miasta.
         Były grabieżca starał się poszukać w architekturze miasta cokolwiek, co byłoby dla niego inspiracją do rysunku, ale w ciemnościach nie mógł nic takiego znaleźć.
         Po kilkunastu minutach jazdy dotarli do całkiem sporego, wyłożonego kostką placu. Na jego środku była stara, nieczynna fontanna, a po bokach skrzynie, beczki i wózki wypełnione po brzegi pożywieniem.
         - Zatrzymaj się - odezwał się woźnica.
         Raavik zatrzymał wóz. Praktycznie w ogóle nie znał się na powożeniu, więc zajęło mu to trochę czasu i wywołało nieprzyjemne szarpnięcie. Z wnętrza wehikułu dobiegały bardzo niedworskie obelgi, które wykrzykiwał stajenny.
         - O co chodzi? - zapytał krasnolud.
         - Odchodzę. Miałem wam pomóc dostać się do Demary i wywiązałem się z umowy, jesteśmy na miejscu. Wasza kolej, dajcie mi dodatkowe dwa mieszki, a potem więcej się nie zobaczymy.
         Raavik wzruszył ramiona i dał Filipowi należną sumę.
         - Niech będzie. Bywaj, Filipie.
         Gdy podstarzały woźnica zniknął w ciemnej alei, były grabieżca zeskoczył z wozu. Krasnolud rozprostował kości rąk i nóg, a następnie przeszedł kilka metrów. Zatrzymał się przed drzwiami, za którymi siedział wbrew swojej woli młody stajenny. Raavk szybki ruchem otworzył odrzwia.
         Chłopak, który zawodowo zajmował się końmi, wyskoczył z wozu i próbował znokautować norda ciosami w twarz, ale Raavik szybko zmiótł go i tak nim zakręcił w powietrzu, że młody walnął o ziemię.
         - Gratuluję, twoja przymusowa praca dobiegła końca. Jesteś wolny!
         Młody stajenny powoli podniósł się z ziemi. Stanął, otrzepał się i rozejrzał. Minęła niecała minuta zanim wbił groźnie spojrzenie w Raavika i odezwał się:
         - Każdy się dowie! Wszystkim opowiem, jak przebiega współpraca z Jerrym Oddziałem! Nikt cię nie zatrudni! Nigdy!
         - Nie zrobisz tego!
         - Zrobię, zobaczysz! - Po tych słowach chłopak odwrócił się na piętach i pobiegł przed siebie.
         Raavik wrócił do Nurdina.
         - Jaki jest plan?
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

- Nie ma planu – szczerze odpowiedział Nurdin. – Nie zwykłem do opracowywania wielkich strategii, jako że wszystkie one opierają się na założeniu tego co może się nie udać i jak w takim przypadku należy zareagować. Zawsze uważałem, że to strata czasu. Możesz wydumać sobie tysiące czynników, dla których coś pójdzie nie tak, a ostatecznie zaskoczy cię coś czego zupełnie się nie spodziewałeś. Dlatego uważam, że kluczem jest umiejętność improwizacji i szybkiego reagowania na to co się wydarzy. W praktyce oznacza to tyle, iż znajdujemy Bulgila, wyciągamy go z opresji, a przy okazji skopiemy jak najwięcej arystokratycznych rzyci, które nawiną nam się pod rękę. Myślę, że przynajmniej w tej pierwszej kwestii nie powinniśmy mieć problemów.
Krasnolud spojrzał na ciemności ogarniające miasto. Wprawdzie w swoim liście Bulgil wspominał po trochu o swoim mieszkaniu, jednak panujący wokół mrok uniemożliwiał rozpoczęcie jakichkolwiek poszukiwań domostwa Norda. Za to w nocy doskonale widoczna była niewielka łuna światła, bijąca z centralnej części miasta. Kowal zdecydował się kierować właśnie w tamtym kierunku. Z tego co zdążyli usłyszeć, pojedynek miał odbyć się tuż po północy, a takiego wydarzenia nie dało się utrzymać w tajemnicy. Podobnie zresztą jak nie da się walczyć w ciemnościach. Ciekawscy ludzie tłumnie wylegną na ulice, aby obejrzeć interesującą ich walkę, a żeby nie potykać się o własne ciała, rozpalą tyle pochodni ile tylko będą w stanie udźwignąć. Nurdinowi i Raavikowi wystarczyło tylko kierować się w stronę rozjaśnionej dzielnicy.
- Myślę, że właśnie tam zobaczymy naszego rodaka – podsumował kowal wskazując na rozświetlony teren.
Drogę ulicami Demary para krasnoludów pokonała pieszo i w milczeniu. Wreszcie dotarli do niewielkiego placu zlokalizowanego w pobliżu rynku. Na brukowanym skwerze rozłożono lampy tworzące kształt kręgu. Nietrudno było się domyślić, że właśnie w nim miały rozegrać się krwawe sceny. Wokół kręciło się mnóstwo ludzi. Pospiesznie demontowano i przesuwano stojące tu prowizoryczne kramy, tak aby zyskać jak najwięcej przestrzeni zarówno dla walczących jak i dla publiczności. Nurdin musiał przyznać ser Ewaldowi, że jak już coś organizował to z rozmachem. Była nawet muzyka. Grupa grajków nuciła przygnębiające requiem mające zbudować odpowiedni dla przyszłych wydarzeń nastrój. A przy okazji nie dający spać tym, którzy akurat cała sprawę mają głęboko w nosie. Nie byli to zresztą wszyscy niezadowoleni z przygotowywanego spektaklu. Cześć sklepików usuwano przy głośnym i wyraźnym sprzeciwie właścicieli.
- Zostawcie to łachudry! Nie macie prawa! – krzyczał jakiś człowiek usiłujący ratować swoje ekspozycje wystawowe.
- Niech ktoś wreszcie uciszy tych wyjców! – protestowała kobieta z okna na piętrze. – Nie dość że chcecie zabić biedaka, to jeszcze katujecie go tą przeklętą muzyką.
- Zamknij mordę! – odpowiedział jej strażnik na dole.
- Człowiek ma chyba prawo do tego by wyspać się przed śmiercią! – Nie dawała za wygraną niewiasta.
- Człowiek może i tak, ale nie ten brodaty pokurcz! – skomentował mężczyzna w płaszczu.
Kowal skinął w stronę Raavika. Wszystko wskazywało na to, że oboje znaleźli miejsce, którego poszukiwali. Najwyższy czas zacząć działać. Podchodząc do mężczyzny, który wypowiedział ostatnie zdanie, Nurdina zapytał uprzejmie.
- Dobry wieczór szanownemu panu. Byłby waszmość łaskaw wskazać nam osobę, którą to raczył nazwać brodatym pokurczem? Ja i mój towarzysz zastanawiamy się właśnie, który z nas winien czuć się obrażony.
Na widok dwójki uzbrojonych po zęby krasnoludów, niewysoki człowiek odskoczył niczym oparzony. Łatwo jest rzucać oskarżenia gdy stoi się samemu w oddali na bezpiecznym gruncie, natomiast zupełnie czym innym jest stanąć twarzą w twarz z osobą, którą się obraziło.
- Ja… ależ … no tego … - zaczął niepewnie. – Wcale nie mówiłem o panach. Miałem na myśli mieszkającego w tym budynku rycerza, który zamiast stanąć do pojedynku, zabarykadował się w chałupie i domaga widzenia z monarchą.
Awatar użytkownika
Raavik
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Raavik »

         - Chyba nie mamy wyjścia. Trzeba obejrzeć ten dom.
         Dwóch nordów zaczęło iść w przed siebie, przepychając się przez tłum gapiów oraz strażników. Raavik zauważył, że pomimo usunięcia części sklepów i później pory handel miał się dobrze. Kupcy przekrzykiwali orkiestrę i siebie nawzajem:
         - Zakłady! Przyjmuję zakłady! Jak szybko zginie kurdupel? Jutro? A może jeszcze dzisiejszej nocy?
         - Piwo! Zimne piwo!
         - Krew leje się nie tylko dzisiaj, ale cały czas! Wujek Ronald zaprasza na świetne kaszanki!
         - Kapłani to plaga, nie wierzcie w ani jedno ich słowo! Nie kupujcie od nich żadnych święconych rzeczy! Tylko u mnie dostaniecie własnoręcznie poświęcony bicz, idealny do tłuczenia krasnoluda!
         - Pokurcz traci głowę, a u Bena wóda za połowę!
         Raavik i Nurdin minęli grupę budowlańców, którzy głośny przeklinając, wyrażali swoje myśli na temat belek, z których budowali widownię. Następnie dwójka nordów przeszła obok fontanny, w której dzieci bawiły się w "zabij kurdupla". Później ominęli grupę czterech minstreli, którzy przedstawiali niemy spektakl na temat krasnoludzkiego rycerza. Ze strony widzów co kilka sekund dało się dosłyszeć wybuchy śmiechu.
         Gdy dwóch krasnoludów pokonywało drogę przez plac część ludzi zatrzymywało się i przypatrywało im, inni po prostu szli dalej, będąc zbyt zajętymi swoimi sprawami. Z tłumu dało się usłyszeć komentarze w stylu: "I tak go nie uratujecie", albo "Dwie głowy więcej do ścięcia, mi pasuje".
         - A podobno jesteśmy w cywilizowanym miejscu - mruknął Raavik.
         Przejście nordów zakończyło się przed średniej wielkości domem, który otoczony był przez straż miejską. Dziesięciu strażników stało po bokach i z tyłu domostwa, a pięciu przy frontowych drzwiach. Żołnierz, który miał wyraźnie lepszą zbroję i niebieski płaszcza pukał w drzwi.
         - Jesteś rycerzem! Wyłaź i załatw to jak na osobę twojego stanu przystało! - krzyczał. - Masz jeszcze kwadrans, później wyważymy drzwi, nieważne iloma meblami je zastawisz. - Strażnik obrócił się do młodszego stopniem kolegi. - Biegnij do magazynu i przynieś cztery siekiery.
         Raavik spojrzał na oddział straży miejskiej. Musiał przyznać, że było ich zbyt wielu, aby można było rozważać siłowe załatwienie sprawy.
         - Wygląda na to, że wiemy, gdzie siedzi Bulgil - powiedział do Nurdina.
         - A wy czego tu? Od razu mówię, nie wyciągniecie go - rzekł do nich człowiek, który przed chwilą pukał do drzwi Bulgila. Oficer straży był barczystym, łysym mężczyzną w okolicach czterdziestki.
         Raavik wystąpił przed Nurdina.
         - Jestem kapitan Raavik, a ze mną przybył mój adiutant Nurdin. Przyjechaliśmy do Demary, aby wywieźć stąd krasnoluda, którego chcecie siłą wyciągnąć z domu. Ów nord jest łachudrą jakich mało, zamordował swoich kolegów z oddziału, gdy ci spali, a potem ukradł ekwipunek wojskowy wart kilkadziesiąt tysięcy ruenów i zniknął. Jego poszukiwania trwają od kilku lat.
         Strażnik popatrzył się w tłum, zapewne myśląc nad słowami norda.
         - Dla mnie ta sytuacja też jest bardzo nie na rękę - powiedział po chwili. - Jednak nie mogę pomóc wam oficjalnie. Spotkajmy się za około dwadzieścia minut, przy pobliskim wejściu do kanałów. - Oficer znowu spojrzał w tłum. Po chwili wrócił wzrokiem do krasnoludów - A teraz spadać, obszczańce! Albo też stracicie głowy! Nie słyszeli? Spieprzać!
         Raavik i Nurdin pojęli, o co chodziło strażnikowi i wycofali się w tłum.
         - I jak? - spytał były grabieżca. - Spotkamy się z nim?
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

Nurdin starał się ignorować rzucane zewsząd obelgi. Niereagowanie i pokazanie, że jest się ponad tym wszystkim było jedyną skuteczną bronią na pomówienia, drwiny i złośliwe uwagi. Przekrzykiwanie się z tłumem w większości zorganizowanym tu przez Ewalda i Wraza nie miało sensu. Przynajmniej w tej jednej sprawie kowal nie miał wątpliwości. Pomysł przyspieszenia samej walki i zorganizowania jej w nocy, wynikał z obawy starego rycerza, że coś może pójść nie po jego myśli, a zabijaka zwany Stalową Wieżą musiał przystać na niego tym chętniej, że pałał żądzą zemsty i odegrania się na Bulgilu. Prawdopodobnie taka pora pojedynku nie była zgodna z zazwyczaj praktykowanym rytuałem i nie wszystkim ów pomysł mógł się spodobać, co z kolei oznaczało, że główni zainteresowani starali się nie rozgłaszać swojej koncepcji w większym gronie, po to by nie dotarła ona do niepowołanych uszu. Być może wystarczyłoby kilka szeptów do rodziny królewskiej by całą walkę przesunąć o kilka godzin, jednak zwlekanie nie było celem krasnoluda.
Przyjdzie jeszcze czas na pokazanie kto ile jest warty.
- Nie będziemy uciekać pokątnie niczym pokładowe szczury. Dość mam wysłuchiwania tych oszczerstw. Jeśli myślą, że nas zastraszą to są w dużym błędzie. Jak wspomniałem wcześniej, doprowadzimy do tego by walka się odbyła. Nie na tych szmatławych warunkach jakie życzyłby sobie Ewald, ale według reguł, które sami ustalimy. A zaczniemy od tego, że wyciągamy stąd Bulgila i omówimy z nim na spokojnie całą sytuację. Chodź za mną Raaviku.
Tępi ludzie usiłowali sforsować dokładnie to miejsce, które Bulgil szczelnie zabarykadował. Nurdin życzył im powodzenia. Jego krewniak jak większość krasnoludów znał się doskonale na wznoszeniu solidnych konstrukcji, które nie przewracały się łatwo. Jeśli strażnicy chcieli dostać się do środka tą drogą, będą potrzebowali ku temu dobrych kilka godzin. Kowal znał się na tyle dobrze na architekturze by wiedzieć, że najsłabszą konstrukcją w tego typu piętrowych budynkach są stropy. Mieszkanie Bulgila znajdowało się dokładnie pod lokum zajmowanym przez kobietę, która krzycząc z okna dopominała się przerwania całej hecy związanej z pojedynkiem. Krasnolud wchodząc na piętro, bez płukania wtargnął do pokoi kobiety.
- Dobry wieczór miłej pani. My tylko na chwilę. – Przedstawił się, po czym obstukując rytmicznie podłogę przy pomocy swoich masywnych obcasów, zlokalizował miejsce, w którym jej wytrzymałość nośna jest najsłabsza.
- Ale co wy tu robicie?! Wynoście się natychmiast! – wrzeszczała kobiecina. – Nie macie prawa nachodzić mnie po nocach. Wezwę straż!
- Otóż jest szanowna pani w błędzie. Mamy święte prawo uratować naszego rodaka przed linczem – oznajmił Nurdin, po czym wyciągnął swój potężny młot i zaczął rozwalać konstrukcję podłogi wyrąbując w niej spory otwór. Kowal nie przejmował się robionym hałasem, jako że ludziska dobijające się do drzwi Bulgila oraz ci na placu, sami robili harmider, który skutecznie zagłuszał inne dźwięki.
- Pani się nie martwi. Jestem budowniczym. Gwarantuję naprawę powstałych szkód. Oto moje referencje – dodał Nurdin przekazując gospodyni swoją wizytówkę...
Zszokowana cała sytuacją kobieta wpatrywała się w krasnoluda niczym sparaliżowana.
- Jesteś tam Bulgilu? – spytał kowal wsadzając swoją głowę przez otwór.
- Wujek! – dało się słyszeć głos z dołu.
Awatar użytkownika
Raavik
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Raavik »

         Raavik popatrzył na dziurę, z której było słychać krzyk krasnoluda. Następnie spojrzał za siebie. Zauważył, że gospodyni wyszła ze swojego mieszkania.
         - Niedobrze - mruknął nord.
         Były grabieżca spojrzał na Nurdina i powiedział:
         - Zajmij się Bulgilem, ja zejdę na dół. Spodziewam się kłopotów.
         Raavik zostawił plecak na podłodze, poprawił tkwiący przy pasie topór oraz sprawdził, czy tarcza dobrze się trzymała. Następnie otworzył drzwi i wyszedł z mieszkania.
         Krasnolud zszedł po schodach, przy wyjściu zobaczył formujący się oddział strażników miejskich. Żołnierze szli w szeregu w stronę nordów. "Spokojnie, mam czas" - pomyślał Raavik - "Zanim tu dojdą, będą musieli minąć tłum. Mam przynajmniej dwie minuty. Muszę coś wymyślić, cokolwiek."
         Były grabieżca popatrzył na boki. Po lewej znalazł wielki napis: "Drewniane figurki krasnoludów i szafotów. Dopasujemy się do każdej kieszeni". Po prawej była duża ława, przy której trzech brzuchatych mężczyzn sprzedawało piwa różnych jakości. Klient mógł dostać "warzonego w najlepszych północnych browarach Równiny Drivii stouta Sitrina" w cenie dziesięć ruenów za kufel, albo jasnego "Mocnego Leończyka" w cenie dwa rueny za kufel.
         Pomiędzy wystawami chmielowego napoju i drewnianych figurek był tłum. Wielkie zbiegowisko ludzi, którzy według wszelkich norm o tak później porze powinni siedzieć w domu.
         Raavik podszedł stojącej blisko niego pary.
        - Moglibyście mi pomóc? - spytał.
        - Jasne, mam nadzieję, że uwolnisz Bulgila.
         - Dlaczego?
         - Zamiast jednej egzekucji będą dwie.
        Raavik miał ochotę walnąć swojemu rozmówcy prostego w twarz. Jednak napotkał dwa problemy. Po pierwsze człowiek był mu potrzebny, a po drugie krasnolud był za niski.
         - Umówiłem się z pewną niewiastą, nie widzieliście jej? - powiedział po chwili.
         - A jak wygląda? Podobna do mojej żony?
         - Nie no, aż tak brzydka nie jest.
         Człowiek wybuchnął śmiechem, następnie wymierzył sierpowego. Krasnolud odsunął się, pięść trafiła w innego gościa, który stał w tłumie.
         - Co jest, kurwa?!
         Uderzony mężczyzna kopnął człowieka, z którym wcześniej rozmawiał Raavik. Rozmówca wleciał w grupę innych ludzi, którzy również zaczęli go bić. Po kilkunastu sekundach spore zbiorowisko ludzi zamieniło się w mordobicie.
         Były grabieżca był zadowolony ze swojego dzieła, właśnie zyskał kilka, jeśli nie kilkanaście, dodatkowych minut. Unikając bijących się ludzi, wrócił do pozostałych krasnoludów.
         - Mamy mało czasu, strażnicy idą do nas - powiedział przy wejściu.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

Bulgila nie trzeba było długo namawiać do skorzystania z szansy wydostania się cało z opresji. Krasnolud natychmiast zabrał się do układania niewielkiego stosu mebli, po którym mógł wspiąć się na piętro gdzie czekał na niego Nurdin. W tym celu syn Elika musiał użyć resztek sprzętu nie wykorzystanego wcześniej do budowy barykady.
Tymczasem siedzący na górze kowal nie krył podekscytowania na myśl o czekającym go spotkaniu. Rzadko zyskiwał okazję do kontaktów z innymi przedstawicielami rasy nordów, a obecnie miał mieć wokół siebie nie tylko Raavika, ale również własnego krewniaka. Zawsze poważnie podchodził do spotkań w rodzinnym gronie, dbając o zachowanie odpowiednich reguł, tradycji i konwenansów. Przede wszystkim to na nim spoczywał obowiązek przedstawienia sobie obu krasnoludów. Nurdin zajęty był właśnie układaniem w myślach stosownego przemówienia, gdy na widok Bulgila niemal stracił równowagę.
- Na święte kamienie, co u licha stało się z twoją brodą? – Nie dowierzał kowal. Część ciała, która według wszelkich prawideł powinna stanowić dumę norda, w przypadku Bulgila wyglądała niczym pudel przyklejony do twarzy. Wielobarwny pudel. Broda młodego krasnoluda tu i ówdzie przystrzyżona była niemal do skóry, pozostała jej cześć przystrojona była finezyjnymi lokami lub długimi odrostami zakończonymi czymś w rodzaju supłów.
- To nic takiego wujku. Musimy uciekać – zbagatelizował sprawę Bulgil.
- O nie. Jako tolerancyjny krasnolud, jestem w stanie znieść wiele drwin i oszczerstw, ale żeby targnąć się na dumę i całe jestestwo norda, tego już nie zdzierżę. Te kanalie zapłacą za to co ci uczyniły – irytował się Nurdin.
- Właściwie to ja sam… To się nazywa moda, wujku – usiłował tłumaczyć Bulgil, ale podenerwowany kowal stracił zdolność racjonalnego wysłuchania argumentów innych niż swoje własne.
- Chodź no tu. Nie możesz w takim stanie przedstawić się kapitanowi Raavikowi. Poprawię co mogę byś znów prezentował się jak należy.
- Ale wujku, nie mamy na to czasu – protestował młody krasnolud, daremnie usiłując bronić się przed zabiegami jakimi poddawał go Nurdin. Sam kowal nie zważał na okoliczności. Jakiekolwiek groziło im niebezpieczeństwo, prędzej uschnie niż pozwoli sobie na ustępstwo dotyczące kultury i dobrego smaku. Raavik będzie musiał jeszcze przez chwilę powstrzymać falę zagrożenia, do czasu aż on poprawi to co zostało zbezczeszczone.
- Nic się nie martw, młody. Zaraz opanujemy sytuację. Sam również jestem zmuszony zrezygnować z posiadania tak wysmakowanej brody jakbym sobie tego życzył, ale muszę zważać na to że często pracuje nad rozgrzanym paleniskiem i mógłbym niechcący narazić ją na przypalenie.
- Do kroćset wujku, oni tu próbują nas zamordować a ty bez przerwy ględzisz o jakiś brodach! – Nie wytrzymał Bulgil.
Nurdin rzecz jasna w ogóle go nie słuchał. Zauważył za to Raavika, który na moment zniknął gdzieś w korytarzu.
- O proszę oto i on. Kapitanie, mam przyjemność przedstawić ci Bulgila, syna Elika. Wspaniałego kamieniarza, budowniczego i co rzadko spotyka się wśród nordów, krasnoluda ciekawskiego świata. Bulgilu, oto mój zacny towarzysz, kapitan Raavik. Przebiegły, odważny, a przy tym niezrównany w walce i oddany twojej sprawie wojownik.
Bulgil zrozumiał, że z kowalem nie wygra. Musi grać według jego reguł, bo inaczej utkną tu na wieki. Zrezygnowany, skłonił się przed Raavikiem, chcąc jak najszybciej zakończyć ceremonie i rozpocząć ucieczkę z miejsca gdzie groził mu lincz.
Awatar użytkownika
Raavik
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Raavik »

         Raavik spojrzał na kłaniającego się przed nim krasnoluda. Bulgil wyglądał jak każdy inny krasnolud, wyjątkiem była broda. Były grabieżca przyznał, że nord bez odpowiednio ułożonego, a właściwie nieułożonego, zarostu był nieco groteskowy.
         - Nie jestem żadnym królem ani kapłanem, nie musisz się przede mną kłaniać - powiedział do młodego bratanka Nurdina. - Jestem zwykłym wojownikiem, tak samo jak ty. Więc uściśnij mi prawicę tak, jak to czynią wojownicy.
         Uścisnęli sobie prawe dłonią tak, jak to czynią wojownicy. Bulgil miał silny uścisk, co dobrze świadczyło o mężczyźnie. Raavik jeszcze raz zlustrował znacznie młodszego rodaka.
         - Tylko nie próbuj mówić do mnie "kapitanie". Będziesz mnie nazywał kapitanem, jak kiedyś razem wypłyniemy by grabić, chędożyć i zwyciężać. Nie teraz, nie tutaj.
         Raavik podbiegł do drzwi i zablokował je długim pogrzebaczem, zastanawiał się, ile były w stanie wytrzymać przed wyłamaniem.
         - Pośpiesz się Nurdinie - powiedział do krasnoluda, która zajmował się brodą swojego krewniaka. - Załatwiłem nam tylko kilka minut, nie zamierzam wracać do lochu.
         Raavik podszedł do okna, z którego było widać pustą ulicę. Wszedł na parapet, aby pociągnąć wysoko ustawioną zasuwę i otworzył okno. Wyjrzał, stwierdził, że wysokość była za duża na bezpieczny skok. Wrócił na podłogę i zaczął grzebać w szafkach, szukając czegokolwiek pomocnego w ucieczce. Znalazł zdobioną farbą zastawę, komplet całkiem konkretnych garnków, noże, przetwory w słoikach i kawałek starej cebuli. Nic przydatnego w wycofaniu się.
        Dudududuuuuuuuuuuuuuuuu
        Odgłosy bijatyki, przekrzykujących się handlarzy, wydających rozkazy strażników i opłaconych przez starego rycerza muzyków natychmiast ucichły.
        Dudududuuuuuuuuuuuuuuuu
         Raavik wszedł na blat i wyjrzał przez okno, które dawało widok na wypełniony ludźmi plac. Z bulwaru wyłaniała się kolumna paziów, służek i tragarzy. Po nich wyjechali konni odziani w kolorowe zbroje z jasnymi płaszczami. Potem byli bogaci goście, najzamożniejsi z nich siedzieli w swoich zdobionych złotem, srebrem i kością słoniową lektykach. Ci z mniejszym dochodem jechali na koniach.
         - Mają rozmach, skurwysyny - mruknął pod nosem Raavik.
         Krasnolud przyjrzał się dokładniej pochodowi, dostrzegł więcej szczegółów, w tym ubranego w różowy wams sługę, który grał na rogu.
        Dudududuuuuuuuuuuuuuuuu
         Raavik zeskoczył na podłogę i podszedł do Nurdina oraz Bulgila. Poprawił rękawice, które zaczęły mu się zsuwać i popatrzył na nich.
         - Chyba nadszedł czas, w którym musimy coś zrobić - powiedział.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

Nurdin krytycznie przyjrzał się swemu dziełu. Broda Bulgila wyglądała obecnie znacznie lepiej, jednak wciąż należałoby jej poświęcić wiele pracy. Kowal zastanawiał się właśnie czy kobieta, do mieszkania której się wprosili, będzie posiadała odpowiedni zestaw narzędzi, gdy słowa Raavika na powrót skupiły myśli krasnoluda w kierunku wydarzeń rozgrywających się na dole.
- No tak, oczywiście. Musimy coś zrobić - potwierdził Nurdin. Dopiero teraz przyjrzał się całej sytuacji. Na ulicy pojawiało się coraz więcej gapiów, a sądząc po wiwatach i okrzykach podniecenia, wkrótce miał się pojawić tam pierwszy z walczących. Zbliżający się pochód paradny z całą pewnością prowadził z sobą Wraza Stalową Wieżę, przyszłego zwycięzcę i bohatera Demary.
Pierwszą myślą jaka przyszła kowalowi do głowy, było spalenie tego całego cyrku. Po ulicy biegało tylu ludzi z pochodniami, że aż dziw iż do tej pory ci głupcy sami nie wywołali pożaru. Być może trzeba by im trochę pomóc. Biorąc pod uwagę okoliczności, nikt nawet nie podejrzewałby w tej sprawie działalności krasnoludów. Niestety, problemem był fakt, że ciasne zabudowania miasta sprzyjały łatwemu rozprzestrzenianiu się ognia. Nurdin nie martwił się zbytnio tym, że jego plan mógł skończyć się tragicznie dla całego miasta. Jego umysł bardziej zaprzątał kwestia tego w jaki sposób ich trójka miałaby uniknąć szybko rozprzestrzeniającego się żywiołu. W sprawie ewentualnego pożaru miejskie domy nie były ich sprzymierzeńcem, za to dało by się je wykorzystać w inny sposób. Ostatecznie kowal porzucił pomysł z ogniem i zaproponował coś na co specjalnie nie miał ochoty.
- Na dach! - oznajmił towarzyszom. - Nigdy nie myślałem, że to powiem. Statecznemu krasnoludowi jak mi nie wypada skakać niczym młokos po budynkach, ale widzę, że nie mamy innego wyjścia. Tutejsze domy idealnie nadają się do ucieczki. Przyklejone są jeden do drugiego tworząc podniebne uliczki, a ponadto na tej wysokości nadal panują ciemności. Światło tych wszystkich pochodni nie sięga wierzchołków zabudowań- wyjaśnił pospiesznie Nurdin. Poza tym o ile na dole czekały na nich oddziały strażników, to droga na górę pozostawała otwarta.
- Będziemy potrzebowali czegoś co posłuży za prowizoryczną drabinę oraz topora Raavika do wyrąbania sobie przejścia. Za mną, panowie! - Nurdin ruszył przodem, gasząc uprzednio wszystkie świece w pomieszczeniu. Jak u większości krasnoludów jego oczy dość szybko przystosowywały się do pracy w ciemności, a półmrok stanowił czynnik, który powinien dodatkowo spowolnić pościg. W tej chwili kowal całkowicie skupił się na czekającym ich zadaniu. Przede wszystkim musieli wydostać się z obecnego oblężenia, a gdy już będą bezpieczni, krasnolud planował przejść do ofensywy. No i oczywiście na powrót będzie mógł zająć się brodą Bulgila.
Awatar użytkownika
Raavik
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Raavik »

        Dachówki były tak śliskie, że Raavik prawie spadł. Dopiero po chwili nord przypomniał sobie, że cały poprzedni dzień padało.
         - Uwaga - powiedział do Buligila i Nurdina. - Jest kurewsko ślisko. Można łatwo spaść. A to by nam raczej nie pomogło.
         Krasnolud podszedł do krawędzi i wyjrzał na ludzi, którzy ustawili się w rzędzie i oglądali bogaczy. Jedynymi dźwiękami, jakie dobiegały z miejskiej ulicy, były szepty. Prostaczkowie niemal bez ruchu czekali na przemowę.
         Po chwili na drewniane podwyższenie wszedł wysoki mężczyzna w płóciennym stroju. Wystawił ręce, natychmiast przybiegła armia służących, która zaczęła zakładać mu zbroję.
         - Szlachetni mieszkańcy Demary! - zaczął przemawiać. - Mężowie, którzy każdego dnia pracują na utrzymanie naszej społeczności! Kobiety, które niosą ukojenie naszym mężczyznom! I dzieci, bo dzieci to nasza przyszłość! Witam was wszystkich i dziękuję wam, że tak licznie stawiliście się, nie patrząc na późną porę.
         Słudzy szybko uwijali się ze zbroją. Raavik stwierdził, że mieli w tym zakresie duże doświadczenie. Krasnolud zastanawiał się, jaki był przekaz w zakładaniu zbroi na ulicy.
         - Spotkaliśmy się tu, aby zobaczyć sąd boży! - Ludzie niemal synchronicznie krzyknęli z radości. - Bulgil, krasnolud - wymawiając słowo "krasnolud", zrobił najbardziej obrzydzony wyraz twarzy, jaki potrafił. Część widowni zareagowała przytłumionym rechotem. - Chciał zostać rycerzem. I udało mu się, jednak pasowany został w wyjątkowo żałosnych okolicznościach.
         Publika zaczęła się śmiać. Widocznie wśród mieszkańców Demary krążyła jakaś wesoła opowieść na temat pasowania Bulgila.
         - Szanowni demarczycy! Przybyliście tu, by zobaczyć jak Bulgil ginie z mej ręki! - Mieszczenie znowu odpowiedzieli okrzykiem. - Wiem, wiem, chcecie, żeby zginął, pokurcz zasługuję na karę.
         Część ze stojących w tłumie zabrała się za komentowanie:
         - Utnij mu łeb!
         - Tnij go po jajach!
         - Piwo i gorzała za pół ceny!
         - Muszę was jednak zmartwić, moi przyjaciele. - Służba skończyła zakładanie zbroi, więc rycerz wędrował po podwyższeniu. - Nasz nie najwyższy znajomy postanowił skalać się hańbą. Uciekł gdzieś, zupełnie jak szczur! - Publiczność zaczęła wykrzykiwać wyzwiska. - Jednak jestem pewien, że nie poszedł daleko. Pomóżcie mi, przyjaciele. Zachęćmy Bulgila do pojedynku!
         Po kilku sekundach wszyscy na placu wykrzykiwali:
         - Bulgil! Bulgil! Bulgil!
         Rycerz wziął miecz od giermka i rytmicznie podnosił rękę, wystawiając ostrze w górę.
         - Bulgil! Bulgil! Bulgil!
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

Nurdin z pogardą przyglądał się błazenadzie rozgrywającej się na ulicach miasta. Zastanawiał się, czy aby na pewno ma przed sobą rzekomego Wraza Stalową Wieżę, z którym to jego bratanek miał stoczyć wkrótce pojedynek? Bohater miasta i największy wojownik Demary jawił się krasnoludowi jako zwykły pajac i pierdoła mocny jedynie w gębie. Żaden szanujący się rycerz nie dopuściłby do idiotycznego przedstawienia jakie przyszło im oglądać. Czyżby aż tak obawiał się Bulgila, że nie mógł zaczekać do świtu by stoczyć uczciwą walkę na oczach całego dworu? Kto wie, może wysłał swoich oprychów, aby wpierw sponiewierali krasnoluda i kilkoma złamaniami ustawili przebieg walki. Żałosne.
Przez krótką chwilę Nurdin rozważał pomysł by chwycić jedna z dachówek i cisnąć nią prosto w nadęty łeb Wraza. W ten sposób szybko i raz na zawsze rozwiązałby ich obecne problemy. W ciemnościach nawet nikt by się nie zorientował. Budynki były stare i miały prawo, by rozpaść się w dowolnej chwili. A kowal miał pewną rękę. Zresztą nawet jeśli nie trafi samego rycerza to najprawdopodobniej rozwali pysk jakiemuś z jego zagorzałych wielbicieli, co również uznał za niewielką stratę. Ręce swędziały go do działania, jednak honoru nie zyskuje się rzucając po nocach cegłówkami. Ich sprawa jeszcze przez chwilę będzie musiała zaczekać.
Kowal wprawdzie nie mógł odmówić swojemu krewniakowi energii, ambicji i zapału do walki, jednak mając na uwadze wszelkie potencjalne nieczyste zagrania o jakie podejrzewał zarówno Wraza jak i Ewalda, wolał nie pozostawiać wszystkiego przypadkowi. Poza tym już w Fargoth ustalili z Raavikiem, że to wojownik weźmie udział w pojedynku.
Co prawda dwójka krasnoludów różniła się dość znacznie jeśli chodzi o samą sylwetkę, ale Nurdin był przekonany, iż w oczach ludzi każdy nord wygląda tak samo, a poza tym dobra zbroja potrafi zamaskować wszelkie różnice. Natomiast jego w tym głowa, by nikt z zebranych nie zorientował się w potencjalnej zamianie. Kowal miał już zresztą ku temu odpowiedni plan. Potrzebował jednak trochę czasu i miejsca by wykonać odpowiedni ekwipunek no i oczywiście rozmówić się z Raavikiem co do szczegółów całego przedsięwzięcia.
- Nie będę tego wysłuchiwał! Nie zrobią ze mnie tchórza! Zejdę tam i pokaże im ile wart jest krasnoludzki rycerz - oburzył się Bulgil. - Pomóż mi wujku, potrzebuję się czegoś chwycić by...
- Potrzebujesz się przespać, a o walce porozmawiamy rano. Damy tej hołocie jeszcze trochę czasu. Niech się wykrzyczą i pobiegają po nocach. - Nurdin krótko uciął propozycję młodszego z krasnoludów. - Czy znasz jakieś miejsce gdzie będziemy mogli bezpiecznie przeczekać do tego czasu?
- Eeee, do pałacu się nie dostaniemy, a moje mieszkanie właśnie przepadło. Niestety nie znam tu nikogo więcej poza Ewaldem.
- W sumie to niezła myśl. Najciemniej pod latarnią. Raaviku, co ty na to, abyśmy skorzystali z gościny wielmoży z Wąskiego Nurtu? Jego pokoje z pewnością będą teraz wolne, jako że organizator nocnej imprezy jest obecnie bardzo zapracowany. - Kowal był przekonany, że Ewaldowi do głowy nie przyjdzie by poszukiwać ich we własnym mieszkaniu. A rano zdobyliby idealną okazję do wspólnej pogawędki. No i wiele by dał, by zobaczyć tępą minę rycerza, gdy ujrzy ich wesoła gromadkę goszczącą się w jego prywatnych kwaterach.
Awatar użytkownika
Raavik
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Raavik »

         Drewniany wóz zatrzymał się przy szerokim, zbudowanym z krwistoczerwonej cegły budynku. Woźnica puścił lejce, wyprostował plecy i głośno beknął. Następnie zeskoczył z kozła i rozejrzał się po nocnej panoramie Demary. Miasto jak zwykle go zachwycało, spojrzał na swój kaftan strażnika miejskiego i poczuł dumę z dobrze wypełnionego obowiązku. Podszedł do drzwi wozu i głośno zapukał.
         - Koniec wycieczki!
         Otworzył drzwi. Ze środka wyszło dwóch strażników miejskich w pełnych mundurach. Za nimi podążało czterech skazańców skutych w nadgarstkach i kostkach.
         - No! Trochę wesołości, panowie podpalacze. Egzekucja na rynku miejskim to nie taka straszna sprawa - powiedział woźnica. - Dla przykładu: za kilka godzin na głównej ulicy będą ubijać krasnoluda, co chciał zostać rycerzem - mówiąc słowo "rycerzem", splunął.
         - Z okazji tego mamy kupę śmiechu, no przynajmniej mieszkańcy maja kupę śmiechu, bo nie wiem, co sobie myśli nasz przyjaciel kurdupel, nie było okazji, żebym spytał.
         - Okazja sama przyszła - powiedział Raavik i wyskoczył spod wozu.
         Woźnica był na tyle zaskoczony, że zapomniał wyjąć miecza. Prosty cios w podbrzusze sprawił, że strażnik oprzytomniał. Ostrze opuściło pochwę z głośnym sykiem. Człowiek zamierzał wyprowadzić cięcie, ale przeszkodził mu Bulgil. A konkretnie kij Bulgila, którym młody krasnolud uderzył go pod kolana.
         Raavik zajął się strażnikiem, który stał po jego lewicy. Nord zręcznie uniknął sierpowego, a potem wbił mu łokieć w okolicę wątroby. Następnie przykucnął, pięść człowieka przeleciała mu nad głową. Krasnolud wstał i złapał za atakującą rękę. Pewnie stanął i założył dźwignię, która wywaliła strażnika. Człowiek uderzył z hukiem o wykładaną kamieniami drogę.
         Raavik zacisnął prawą dłoń w pięść, dobrze wymierzył i zadał cios, który sprawił, że jego przeciwnik stracił przytomność. Nord odwrócił się, żeby pomóc swoim towarzyszom w walce, ale nie było to potrzebne. Nurdin oraz Bulgil poradzili sobie z pozostałymi strażnikami.
         - Dobra, musimy ich gdzieś schować - powiedział Raavik. - Mam nadzieję, że nie kłamałeś Bulgilu i dom Ewalda jest blisko.
         - A co z nami? - spytał jeden ze skutych więźniów.
         - Jak to, co z wami? - odparł Raavik. - Posiedzicie tu sobie, pewnie zjawi się więcej straży i w końcu was powieszą, czy co tam mieli zrobić. Ewentualnie spalą, bo jesteście podpalaczami, ale spokojnie, to nie jest takie bolesne. Chyba. W sumie, nigdy nie byłem palony na stosie...
         - Woźnica miał klucz, dajcie go nam! Możemy pomóc - wciąż przekonywał ten sam więzień.
         Raavik spojrzał na kowala i rycerza.
         - Wy tu dowodzicie, co z nimi robimy?
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

Nurdin jako jedyny nie brał udziału w walce. Z zażenowaniem i irytacją przyglądał się poczynaniom Raavika i Bulgila. Nie rozumiał sensu działań swoich towarzyszy. Mogli wykorzystać panujące ciemności i spokojnie wyminąć więzienną eskortę. Mogli nie robić nic i poczekać w ukryciu nim powóz ze skazańcami sam odjedzie. Mogli zrobić wiele innych rzeczy by nie wzbudzać podejrzeń i nie pchać się w centrum wydarzeń, ale najwyraźniej para nordów uznała, że są w tak kiepskim nastroju iż jedyną rzeczą, która może poprawić im humor jest złojenie komuś skóry. I pal licho, że naraża się przy tym straży miejskiej. Kowal uważał, że mieli w Demarze wystarczająco wielu wrogów by nie szukać dodatkowo kolejnych.
- Gdybym faktycznie miał tu cokolwiek do powiedzenia, nie doszło by w ogóle do tej sytuacji – odpowiedział Raavikowi. Kapitan wraz z Bulgilen narobili awantury, a teraz usiłowali mu wmówić, że to Nurdin jako dowódca, jest odpowiedzialny za wszystko.
- W każdym razie krewniaku, widzę, że bycie rycerzem już cię nie bawi. Bo niby co to za rycerz, który bez najmniejszego powodu wznieca bójki z miejską strażą i uwalnia skazanych za zbrodnię?
- Ale,… ale wujku… przecież to wielkie zwycięstwo nasze jest – usiłował tłumaczyć młodszy krasnolud.
- Tym zamierzasz teraz być? Wyjętym spod prawa rzezimieszkiem? Oczywiście ja nie będę ci bronił. Miałem pewien plan jak udowodnić społeczności Demary, iż faktycznie zasługujesz na tytuł rycerski, jak utrzeć nosa tym zuchwalcom, odegrać się na wszystkich i pokazać czym jest honor norda, ale teraz dostrzegam, że większą satysfakcję sprawi wam spranie na kwaśne jabłko kilku gęb. Jeśli to faktycznie mordobicie jest tym co pozwoli poprawić ci nastrój, a przy tym okaże się lekarstwem na urażoną dumę, to możemy zabrać ten wóz i wracać do Fargoth. Nic tu po nas. Chyba, że czujecie, że potrzebujemy obić jeszcze kilka gęb.
Kowal zdał sobie sprawę, że nie ma co silić się na bardziej wyszukiwane działania. Knowania, spiski i dyplomacja nie były czymś co pozostali krasnoludowie byli w stanie zrozumieć. Dla nich liczył się natychmiastowy efekt, a skoro władza nas obraziła to należy władzy dać w mordę. Nawet jeśli finalnie dostanie się komuś kto o całym zajściu nie ma bladego pojęcia.
- I żeby była jasność. Nie mam nic przeciwko porządnemu walnięciu kogoś prosto w ryj, ale wolałbym, aby był to rzeczywiście ten ryj, który zalazł mi za skórę – oświadczył na koniec.
Bulgil błagalnie spojrzał w stronę Raavika oczekując w nim wsparcia i stawienia się w jego sprawie.
Awatar użytkownika
Raavik
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Raavik »

         Raavik słuchał tego, co Nurdin miał do powiedzenia. Następnie popatrzył na Bulgila i wygłosił kilka słów, w których negatywnie ocenił działania swoje oraz młodszego krasnoluda. Pod koniec wypowiedzi mrugnął do Bulgila, oznajmiając, że kłamał w żywe oczy. Młodszy z Nordów zrozumiał sytuację i, udając żal, spuścił głowę.
         - Pomińmy tę sprawę - powiedział były grabieżca w stronę kowala. - Musimy dostać się do komnat Ewalda.
        Raavik podszedł do nieprzytomnego woźnicy i poklepał go po pasie. Po chwili klepania odnalazł stary, zardzewiały klucz. Rzucił go w stronę więźniów.
         - Uwolnijcie się - powiedział. - Lepiej dla was, jeśli ukryjecie gdzieś tych strażników. Ale nie próbujcie ich zabijać. Jeśli dowiem się, że ich ubiliście, wrócę po was.
        Podpalacze zaczęli się rozkuwać, a Nordowie weszli w ciemną ulicę.
         - Nie bądź zły na młodego - powiedział Raavik do Nurdina. - Mordobicie było moim pomysłem, a on dołączył, młodzi lubią akcję, to ja zawiniłem.
         Droga dłużyła się byłemu grabieżcy niemiłosiernie. Pomimo tego, że zjadł zęby na walce, perspektywa potyczki z rosłym rycerzem wydawała mu się w pewien sposób przerażająca. Panował nad sobą i nie zdradził swoich odczuć towarzyszom, lubił pozować na twardego.
         Gdy dotarli do skrzyżowania, zobaczyli idących ludzi. Schowali się za rogiem, żeby nie dać się zobaczyć. Tym razem żaden z krasnoludów nie chciał walczyć.
         - I jak tam, Finn? Słyszałem, że byłeś na rynku. Jak tam przygotowania? Ubiją tego no... Badyla? Bydyla? Budala? Nie mogę zapamiętać jego imienia.
        - Boś debil.
        - A ty niby pamiętasz?
        - Oczywiście, że pamiętam. Ma na imię Bulgil i jest prawnie pasowanym rycerzem. Poza tym nie, nie ubiją go, jak raczyłeś to ująć. Gdy straż sforsowała drzwi do jakiegoś domu, okazało się, że nasz raczej-nie-wysoki przyjaciel zniknął. Żeby było jeszcze ciekawiej, całkiem niedawno widziano na rynku dwóch innych krasnoludów. Przypadek? Nie sądzę.
         Rozmawiający oddali się tak, że ich rozmowa przestała być słyszalna. Nordowie opuścili zaułek i weszli na dużo ładniejszą, bardziej reprezentacyjną ulicę, na której znajdowały się wille.
         - Jesteśmy już blisko - powiedział Bulgil.
Nurdin
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 116
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje: Rzemieślnik , Kupiec
Kontakt:

Post autor: Nurdin »

Młody Bulgil parł naprzód, narzucając tempo, przy którym pozostała dwójka krasnoludów musiała się nieźle natrudzić by dotrzymać mu kroku. Najwyraźniej bliskość celu dodawała nordowi animuszu i chęci do działania by raz na zawsze rozliczyć się ze swoim przeciwnikiem. Tymczasem Nurdin był w złym nastroju. Niedawna kłótnia sprawiła, iż optymizm kowala nieco przygasł, a kotłująca w nim złość nie pozwalała trzeźwo ocenić sytuacji. Krasnolud czuł, iż musi wyładować na kimś swoją frustrację, a osoba sir Ewalda wydawała mu się ku temu najlepszą okazją.
- Jesteśmy - zakomunikował Bulgil. - Mój były mistrz mieszka w tej kamiennicy. Ale dozorca nie otworzy nam nim zrobi się widno. Jest wyczulony na punkcie reputacji swojego przybytku i kręcenia się wokół niego niepożądanych typów.
- Nic nie szkodzi. Wcale nie zamierzałem pytać kogokolwiek o pozwolenie. Jako kowal mam ze sobą uniwersalny klucz do wszelakich zamków - wyjaśnił Nurdin prezentując przy tym swoim towarzyszą wielki młot. Jedno porządne uderzenie w stary zamek i drzwi stanęły przed nimi otworem. Krasnolud skłonił się nisko puszczając Raavika przodem. O dziwo mimo wywołanego przez kowala hałasu nikt z mieszkańców nie zareagował, wykazując chociażby cień zainteresowania tym, co też mogło być źródłem tajemniczego dźwięku.
- Czy to aby nie jest włamanie? - spytał Bulgil przejęty faktem, iż jego opinia jako szlachetnego rycerza upadała coraz bardziej.
- Nie. włamanie jest wtedy gdy chce się komuś wyrządzić krzywdę, natomiast my przychodzimy tu z kulturalną wizytą - odpowiedział Nurdin, pozwalając jednocześnie by Bulgil prowadził ich przez labirynty korytarzy. Stylowo wykończone wnętrza od razu dawały po sobie poznać, że kamienica, w której obecnie się znaleźli przeznaczona jest dla ludzi zamożnych i o odpowiednim statusie społecznym. Niestety czar elegancji i dobrego smaku szybko prysł, gdy tylko cała trójka znalazła się przed pokojami Ewalda.
Z wnętrza domu rycerza dało się słyszeć odgłosy awantury. Basowe wrzaski mężczyzny przeplatały się z błaganiem i krzykiem bólu młodej dziewczyny. Raz za razem do uszu krasnoludów dochodził dźwięk razów jakich nie szczędzono małolacie. Kimkolwiek był jej oprawca lubował się w pejczach i batach.
- Jak śmiesz mała suko! Odszczekasz to natychmiast! - Kolejne uderzenia przeplatał płacz i głośne "ała" z strony dziewczyny. - Lord Ewald jest wielce szanowanym obywatelem tego miasta!
- Ale... on mnie skrzywdził... Nie! Proszę to boli!
- Ty podła żmijo! Powinnaś dziękować za to, iż tak znakomity gość w ogóle zechciał spojrzeć w twoim kierunku! Nie będę tolerował ni jednego złego słowa przeciw naszemu zacnemu rycerzowi!
Kowalowi w zupełności wystarczyło to co do tej pory usłyszał. Używając swojego "klucza" sforsował drzwi, po czym nie czekając na pozostałych wkroczył do pomieszczenia.
- W takim razie przyjmij do wiadomości iż twój rzekomo zacny rycerz to pijawka, szelma i oszust w jednym! - wrzasnął Nurdin przyglądając się scenie rozgrywanej w pomieszczeniu. Sir Ewald, wysoki patykowaty mężczyzna, siedział wygodnie w olbrzymim fotelu z gniewną miną obserwując jak potężny dozorca obija drobną służącą.
- Co to ma znaczyć?! Wynocha stąd! - wrzasnął dryblas ruszając w kierunku trójki krasnoludów. Bulgil od razu przeszedł do ataku. Niezrażony sylwetką swojego przeciwnika, rzucił się na niego z impetem, a gdy tylko udało mu się przewrócić człowieka na ziemię, zaczął go metodycznie okładać kijem.
- Tak cię bawi bicie mniejszych od siebie! A może spróbujesz tego! - wściekał się niedoszły rycerz.
Ewald również nie marnował czasu. Natychmiast sięgnął po swoją drobną szpadę wymachując nią na odlew jakby opędzał się od much.
- Nie dostaniecie mnie łatwo w swoje łapska, bando zbirów.
- Jestem innego zdania! - zaczął kowal. - Poza tym co to ma być? - spytał wskazując na broń rycerza.
- To rapier. Do szermierki. Ignorancie - parsknął Ewald. Nurdin nie miał pojęcia czym jest owa szermierka. Być może polegała ona na szybkiej ucieczce z miejsca pojedynku, ponieważ gdy tylko zwietrzył ku temu szanse, stary rycerz ominął krasnoluda i rzucił się do ucieczki w głąb korytarza.
- Dawaj go tutaj Raaviku! - krzyknął kowal.
Awatar użytkownika
Raavik
Szukający drogi
Posty: 30
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Raavik »

        Raavik wyjął topór i tarczę. Następnie podbiegł do sir Ewalda. Z drugiej strony biegł Nurdin, który dzierżył wielki młot. Rycerz próbował się bronić, ale szybko zrozumiał, że jego cienka broń nie nadawała się do walki z dwoma przeciwnikami, którzy mieli obuchowy oręż. Parę razy machnął rapierem w powietrzu, potem wypowiedział kilka nieprzystających rycerzowi słów, a potem zrobił bardzo nieprzystającą rycerzowi rzecz. Rzucił w krasnoludów szarym proszkiem, który sprawił, że nordowie zaczęli kaszleć.
         Atak kaszlu minął po kilku sekundach. Raavik rozejrzał się, Ewald gdzieś zniknął. Były grabieżca spojrzał na Nurdina, kowal doszedł do siebie równie szybko.
         - Musimy znaleźć tę gnidę - rzekł Raavik.
         Dwóch nordów weszło do sąsiedniego pomieszczenia. Pokój był umeblowany minimalnie, ale w eleganckim i kosztownym stylu. Stół był wykonany z hebanu, krzesła miały złote obicia, a ilość książek na półkach wskazywały na wyedukowanie oraz majętność ich posiadacza. Raavik wciąż nie widział nigdzie sir Ewalda.
         - Ja idę z lewej, ty weź prawicę - powiedział do Nurdina, po czym zajął swoją pozycję.
         Były grabieżca rzucił szybkie spojrzenia na Bulgila. Niedoszły rycerz kontrolował sytuację, okładając wielkiego dozorcę, który próbował się bronić na wszelkie możliwe sposoby.
         Kowal i wojownik szli szybkim krokiem przez pomieszczenie. Z komnaty było tylko jedno wyjście, więc mieli pewność, że Ewald gdzieś tam był. Przeszukiwali każdy kąt. Zaglądali pod dywan, za zasłonę, a nawet pod stół. Można było dostrzec, że kończyła im się cierpliwość. Szczególnie Nurdinowi. Rzemieślnik nie otwierał drzwi od kilku obecnych w pokoju szaf klamką, a wyłamywał ich zamki potężnym kopnięciem. Przeszukiwanie niewielkiego pomieszczenia przedłużało się i przedłużało. Dopiero po kilku chwilach kowal i były grabieżca jednocześnie zorientowali się, o czym zapominali.
         Spojrzeli w górę.
         Sir Ewald stał na krokwiach i uśmiechał się, wyobrażając sobie swoje rychłe zwycięstwo. W rękach trzymał dużą kuszę, celował nią w stronę nieproszonych gości. Cięciwa puściła z głośnym trzaskiem, a bełt wyleciał. Nurdin i Raavik wykonali rozpaczliwy skok. Kowal wylądował za szafą, a wojownik wleciał w hebanowy stół. Mebel nie wytrzymał spotkania ze sporym krasnoludem i głośno pękł, a potem załamał się.
         Raavik szybko wygrzebał się z kawałków drogiego drewna oraz talerzy. W tym czasie sir Ewald zszedł z krokwi i wyjął swój rapier. Były grabieżca musiał wyrzucić swoją broń w trakcie uniku. Na szczęście wojownik zawsze miał oręż zapasowy. Krasnolud dobył swojego długiego noża i zaatakował rycerza.
         Dawny mistrz Bulgila wreszcie miał przewagę i wykorzystywał ją jak mógł. Ustawił się w takiej pozycji, że dzięki swojej dominacji w długości uzbrojenia był bezpieczny. Ewald wykonywał najróżniejsze szermiercze ataki. Pchał, dźgał, wykonywał młyny i piruety, próbował cięć z góry, dołu oraz boku. Raavik bronił się jak mógł, ale po pierwsze rycerz był w zbyt dużej przewadze, a po drugie nord nie mógł w żaden sposób zmniejszyć odległości. Przez całe swoje życie walczył korzystając ze swojej siły i wytrzymałości, walka szermiercza wymagała natomiast zręczności, z której krasnoludy nie były znane.
         Z ciężkiej sytuacji uratował go Nurdin, który zdzielił sir Ewalda hebanową nogą stołu w potylicę. Rycerz stracił przytomność i padł na podłogę. Raavik odetchnął z ulgą.
         - Już go miałem! - rzucił z uśmiechem.
Zablokowany

Wróć do „Demara”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości