DemaraMiejski festyn na rynku

Warowne miasto położone na granicy Równiny Drivii i Równiny Maurat. Słynące z produkcji bardzo drogich i delikatnych tkanin, takich jak aksamit czy jedwab oraz produkcji wyrafinowanych ozdób. Utrzymujące się głównie z handlu owymi produktami.
Awatar użytkownika
Felid
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felid »

Felid zwinnym susem zeskoczył z ostatniego dachu i miękko wylądował na drodze. Chwilę później wszyscy byli za bramami miasta. Gdy panterołak chciał już się pożegnać z nowopoznanymi i oznajmić im, że dalej nie zamierza z nimi nigdzie się wybierać, zauważył, że reszta nie stanęła nawet na chwilę, by mógł zamienić z nimi słowo. Miauknął do reszty z niezadowoleniem i kierowany sumieniem, by nie odchodzić bez pożegnania, ruszył za nimi. Gdy dotarli do nieznanego Felidowi celu, rozejrzał się i przemienił z powrotem w człowieka.
- I nadal twierdzicie, że nie jesteście hienami cmentarnymi okradającymi krypty? - warknął wściekły. - Pobiegłem za wami taki szmat tylko po to, by wam łaskawie oznajmić, że umywam ręce od takich zabaw. Ja, w przeciwieństwie do was, mam szacunek do bóstw oraz ciała po śmierci! - teraz zaczął krzyczeć. - Nie mam najmniejszej ochoty zakłócać spokoju zmarłym! A teraz żegnam. - odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie wpadając na wielbłąda Medarda. - Suń się! - warknął.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Szczęśliwie Medard wraz z Rishann zdołali ominąć wiwatujący na cześć mahoniowoskórego elfa tłum i klucząc uliczkami dotarliby do bram miasta. Kocur wybrał inną drogę - po dachach kamieniczek tudzież drewnianych domów czynszowych przedostał się na podgrodzie - wszystko byłoby pięknie i ładnie, ale nie o tym ta opowieść. Rish wysłała wąpierzowi dobitny przekaz na temat przyszłości zmiennokształtnego, na co ów niezwłocznie odpowiedział:
- Oj, wyjdzie on na ludzi -pardon- lamparty. Myliłem się, co do niego. Myślę też, iż ta przygoda czegoś go nauczy.
Spojrzał na mknącego ku wolności kocura i od razu ów pomysł mu się spodobał. Tacy to muszą być w czepku urodzeni - ciągle los obdarowuje ich czymś ciekawym -a to rozwiązaniem problemów, a to wybrnięciem z dziwacznej sytuacji tudzież znaleziona na gościńcu fortuną. Nie trzeba było wiele czekać, a Rish popędziła na swym rumaku wprost ku opatrzonemu celowi. Medard ścigał towarzyszkę, w końcu udało mu się ją dogonić. W międzyczasie odebrał kolejny komunikat dotyczący kota, jakoby ów miał stać się obiadem. Pić z kota? Na bezrybiu i rak ryba, ale... Nie był mandarynem z Chataju gdzieś za oceanem i nie za bardzo przepadał za kuchnią Orientu. Raz kozie śmierć, a kto nie ryzykuje, ten nie je! Rzucił kontrodpowiedź:
- Racja, lepszy wróbel w ręku niż bażant na pieńku! Pośpiech wskazany jest nie tylko przy łapaniu pcheł, także uciekający kotowaty wymaga tegoż samego.
Chwile to trwało, nim wszyscy troje opuścili miejskie mury i nieniepokojeni przez wścibskie nosy Demarczyków dotarli na polankę z niedbale zasłoniętym wśród krzów wejściem do krypty. Niewątpliwie ktoś tak kiedyś myszkował, lecz nie udało mu się wynieść i roztrwonić wszystkiego. Śmiertelnicy nie wiedzą, jak się należy zabierać za takie rzeczy... Wtem kotowaty, już pod postacią przypominającą człeka fuknął coś o rabusiach bezczeszczących krypty i uciekając wpadł na baktriana, który wyraził swe niezadowolenie z owej sytuacji opluwając gamonia na wpół przetrawionym zielskiem.
- Wolnego, kocie! Usłyszałeś cokolwiek ,iże odejść możesz? Nie wydaje mi się.
Zeskoczył z wierzchowca i schwycił kotowatego za fraki.
- Pójdziesz z nami, gagatku albo spotkasz się z panami w napierśnikach przed miejską bramą. Wybór należy do ciebie, a rabusiami nie jesteśmy. Zresztą sam zobaczysz. Panie przodem.
Czekał, aż Rishann wejdzie do środka, by podążyć za nią ku przygodzie. Zapowiadało się ciekawe zakończenie dnia...
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Wampirzyca przyglądała się wejściu i miała ogromną ochotę zobaczyć to co znajduje się wewnątrz. Nie przypuszczała, że mogą mieć z tego tytułu jakiekolwiek problemy, raczej była to dla niej przechadzka i taka mała odmiana.
Dwaj towarzysze Rish, szybko do niej dołączyli, jednak panterołak po wyrażeniu swojego niezadowolenia po prostu odwrócił się i ruszył przed siebie. Dziewczyna przewróciła oczami.
- Nie dość, że nie jestem dżentelmenem, to jeszcze tupiesz nóżką w iście kobiecym stylu. - skomentowała zachowanie chłopaka, które odrobinę ją rozczarowało. Felid nie odszedł zbyt daleko, a do tego przeżył bliskie spotkanie z wielbłądem Medarda, na co Rishann zareagowała śmiechem.
- Puść go Medardzie, z nim trzeba trochę inaczej, a nie przemocą. Wy mężczyźni zawsze tak gwałtownie reagujecie. - kobieta pokręciła głową, ale wampir miał rację co do jednego. Felid miał wybór, lecz jedna z opcji nie do końca była dla niego wygodna.
- Jeśli masz trochę oleju w głowie, zostaniesz z nami. - Odezwała się całkiem miło do Panterołaka.
- Prz nas masz nieco większe szanse na przeżycie, a możliwe, że czeka cię całkiem miła przygoda. A! I jeszcze jedno. Nie mamy zamiaru niczego zabierać, więc do hien nam daleko. - wzruszyła ramionami, jakby dla niej było zupełnie logiczne to, że nie robią nic złego, bo komu szkodzą? Jedyne zło jakiego dokonają, to morderstwo... Skutecznie zabiją nudę.
Rishann jeszcze raz spojrzała na wejście, a wampir odezwał się i wysłał ją przodem.
- Ta grzeczność często przesadą jest. - zmrużyła oczy, patrząc na wampira. Jakie to męskie, wpuścić kobietę samą do miejsca, które wcale bezpieczne być nie musi. Mimo to, wampirzyca z ochotą weszła do ciemnej groty.
Wnętrze było wyjątkowo ciemne, a na ścianach wisiało parę pochodni. Rish nie miała problemu z widzeniem w ciemności, to samo zapewne dotyczyło Medarda i Felida, więc brak naturalnego światła nie był jakimś szczególnym problemem dla trójki odkrywców. Po małym spacerze, dziewczyna jako pierwsza weszła do komory grobowej, gdzie od razu dostrzegła pootwierane trumny. Rish rozejrzała się po krypcie, która faktycznie musiała być plądrowana i to nie jeden raz.
- Chodźmy dalej...tutaj raczej niczego ciekawego nie znajdziemy. - zwróciła się do dwójki towarzyszy i zaraz ruszyła do drewnianego włazu, choć to, że przejście nie było zamknięte, świadczyło o tym, że zastaną kolejną ograbioną komorę. Mimo to, dziewczyna zeszła do kolejnego pomieszczenia jako pierwsza, a widok, jaki zastała wcale jej nie zaskoczył...
Jednak to co przykuło jej uwagę, to kamienne, otwarte drzwi, do których od razu podeszła.
- Nie należy zakłócać spokoju wielkich Panów. - dziewczyna przeczytała na głos napis widniejący nad wejściem. - Strzeżcie się umarłych... Hmm ciekawe. - skomentowała ostrzeżenie, a potem odwróciła się do Medarda i Felida.
- Idziemy dalej czy tchórzycie? - zapytała uśmiechając się złośliwie.
Awatar użytkownika
Felid
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felid »

Falid, uchylając się przed plwociną zwierza, nie zwrócił uwagi na rękę, która go pochwyciła. Złapany za fraki syknął i szarpnął się.
- Tak, zaprowadź mnie do straży, chętnie im powiem, co tu wyprawiacie. - wyszczerzył zęby. Jednak nie był zbytnio słuchany, ponieważ pchnięto go do krypty siłą zaraz za dziewczyną. Chcąc nie chcąc zaczął podziwiać misterne, acz splądrowane korytarze i pomieszczenia.

Na ścianach widniały przeróżne płaskorzeźby. Jedne przedstawiały walczących herosów, inne zwierzęta, a jeszcze inne nieznane wcześniej Felidowi kreatury. Nieraz przystawał przy jednej z ciekawszych ścian, by przyjrzeć się z bliska co piękniejszym lub mniej czytelnym dziełom spowalniając tym samym przemarsz. Szczególnie zainteresowały go podobizny wilkołaków.
- To wilkołaki istnieją? - spytał przekrzywiając głowę i ręką gładząc zdobioną ścianę. - Skoro wilkołaki to może wampiry też? - zaśmiał się ze swojego żartu wymyślonego na poczekaniu i ruszył w dalszą drogę czekając na odpowiedź.

- Ja... Zależy co tam jest. Chętnie na was poczekam. - zapewnił towarzyszy. - Nie przepadam za zakłócaniem czyjegokolwiek spokoju. Szczególnie, gdy mowa o tym wiecznym spokoju. To co z tymi wilkołakami?
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Kotowaty zdołał ominąć większość nadtrawionych resztek roślinnych, wystrzelonych przez baktriana w celu nauczenia krnąbrnego złodziejaszka jakiejś ogłady czy innego obycia. Wielbłąd nie był z tego powodu kontent, na domiar złego Kocur próbował czmychnąć ukradkiem, lecz nie udała mu się owa sztuka - nadział się na żelazny uścisk Medarda.
- Wierz mi, ci śmiertelnicy są ostatnimi, do których chciałbyś trafić. Nie jesteś może zwykłym złodziejaszkiem, lecz oni potraktują cie jak jednego z nich - zwykłego śmiecia, najpewniej zgnijesz w lochach miejscowego pierdla albo byłbyś pośmiewiskiem gawiedzi, gdy zakuty w dyby, staniesz się celem dzieciarni i miejscowych żartownisiów, a to do przyjemnych nie należy. - chwilę odsapnął, by pozbierać myśli, a następnie odpowiedział Rish:
- Masz rację, niech się cieszy erzacem wolności, póki jeszcze takowy posiada.
Wypuścił kotowatego, otrzepał dłonie o wierzchnie odzienie i ruszył na podbój krypty, przepuszczając Rish, co nie było dobrym pomysłem, znając jej cięty język i wyjątkowy charakter.
- W niektórych przypadkach rzeczywiście tak jest. Ludzie nigdy się nie zmienią, ale mniejsza z tym. idziemy, bo czas ucieka.
Rzeczywiście, widok, jaki zastał wewnątrz, nie do końca był tym, co spełniało jego oczekiwania. Krypta była plądrowana co najmniej kilka razy, w tym przez siły wojskowe bądź lokalnego zamordystę. Wszystko dokładnie przeczesane w poszukiwaniu czegoś, co widniało na malowidłach pokrywających ściany. Kot z uwagą przyglądał się obrazom przedstawiającym mityczne sceny, bitwy, dawne życie przedstawicieli różnych ras, w tym wilkołaków, co bardzo zaciekawiło futrzaka. Widać panterołak niewiele wiedział o otaczającym go świecie.
- Są tak samo realne jak ty, Felidzie. A co do wampirów - sam zobaczysz, gdy dotrzemy na miejsce. - wyszczerzył się w kierunku kotowatego, jakby śmiał się z nieudanego żartu lub szydził na temat braków edukacyjnych.
- Nie należy zakłócać spokoju chamów... Ech, ludzie, ludzie - nigdy się nie zmienicie! - warknął, po czym odpowiedział:
- Coś rzeczywiście musiało tych śmiertelnych mocno przerazić, wchodzimy. Kocie, chcesz się dowiedzieć, co z tymi stworzeniami?
Pchnął solidne drzwi i wszedł dalej przez tunel - nic ciekawego tam nie było, w komorze tylko szkielety rabusiów z kilku rożnych ekspedycji, między którymi minęło co najmniej parę stuleci. Szybko minął i to pomieszczenie, aż natrafił na metalowe, choć przerdzewiałe drzwi.
- "Związki krwi, otwierają drogę do rodu" - tu musi leżeć pierwotny, prastary antenat. Rish, ciekawe, czy ten mechanizm jeszcze działa? - spytał, po czym przeciął żyły na nadgarstku, a zranione miejsce przystawił do widniejącego obok maszkarona. Krew skapywała na rzeźbę, aż dotarła do ukrytych wewnątrz trybików - drzwi zaskrzypiały i wsunęły się we wnękę w ścianie, ukazując wszystkim miejsce spoczynku wielkiego pana.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Rishann uśmiechnęła się do swoich towarzyszy. Po chwili pociągnęła Felida za rękę, żeby czasem nie stchórzył i zmusiła tym samym do dalszej drogi.
- Nie chciałbyś zostać tam zupełnie sam, kto wie co tak naprawdę kryje ten grobowiec. - Zerknęła na niego trochę złośliwie i nie zwalniając ani na chwilę, zmierzała do kolejnej komory. Po wejściu do pomieszczenia od razu zobaczyła szkielety, prawdopodobnie niedoszłych rabusiów.
- Ojej... Tyle poszło na marne... - skomentowała leżące truchła i nie zwlekając, wraz z towarzyszami ruszyła w dalsza drogę. Było jasnym, że im głębiej wchodzili, tym mniej naruszone były grobowce. Mimo tego, że ciał nie było w trumnach, zwłoki złodziei wskazywały na fakt udaremnionej ucieczki, a kto wie co stało się z ciałami, które powinny być w trumnach...Wampirzyca uśmiechnęła się, bo o to wszystko wskazywało na to, że czeka ich całkiem ciekawy wieczór.
W końcu cała trójka zatrzymała się przed kolejnymi drzwiami, a co najlepsze ,te były zamknięte i widać było, że nikt nawet nie próbował ich otworzyć. W sumie, poprzedni rabusie odpoczywają snem wiecznym komorę wcześniej, więc wszystko teraz jest w rekach trzech ciekawskich odkrywców.
- Tak, ciekawe czy to działa. - odpowiedziała patrząc na napisy. - Za tymi drzwiami czeka na nas ktoś naprawdę potężny... Albo co najmniej ważny. - prychnęła cicho.
- A więc jednak to działa... - spojrzała na Medarda, któremu udało się otworzyć drzwi do miejsca, w którym nikt nie był od bardzo, bardzo dawna.
- Wejdę pierwsza. - powiedziała z wesołym uśmiechem i przeszła przez otwarte drzwi. Grobowiec wyglądał zdecydowanie inaczej niż wcześniejsze pomieszczenia. Rish od razu spojrzała na sarkofag, który znajdował się na podium. Podeszła do miejsca pochówku właściciela tego małego przybytku.
- No proszę, co my tu mamy... - zerknęła na Medarda i Felida.
Awatar użytkownika
Felid
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felid »

Gdy wkroczyli do kolejnego pomieszczenia, coś, a raczej czegoś brak, zaalarmował Felida. Rozejrzał się jeszcze i nie zobaczył żadnych trupów usłanych na podłodze. Spojrzał za siebie w otwór drzwi i przyjrzał się pozostawionym zwłokom. Miały dość współczesne ubrania, co dodatkowo zmartwiło Felida. Postanowił więc poruszyć tą kwestię przeklinając się w duchu, że nie poruszył jej wcześniej.
- Możecie się na chwilę zatrzymać? Mam pewne nurtujące mnie pytanko. O tamte trupy co mijaliśmy i ich brak w tej części... Fakt, że w starej krypcie powinny być trupy, ale wydaje mi się, że powinny być nieco starsze i nie tak porozwalane, jak mi się wydaje. Czy ten... no... Czy wiecie jak i co trzeba robić, by nie dołączyć do tych, że tak to nazwę sztywniaków? - Felid pokonał jeszcze parę kroków. - I co znaczy, ze się przekonam o istnieniu wampirów czy też wilkołaków? Ja jestem... wybrykiem natury. - skrzywił się. - wyjątkiem, niepasującym elementem, ... - zaczął wymieniać epitety jakimi go opisywano za młodu przez ludzi, dla których pojęcie "inne" znaczyło to samo co "złe" i "szatańskie". Na te wspomnienia poczuł, że ma mokre oczy i przetarł je rękawem.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

- W rzeczy samej, Kocie. Pilnuj się nas, a na pewno nie zginiesz. Ci nieszczęśnicy -wskazał na truchła rabusiów, o które dopytywał się kotowaty- sami prosili się o taki los. Kto kazał im się pchać w miejsce pełne skarbów i ... nieznanych nikomu w ich czasach mikrobów? Pewnikiem jakieś grzybki zalęgły im się w płuckach i doprowadziły do zgonu, fundując śmierć na wysokich obrotach.
Rzucił niedbale, gdy przechodzili obok udaremnionych prób okradzenia grobowca przez hieny cmentarne, pospolitych złodziejaszków, a nawet ekspedycji opłacanej przez jakiegoś bufona w kontuszu z nastoma sygnetami na tłustych paluchach. Tacy to mają tupet!
Nie uszło uszom wąpierza także i to, iż Rishann wspominała,o marnowaniu krwi. Odpowiedział pośpiesznie:
- Zaiste, wielka szkoda, ale to tylko śmiertelne muchy w obliczu nieskończoności i tego, co czeka na nas w ostatniej komorze! To może być wiekopomne odkrycie! Naprzód!
Starał się nieco popędzić coraz bardziej zatrwożonego Felida, lecz ów jakby z zajęczym sercem trzymał się murów krypty. Niby kot, a taki lękliwy... Gdzie te legendarne dziewięć żyć?! - ciskał pod nosem Medard.
Wreszcie dotarli do celu - głównej komory grobowej, w której spoczywało tylko jedno truchło. Arystokrata przepuścił Rishann, na jej własne życzenie zresztą, a kotowaty jął wtedy zadawać coraz to fikuśniejsze pytania. Ach, te koty...
- O ile mi wiadomo, nie staniesz się martwiakiem, nieumarłym, sztywniakiem. Tego typu stworzenia obierają sobie na ofiary śmiertelników i inne słabe rasy - jak na przykład samotnego elfa zabłąkanego na cmentarzu. Co do wilkołaków zaś -spotkałem kilkoro swego czasu- muszę przyznać, że całkiem przyjemnie mi się z nimi gawędziło, mój drogi. Pytałeś też o wampiry -uśmiechnął się półgębkiem, a z powstałej szczeliny w dziąsłach wychynął dorodny kieł, jakiego nie powstydziłby się żaden drapieżca- one także żyją wśród nas. Prawda, Rish? - cyniczny uśmieszek szydercy nie opuszczał go ani na krok.
- Nie, jesteś zupełnie normalny, tylko ci śmiertelni głupcy każdego, kto nie zachowuje się jak oni, uważają za wybryk natury, dziwadło, cudaka, w najgorszym razie potwora. Uszy do góry, futrzasty przyjacielu! Z nami nie zginiesz. Do czasu - lecz ostatnie słowa słyszała już tylko wampirzyca. Wszedł za Rish do głównej komory grobowej. Od razu odnalazł sarkofag, w którym znajdował się zapewne niegdysiejszy pan tych okolic. Odsunął zdobione wieko i wyrecytował w nasficie:
- O, powstań, Śpiący, któryś dość miał swych czasów, albowiem doczekałeś się lepszych! - rozchylił zaschnięte wargi zmumifikowanego ciała, następnie przegryzł dłoń w pobliżu nadgarstka i skierował tak, by krew skapywała wprost do ust spoczywającego, który dosyć się kurzu w swem życiu najeść zdążył.
- Wstań i lśnij, o Pierwotny! - zaintonował, sygnałem telepatycznym przywołując Rishann. Krew nasycała pogrążonego w letargopodobnym torporze Starożytnego, a na ciele jego powoli pojawiały się oznaki życia. Tęczówki oczu księcia przybrały karminową barwę.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Rishann raczej nie martwiła się narastającym strachem Felida. Dla kogoś takiego jak on, grobowe krypty, niektóre opustoszałe, a inne zaś z ciałami bynajmniej nie należącymi do pochowanych, musiały wyglądać naprawdę odpychająco. Co innego gdyby należał do tej samej rasy co ona i Medard. Wtedy zrozumiałby znacznie więcej i mniej spraw wywoływałoby w nim uczucie przerażenia. Wampirzyca zaczynała mu nieco współczuć, nie każdy był przyzwyczajony do zaskakujących widoków i nie każdy widział tyle śmierci.
Nie przerywając wywodu Medarda, Rishann przyglądała się miejscu, w którym pochowany został ktoś szczególny. Zastanawiała się od jak dawna zmarły nie miał gości.. A teraz przybył cały komitet powitalny, wciągnięty ciekawością do ciemnych krypt.
- Och tak, zdecydowanie żyją wśród nas. - posłała Felidowi niewinny uśmiech, który wcale taki szczery nie był.
- I całe szczęście, przynajmniej ktoś dba o porządek na tym świecie. - rzuciła do Medarda, uśmiechając się trochę złośliwie.
- Swoją drogą...-zerknęła kątem oka na Felida. - Ciekawe jakby nasz Futrzasty przyjaciel smakował...- zaczepnie oblizała usta, na których pojawił się kolejny złośliwy uśmiech. Zaraz potem zwróciła się w stronę gdzie stał sarkofag, zostawiając żarty na później. W końcu Felid daleko od niej nie ucieknie.
- Gdyby Felid miał zamiar czmychnąć, zajmę się nim - przesłała przekaz do wampira, będąc rozbawioną całą tą sytuacją.
Rish pozwoliła Medardowi zbliżyć się do miejsca pochówku, jakoś nie wyrażała szczególnej chęci by wyciągać kolejnego zmarłego, lub tez nie, na zewnątrz. Choć z drugiej strony mogło to być całkiem ciekawe doświadczenie, zbudzić kogoś, kto spał tak długo. Nikt jednak nie może przewidzieć co będzie po tym jak uda się im dokonać czegoś takiego...
Dziewczyna przyglądała się Medardowi i słuchała z uwagą tego co mówił. Zerknęła kątem oka na ich towarzysza, zastanawiając się nad tym czy chłopak nie da nogi, kiedy zobaczy co tutaj się stanie. Jej wzrok znowu powędrował do Medarda, kiedy wyłapała jego przekaz.
- No pięknie, znowu panie przodem? - rzuciła zaczepnie i podeszła do sarkofagu.
Awatar użytkownika
Archael
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 90
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Opiekun , Nauczyciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Archael »

Ciemność, wszędzie ciemność. Nie wiedział, ile czasu minęło. Pamiętał jak zasypiał, pamiętał dlaczego zasypiał, a teraz... a teraz zobaczył ciemność. Czyżby się budził? Powracająca świadomość, ale dlaczego? Zobaczył szkarłat, czerwień rozlewającą się od środka pola widzenia na zewnątrz, teraz to poczuł, słodki smak krwi, krwi... wampirzej krwi... ostatni smak jaki poczuł przed zaśnięciem i teraz znów ona, słodka, lepka ciecz, napełniona... tak... mocą, wiedzą... Wampir powoli otworzył zaspane oczy, a na jego tęczówkach połyskiwały szkarłatne rozbłyski, nadając oczom przerażającego wyglądu.
Gdy tylko krew Medarda trafiła do ust uśpionego, natychmiast wchłonęła do jego ciała, a ten świeży zastrzyk energii zaczął momentalnie rozbudzać wszystkie uśpione mechanizmy ciała wampira, które od dłuższego czasu nie były w stanie działać bez paliwa. Wysuszona skóra śpiącego, nabrała kolorów i gładkości, stare kości nabrały siły, odtworzyły się wszystkie narządy, mięśnie i układy i to wszystko za sprawą kilku kropel krwi.
Umysł Wampira wciąż nie był w pełni sprawny, nie był w stanie wychwycić wszystkiego co się działo wokoło, usłyszał jakiś głos, kilka głosów, a po chwili poczuł smak krwi. Minęła kolejna chwila i wróciło mu czucie w członkach, po czym otworzył oczy.
Nie rozglądał się, nie miał czasu, jego umysł był przytępiony, a jedyna myśl, nad którą próbował usilnie zapanować mówiła mu "krew, więcej krwi", ostatnim razem czuł tak silny głód, gdy był młodym wampirem, jeszcze nie nauczonym jak panować nad nim panować, teraz nie sądził, że kiedykolwiek znów będzie mu to sprawiało trudność. Zauważył podchodzącą kobietę, nie rozglądał się już nigdzie więcej. Choć usilnie starał się zapanować nad tym, jego ciało rzuciło się nagle, na wampirzycę, celem zdobycia upragnionego napoju...
Awatar użytkownika
Felid
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felid »

Felid oglądał scenę z bezpiecznej odległości. Co chwila mamrotał coś pod nosem.
- Pięknie... Znowu jakaś magia. Ostatnio to mam durne szczęście do sztuczkowców. - prychnął nie spuszczając oczu z mężczyzny pochylonego nad sarkofagiem. Skrzywił się widząc krew i nie powstrzymał się od kolejnego komentarza - Do tego masochiści z tych magusów... - Kolejna scena rozegrała się stanowczo za szybko jak na biedny umysł panterołaka. Trup, czy raczej ten, który był trupem póki nie wstał z sarkofagu, rzucił się na dziewczynę z zamiarem pożarcia jej. Felid był przerażony.
- Teraz rozumiem! Mam do czynienia z nekromantami i do tego nieostrożnymi. - bardziej poruszył ustami niż to wypowiedział. Wiedział, że musi coś zrobić. Uciekać, bronić się lub atakować. Poczuł, że to jest czas próby. Dano mu szansę zadośćuczynienia śmierci rodziców poprzez możliwość uratowania pożeranej przez zombie dziewczyny. Tym razem nie stchórzy! Stawi czoło swym lękom i uratuje biedaczkę, a tym samym uwolni się od klatki sumienia, jaka go pojmała z chwilą śmierci jego rodziny. Obroni dziewczynę, chłopaka oraz siebie, a najlepszą formą obrony jest atak. Pewnie wynajęli go właśnie w tym celu, do obrony, gdyby coś poszło nie tak. Nie zawiedzie ich. Felid Lune nie zawiedzie nowych przyjaciół, którzy powierzyli mu ich życie do obrony.
W jednej chwili skoczył i przybrał postać czarnego wielkiego kota. Rozdziawił pysk ukazując wielkie, równe kły bielą kontrastujące z jego czarną sierścią. Wystawił pazury sunąc w powietrzu do gardła nowoobudzonego nieboszczyka z zamiarem przywrócenia mu wiecznego odpoczynku.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Wreszcie coś zaczęło się dziać! Nuda, marazm i napisy na nagrobkach zaczynały nużyć nie tylko Medarda, ale chyba wszystkich poza kotowatym, który tak jakby stał na uboczu, nie mieszając się w sprawy Wyższej Rasy. Nie przestał jednak futrzak mamrotać coś pod nosem.
Medard nie zwracał uwagi na ten dziwaczny bełkot, bo gdyby towarzysz mimo woli miał coś ciekawego do powiedzenia, to by z siebie to wykrztusił.
Rish nie próżnowała w kąśliwych komentarzach i uwagach, więc Medard odpowiedział:
- Masz całkowita rację. Ktoś musi trzymać to bydło w ryzach. Inaczej cały świat dawno by padł na zawał - przecież oni są jak zaraza! Gdziekolwiek nie wlezą, zaczynają uskuteczniać własne rządy, swój system tak zwanych wartości, et caetera. Elgg jal dhynen! (Zabić śmiertelników!) - wrzasnął w nasficie.
- Nie gustuję w tym, co jest przysmakiem Katajców gdzieś w Zapomnianych Krainach. Kocina zupełnie mi nie podchodzi. Rosół z psa to co innego... - oblizał się na wspomnienie o tym jakże wyszukanym w pewnych kręgach rarytasie. Odesłał tez przekaz do Rish, a że znowu tyczyło się futrzaka - nieco go to rozbawiło:
- Rób jak uważasz. To twój sierściuch.
Chwilę potem kolejna wiadomość dotyczyła już czegoś innego. Nie zawahał się z przekazem zwrotnym:
- Nie, to nie o to chodzi, Rish.
Wampirka podeszła do sarkofagu, gdy nagle ożywiony Starożytny nie zapanował nad głodem i rzucił się na nią, by się nią pożywić. Med już szykował się, by skurwysyna spopielić, gdy zauważył futrzastego w postaci kota, przybliżającego się na niebezpieczną odległość do celu. Postanowił oszczędzić Feilda i załatwić sprawę tak, jak to zwykle czynią śmiertelnicy. Dobył więc berła i z chwilą, gdy kotowaty w postaci lamparta skoczył na przeciwnika, zdzielił pra-wąpierza obuchem przez łeb na tyle mocno, by uraz ogłuszył napastnika, a broń pozostała we w miarę nienaruszonym stanie.
- Pikuś, leżeć! - warknął w nasficie.
- Jeszcze jeden taki numer, a zginiesz równie szybko, jak zostałeś przywrócony życiu, niewdzięczniku. Witaj w naszym świecie, chociaż zapewne nie spodoba on Ci się. - szepnął wybudzonemu do ucha, czekając na reakcje towarzyszy.
Rishann
Szukający Snów
Posty: 174
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (Czysta krew)
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Rishann »

Rishann zerknęła zaczepnie na Medarda, kiedy ten odzywał się w jej myślach i pomimo sytuacji, w której znalazła się cała trójka, dziewczyna była naprawdę rozbawiona.
- Jak miło, nie dość, że mam wampira dla siebie, to mogę nawet kotowatego zatrzymać! Uroczo...- roześmiała się cicho, a jej wzrok znowu powędrował do jeszcze śpiącego. Zmiany w jego wyglądzie były bardzo widoczne, ale nie przypuszczała, że właściciel sarkofagu, postanowi rozprostować kości, rzucając się w jej stronę. Wszystko stało się bardzo szybko, więc Wampirzyca miała naprawdę niewiele czasu na reakcję. Kątem oka dostrzegła, że Felid przybrał swoją kocią formę, by powstrzymać głodnego wampira. Dziewczyna odsunęła się na tyle, na ile zdążyła, Med zajął się odpowiednio powstałym wampirem, a Rish nie chciała by jego przebudzenie poszło na marne.
- Felid, zostaw! - rzuciła w stronę kota, choć musiała przyznać, że zaskoczyła ją reakcja chłopaka. Wampirzyca spojrzała na Medarda, który zdążył ogłuszyć gospodarza tego przybytku.
- Tak szybko, żaden facet jeszcze nie rzucił się na mnie. - zażartowała, choć minę miała dość poważną jak na siebie.
- Jest głodny i niebezpieczny. - to stwierdzenie skierowała bardziej do Felida, który mógłby doświadczyć bardzo nieprzyjemnego kontaktu z Przebudzonym.
- Medardzie, może jednak trochę krwi mu nie zaszkodzi. - podeszła do swojego towarzysza.
- Mogę mu dać trochę swojej, a jak coś pójdzie nie tak, wtedy mam was. - wzruszyła lekko ramionami.
Awatar użytkownika
Archael
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 90
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Opiekun , Nauczyciel , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Archael »

Powstrzymaj się, pomyślał, gdy zbliżał się do kobiety. Powstrzymaj się durny krwiopijco, pomyślał ponownie, gdy jego dłonie sięgnęły jej ramion. Oczy wampira zbledły, stały się niemal szare, a on sam zwolnił, zamykając usta, opanowując krwiożerczą, bezmyślną bestię w sobie.
W kolejnej chwili poczuł ból - promieniujący od góry czaszki, przez kręgosłup, do pustego żołądka. Znów poczuł potrzebę wypicia porcji krwi, teraz pokusa była silniejsza. Odwrócił głowę w kierunku istoty, która go uderzyła, zobaczył mężczyznę- wampira, a więc było ich więcej. Kątem oka zauważył czarną panterę, lecącą w jego stronę, czyżby ich pupil? Wszystko to zauważył w przeciągu niecałej sekundy, wszystko przez głód krwi, który teraz był jeszcze trudniejszy do opanowania. Miał mało sił, nie był w stanie pokonać ich troje na raz, nie miałby szans pokonać nawet jednego z nich z tak mała ilością krwi, jednak czuł zagrożenie, musiał się bronić. Wstał, w sarkofagu i spojrzał na nich z góry, przyjął pozycję obronną, czekając na atak pantery. Na czubkach jego palców otworzyły się maleńkie rany, z których wypłynęła i natychmiast zakrzepła krew, tworząc swojego rodzaju szpony, twardsze nawet od jego własnych. Nie zużył na to dużo krwi, ale chyba większość tego, czym aktualnie dysponował. Przygotował się do odparcia zwierzęcia i ewentualnej obrony przed wampirami.
Awatar użytkownika
Felid
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Felid »

Gdy Felid oderwał swoje łapy od podłoża, wszystko było proste. Miał rozerwać gardło nowo obudzonemu zombie. W locie jednak odegrana scena uderzenia jego ofiary oraz krzyk Rishann mocno skomplikowały sprawę. Kotowaty, chcąc nie chcąc sunął w powietrzu. Udało mu się jednak wyminąć ożywieńca, głównie dzięki (czy też raczej przez) szybką reakcję Medarda. Zwinnie wylądował po drugiej stronie sali i odwrócił się na pięcie... łapie, gotów do kolejnego ataku, jakby sytuacja miała się na nowo wymknąć spod kontroli. Fuknął na Medarda i Rishann, wściekły, że odebrano mu szansę na spłatę długu, jaki zaciągnął za młodu tchórząc. Zaczął okrążać nieumarłego i robiąc krok, poczuł, że lepi mu się futro przy udzie. Nie zwracał jednak zbytniej uwagi na potencjalną ranę, której nawet nie poczuł. Zawsze mógł się upaprzeć w czymś, a jeśli nawet faktycznie jest ranny, to szybko się zagoi. Maź na udzie nie ograniczała jego ruchów. Jedynie przelotnie zastanowił się, o co mógł się skaleczyć, czy o sarkofag, czy też został zaatakowany. Dopiero teraz spojrzał na pazury swej niedoszłej ofiary. Obnażył kły.
Awatar użytkownika
Medard
Splatający Przeznaczenie
Posty: 725
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Władca , Mag , Badacz
Kontakt:

Post autor: Medard »

Robiło się coraz bardziej interesująco. Po zdzieleniu niedoszłego napastnika przez łeb, oczy wilka wieńczącego berło Medarda nabrały jakby żywszego koloru. Czyżby krople krwi spadające na broń dodały jej swego rodzaju wigoru czy innych sił witalnych? Spotkany tuz po powrocie z Brezeny mag nie kłamał, iże w owym przedmiocie wyczuwa siłę, jednak nie był w stanie sprecyzować, co to takiego być mogło. Może teraz sytuacja wyjaśni się na dobre?
Książę poczuł, że w przypływie energii drzemiącej w starożytnym berle znajduje się moc zdolna do przekucia się w nową zdolność. Nie to, by od razu z niczego - właściciel broni już dawno zgłębiał sekrety transformacji w drapieżnika od zawsze budzącego grozę wśród śmiertelnych ras. Teraz jednak, dzięki temu, co wydostało się z "nakarmionego" posoką berła, proces ten przyjdzie szybciej, a jego efekt może być spotęgowany. Czas pokaże.
Jednak Felid nie był w ciemię bity i posłuchał głosu Rish, zatrzymując się tuż po tym, jak dostrzegł krwawe szpony Starożytnego. Tymczasem dziewczyna była jak zwykle w nastroju do żartów , a jej cięty język dał popis wirtuozerii. Medard zaśmiał się, po czym rzekł:
- Ledwie zaczął, a skończył. Po owocach ich poznacie... Chyba się jeszcze do końca nie wybudził z torporu trwającego szmat czasu.
Tymczasem zbudzony wystawił pazury, by w razie czego obronić się prze atakiem Felida. Wampirzyca natomiast wyraziła chęć poczęstowania go swoją krwią - ciekawy pomysł. Medard odpowiedział niezwłocznie:
- Oczywiście, jeśli chcesz,możemy go napoić mieszaniną. Dwie krwie w odpowiedniej proporcji od razu postawią go na nogi. Zapraszam.
Rzucił wyzywające spojrzenie w jej kierunku, po czym popatrzył na Pierwotnego. Czyżby Odwieczny obawiał się bycia podrapanym bądź pogryzionym przez przerośniętego kota? Można i tak...
Zablokowany

Wróć do „Demara”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości