Demara[Karczma] Przed wyprawą

Warowne miasto położone na granicy Równiny Drivii i Równiny Maurat. Słynące z produkcji bardzo drogich i delikatnych tkanin, takich jak aksamit czy jedwab oraz produkcji wyrafinowanych ozdób. Utrzymujące się głównie z handlu owymi produktami.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

Aithne zachłysnęła się powietrzem, spoglądając na Erriana ze zdumieniem wymalowanym na twarzy. Dlaczego on się śmiał? Tu nie było niczego śmiesznego, jak on w ogóle śmie?! Powinna go od razu z miejsca zabić, ściągnąć skalp, wywrócić na lewą stronę i założyć z powrotem. I udekorować kokardką. Nie, kokardką nie. Chyba że wcisnęłaby mu ją do ust, o, tak. Przestałby się wtedy śmiać i zadławiłby się swoją własną głupotą i beznadziejnością. Bo był beznadziejny, beznadziejnie wychowany i beznadziejnie przys... o, nie, na pewno nie! To się wytnie.
- Morda, to nie jest śmieszne! - warknęła i z obrzydzeniem puściła jego koszulę, krzywiąc się wymownie. - Za chwilę cię zabiję, poczekaj - dodała zirytowana, prychnęła, fuknęła i spojrzała groźnie na nowego towarzysza. - A kto pyta, do cholery jasnej? - parsknęła i odrzuciła z twarzy rude włosy, przymrużając oczy.
Poczuła się bardzo źle i bardzo nieswojo. Właśnie została zbagatelizowana i na jej agresję odpowiedziano serdecznością - a to gorsze niż odpowiedzenie agresją lub ignorancją! - a teraz przypałętał się jakiś cieszący się życiem blondasek i co sobie myśli, że co, że zabije ich uśmiechem, czy jak? Zerknęła gniewnie na nadal uśmiechniętego Erriana, zastanawiając się, jaką krzywdę mu wyrządzić, żeby ją znienawidził, jak to powinno być, bo to oczywisty porządek świata. Wtedy jednak odkryła, że sama ma ochotę się uśmiechnąć, więc zawarczała wściekła i uderzyła go pięścią, bardzo bez wyczucia, w ramię.
- Idźcie wszyscy do diabła albo trochę dalej - syknęła przez zęby i spojrzała błagalnie na Larkina.
Coś w stylu: "umieram, ratuj".
Nienormalni winni trzymać się razem.
Larkin
Rasa:
Profesje:

Post autor: Larkin »

Tego już było za wiele. Zdecydowanie za wiele. Przyjrzał się nieufnie kolejnemu nieznajomemu; anielskiej buźce, do której zupełnie nie pasowały te intensywnie niebieskie, fałszywe oczy. Zmrużył powieki, wrócił spojrzeniem do nowego ulubieńca Aithne, nadal pogodnie uśmiechniętego (do jasnej cholery, dlaczego tutaj wszyscy się uśmiechali? POGODNIE? No dlaczego?) i pomyślał, że wyprawa do Opuszczonego Królestwa będzie bardzo ciężka.
Swoją drogą, ów wyprawa przestała mu się podobać również z innego powodu. Na razie zgłosiło się sześć osób, nawet gdyby był to pełny skład, to i tak jest ich zdecydowanie za dużo jak na pozornie proste zadanie dostarczenia artefaktu. Wszyscy z nich wyglądali młodo i z tego, co na razie udało mu się zaobserwować, dysponowali barwnymi osobowościami; zdawał sobie sprawę z faktu, że zarówno on, jak i jego dwie rudowłose towarzyszki nie należą do najbardziej odpowiedzialnych i racjonalnie myślących. Prawdopodobnie reszta również lubi porywać się z motyką na słońce.To sugerowałoby, że ktoś rozsądny nie podjąłby się wyzwania, co z kolei oznacza, że nie wiedzą o nim wszystkiego.
Nie, żeby Larkin miał z tego powodu zrezygnować. Myśl, że zadanie będzie trudne i niebezpieczne, była bardziej motywująca niż odpychająca. Ale użeranie się z tym towarzystwem... tak, zdecydowanie będzie musiał uzupełnić zapasy do swojej piersiówki.
Zmarszczył brwi.
- Usiądźmy wszyscy przy naszym stoliku.- mruknął do towarzystwa, po czym delikatnie popchnął Aithne przodem.- wyprawa zapowiada się... ciekawie- powiedział sam do siebie, pod nosem, ruszając za przyjaciółką.
Errian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mag
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Errian »

Errian westchnął tylko, skinął głową i ruszył za rudzielcami, zerknąwszy krótko na nowego towarzysza. Nie należał do osób, które oceniały po pierwszym wrażeniu, dlatego też spróbował nie wyrabiać sobie od razu zdania na temat nieznajomego (co prawda pierwsze wrażenie, jakie wywiera na otoczeniu Aithne, jest bardzo trafne, ale to tylko wypadek przy pracy), odwróciwszy od niego wzrok. Nie poświęcając blondynowi, zbyt dużo uwagi, spojrzał na siedzące przy owym stoliku panie i pokiwał sam do siebie głową. Czyli dobrze podejrzewał, ale po co aż tyle osób? Zmarszczył nieznacznie czoło, próbując sobie przypomnieć, skąd zna pieczęć, którą opatrzono kopertę, jednak szybko musiał porzucić te rozmyślania. Miał pustkę w głowie, a zadręczanie się tą luką w pamięci nic nie da.
Kiedy dotarli na miejsce, uśmiechnął się do nowych towarzyszek podróży.
- Errian Souen, miło mi poznać - przedstawił się, odruchowo wyciągając rękę, ale szybko ją cofnął i roześmiał się cicho. - Chyba tym razem nie będę ryzykował, jedna próba pobicia dziennie mi wystarczy - uznał (mądry po szkodzie, a co), wzruszając ramionami. - Skompletowano nam dość interesujący skład do wykonania zadania - rzucił ot, żeby jakoś coś się wypowiedzieć, nic zobowiązującego.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Revelin
Rasa:
Profesje:

Post autor: Revelin »

Pomaszerował posłusznie za prowadzącym (jeżeli temu rudemu się wydaje, że będzie przewodził jej grupie, a w tym Revelinowi, to jest w dużym błędzie. I szybko zostanie z tego błędu wyprowadzony) i ledwie powstrzymał się od klaśnięcia dłońmi, gdy zobaczył w jaką stronę się udają. Dwie pieczenie na jednym ogniu, nie dość, że ciekawe towarzystwo spod barku, to jeszcze te dwie piękne dziewczyny, które zauważył przy wejściu! Rozradowany tą myślą uśmiechnął się jeszcze szerzej. Przysunął sobie jedno ze stojących przy stoliku nieopodal krzeseł i rozsiadł się na nim zdecydowanie mało dystyngowanie. Wyciągnął przed siebie ubrane w ciężkie, ubłocone buty nogi i skrzyżował je w kostkach, dłonie zaś splótł na brzuchu. Wygodnie oparty, zmierzył nowe towarzystwo badawczym spojrzeniem.
Dwie dziewczyny z bliska były jeszcze ładniejsze. Pierwsza zainteresowała go nietypową urodą- jej włosy były tak ogniście czerwone, że wydawały się nienaturalne. Ostre rysy twarzy, szare oczy, taka drapieżna- fajnie. Druga... druga za to miała arystokratyczną twarz, taką typowo ładną, wpisywała się w kanon dziewczęcej urody. Zjechał spojrzeniem z jej twarzy niżej i... "O łał!" Tak, ta pani również była wyjątkowo interesująca. Szybko obrócił spojrzenie na okno, nie chciał dostać w mordę na dzień dobry. A pewnie by dostał, gdyby się dłużej wgapiał.
- Wy wszyscy wybieracie się do Opuszczonego Królestwa?- jego pytanie było bardziej retoryczne, ale gdyby ktoś chciał odpowiedzieć, bardzo proszę.
- No proszę. Dość nas dużo, co?- dodał, wyrażając tym samym swoją podejrzliwość co do przeciętności ich zadania. Potem zerknął w stronę lady, za którą już pojawił się barman, wcześniej ukrywający się na zapleczu. Blondyn kiwnął na niego ręką, zwracając tym samym uwagę mężczyzny na swą osobę.
- Czegoś mocniejszego, dobrodzieju!- krzyknął do niego, bo z lenistwa nie chciało mu się ruszać dupy w stronę kontuaru. Gospodarz nie wyglądał na zachwyconego faktem, że ma jeszcze robić za kelnera, ale zdecydował się nie sprzeczać. Kiwnął głową i zabrał się za szukanie odpowiedniej butelki.
Tymczasem nasz bohater znów wrócił zainteresowaniem do swojego nowego towarzystwa. Postanowił iść śladem Erriana, który najwidoczniej znał się na dobrych manierach.
- Revelin. Revelin Exiles- przedstawił się.
Ariene
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ariene »

Brew Ariene powędrowała w górę, kiedy dziewczyna została, ze wszelkimi swoimi walorami, zmierzona spojrzeniem nowego towarzysza. Niezbyt nachalnym, tak więc nie zamierzała jakkolwiek reagować, jednak poczuła odruchową irytację. Każdy facet był taki sam, nieważne czy w organizacji, w której pracowała, czy na ulicy, czy w karczmie, czy znowuż w pracy. Jednak lodowaty wyraz jej szafirowych oczu błyskawicznie zniknął, uśmiechnęła się uroczo i przymrużyła pogodnie powieki, przekrzywiając głowę.
- Ariene Tenshi. Przewidywałam zjawienie się jednego mężczyzny, a tu proszę, zostałyśmy względnie zdominowane - rzuciła rozbawiona, siadając bardziej prosto. - No cóż, zanosi się na to, że jednak artefakt nie jest w naszpikowanych pułapkami lochach. Mam wrażenie, że będzie wesoło - uznała, wzruszając ramionami.
Aury dwóch nowych panów ją zaciekawiły. Ta Erriana wskazywała na to, że była czymś maskowana, natomiast Revelina głosiła, że chłopak jest zwykłym człowiekiem. To jej nie do końca pasowało, przymrużyła nieznacznie oczy, przyglądając się krótko blondynowi, po czym westchnęła i posłała jeszcze jeden uśmiech zebranym, zastukawszy paznokciami w blat stołu.
Nienormalni winni trzymać się razem!
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Przechyliła głowę na bok, przez co większość rudych kosmyków opadła na jej prawe ramię. Zaraz dołączyła do nich reszta czupryny, gdy dziewczyna sięgnęła dłonią ku szyi i przełożyła włosy. Jednak jaskrawe włosy były na tyle gęste, by nie utrzymać się długo w takim ułożeniu- kilka kosmyków opadło na czoło dziewczyny, reszta ponownie spłynęła na plecy. Anabde prychnęła poirytowana, założyła te pasma, które atakowały jej pole widzenia za ucho i dopiero zainteresowała się nowymi gośćmi przy stoliku.
Ciekawa sprawa. Widząc minę Aithne (która prawdopodobnie zapałała do białowłosego ogromną sympatią) An uśmiechnęła się z rozbawieniem. Natychmiast oceniła spojrzeniem chłopaka; jego wygląd nie wzbudzał w niej ani podejrzliwości, ani wrogości, zdawał się być całkiem sympatyczny. Odmiennie zaś przedstawiał się blondyn- pomimo tego, że uśmiechał się radośnie, było w nim coś niepokojącego. Anabde zmrużyła szare oczy, przypatrując mu się chwilę dłużej, jednak nie mogła odnaleźć źródła swego niepokoju.
- Anabde Sasare.- przedstawiła się.- nie masz się czego obawiać, my nie gryziemy. Chyba.- odpowiedziała wesoło Errianowi, bo jego pozytywne nastawienie do Aithne i jej reakcji od razu jej się spodobało. Podejrzeń Revelina i obserwacji Ariene nie skomentowała, chociaż je podzielała- tak dużo osób do względnie prostego zadania? Coś tu jest nie tak.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

Aithne zawarczała i sama już nie wiedziała, na kogo z tego całego towarzystwa warczy. Chyba na wszystkich, ale z naciskiem na Erriana. Musiała mu zetrzeć ten wesoły uśmiech z twarzy, nie mógł się jej nie bać! Za to, czego się dopuścił, czekał go straszny los. Musiała tylko jakoś wymyślić, co dokładnie mu zrobić, ot. Ale jej kreatywność nie znała granic, więc nie ma się czym przejmować.
- Mów za siebie, Anabde - warknęła, mordując zebranych wzrokiem, bo miała wrażenie, że zaraz jej autorytet zostanie zniszczony, a to by było złe. - Chociaż ja wolę rozrywać na strzępy niż gryźć. Ewentualnie urywać kończyny i wsadzać je w jakieś części ciała - uznała, uśmiechając się brzydko, po czym skrzyżowała ręce na piersiach.
Revelina oceniła na osobę, która ją w ogóle nie interesuje. Niech sobie będzie kim jest, kimkolwiek jest, jej nic do tego. Erriana musiała zniszczyć i udowodnić światu, że nadal jest starą Aithne. Ariene jej się nie podobała z twarzy. Dlaczego nie mogła zostać w towarzystwie starych przyjaciół? Tak byłoby najlepiej!
Nienormalni winni trzymać się razem.
Larkin
Rasa:
Profesje:

Post autor: Larkin »

Po części Larkin podzielał niewypowiedzianą opinię Aithne- we własnym gronie lepiej by się dogadywali, więc byliby i skuteczniejsi i bezpieczniejsi. Dlatego byłoby to bardziej korzystne rozwiązanie. Spojrzenie upadłego nie było zbyt przyjacielskie- mniej złowrogo odnosił się do Ariene, która wyglądała na taką, z którą koniec końców (pomimo wyraźnej niechęci Aithne) by się dogadali. Za to panowie byli nie na miejscu; nie, wbrew pozorom nie chodziło o to, że wraz z ich pojawieniem przestał być jedynym mężczyzną w grupie. Po prostu... za bardzo się od nich różnili. Jeden wyglądał na niewiarygodnego, drugi zaś był paniczem.
- Postaraj się powstrzymać przed wsadzaniem czyichkolwiek kończyn w moje części ciała, dobrze?- mruknął do Aithne, na nią jedyną patrząc dość pogodnie.
Wyprostował się na krześle, oparł wygodnie i skrzyżował ręce na torsie. Trzeba się będzie jakoś dogadać.
- Komuś nie pasuje, byśmy wyruszyli jutro z rana?- zapytał rzeczowo, bo i nie widział powodu, by tu sobie siedzieć i gawędzić. Trzeba załatwić co jest do załatwienia, a "zaprzyjaźnianie się" odłożyć na jak najpóźniej. Albo w ogóle się do tego nie zabierać.
Errian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mag
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Errian »

Errian uśmiechnął się pogodnie do Anabde, jednocześnie starając się wysłuchać wypowiedzi Ariene i nie dać się zdezorientować słowom Aithne. Chyba musiał poprawić swoją podzielność uwagi, jeśli nie planował zostać rozszarpanym na strzępy podczas tej wyprawy.
Słysząc litanię kochanej upadłej, znowu się uśmiechnął, wprost nie mogąc opanować rozbawienia. Jeśli chciała go przestraszyć, to raczej się nie udało, no cóż, takie życie. Uważał nawet, że Aithne jest całkiem sympatyczna, pomijając próby wybicia zębów i łamania nosa. Razem z Larkinem musieli tworzyć bardzo niszczycielski duet. Miał tylko nadzieję, że współpraca z tą wielobarwną grupą pójdzie dobrze.
- Rano jak najbardziej pasuje - rzucił, żeby nie było, że nie słucha, i przyjrzał się po kolei zebranym.
Jeśli się nie pomylił w odczycie aur, to Revelin należał do najzwyklejszych ludzi. To mu trochę nie pasowało, jeśli w grupie znajdowali się ludzie, byli albo nekromantami, albo magami, jak wnioskował Errian po maskowanej aurze Ariene. Dziewczyna ogółem wydała się dość intrygująca, przekrzywił głowę, przyglądając się jej nieco dłużej. Tak, jej wyraz oczu mówił, że skrywa wiele niespodzianek. Ale młodzieniec stawiał z całą pewnością na to, że była magiem. Tylko ci, którzy potrafili dobrze odczytywać aury, ukrywali także swoje, bo wiedzieli, jak wiele informacji da się z nich wyczytać. A najczęściej aury odczytywali właśnie magowie.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Revelin
Rasa:
Profesje:

Post autor: Revelin »

Och, no i powiedzcie mi, że życie jest sprawiedliwe. Oczywiście to on był najbardziej podejrzanym i nielubianym towarzyszem! A taki jest kochany i uroczy, no naprawdę. Rzecz jasna, rzucane w jego stronę nieprzychylne spojrzenia tylko go bawiły. Kiedy oberżysta przyniósł zamówiony jakiś czas temu napój, chłopak podziękował mu niedbałym skinięciem głowy i stosownej wartości monetą wciśniętą w dłoń. Uniósł szklaneczkę ku górze (z ogromnym zadowoleniem uznał, ze bursztynowy płyn pływający w naczyniu jest czymś, na co miałby ochotę) i upił kilka łyków.
- Pasuje jak najbardziej.- odpowiedział krótko, odstawiając jednocześnie szklankę na stół. Później zaczął bębnić palcami w blat, wielce irytujący nawyk. Ciekaw był, czy ktoś go upomni. Zabębnił głośniej.
- Podpalanie też jest całkiem zabawne. Albo polewanie jakimś żrącym roztworem, bardzo fajna sprawa.- rzucił do Aithne; jego uśmiech, chociaż nadal bardzo pogodny, nabrał niepokojącego wyrazu. Jakby opinie chłopaka nie były bezpodstawne, jakby wszystko sprawdził i to po stokroć.
Ariene
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wiedźma
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ariene »

- Urocze pogawędki - rzuciła całkiem przyjacielsko i uśmiechnęła się, zaraz przenosząc wzrok na Larkina, który wyraźnie próbował ustalić jakieś konkrety. To się chwali. - Jak najbardziej w porządku. Rano pod tą karczmą? - spytała dla pewności, przekrzywiając głowę. - Czy od razu pod bramą miasta? Właściwie wie ktoś, czy to już pełen skład? - dodała na koniec z niejaką irytacją i bezwiednie rozejrzała się po lokalu, jakby myślała, że zgubieni kompani wyskoczą spod stołów.
Bardzo poważnie zastanowiła się nad tym, co taka ilość tak barwnych osób mogła oznaczać. Opuszczone Królestwo uchodziło w opinii wielu za niebezpieczne i wręcz przeklęte, ale żeby aż tak? Westchnęła, marszcząc lekko czoło. No tak, to mogło oznaczać, że artefakt jest bardzo cenny i bardzo dobrze strzeżony. Wymacała w kieszeni spodni list z kopertą, jaki dostała tego ranka, i raz jeszcze przyjrzała się pieczęci. Wydawała się jej znajoma, ale już tak dawno nie obracała się w kręgach, które mogły się pochwalić własnymi pieczęciami... Westchnęła znowu, uśmiechając się z przekąsem pod nosem.
Nienormalni winni trzymać się razem!
Sheridan
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 88
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Łowca Dusz
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sheridan »

Sheridan otworzył drzwi karczmy, stanął w progu i przymrużył oczy, rozglądając się po jej wnętrzu. Ładnie było. Nie jakoś prześlicznie, ale schludnie. Odpowiednio. Mógłby tu sobie rozrywkę znaleźć, gdyby przybył w takich celach, ale nie przybył. Przybył za pracą. Poniekąd cieszył się, że posłaniec go odnalazł na tej polance - nigdy nie wiedział, jak oni to robili, normalnie magia! - bo dłuższe towarzystwo nowej znajomej młodzieńca stawało się powoli uciążliwe. Jak towarzystwo każdego, z kim obcował na dobrą sprawę.
Grupkę, z którą niewątpliwie będzie podróżował, dostrzegł bardzo szybko. Trudno było ich nie zauważyć. Z zadowolonym uśmieszkiem ruszył w ich stronę długimi krokami, przymrużając oczy, kiedy w tłumie wychwycił znajomą twarz. Pozostali siedzieli, z całą pewnością stwierdził, że strasznie dużo rudych, westchnął do siebie, wspominając dwa rude utrapienia, z jakimi ostatnimi czasy miał pewną... cóż, wątpliwą przyjemność. A może nie? Właściwie były całkiem zabawne.
Zatrzymał się przy zbiegowisku i spojrzał zdumiony na znajomego, który to stał przy stoliku, taksując towarzyszy wzrokiem burgundowych oczu. Kogo jak kogo, ale jego to się tu nie spodziewał! Ten typ, jak i on, raczej należał do samotników, czyżby król płomieni się starzał? Sheridan wyszczerzył zaostrzone zęby w dość strasznym uśmieszku.
- Proszę, proszę, Lavrance. A jednak żyjesz - rzucił, bez większego stresu przerywając toczącą się właśnie rozmowę, w końcu co się będzie przejmował, prawda? On się nigdy nie przejmował.
Potem natomiast jego wzrok natrafił na drugą rudą czającą się przy ramieniu Larkina i uniósł bardzo wysoko brwi. Dobra, już prędzej spodziewał się starego znajomego niż tej-tej!
- Nie wierzę, rude rozczochrane - parsknął, naprawdę oszołomiony, i odruchowo przyjrzał się uważniej pozostałym.
Nie pomylił się, urocza towarzyszka tamtego paszczura także była, co skwitował lekkim uśmieszkiem. Jakoś tak mu się zapamiętało, że te dwie są nierozłączne.
No dobrze, na pewno będzie zabawnie.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Kiedy pan gospodarz przybył do ich stolika, przy obsłużyć Revelina, uznał za stosowne uzupełnić zapasy wina w kieliszku Anabde. Dziewczyna uniosła zaskoczona brwi, gdy mężczyzna wlewał trunek do naczynia, by unieść je jeszcze wyżej, gdy powstrzymał ją przed sięgnięciem po sakiewkę.
- Na koszt firmy.- powiedział z uśmiechem, przez co jej szok osiągnął maksimum. Odpowiedziała uśmiechem i sięgnęła po kieliszek, w głowie mówiąc sobie, że to już na pewno ostatni.
Mało by brakowało, żeby trzeba ją było reanimować. Akurat zerknęła w stronę drzwi, kiedy te otworzyły się, by wpuścić nowego gościa. Zakrztusiła się (byłaby opluła winem siedzącego naprzeciwko Revelina. W sumie szkoda, że się powstrzymała), odkaszlnęła i upiła większy łyk. Potem odstawiła naczynie na blat, zaciskając palce na chudej nóżce kieliszka. No jasna cholera.
Zmrużyła oczy, w myślach przeklinając wszystkie zbiegi okoliczności. I mrużyła je coraz bardziej wraz z kolejnymi krokami Sheridana stawianymi w ich stronę. Od razu przypomniała jej się rozmowa z Aithne sprzed kilku dni; gdyby nie ta rozmowa, prawdopodobnie kompletnie zignorowałaby pojawienie się Łowcy! Wszystko przez upadłą i jej insynuacje.
A potem okazało się, że Sheridan zna się z Larkinem. Wtedy właśnie Anabde otworzyła szeroko oczy i zerknęła kontrolnie na Aithne. W myślach już zaczęła odliczać sekundy do kolejnej scenki w wykonaniu kochanej przyjaciółki.
A miało być tak pięknie!
Nienormalni winni trzymać się razem.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

Aithne była zajęta dłuższy czas mordowaniem wzrokiem Erriana, tylko na słowa Revelina raczyła odpowiedzieć w te słowa:
- Podtapianie i poznawanie z głodnymi robalami też jest ciekawe. Kiedyś mi opowiadano o szczuciu szczurami, ale to trzeba być lepiej przygotowanym.
Potem powróciła do poprzedniego zajęcia, Larkinowi jedynie skinąwszy głową, bo to przecież oczywiste, że kiedy on ustali, ona będzie, tak? Akurat jej i Anabde to raczej nie musiał pytać. W międzyczasie, słysząc słowa Ariene, jeszcze ją zgromiła wzrokiem, bardzo nieszczęśliwa z powodu jej istnienia. Może, poniekąd, poczuła się zagrożona. Niby nie była spostrzegawcza, ale dostrzegła, że Larkin patrzy na tę dziewczynę najprzychylniej z nowych znajomych. To było wystarczającym powodem do jeżenia się i warczenia.
A potem usłyszała głos swojego, można rzec, ulubieńca. O tę posadę mógł śmiało konkurować z Errianem!
Spojrzała na Sheridana wielkimi, zdruzgotanymi oczami i zająknęła się oburzona, dosłyszawszy, że ten typek zna się z Larkinem. Jej Larkinem! To niedopuszczalne! I jeszcze nazwał ją rudym rozczochranym?
Na pohybel z nim!
- Ty... ty... TY! - krzyknęła, celując w niego palcem oskarżyciela. - Co ty tu robisz?! Nikt cię nie zapraszał! - wściekła się, stając tak, by przesłonić częściowo Larkina ramieniem. Zaraz jednak się zorientowała trochę lepiej w sytuacji. - TY GO ZNASZ?! - wykrzyknęła, obróciwszy się do Larkina z wyrzutem wymalowanym na twarzy.
To się nie godzi.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Larkin
Rasa:
Profesje:

Post autor: Larkin »

- Oj tak. Podpalanie jest bardzo zabawne.- mruknął chłodno, więc można było odebrać jego słowa jako ostrzeżenie. Potem obrócił głowę w stronę Ariene i spojrzał jej w oczy; kącik ust mężczyzny uniósł się ku górze, jakby w ramach pochwały za zaangażowanie w sprawę. Ona jedyna próbowała jak najszybciej ustalić co trzeba, za co był jej wdzięczny. Cała reszta zajmowała się wszystkim, tylko nie aktualną sprawą.
- Pod bramą miasta. Będzie wygodniej.- zadecydował. I już miał odpowiedzieć przecząco na jej pytanie, kiedy usłyszał znajomy głos. Nim obrócił się w stronę jego źródła, rzucił Ariene:
- Najwyraźniej nie.
Dopiero wtedy przechylił głowę, by spojrzeć w zielone oczy dawno nie widzianego znajomego. Sheridan Kedalt, no proszę. Tego to się tu nie spodziewał.
- No proszę, Łowca Dusz Sheridan we własnej osobie.- przywitał go, jak zwykle używając tonu nieco sarkastycznego. I już chciał dodać coś jeszcze, gdy przekrzyczała go jego najukochańsza, najbardziej sympatyczna i milusia przyjaciółka.
- Nie wiedziałem, że to zbrodnia.- mruknął, patrząc na dziewczynę z góry i unosząc przy tym jedną brew.- bardziej ciekawe jest to, że wy się znacie- uznał, przesuwając wzrokiem od jednego do drugiego. I do trzeciego, bo przecież Anabde chyba nie zakrztusiła się bez powodu, tak? Najwyraźniej. No proszę, ale będzie ciekawie.
Errian
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 60
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mag
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Errian »

Errian westchnął z niejakim zaskoczeniem i zrezygnowaniem, taksując nowego znajomego wzrokiem. Łowca dusz, tak? No ładnie, po co im łowca dusz przy poszukiwaniu artefaktu? Zmrużył oczy, zastanawiając się, czy będzie ich tu więcej, czy to już koniec atrakcji. Wolałby, żeby to był koniec, zdecydowanie. Aczkolwiek fakt, że ktoś tu się z kimś znał bez wiedzy tego pierwszego... znaczy, jeju, że Sheridan znał i Larkina, i dwie rudowłose panie, o czym żadne z nich nie wiedziało, było interesujące. Chłopak westchnął i doszedł do wniosku, że to jednak nadchodzi ta godzina, kiedy powinno się zacząć pić, bo inaczej to nie da rady w takim towarzystwie.
- To będzie długi wieczór - westchnął, przyciągając krzesło dla siebie, i usiadł obok Ariene, przenosząc wzrok na małe zamieszanie między Aithne, Larkinem i owym Sheridanem. Zaraz jednak się zreflektował, zaplanowawszy, co kupi do picia, żeby się wspomóc, i spojrzał na dziewczynę. - Idę do baru, przynieść ci coś? - spytał, bo i też czuł się w obowiązku, by chociaż wspomóc swoją najbliższą sąsiadkę. Zresztą Anabde dostała wina za darmo, a Aithne była zajęta... wszystkim poza piciem, no.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Zablokowany

Wróć do „Demara”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości