Demara[Oberża "Na końcu zaułka", pokój Anabde] Spotkanie po latach

Warowne miasto położone na granicy Równiny Drivii i Równiny Maurat. Słynące z produkcji bardzo drogich i delikatnych tkanin, takich jak aksamit czy jedwab oraz produkcji wyrafinowanych ozdób. Utrzymujące się głównie z handlu owymi produktami.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

- Bo był przydatny! - żachnęła się zdenerwowana. - I buchnął mi artefakt sprzed nosa. I miał podobiznę odbiorcy. Jasne, mogłam zabrać to z jego trupa, ale był przydatny, mówiłam już - powtórzyła nerwowo i zazgrzytała zębami. - Zna się na magii ognia. I... i w ogóle - dodała ciszej, wykrzywiając dziwnie usta. - Skończ, i tak sobie poszedł - uznała na powrót wściekła.
Potem zapatrzyła się w okno, wypuszczając powietrze przez zęby, mimowolnie zadrżała, teraz czując chłód panujący w pokoju, i wolną ręką potarła ramię, które pokryła gęsia skórka. I kiedy tak spoglądała w ciemne niebo, zdenerwowana na cały świat i Anabde, w końcu się lekko do siebie uśmiechnęła, spuszczając wzrok.
Tak, nie przyznawaj się dalej, może jakieś dziecko na to nabierzesz, głupiutka kobieto.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

- Ha! - wykrzyknęła triumfalnie po dłuższej chwili obserwowania przyjaciółki. Wyjątkowo zadowolona z nie wiadomo czego odsunęła kołdrę, by zaraz się nią szczelnie otulić. A szare oczka jak świeciły, tak świecą nadal, prawie jak jakieś latarnie czy gwiazdy. I ten uśmieszek, prawdopodobnie irytująco zadowolony.
- Ja wróciłam. On też wróci - uznała, przekonana o swej racji. Jej organizm zaczął przypominać o swym zmęczeniu; wyrwało jej się ziewnięcie, które na szczęście zdążyła ukryć gestem dłoni. Wyciągnęła ręce do tyłu i przeciągnęła się, mrucząc przy tym głośno; potem zwinęła się w kłębek pod kołdrą.
- Na pewno wróci - mruknęła cichutko, jakby właśnie wypowiadała magiczne zaklęcie lub życzenie do nocnej wróżki. Na jej usta wpełzł subtelny uśmiech, a powieki przymknęły się; zasypiając, wyglądała wyjątkowo niewinnie, niemalże anielsko.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

Aithne, kiedy Anabde już przymknęła oczy, uśmiechnęła się łagodnie i ciepło, przyglądając się jej. Odczekała dłuższą chwilę - może nawet pół godziny, nie czuła upływu czasu - i dopiero kiedy się upewniła, że przyjaciółka zasnęła, westchnęła głośniej, odchylając głowę. Spojrzała w okno, przymrużyła oczy, uśmiechnęła się kącikiem ust.
- Może - szepnęła po prostu, jej uśmiech poszerzył się, kiedy sobie coś przypomniała, zaraz jednak porzuciła wspomnienia i rozłożyła ostrożnie skrzydła, by ostatni raz strzepnąć z nich po cichu wodę.
Potem podniosła się z miejsca, ostrożnie przemknęła do łóżka i wsunęła się po odpowiedniej stronie pod kołdrę, kładąc się tak, by skrzydła były poza krawędzią i nie uwierały Anabde. Westchnęła z mimowolnym zaskoczeniem - w wygodnym łóżku nie było jej ho-ho i jeszcze dłużej - po czym zamknęła oczy z twardym postanowieniem, że weźmie przykład z przyjaciółki.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Awatar użytkownika
Anabde
Szukający Snów
Posty: 183
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Nekromanta
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Anabde »

Kiedy pierwsze promienie słońca wdarły się przez niedokładnie zasłonięte zasłony, obejmując swoim miłym dotykiem twarze śpiących dziewcząt, powieki jednej z nich uchyliły się. Anabde podniosła się ostrożnie i bardzo powoli wstała z łóżka, cały czas obserwując Aithne i uważając, by ta się nie obudziła. Zamarła, kiedy panele podłogi skrzypnęły pod naporem jej stóp; na szczęście Aithne tylko zadrżały powieki, ale spała dalej. Anabde odetchnęła z ulgą i ruszyła cichutko w stronę krzesła, na którym leżało już wcześniej przygotowane ubranie. Wzięła je i czmychnęła do łazienki. Ubierała się w pośpiechu, jednak cały czas uważając, by jej zachowanie nie obudziło śpiącej przyjaciółki. Kiedy była już gotowa, czyli po mniej więcej kwadransie, wyszła z łazienki i zatrzymała się nad łóżkiem. Schowała swoją koszulę nocną pod poduszkę i obdarowała ciepłym spojrzeniem upadłą, pogrążoną w błogim śnie. Nie mogła się powstrzymać; pogłaskała dziewczynę po głowie, na tyle delikatnie, by nie wyrwało jej to z objęć Morfeusza.
Nim wyszła, zostawiła na stole kartkę przyciśniętą do blatu sporym, mosiężnym kluczem.
To jest zapasowy klucz do pokoju. Nocuj tu kiedy tylko będziesz potrzebowała.
Ja wyszłam załatwić pełne sprawy. Ale wrócę. Tym razem wrócę.
Kocham Cię. Anabde

Jeszcze raz rozejrzała się po pokoju, zastanawiając się czy wzięła ze sobą wszystko, czego będzie potrzebowała. Zarzuciła na ramiona swój długi, czarny płaszcz, wsunęła dłoń do kieszeni i upewniła się, że sztylet nadal tam jest. Do drugiej kieszeni wrzuciła sakiewkę, w której znajdowało się kilka niezbędnych składników potrzebnych do odprawienia rytuału. Być może jej własne moce nie starczą i będzie musiała się w ten sposób wspomóc. Kiwnęła głową sama do siebie; tak, chyba była gotowa.
- Przepraszam, Aithne. Ale poszłabyś za mną, a tego muszę uniknąć - wyszeptała, czując w sercu pewien żal; nie chciała, by jej przyjaciółka znów poczuła się opuszczona. Powstrzymała się przed westchnięciem. Zarzuciła na ogniście rude włosy kaptur, upychając pod nim co bardziej niesforne kosmyki, po czym odwróciła się i wyszła z pokoju. Klucz obrócił się w zamku, który szczęknął, oznajmiając tym samym, że udało się go zamknąć.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Aithne
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 131
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aithne »

Aithne obudziła się jakąś godzinę, może trochę później po bezczelnej ucieczce przyjaciółki. Najpierw niczego nie przeczuwała, otworzyła oczy, skrzywiła się i przeciągnęła z cichym pomrukiem, czując, że wszystkie kości ją bolą. Tak właśnie, nie przywykła do sypiania na miękkich materacach - nawet jak nie były wyjątkowo miękkie - dla niej od długiego czasu idealnym posłaniem była ziemia i ciepły koc, którym się otulało pod jakimś drzewem.
Uniosła się na ręku, rozejrzała się zaspanym wzrokiem po pokoju, starając się ogarnąć rozczochrane, rude włosy, w końcu usiadła i zapatrzyła się na puste miejsce obok siebie. Bardzo powoli dotarło do niej, że Anabde musiała już wstać, dlatego też znowu przyjrzała się pustemu pomieszczeniu, zdezorientowana tym, że przyjaciółki nigdzie nie ma. Potem, wraz z rozjaśnianiem się nadal zaspanych myśli, zrozumiała, że Anabde nie ma, bo jej... no, nie ma.
- Co jest? - burknęła pod nosem, spuściła nogi z łóżka i podniosła się.
Po drodze zaplątała się w kołdrę, zatrzepotała wściekła skrzydłami, zwalając na ziemię pobliskie krzesło, zaklęła szpetnie i wreszcie się od pościeli uwolniła, stając w miarę prosto. Rozejrzała się dokoła pociemniałymi od irytacji oczami, podeszła do łazienki, zajrzała do środka, ale po nekromantce nie pozostał żaden ślad.
I wreszcie dostrzegła zostawioną na stole karteczkę - czy raczej karteczkę pod stołem, bo zdmuchnęła ją machnięciem skrzydłami. Klęknęła na ziemi, sięgnęła po zwitek papieru i usiadła na podłodze, zaczynając czytać. Najpierw zdezorientowała ją wzmianka o kluczu, jednak zgubę znalazła, okazało się, że przedmiot spadł za sprawą krzesła, które, nim samo upadło, gruchnęło w blat. Ileż to zamieszania z powodu głupiej kołdry!
Sam liścik przeczytała chyba cztery razy, westchnęła, a potem wyrzuciła z siebie taką wiązankę przekleństw, że to się w głowie nie mieściło.
- Wrócę, wrócę, srócę, nie wrócę - warknęła wściekła i uderzyła karteczką w blat stołu, przyciskając ją brutalnie ręką do drewna. - Pewnie, zostawmy uciążliwą Upadłą w karczmie, niech sobie posiedzi, pewnie - marudziła dalej, podniósłszy się z ziemi. - Wspaniale, Anabde, jak myślisz, że tak cię po prostu gdzieś puszczę, żebyś robiła swoje głupoty, to się grubo mylisz - parsknęła na koniec i dopadła do swoich, nadal wilgotnych, ubrań.
Jak tylko się odziała, wściekając się jeszcze na guziki koszuli, które ciężko się zapinało przy mokrym materiale, złapała klucz od pokoju i skoczyła do drzwi, wypadając niczym burza na korytarz. O tyle dobrze, że pamiętała, by później zamknąć drzwi.
"No, Faryale, czeka nas małe śledztwo", pomyślała, zbiegając truchtem ze schodów. Znajdzie Anabde choćby nie wiadomo co. Nawet tylko po to, żeby nekromantce wywrzeszczeć w twarz to, co o tym wszystkim myśli.
A co!

Ciąg dalszy: Anabde, Aithne.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Zablokowany

Wróć do „Demara”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości