Demara ⇒ [Oberża "Na końcu zaułka", pokój Anabde] Spotkanie po latach
- Anabde
- Szukający Snów
- Posty: 183
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Nekromanta
- Profesje:
- Kontakt:
Bębnienie palców urwało się na chwilę, ale zaraz wróciło ze zdwojoną siłą. Nie za bardzo wiedziała, na co ma patrzeć, więc przerzucała wzrokiem z okna na wnętrze pokoju, z łóżka na komodę, z blatu na stojące na nim miski. Wszystko, byleby nie widzieć tego uśmieszku Aithne.
- Czyli co, przestał już być paskudnym dupkiem w twoim mniemaniu? - syknęła, chociaż wiedziała, że przyjaciółka odpowie przecząco. Przyjaciółka, która oczywiście doskonale znała gust i skłonności Anabde, co w tej sytuacji stawiało nekromantkę w nieciekawym położeniu. Westchnęła ciężko, jakby co najmniej była właśnie okrutnie torturowana. W sumie była.
- Przeprowadziłyśmy już setki podobnych rozmów o setkach facetów. A ja nadal nie wiem, jak mogę sprawić, byś zamilkła - uznała z niezadowoleniem.
- Czyli co, przestał już być paskudnym dupkiem w twoim mniemaniu? - syknęła, chociaż wiedziała, że przyjaciółka odpowie przecząco. Przyjaciółka, która oczywiście doskonale znała gust i skłonności Anabde, co w tej sytuacji stawiało nekromantkę w nieciekawym położeniu. Westchnęła ciężko, jakby co najmniej była właśnie okrutnie torturowana. W sumie była.
- Przeprowadziłyśmy już setki podobnych rozmów o setkach facetów. A ja nadal nie wiem, jak mogę sprawić, byś zamilkła - uznała z niezadowoleniem.
Nienormalni winni trzymać się razem.
-
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 131
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Upadły Anioł
- Profesje:
- Kontakt:
Aithne się roześmiała. Nie było to nic przedziwnego, bo lubiła się śmiać, ale rzadko miała ku temu okazję - generalnie dlatego, że rzadko spotykała osoby, które potrafiłyby ją rozśmieszyć. Dlatego też teraz zabrzmiała trochę strasznie, bo śmiech był zachrypnięty, jakby bardzo dawno temu ostatnio rozbrzmiewał na świecie.
- Widzisz, nie zamilknę, póki będę żywa, a ponieważ jestem długowieczna, to mamy problem - podsumowała radośnie i w jednej chwili zdusiła nieprzyjemne ukłucie świadomości, że Anabde jest człowiekiem. Żeby jak najszybciej o tym zapomnieć, kontynuowała. - Oczywiście, że nie przestał być paskudnym dupkiem. Ale to nie znaczy, że musi zejść z tematu rozmowy, prawda? W końcu ciebie paskudne dupki kręcą, nie mów, że nie - dodała bardzo zadowolona, nadal paskudnie się uśmiechając. - Właśnie, trafna uwaga! - zawołała nagle i rozłożyła ręce. - Setki rozmów o setkach facetów, czemu ty ich miałaś tak dużo? - spytała z niejakim oburzeniem.
Prawdą jest, że Aithne o miłości wiedziała tyle, co kot o lataniu. Co najwyżej w całkiem ładnym stylu upadała, jeśli już bawić się w metafory. To nie tak, że miłością gardziła, jakimśtam pożądaniem czy fascynacją jakąkolwiek, ale zwyczajnie nigdy tego nie odczuwała. Patrzyła na ludzi, na mężczyzn i kobiety, i nie widziała w nich nic ciekawego pod takim kątem. Czasami jakoś ją zainteresowali, ale nigdy w innej sferze niż czysto poznawcza. Większość jej życia opierała się na bitwie, na przelewie krwi, na mordowaniu. To było jej integralną częścią i skutecznie dusiło tę wrażliwszą stronę, z którą się pokłóciła, gdy dotarła do zgliszcz swojego domu i nie odnalazła ciał rodziców.
- Widzisz, nie zamilknę, póki będę żywa, a ponieważ jestem długowieczna, to mamy problem - podsumowała radośnie i w jednej chwili zdusiła nieprzyjemne ukłucie świadomości, że Anabde jest człowiekiem. Żeby jak najszybciej o tym zapomnieć, kontynuowała. - Oczywiście, że nie przestał być paskudnym dupkiem. Ale to nie znaczy, że musi zejść z tematu rozmowy, prawda? W końcu ciebie paskudne dupki kręcą, nie mów, że nie - dodała bardzo zadowolona, nadal paskudnie się uśmiechając. - Właśnie, trafna uwaga! - zawołała nagle i rozłożyła ręce. - Setki rozmów o setkach facetów, czemu ty ich miałaś tak dużo? - spytała z niejakim oburzeniem.
Prawdą jest, że Aithne o miłości wiedziała tyle, co kot o lataniu. Co najwyżej w całkiem ładnym stylu upadała, jeśli już bawić się w metafory. To nie tak, że miłością gardziła, jakimśtam pożądaniem czy fascynacją jakąkolwiek, ale zwyczajnie nigdy tego nie odczuwała. Patrzyła na ludzi, na mężczyzn i kobiety, i nie widziała w nich nic ciekawego pod takim kątem. Czasami jakoś ją zainteresowali, ale nigdy w innej sferze niż czysto poznawcza. Większość jej życia opierała się na bitwie, na przelewie krwi, na mordowaniu. To było jej integralną częścią i skutecznie dusiło tę wrażliwszą stronę, z którą się pokłóciła, gdy dotarła do zgliszcz swojego domu i nie odnalazła ciał rodziców.
Nienormalni winni trzymać się razem.
- Anabde
- Szukający Snów
- Posty: 183
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Nekromanta
- Profesje:
- Kontakt:
Anabde jęknęła, oparła łokcie o blat i schowała twarz w dłoniach. Dłuższą chwilę trwała tak, udając, że jej nie ma; wreszcie palce rozsunęły się, a zza nich wyjrzały świecące, szare oczy.
- Nie lubię cię - oznajmiła krótko i jakże dobitnie, po czym znów ukryła się za własnymi dłońmi. Kilka minut siedziała w ciszy i nie wiadomo było czy płacze, czy się śmieje, czy myśli, czy w ogóle jeszcze oddycha. Wreszcie jej dłonie zjechały na szyję, palce splotły się na karku, a dziewczyna pochyliła ramiona - taka mała kupka nieszczęścia, co to przytłoczona jest własną osobą. Oczywiście, że ją takie paskudne dupki kręcą! Nie cierpiała tak zwanych ciepłych kluch - bez charakteru to, nie postawi na swoim bo się boi, nie ma własnego zdania, przez co związek z takim jest flegmatyczny i zupełnie bezsensowny. A na takiego skurw... skurczybyka to można pokrzyczeć, powrzeszczeć, rzucić w takiego talerzem też można, a koniec końców sprawy i tak przybierają zupełnie innego obrotu. Anabde Sasare, jesteś skończona.
- Nie wiem czemu! - uznała wreszcie niemalże płaczliwie. - Ty nie potrzebujesz facetów i jest ci z tym dobrze, zazdroszczę - dodała jeszcze, patrząc na przyjaciółkę z podziwem; bo było to dla Anabde naprawdę niesamowite, że Aithne radziła sobie bez mężczyzn.
- Nie lubię cię - oznajmiła krótko i jakże dobitnie, po czym znów ukryła się za własnymi dłońmi. Kilka minut siedziała w ciszy i nie wiadomo było czy płacze, czy się śmieje, czy myśli, czy w ogóle jeszcze oddycha. Wreszcie jej dłonie zjechały na szyję, palce splotły się na karku, a dziewczyna pochyliła ramiona - taka mała kupka nieszczęścia, co to przytłoczona jest własną osobą. Oczywiście, że ją takie paskudne dupki kręcą! Nie cierpiała tak zwanych ciepłych kluch - bez charakteru to, nie postawi na swoim bo się boi, nie ma własnego zdania, przez co związek z takim jest flegmatyczny i zupełnie bezsensowny. A na takiego skurw... skurczybyka to można pokrzyczeć, powrzeszczeć, rzucić w takiego talerzem też można, a koniec końców sprawy i tak przybierają zupełnie innego obrotu. Anabde Sasare, jesteś skończona.
- Nie wiem czemu! - uznała wreszcie niemalże płaczliwie. - Ty nie potrzebujesz facetów i jest ci z tym dobrze, zazdroszczę - dodała jeszcze, patrząc na przyjaciółkę z podziwem; bo było to dla Anabde naprawdę niesamowite, że Aithne radziła sobie bez mężczyzn.
Nienormalni winni trzymać się razem.
-
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 131
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Upadły Anioł
- Profesje:
- Kontakt:
Wzruszyła ramionami, bo i co miała powiedzieć albo zrobić? To była prawda, jasne, choć nie oznaczało to, że czasami... ech, nieważne, przecież sobie świetnie radziła sama, zawsze sobie sama radziła, prawie całe swoje życie, od przeklętego dzieciństwa aż do teraz, czasami tylko się ktoś pojawiał, na kim jej zależało. I nigdy nie tak, tak już chyba musiało być. Nie rozpaczała specjalnie, przywykła, ale lubiła marudzić i narzekać. W duchu. Nigdy by się nie przyznała do słabości.
- A wiesz, był taki jeden... dawno, dawno temu - mruknęła powoli i przyłożyła palec do brody. - Jeszcze dziećmi byliśmy, znaczy ja już swoje lata miałam, tylko wyglądałam jak dziecko, ale coś było... zauroczenie? Może - westchnęła i wzruszyła ramionami. - Nawet nie pamiętam do końca jego twarzy - dodała, spoglądając na przyjaciółkę.
I naprawdę niezwykle trudno było orzec, czy mówiła prawdę, czy kłamała.
A tym razem akurat kłamała, bo twarzy tamtego chłopca nie zapomni nigdy i doskonale o tym wiedziała. Choćby minęło i dwieście lat, zawsze będzie miała jego obraz przed oczami, kiedy tylko tego zapragnie. Tyle tylko że nigdy by tego nie wypowiedziała na głos.
- A wiesz, był taki jeden... dawno, dawno temu - mruknęła powoli i przyłożyła palec do brody. - Jeszcze dziećmi byliśmy, znaczy ja już swoje lata miałam, tylko wyglądałam jak dziecko, ale coś było... zauroczenie? Może - westchnęła i wzruszyła ramionami. - Nawet nie pamiętam do końca jego twarzy - dodała, spoglądając na przyjaciółkę.
I naprawdę niezwykle trudno było orzec, czy mówiła prawdę, czy kłamała.
A tym razem akurat kłamała, bo twarzy tamtego chłopca nie zapomni nigdy i doskonale o tym wiedziała. Choćby minęło i dwieście lat, zawsze będzie miała jego obraz przed oczami, kiedy tylko tego zapragnie. Tyle tylko że nigdy by tego nie wypowiedziała na głos.
Nienormalni winni trzymać się razem.
- Anabde
- Szukający Snów
- Posty: 183
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Nekromanta
- Profesje:
- Kontakt:
Anabde uniosła na przyjaciółkę zainteresowane spojrzenie, tym samym przesuwając dłonie pod brodę, gdzie ich palce się złączyły i znów stanowiły wygodną podporę. Na usta dziewczyny wpełzł nieco rozmarzony, zachwycony uśmiech - podobny do tego, jaki widać na twarzach dzieci wysłuchujących bajek opowiadanych przez dziadków.
- Jak się nazywał? - zapytała, kontynuując swą rolę dociekliwego wnuka. Oczywiście nie było tak, by była zaskoczona istnieniem jakiegoś chłopaka, który zainteresował pannę Aithne - spodziewała się, że w ciągu tych długich lat, jakie spędziła na świecie, ktoś musiał się pojawić. To było coś, co uważała za piękne w przyjaciółce - rzadko obdarowywała ludzi (i nie-ludzi) bardziej pozytywnym i silniejszym uczuciem, ale jeżeli już tak się stało, to było to uczucie niezłomne i trwałe. Niesamowite.
- Jak się nazywał? - zapytała, kontynuując swą rolę dociekliwego wnuka. Oczywiście nie było tak, by była zaskoczona istnieniem jakiegoś chłopaka, który zainteresował pannę Aithne - spodziewała się, że w ciągu tych długich lat, jakie spędziła na świecie, ktoś musiał się pojawić. To było coś, co uważała za piękne w przyjaciółce - rzadko obdarowywała ludzi (i nie-ludzi) bardziej pozytywnym i silniejszym uczuciem, ale jeżeli już tak się stało, to było to uczucie niezłomne i trwałe. Niesamowite.
Nienormalni winni trzymać się razem.
-
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 131
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Upadły Anioł
- Profesje:
- Kontakt:
- On... - zaczęła powoli i zająknęła się, milknąc.
Wbiła wzrok w blat stołu, przekrzywiła głowę i tym razem zamyślenie było całkowicie szczere, bo jaka młoda dziewczyna przejmowałaby się imionami, kiedy tyle niezbadanych okolic do poznania z niezastąpionym towarzyszem? Zwłaszcza taka urodzona poszukiwaczka przygód, jak ona. Jednak wiedziała, że to imię tkwi w jej pamięci, tyle tylko, że nie odgrzebywała go od długiego czasu, bo nie czuła potrzeby.
Otworzyła usta, poruszyła nimi bezgłośnie, wymawiając jakieś słowo - może właśnie zagubione imię - znów je zamknęła, zmarszczyła nos, po czym uśmiechnęła się blado.
- Darren - wymamrotała z niejakim namaszczeniem i odetchnęła głęboko. - Nazywał się Darren - powtórzyła głośniej, wreszcie przenosząc wzrok na przyjaciółkę.
Nie wiedziała, czy odkopywanie tak zamierzchłej przeszłości miało sens i nie wiedziała, czy nagle nie zacznie boleć, ale... chodziło raczej o samą tęsknotę, bo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że, tak naprawdę, wszystko było jej winą. I się z tym pogodziła, i nadal z tym żyła, ale nie pielęgnowała żalu w sercu, bo to by ją najpewniej zniszczyło.
Wbiła wzrok w blat stołu, przekrzywiła głowę i tym razem zamyślenie było całkowicie szczere, bo jaka młoda dziewczyna przejmowałaby się imionami, kiedy tyle niezbadanych okolic do poznania z niezastąpionym towarzyszem? Zwłaszcza taka urodzona poszukiwaczka przygód, jak ona. Jednak wiedziała, że to imię tkwi w jej pamięci, tyle tylko, że nie odgrzebywała go od długiego czasu, bo nie czuła potrzeby.
Otworzyła usta, poruszyła nimi bezgłośnie, wymawiając jakieś słowo - może właśnie zagubione imię - znów je zamknęła, zmarszczyła nos, po czym uśmiechnęła się blado.
- Darren - wymamrotała z niejakim namaszczeniem i odetchnęła głęboko. - Nazywał się Darren - powtórzyła głośniej, wreszcie przenosząc wzrok na przyjaciółkę.
Nie wiedziała, czy odkopywanie tak zamierzchłej przeszłości miało sens i nie wiedziała, czy nagle nie zacznie boleć, ale... chodziło raczej o samą tęsknotę, bo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że, tak naprawdę, wszystko było jej winą. I się z tym pogodziła, i nadal z tym żyła, ale nie pielęgnowała żalu w sercu, bo to by ją najpewniej zniszczyło.
Nienormalni winni trzymać się razem.
- Anabde
- Szukający Snów
- Posty: 183
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Nekromanta
- Profesje:
- Kontakt:
Trzeba przyznać, że Anabde nie wiedziała o swej przyjaciółce zbyt dużo. Może i miała więcej wiedzy na temat Aithne niż prawie cała populacja tego świata, ale i tak był to niewielki ułamek informacji, jakie składały się na tę barwną osóbkę. Na przykład nie znała historii zauroczenia, o jakim właśnie rozmawiały - stąd nie wiedziała, jak bardzo przykry może być ten temat. Dlatego też ciągle się uśmiechała.
W pewnej chwili zorientowała się, że to jej ostatnia szansa - albo coś zrobi, albo zaraz powrócą do tematu jej lekkomyślnego serca. Wstała, porwała z blatu opróżnione niedawno miski i skierowała się do drzwi wyjściowych. Nim nacisnęła klamkę, odwróciła się do przyjaciółki, by znów obdarzyć ją ciepłym uśmiechem.
- Zaraz wrócę. Nasz gospodarz prosił o odniesienie naczyń - powiedziała, a już po chwili zniknęła w korytarzu.
W pewnej chwili zorientowała się, że to jej ostatnia szansa - albo coś zrobi, albo zaraz powrócą do tematu jej lekkomyślnego serca. Wstała, porwała z blatu opróżnione niedawno miski i skierowała się do drzwi wyjściowych. Nim nacisnęła klamkę, odwróciła się do przyjaciółki, by znów obdarzyć ją ciepłym uśmiechem.
- Zaraz wrócę. Nasz gospodarz prosił o odniesienie naczyń - powiedziała, a już po chwili zniknęła w korytarzu.
Nienormalni winni trzymać się razem.
-
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 131
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Upadły Anioł
- Profesje:
- Kontakt:
Aithne skinęła głową i mimowolnie odetchnęła, kiedy drzwi za przyjaciółką się zamknęły. Tak, lepiej porzucić temat, to nie było nic ciekawego. Wiele chłopcu zawdzięczała, jednak już nie żył. Z jej winy. Nie to, żeby się tym zadręczała, pogodziła się z tym kilkadziesiąt lat temu, jednak cóż - taka prawda.
Westchnęła sobie, wstała od stołu, grzecznie zasunęła krzesło i podeszła do okna, z ciekawością wyglądając na zewnątrz. Ulice Demary w tych godzinach były puste, dokoła panował półmrok rozświetlany przez poświatę księżyca, atmosfera dość romantyczna i tajemnicza. Upadła uśmiechnęła się do siebie i, wiedziona impulsem, otworzyła cicho okno, wpuszczając do pokoju chłodny powiew nocnego powietrza. Znowu westchnęła, tym razem z lubością, czując poruszające się na podmuchu pióra, po czym, dość bezczelnie, przerzuciła nogi za krawędź i usiadła na parapecie, zapatrując się w ciemne niebo.
Przez całkowity spokój, który ją ogarnął, przebiła się świadomość, że musi wreszcie coś zarobić, bo znowu będzie się żywiła samymi grzybami, potem natomiast porzuciła troski i przymknęła zadowolona oczy, od czasu do czasu tylko zerkając, czy ktoś nie idzie ulicą pod oknem i mógłby się wystraszyć siedzącej w oknie Upadłej.
Westchnęła sobie, wstała od stołu, grzecznie zasunęła krzesło i podeszła do okna, z ciekawością wyglądając na zewnątrz. Ulice Demary w tych godzinach były puste, dokoła panował półmrok rozświetlany przez poświatę księżyca, atmosfera dość romantyczna i tajemnicza. Upadła uśmiechnęła się do siebie i, wiedziona impulsem, otworzyła cicho okno, wpuszczając do pokoju chłodny powiew nocnego powietrza. Znowu westchnęła, tym razem z lubością, czując poruszające się na podmuchu pióra, po czym, dość bezczelnie, przerzuciła nogi za krawędź i usiadła na parapecie, zapatrując się w ciemne niebo.
Przez całkowity spokój, który ją ogarnął, przebiła się świadomość, że musi wreszcie coś zarobić, bo znowu będzie się żywiła samymi grzybami, potem natomiast porzuciła troski i przymknęła zadowolona oczy, od czasu do czasu tylko zerkając, czy ktoś nie idzie ulicą pod oknem i mógłby się wystraszyć siedzącej w oknie Upadłej.
Nienormalni winni trzymać się razem.
- Anabde
- Szukający Snów
- Posty: 183
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Nekromanta
- Profesje:
- Kontakt:
Już po kilku minutach drzwi ponownie się uchyliły. Wyjrzała zza nich ruda czupryna; Anabde spojrzała na skrzydła siedzącej na parapecie anielicy, uśmiechnęła się z pewną nostalgią i bardzo cicho weszła do środka, uważając, by nie skrzypnęły drzwi. Nie chciała jej przerywać, cokolwiek przyjaciółka robiła i o czymkolwiek myślała. Przeszła do łóżka, gdzie pod poduszką ukryta była koszula nocna - pochwyciła ją i udała się do łazienki. Słychać było tylko odgłos przekręcania się kluczyka w zamku.
Wyszła po pół godzinie. Ogniście czerwone włosy były jeszcze mokre, z kilku kosmyków kapała woda. Nie było już śladu makijażu na oczach, które cały dzień podkreślone były czarnymi kreskami na powiekach. Uroda Anabde w swej naturalnej, nijak nie poprawianej postaci też robiła wrażenie - była zupełnie inna, mniej drapieżna, ale równie ciekawa. Spojrzenie nekromantki w pierwszej chwili powędrowało do parapetu - Aithne nadal tam siedziała, skupiona na własnym świecie. Sasare uniosła kącik ust ku górze. Jej koszula nocna nie była zbyt ciepła; sięgała ledwie kolan, a wykonana była z delikatnego, lecz cienkiego materiału. Otwarte okno wpuszczało do pokoju chłodny, nocny powiew; Anabde zadrżała z zimna i szybko przemaszerowała do łóżka, gdzie z wyjątkowym zadowoleniem wsunęła się pod kołdrę. Od razu zrobiło jej się jakoś błogo, więc zamruczała jak kociak i przymrużyła szare oczka.
- Poprosiłam gospodarza o zapasowy ręcznik, wisi w łazience - powiedziała, przenosząc spojrzenie na Aithne. - Jeżeli chcesz, korzystaj - dodała w razie wątpliwości.
Wyszła po pół godzinie. Ogniście czerwone włosy były jeszcze mokre, z kilku kosmyków kapała woda. Nie było już śladu makijażu na oczach, które cały dzień podkreślone były czarnymi kreskami na powiekach. Uroda Anabde w swej naturalnej, nijak nie poprawianej postaci też robiła wrażenie - była zupełnie inna, mniej drapieżna, ale równie ciekawa. Spojrzenie nekromantki w pierwszej chwili powędrowało do parapetu - Aithne nadal tam siedziała, skupiona na własnym świecie. Sasare uniosła kącik ust ku górze. Jej koszula nocna nie była zbyt ciepła; sięgała ledwie kolan, a wykonana była z delikatnego, lecz cienkiego materiału. Otwarte okno wpuszczało do pokoju chłodny, nocny powiew; Anabde zadrżała z zimna i szybko przemaszerowała do łóżka, gdzie z wyjątkowym zadowoleniem wsunęła się pod kołdrę. Od razu zrobiło jej się jakoś błogo, więc zamruczała jak kociak i przymrużyła szare oczka.
- Poprosiłam gospodarza o zapasowy ręcznik, wisi w łazience - powiedziała, przenosząc spojrzenie na Aithne. - Jeżeli chcesz, korzystaj - dodała w razie wątpliwości.
Nienormalni winni trzymać się razem.
-
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 131
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Upadły Anioł
- Profesje:
- Kontakt:
Aithne drgnęła, poruszyła się na parapecie, po czym odchyliła się tak, by spojrzeć na przyjaciółkę. Widząc, że już się zagrzebała pod kołdrą i tylko łepetyna jej spod niej wystawała, uśmiechnęła się rozbawiona.
- Tak, już idę. Tylko mogę się dość długo wiercić - ostrzegła lojalnie, wgramoliła się z powrotem do pokoju i pieczołowicie zamknęła okno.
Zaraz odgarnęła długie rude włosy na plecy, westchnęła do samej siebie i ruszyła do łazienki, składając ciasno skrzydła na plecach. Tak, właśnie z powodu skrzydeł jakiekolwiek mycie się zajmowało dużo czasu. Skrzydła jak skrzydła, kiedy zmokły, były zupełnie bezużyteczne, taka prawda, dlatego Aithne myła się wtedy, gdy miała poczucie bezpieczeństwa i wiedziała, że nie będzie musiała w pośpiechu uciekać.
Po ponad godzinie wróciła po cichu do pokoju, włosy były już prawie suche, jednak z nieszczęsnych skrzydeł, które szeroko rozłożyła po powrocie, by lepiej obeschły, jeszcze kapały krople wody, przez co pióra prezentowały się dość żałośnie. Co najzabawniejsze, Aithne została w swojej podróżnej koszuli, tylko spodnie i buty przyniosła w rękach, ale koszula ta, długa - bo męska - była przeraźliwie mokra, jakby przed chwilą prana. Tak właśnie, panna Dorrien nie posiadała czegoś takiego jak ubiór do spania, przecież to zupełnie niepraktyczne. W ciepłe noce sypiała w bieliźnie, a w chłodniejsze w koszuli; jak trzeba było uprać, to prała, a potem w tym spała. Biedna podróżniczka z niej, czego chcecie?
- W lesie byłoby prościej, zwyczajnie by to wysuszył, a nie, teraz muszę się pałować, bo umiem tylko niszczyć magią - mamrotała pod nosem, przysiadła na krześle i ułożyła skrzydło tak, że częściowo leżało na jej kolanie.
Zaczęła troskliwie gładzić pióra, delikatnie ściągając z nich warstwę wody.
- Tak, już idę. Tylko mogę się dość długo wiercić - ostrzegła lojalnie, wgramoliła się z powrotem do pokoju i pieczołowicie zamknęła okno.
Zaraz odgarnęła długie rude włosy na plecy, westchnęła do samej siebie i ruszyła do łazienki, składając ciasno skrzydła na plecach. Tak, właśnie z powodu skrzydeł jakiekolwiek mycie się zajmowało dużo czasu. Skrzydła jak skrzydła, kiedy zmokły, były zupełnie bezużyteczne, taka prawda, dlatego Aithne myła się wtedy, gdy miała poczucie bezpieczeństwa i wiedziała, że nie będzie musiała w pośpiechu uciekać.
Po ponad godzinie wróciła po cichu do pokoju, włosy były już prawie suche, jednak z nieszczęsnych skrzydeł, które szeroko rozłożyła po powrocie, by lepiej obeschły, jeszcze kapały krople wody, przez co pióra prezentowały się dość żałośnie. Co najzabawniejsze, Aithne została w swojej podróżnej koszuli, tylko spodnie i buty przyniosła w rękach, ale koszula ta, długa - bo męska - była przeraźliwie mokra, jakby przed chwilą prana. Tak właśnie, panna Dorrien nie posiadała czegoś takiego jak ubiór do spania, przecież to zupełnie niepraktyczne. W ciepłe noce sypiała w bieliźnie, a w chłodniejsze w koszuli; jak trzeba było uprać, to prała, a potem w tym spała. Biedna podróżniczka z niej, czego chcecie?
- W lesie byłoby prościej, zwyczajnie by to wysuszył, a nie, teraz muszę się pałować, bo umiem tylko niszczyć magią - mamrotała pod nosem, przysiadła na krześle i ułożyła skrzydło tak, że częściowo leżało na jej kolanie.
Zaczęła troskliwie gładzić pióra, delikatnie ściągając z nich warstwę wody.
Nienormalni winni trzymać się razem.
- Anabde
- Szukający Snów
- Posty: 183
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Nekromanta
- Profesje:
- Kontakt:
Anabde udawała dotychczas, że już śpi, jednak jej plan spalił na panewce gdy tylko dziewczyna usłyszała mamrotania przyjaciółki. Odwróciła się na drugi bok, tak, by leżeć twarzą w stronę Aithne i przypatrywała się upadłej spod półprzymkniętych powiek.
- Tęsknisz za nim, co? - mruknęła z wyraźnym zadowoleniem, jakby wytykała przyjaciółce ognisty (o ironio!) romans, małżeństwo, dzieci i psa, a nie zwykłą przyjaźń. Kiedy jej wzrok odzyskał ostrość widzenia, rudowłosa zmarszczyła czoło. Mruknęła coś pod nosem, podniosła się do pozycji siedzącej, po czym z wyraźną niechęcią wygramoliła z łóżka. Swe kroki skierowała do komody; kucnęła, by otworzyć najniższą półkę, po czym wyciągnęła z niej jakąś szmatkę. Jak się okazało, to nierówno złożone coś było inną koszulą nocną. Trochę węższą, niewiele dłuższą, w kolorze popieli, z przyjemnego w dotyku materiału.
- I tak nie miałam co z nią zrobić, bo dla mnie jest już nieco za mała - powiedziała, kładąc koszulę na stole, zaraz koło siedzącej na krześle przyjaciółki. - Możesz ją wziąć, nie przyda mi się - dodała, unosząc kąciki ust ku górze. A potem w ekspresowym tempie wróciła do łóżka, bo nadal było cholernie zimno.
- Tęsknisz za nim, co? - mruknęła z wyraźnym zadowoleniem, jakby wytykała przyjaciółce ognisty (o ironio!) romans, małżeństwo, dzieci i psa, a nie zwykłą przyjaźń. Kiedy jej wzrok odzyskał ostrość widzenia, rudowłosa zmarszczyła czoło. Mruknęła coś pod nosem, podniosła się do pozycji siedzącej, po czym z wyraźną niechęcią wygramoliła z łóżka. Swe kroki skierowała do komody; kucnęła, by otworzyć najniższą półkę, po czym wyciągnęła z niej jakąś szmatkę. Jak się okazało, to nierówno złożone coś było inną koszulą nocną. Trochę węższą, niewiele dłuższą, w kolorze popieli, z przyjemnego w dotyku materiału.
- I tak nie miałam co z nią zrobić, bo dla mnie jest już nieco za mała - powiedziała, kładąc koszulę na stole, zaraz koło siedzącej na krześle przyjaciółki. - Możesz ją wziąć, nie przyda mi się - dodała, unosząc kąciki ust ku górze. A potem w ekspresowym tempie wróciła do łóżka, bo nadal było cholernie zimno.
Nienormalni winni trzymać się razem.
-
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 131
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Upadły Anioł
- Profesje:
- Kontakt:
- Dzięki - mruknęła zaskoczona, nieprzyzwyczajona do otrzymywania koszul nocnych w prezencie, jednak zaraz uśmiechnęła się z wdzięcznością i położyła materiał na stole, wracając do głaskania skrzydła.
Dłuższą chwilę milczała, coraz bardziej się nachmurzając, jakby toczyła w swoim wnętrzu zaciekłą, straszliwą walkę, aż wreszcie sapnęła niezadowolona i tak gwałtownie rozłożyła skrzydła, że wywołała w pomieszczeniu mocny podmuch wiatru. Krople z piór rozprysły się po podłodze, stole i oknie, jednak ona jakby tego nie zauważyła, zerwała się na równe nogi i chwyciła koszulę nocną z dziwnym ogniem w oczach.
- Wcale za nim nie tęsknię! - krzyknęła wyraźnie wściekła. - Mam go gdzieś, ciągle mnie denerwował, niech się udławi następnym zadaniem, szkoda, że moim się nie udławił, złodziej jeden głupi! - zdenerwowała się, ruszając gwałtownie do łazienki. - Pluskwa bagienna, rozczochrana i arogancka! - podsumowała na koniec i trzasnęła drzwiami.
No cóż.
Dłuższą chwilę milczała, coraz bardziej się nachmurzając, jakby toczyła w swoim wnętrzu zaciekłą, straszliwą walkę, aż wreszcie sapnęła niezadowolona i tak gwałtownie rozłożyła skrzydła, że wywołała w pomieszczeniu mocny podmuch wiatru. Krople z piór rozprysły się po podłodze, stole i oknie, jednak ona jakby tego nie zauważyła, zerwała się na równe nogi i chwyciła koszulę nocną z dziwnym ogniem w oczach.
- Wcale za nim nie tęsknię! - krzyknęła wyraźnie wściekła. - Mam go gdzieś, ciągle mnie denerwował, niech się udławi następnym zadaniem, szkoda, że moim się nie udławił, złodziej jeden głupi! - zdenerwowała się, ruszając gwałtownie do łazienki. - Pluskwa bagienna, rozczochrana i arogancka! - podsumowała na koniec i trzasnęła drzwiami.
No cóż.
Nienormalni winni trzymać się razem.
- Anabde
- Szukający Snów
- Posty: 183
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Nekromanta
- Profesje:
- Kontakt:
Anabde pisnęła, chowając się cała pod kołdrą, kiedy zaatakowały ją kropelki wody. Wysunęła nosek spod kołdry dopiero wtedy, kiedy zatrzasnęły się drzwi do łazienki. To był moment, gdy po pokoju rozniósł się radosny, melodyjny śmiech. Śmiała się tak dobre kilka minut, nie mogąc przestać i się opanować; aż zaszkliły jej się oczy, które szybko przetarła wierzchem dłoni. Aithne potrafiła być naprawdę rozbrajająca.
- W końcu ty aroganckich i irytujących lubisz, nie mów, że nie! - krzyknęła tak, by przyjaciółka usłyszała. Po chwili udało jej się ogarnąć; siedziała tak na tym łóżku, uśmiechając się głupio i powstrzymując kolejne salwy śmiechu, które próbowały wydostać się na wolność. A tak swoją drogą, jeżeli ktoś nie zauważył - przed chwilą z premedytacją powtórzyła niedawne słowa towarzyszki, teraz wykorzystując je przeciwko niej samej. I trochę przekręcając, ale tylko trochę. Słowo "kręcą" było dość nieodpowiednie w odniesieniu do Aithne, ot co.
- W końcu ty aroganckich i irytujących lubisz, nie mów, że nie! - krzyknęła tak, by przyjaciółka usłyszała. Po chwili udało jej się ogarnąć; siedziała tak na tym łóżku, uśmiechając się głupio i powstrzymując kolejne salwy śmiechu, które próbowały wydostać się na wolność. A tak swoją drogą, jeżeli ktoś nie zauważył - przed chwilą z premedytacją powtórzyła niedawne słowa towarzyszki, teraz wykorzystując je przeciwko niej samej. I trochę przekręcając, ale tylko trochę. Słowo "kręcą" było dość nieodpowiednie w odniesieniu do Aithne, ot co.
Nienormalni winni trzymać się razem.
-
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 131
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Upadły Anioł
- Profesje:
- Kontakt:
Po chwili Aithne stanęła w progu, niezdrowo zarumieniona, ni to ze złości, ni z zażenowania, bo do koszul nocnych nie była przyzwyczajona, i łypnęła morderczo na Anabde, najwyraźniej chwilowo czując się trafioną w sedno, czy coś. Zaraz jednak odzyskała rezon, zrobiła dobrą minę do złej gry i uśmiechnęła się paskudnie, zamaszyście zamykając drzwi łazienki, ale już bez trzaskania. Ruszyła energicznie z powrotem do stołu, zadzierając dumnie brodę.
- Oczywiście, że lubię, takich najlepiej się przecina na pół - parsknęła takim tonem, jakby to była największa oczywistość, po czym usiadła na nieszczęsnym krześle i zaczęła głaskać drugie skrzydło, łypiąc ze złością na przyjaciółkę.
Otworzyła usta, jakby coś jeszcze chciała dodać, ale zaraz zrezygnowała, zgarbiła się i wbiła wzrok w biedne pióra, marszcząc zabawnie nos.
- Oczywiście, że lubię, takich najlepiej się przecina na pół - parsknęła takim tonem, jakby to była największa oczywistość, po czym usiadła na nieszczęsnym krześle i zaczęła głaskać drugie skrzydło, łypiąc ze złością na przyjaciółkę.
Otworzyła usta, jakby coś jeszcze chciała dodać, ale zaraz zrezygnowała, zgarbiła się i wbiła wzrok w biedne pióra, marszcząc zabawnie nos.
Nienormalni winni trzymać się razem.
- Anabde
- Szukający Snów
- Posty: 183
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Nekromanta
- Profesje:
- Kontakt:
Anabde nie mogła się powstrzymać i zaśmiała się znowu. Objęła kolana ramionami, uprzednio przerzucając mokre włosy na plecy.
- Dobra, dobra. Jego jakoś nie przecięłaś - odparła, przyglądając się zażenowanej przyjaciółce z wyjątkowym zainteresowaniem. Przed chwilą Aithne znęcała się nad nią, teraz role się zamieniły. Że pozwolę sobie użyć trafnego w naszym przypadku frazeologizmu - jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.
A te zezłoszczone spojrzenia Aithne posyłane w stronę nekromantki tylko jeszcze bardziej ją prowokowały - zarówno do śmiechu, jak i do drążenia tematu.
- Dobra, dobra. Jego jakoś nie przecięłaś - odparła, przyglądając się zażenowanej przyjaciółce z wyjątkowym zainteresowaniem. Przed chwilą Aithne znęcała się nad nią, teraz role się zamieniły. Że pozwolę sobie użyć trafnego w naszym przypadku frazeologizmu - jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.
A te zezłoszczone spojrzenia Aithne posyłane w stronę nekromantki tylko jeszcze bardziej ją prowokowały - zarówno do śmiechu, jak i do drążenia tematu.
Nienormalni winni trzymać się razem.
-
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 131
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Upadły Anioł
- Profesje:
- Kontakt:
- Bo był przydatny! - żachnęła się zdenerwowana. - I buchnął mi artefakt sprzed nosa. I miał podobiznę odbiorcy. Jasne, mogłam zabrać to z jego trupa, ale był przydatny, mówiłam już - powtórzyła nerwowo i zazgrzytała zębami. - Zna się na magii ognia. I... i w ogóle - dodała ciszej, wykrzywiając dziwnie usta. - Skończ, i tak sobie poszedł - uznała na powrót wściekła.
Potem zapatrzyła się w okno, wypuszczając powietrze przez zęby, mimowolnie zadrżała, teraz czując chłód panujący w pokoju, i wolną ręką potarła ramię, które pokryła gęsia skórka. I kiedy tak spoglądała w ciemne niebo, zdenerwowana na cały świat i Anabde, w końcu się lekko do siebie uśmiechnęła, spuszczając wzrok.
Tak, nie przyznawaj się dalej, może jakieś dziecko na to nabierzesz, głupiutka kobieto.
Potem zapatrzyła się w okno, wypuszczając powietrze przez zęby, mimowolnie zadrżała, teraz czując chłód panujący w pokoju, i wolną ręką potarła ramię, które pokryła gęsia skórka. I kiedy tak spoglądała w ciemne niebo, zdenerwowana na cały świat i Anabde, w końcu się lekko do siebie uśmiechnęła, spuszczając wzrok.
Tak, nie przyznawaj się dalej, może jakieś dziecko na to nabierzesz, głupiutka kobieto.
Nienormalni winni trzymać się razem.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości