Demara[Karczma "Przy Barmie"] Nikt nie wie co się wydarzy.

Warowne miasto położone na granicy Równiny Drivii i Równiny Maurat. Słynące z produkcji bardzo drogich i delikatnych tkanin, takich jak aksamit czy jedwab oraz produkcji wyrafinowanych ozdób. Utrzymujące się głównie z handlu owymi produktami.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Sytuacja była coraz bardziej irytująca dla łowcy, któremu było nie w smak tyle ciekawskich, zbyt ciekawskich. Łowca zerknął w stronę karczmarza po czym rzekł do niego:
- Mości karczmarzu, czy podróżnicy w twym przybytku zawsze tak niepokojeni są? - Po czym wzrok skierował ku postaciom z lekkim uśmieszkiem, nic ku nim nie mówiąc. Karczmarz nie miał większego wyboru, wszak podróżni dobrze mu płacili i nie chciałby stracić ich z gościny, zwłaszcza że ostatnimi czasy niewielu takowych się zdarzyło.
- Odejdźcie od tych drzwi i przestańcie niepokoić mych gości, albo wezwę straż - burknął jedynie, niezadowolony że musi się mieszać w tę całą niezdrową sytuacje. Łowca jedynie się uśmiechnął i dodał:
- Myślę, że szanowni państwo nie mają aż tak wielkiej potrzeby na spotkanie ze strażnikami i z pewnością sami spokojnie odejdą...

W międzyczasie mag starał się uspokoić płaczące dziecię, nie chciał używać na nim magii, gdyż nie było to zgodne z kodeksem Zakonu Róży.
Mógł zrobić tylko jedną rzecz... Z małej sakwy obok pasa wyciągnął jakiś proszek i delikatnie sypnął nim w stronę śpiącej kobiety, mamrocząc przy tym jakąś magiczne słowa, to miało obudzić śpiącą Villemo...
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Villemo obudziła się... wściekła i z potwornym bólem głowy, który na szczęście szybko dało się uleczyć magicznie. Pierwsze, co usłyszała, to płacz córki. Natychmiast wyskoczyła z łóżka, dopadając do kołyski i odpychając maga. Wzięła córeczkę na ręce i mocno przytuliła. To, co się działo, na pewno nie pomagało Villemo uspokoić zszarganych już nerwów. Mag - niby dobry - a stał przy jej dziecku, a ją samą uśpił. Działo się tu coś niedobrego. Na tyle niedobrego, że Villemo zaczęła wątpić, że ma do czynienia z Rycerstwem Róży. Czyżby znów iluzja? Czyżby znów ktoś chciał ją skrzywdzić w taki sposób? Villemo cofnęła się o krok, z dzieckiem na rękach.

- Co się tu na Otchłań dzieje?! Czego chcecie ode mnie i od mojego dziecka?! - spojrzała w stronę otwartych drzwi.
- Co to za straż u diabła! Ponoć miałam mieć swobodę i jedyne czego mi nie wolno to opuszczać miasta, więc co to ma być? Kto dał ci prawo usypiania mnie i dotykania mojej córki?! Kto, pytam?! Chcę wiedzieć, gdzie jest Darogan?! I kim do czorta jesteście?! Nie masz prawa, magu, ubezwłasnowolniać mnie ani zbliżać się do mojego dziecka!

Villemo dawno nie była tak wzburzona. Uśpienie jej, a tym samym odebranie jej woli, było chyba najgorszym, co mogli zrobić. Cokolwiek by się nie działo, Villemo starała się zachować umysł na tyle trzeźwy, by zawsze, w pierwszej kolejności, być przy córce, móc ją ochronić, troszczyć się, ratować, gdy zajdzie taka potrzeba. Uśpiona nie była w stanie zrobić nic, gdyby ktoś zbliżył się do jej dziecka. I tak się właśnie stało, kiedy tylko otworzyła oczy ujrzała obcego mężczyznę przy kołysce Rai, a tego znieść nie mogła. Każdy był potencjalnym wrogiem.

Rai nie uspokajały krzyki matki, dziewczynka płakała nadal i to coraz głośniej. Dopiero, gdy Villemo zamilkła i objęła dziewczynkę mocniej, przytulając ją do serca, płacz Rai zaczął ustawać. Krzyki Nemorianki z pewnością były słyszane daleko poza jej pokojem. Nawet, gdyby drzwi były zamknięte słyszałaby ją połowa przybytku.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        Mag jedynie potarł swą siwą brodę i rzekł spokojnym tonem do kobiety.
        - Zbyt wiele uwagi na nas ściągasz, zbyt wiele. Twoi wrogowie, jak i nasi, nie śpią, a ciągle tropią i szukają wszelkich oznak twej egzystencji, nowi łowcy ruszyli w świat, by zgładzić cię i twe dziecię. Lecz zacznę od początku... Po przybyciu z otchłani, nasze oddziały zdobyły w niej parę ksiąg, jedna z nich była nam niezwykle potrzebna, gdyż była to księga Enrosu, krainy, z której przybył nasz pierwszy wróg, jednak przed jej zdobyciem wydarzyło się coś czego się nie spodziewaliśmy. Jakaś potężna demoniczna istota zaklęła w niej cześć swej duszy, a otwarcie przez radę owej księgi wyzwoliło ją i ożywiło na nowo. Potężne istnienie zgładziło naszego najwyższego maga, tym samym osłabiając naszą obronę, a także otworzyło bramy, z których wyłoniła się piekielna armia. Korytarze naszych siedzib zalały się krwią. Nasze nieprzygotowane armie niemal ugięły się pod naporem i poniosły porażkę. Istota, która doprowadziła do tego, udała się do komnat, które były twą siedzibą, ciężko przy tym zraniła lorda Darogana i go przeklęła... Po czym udała się po ciebie. Jednak nie zdążyła ci nic uczynić, młody mag, który czuwał przy tobie, rzucił zaklęcie, które cię przeniosło, jak najdalej od obozu. Jednak cząstka złego czaru dosięgła cię, zamykając w pułapce, iluzji. Do czasu, aż łowcy demonicznej istoty nie odnajdą cie i zgładzą... Co było po tym... Ostatecznie zwyciężyliśmy. - Mag przerwał na moment, by złapać oddech i spojrzeć w stronę drzwi, z pod których dochodziły odgłosy zamieszania, po czym kontynuował swą opowieść.
        - Po zwycięstwie dowiedzieliśmy się od więźnia, kim była istota, była to twa matka, także o łowcach, którzy mają za zadanie cię zabić. Niestety jak się okazało, nasz lord, także stał się jednym z nich. Przekleństwo i iluzja sprawiły, że ruszył w pogoni za tobą. Na szczęście, nasza kapłanka uleczyła w czas jego duszę, ocalając od wiecznego potępienia. Po wszystkim, ja i mój uczeń, i dziesięciu mych towarzyszy, mieliśmy zadanie odnaleźć cię i sprowadzić całą i zdrową do Przystani Spokoju, gdzie spotkałabyś się z lordem Daroganem. Jednak w drodze trafiliśmy na łowców, mój uczeń poległ i większość z naszych łowców, tylko po to, byś ty była bezpieczna. Sam Darogan ruszył z armią w pogoni za demonami. A ty teraz swymi krzykami i płaczem ściągasz na nasz niebezpieczeństwo. Dlatego zostawiam los w twych własnych rękach.
        Mag wyjął coś z kieszeni i rzucił na łoże kobiety
        - Ten kamień wskaże ci drogę, jest magiczną mapą do Przystani Spokoju, jeżeli się zdecydujesz zawsze możesz tam ruszyć. Ja i moi ludzie jeszcze jesteśmy zmuszeni zostać w tym mieście, więc wciąż możemy cię tam eskortować. A tymczasem, zostawiam cię z twymi przemyśleniami.
        Mag wyszedł powoli z pokoju, zabierając ze sobą łowcę, który stał przed drzwiami karczmy i udał się do swej komnaty razem z nim.
        W międzyczasie w mieście pojawił się zakapturzony mężczyzna w długich czarnych szatach i wolnym krokiem ruszył ku karczmie...
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

To był już koniec, naprawdę koniec. Koniec wszystkiego. Gdzie się nie pojawiła, ścigała na innych niebezpieczeństwo. Na wszystkich - na córkę, na siebie... a teraz na zakon. Już dawno powinna zniknąć. Zostawić za sobą wszystko i wszystkich. Zaszyć się gdzieś, gdzie nikt jej nie znajdzie. Po raz pierwszy w życiu miała ochotę umrzeć, zniknąć, nie istnieć. Po raz pierwszy w życiu żałowała, że w ogóle się urodziła, że nie zginęła razem z mężem. Żałowała, że nie odeszła zanim urodziła Raię. Po raz pierwszy w życiu zwątpiła w to czy jest dobrą matką, czy nie powinna powierzyć wychowania Rai komuś innemu, lepszemu niż ona sama. Tak bardzo chciała, żeby jej córka nie doznała jej krzywd, że zapomniała, że to ona jest ich przyczyną. To ona była wszystkiemu winna, winna ucieczce, winna jej łez. To ona sprawiła, że tak wielu zginęło, to była jej wina, weszła do miejsca, w którym nigdy nie powinna się znaleźć. Nigdy. Nigdy nie powinna była poznać rycerza ani jego rycerstwa. Przez nią mógł zginąć. W tej jednej chwili zrozumiała, że nigdy więcej nie powinna się z nikim wiązać, że jej życie powinno zgasnąć, kiedy tylko Raia dorośnie i będzie chciała zacząć żyć na własną rękę. Zrozumiała, że powinna żyć z dala od innych, by nie narażać nikogo więcej na niebezpieczeństwo. Nie rozumiała tylko jednego, jak mogła być taką egoistką, jak mogła sprowadzić tyle niebezpieczeństw na ludzi całkiem jej obcych, jak mogła nie zauważyć, że to ona jest złem, które spowodowało tyle zniszczeń.

Villemo zbladła, poczuła jak krew odpływa jej z twarzy. Gdyby nie trzymała na rękach Rai, pewnie opadłaby bezwładnie na podłogę. Jej ciało nie umarło, ale dusza, o ile w ogóle ją miała, na pewno. Wszelkie życie po prostu ulotniło się z jej ciała. Miała wrażenie, że jest tak słaba, że zaraz upuści dziecko. Nie powiedziała ani słowa. Pokój wypełnił się milczeniem. Nawet Raia przestała płakać. Sama Villemo nie miała pojęcia ile to trwało. W końcu kobieta poruszyła się. Nie spojrzała więcej na maga. Zarzuciła na plecy czarny płaszcz, w którym tu przybyła, zaciągnęła na głowę kaptur i wyszła z pokoju, mijając strażnika. Nie interesował jej kamień zostawiony przez maga. Pewna była tylko jednego, że musi zniknąć, raz na zawsze. W głównej sali karczmy zebrali się gapie, trudno było się temu dziwić. Kobieta bez słowa przemknęła przez salę i opuściła karczmę. Mając nadzieję, że zdoła się ukryć tak, by nigdy więcej jej nie odnaleziono.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Kobieta nie zdążyła odejść zbyt daleko, gdy pojawił się on - jeden z łowców.
Jedno jego skinienie ręką, a wokoło pojawiły się przyzwane przez niego demoniczne pomioty.
Świat, jakby na chwilę, zatrzymał się.

- Jestem Akashuue i przybyłem tu po twe dziecię, oddaj je, a zginiesz szybko, sprzeciw się, a całe miasto spłonie.

Po tych słowach za plecami kobiety ukazał się mag, który wyczuł złą magię, jaka dotarła do karczmy.
Awatar użytkownika
Meridion
Lord Demon
Posty: 448
Rejestracja: 15 lat temu
Rasa: Przemieniony
Profesje: Mędrzec , Władca , Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Meridion »

        Ledwo dostrzegalny cień przeciął powietrze, a potem ciało łowcy. Gdy bladoniebieska smuga światła zatrzymała się w miejscu, jej kształt nabrał rzeczywistości i uformował się w barachitowe ostrze o niebieskiej poświacie. Z pozoru nic się nie stało, lecz po chwili ciało łowcy, będące teraz jedynie pustą skorupą, osunęło się bezwładnie na ziemię. "Upiorny miecz" - bo tak zwało się ostrze - ranił dusze, nie ciała, a szczególnie potężny był wobec istot niepochodzących z tego świata. Prawdopodobnie jego jeden szybki cios nie wystarczył, by zniszczyć demona, jednak z pewnością był na tyle potężny, by odesłać jego ducha z powrotem do otchłani.

        Za ostrzem, zmaterializowała się okryta ciemnozielonym płaszczem postać, której druga ręka dzierżąca w dłoni coś, co przypominało broń palną produkowaną przez krasnoludy celowała w stronę Vilemo... Błyszczące spod kaptura oczy postaci zmrużyły się i... ta powiedziała coś, co zabrzmiało jak przekleństwo w starożytnym języku. Błyskawicznym ruchem przybysz schował miecz pod płaszcz - wprawne oko powiedziałoby, że wręcz rzucił tą broń "do środka" - po czym chwycił kobietę za płaszcz i pociągnął w swoją stronę. Dopiero wtedy nieznajomy nacisnął spust broni celując ponad ramieniem demonicy. Głucha cisza, jaka zapadła, wtedy była niemal namacalna. Błyszcząca kula światła wypłynęła z lufy broni i popłynęła w stronę stojącego nieopodal maga. Gdy była już tuż, tuż rozprysła się na dziesiątki małych niteczek światła, które oplotły postać mężczyzny, po czym zniknęły pod jego skórą. Chociaż broń nie była w stanie wyrządzić jakiejkolwiek krzywdy człowiekowi, to skutecznie mogła spętać jego magiczne zdolności. To musiało wystarczyć.

        Nowy przybysz spojrzał w stronę leżącego bezwładnie na ziemi ciała, chcąc się upewnić czy aby się nie rusza. Wyglądało na to, że nie, a jego sługi już dawno uciekły z tego wymiaru.
- Nie wydaje mi się - odezwała się postać, chłodnym tonem. - Na przyszłość bracie baczniej patrz na swoje plecy, nie tylko na klejnot, który masz przed sobą.

        Nieznajomy schował drugą broń pod płaszcz, po czym odezwał się do kobiety.
- Nie wiem kim jesteś ani kim na Czarną Wodę jest to dziecko, którego magiczne wibrowanie słychać było w całym mieście, ale wygląda na to, że Ciebie również ścigają demony - to powiedziawszy spojrzał w pozbawione iskry życia oczy kobiety. Znał to spojrzenie. - Pójdziesz ze mną, tu nie jesteś bezpieczna - dodał, wiedząc, że tłumaczenie w tej chwili czegokolwiek kobiecie nie ma sensu. Wędrowiec owinął płaszczem matkę z dzieckiem, po czym zażyczył sobie, by znaleźli się w innym miejscu. Tak też się stało...

Ciąg dalszy: Meridion i Villemo
Elowen
Rasa:
Profesje:

Post autor: Elowen »

        Elowen, który wyszedł z karczmy za kobietą, nie zdążył zareagować na zamieszanie, które powstało. Gdy dotarł na miejsce, został tam już tylko sam mag - który teraz najwidoczniej pozbawiony był swojej mocy. Kurier, który wcześniej już miał podejrzenia, co do jego intencji, teraz jeszcze bardziej je pogłębił. Nie myśląc zbyt wiele, Elowen dobył miecza i skierował jego ostrze w stronę maga:
- Co zrobiłeś z kobietą? - zapytał pozornie spokojnym tonem.

        Dokładnie w tym samym momencie, z jednej z bocznych uliczek wyłonił się patrol straży, którego przyciągnęły tu echa używanych zaklęć. Widząc to Elowen sięgnął pod ubranie, skąd wydobył królewski glejt, potwierdzający jego zawód, oraz drugi, który poświadczał o tym, iż jest gościem władcy tego miasta, które to glejty wyciągnął w stronę strażników.
- Jestem Elowen, Królewski Kurier - rzucił w stronę nadbiegającego właśnie patrolu. - Aresztujcie tego człowieka, ma coś wspólnego z zniknięciem pewnej kobiety - dodał.

        Mag-gwardzista wchodzący w skład patrolu, skinął głową widząc, iż dokumenty Elowena są prawdziwe - co sprawdził oczywiście magicznie. Wyciągnął dłoń w stronę bezradnego w tej chwili maga i skierował w jego stronę pierścień, którego dotknął kciukiem od spodniej strony. Szmaragd wprawiony w stalową obręcz zalśnił i w tym momencie na rękach niefortunnego mężczyzny zalśniły magiczne kajdany, które pętały nie tylko ciało, lecz i magię - chodź w tym przypadku niepotrzebnie - oraz uniemożliwiały magiczną teleportację.
- Pójdzie pan z nami do garnizonu - powiedział inny ze strażników, najwyraźniej kapitan, uzbrojony w miecz z żółtawego metalu oraz tarczę pokrytą runami. - Jestem pewien, że tam wszystko na spokojnie sobie wyjaśnimy. Oczywiście, panie Elowenie - tu zwrócił się w stronę kuriera - też będzie pan musiał w tym uczestniczyć.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Nim jednak coś się stało, nim ruszyli karczmarz przerwał rozmowę mężczyzn.
- Panowie, zaraz, chwila! - Po czym zza rogu wyszedł jeden z łowców, spojrzał w stronę jakby kapitana i kpiąco rzekł:
- Dowódca straży winien mieć więcej rozumu, by słuchać w słowa samotnych wędrowców, mając w około tylu świadków.
Kapitan szybko na to odpowiedział.
- A kim ty żeś jest, że śmiesz mnie osadzać? - Łowca nie rzekł już ni słowa, jedynie wyciągnął jakiś pergamin i pokazał go zdenerwowanemu mężczyźnie, który po ujrzeniu pisma i glejtu widniejącego na nim pobladł momentalnie, ledwo mogąc wydusić jakieś słowo. - U-u... uwolnić maga. - Jednak nim to się stało, mag Kryształowej Róży sam się wyzwolił z więzi anty magicznej, którą go potraktował nieznajomy, o kajdanach maga z patrolu już nie mówiąc, wszak zwykły czarodziej nie mógł się równać z potęgą światła i jasności ćwiczonej przez setki lat. - A teraz, czy ktoś mi wyjaśni co się tu wydarzyło? - rzekł, wciąż jąkający się kapitan.

- Oczywiście, jak z pisma wiecie, pod nadzorem miejskim eskortowaliśmy bardzo ważną osobę na teren naszych siedzib, jak także z pisma wiecie, cała wasza straż była zobowiązana do pomocy nam w tej sprawie, za co władza miasta, wiecie, co otrzymała. - Dotąd spokojny mag mówił gniewnie. - A coś, czego nie wiecie, kobieta owa została uprowadzona przez tajemnicą postać i zdaje się, że jegomość, który tak pięknie szatkuje słowami, współpracował z porywaczem - mag wskazał na Elowen'a, po czym kontynuował - wszak zza rogu, z którego wyszedł było idealnie słychać groźby płynące od wrogiej nam istoty. Ale i tak wskazał mnie, osobę odpowiedzialną za opiekę i ochronę niewiasty, za kogoś kto ją skrzywdził, toż to podejrzane...

Po chwili przerwał karczmarz przybytku dodając:
- To prawda, panie, ten jegomość od początku kręcił się przy pokoju kobiety i wypytywał, wiedziałem o całej tej sprawie, wszak dostałem pismo nawet o tym od władz, by zagwarantować należyty nocleg zacnym gościom, co żem uczynił najlepiej jak potrafiłem.

- A teraz nie marnujcie naszego czasu, gwardzisto, musimy ruszać w pogoń. - W końcu odezwał się łowca, i ruszył z magiem ku wyjściu jednak nim opuścił przybytek zatrzymał się na chwilę i spojrzał na Elowen'a, i rzekł dość chłodno i zgorzkniale. - Mam nadzieję, że to nauczy cię trzymać się z dala od cudzych spraw, a jak kobieta zginie, to tylko z twej winy. - Po czym opuścił przybytek.

Po tym jak tylko mag Róży i jego łowca opuścili przybytek, dowódca patrolu spojrzał z politowaniem na Elowen'a, wszak to jemu zawdzięczał to ośmieszenie całej gwardii miasta.
- Myślę ze po dzisiejszym wydarzeniu twe papiery o gościnie straciły moc na naszych ziemiach, winienem cię aresztować pod zarzutem pomocy porywaczom, jednak bez dowodów nie uczynię nic przeciw królewskiemu kurierowi. Niech los cię osądzi i mam nadzieję, że nie spotkam cię więcej w podobnej sytuacji.
Elowen
Rasa:
Profesje:

Post autor: Elowen »

        "Wielce podejrzana sprawa" - pomyślał Elowen, po tym jak wszyscy się rozeszli, zostawiając go samemu sobie. Wyglądało na to, że popełnił błąd, a osobnicy chronili tę kobietę i dziecko... jednak, jednak wcale nie zachowywali się jak jej obrońcy. Kobieta nie wyglądała na zadowoloną ze swojej sytuacji - w końcu przecież płakała, a potem jej dziecko. W dodatku ze słów, które padły, wynikało, iż władze otrzymały jakowyś prezent od tej tajemniczej bandy. "Przekupstwo?" - zastanowił się Elowen. To było prawdopodobne. Chyba będzie musiał o tym powiadomić króla. Jeśli w tym mieście dzieją się takie dziwne rzeczy, nie wróży to dobrze na przyszłą współpracę.

        Do tego trzeba będzie zdobyć jednak więcej informacji. Niestety nie mógł już działać oficjalnie, trzeba więc będzie zastosować inne środki. Teraz tym bardziej będzie musiał skontaktować się ze swoim informatorem, może on będzie wiedział coś więcej na temat tej sytuacji. Ale to jutro, dzisiaj zbyt dużo zamieszania na takie sprawy. Za kobietą nie mógł ruszyć, bo nie miał bladego pojęcia gdzie się udali, zresztą będzie za nią podążał ten mag.

        Elowen westchnął i przeczesał włosy, nie wiedząc, co powinien w tej chwili zrobić. Cóż... na początek mógł zejść ze środka ulicy, na której właśnie stał.
Zablokowany

Wróć do „Demara”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości