Równina Drivii[Dwór Moria] Przybysz.

Wielka równina słynąca przede wszystkim z trzech jezior. Legenda głosi, że trzy siostry Cara, Sitrina i Doren - księżniczki Demary, córki króla Filipa miały zostać wydane za książąt Elisji, Fargoth i Serenai by utrzymać pokój pomiędzy krainami. Jednak żadna nie chciała zostać zmuszona do małżeństwa Księżniczki uciekły więc na północ kraju i nigdy już nie wróciły. Legenda głosi, że stały się one Nimfami i każda objęła panowanie nad jednym z jezior.
Vesper
Rasa:
Profesje:

[Dwór Moria] Przybysz.

Post autor: Vesper »

Gdzieś pomiędzy trzema jeziorami, na równinie Drivi, w rozległym lesie, za sprawą magi i ludzkich rąk powstał dwór. Budynek z kamienia, drewna i marmuru rozciągnięty pomiędzy połaciami lasu, ogromnym ogrodem, a równiną. Prace nad budową dały zarobek wielu wieśniakom, a i teraz, gdy do domu została przyjęta służba, ludzie z okolicznej wioski znaleźli tam szansę na polepszenie swej egzystencji. Pan domu płacił dobrze, a i nie był wielce srogi, należało jedynie być prawdomównym i wykonywać sumiennie swe obowiązki. Wnętrze owego dworu było bogate i zdobne, a właściciel jego zadbał o to, by komnaty jego były przytulne i ciepłe. Stajnie dały prace młodym chłopcom, kuchnia roiła się od kobiet, a i zarządcą owej posiadłości został mężczyzna pochodzący z pobliskiej wsi, jego rodzina natomiast dostała pracę we dworze, by wszyscy mogli zamieszkać w jednym domu. Ogółem we dworze pracowało piętnaście osób. Był główny kucharz i dwie jego pomocnice, trzy pokojówki, zarządca, trzech stajennych, woźnica, zarządca stajni, oraz praczka, ogrodnik i jego pomocnica. Wszystko musiało być utrzymane w najlepszym porządku, a pracownicy mieli o to dbać. Książę był przyzwyczajony do wygód, więc robił wszystko by żyć jak dawniej, tylko w nowym lepszym świecie.

Siedział właśnie w fotelu, a na jego kolanach spoczywało małe dziecko. Jego kruczoczarne loczki spadały na maleńką buzię. Mężczyzna z zadziwiającą pewnością trzymał śpiące maleństwo na kolanach, uśmiechając się do niego, od czasu do czasu tylko spoglądał na wielkie łoże stojące na środku komnaty.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Obudziła się w dziwnym miejscu. Nie, nie było dziwne, było zaskakująco znajome... Jakby już kiedyś w nim była. Ale przecież to było nie możliwe... I co ona w ogóle tu robiła. Przecież jeszcze przed chwilą była w grocie z... ee... no właśnie z kim ona była? ... Teraz leżała w ogromnym łożu z ciemnoczerwonym baldachimem nad głową. Przykryta jedwabną pościelą. Gdzieś w oddali słyszała trzask paleniska, jakby w pobliżu znajdował się kominek. Przez okno wpadały blade promienie słońca. Czuła zmęczenie i miała ochotę zasnąć na powrót, czuła jednak, że nie powinna, że musi pokonać senność i dowiedzieć się gdzie jest i co się wydarzyło. Podniosła się na łóżku, naprawdę czuła się zmęczona. Oparła plecy o poduszki i zaczęła rozglądać się po komnacie. Nagle... zobaczyła coś, jakby z przeszłości, jakby czas się cofnął. Na fotelu niedaleko łóżka siedział znajomy jej mężczyzna, a na jego kolanach spoczywa dziecko... jej dziecko... Poczuła, że robi jej się słabo, przecież to było niemożliwe... nie... nie mogła go widzieć. Serce i oddech przyspieszyły gwałtownie, czuła, że nie może złapać tchu...
Vesper
Rasa:
Profesje:

Post autor: Vesper »

Coś chłodnego, oślizgłego a zarazem szorstkiego sunęło po udzie kobiety, mknąc po jej ciele ku górze. Szept rozbrzmiał w głębi jej duszy. Każda chwila potęgowała prędkość niezrozumiałych słów wypowiadanych przez coraz więcej cichych głosów. Wszystko to zlało się w głośny szmer przypominający rozgniewany wiatr. Groźny i nieprzewidywalny, acz subtelny. Jej serce zaczęło uderzać jeszcze mocniej. Było zaniepokojone. Strach znajdował w kolejnych uderzeniach swe ujście, jednak nie znikał. Wszystko to było niepojęte, bez konkretnego celu, rozpraszało wszelaką myśl, pokonywało skupienie. Nowe obawy wyjrzały zza mgły głosów w jej głowie. Dokładniej jedna, obawa przed widocznym ciosem, który ma zaraz nadejść... i koniec. Zniknęło. Spokojny widok fotela, mężczyzny i dziecka na jego kolanach powrócił zabierając niepokój, pozostawiając po sobie jedynie nierozwiązaną tajemnice obecności. Cichy syk koło jej ucha przykuł uwagę Villemo. Gdy odwróciła się, by poznać jego źródło, dojrzała czarną niczym onyks żmiję leżącą bardzo blisko... za blisko. Mimo tak gwałtownego ruchu, gadzina spokojnie i finezyjnie zwinęła się w kłębek na poduszce.

- Dobrze wiesz, co mógłbym uczynić... tylko dla kogo życie w kłamstwie byłoby większą karą ? Dla mnie czy dla Ciebie? - Stonowany głos, chłodny, nie wyrażający jakichkolwiek uczuć poza może delikatną nutą ironicznej swobody dotarł od strony fotela.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Zupełnie nie rozumiała co się dzieje... Gdzie była, kim był mężczyzna z dzieckiem na kolanach... kim było dziecko... czuła się, jakby wszystko co działo się w jej przeszłości zniknęło... Pamiętała jedynie swojej imię. Ale gdzie była teraz? Wszystko wydawało się tak irytująco znajome, a jednocześnie uciekało jej zrozumieniu.

- Kk... kim jesteś? - Z trudem odnajdywała właściwe słowa w swym umyśle. - I... co to za... miejsce?

Prawda leżała tak blisko... Villemo potrząsnęła głową, próbując się skupić. Nie pomogło. Przekrzywiła głowę i spojrzała wprost w oczy czarnej żmii. Powinna się bać, lecz nie czuła strachu. Jej umysł wypełniała pustka, w której Villemo za wszelką cenę starała się odnaleźć sens tego wszystkiego. Skoro nie mogła, mężczyzna obok łóżka musiał jej w tym pomóc.

- Kim jesteś? - powtórzyła pytanie i tym razem jej głos brzmiał stanowczo.
Vesper
Rasa:
Profesje:

Post autor: Vesper »

- Kim jestem? A może raczej kim byłem.

Odpowiedział bardzo spokojnie, powstając z subtelną gracją z fotela wraz z trzymanym pewnie dzieckiem na ramionach. Jedno spojrzenie wystarczyło, by czarny gad rozpłynął się, udając się na spoczynek do niematerialnej przestrzeni. Mężczyzna przybył kilka kroków. Z zagadkowym spokojem przyklęknął przy kobiecie. Ułożywszy dziecko u jej boku odszukał jej dłoni, by spleść ją ze sobą w uścisku. Jego oczy przepełnione były mieszaniną smutku... smutku i płomiennej radości zarazem.

- Nawet nie wiesz, jak wiele czasu poszukiwałem was. Każda upływająca chwila z niewiedzą o waszym stanie była dla mnie wiekiem tortur, a gdy Ciebie ujrzałem... ty obdarzyłaś sercem innego.

Słowa wymawiał spokojnie, acz każde przesycone było nieobjętą potęgą silnych emocji. Dziecko spało wtulając się teraz w Villemo.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Po kręgosłupie Villemo przeszedł dreszcz. Nagle, jakby za dotknięciem magii wszystkie jej myśli stały się jasne i klarowne. Wspomnienia powróciły i tłumiąc w niej wszelką pustkę zalały potokiem uczuć. Od zaskoczenia i tęsknoty, przez niepokój i strach, aż po fale szczęścia i wodospad dawnej miłości. Przełknęła ślinę, a w jej oczach pojawiły się łzy. Teraz wiedziała... obok niej leżała Raia, mała istota, którą nosiła pod sercem, o którą tak walczyła, za którą chciała oddać własne życie, to przecież dla niej znosiła trening i naukę, to dla niej sprzymierzyła się z tymi, którzy zwalczali demony... I to on ją tam wprowadził... Chyba chciałaby nie pamiętać. Spojrzała na dłoń zaciśniętą na jej palcach... To było niemożliwe, przecież nie żył, przecież widziała, na własne oczy. A teraz miałby wrócić, jak? Jakim cudem? Dziewczyna podniosła głowę, by spojrzeć na twarz mężczyzny. Po policzkach spływały jej strumienie łez.

- Ve...sper... ttto... to... nie... możliwe - jeszcze nigdy tak się nie czuła, nigdy. Nie wiedziała, czy serce jej rozdarto na dwoje, czy też zaleczono ranę po jego stracie. Wyglądał jak on, mówił jak on... A jeśli to była iluzja...

- Przecież Ty... nie.. nie... Zabiłam Lie... chciała... Nie mogłam zostawić jej Raii... Ja widziałam jak... umierasz - Villemo wybuchnęła płaczem, po raz pierwszy od bardzo dawna. Nic nie mogła na to poradzić. Znów była zdezorientowana, ale tym razem inaczej, nie było pustki, tylko wielki chaos uczuć...
Vesper
Rasa:
Profesje:

Post autor: Vesper »

Łzy, nigdy nie wzbudzały w nim litości. Zawsze potrafił je znieść, zrozumieć, zbyć. Ale nie te. Przezroczyste krople mknące po tych delikatnych kobiecych policzkach niosły ze sobą inną, większą potęgę. Coś poruszyło jego wnętrzem. Rozpoczęło bój z gniewem i goryczą. Uczucie zwalczało uczucie. Starał się nie odkryć swej wrażliwej strony, lecz jego oczy zdradzały jej wszystko. Znała jego przeżycia, mimo że nie korzystała z żadnej sztuczki. Trwał jeszcze tak krótką chwilę, przyglądając się jej podczas wewnętrznych zmagań. Z głośnym westchnieniem ulgi zbliżył się do niej obejmując ją ramieniem. Potrzebował tej bliskości ciał skazanych na tak długą rozłąkę. Jego polik zetknął się z jej. Zamknął oczy, oddając się rozkoszy tego symbolicznego powitania, a zarazem aktu uległości wobec potęgi miłości.

- Zamknięty w klatce otchłani i nicości, tylko pamięć o Tobie pozwalała mi trwać. Tylko pamięć zapachu, dotyku, wyglądu zachowała moje zmysły. Wiesz, że dopóki wy żyjecie, pokonam wszelkie granice by być przy was.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Villemo pochyliła się, a jej łzy wsiąkały teraz w jego ramię. Jej szloch rozpłynął się po komnacie. Był prawdziwy, realny, żył, nieważne jakim cudem. Istniał i mimo wszystkiego co się wydarzyło, nie zapomniała. Wspomnienie o nim ciągle żyło gdzieś głęboko w jej sercu. Wmawiała sobie, że widząc Raię wspomnienia nie wracają, tak bardzo w to wierzyła, tak bardzo pragnęła w to wierzyć, prawda jednak leżała zupełnie gdzie indziej. W każdej chwili tęsknoty za kimś kto by zrozumiał, kto nie byłby niczym głaz, myślała właśnie o nim. A uśmiech małej Rai nieustannie przypominał jej o przeszłości. Na nic zdały się próby jej odrzucenia, teraz powróciła ona ze zdwojoną siłą. Villemo nadal nie mogła uwierzyć, choć czuła jego ciepło, jego bliskość, wszystko zdawało się być snem, nie potrafiła tego pojąć. Powinna zastanawiać się gdzie jest, jak się tu znalazła, ale nie umiała o tym myśleć, bo czy było to ważne, w obliczu spotkania osoby, która kochała nawet kiedy przekonana była, że nie żyje, nawet jeśli wydawało się, że jest inaczej. Świat kobiety w jednej chwili zmienił się diametralnie.

- Jak to możliwe? - wyszeptała przez łzy, jakby nieco spokojniejsza.
- Przecież widziałam jak Twoje ciało zmienia się w pył... Zabiłam ojczyma, nie mogłam tego znieść... A kiedy matka zabrała Raię... Jak to możliwe? - powtórzyła.
Vesper
Rasa:
Profesje:

Post autor: Vesper »

- Nie jesteśmy tylko pustymi skorupami, moja droga. Ciało można odbudować, a ty mi dałaś siłę by utrzymać swą duszę.
Odsunął się od niej na długość ramion. Dłonie jednak dalej zaciskał na niej, nie chciał jej stracić. Już nigdy więcej. Delikatny uśmiech rozpromienił jego zwykle poważną twarz. Otworzył usta... ale nie wiedział co rzec. Mimo że miał więcej czasu na przygotowanie się do tej chwili, zaniemówił. Emocje w jego wnętrzu rozszalały się niczym huragan. Blask księżyca wpadał przez okiennicę do środka. Z oddali dobiegał cichy odgłos świerszcza, zagłuszany przez trzaskające ognisko.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Zmrok zapadł tak szybko. Srebrne promienie wschodzącego księżyca, mieszały się teraz z odległym blaskiem już zaszłego słońca. Świata nie wypełnił jeszcze całkowity mrok, a jedynie szarość rozświetlona dwiema kulami, które nigdy nie będą mogły się spotkać, a jedynie ich blade promienie żyć będą wspomnieniami o wzajemnym blasku. Zwykle zmrużone, wąskie oczy Villemo, wyglądały teraz jak dwa szmaragdy w kształcie kropel rosy. Błyszczące ze szczęście i mokre od łez. Jego dotyk był taki prawdziwy, a jednak ciągle nie mogło dojść do niej, że świat wokół jest realny. Trwali tak chwilę w milczeniu przyglądając się sobie, jakby oboje nie mogli uwierzyć we własne istnienie. Ogień w kominku trzaskał cicho, za oknem do pierwszego świerszcza dołączyły kolejne, by rozpocząć swój wieczorny koncert, by swoją muzyką dać znać początek nocy. Słońce nie dawało już nawet najmniejszego promienia, przez wielkie okno wpadały już tylko srebrne fale opromieniając dwie stęsknione dusze. Blask księżyca i ognia rozświetlały komnatę, która trwała w zawieszeniu, jakby poza nią nie istniało nic ważniejszego. Świat ich obojga w tej chwili wyznaczała granica bliskości, dalej niż na wyciągnięcie dłoni istniała jedynie pustka. Villemo uśmiechnęła się przez łzy, które nadal powoli spływały jej po policzkach. Jej czy oderwały się na moment od jego postaci i teraz spoglądały na śpiącą obok dziewczynkę. Ta mała istota zadziwiająco dobrze znosiła zmiany, gorzej było z jej mamą, która w tej chwili pragnęła by czas się zatrzymał i choć tej zmiany nie spodziewała się, to mimo wydarzeń z bliskiej przeszłości z całych sił pragnęła by była ona prawdą, a nie jedynie snem.

Villemo powoli i delikatnie wzięła śpiącą Raię w ramiona i kiedy dziewczynka leżał już wtulona w matkę, wzrok Nemorianki powrócił na postać z jej wspomnień. Nie mogła powstrzymać ani łez ani uśmiechu, i choć wewnątrz czuła swego rodzaju rozdarcie, w tej chwili nie chciała o nim myśleć. Chciała by wszystko było jak dawniej, jakby nie było dla niej tych lat spędzonych w samotności, jakby nie było obozu, i powrotu do Otchłani, jakby wszystko działo się tego dnia, w którym musiała uciekać.

- Jest taka jak Ty - wyszeptała Villemo, rozmiłowana w jego spojrzeniu. - Nie boi się nikogo ani niczego, w przeciwieństwie do jej matki - dodała, a uśmiech na jej ustach zbladł. - Zawsze kiedy patrzyłam na jej uśmiech, widziałam Ciebie, choć tak bardzo chciałam wymazać Twój obraz z pamięci... od kiedy tylko po raz kolejny wzięłam ją w ramiona, nie dawała mi zapomnieć... Udawałam, że jest inaczej... udawałam przed wszystkimi, zwłaszcza przed samą sobą...
Vesper
Rasa:
Profesje:

Post autor: Vesper »

- To wszystko... to jest tak bardzo skomplikowane. Zapomnijmy o tym... zapomnijmy o tym co było. Mamy dom, mamy siebie. Nie musisz się więcej bać.

Był spokojny. Radość sprowadziła w końcu spokój na jego duszę. Jednak spokój przyniósł też trzeźwe myślenie. Odrywając wzrok od jej twarzy, zaczął głosem bardzo poważnym, w którym ponownie zaczął gościć chłód. Niepokojące myśli o krzywdach i strachu, jaki mogła odczuć jego kochana rzuciły cień na jego lico.

- A jeśli ktoś cię skrzywdził, wskaż go. Dokonam zemsty w naszym imieniu.
Natura, wyczuwając jakby chwilę, zamilkła. Świerszcze ucichły. Jedynie spokojny wiatr poruszał raz po raz, delikatnie gałęziami drzew.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

- Nie chcę się już na nikim mścić... Za dużo było mojej zemsty. Ojczym nie żyje, matka też... - westchnęła. - Ale pewnie wiesz to wszystko. Moje ręce widziały za dużo krwi. Nie chcę żeby Raia wiedziała, nie chcę żeby myślała o mnie jak o mordercy. Też chciałabym zapomnieć... Ale nie wiem czy potrafię, bo przecież dla niej zrobiłabym to wszystko jeszcze milion razy, byle tylko była wolna. - Przerwała, a w pokoju zapadła cisza, chciała powiedzieć coś jeszcze, ale bała się. Bała się odpowiedzi na swoje pytania, bała się jego gniewu, on też chciał zapomnieć.

- Wiesz to wszystko, prawda? Skoro wiedziałeś gdzie jestem, skoro wiedziałeś, że jest ze mną Raia... Ale ja... ja nie wiem nic o tym, co działo się z Tobą... Nie wiem, jakim cudem tu jesteś... Vesper... nie wiem nawet gdzie jestem... Wiem, że chcesz zapomnieć, ja także, ale ciągłe pytania bez odpowiedzi wcale mi w tym nie pomogą. Chciałabym wiedzieć... Proszę... Skoro to nasz dom, to miło byłoby wiedzieć, gdzie jest... - dodała.
Onyxia
Rasa:
Profesje:

Post autor: Onyxia »

Zanim Villemo zdążyła zadać drugą serię pytań, do komnaty weszła ubrana na czarno kobieta. Rysy jej twarzy były podobne do Vespera, tak samo wyostrzone, chociaż łagodziła je kobieca uroda. Przy pasie miała wąski, złoty miecz w kształcie kobry. Długa spódnica Onyxji była połyskliwa i zwiewna, ale wystające spod niej wysokie, skórzane buty z klamerkami robiły bardziej drapieżne wrażenie. Górę stroju stanowił dopasowany skórzany stanik z dopiętymi, zwiewnymi rękawami, które miały rozcięcia po całej długości i były spięte na nadgarstkach zlotami bransoletami.
Uśmiechnęła się do brata i odgarnęła opadającą na bok grzywkę.
- Witajcie - powiedziała krótko i spojrzała na kominek, a w nim zaraz ogień buchnął żwawiej trzaskając i sypiąc iskry.
Podeszła do łoża i stanęła za Vesperem, po czym położyła mu dłoń na ramieniu, ale jej piwne oczy utkwione były w Villemo. Postanowiła złożyć wyjaśnienia za brata, bo zauważyła, że wciąż jest mocno wzruszony.
- Znajdujemy się w posiadłości naszej rodziny, którą wybudowaliśmy z Vesperem na równinach Drivii, po jego powrocie. Najbliższe miasto to Demara. Stąd prowadziliśmy poszukiwania was obu. - Zerknęła z ciepłym uśmiechem na dziewczynkę, która była jej bratanicą.

- Vesper istotnie zginął, ale część jego jaźni połączyła się z wężem i na całe szczęście nikt go tam nie wyczuł przede mną. Odtworzenie go do cielesnej postaci zajęło nam dużo czasu, ale szczęśliwie się powiodło i teraz Vesper i jego pupil są znów dwiema odrębnymi istotami. Ledwo wrócił do sił, a już włożył je wszystkie w to by cię odzyskać. Namierzenie was zajęło dużo czasu. Proszę powiedz, co to było za miejsce, że nie wykrywała was zwyczajna magiczna sonda?
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Przestraszyła się widząc nieznajomą, jej awers do obcych nie ustępował nawet w takiej chwili. Miała przy sobie Vespera i była w domu, a jednak pojawienie się kobiety przyprawiło ją o niepokój. Kiedy jednak podeszła bliżej i przyjrzała się jej, zrozumiała kim jest. Takie oczy miała tylko jedna rodzina. Fakt spokrewnienia z mężem uspokajał jej duszę, a i niepokój stał się mniejszy. Kobieta, jak na Nemoriankę przystało, była piękna i pewna siebie. Nie wydawała się być charakterystyczną przedstawicielką ich rasy. Nie bił od niej wszechobecny w Otchłani egocentryzm. Villemo instynktownie otuliła Raię mocniej ramionami, wysłuchując opowieści kobiety. Była... wielce konkretna, mąż zapewne w swych wyjaśnieniach byłby bardziej delikatny i mniej rzeczowy, tak więc Villemo w gruncie rzeczy cieszyła się, że odpowiedziała kobieta.

A więc byli na Równinach Drivii, daleko od Jadeitowego Wybrzeża, może to i lepiej, szybciej zapomni, nic nie będzie przypominało. Tu miał być jej dom, miejsce z dala od bolesnych wspomnień. Wyglądało na to, że tym razem na dobre ma zacząć nowe życie. Villemo odwzajemniła uśmiech kobiety, wydawała się... przyjazna. Odmienna od niej samej, ale mimo wszystko jakby podobna. Nie wiedziała jeszcze w czym, po prostu to czuła. Może to właśnie jej konkretna odpowiedź skłaniała Villemo do takiego myślenia, sama nie lubiła owijania w bawełnę i niepotrzebnych, zbędnych słów.

Ostatnie pytanie zaskoczyło Villemo. Nie wiedziała, czy chce na nie odpowiedzieć, czy chce mówić o tym teraz, w tej chwili. Jej wzrok powędrował na Vespera, a w oczach jej dostrzec można było nieme pytanie. Mężczyzna nie odpowiedział, wstał powoli, pochylił się i wyciągnął Raię z ramion matki.

- Chcę zapomnieć - rzek. ł- Ale Tobie lżej będzie, jeżeli z kimś porozmawiasz. Zostawiam Ci Onyxię, jej możesz zaufać - dodał składając pocałunek na włosach żony, po czym wyszedł z pokoju, zostawiając kobiety same.

Villemo nie wiedziała co rzec. W powietrzu ciągle wisiało pytanie o magię owianą miejscem jej poprzedniego pobytu. Nie wiedziała, czy powinna je pamiętać, czy zapomnieć, czy mówić o nim, czy nie. Nie wiedziała, czy chcę pamiętać jego. Przecież teraz powinna skupić się na kimś innym, ale przecież... nie dało się zapomnieć kogoś... kogo... chyba się kochało. Tak, nie wiedziała czy to była miłość, wtedy była tego pewna, a teraz... teraz wszystko się zmieniło i bała się używać tego słowa wobec rycerza. Vespera znała, wiedziała jaki jest, wiedziała, że może powiedzieć mu wszystko, że może zaufać jemu, jego przyjaciołom i istotom mu podległym. Z rycerzem było inaczej, ufała tylko jemu, jego otoczenie było dla niej wrogie i bała się go. Poza tym, uświadomiła sobie, ze tak naprawdę go nie znała, pokochała go za to, że jako jedyny okazał troskę. Nie wiedziała co lubi, co kocha, czego nienawidzi... prócz demonów. Tak mało o nim wiedziała i teraz bała się przeszłości. W końcu zdradziła Vepsera, nie miała pojęcia, że żyje, ale mimo to, czuła, że dopuściła się niewierności. To i milion innych rzeczy męczyły jej serce. Mężczyzna miał rację, potrzebowała z kimś porozmawiać.

- Miło mi Cię poznać, ale tak naprawdę nie wiem kim jesteś... Masz takie oczy jak Vesper... - rzekła do kobiety, nie mogła zwierzyć się komuś obcemu, choć czuła, że powinna jej zaufać, nie tylko ze względu na słowa męża. Sama bowiem czuła, że czarnowłosa dziewczyna jest kimś, komu może opowiedzieć o przeszłości. Rozum jednak domagał się od Villemo odpowiedzi na wszelkie nurtujące pytania odnośnie nieznajomej.
Vesper
Rasa:
Profesje:

Post autor: Vesper »

Opuścił pokój spokojnie, obdarowując swą ukochaną uśmiechem. Mimo że jego dziecina, spoczywająca na ramionach, pozwalała mu co jakiś czas oderwać się o trosk, jego umysł cały czas zakłócały obawy i niepokoje związane z tym drugim. Przebył niewielki kawałek korytarza, ostrożnie otwierając drewniane, ozdobione licznymi rytami drzwi. Rai'a już zdołała usnąć. Jej pokój nie wyróżniał się niczym specjalnym, poza umeblowaniem wskazującym definitywnie na pokój dziecięcy. Przy ścianie ustawiona została kołyska z mahoniu. Tuż przy niej kilka szafek o podobnej barwie. Rogi mebli zostały specjalnie wyprofilowane, by pomniejszyć ewentualny skutek kolizji dziecka z ich zakończeniami. Ułożył dziecko w kołysce, przykrywając dwoma kocami, jednym o barwie czerni, drugim czerwieni. Poświęcił chwilę na obserwacje jej delikatnego oddechu. Potem powstał zmierzając do okna. Uchylając lekko okiennice wyjrzał na podwórze.

Dwór miał jedno piętro, nie licząc strychu. Budowany był w nowoczesnym, bardziej artystycznym stylu. Drzwi przyozdobione zostały kolumnadami. Każde z okien wytykało niczym język parapet z wyrzeźbionymi przeróżnymi symbolami. Ściany zachowane były w barwach bieli i szarości. Dach składał się z czarnych dachówek. Całość otaczał wielki ogród kończący się przy linii lasu. Krzaki oraz drzewa, zadbane acz nie poustawiane w żadnym większym szyku, przywodziły na myśl bardziej naturalną polanę, niźli oswojony park. Wyróżniający punkt stanowił pagórek, na którego szczycie zakorzenił się potężny i rozłożysty dąb.

Vesper przyglądał się przez jakiś czas swojemu dziełu, chcąc oczyścić myśli, jednak nie za bardzo potrafił. Z odsieczą przybyło mu szczekanie psów myśliwskich, które przebudziły się, zapewne czując woń zbliżającego się zwierzęcia.
Onyxia
Rasa:
Profesje:

Post autor: Onyxia »

Przyglądała się Villemo z powściągliwym, ale szczerym uśmiechem. Dostrzegała jej niepewność i współczuła jej zagubienia, które malowało się na licu nemorianki.
„Sprawia wrażenie jakby myślała, że to tylko sen” pomyślała obserwując jak bratowa tuli do siebie dziecko, a potem z niepewnością powierza je mężowi.
Onyxję tknęło niespokojne przeczucie, gdy Vesper powiedział, że pragnie o czymś zapomnieć. Znała brata i wyczuwała w jego tonie nutkę bólu. Odprowadziła mężczyznę wzrokiem, a jej uśmiech przygasł. Zdała sobie sprawę, że nie powiedział jej wszystkiego. Zaraz potem upomniała sama siebie, że przecież małżonkowie mają prawo mieć swoje tajemnice.

W odpowiedzi na pytanie Villemo znów uśmiechnęła się, by dodać jej otuchy. Przysiadła na skraju łóżka i założyła nogę na nogę. Czuła się swobodnie w swoim domu.
- Jestem siostrą Vespera – odpowiedziała krótko. - Nie musisz mi nic mówić, jeśli to coś, co powinno zostać pomiędzy wami. Zapytałam z ciekawości. Musisz nam wybaczyć, że ściągnęliśmy cię tutaj bez twoich bagaży. Vesper przygotował cały dom na twój powrót. Starałam się mu doradzać jako kobieta, ale nie obrażę się jeśli nie spodobają ci się moje zakupy…
Zawiesiła głos i zatopiła wzrok w szmaragdowych oczach Villemo. Westchnęła cicho.
- Już widzę, że w doborze strojów zdecydowanie zbyt mały nacisk położyłam na zieleń. Pięknie będzie ci także w fiolecie. Wybacz… - zaśmiała się swobodnie. – Jestem śmiała, ale traktuję cie jak siostrę. Nie było dnia, byśmy nie rozmyślali i nie rozmawiali o tobie. Nie mogę się doczekać wspólnego wyjazdu na zakupy do Demary.
Zablokowany

Wróć do „Równina Drivii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość