Równina DriviiNa przekór utartym szlakom

Wielka równina słynąca przede wszystkim z trzech jezior. Legenda głosi, że trzy siostry Cara, Sitrina i Doren - księżniczki Demary, córki króla Filipa miały zostać wydane za książąt Elisji, Fargoth i Serenai by utrzymać pokój pomiędzy krainami. Jednak żadna nie chciała zostać zmuszona do małżeństwa Księżniczki uciekły więc na północ kraju i nigdy już nie wróciły. Legenda głosi, że stały się one Nimfami i każda objęła panowanie nad jednym z jezior.
Zablokowany
Elleanore
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Na przekór utartym szlakom

Post autor: Elleanore »

Początek podróży

        Zachód słońca szybko przeistoczył się w noc. Księżyc jasno przyświecał, jedynie sporadycznie skrywając się pośród chmur. Dla niektórych pora wymarzona na romantyczny spacer, dla innych na łowy. Srebrna łuna majaczyła między gałęziami urokliwie rzucając cienie. Cichy szelest liści poruszanych wiatrem lub głosy nocnych mieszkańców ruszających w swoje terytorium, były jedynymi dźwiękami niosącymi się w okolicy. Wilkołakowi zaś przeszkadzało zarówno piękne księżycowe światło, przez które będą doskonale widoczni na nieosłoniętych drzewami przestrzeniach, jak i sam pomysł gonienia za jakimś demonem.
        - Mam nadzieję, że dzieciak wie dokąd idzie - marudził w myślach Luca. Od pierwszego momentu, gdy tylko Deganaan ruszył przed siebie, a oni w ślad za nim, wilk nie opuszczał nawet jednej okazji by wyrazić swoje niezadowolenia. Wilka drażniło poszukiwanie samo w sobie. Irytowało go poleganie na jakimś nieznanym człowieczku i naprawdę wściekał się, iż szli pieszo zamiast kulturalnie zaplanować podróż i wyruszyć powozem. Wędrowali jak jacyś tropiciele. On sam zmieniłby się w wilka i nie wątpił, że znacznie szybciej odnalazłby poszukiwanego jak i sprawniej pokonałby drogę. On był łowcą, ale szefowa... Co tu robiła Elleanore? Jej zadania nie polegały na ściganiu po lasach czegokolwiek. Wampirzycy chyba jednak to nie przeszkadzało. Szła bez problemu utrzymując tempo narzucone przez młodego mężczyznę. Co jakiś czas rozglądała się uważniej po lesie, dużą część drogi jednak zatopiona była we własnych myślach, do których wilkołak nie miał dostępu.
        - Również mam taką nadzieję - odparła spokojnie, nie przejmując się ciągłym marudzeniem towarzysza. - To nasz jedyny ślad i mam zamiar go sprawdzić - dodała łagodnie, na wszelki wypadek gdyby Luca znów chciał stroić fochy.
Zmiennokształtny zmrużył oczy i zacisnął szczęki, wyraźnie walcząc ze stopniową utratą cierpliwości. Najchętniej nawtykałby Ell jak mocno zawiódł się na jej roztropności i jak mocno sprzeciwia się całej eskapadzie, jakby to Leonore była tego nieświadoma. Na osobności pewnie by tak zrobił. Dzisiaj ograniczył się do kilku głębszych wdechów. Pytania, które krążyło w jego jaźni od momentu gdy opuszczali Maurię już nie był w stanie sobie odpuścić.
        - Co w nim tak ważnego? - zapytał bynajmniej nie kryjąc niezadowolenia.
        - Przeszłość - nieodmiennie bez złości odparła Elleanore biorąc wilka pod łokieć. Mężczyzna popatrzył na wampirzycę szukając w jej twarzy jakiejś podpowiedzi. Odpowiedzi na te wątpliwości nie dostrzegał. Twarz Ell pozostawała bez wyrazu a oczy chociaż czujne jak u drapieżnika, jakby nieobecne. "Przeszłość" - to się dużo dowiedział. Jeśli ktoś żył całe millenium to przeszłość stanowiła bardzo szerokie pojęcie. Co takiego miał w sobie ten posążek, że Elleanore porzuciła obowiązki biorąc urlop na czas nieokreślony i wybrała się na pieszą wycieczkę z człowieczkiem za przewodnika? Luca westchnął zrezygnowany i spojrzał na młodzieńca idącego z przodu.
        - Masz jakiś dokładniejszy pomysł, czy spacer do Fargoth to cały twój plan? - odezwał się jak zawsze zgryźliwie.
Awatar użytkownika
Deganaan
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Deganaan »

Poprzedni rozdział

Deganaan nigdy nie narzekał na trudy podróży. Przyzwyczaił się do tego, że życie bije go po twarzy na każdym kroku, a jeśli na chwilę przestaje, to tylko po to, żeby wziąć większy zamach. Jednak towarzystwo wilkołaka było jakby gorzkim żartem. Bez przerwy prychał i sapał, aż wreszcie się odezwał.
- Mam - odparł krótko młodzian, po czym przyspieszył kroku. Co prawda nie posiadał dokładnego planu, a bardziej jego zarys. Dotrą do Fargoth, gdzie rzekomo przebywa Rahvi. Odnalezienie piekielnego w mieście nie powinno należeć do najtrudniejszych. A potem go zabiją. Prostota sama w sobie. Miał tylko nadzieję, że ów bibelot, za którym goni wampirzyca rzeczywiście znajduje się w rękach Ducha. "Może trzeba było poczekać na tego czarodzieja...", zastanawiał się. Teraz już było za późno, a Fargoth było bliżej niż dalej. Czując na sobie wzrok Luci westchnął głośno.
- Rahvi należy do wyjątkowo wrednych piekielnych. Jest jednym z tych, którzy najpierw obiecują, dają namacalne dowody swych obietnic, a potem odbierają ci wolę, duszę... wszystko. Jest również Duchem, chociaż myślę, że ta nazwa niewiele wam mówi. Dotychczas udało mi się zabić dziesięciu Duchów, Rahvi będzie jedenasty. Żeby go dorwać musimy użyć podstępu. Dlatego jak bardzo cię nie lubię, tak twoja obecność tutaj jest... szczęśliwa - ostatnie słowa skierował wprost do wilkołaka. - Posłużysz nam za przynętę. Rahvi szuka naiwnych głupców, pragnących władzy i siły. Nadasz się. Zadanie nie będzie trudne, będziesz musiał tylko przyjąć od niego miecz i nie dać się zabić. Myślę, że się nadasz.
Elleanore
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Elleanore »

        Pomijając krótkie telepatyczne rozmowy z wilczym towarzyszem, Elleanore milczała. Wampirzycę pochłaniały własne rozmyślania i chociaż nie traciła uwagi z otoczenia, to widać było, że dzieli ją z czymś jeszcze. Ell pogrążona była w fali wspomnień związanych z powstaniem posążka, jego utratą oraz poszukiwaniami. Odkąd tylko usłyszała o aukcji, przeszłość nie dawała wampirzycy spokoju. Nikt nie odciągnąłby kobiety od obowiązków obietnicą przygód czy podróży, a wystarczyła wzmianka o figurce, by Leonore prawie dosłownie rzuciła wszystko i podążyła wątłym tropem. Tak samo teraz, zdesperowana by odzyskać artefakt ruszyła z nieznanym młodzieńcem, nie zastanawiając się nad wieloma kwestiami. Było dokładnie jak w uważał Luca, nieumarła zachowywała się jakby nie do końca była sobą.
        Tym bardziej wilkołak uznał, że powinien przejąć dowodzenie, a przynajmniej część związaną z rozsądnym planowaniem. Już dawno powinni byli się naradzić, ustalić plan działania, najwyraźniej na szefową nie miał co liczyć, wreszcie więc sam odezwał się do młodzieńca. Słysząc, że chłopak "ma plan" odczekał chwilę mając nadzieję na więcej szczegółów. Reszta okazała się wcale nie bardziej jasna, ale były to jakieś konkrety, więc wilkołak darował sobie warknięcie i komentarz wobec złośliwości dzieciaka. Dla Elleanore mógł posłużyć za przynętę.
        Podczas gdy Luca ze stoickim spokojem przyjął dość ogólny plan łącznie z wystawieniem swojego życia na potencjalny szwank, wampirzyca wyraźnie się ożywiła i czujnie słuchała Deganaana.
Duch... oczywiście, że nic im to nie mówiło. Rasy, kasty czy specjalności piekielnych nie leżały w zakresie jej zainteresowań ni obowiązków. Miecz... znów przewijał się ten miecz. Prawdopodobnie jakiś artefakt, tyle potrafiła się domyślić. Czytając między wierszami, mogła też wywnioskować, że oręż ten szczęścia raczej nie przynosił czy to pośrednio, czy w bezpośredni sposób. Gdy jednak wampirzyca usłyszała wzmiankę o przynęcie, zmarszczyła nieznacznie brwi. Chłodny osąd zaczął powracać do umysłu nieumarłej hamując i wyciszając emocje, które jeszcze chwilę temu były przyczyną wszystkich decyzji. Elleanore jakby wreszcie wracała do właściwego stanu umysłu.
Co ona sobie myślała, że ruszy spacerkiem na polowanie na demony? Nie posiadała ku temu żadnego przygotowania, a jej jedynym atutem była rasa. O ile jednak ciężko byłoby ją uśmiercić nawet demonowi, a przyrodzone fizyczne atrybuty dalece przewyższały człowieka, głupotą było twierdzić, iż to wystarczy w starciu z czymś o czym nie miała pojęcia. Tym większą, że ryzykowała nie tylko swoje życie. Podczas gdy chłopak przyspieszył kroku, Ell zaczęła zwalniać powodujące pytające spojrzenie wilkołaka.
        Wampirzyca spojrzała uważnie na swojego towarzysza. Twarz wilkołaka nie wyrażała najmniejszych wątpliwości ani wahania, poza troską powoli malującą się na jego obliczu. Mężczyzna szedł dziarskim krokiem bez sprzeciwu godząc się zostać przynętą dla obcego człowieka a jego jedynym zmartwieniem była konsternacja Ell. Oczywiście wciąż pragnęła odnaleźć posążek, ale nie za wszelką cenę. To wystarczyło by kobieta zatrzymała się wywołując całkowite zdziwienie zmiennokształtnego.
- Masz rację chłopcze, nic mi to nie mówi - przemówiła spokojnie w stronę młodzieńca. - O ile więc polowanie z tobą niesie korzyści, nie zaryzykuję życia mojego człowieka. Tu się pożegnamy - ledwie zdążyła skończyć, a wilk zaczął wtrącać swoje trzy grosze.
- Bez sensu, rezygnujemy z figurki? - odezwał się w myślach. Najpierw włóczyli się po całym mieście ignorując rozsądek, a teraz Ell chciała się wycofać.
- Nie tym to innym razem - odparła wampirzyca, nie dając poznać jak wiele ją to kosztuje.
- A co jeśli to nasza jedyna szansa - kontynuował sprzeczkę. Ell nie potrzebowała takich argumentów. Ostatnie czego pragnęła to utrata artefaktu na rzecz piekielnych. Niemniej życie jednego z jej wilków było więcej warte niż cokolwiek innego.
Postawa zarówno wilka jak i wampirzycy nie dawała wielkiego pola do domysłów i nawet nie wiedząc co toczyło się w głowach ciekawej dwójki, nikt nie miałby wątpliwości, że właśnie rozpoczęła się kłótnia.
- Nie boję się - warknął coraz bardziej poirytowany Luca, a zwierzęcy warkot wydostał się też z gardła mężczyzny. - Dam sobie radę. - Chociaż w dobrej wierze i trosce, Ell poruszyła wrażliwą dla wszystkich samców strunę: insynuowała, że wilk mógł sobie nie poradzić, a przynajmniej on tak to odebrał. - Jeśli będzie trzeba, zginę, taka jest moja praca i dobrze o tym wiesz. - Odsłonił zęby w typowo wilczym grymasie.
- Wiem - odpowiedziała wcale nie przejmując się złością wilkołaka. - Ale... - Nie na żarty rozzłoszczony wilk nie dał dokończyć wampirzycy.
- Nie ma "ale". Nie jestem idiotą i wiedzę, jakie to dla ciebie ważne, idziemy!
- Nie, wracamy do domu. - Wilk aż się zapowietrzył i wyszarpnął rękę z objęcia wampirzycy wiedząc co ta planowała.
- Nie traktuj mnie jak dziecko, odzyskamy ten twój artefakt i dopiero wrócimy do domu. - Chociaż rozmawiali w myślach, wilk powoli przestawał się kontrolować i jego energiczna gestykulacja zaczęła ubarwiać i tak ciekawie wyglądającą scenkę. Właśnie wytknął Ell palcem, dla podkreślenia swojej racji.
- To nie zachowuj się jak dzieciak! - warknęła sama powoli tracąc cierpliwość. - Nie zaryzykuję wszystkiego kosztem przeszłości - zastrzegła wampirzyca, podczas gdy srebrne oczy ciskały gromy. Wilk spuścił wzrok, uciekając przed spojrzeniem kobiety. Jak tu za nią nadążyć, najpierw chciała iść jakby się właśnie wybierali na piknik chociaż wiadomym było, że będą ścigać demona, teraz nie chciała, gdy on wreszcie zaakceptował wyzwanie. W tej chwili Luca uznał, że cofa wszystkie pochlebne słowa, Ell była cholernie upierdliwą szefową.
- Mam być wsparciem nie zawadą - burknął jeszcze pod nosem, obruszony niedocenianiem jego zdolności do walki, wciąż jednak patrząc wszędzie, tylko nie w oczy nieumarłej. Wampirzyca położyła dłoń na policzku mężczyzny.
- I jesteś, to mi wspomnienia przytłumiły rozum - powiedział łagodnie.
Ujęła wilka pod ramię tym razem bez jego protestów, ale niezadowolenie nie opuściło twarzy zmiennokształtnego.
- Powodzenia chłopcze - powiedziała jeszcze z grzeczności i zniknęła razem z wilkiem.


Ciąg dalszy: Elleanore
Zablokowany

Wróć do „Równina Drivii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości