Równina DriviiCzerwone i czarne

Wielka równina słynąca przede wszystkim z trzech jezior. Legenda głosi, że trzy siostry Cara, Sitrina i Doren - księżniczki Demary, córki króla Filipa miały zostać wydane za książąt Elisji, Fargoth i Serenai by utrzymać pokój pomiędzy krainami. Jednak żadna nie chciała zostać zmuszona do małżeństwa Księżniczki uciekły więc na północ kraju i nigdy już nie wróciły. Legenda głosi, że stały się one Nimfami i każda objęła panowanie nad jednym z jezior.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Czerwone i czarne

Post autor: Yastre »

        Zachodzące słońce zabarwiło skraj nieba na pomarańczowo, a brzegi chmur obwiodło czerwienią i czernią. Nadal było dość jasno, jednak ten, kto jeszcze nie schronił się w mieście bądź przydrożnej karczmie, musiał się już pogodzić z nocowaniem pod gołym niebem. Zwłaszcza w takim miejscu jak to - sam środek niczego, można by rzec. Do najbliższego miasta był dobry dzień drogi, jak okiem sięgnąć nigdzie nie było widać żywego ducha. Trakt wił się między łagodnymi pagórkami porośniętymi bujną łąkową roślinnością - wiosna była akurat w pełni, wszystko kwitło, wszędzie latały owady przyciągane przez słodką woń kwiatów. W skupiskach krzewów słychać było nieustanny szelest, jakieś pochrząkiwania, ptasie trele - ot, zwierzęta korzystały z przychylności natury.
        W pobliżu traktu było trochę ciszej, różnica była jednak nie do usłyszenia dla przeciętnego zjadacza chleba. Drogą jechał pojedynczy wędrowiec, mężczyzna na koniu, któremu albo wyjątkowo się nie spieszyło albo sam nie wiedział, gdzie jest. Zachowywał się dość beztrosko jak na to, że miał spędzić noc w siodle, chociaż już na pierwszy rzut oka widać było, że jest raczej nawykły do wygód. Miał wyraźnie zaokrąglony brzuch, ubrania za drogie i za czyste, a ktoś z wrażliwym powonieniem poczułby bijącą od niego woń mydła i jakiś pachnideł. Yastre aż się w nosie zakręciło do tych zapachów. Nie pojmował, czemu miało to właściwie służyć - chmura zapachu nie maskowała jego właściciela, a wręcz zwracała na niego uwagę drapieżników, nie można było poczuć jego naturalnej woni, nie wysyłał więc żadnych sygnałów. Jak samicom mogło się coś takiego podobać? Poważnie…

        Krzewy porastające skraj gościńca zaszeleściły, spomiędzy gałęzi wyłoniła się sylwetka mężczyzny, który już na pierwszy rzut oka przypominał bandytę. Wysoki, dobrze zbudowany, z twarzą schowaną pod kapturem i chustą, w jednej ręce trzymał miecz, drugą zaś błyskawicznie złapał konia wędrowca za uzdę. Podróżnik nawet nie zdążył krzyknąć, gdy zostało w niego wycelowane ostrze.
        - Oddaj pieniądze, a nic ci się nie stanie - odezwał się zdecydowanym głosem bandyta. Zaskoczona i przestraszona ofiara nie umiała się poruszyć ani wydobyć z siebie głosu. Yastre wcale mu tego nie ułatwiał. Wpatrywał się w niego oczami, których źrenice były wąskie, prawie nie mrugał, a jego brwi były ściągnięte. Stał zupełnie nieruchomo, jeśli nie liczyć drgającej końcówki jego ogona. Gdy bez ostrzeżenie gniewnie syknął, podróżnik krzyknął wysoko ze strachu. To było tak strasznie niemęskie. Na dodatek po chwili zaczął coś bełkotać bez ładu i składu, gestykulować nerwowo. To był ten najgorszy typ człowieka, który w sytuacji zagrożenia dostaje małpiego rozumu i przestaje logicznie myśleć.
        - Sakiewka! - krzyknął poirytowany bandyta. Czasami taki prosty przekaz skutkował i ofiara na moment przytomniała. Tym razem jednak nie było tak kolorowo. Ktoś się zbliżał, Yastre poczuł obcą woń przywianą w chwili, gdy wiatr zmienił kierunek. Panterołak nie zamierzał odpuścić, chociaż spodziewał się, że wynikną z tego kłopoty.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

        Novus szedł wzdłuż gościńca, na tyle zagłębiony w las, aby nikt nie mógł go dostrzec. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, drzwi karczm i przydrożnych zajazdów zamykały się z trzaskiem, oznaczało to, że przyjdzie mu spędzić kolejną noc pod gołym niebem. Idąc tak w zamyśleniu nagle usłyszał przeszywający pisk - ,,to pewnie znów Raptus przestraszył się jakiegoś leśnego stworzonka" - pomyślał ze znużeniem. Mimo to ruszył w stronę traktu z dużą ostrożnością, stanął pod drzewem i rozejrzał się. Dostrzegł pulchnego, bladego jak płótno mężczyznę na koniu oraz celującego weń ostrzem napastnika, nagle dostrzegł, że bandyta ma ogon, zaklął cicho pod nosem. Zapomniał nasmarować się leśną esencją, więc nieznajomy na pewno już go wyczuł, ukrywanie się nie miało więc sensu. Wkroczył na gościniec zrzucając kaptur...

Widząc wyłaniającego się z lasu wynajętego człowieka Raptus nieco się uspokoił, ale wciąż widział przed sobą złowieszcze pobłyski stali, dlatego znieruchomiał w pełnym napięcia oczekiwaniu.
- Może to przedyskutujemy! - głos nowego przybysza rozdarł ciszę. - Posłuchaj, ten człowiek jest pod moją ochroną i nawet jeśli poderżniesz mu gardło, będę czuł się zobowiązany zrobić z tobą to samo, a uwierz mi, że potrafię się tym zająć. - To było już za wiele jak na nerwy kupca.
- Co ty wygadujesz, załatw go i tyle! - wrzasnął rozjuszony, ale szybko umilkł widząc twarde spojrzenia obu rozmówców, był jak dziecko, karcone za przerwanie dorosłym w rozmowie.
- Zastanów się, czy warto ryzykować życie dla tak nędznej istoty jaką jest ten człowiek. - Przy tych słowach podróżny poczerwieniał, ale już się nie wtrącał. - Poza tym - ciągnął Novus. - Jeśli odłożysz tę zabaweczkę, myślę, że mógłbyś dołączyć do nas przy posiłku.
- Tak, tak - skwapliwie potwierdził Raptus.
Cała okolica zamarła w oczekiwaniu na to co za chwilę miało się wydarzyć.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Panterołak kątem oka uchwycił ruch kawałek dalej, na gościńcu. Skierował wzrok w tamtą stronę, jego źrenice rozszerzyły się gwałtownie, a uszy pod kapturem poruszyły, układając się lekko do tyłu. Był gotów do konfrontacji. Powęszył chwilę, próbując uchwycić cechy szczególne mężczyzny, który wtrącił się do napadu, jednak oprócz tego, że ma do czynienia z młodym, zdrowym samcem, nie wyczuł niczego szczególnego. A i to, czego się dowiedział, widział na pierwszy rzut oka, nie zyskał więc żadnej dodatkowej wiedzy.
        Kupiec poruszył się w siodle, na co Yastre natychmiast obrócił na niego wzrok i przysunął ostrze jeszcze odrobinę bliżej jego szyi. Gniewnie zmrużył oczy. Trzymany za uzdę wierzchowiec zaczął robić się niespokojny, wyczuwając narastające napięcie i z pewnością czując też, że tuż obok niego stoi drapieżnik o wiele groźniejszy niż przeciętny śmiertelnik.
        - Sraty-taty! - Yastre odpowiedział ostro elfowi, który próbował z nim negocjować. Końcówka jego ogona drgała ostrzegawczo, wystarczył jeden nieostrożny ruch elfa i mogło dojść do walki. - Posiłek, jasne! Co mi dosypiesz? Wilczych jagód czy środków usypiających? Nie jestem głupi! Ale niech ci będzie, rzucę tę "zabawkę".
        Yastre cofnął uzbrojoną rękę, po czym obrócił miecz w dłoni i wbił go w ziemię, ani na chwilę nie puszczając przy tym uzdy kupieckiego konia. Elf nie mógł wiedzieć, że panterołak miecza używa tylko jako straszaka i dopiero bez broni stanowi śmiertelne zagrożenie. Z drugiej strony, Yastre nie mógł zignorować mężczyzny, który podawał się za ochroniarza - tacy z reguły są dobrze uzbrojeni, a on na dodatek miał łuk... Całe szczęście zarośla były blisko, wystarczyło w nie czmychnąć, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
        - Nadal mogę załatwić was obu - oświadczył panterołak bardzo pewnym siebie głosem. - Niech ten stary cap odda mi swoją sakiewkę, to każdy z nas pójdzie w swoją stronę i wszyscy wyjdziemy z tego cali i zdrowi. Nie zbiednieje, jak się podzieli.
        Yastre poklepał się po brzuchu, znacząco patrząc na kupca. Gdyby był pazerny albo bezwzględny, mógłby z tego grubasa zedrzeć pewnie dziesięciokrotnie więcej, ale zamierzał zadowolić się "byle czym", takim dobrodusznym bandytą był.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Po tych słowach nieznajomego kupiec usilnie starał się rozpłynąć w powietrzu, niestety przy jego gabarytach było to dość trudne. Natomiast Novus pochylił nieco głowę i zastanawiał się, jednocześnie nie spuszczając oka z, jak ich nazywali niektórzy ludzie, mieszańca. Przed chwilą Falion przesłał mu informację, że napastnik to... panterołak. Ta wiadomość oszołomiła elfa, ale zmusił się do zachowania spokoju. Teraz niepokój zastąpiło zaciekawienie, a nawet lekkie podniecenie - jeszcze nigdy nie spotkał tego rodzaju istoty. Nagle podniósł głowę i wybuchnął śmiechem, tak radosnym i życzliwym, iż każdy kto go słyszał musiał przyznać, że pochodzi z głębi szczerego serca.
- Widzę, że cię nie przekonam, więc dobrze. - Przy tych słowach odpiął sakiewkę od pasa i rzucił ją pod nogi panterołaka. - Masz tam równowartość tysiąca ruenów, czyli dokładnie połowę mojej zapłaty. Jeszcze jedno zanim się rozejdziemy: spotkajmy się w tym miejscu jutro o wschodzie, kiedy będę już prywatnie po pracy, bo musisz wiedzieć, że znajomość z takimi jak ty - położył nacisk na ostatnie słowa. - Jest dla mnie bardzo cenna. A teraz, jeśli nie jesteś zwykłym kłamcą, wypuść mojego towarzysza.
To powiedziawszy wszedł w gąszcz.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Paniczne reakcje kupca nie robiły na panterołaku póki co specjalnego wrażenia. Ważniejszy był ten elf, który najwyraźniej głęboko się nad czymś zamyślił. Gdy ciszę przerwał krystaliczny śmiech, Yastre syknął jak kot i wyraźnie spiął się do ataku, a futro na jego ogonie najeżyło się - tak niespodziewany dźwięk sprawił, że bandyta poczuł się zagrożony i zareagował instynktownie. Zaraz jednak zorientował się, że popełnił błąd, rozluźnił się i tylko patrzył na ochroniarza z zainteresowaniem. Osoba, która tak się śmieje, nie może być zła, tak mu się przynajmniej wydawało. No i jeszcze w końcu przystał na warunki panterołaka. Yastre było dość obojętne, kto sięgnie do kieszeni i spełni jego żądania - dostał swoją sakiewkę i był zadowolony. Spojrzał na leżący na trakcie mieszek, po czym podniósł wzrok na elfa. Skrzywił się pod chustą - nie był kłamcą, był uczciwy. Tak, tak, oczywiście - napadał, ale to się nie liczyło. Słowa jednak dotrzymywał zawsze. Jego spojrzenie przeniosło się na blade jak świeży śnieg oblicze kupca, po czym panterołak bez słowa puścił uzdę wierzchowca. Zwierzę podrobiło i odsunęło się od bandyty.
        - Rozsądna decyzja - odezwał się do elfa, po czym płynnym ruchem pochylił się, złapał za mieszek i swój miecz, a na koniec czmychnął w zarośla. Po chwili nie było po nim śladu, nie było widać gdzie pobiegł, nie zdradzał go też żaden szelest ani piski spłoszonych zwierząt. Kupiec został sam na trakcie i chyba przez moment nie mógł uwierzyć w to, ile miał szczęścia. Dopiero po dłuższej chwili dźgnął piętami boki swego wierzchowca i ruszył przed siebie.

        Yastre oddalił się na znaczną odległość od gościńca, nim zyskał pewność, że nie jest śledzony. Wysypał na rękę złote monety otrzymane od elfa i wpatrując się w nie, rozmyślał nad zasłyszaną propozycją. Teoretycznie długouchy zaproponował spotkanie i nie było powodów, by mu nie wierzyć, zwłaszcza gdy panterołak przypomniał sobie ten śmiech. Elf śmiał się ładnie, miło. No ale kto wie, co będzie czekało na Yastre, gdy już przyjdzie następnego dnia w tamto miejsce? Strażnicy? Treserzy? Yastre już był w cyrku, nie chciał tam wracać - wiedział, że tym razem jego życie tam byłoby o wiele gorsze. Ludzie lubili zmiennokształtnych tylko dopóki ci byli mali i słodcy, a gdy dorastali, stawali się wrogami, intruzami. No ale tamten elf nie wyglądał na takiego, który chciałby sprzedać panterołaka do cyrku. Tylko co miał na myśli mówiąc o "cennej znajomości"? Sfrustrowany Yastre aż zaburczał sobie pod nosem z irytacją - nie wiedział, co zrobić. W jego głowie rozsądek walczył z silną chęcią poznania kogoś nowego, kogoś miłego. Elf wyglądał na miłego i jeszcze ładnie się śmiał...

        Panterołak spał wysoko w koronie drzew, przez co obudziły go już pierwsze promienie słońca, wstał wcześniej niż wszystkie dzienne zwierzęta mieszkające wśród korzeni. Miał doskonały humor - szybko zeskoczył z gałęzi i przeciągnął się z jękiem w każdym możliwym kierunku, drapiąc przy tym pazurami korę drzewa, które było jego nocnym schronieniem. Podciągnął podtrzymujący spodnie pas i ruszył w kierunku, z którego przyszedł dzień wcześniej, liżąc sobie dłonie i myjąc nimi twarz, jak na kota przystało. Pogwizdywał sobie radośnie i przestał dopiero, gdy zbliżył się już do traktu. Tak przyszedł na miejsce spotkania, ale nie zamierzał się ujawniać. Zatrzymał się w bezpiecznej odległości, ukrył się i węszył, czekając na to, czy poczuje tylko znajomą już woń elfa, czy jeszcze kogoś.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Zaraz po tym jak odstawił Raptusa w umówione miejsce, Novus pognał na koniu do miejsca spotkania, rozłożył obóz, wyciągnął się na ziemi i zasnął. Rano zerwał się jeszcze przed pierwszymi promieniami poranka, zjadł coś w pośpiechu, a następnie zajął się pozbywaniem sprzętu, ukrył w obozie całą broń jaką miał, pozostawił nawet płaszcz i laskę oraz swoje sakiewki, specjalnie włożył obcisłe ubranie, aby było widać, że nie ma ukrytych pod nim śmiercionośnych broni. Załatwiwszy to wszystko poszedł rozluźniony na miejsce. Był pewien, że nawet jeśli nie przekonał panterołaka, to przynajmniej go zaintrygował. Kiedy już znalazł się w wyznaczonym miejscu, usiadł pośrodku traktu, wyciszył zmysły, a potem wsłuchał się w śpiew lasu. Po chwili podniósł się z ziemi, i ruszył prosto w stronę kryjówki zmiennokształtnego.

- Witaj! - wykrzyknął jeszcze z pewnej odległości. - Jestem Novus, zapewne masz do mnie wiele pytań, ale to zostawmy do czasu, aż znajdziemy się w obozie, wolałbym aby nikt nas nie podsłuchiwał - powiedział z przyjaznym uśmiechem. Wtem usłyszał dźwięk zwalnianej cięciwy, jego oczy rozszerzyły się w zdumieniu.
        - Na ziemię! - wrzasnął i pchną panterołaka w zarośla, samemu uskakując w bok. Niestety ułamek sekundy za wolno, grot strzały przeszył ramię elfa, ten szybko ją wyszarpnął, zerwał się na różne nogi i ocenił sytuację. Sześciu najemników - dwóch pilnujących kupca, oraz po dwóch na krańcach gościńca. Zobaczył, że jego nowy towarzysz skoczył w stronę tych po lewej. Rozluźnił mięśnie mimo bólu w prawej ręce i poczuł przepływ magii. Najpierw wyssał energię z rąk napinającego łuk wojownika eliminując go z walki. Prześliznął się pod szeroko rozstawionymi nogami drugiego, robiąc obrót pchnął pocisk energii z siłą, która pozbawiła napastnika przytomności. Spojrzał w stronę wozu - trzymał się już tylko jeden strażnik. Novus posłał krótką myśl, a zaraz potem z nieba zapikował Falion, który wręcz rozszarpał ofiarę szponami i dziobem, a potem pochwycił starającego się uciec handlowca i zadowolony zawlekł go do swego pana. Nagle wydał przeszywający, smutkiem wrzask, taki jak tylko jastrzębie trafią - jego jedyny prawdziwy opiekun leżał rozciągnięty na ziemi, a z jego ramienia sączyła się nienaturalnie srebrna krew. Ptak posłał kanonadę błagalnych dźwięków w stronę panterołaka, a przy tym wciąż przytrzymywał skamlącego i wijącego się Raptusa.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Panterołak od razu zorientował się, że elf dostrzegł jego kryjówkę, zaskoczyło go to odrobinę, ale nie zamierzał uciekać. Wstał i wyszedł mu naprzeciw, jak poprzedniego dnia zasłaniając twarz chustą, a na głowę zaciągając kaptur. To, że zdecydował się na spotkanie nie znaczyło jeszcze, że zaufał nieznajomemu. Przyglądał mu się czujnie, cały czas nasłuchując i węsząc. Dostrzegł, że elf nie ma przy sobie żadnej broni, a sposób jego poruszania się zdradzał przyjazne intencje. Wokół nie pojawiła się żadna obca woń, nie było słychać niczego niepokojącego, przez co Yastre odrobinę się rozluźnił. Przystanął kawałek od elfa, tak, aby to on musiał do niego podejść. Każde kolejne słowo wypowiedziane przez Novusa sprawiało, że panterołak rozluźniał się i przekonywał do niego. Elf miał dobre intencje i okazywał to na każdym kroku, przyszedł do bandyty bez broni, mówił przyjaznym tonem, a w jego oczach nie było widać fałszu. Yastre również przybrał przychylną postawę i zbliżył się odrobinę do Novusa, tak, by mogli się dotknąć. Wtedy oboje usłyszeli dźwięk zwalnianej strzały. Panterołak natychmiast się spiął. Więc jednak elf go oszukał! Był wabikiem, a jego towarzysze siedzieli gdzieś w zaroślach, czekając aż bandyta straci czujność i będzie go łatwo pojmać albo zabić. Jakim cudem ukryli swój zapach? Jakim cudem pozostawali tak bezgłośni? To musieli być profesjonaliści.
        Yastre nie upadł na plecy, ale pchnięty przez Novusa musiał asekurować się wszystkimi czterema kończynami. Elf zepchnął go z linii strzału? Na to wyglądało. Czyli jednak nie był z tamtymi w zmowie, czyli nie był wrogiem? Panterołak jak wcześniej szybko stracił wiarę w Novusa, tak teraz ją odzyskał. Zerwał się z zarośli, w które wpadł i wkroczył do walki. Nie wybierał świadomie ofiary, po prostu ruszył. Wystrzelono w niego kolejną strzałę, ale i tak chybiła celu - zmiennokształtny był za szybki i za zwinny, by dać się trafić łucznikowi, który strzelał na jego oczach. Zmniejszył dystans w mgnieniu oka, napiął mięśnie i skoczył. Już wybijając się skręcił tułów i pomagając sobie rękami, obrócił się podczas lotu. Dzięki temu kopnął jednego z łuczników w głowę z taką siłą, że ten padł nieprzytomny na trakt. Drugi przeciwnik sięgnął po długi nóż, aby walczyć w zwarciu. Daremny trud. Yastre uderzył go w nadgarstek i wytrącił mu broń z ręki, a kolejny cios zadany w sam środek klatki piersiowej wypchnął powietrze z jego płuc i również pozbawił go przytomności. Panterołak obrócił się w stronę pozostałych na placu boju ochroniarzy i kupca, którego widział poprzedniego dnia. Możliwe, by to ten grubas wszystko ukartował, bez wiedzy Novusa? W tym momencie to było nieistotne, Yastre ani przez chwilę nie zamierzał teraz tego roztrząsać. Wydał z siebie dźwięk podobny do ryku wściekłego lwa i rzucił się na tamtych. Jeden z ochroniarzy wyszedł mu naprzeciw, trzymając przed sobą półtorak. Zamachnął się i od razu zaatakował, panterołak z ledwością uniknął ciosu. Minął oponenta bokiem i skoczył mu na plecy, powalając go na ziemię. Przez moment szamotali się wśród pyłu gościńca, to Yastre był teraz w lepszej pozycji - siedząc na swoim przeciwniku miał więcej możliwości manewru. W końcu złapał go za rękę i szarpnął, wybijając mu bark. Krzyk bólu ochroniarza został brutalnie przerwany, gdy panterołak uderzył jego czołem o ubitą ziemię. Było po walce, Yastre jednak nadal czuł buzujące w żyłach hormony i adrenalinę, nadal był gotowy do ataku. Oprzytomniał, słysząc rozpaczliwy krzyk drapieżnego ptaka tuż za swoimi plecami. Jastrząb siedział na ramionach przerażonego kupca, spacyfikowanego dziobem i ostrymi szponami, a kawałek dalej leżał Novus. Elf był ranny, nie poruszał się. Yastre zaraz zerwał się i podbiegł do rannego.
        - Novus? - wezwał go po imieniu. - Novus?
        Panterołak nachylił się nad elfem. Kaptur spadł mu z głowy podczas walki, a teraz on sam zdjął z twarzy chustę. O ile Novus był przytomny, miał teraz dobrą okazję przyjrzeć się obliczu bandyty, na którym malowała się zadziwiająca troska pomieszana z niepokojem. Panterołak nachylił się do rany i powąchał dziwnie wyglądającą krew. Woń była wstrętna, jednocześnie żelazista jak to posoka, ale też dusząca jak woda bagienna. Trucizna. Yastre rozdarł ubranie wokół rany i bez wahania spróbował wyssać z niej jad. Udało mu się połowicznie, strzała przeszła na wylot, a niedawny wysiłek wzmógł przepływ krwi i sporo trucizny weszło już do krwiobiegu. Panterołak ucisnął ramię Novusa, aby tak bardzo nie krwawiło. Splunął zatrutą krwią.
        - Co mu zrobiliście?! - ryknął na kupca. Wyglądał przerażająco, usta i brodę miał umazane posoką, twarz zmarszczył groźnie, a ułożenie jego uszu i ruchy ogona świadczyły o tłumionej agresji. - Gadaj, bo jak on umrze, to cię zatłukę gołymi rękami!
        Yastre znowu spojrzał na blade oblicze Novusa. Uniósł go i oparł o swoje ramię, po czym ugryzł się w nadgarstek. Przysunął rękę do ust elfa, aby krew z rany spływała do jego gardła.
        - Pij, połykaj - mówił cicho. Nie wiedział, czy jego krew podziała jak antidotum, ale na pewno mogła wzmocnić elfa i pomóc mu wrócić do zdrowia, o ile nie było to nic zjadliwego. Musiał dowiedzieć się, co to była za trucizna, jeśli miał z nią walczyć jak należy.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Była tylko ciemność, słodka przynosząca ukojenie ciemność. Nagle elf dosłyszał przytłumiony głos, dobiegający jakby z wielkiej dali. Ktoś go wołał, ale on nie chciał wracać do udręk swojego ciała. Nagle poczuł jak coś ciepłego o metalicznym smaku spływa mu do gardła. ,,Krew, czyżbym został wampirem?" - ta myśl była niedorzeczna, ale pomogła wyrwać się z letargu, choć świadomość wracała powoli. Novus rozchylił lekko powieki, od światła słonecznego jego czaszka eksplodowała bólem, gdy mu przeszło zobaczył klęczącego przy nim panterołaka, który coś wykrzykiwał.

- Falion - wychrypiał głosem bardziej przypominającym upiora niż istotę żywą. - Leć po moje zioła i laskę, a ty - zwrócił się do zmiennokształtnego. - Nie pozwól mi zasnąć, choćbym nie wiem jak cię błagał. - Znał tę truciznę, sprawiała, że ofiara najpierw popadała w śpiączkę, a potem jej organy zaczynały się rozkładać, można było tego uniknąć jedynie poprzez zachowanie przytomności do czasu podania antidotum.

Jastrząb leciał z niewyobrażalną prędkością, wiatr przy nim był powolnym starcem, do przodu gnała go troska o opiekuna. Krajobraz przemykał w dole jak galopujący koń, minuty mijały, a obozu wciąż nie było widać, aż wreszcie pojawił się, ledwie widoczny wśród gęstwiny drzew. Ptak zapikował w dół, w locie złapał sakiewki i laskę z łuską smoka, a następnie zawrócił. Teraz miał wiatr w plecy, tak właściwe to w pióra, więc leciał jeszcze szybciej, szybciej niż kiedykolwiek był w stanie. To był najważniejszy wyścig jego życia.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Gdy Novus zaczął odzyskiwać przytomność, Yastre przestał poić go własną krwią. Oblizał ranę, a gdy elf skrzywił się na widok światła dziennego, przysłonił mu oczy dłonią. W głębi ducha się cieszył, w końcu elf był miły, szkoda, by miał zginąć w takiej walce.
        Panterołak wyglądał na zaskoczonego, gdy Novus wezwał imię swojego sokoła - był pewien, że to jego nazwał "Falion". W sumie czemu nie? Imię jak imię, mógłby i takiego używać. Całe szczęście w porę się zorientował, że elf miał kogo innego na myśli.
        - Jasne, jasne - zapewnił gorączkowo, gdy została mu wydana komenda. - Spokojna głowa.
        Gdy Falion zerwał się do lotu, Yastre chwilę patrzył za nim, aż nie zniknął mu z oczu gdzieś na tle drzew. Jak obiecał Novusowi, dbał, by ten nie zasnął. Wmusił w niego jeszcze trochę swojej krwi, bo póki płynęła, to czemu nie miał mu jej dać, w końcu chyba trochę pomogła, skoro pod jej wpływem elf odzyskał przytomność. Daremne były próby sprzeciwu, jeśli takowe by padły, Yastre był gotów zagadać Novusa na śmierć, a w razie czego mógł przemocą rozewrzeć mu szczęki. Oprócz tego panterołak gadał, gadał i gadał, aby zająć czymś myśli rannego, cały czas uciskał też jego ranę. Nie mówił o rzeczach ważnych, często powtarzał to samo - prośby, by nie zasypiał, by otworzył oczy, zwracanie uwagi na jakieś przedmioty wkoło, byle tylko zmusić Novusa do otwarcia oczu i skupienia się. Gdy powieki zaczynały mu ciążyć, Yastre szybko zweryfikował swoje metody. W trakcie mówienia pstrykał palcami przed twarzą elfa, czasami podnosił dosłownie na chwilę głos, prawie do krzyku. W międzyczasie kupiec widząc, że jastrząb już mu oczu nie wydziobie, a zmiennokształtny jest najwyraźniej bardzo zajęty, próbował czmychnąć. Niedoczekanie. Nie zrobił dwóch kroków w kucki, nim Yastre nie wylądował mu na plecach. Panterołak miał oczy naokoło głowy, ledwo dostrzegł ruch, a już puścił Novusa, zerwał się i jednym susem zaatakował kupca. Ten kwiknął z przerażanie, jak poprzedniego dnia.
        - Zostajesz! - krzyknął Yastre. - Nie ruszaj się, bo ci oczy wydrapię!
        Panterołak złapał kupca za kołnierz i zamachnął się dłonią uzbroją w długie paznokcie przypominające pazury. To był tylko straszak, nie zamierzał nikogo bić, ale poskutkowało - kupiec zaczął histerycznie łapać powietrze w płuca, a po chwili hiperwentylacja sprawiła, że stracił przytomność. Tyle dobrego, nie trzeba go będzie pilnować. Yastre rzucił go na ziemię jak worek ziemniaków, po czym szybko wrócił do rannego elfa. Miał stulone uszy, a na jego twarzy widać było zmartwienie.
        - Novus? - wezwał go po imieniu, trącając go w ramię. - Ej, Novus! Nie śpij! Ej, chcesz wiedzieć, jak mam na imię? Jestem Khan. Mogłem ci to powiedzieć, bo ten stary cap śpi. Hej, ty nie śpij, tobie nie wolno!
        Panterołak widząc, że rannemu coraz trudniej utrzymać otwarte powieki, mocno uszczypnął go w bark - co wrażliwszym osobom po czymś takim zostałby siniak. Yastre nie miał już jednak specjalnie wielu pomysłów, jak utrzymać Novusa na nogach. Widział, że elf coraz bardziej słabnie, a ból był najsilniejszym bodźcem, który może utrzymać tracącego przytomność rannego po tej stronie świadomości. Zdesperowany zmiennokształtny zaczął złorzeczyć pod nosem na jastrzębia, który już według niego stanowczo zbyt długo nie wracał. Obiecał, że zeżre ptaka, jeśli ten się nie pospieszy i był gotów groźbę spełnić, nawet jeśli było to inteligentne zwierzę. Novus naprawdę wzbudził jego sympatię, nie mógł umrzeć.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Novus ledwie rozróżniał słowa z tego co mówił panterołak, w pewnej chwili zobaczył mroczki przed oczami, byłby zasną gdyby nie nagły ból. To trochę pomogło i otrzeźwiło umysł, ale ciało wciąż nie chciało współpracować, udało mu się wyłapać imię Khan, a zaraz potem zaczął tracić przytomność, kiedy nagle usłyszał trzepot olbrzymich skrzydeł. Falion wylądował tuż obok niego. Najpierw elf wysiłkiem woli wyciągnął z saszetki kilka błękitnych listków i zaczął je żuć. To nie było lekarstwo, ale dało mu kilka cennych chwil. Nachylił się do podopiecznego i szepnął mu do ucha kilka poleceń. Ptak wyrzucił na dziedziniec kilka ziół oraz sporą miskę, a potem zaskrzeczał w stronę Khana, aby ten mu pomógł, gdyż sam nie posiadał rąk. Obaj pracowali chwilę nad wywarem, gdy był już gotowy elf pochłonął całą zawartość miski.

- Dziękuję wam obu - powiedział już nieco czystszym głosem. - Teraz mogę już odpooo... - Nie zdołał dokończyć zdania zanim zmorzył go sen. Falion przysunął się do opiekuna, wtulił w niego, ale nie zasnął, czuwał mimo zmęczenia, na wypadek gdyby napastnicy powrócili.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Falion przyleciał akurat w momencie, gdy Yastre trochę przeszedł gniew. Może jego zwierzęca część natury wyczuła zbliżającego się ptaka, nim oczy go zauważyły, dlatego był teraz taki spokojny. Patrzył na to, co wyprawia elf i jastrząb, jak razem robią bałagan na trakcie, a gdy nagle został przywołany przez ptaka, najpierw wskazał siebie z niedowierzaniem, a po otrzymaniu ponaglającego pisku, zabrał się szybko do roboty. Kroił i ucierał co tylko było potrzebne, mieszał i dolewał różnych płynów. Polecenia wydawane przez Faliona wypełniał bez cienia wahania, chociaż nie rozumiał jego mowy tak, jak rozumieli ją druidzi czy magowie, a po prostu interpretował ruchy jego ciała jak zwierzę. Nie było to takie trudne, zmiennokształtny z pomocą jastrzębia w końcu sporządził odpowiednią miksturę i obrócił się z nią do Novusa. Przytrzymał elfa i pomagał mu przy piciu, aby niczego nie wylać. Podziękowania rannego były miłe, ale gdy ten nagle zasnął, Yastre dopadła panika. Całe szczęście spokój Faliona przekonał go, że wszystko jest w porządku. Panterołak odetchnął i otarł czoło wierzchem dłoni, wydają z siebie ciche "fju" ulgi.
        - Śpij, stary - zwrócił się do ptaka, jakby ten mógł go zrozumieć. - Ja popilnuję.
        Yastre nie do końca zamierzał pilnować tej dwójki. Rozejrzał się po leżących wkoło ogłuszonych przeciwnikach - nie mógł ich tak zostawić. Podszedł do pierwszego z nich i dokładnie go przeszukał. Zawodowiec uzbrojony po zęby, typowy najemnik, ale nieprzygotowany na spędzenie nawet jednej doby poza miastem - pewnie chodziło o wykonanie pojedynczego zlecenia i szybki powrót. Panterołak zawarczał pod nosem, niezadowolony, że miał z takimi ludźmi do czynienia. Chciał stąd jak najszybciej odejść, ale miał jeszcze coś do zrobienia. Każdy z najemników miał przy sobie kawałek liny, z czego Yastre zamierzał skorzystać. Położył nieprzytomnego najemnika na brzuchu, zgiął mu nogi tak, aby piętami dotykały pośladków i dołączył do nich ręce. Związał mu wszystkie cztery kończyny, a usta zakneblował mycką, zabrał mu też buty i pasek, do którego przymocowany był miecz, nóż oraz kilka mieszków, w tym jeden z niewielką ilością pieniędzy. Ten sobie przywłaszczył. To samo zrobił z resztą najemników, a ich broń i obuwie powiesił na gałęzi drzewa, aby mieli problem z ich odzyskaniem. Kupca odciągnął kawałek na bok i przywiązał go do pnia drzewa, plecami do gościńca. Gdy już to zrobił, wrócił do Novusa. Elf dalej spał, panterołakowi zrobi się go jednak bardzo żal, że leży w takim miejscu, będąc w takim stanie. Bez słowa uklęknął i rozerwał jego koszulę - chciał mieć dobry dostęp do rany. Podarte odzienie przerobił na pasy, a z worka przyniesionego przez Faliona wyciągnął kilka na oko czystych opatrunków. Przyłożył je do rany i całość obandażował, aby elf się nie wykrwawił, a gdy to już było zrobione, skinął z zadowoleniem głową i pozbierał pozostałe zioła i graty do worka.
        - Gdzie jest wasz obóz? - zapytał jastrzębia, biorąc jego pana na ręce i podnosząc go z ziemi. Novus swoje ważył, ale nie stanowił ciężaru ponad siły Yastre, panterołak mógł go spokojnie nieść. Bez słowa podążył w kierunku, który wskazał mu Falion, a gdy ptak umościł się na brzuchu swego pana, bandyta nie odgonił go, w końcu te kilka funtów więcej to nie problem.

        Panterołak szybko dotarł do obozowiska Novusa. Na miejscu ułożył elfa na posłaniu, nakrył go i usiadł kawałek dalej, aby nad nim czuwać. Po chwili jednak wstał - nie umiał siedzieć bezczynnie w miejscu. Naszykował wodę i coś do jedzenia dla rannego, a gdy to było gotowe, pozwolił sobie pomyszkować w jego rzeczach. Nie zamierzał nic ukraść, to ciekawość była po prostu silniejsza od niego. Novus nie mógł być na niego zły, w końcu tylko patrzył. Yastre zaciekawiła szczególnie laska, którą wcześniej Falion przyniósł swojemu właścicielowi. Oglądał ją z takim zainteresowaniem, że aż mu ogon chodził.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Srebrne oko Smoka świeciło wysoko na czystym niebie. Antidotum zrobiło swoje i Novus wpatrujący się teraz w gwiazdy był w pełni sprawny. Ten rodzaj trucizny najczęściej szybko przestaje działać, przy odpowiednim leczeniu. Elf podniósł się z ziemi, dopiero teraz zauważył, że znajduje się w obozie, pojął iż Khan najwyraźniej przeniósł go tu gdy spał. Spostrzegł panterołaka siedzącego przy sakwach, nie przejął się tym zbytnio, w końcu była to pewnie zwykła ciekawość. "Ech głupcze ty tu się wylegujesz, podczas gdy on pewnie jest już bardzo zmęczony." - Ta przygana dla samego siebie wywołała poczucie winy, ale też i nagły przypływ wdzięczności. Podszedł bezszelestnie do towarzysza, który był tak zajęty oglądaniem laski z łuską smoka, że spostrzegł go i drgnął lekko dopiero gdy ten kucnął tuż przy nim.

- Piękna prawda? - powiedział lekko unosząc brew do góry. - Jej przeznaczeniem nie jest jedynie ładnie wyglądać i wspierać mnie w podróży. - To powiedziawszy delikatnym gestem wyjął laskę z rąk swojego rozmówcy, a następnie rozdarł opatrunek na ramieniu, na koniec przyłożył czubek smoczej łuski do rany. Powietrze zafalowało i rana zasklepiła się, nie pozostał po niej najmniejszy ślad.

- Należała do mojego ojca - powiedział i pogładził czule zaklęty przedmiot. - Niestety działa tylko na rany powierzchowne. No, ale dość tego gadania, musisz wypocząć. - Widząc minę towarzysza doda. - Jeśli odmówisz, sypnę ci usypiającym pyłkiem prosto w twarz. - W jego głosie zabrzmiała udawana groźba, ale uśmieszek igrający mu na twarzy, zdradzał, że tylko się droczy.

Kiedy tylko Khan usnął, elf poszedł na łowy. Upolował sporego jelenia, kiedy tylko wrócił do obozu, zajął się przyrządzeniem posiłku dla swoich przyjaciół. Surowe mięso doprawił kilkoma wspaniałymi ziołami, a w wodzie rozcieńczył odrobinę miodu pitnego jaki mu pozostał. Pantery, którymi kiedyś się opiekował, zajadały się takimi przysmakami, miał nadzieję, że gust panterołaka jest podobny, zwłaszcza iż mięso było mocno krwiste.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre był tak zajęty oglądaniem laski, że przeoczył moment, w którym Novus wstał i zakradł się do niego. Panterołak drgnął, gdy dostrzegł ruch, a gdy zorientował się, że został nakryty na myszkowaniu, wzdrygnął się po raz kolejny, tak mocno, że prawie się przewrócił, a jego ogon naprężył się i zaczął przypominać szczotkę. Całe szczęście szybko się opamiętał. Pozwolił zabrać sobie laskę, bo w końcu nie była to jego własność.
        - Ej, nie rób... - zaczął, gdy Novus rozdarł opatrunek na barku, ale zamilkł, widząc efekt działania magii leczniczej. W jego oczach widać było ogromną fascynację. - Na mnie też zadziała? - zapytał, pokazując ranę po własnych zębach, z której poił wcześniej Novusa swoją krwią. To nie było nic groźnego, ale skoro można było to w ten sposób wyleczyć, Yastre bardzo chciał spróbować. Magia laski sprawiła, że panterołak poczuł przyjemne, ciepłe mrowienie, a gdy zobaczył, jak jego skóra się zrasta, krzyknął głośne "łał!". Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widział, po wszystkim nawet podrapał miejsce po ranie, aby upewnić się, że naprawdę jej tam nie ma. W międzyczasie Novus cały czas mówił, co Yastre oczywiście rejestrował, a gdy padły słowa o wypoczynku, podniósł wzrok na elfa i postawił czujnie uszy. Już otwierał usta, by zaoponować, ale został zgaszony przyjacielską groźbą o uśpieniu podstępem. Panterołak zacisnął wargi i zmarszczył brwi, ewidentnie nabzdyczony, ale zaraz odzyskał humor.
        - No dobra, dobra - westchnął. Wstał ze swojego miejsca, otrzepał spodnie i jakby nigdy nic poszedł, aby położyć się na posłaniu, które chwilę wcześniej zajmował Novus. Nie pytał o zgodę, zdjął jednak wcześniej buty i odłożył na bok koc, którego nie zamierzał używać. Położył się na boku i zwinął w kłębek, ogon podkulając i chowając go między nogami. Zasnął w mgnieniu oka.

        Gdy Novus wrócił do obozu, Yastre leżał na plecach, ze wszystkimi kończynami rozrzuconymi na boki, usta miał otwarte i oddychał głęboko przez sen. Tak śpią tylko zwierzęta, które czują się bezpiecznie, najwyraźniej panterołak wyjątkowo szybko przekonał się do nowego towarzystwa. Coś mu się śniło, gdyż strzygł czasami uszami. Długo się nie budził, gdy jednak elf kończył oprawiać i przygotowywać mięso, widać było, jak Yastre zaczyna węszyć i nagle otwiera oczy. Od razu miał szerokie źrenice, jak na polowaniu.
        - Co to? - zapytał, podnosząc się z posłania i podchodząc do Novusa. Nie żeby nie wiedział, jak wygląda jeleń, ale elf najwyraźniej coś z niego przyrządzał. - Upolowałeś to teraz?
        Panterołak przykucnął, po czym usiadł, krzyżując nogi i łapiąc się rękami za kostki. Oblizał wierzch dłoni i próbował doczyścić swoją brodę, na której nadal były ślady zatrutej krwi Novusa. Cały czas obserwował swojego nowego towarzysza.
        - Jestem Khan - powiedział. - To jakbyś wcześniej nie usłyszał. Powiesz teraz, czemu chciałeś się ze mną spotkać?
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Kończąc przygotowywanie strawy, Novus usłyszał panterołaka jak wstaje z posłania. Na jego pytanie o jedzenie odpowiedział tylko skinieniem głowy i podał mięso Khanowi. Zapytany o powody dla jakich chciał tego spotkania, elf popatrzył w stronę lasu. Sam nie był pewien tego co chciał powiedzieć, ostatnie kilka dni były dla niego serią impulsów, działał bardziej instynktownie niż racjonalnie. Wreszcie gdy zauważył, że jego towarzysz się niepokoi, zebrał się w sobie i postanowił co zaraz powie.

- Przyznaję, na początku sam nie wiedziałem dlaczego tak postąpiłem, po prostu czułem, że tak trzeba. Myślę, że jesteś znacznie lepszą osobą niż pokazujesz. Dlatego mam dla ciebie pewną propozycję, czy myślałeś kiedyś o terminowaniu u zielarza? Po tym jak sprawnie poradziłeś sobie z antidotum, myślę że masz świetne predyspozycje. - To powiedziawszy wstał i zaczął się oddalać od dogasającego ogniska. - Zostawię cię teraz na chwilę, abyś mógł to na spokojnie przemyśleć - rzucił jeszcze rzez ramię.
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre z chęcią zabrał się za podsunięte mu mięso - już wcześniej pachniało mu tak kusząco, że z trudem łykał zbierającą się w ustach ślinę. Nawet w swej humanoidalnej formie miał ostre zęby drapieżcy, dlatego dość łatwo radził sobie z surowizną. Nie przejmował się przy tym spływającymi po rękach sokami i krwią, tylko co jakiś czas oblizywał palce. Jadł szybko, jakby dawno nie miał nic w ustach, chociaż nie była to wcale prawda - nie był sierotą, która zostawiona sama w lesie będzie głodna, zawsze sobie coś upolował, a jak nie, to znalazł jakieś grzyby czy jagody. Dziczyzna przygotowana przez Novusa była po prostu pyszna, dlatego tak łapczywie się za nią zabrał. Nie zapomniał oczywiście o tym, że nie jest sam - przesunął naczynie z mięsem tak, aby elf też mógł do niego sięgać, a jastrzębiowi podtykał przeżute kawałki mięsa, aby ptak nie miał problemów z ich połknięciem. Cały czas zerkał na dziwnie milczącego Novusa. Nie wiedział, czemu tak długo musi czekać na odpowiedź. Może to faktycznie był podstęp? Albo przez truciznę elfowi poprzestawiały się klepki w głowie? Całe szczęście w końcu się odezwał, chociaż nie była to odpowiedź, jakiej spodziewał się Yastre, to było widać po jego minie - oczy miał szeroko otwarte, na moment przestał przeżuwać i zamarł w bezruchu. Propozycja terminu u zielarza zaskoczyła go, nawet bardzo. Całe szczęście dostał chwilę na zastanowienie się, bo gdyby miał odpowiedzieć od razu, tylko zacząłby bełkotać. Szybko przeżuł, co miał w ustach.
        - Ej! - zawołał Novusa. Powstrzymał go od oddalenia się, łapiąc go za nogawkę. - Ty jesteś zielarzem? Leczysz ludzi? Bo wyglądasz jak wojownik, w plecaku masz broń! No a taki termin kosztuje, nie? Ja nie umiem zarabiać. Rabowanie to co innego, to potrafię. Jestem zresztą za głupi na zielarza, tylko bym po głowie oberwał.
        Yastre otworzył usta, aby jeszcze coś powiedzieć, ale ostatecznie kłapnął szczęką i puścił nogawkę elfa. Chyba powiedział za dużo, teraz pewnie Novus się do niego zrazi i go pogoni. "Głupiś, Yastre, głupszy od własnych pcheł!", skarci siebie w duchu, pukając się kułakiem w głowę. "No dobra, nie mam pcheł, ale nadal jestem głupi", uznał jeszcze.
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Zaskoczyło go, gdy nagle Khan uczepił się jego nogawki, ale nic nie powiedział, tylko wysłuchał przemowy panterołaka z nieprzeniknioną miną. Rozumiał jego obawy i miał nadzieję, że uda mu się je skutecznie rozwiać, naprawdę pragnął przyjąć swojego nowego znajomego na ucznia.

- Co do twoich pierwszych pytań owszem param się zielarstwem, i nie tylko - zaczął. - Jeśli twierdzisz, że jesteś zbyt głupi do tej profesji, to bardzo się mylisz. Jest ona wbrew pozorom łatwa do opanowania, co więcej myślę, że jeśli wiele podróżowałeś, a wszystko na to wskazuje, to wiele ziół, które ci pokażę, pewnie nieraz spotkałeś, nie znając ich potencjału, znajomość ich nazw nie jest konieczna do skutecznego z nich korzystania. Mam wiele cierpliwości, przez co nie musisz się martwić, że będę oczekiwał natychmiastowych rezultatów. Mogę cię również nauczyć podstaw mowy roślin co bardzo ułatwi ci naukę. Jeśli chodzi o zapłatę, cóż, nie mam dla kogo gromadzić majątku, sam go nie potrzebuję, jestem samotny, więc twoje towarzystwo całkowicie mi wystarczy. - Rany, Novus w życiu się tyle nie nagadał, miał nadzieję, że będzie warto.

- Oprócz tego nauczę cię przyrządzać takie przysmaki. - Wskazał na mięso, po czym wybrał najlepszy z gamy swoich uśmiechów. - To jak będzie?
Zablokowany

Wróć do „Równina Drivii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości