Równina DriviiCzerwone i czarne

Wielka równina słynąca przede wszystkim z trzech jezior. Legenda głosi, że trzy siostry Cara, Sitrina i Doren - księżniczki Demary, córki króla Filipa miały zostać wydane za książąt Elisji, Fargoth i Serenai by utrzymać pokój pomiędzy krainami. Jednak żadna nie chciała zostać zmuszona do małżeństwa Księżniczki uciekły więc na północ kraju i nigdy już nie wróciły. Legenda głosi, że stały się one Nimfami i każda objęła panowanie nad jednym z jezior.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Yastre
Kroczący w Snach
Posty: 212
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Panterołak
Profesje: Rozbójnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Yastre »

        Yastre i Lena nie wiedzieli o wydarzeniach rozgrywających się na parterze. Panterołak, gdy tylko drzwi się za nim zamknęły, z ulgą oswobodził swój ogon i zdjął kaptur. Zatrzepotał gwałtownie uszami, gdyż pozaginane futro drażniło i swędziało. Ten widok wywołał chichot kotołaczki.
        - Jesteś naprawdę cudowny, gdy tak poruszasz uszami - zapewniła, obejmując go za szyję. Yastre zamruczał i chętnie ją przytulił. Lena ponownie zachichotała, gdy poczuła, jak panterołak intensywnie węszy przy jej szyi i włosach.
        - Nie czuć twojego zapachu - poskarżył się. - W ogóle niczym nie pachniesz. 
        - Bo się kąpałam - wyjaśniła mu kotołaczka. 
        - To wiem. Ale kicha - westchnął. - Po co się kąpać, skoro przez to traci się swój zapach? Nigdy tego nie rozumiałem... Ja wiem, niby nie każdy ma taki nos jak ja, ale to nieprawda. Ludzie też na to reagują, chociaż nie są tego świadomi.
        - Jak Irme i Novus? - podłapała zaraz Lena z uśmiechem.
        - Też - przyznał panterołak, po czym lekko zmrużył oczy i nachylił się do kotołaczki. Otarł się policzkiem o jej szyję i twarz, mrucząc przy tym nieustannie. Przeszła mu ochota na rozmowy i nie było już sensu, by próbować go powstrzymać od amorów. 

        Yastre obudził się, bo coś go irytowało. Konkretniej coś, co łaskotało go po twarzy - pewnie jakaś mucha albo inny owad. Na początku zmiennokształtny tylko marszczył twarz aby przepłoszyć natręctwo, ale gdy to nie dało rezultatu, warknął i dmuchnął kilka razy. Nadal nic. W końcu panterołak otworzył oczy i zobaczył, że to żadna mucha, tylko Lena z premedytacją łaskotała go kosmykiem swoich włosów, usta zasłaniając dłonią by się nie roześmiać. Yastre zamruczał - nie był na nią zły, jakże by mógł? Podniósł się odrobinę i przyciągnął dziewczynę do siebie, dał jej buziaka na dzień dobry... i to by było na tyle - Lena zatkała mu usta obiema dłońmi.
        - Yastre, słońce już wstało, zbieraj się - skarciła go. Zmiennokształtny jęknął z niezadowoleniem, ale nie dyskutował. Jeszcze leżąc w łóżku, poprzeciągał się we wszystkie strony, po czym wstał i ubrał się. Kotołaczka kazała mu na wszelki wypadek schować ogon, na co panterołak z niechęcią przystał, potrzebował jednak jej pomocy, by na pewno dobrze ukryć swoje zwierzęce atrybuty. Mimo wszystko po wyjściu na korytarz zmiennokształtny zachowywał się, jakby coś go bardzo uwierało, był tym tak poirytowany, że prawie przeoczył czającego się w ukryciu Novusa. Posłusznie dał się zaprowadzić do pokoju, wysłuchał, co ma elf do powiedzenia, a gdy tylko padła propozycja by wyjrzeć przez okno i zobaczyć co się dzieje, Yastre chętnie skorzystał z okazji. Gdy jednak dostrzegł znajome mundury straży, szczęka mu opadła, a ogon najeżył się na całej długości. Panterołak zaraz odskoczył od okna i skulił się, jakby bał się, że ktoś go zauważy. Rozglądał się niepewnie po zgromadzonych. Cóż się dziwić - był bandytą i jak sam przyznał w Fargoth wystawiono za nim list gończy, a kto wie, czy strażnikom nie strzeli do głowy by przeszukiwać karczmę. Lena szybko pojęła, co trapi jej chłopaka i przykucnęła obok niego.
        - Przemień się - zasugerowała z uśmiechem. Dostrzegła jego pytający wzrok i pośpieszyła z wyjaśnieniami. - W razie czego powiemy, że jesteś moim zwierzakiem, dobrze?
        Dla Yastre pomysł był bardzo dobry - przemienił się w mgnieniu oka. Widać było, jak przebywanie w zwierzęcej formie pomaga mu się rozluźnić. Bez zbędnego napięcia przechadzał się po pokoju, a na koniec wskoczył na łóżko Novusa, udeptał tam sobie miejsce i położył się. Zamknął oczy, jakby zamierzał się zdrzemnąć. I chyba faktycznie to zrobił, gdyż po chwili dało się dostrzec, jak miaro oddycha i leży wyraźnie rozluźniony. Miał w nosie, co się wkoło niego działo - teraz był kotem, majestatycznym królem puszczy i nikt nie mógł mu zagrozić.
Irme
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 57
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek - Łowczyni
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Irme »

Irme posłała Novusowi zaczepny uśmiech, po czym poszła do swojego pokoju, nie zdając sobie sprawy z tego, że Elf wcale nie miał zamiaru udać się na spoczynek, a przynajmniej nie od razu. Gdy Łowczyni znalazła się w swoim pokoju, zamknęła za sobą drzwi i odetchnęła cicho, po czym z ogromną ulga pozbyła się mokrego ubrania, które do rana powinno już wyschnąć. Ostrożnie położyła się do łóżka i przykryła się szczelnie, chcąc rozgrzać swoje zmarznięte ciało. Przez dłuższą chwilę nie mogła zasnąć rozmyślając o ostatnich dniach, o swoich towarzyszach, właściwie nie spodziewała się, że spotka istoty, które staną się jej tak bliskie. Gdyby teraz cała trójka jej towarzyszy po prostu zniknęła, Irme poczułaby się naprawdę samotna. Na koniec jej myśli powędrowały do niedawnych wydarzeń, do pocałunku Novusa, do tego co powiedział, jak zaczął zachowywać sie wobec niej, kiedy spotkała go po raz pierwszy, nie sądziła, że ich znajomość zacznie rozwijać się w takim kierunku. W końcu sen zaczął spływać na jej zmęczone ciało i wkrótce pogrążyła się w sennych marzeniach.Irme posłała Novusowi zaczepny uśmiech, po czym poszła do swojego pokoju, nie zdając sobie sprawy z tego, że elf wcale nie miał zamiaru udać się na spoczynek, a przynajmniej nie od razu. Gdy łowczyni znalazła się w swoim pokoju, zamknęła za sobą drzwi i odetchnęła cicho, po czym z ogromną ulga pozbyła się mokrego ubrania, które do rana powinno już wyschnąć. Ostrożnie położyła się do łóżka i przykryła się szczelnie, chcąc rozgrzać swoje zmarznięte ciało. Przez dłuższą chwilę nie mogła zasnąć, rozmyślając o ostatnich dniach, o swoich towarzyszach. Właściwie nie spodziewała się, że spotka istoty, które staną się jej tak bliskie. Gdyby teraz cała trójka jej towarzyszy po prostu zniknęła, Irme poczułaby się naprawdę samotna. Na koniec jej myśli powędrowały do niedawnych wydarzeń, do pocałunku Novusa, do tego co powiedział, jak zaczął zachowywać się wobec niej. Kiedy spotkała go po raz pierwszy, nie sądziła, że ich znajomość zacznie rozwijać się w takim kierunku. W końcu sen zaczął spływać na jej zmęczone ciało i wkrótce pogrążyła się w sennych marzeniach.

Kiedy nastał świt, dziewczyna leniwie przeciągnęła się, obudzona pierwszymi promieniami słońca, które padły na jej twarz. Przetarła lekko oczy i ziewnęła przeciągle, by po chwili zwlec się z łóżka. Po wieczornym wyziębieniu nie było ani śladu, nawet ubrania zdążyły przeschnąć, więc z ochotą wrzuciła je na siebie. Na końcu przeczesała włosy, by ponownie zapleść je w długi warkocz. Dziewczyna wyszła z pokoju, nie spodziewając się tego, że natknie się na swoich towarzyszy. Uśmiechnęła się do całej trójki, ale coś było nie tak. Elf zaciągnął ich do pokoju i wyjaśnił, co wydarzyło się, kiedy cała trójka zniknęła w swoich pokojach. Irme wyjrzała przez okno i obserwowała sytuację, która rozgrywała się przed budynkiem.
- Bydlaki - mruknęła niezadowolona, a jej twarz wyrażała ogromne obrzydzenie. Panterołak wyglądał na zaniepokojonego obecnością tamtych ludzi. Lena poleciła mu przeminę w kocią formę, a łowczyni pokiwała głową, zgadzając się z Kotołaczką.
- Nic ci nie grozi, Yastre - powiedziała spokojnie, a minę miała całkiem poważną. 
- Gdybyś powiedział, pomogłabym ci z nimi... - tutaj zwróciła się do elfa z odrobiną wyrzutu w głosie, bo narażał się, nawet nie racząc poinformować jej o tym, co zamierza. A co gdyby coś mu się stało?
- Następnym razem nie pakuj się w kłopoty zupełnie sam - pouczyła go, spoglądając mu w oczy. Mimo wszystko cieszyła się, że pomógł innym, w jej oczach był naprawdę odważnym elfem. 
Irme spojrzała na pozostałych towarzysz. Yastre opanował łóżko Novusa, drzemiąc sobie w najlepsze, co sprawiło, że na jej ustach pojawił się uśmiech.
- Aż tak go zmęczyłaś przez tę jedną noc? - Zerknęła zaczepnie na Lenę, ale w żadnym wypadku nie chciała jej zawstydzić.
- Jestem pod wrażeniem tego jak on cię słucha - powiedziała nieco ściszonym głosem, coby Yastre nie usłyszał, choć jego słuch był na tyle wyostrzony, że wszystko było możliwe.
- W takim razie, teraz pozostaje nam kwestia tej... teleportacji... - ostatnie słowa wypowiedziała z niezadowoleniem, choć już i tak nie miała szans na wycofanie się.
- Mam nadzieję, że chociaż przy tym nie będzie żadnych problemów - mruknęła pod nosem i raz jeszcze wyjrzała przez okno.
-  Przynajmniej to mamy z głowy - westchnęła i zerknęła na Elfa.
- Spałeś coś w ogóle? Nie jesteś zmęczony? - zapytała zwyczajnie, ale dla dobrego słuchacza w jej głosie pojawiło się coś nowego, czyżby była to nutka troski?

Kiedy nastał świt, dziewczyna leniwie przeciągnęła się obudzona pierwszymi promieniami słońca, które padły na jej twarz. Przetarła lekko oczy i ziewnęła przeciągle, by po chwili zwlec się z łóżka. Po wieczornym wyziębieniu nie było ani śladu, nawet ubrania zdążyły przeschnąć, więc z ochotą wrzuciła je na siebie, na końcu przeczesała włosy, by ponownie zapleść je w długi warkocz. Dziewczyna wyszła z pokoju nie spodziewając się tego, że natknie się na swoich towarzyszy, uśmiechnęła się do całej trójki, ale coś było nie tak, Elf zaciągnął ich do pokoju i wyjaśnił co wydarzyło się, kiedy cała trójka zniknęła w swoich pokojach. Irme wyjrzała przez okno i obserwowała sytuację, która rozgrywała się przed budynkiem.
- Bydlaki - mruknęła niezadowolona, a jej twarz wyrażała ogromne obrzydzenie. Panterołak wyglądał na zaniepokojonego obecnością tamtych ludzi, Lena poleciła mu przeminę w kocią formę, a Łowczyni pokiwała głową zgadzając się z Kotołaczką.
- Nic ci nie grozi, Yastre - powiedziała spokojnie, a minę miała całkiem poważną.
- Gdybyś powiedział, pomogłabym ci z nimi... - tutaj zwróciła się do Elfa z odrobiną wyrzutu w głosie, bo narażał się, nawet nie racząc poinformować jej o tym co zamierza, a co gdyby coś mu się stało?
- Następnym razem nie pakuj się w kłopoty zupełnie sam - pouczyła go, spoglądając mu w oczy. Mimo wszystko cieszyła się, że pomógł innym, w jej oczach był naprawdę odważnym elfem.
Irme spojrzała na pozostałych towarzyszy, Yastre opanował łóżko Novusa, drzemiąc sobie w najlepsze, co sprawiło, że na jej ustach pojawił się uśmiech.
- Aż tak go zmęczyłaś przez tę jedną noc? - zerknęła zaczepnie na Lenę, ale w żadnym wypadku nie chciała jej zawstydzić.
- Jestem pod wrażeniem tego jak on cię słucha - powiedziała nieco ściszonym głosem, coby Yastre nie usłyszał, choć jego słuch był na tyle wyostrzony, że wszystko było możliwe.
- W takim razie, teraz pozostaje nam kwestia tej... teleportacji... - ostatnie słowa wypowiedziała z niezadowoleniem, choć już i tak nie miała szans na wycofanie się.
- Mam nadzieję, że chociaż przy tym nie będzie żadnych problemów - mruknęła pod nosem i raz jeszcze wyjrzała przez okno.
- Przynajmniej to mamy z głowy - westchnęła i zerknęła na Elfa.
- Spałeś coś w ogóle? Nie jesteś zmęczony? - zapytała zwyczajnie, ale dla dobrego słuchacza w jej głosie pojawiło się coś nowego, czyżby była to nutka troski?
Awatar użytkownika
Novus
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Elf leśny
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Novus »

Panterołak chyba trochę się odprężył dzięki pomysłowi Leny. Elf miał już powiedzieć, że krwiożercza pantera nie jest typowym pupilem, ale ugryzł się w język - skoro pomogło to jego przyjacielowi, to w porządku. Zresztą strażnicy już się stąd wynosili. Novus w pierwszej chwili poczuł irracjonalną irytację na słowa Irme o tym, że nie powinien sam się narażać. Szybko mu jednak przeszło, w końcu nie miała złych intencji, więc zwrócił się do niej, odpowiadając na jej spojrzenie, w oczach tańczyły mu iskierki rozbawienia.
- Ależ ja całe życie samotnie ładuję się w kłopoty, a poza tym przecież nie rzuciłem się na nich z pięściami, załatwiłem sprawę po cichu.
W tym momencie do pokoju wszedł Ash oznajmiając, że tamci już się oddalili, a on jest gotów do swoich czarów. Zbudzili Yastre przy użyciu kija od miotły, ponieważ przez sen tak machał łapami, że nie dało się podejść. Novus dosłyszał dziwny ton brzmiący w głosie Irme, ale stwierdził, że zastanowi się nad tym później, w tej chwili zdobył się na lekki uśmiech.
- Trochę się przespałem, jakoś dam radę.
Wkrótce potem stali na tyłach zajazdu, Ash zaczął swoje inkantacje, co, jakby się nad tym zastanowić, brzmiało niczym śpiew. W różnych momentach sypał dziwacznie wyglądający proszek do środka kręgu z kolorowych kamieni, który ułożył na ziemi. Kiedy skończył, przed nimi otworzyło się przejście w postaci wirujących oparów zielonego dymu. Yastere i Lena przeszli razem pierwsi, elf zauważył z niepokojem, że Irme stoi, zaciskając pięści i gapi się w portal, jak gdyby to była brama do samego piekła.
- No już, na co czekacie? Nie dam rady tego utrzymywać całą wieczność.
Na czole Asha wystąpiły kropelki potu, Novus wziął łowczynię za rękę i stanowczo pociągnął ją w stronę wiru. Weszli i ziemia uciekła im spod nóg, wszystko przyśpieszyło, świat się rozmył, a elf musiał walczyć o utrzymanie śniadania w żołądku. Nagle wszystko się skończyło.

Ciąg dalszy: Novus, Yastre, Irme
Zablokowany

Wróć do „Równina Drivii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość