Równina Drivii[Posiadłość Victorii] Nieoczekiwana wizyta

Wielka równina słynąca przede wszystkim z trzech jezior. Legenda głosi, że trzy siostry Cara, Sitrina i Doren - księżniczki Demary, córki króla Filipa miały zostać wydane za książąt Elisji, Fargoth i Serenai by utrzymać pokój pomiędzy krainami. Jednak żadna nie chciała zostać zmuszona do małżeństwa Księżniczki uciekły więc na północ kraju i nigdy już nie wróciły. Legenda głosi, że stały się one Nimfami i każda objęła panowanie nad jednym z jezior.
Awatar użytkownika
William
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

[Posiadłość Victorii] Nieoczekiwana wizyta

Post autor: William »

Zmierzchało już, gdy zza zakrętu za laskiem wyłoniła się mahoniowa karoca. Wykonane z barachitu ornamenty pokrywały boki karocy i lśniły zielonkawo w ostatnich promieniach zachodzącego słońca. Pojazd ciągnięty był przez cztery masywne konie, na których potężnych mięśniach perlił się pot. Karocę eskortowało sześcioro jeźdźców, odzianych w czarno-zielone stroje uszyte z wysokiej jakości materiałów. Obite metalem koła zatrzymały się dopiero na dziedzińcu dworku. Jeden z jeźdźców zeskoczył z siodła i zbliżył się do majordomusa, który wyszedł im na spotkanie by oznajmić:
- Hrabia William Muray, pan na Isili prosi o nocleg.
Zanim wybrzmiało ostatnie jego słowo, drzwi pojazdu otworzyły się i wyszedł z nich przystojny, wysoki mężczyzna o bladej cerze i białych włosach. Rozejrzał się uważnie dookoła, chodź jego uwaga skupiła się raczej na posiadłości, niźli na ludziach ją zamieszkujących. Sięgnął ręką do kieszeni płaszcza i wyjął z niej coś, co wyglądało jak bursztyn z czerwoną inkluzją. Przedmiot wydawał się pulsować niczym... bijące serce. Równie dobrze mogłoby być to jednak przewidzenie spowodowane panującym półmrokiem. Zadowolony z czegoś wiadomego tylko sobie hrabia, uśmiechnął się nieznacznie i schował przedmiot z powrotem, a jego oczy skierowały się na główne drzwi posiadłości.
Awatar użytkownika
Victoria
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Victoria »

- Pani - spokojny, męski głos, rozbrzmiał w uszach Victorii. Siedziała w swoim gabinecie, przy biurku, czytając książkę. Całe pomieszczenie rozświetlały dziesiątki świec, tak by lady jak najmniej męczyła oczy, a przynajmniej tak miało wydawać się służbie.
- Przybył hrabia William Murray.
Słysząc nazwisko, Soriela gwałtownie podniosła głowę znad książki.
- I jakiż jest cel jego wizyty? - zapytała zimno.
- Prosi o nocleg - odpowiedział służący.
- O nocleg? - zdziwiła się jasnowłosa.
- Tak Pani.
- Dobrze więc, zaprowadźcie naszego gościa do błękitnych komnat. I niech nikt nie mówi mu gdzie znajdują się moje. Powiedz to całej służbie. Jeśli ktoś odważy się to zdradzić... - nie dokończyła, ale jej zimny wzrok spoczywający teraz na obliczu służącego mówił więcej niż słowa.
- Tak, milady - mężczyzna skłonił się, wycofał, a potem zniknął za drzwiami.

Tymczasem hrabia Murray został wprowadzony do pałacu i zaproszony do salonu. Podano mu wino i poproszono by zaczekał.
Siwowłosy majordomus, ten sam, który wprowadził go do posiadłości i rozmawiał przed chwilą z Victorią, wszedł cicho do pomieszczenia, w którym siedział hrabia. Skłonił się, jak było mu to nakazane.
- Panie, księżniczka zaprasza - dłonią wskazał wyjście z salonu.
- Proszę zaprowadzić hrabiego do błękitnych komnat - dodał jeszcze do służby czekającej w gotowości na rozkazy.
Awatar użytkownika
William
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: William »

William smakował wino, które mu podano. Z pewnością w posiadłości można było znaleźć było lepsze trunki, chodź to było całkiem niezłe. A właściwie "tylko" niezłe. Dla hrabiego, który smakował wina z niemal każdego zakątka Alaranii takie wino smakowało niemal jak woda dla przeciętnego człowieka. Niemniej, jak nakazywała grzeczność pochwalił je.
Nim jeszcze odprowadzono go do komnat, otworzył szkatułkę, którą podał mu jeden z przybocznych i wyciągnął ją w stronę majordomusa. Nie wypadało przyjeżdżać w gości, bez podarunku. W środku, na wyściełanym aksamitem dnie, spoczywała butelka wykonana z bardzo ciemnego fioletowego, niemal nieprzeźroczystego szkła, o kształcie typowym do przechowywania win. W środku przelewał się najszlachetniejszy i najmocniejszy z trunków - smocza krew. Wprawdzie pochodziła od osobnika stosunkowo młodego, jednak jej zdobycie i tak wymagało wiele wyrzeczeń i przysług od Williama. Zresztą Vitoria była młodym wampirem i krew starszego smoka mogłaby ją powalić i to dosłownie. Murray miał nadzieję, że jego wampirzyca doceni podarunek.
- Z wyrazami szacunku, dla księżniczki Victorii. Zalecam pić małymi łykami.
Majordomus nie mógł oczywiście znać prawdziwej zawartości wina. Na wszelki wypadek, korek pieczętujący butlę, zaklęty został tak, by mógł zostać otwarty tylko przez Victorię - co nie było trudne do wykonania, mając bursztyn. Byłoby naprawdę wielce niefortunnie, gdyby ktoś inny odkrył zawartość pojemnika.
- Proszę o przekazanie do rąk własnych - dodał chwilę później, nieco łamiąc tym etykietę. Jednak delikatny uśmiech i głębokie spojrzenie w oczy, sprawiły, że majordomus z pewnością wziął sobie tą uwagę do serca.
Hrabia skinął delikatnie głową na pożegnanie, po czym ruszył wraz z służbą do komnat, które oddano do jego dyspozycji.
Awatar użytkownika
Victoria
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Victoria »

Zaprowadzono go do komnat, znajdujących się na samej górze pałacu. A prowadził go sam majordomus, dwie służki i dwóch służących. Majordomus miał na sobie czarną, aksamitną liberię, zdobioną złotymi haftami. Misternie wykonane guziki odbijały blask palących się w rezydencji świec. Białą, jedwabną koszulę, ozdabiał przy samej szyi strojny żabot, a idealnie wyprasowane i dopasowane spodnie, wieńczyły buty z czarnej skóry. Siwe włosy mężczyzny zaczesane były do tyłu i związane czarną wstążką w krótką kitkę na karku. Dwoje, niższych w hierarchii, służących, miało na sobie podobne krojem liberie, z tą jednak różnicą, że były one w kolorze ciemnego fioletu. Wykonane z najwyższej klasy weluru. Do tego czarne spodnie i białe koszule bez żabotów, zaś z czarnymi aksamitkami wiązanymi u szyi. Całość zdobna w złote hafty jak u samego kamerdynera. Służki zaś nosiły proste, czarne spódnice, śnieżnobiałe bluzki zapinane pod szyją i fioletowe kubraki, wykonane z tego samego, fioletowego weluru, co liberie służących i tak samo zdobne w złotą nić. Włosy obu służek spięte były w ścisłe, proste koki, z warkocza, upięte nisko, tuż przy karku. Żadnej, z wyżej postawionych służek, nie wolno było nosić ozdób, ani grzywki, wszystkie włosy musiał być nienagannie upięta, a żaden kosmyk nie mógł spadać na twarz. Tylko Ci służący, którzy zajmowali się gośćmi, podawali do stołu i pokazywali się arystokratom, musieli przestrzegać tak rygorystycznych zasad. Pozostali mieli proste szaty, zazwyczaj brązowe, białe, lub szare i nie musieli przestrzegać konkretnego regulaminu odnośnie, choćby, upięcia włosów. Jedynie kucharką nie wolno było nosić rozpuszczonych włosów, nie ważne jak, ważne by ich pukle były spięte. Gdyby choć jeden włos znalazł się w podawanym jedzeniu... strach pomyśleć, co zrobiła by zimna Lady Victoria...

Korytarze pałacu ozdabiały tapety z malowanych skór, stare obrazy, lustra i trofea. Cały dwór wydawał się być w nieskazitelny. W żadnym kącie nie znalazłaby się nawet drobinka kurzu. Jego pani, widać dbała o każdy, choćby najmniejszy szczegół.
Williama prowadzono długimi korytarzami i wieloma schodami, aż w końcu razem z niewielką świtą dotarli na samą górę. Wielkie, białe, dwuskrzydłowe drzwi, ze złotymi klamkami, sugerowały, że właśnie dotarli od "błękitnych komnat". Służba otwarła drzwi przed Williamem. W środku już kręciły się służki, zapalały świece, ustawiały wazony ze świeżymi kwiatami, przeniesionymi z dolnych, częściej używanych komnat. Zasłaniały, ciężkie, granatowe kotary na oknach.
Pomieszczenie, w którym się znaleźli było jakby ogromnym salonem, z czterema wielkimi oknami wychodzącymi na pałacowy park. Kanapy, z jasnego drewna obite były błękitnymi jedwabiami i aksamitami. Fotele z przepięknymi rzeźbieniami, stoliki ze zdobieniami, których nie powstydziłby się nawet największy artysta. Złote uchwyty z motywami kwiatowymi. Kryształowe wazony, karafki i kieliszki postawione w przeszklonej szafie. Wszelkiego rodzaju trunki w zdobnych butelkach, postawione na jednej z rzeźbionych komód. Podłogę zaś zdobił wielki, gruby dywan, w kształcie okręgu, jego główny motyw stanowił kolor niebieski, przepleciony złotymi i białymi ornamentami. Brzegi dywanu zdobił złoty haft z motywem liści, a na samym jego środku widniał rodowy, złoty herb rodu Felmior. Wszystkie meble wykonano tu z bardzo jasnego, szlachetnego drewna. Ściany zdobyły błękitne i białe jedwabie, tiule i szyfony, przełamane gdzieniegdzie turkusowymi malowidłami. Na prawo i na lewo znajdowały się białe drzwi, prawe prowadziły do prywatnej jadalni, a dalej do mniejszego saloniku. A drugie, po lewej, do sypialni i prywatnej łaźni.
Awatar użytkownika
William
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: William »

Na obytym na dworach hrabim, przepych nie robił wrażenia i zapewne nie zwróciłby nawet uwagi na wystrój posiadłości, gdyby nie fakt, że należała ona do pewnej osoby, do której żywił sentyment. Niemniej największą jego uwagę zwróciły służki. Chętnie urządziłby sobie z niektórymi z nich małą "pogawędkę". Nie wypadało jednak z nimi gawędzić bez pozwolenia Victorii. Gdyby gospodyni była kimś innym to i owszem, ale nie wypadało się wcinać między kogoś ich pokroju, a jego... sługi. Jednak ich przyjemny zapach, nieco rozpraszał uwagę Williama.
Gdy dotarli do przydzielonych mu komnat odprawił czym prędzej służbę, wyjaśniając krótko, iż nie potrzebuje w tej chwili niczego. Ich zapewnienia, że są na każde zawołanie zbył milczeniem. Zwykle pierwszą rzeczą, którą zrobiłby teraz w takiej sytuacji byłoby sprawdzenie, czy pomieszczenie znajduje się na podsłuchu i podglądzie, a raczej, które z jego części są lepiej infiltrowane, a które mniej, bo na dworach był to raczej standard. W tej sytuacji jednakże, nie przejmował się tym. Nie miał zbyt wielu sekretów do ukrycia przed Victorią, a przynajmniej nie takich, które dałoby się poznać w tak prosty sposób.
William przeszedł do sypialni, gdzie znalazł drzwi prowadzące na obszerny taras. Wyszedł nań, napawając się mrokiem nocy, która zdążyła już całkiem ogarnąć posiadłość we swe władanie. Do jego uszu dobiegły odgłosy budzących się do życia nocnych stworzeń, oraz krzątaniny w pałacu. Hrabia pociągnął silnie nosem, wdychając zapachy unoszące się wokół. Większość z nich była całkiem przyjemna, a nawet kusząca.
Awatar użytkownika
Victoria
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Victoria »

Było już po północy, kiedy korytarze pałacu wypełnił dźwięk cichutkich kroków. Victoria nie zamierzała traktować swojego gościa, tak, jak traktowano tu innych, bardziej zwyczajnych przybyszy. Czekanie do rana, dla zachowania etykiety nie miało tu sensu. W końcu oboje byli istotami nocy.
Dwór zasnął już jakiś czas temu. Wszyscy, nawet koniuszy spali w najlepsze, dlatego był to doskonały czas by odbyć poważną rozmowę z mości hrabim. Victoria nie była zadowolona z tego faktu, ale nie zamierzała przejść obojętnie wobec przyjazdu nieproszonego gościa.

Drzwi do błękitnych komnat otwarły się bezgłośnie, a do turkusowego salonu weszła cicho postać ubrana na czarno. Odrzwia zamknęły się za nią równie cicho, co otwarły.
Czarna suknia wampirzycy, uszyta z czarnego aksamitu sięgała ziemi. Była tak długa, że spod tkaniny nie było widać nawet czubków pantofli. Krótki tren, obszyty koronką ciągnął się powoli po miękkim, jasnym dywanie. Czarna tkanina rozkloszowana dołem, górą była dopasowana idealnie do ciała nieumarłej. Długie rękawy, opinały mocno przedramiona kobiety, kończąc się dopiero na samej dłoni. Tkanina przycięta w trójkąt, której koniec zbiegał się dopiero przy środkowym palcu dłoni, wieńczyła misterna koronka, taka sama, jak przy trenie. Rękawy, więc stanowiły jednocześnie, długie, aksamitne rękawiczki, zapięte wokół palca.
Suknia nieumarłej nie miała dekoltu. Opinała piersi i biegła aż do szyi, którą owijała miękkim, mrocznym szalem. Jasne włosy kobiety spięte były w misterny kok, z lekkich loków przyozdobione niewielkim, złotym diademem wysadzanym rubinami. Wokół jej szyi wił się niebezpiecznie złoty wąż z rubinowymi oczami i łuską wysadzaną diamentami. Jego mniejszy bliźniak przysiadł na przedramieniu jasnowłosej, a jego czerwone oczy, w blasku świec, zdawały się płonąć.
Bez skrępowania przeszła do sypialni gościa. Nie zamierzała pukać, zachowanie bezbłędnej etykiety przy tym mężczyźnie, było zupełnie bezcelowe.
- Witaj - odezwała się, kiedy tylko drzwi zamknęły się za nią.
Awatar użytkownika
William
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: William »

William podniósł się z krzesła, które wystawił na balkon i na którym bujał się opierając nogi na balustradzie. Gdyby mebel żył, zapewne odetchnąłby teraz z ulgą, zamiast tego, zaskrzypiał tylko cicho. Zabijał czas, czytając jakąś księgę, której pożółkłe stronice świadczyły o tym, iż została napisana już jakiś czas temu. Księga roztaczała wokół siebie delikatną, ledwie wyczuwalną aurę, która oznaczała, iż hrabia zabezpieczył ją przed dalszym starzeniem. Poza tym, wyglądała na całkiem zwykłą książkę.
- Witaj moja droga - rzekł do wampirzycy, kłaniając się przy tym głęboko. Nie zrobił tego ze względu na etykietę. - Zacząłem się już zastanawiać czy przyjdziesz, czy też będę musiał cię szukać, w tejże jak uroczej posiadłości. Dostałaś prezent?
Murray przyjrzał się uważnie twarzy wampirzycy, pobieżnie przebiegając tylko wzrokiem po stroju. Była nachmurzona. Oczywiście z samego jej oblicza nie dało się odczytać zbyt wielu emocji, jak wiele wampirów także i ona potrafiła doskonale panować nad mimiką swojej twarzy. William był jednak bardzo dobry w odczytywaniu uczuć, a tych nie brakowało w głębokim i burzliwym spojrzeniu gospodyni.
- Nawet nie wiesz jak bardzo stęskniłem się za tobą. I te twoje oczy! - powiedział z nieudawanym zachwytem w głosie. - Widziałem tak wiele par oczu, jednak twoje nieodmiennie mnie hipnotyzują.
Awatar użytkownika
Victoria
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Victoria »

- Moja droga… - powtórzyła po nim, bardzo powoli. - Droga - a i owszem, ale już nie twoja - odparła, nadal nie okazując żadnych emocji.
Chyba powinieneś zadać nieco inne pytanie. Nie, czy prezent dostałam, ale czy go przyjęłam. I proszę, nie bawmy się w te sztuczne komplementy, nikogo tutaj nie ma - powoli przeszła przez komnatę, czarny tren jej sukni, ciągnął się powabnie po podłodze, niczym pierzasty ogon, jakiegoś mrocznego ptaka. Podeszła do łoża, umieszczonego na najdłuższej ścianie pomieszczenia. Oparła się lewym biodrem o wielką, rzeźbioną kolumnę, na której wisiał baldachim.
- Czego tutaj szukasz? Jakaś kochanka ma dwór niedaleko? Ach... nie, z pewnością nie, przecież gdyby tak było, nie spodobałoby się jej, że zatrzymałeś się akurat tutaj. A więc cóż cię tu sprowadziło? Bo nie uwierzę, jeśli powiesz, że przypadek, albo przeznaczenie. Zostaw sobie takie ckliwe słowa dla naiwnych dziewczątek.
Awatar użytkownika
William
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: William »

- Ranisz me uczucia Victorio - odparł William, teatralnie chwytając się za serce. Postąpił krok w jej stronę, lecz nie więcej. Miał ochotę ją objąć i przyciągnąć do siebie, spić tę gorycz z jej malutkich, różowych ust. Jednak oczywistym jest, że wampirzyca nie zareagowałaby przychylnie na taki postępek, wstrzymał się więc z nim.
- Jesteś zła o te kilka lat rozłąki? - bardziej stwierdził niźli zapytał. - Czymże jest kilka lat, wobec wieczności? - dodał, znów zapominając, iż jego rozmówczyni wciąż jest młoda jak na wampira i zapewne wciąż odmierza czas bardziej ludzkimi miarami, niż tymi których używają istoty, żyjące całymi wiekami. Dla nich lata stawały się miesiącami, a czasem wręcz zaledwie dniami. William nie spodziewał się, iż Victoria będzie, aż tak zła na niego.
- Przecież obiecałem, że wrócę i oto jestem. - Powiedział po chwili głębokiej ciszy. - Zajęło to dłużej, niż się spodziewałem. Nie chciałem tego, tak samo jak nie chciałem byśmy się rozdzielali. Nie chciałaś jednak jechać ze mną.
Awatar użytkownika
Victoria
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Victoria »

- Tak, zaiste, jestem zła - mruknęła - po czym poznałeś? Niezwykle mnie to ciekawi.
- Ty chyba nie wiesz, co wygadujesz? Dałam ci się przemienić, choć do dziś nie wiem, czy to moje zaślepienie na to pozwoliło, czy twoja zdradziecka magia mnie zmusiła. Bredzisz. Jak zwykle zresztą. Mamisz słowami o wieczności, bzdurami na temat mijanego czasu. Nie ma znaczenia czy jestem człowiekiem, czy wampirem, dni mijają tak samo powoli. Straciłeś poczytalność w ciągu ostatnich lat? Czy może zagłębiłeś się w aż tak ciekawej lekturze? A może to nie lektura tak cię zaaprobowała, tylko piersi wieśniaczek? Albo tors nowego, młodego służącego?
- Nawet nie próbuj się tłumaczyć "mój drogi" - celowo użyła tego samego sformułowania, co on wcześniej.
- Z tego, co widzę władzy w rękach ci nie odebrało, jak mniemam nie zapomniałeś też jak się pisze. A skoro przyjechałeś tu z całą swoją świtą, to śmiem też zakładać, że kurierów dostarczających listy u ciebie dostatek.
- Po co tu przyjechałeś? - powtórzyła wcześniejsze pytanie.
- Jeżeli chcesz dać wyraz pogardy wobec mojego dworu, to proszę, tylko szybko, nie mam ochoty przebywać w twoim łaskawym towarzystwie dłużej niż to konieczne..
Awatar użytkownika
William
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: William »

William oparł się się ręką o kolumnę, pod którą stała Victoria.
- Ja... bredzę? - Drewno niebezpiecznie zatrzeszczało pod palcami wampira. Jego głos zabrzmiał groźnie i złowieszczo, a jego twarz przybrała marsowy wyraz. Pochmurny wzrok hrabiego powędrował najpierw na twarz rozmówczyni, potem na własną dłoń, pod której naporem drewno wyglądało jakby miało się zaraz rozpaść w drobny mak. Murray rozluźnił mięśnie, odwrócił się od Victorii i odszedł parę kroków.
- Sama dokonałaś wyboru - powiedział po chwili. - Nigdy nie używałem na tobie swych czarów. To niegodna praktyka, by wpływać na emocje innych nieśmiertelnych, o ile nie jest to konieczne do przetrwania. A gdy jeszcze nią nie byłaś... nie chciałem byś podjęła swój najważniejszy w "życiu" wybór pod wpływem magii. Wtedy, to nie byłby wybór.
- Skoro było Ci tak tęskno, czemu sama mnie nie poszukałaś? Wiesz gdzie mieszkam. W twoich żyłach płynie moja krew, z pewnością potrafisz już wyczuć jej zapach z daleka.
William odwrócił się i spojrzał wampirzycy głęboko w oczy.
- Przyjechałem, bo stęskniłem się za tobą.
Awatar użytkownika
Victoria
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Victoria »

- Chcesz mnie przestraszyć?! - prychnęła mu prosto w twarz.
- Muahahahah - zaśmiała się złowieszczo, niczym wiedźma odprawiająca mroczny rytuał.
- Bawisz mnie mój "Mistrzu". Nie wiem co to strach, sam mnie tego nauczyłeś. Bo co możesz mi zrobić? Zabić mnie? I tak już nie żyję. A to co ty nazywasz życiem, jest dla mnie marną egzystencją. Nie mam niczego, ani nikogo. Mój ojciec niedługo zemrze w nienawiści do mnie. Matka odejdzie z tęsknotą w sercu, a brat wkrótce zapomni, że istnieję. Lata mijają, a kiedy moi krewni dokonają żywota, ja stracę jedyną nadzieję, która pozwala mi dziś budzić się każdego wieczora i z tęsknotą patrzeć na nocne niebo. To ostatnie uczucia jakie mi zostały - tęsknota i gniew.
- Dobrze wiesz dlaczego nie przyjechałam! I nie próbuj swoich mrocznych sztuczek, nie zrzucisz na mnie winy nie dam ci się w to wciągnąć. Zostawiłeś mnie samą, przerażoną i bezbronną wobec własnej osobowości. Wtedy jeszcze się bałam, wtedy bałam się ruszyć z miejsca, bałam się przekroczyć granicę Równiny Drivii, bałam się, że to zbyt blisko ojca. Doskonale o tym wiedziałeś.
- Chyba już nie pamiętasz jak zostawiłeś mnie po raz pierwszy? Mam rację? Raz wybaczyłam ci zniknięcie i nie rzekłam ani słowa, gdy zjawiłeś się na balu. Przyjęłam twoją obecność jak gdyby nigdy nic się nie stało. Ale nie tym razem.
- Zjawiasz się tu i burzysz spokój mojej samotni twierdząc, że się za mną stęskniłeś. Odpowiedz mi więc, cóż z tego? Dlaczego mam uszanować twoją tęsknotę, skoro ty nigdy nie szanowałeś mojej?
Awatar użytkownika
William
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: William »

- Oni umrą, ty będziesz żyć - skomentował to William. - Przeżyjesz ich o całe wieki, doświadczysz rzeczy, których oni nigdy nie ujrzą. Wspaniałości, o jakich śmiertelni mogą tylko marzyć. Czujesz się samotna, bo uciekłaś od świata i zamknęłaś się w tej samotni. Może i mieszkają tu ludzie, ale ty nie jesteś człowiekiem. Jesteś nieśmiertelna i powinnaś przebywać w towarzystwie innych sobie podobnych. Zamykanie się tu nic nie da.
- Nie potępiam oczywiście ludzi - powiedział machając ręką. - W końcu sam kiedyś byłem człowiekiem. To jednak już nie nasze życie Victorio. Żyjemy w innym tempie, jesteśmy osobnymi gatunkami.
- Nie wątp w szczerość mej tęsknoty - rzekł zbliżając się znów do niej i ujmując ją za podbródek. - Masz rację, mogłem przybyć szybciej.
Awatar użytkownika
Victoria
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Victoria »

Victoria nagle zamilkła. W tym co mówił William było wiele prawdy. Zbyt wiele. Dlaczego właściwie zamknęła się w tej twierdzy? Po co? Dlaczego tak bardzo bała się pojechać do brata? Przecież ojciec nie miał już nad nią władzy. Zupełnie niespodziewanie doszła do wniosku, że odizolowała się od całego świata z powodów, których sama nie rozumiała.
Westchnęła prawie niedosłyszalnie. Powoli przeniosła wzrok na hrabiego i spojrzała mu w oczy. Cały jej animusz zniknął, a razem z nim złość na białowłosego.
- Masz rację - odezwała się cicho.
- Masz rację - powtórzyła - zamknęłam się tutaj, bo tak było mi wygodnie. Poza tym co miałam robić? Włóczyć się po świecie w poszukiwaniu innych wampirów? Zrozum William, nie czuje tego kim jestem. Nie czuje się wampirem. Piję krew zwierząt. Przyzwyczaiłam się do zapachu ludzi wokół mnie. Udaje człowieka. Nie potrafię być wampirem. Nie wiem jak nim być. W dodatku mam złamane serce. To, że nie jestem już człowiekiem nie zmieniło tego co czuję. Nadal mogę być smutna, zła, szczęśliwa lub nie.
- I tak, wiem, że nie umrę jak ludzie, że moja rodzina niedługo zostanie pochowana, a ja zostanę i przeżyję wiele wieków. Zrozum jednak, że dla mnie nadal czas płynie tak jak dla ludzi i nie umiem być tym kim powinnam.
Awatar użytkownika
William
Szukający drogi
Posty: 41
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: William »

- Nie musisz szukać towarzystwa innych wampirów. Nie jesteśmy jedynymi nieśmiertelnymi w tym świecie. Jest wiele fascynujących istot, które warto poznać. Niektóre są naprawdę fascynujące - William na chwilę odpłynął myślami gdzieś daleko, wracając do starych i najwyraźniej przyjemnych, wspomnień.
Skrzywił się, gdy usłyszał o piciu zwierzęcej krwi. Sam zrobił to tylko kilkukrotnie i to wyłącznie dlatego, że zmusiła go do tego sytuacja. Był wtedy jednak młodym i jeszcze niedoświadczonym wampirem, niezbyt umiejącym polować. No i musiał żywić się częściach. Niemniej w pewnym sensie rozumiał Victorię, spotkał sporo wampirów, które podobnie jak ona miały opory, przed żywieniem się na ludziach.
Hrabia spojrzał z pełną powagą w oczy Victorii:
- Musisz się stąd wyrwać. Żyjąc w ten sposób wśród ludzi, zawsze będziesz czuła się obco. Będziesz patrzeć na świat ich oczami. Lecz twoje oczy moja droga, są piękniejsze od tego. Potrafią dostrzec więcej, zobaczyć głębię tego świata. Musisz tylko im na to pozwolić. Owszem, żyję pośród ludzi na swym dworze - odpowiedział na nieme pytanie wampirzycy - jednak nie w ten sposób. Zresztą, dlatego Cię stworzyłem, by nie być samemu i byś nie musiała doznawać cierpień śmiertelników. Nie skazuj się więc na nie dobrowolnie.
Awatar użytkownika
Victoria
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Victoria »

- Nie rozumiesz - posmutniała nagle, jakby coś sobie przypominając.
- Aż za dobrze wiem, że jest więcej istot nieumarłych, że poza wampirami są też inni. Spróbuj zrozumieć... Przyjechałam tu z własnej woli, brat oddał mi we władanie całe to miejsce, wszystkie tereny, które kiedyś należały do brata mojego ojca. To wielkie wyróżnienie, teraz jestem prawie równa mojemu ojcu, teraz nie ma nade mną żadnej władzy. Poza tym nie chciałam dłużej mieszkać na Wybrzeżu, słońce zaczęło mi bardzo doskwierać. Wyjechałam tutaj bo tak należało, bo chciałam wyrwać się z tamtego miejsca, uciec od wszystkiego. I może po jakimś czasie znaleźć w sobie odwagę by pojechać do matki i brata. Póki jeszcze istnieją, póki jeszcze mogę to zrobić - westchnęła.
- Ale osiadłam tu, tak po prostu. A teraz jestem do tego miejsca przywiązana. Nie mogę stąd wyjechać. Musze tu być, muszę być w pałacu, już zawsze. Nie mogę się stąd ruszyć. Coś przypięło mnie do tego miejsca niewidzialnymi kajdanami.
Zablokowany

Wróć do „Równina Drivii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości