Równina Drivii[Ukryta pośród leśnych gęstwin polana] Czas Aukcji

Wielka równina słynąca przede wszystkim z trzech jezior. Legenda głosi, że trzy siostry Cara, Sitrina i Doren - księżniczki Demary, córki króla Filipa miały zostać wydane za książąt Elisji, Fargoth i Serenai by utrzymać pokój pomiędzy krainami. Jednak żadna nie chciała zostać zmuszona do małżeństwa Księżniczki uciekły więc na północ kraju i nigdy już nie wróciły. Legenda głosi, że stały się one Nimfami i każda objęła panowanie nad jednym z jezior.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

[Ukryta pośród leśnych gęstwin polana] Czas Aukcji

Post autor: Lullasy »

        Zgodnie z ulotkami, rozsianych przy pomocy wszelkiej maści zbirów i łotrów po całej Alaranii, w tym miejscu miała się odbyć handel niewolnikami. Było to w okolicach słynnego jeziora Doren, w środku nocy. Księżyc od jakiegoś czasu był już na niebie, z trudem przebijając się swoim blaskiem przez pokryte liściami gałęzie drzew. Niezależnie od tego, z której strony szło się na miejsce aukcji, po pewnym czasie można było dostrzec mocny, migoczący blask ognia, iskrzący się między konarami drzew. Było także słychać stłumione przez las odgłosy ludzi, niewyraźne niczym sen sprzed wielu miesięcy.

Po przedarciu się przez kolejne warstwy dzikich krzewów i roślin, można było dostrzec polanę, a na niej dość niedbale wbitą w ziemię drewnianą palisadę, wysoką jeden pręt w górę. Drewno było świeżo ścięte, co można było zaobserwować na podstawie samego drewna, jak i kilku pieńków otaczających konstrukcje. Formowała się ona w okrąg o promieniu połowy sznura, od góry przykryty zakurzoną płachtą, zszytą z wielu skrawków przeróżnych tkanin. Wokół palisady w równych odstępach iskrzyły się magicznie utworzone płomyki, oświetlające okolicę. Przy każdym płomyku stała postać, odziana w długie do ziemi szaty, które czarne były niczym bezgwiezdna noc. Materiał był matowy, sprawiający wrażenie nieskończonej pustki. Całe ciało każdego z tych osobników od szyi w dół było zakryte, twarz zaś kryła maska, wykonaną z ludzkiej czaszki. Między każdą z osób jedyną różnicą były tylko włosy, przeróżnej maści i długości. Stali oni w bezruchu, sprawiając wrażenie posągów. Wydzielali oni z siebie silną magię, która zdawała się być skierowana w otoczoną przez nich budowlę. Był to także znak, iż są to magowie.

Jedynym wejściem do prowizorycznej budowli było wcięcie między palami od zachodniej strony, szerokie na dwa pręty. Po obu stronach wejścia stało dwoje ludzi, przyodzianych w pełne zbroje rycerskie, którym brakowało wszelkich oznaczeń czy herbów. Podtrzymywali oni skierowane ostrzem pionowo w dół masywne, dwuręczne miecze, wykonane z jednolitego kawałka stali, o rękojeści pokrytej wyprawioną skórą. U stóp rycerza po prawej stronie stał dzban, wypełniony do połowy złotymi gryfami. Co kilka chwil, z różnych stron schodziły się wszelako odziane osoby. Wszyscy jednak mieli charakterystyczne, bogate zdobienia na odzieniu. Była to z pewnością szlachta lub arystokracja, a także kupcy, co można było zauważyć po dłuższej obserwacji. W kompletnej ciszy podchodzili oni do wejścia, by wrzucić do dzbanka jednego złotego gryfa, i udać się do środka. Dopóki nie przekroczyli zabezpieczonego czarem wnętrza, nie odzywali się ani słowem.

O dziwo, nie ważne jak blisko stało się palisady, głosy były stłumione na tyle, że nie dało się ich rozpoznać, a wszystko co widać było w środku przez wejście było zamazane. Był to zapewne efekt czaru, nie pozwalający przypadkowym oczom ujrzeć tego, czego ujrzeć nie powinny. To, że dbano o to by nikt się nie dowiedział, świadczyła też czyjaś ręka, leżąca w świeżej kałuży krwi tuż przy wejściu. Prawdopodobnie niedoszły przeciwnik handlu niewolnikami. Każdy z chodź odrobiną rozsądku zrozumie, że w tym miejscu trzeba niesamowicie uważać, jeśli chce się doczekać jutra.
Ostatnio edytowane przez Lullasy 9 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

- Nadal nie rozumiem, Pani, przecież niewolnika możesz kupić w wielu miejscach, bez potrzeby przedzierania się przez te gęstwiny. - powiedział, wyjątkowo nieśmiało jak na niezłego maga, Dolran. Dość wysoki, aczkolwiek szczupły mężczyzna w okolicach czterdziestki, będący tymczasowym towarzyszem Raylii.
- W takim razie gdzie indziej dostanę tresowaną eugonę? - spytała pogardliwie i nim zdołał cokolwiek odpowiedzieć, kontynuowała. - Pamiętaj, jaka jest stawka. Chyba nie chcesz mnie zawieść?
- Nie, Pani. - odparł zrezygnowany. Pokusa była jedyną osoba, która mogła go wyciągnąć z tarapatów, więc był zmuszony podporządkować się jej. Podpisał pakt z diabłem, zwany powszechnie cyrografem, przez co jego przyszłość nie zapowiadała się nazbyt przyjemnie. Na jego szczęście znał się na przywoływaniu różnorakich przedmiotów z bardzo daleka, co było kobiecie przydatne. Do licytacji oraz zakupu tej niewolnicy wzięła naprawdę olbrzymią ilość różnorakich dóbr, od diamentów po złote gryfy. W Piekle nie przedstawiały one realnej wartości, lecz tutaj sprawy miały się zgoła inaczej. Kosztowności były o tyle ciężkie, iż ich transport był niewygodny i nieporęczny, więc owy biedak doskonale sprawdzał się w roli "przewoźnika." Owszem, jego zadanie było wręcz błahostką, lecz miała w tym i drugi cel, a mianowicie zmuszenie owego diabła do rozwiązania umowy, a jednocześnie wnerwienie go. Czy tego chce czy nie, zrobi to. W przeciwnym razie dostanie srogi łomot, ponownie.
Aura miejsca, gdzie handlowano niewolnikami, była doskonale wyczuwalna dla Pokusy. Samo przedarcie się przez roślinność również nie sprawiało najmniejszych problemów.
- Gęba na kłódkę, od rozmawiania jestem ja, tym masz tylko przeteleportować zapłatę. - Przypomniała mu jeszcze raz co miał robić. Od tego przecież zależała jego przyszłość. Gdy w końcu wkroczyli na teren polany, Rayla zdziwiła się. "Tylko tyle?" Spodziewała się przede wszystkim więcej strażników. Póki co jedynymi wartymi uwagi byli magowie, w razie "wojny" tylko oni zdawali się być odpowiednio przygotowani. Do tego jednak trzeba było poinformować odpowiednie władze, a jak dotąd nikomu to się nie udało. Samozwańczy bohater również się pojawił, o czym świadczyła ręka leżąca przy wejściu. "Zawsze to jednego idiotę mniej." Jedyną, nieco poszkodowaną istotą, był Izo. Nadmiar ludzi, do tego wyglądających groźnie w jego smoczych oczkach, nie był dla niego komfortowy. Pokusa pogładziła go lekko po szyi w ramach swego rodzaju pocieszenia. Nie miała go gdzie zostawić, a w środku i tak będzie gorzej aniżeli na zewnątrz palisady. "Niech się powoli hartuje..." - pomyślała, choć z mniejszym przekonaniem niż zwykle. Po uiszczeniu opłaty przez towarzyszącego jej maga, weszli do środka.
Awatar użytkownika
Arrivi
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Fellarianie
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Arrivi »

- Gdzie takie pikne dziewczę znalazłeś!?
- Ciszaj człecze, ciszaj. Jak usłyszy, to wszystko cholera jasna trafi.
- Daj mi z nią chwilę zabawić.
- Morda Czepa, morda!
- To choć rzeknij kim ona jest.
- Dobra, ale stul twarz i się nie odzywaj!
- Opowiadaj.
- Pamiętasz jego wodnika, co ze stawu uciekł i jak wielki pan w zamku począł żyć.
- No…Nie…
- To nie będę opowiadał, bo czasu nima. Toż to jest jedna z dziewek, co chyżo podczas ataku dała dyla i pozostała przy życiu.
- Aha…
- To nic, cenna jest bardzo. Chodziem ją sprzedać.
- Dzielimy się po równo.
- No, ja, ty i dziewczyna.
- Dziewczyna?
- Biorę jej dole.
- Czemu ty?
- Bo jestem rycerski jak Paladyn Zakuty Ryj, twoja mać, rozumujesz?
- No…

Dwóch obwiesi postanowiło zaopiekować się półprzytomną pięknością, by niemało na niej zarobić. Skrępowali nogi oraz ręce za plecami. Na głowę założyli wór, który obwiązali sznurkiem na szyi dziewczyny. Chudszy i wyższy przerzucił ją przez osła, a niski grubasek wyciągnął jeszcze więcej liny. Obwiązał sznurem osła i dziewczę, by podczas eskorty na targ niewolników nie wypadła gdzieś po drodze. Zboczyli z drogi i niechcący dotarli na miejsce aukcji.
Kiedy obdartusy znalazły się przy odźwiernym, poczuli się brudni.
- Witojcie – odpowiedział służalczo chudy, zdejmując kapelusz.
- My na handel – szybko zareagował gruby i zerwał dziewczynie naszyjnik. Zapłacił nim za przejście.

Weszli i zaczęli rozglądać się za dogodnym miejscem. Musieli przecież, znaleźć dogodne miejsce, dla swojego okazu. Mieli pewność, by się wzbogacić.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

        Rycerze przy wejściu ani drgnęli, gdy pokusa wraz z towarzyszem i smokiem, a następnie dwójka chłopów z żywym bagażem przekroczyła próg palisady. Gdy tylko przeszli przez magiczną barierę, ukazał im się widok, pod postacią portalu. Stało przy nim dziesięciu magów, takich samych jak ci z zewnątrz. Z widocznym wysiłkiem podtrzymywali przejście. Przy ścianach znajdowało się dwudziestu siedmiu rycerzy, będących niemalże kopią tych poprzednich. Byli ustawieni w nieregularnych odstępach, zupełnie jakby ich brakowało. Zewsząd można było odczuć potężne aury tych ludzi, które mogłyby przyprawić o ból głowy, jeśli ktoś ma wrażliwy zmysł magiczny.

Wracając do portalu, była przy nim jeden, bliżej nie znany kupiec, a obok niego tajemnicza osoba. Miał szkarłatną wersje szat, jakie nosili inni magowie, a jego głowę oprócz maski przyozdabiał kościany diadem. Wpatrywał się w bogacza, który niemal pocił się ze strachu
- Przysięgam. Nie mam nic. Pozwólcie mi wejść, chyba że nie chcecie żebym zostawił tu moje pieniądze! - Poprawił nerwowo ozdobny płaszcz, jednocześnie starając się nie patrzeć w przerażającą go postać. Chcąc zapewne przekonać swojego rozmówcę, sięgnął po sakwę z monetami. W tym momencie najbliżej stojący rycerz zacisnął ręce na rękojeści miecza, i po wykonaniu dwóch kroków w stronę kupca, zamachnął się, by oddzielić jego głowę od reszty ciała. Truchło upadło, z ledwością trzymając sztylet w ręce, którą sięgał po sakiewkę.
- Dziękuje za szybką reakcję, ale mogłeś ograniczyć rozbryzg krwi w stronę inną niż moja...Jedwab ciężko doczyścić. - Niedoszła ofiara zabójstwa strzepnęła z szat nadmiar szkarłatu
- Co zrobić z nim?
- Wrzuć do jeziora - Odpowiedź na pytanie rycerza była niemal natychmiastowa - albo cokolwiek, bylebym nie widział go więcej.
Strażnik odstawił miecz, i chwytając zarówno głowę, jak i resztę ciała nieszczęśnika, wyszedł poza obręb czaru, kierując się ku brzegowi jeziora. Tymczasem osoba, która najwyraźniej była tu u władzy, obróciła się w stronę nowo przybyłych. Przez minute wpatrywała się spod maski na chłopów, przynajmniej na to wyglądało, gdyż oczu nie dało się zauważyć. Przez ten czas, co wrażliwsze zmysły magiczne mogły wyczuć jak korzysta on z magii. Musiał prawdopodobnie użyć jakiegoś czaru, jednak nie było pewności którego konkretnie.

- Idźcie. Nie sadzę, byście byli problemem. -rzucił w stronę obwiesiów, których zdaje się nie chciał widzieć na oczy dłużej niż tą jedną minute. Głos jegomościa brzmiał wyrafinowanie i charyzmatycznie, niemal chciało się wierzyć w każde słowo wypowiedziane z jego strony. Jego aura była dosyć niepokojąca. Była nie do odczytania, ale nie z powodu zamaskowania jej, ale nagromadzenia bodźców, które w większości były sprzeczne.
Gdy skierował wzrok na drugą grupę, nie wpatrywał się. Zamiast tego, ruszył wdzięcznym krokiem w stronę kobiety, w bliżej nie znanym celu. Gdy tylko był tuż obok, wysunął rękę w stronę smoka.
- Można?
Znów zabrzmiał jego wdzięczny głos, który całkiem nie pasował do sytuacji, czy nawet ubioru. Obrócił twarz, czy też raczej maskę, tak że niemal na pewno patrzył w jej oczy. W tym momencie znów przebiegła wokół niego fala magii, która przyprawiła Sukkuba, oraz jej towarzysza o ciarki. Cokolwiek robił, nie było to groźne, przynajmniej tak to wyglądało.
-Rzadko się zdarza, by ktoś przyprowadzał do nas sprzedać smoka. Jeśli chcesz, odkupie go tu i teraz, za tysiąc złotych gryfów. Podoba mi się. - Po tych słowach, w których rozbrzmiewała pewność siebie, pogłaskał ręką czoło miniaturowego smoka. Robił to tak, jakby niemal już należał do niego.

~~~

        Eugone zbudził dźwięk metalu trącego o metal. Gdy otworzyła oczy, nie wiedziała gdzie jest. Stała na czymś w rodzaju podium, a łańcuchy przypięte do jej kajdan unieruchamiały ją, zmuszając do opierania się o niewygodny, drewniany słup. Czuła się osłabiona, a obraz przed oczami zamazywał się. Była głodna, i spragniona. Ale jedyne co mogła robić, to czekać na rozwój wydarzeń.
- Nie śpij. Ludzie będą chcieli widzieć twoje oczy, jeżeli zechcą cie kupić. - Obojętny głos stojącego obok rycerza, który tarł rękawicą o łańcuchy na ustach Lullasy także zdawał się rozmyty, oddalony. Ale jego słowa zrozumiała doskonale. Miała za niedługo zdobyć nowego właściciela.
Ostatnio edytowane przez Lullasy 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

Spodziewała się sporego asortymentu i to nie tylko w ludziach, a jako, iż była we właściwym miejscu, wcale się nie zawiodła. Sporo tego było, a po aurze udało jej się rozpoznać prawdziwe rarytasy, w tym cel jej wizyty - Eugonę. A to wszystko kryło się tuż za portalem, z którego niebawem z chęcią skorzysta. Nim jednak położy na niej swe rączęta, oczywiście wcześniej rzucając się w wir jakże wspaniałej licytacji, takowa musiałaby być wpierw ogłoszona, o dotarciu w tamten kąt nie wspominając. Ktoś mógłby się spytać, po co pokusie taka niewolnica, a odpowiedź na to była prosta, czemu nie? Dla niej zawsze to jakaś odmiana od żałosnej, w większości ludzkiej, arystokracji. Aż się skrzywiła na samą myśl o służbie wśród takich nędznych miernot. Napuszone burżuje, które nigdy nie trzymały miecza, a mocni byli tylko w gębie.
Ku jej zaskoczeniu, została zaczepiona, a raczej jej smocza miniaturka, przez jakiegoś czarownika. Trąciło od niego magią na kilometr, a ubiór wskazywał na to, iż mógł być właścicielem całego tego burdelu, zwłaszcza w świetle incydentu mającego miejsce przy portalu, który nie uszedł uwadze Raylii, choć nie widziała w tym nic nadzwyczajnego, zwykła zapobiegliwość.
Samo pchanie łap w kierunku jej zwierzaka nie było aprobowane. W dodatku zachciało mu się ją czarować i odkupić stworzonko. "Bezczelny prymityw." Wkurzał ją, próba manipulacji za pomocą magii i ta pewność siebie. Najchętniej zademonstrowałaby mu swoje możliwości, o której wiedzieć nie mógł za sprawą Maski, lecz wpierw "interesy." Sam Izo również odsunął pyszczek tak, by nie mieć styczności z magiem. Co prawda jego postać przyprawiała go o grozę, lecz w obronie własnej i tak w końcu użył swego uzębienia jako broni.
- Nie jest na sprzedaż. - powiedziała, jednocześnie odsuwając jego rękę sprzed oblicza zwierzątka i własnego. - Tknij go jeszcze raz a stracisz kończynę. - dodała, ruszając dalej. W razie podobnego numeru wprowadzi swoją groźbę w życie, bo predyspozycji do jej wykonania miała aż nadto.
Szybko też w oczy rzuciła jej się naprawdę śliczniutka istotka. Z chęcią położyłaby swoje rączki, i nie tylko, na felleriance, bo na taką rasę wskazywała aura. Nawet spodobała się pokusie. Ciałko miała niczemu sobie, ciekawe tylko, czy twarzyczka również trzymała poziom reszty. Wielce dziwili ją "właściciele" owego dziewczęcia. Wyróżniali się niczym kupa gówna w morzu jedwabiu. Dwóch wymoczków mających zerowe pojęcie o handlu żywym towarem. "Kto ich tu wpuścił?" - tego typu myśli chodziły jej po głowie. Najwidoczniej musieli znaleźć przy niej sakwę z pieniędzmi, choć kreatywności w dodatkowym zarobku odmówić im nie mogła. Była skłonna rozważyć zakup i owej istotki. Znalazłaby dla niej zastosowanie, ale o tym później, wpierw interesy... Przeszła wraz ze swą "drużyną" przez portal, wkraczając na właściwy teren dla mrocznych interesów.
Awatar użytkownika
Damriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Damriel »

Opuściwszy wielki port, Trytonię, ruszył w daleki szlak na północ. Podczas tej przejażdzki, nie widział zbyt dobrze, zważywszy na fakt, że była późna noc, a sam księżyc nie dostarczał wystarczającego światła, by cokolwiek zauważyć. Kierował się nad nieznaną mu do tej pory równinę, "być może miejsce to, nie okaże się takie złe od ostatniego obszaru pobytu". Nie myśląc dłużej, skierował się na przód, po wyzdobionych i uczyszczonych traktach. Po kilku godzinach jazdy, w oddali zoczył malownicze jezioro. Bez namysłu popędził niczym piorun do ów punktu. Po pewnym czasie, w gęstwinie lasu, promienie ognistego światła dotarły do oczu czarodzieja. Nie spodziewał się, że jakakolwiek dusza kroczyć będzie o tej porze w tym miejscu. Zaintrygowany, tym co mogłoby by się wydarzyć na tejże polanie, podjechał bliżej, by przyjrzeć się zaistniałej sytuacji. Zszedł z konia, który wyczerpującą wędrówką prawie by zawył. Powstrzymał go jednak przed tym, zatykając dłońmi usta zwierzyny. Podchodząc nazat bliżej, z ledwością wspiąl się na drzewo, którego gałęzie blisko były ku upadku. Spostrzegł z oddali konstrukcje, która liczyła zapewne jedną kondygnację. Po środku zebrane bylo jakby zrzeszenie, dośc na tyle wyczuł ich aurę, i zobaczywszy jak w sposób magiczny utrzymują wejście,  miał pewność, że to magowie. Przypomniał sobie, kiedy zmierzał ku równinie o ulotkach informujących o handlu niewolnikami. Zapomniawszy miejsca spotkania, nie byl pewien czy to akurat to miejsce. Przy wejściu, gdzie stała miska na monety, wyciągnął ostatnie pieniądze - jeden złoty gryf i cztery miedziane orły. Znalazł je w jednym z mieścin, a jak się okazało, że przed chwilą upuścil je pewien szlachcic, Damriel szybko pogalopował. Kazał Ramonie zaczekać w tym miejscu, a on sam jakby nigdy nic zarzucił kaptur na głowę i przeszedł między nimi do wejścia. Przed tym wrzucil owe waluty do miski, po czym ukierunkowal sie w głąb.

Aura lokalizacji była bardzo silna. Czarodziej rozglądnął się po placówce, miejsce wypelniało przepych. Chwile później zmysł magiczny wyczuł Fellariankę, Jej aura była słaba ale intensywna. Chcąc uratować stworzenie, wtem do niej podeszli obrzydliwi ludzie. Z pewnością, to oni porwali istotę. Jeden z nich odwróciwszy się, i ujrzawszy postać za pozłacanym filarze, Damriel ukrył się w ustronne miejsce. Jednakże ten podchodzil co raz blizej, przez co mag zmuszony był zniewolić człowieka. Ten w bezruchu stanąwszy, Aavenis
podążyl dalej.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

        Reakcja właścicielki smoka całkiem zaskoczyła niedoszłego nabywcę. Znieruchomiał, jakby zamiast człowieka, stał tu kamienny posąg. Nie wiadomo czy był to efekt przerażenia, czy też najzwyklejsze w świecie zaskoczenie. Dopiero, gdy pokusa przekroczyła portal, mag powoli uświadamiał sobie co się stało.
- Nie rozumiem... Czemu? - Spojrzał w stronę portalu, niczym rażony piorunem. Czar, który rzucił przedtem wyraźnie mówił mu, że ta osoba przyszła tu w interesach. Przyszła z tego samego powodu co inni, a mimo to odmówiła takiej oferty? Nie rozumiejąc na kogo trafił, chwycił się jedną ręką za głowę i rozglądnął powoli. Na szczęście chwila ciszy i wiele głębokich oddechów pomogły mu wrócić do stanu w miarę spokojnego.

W pewnym momencie jego wzrok zauważył dwójkę, którą także przedtem uprzednio sprawdził zaklęciem. "Gdyby nie to, że nie chce zatrzymywać interesu, zabiłbym ich. Tu i teraz". Sam nie wiedział, czemu pozwala tym niegodnym ścierwom oddychać tym samym powietrzem co on. W dodatku, irytowało go, że stali teraz niczym bezmózgie zwierzęta, czekające na polecenie.
- Na co czekacie? Na Wielką Magię, przechodźcie przez portal. Albo robicie interes albo wynocha! - Wrzask, gdyby nie zaklęcie wokół palisady, słychać pewnie by było nawet w Maurii, choć jest na drugim krańcu kontynentu. Wściekłym ruchem ręki, z trudem przypominającym gest, nakazał rycerzom pogonienie chłopów, którzy zostali brutalnie wrzuceni przez portal wraz ze swoim towarem.

Ostatnią osobą, nie należącą do zgrai Łowców niewolników, która miała czelność przebywać w palisadzie, był tajemniczy człowiek w kapturze i szatach
- Kogo my tu mamy? - Powiedział ściszonym głosem, który Damriel ledwo mógł usłyszeć - Witam serdecznie gościa, pan w sprawie aukcji, tak?
Jego głos wyrafinowany, tak jak przedtem, mówiony był tonem godnym króla. Już nie dało się poznać po nim, jakiego szoku doznał kilka chwil temu. Podszedł elegancko bliżej i wyciągnął rękę, by móc przywitać nią nieznajomego.
-Z kim mam przyjemność? - Tuż po tym zdaniu, mag znów użył swojego czaru, który przyprawił Czarodzieja o ciarki. Przy tym cały czas patrzył się przez maskę, z każdą chwilą nabierając podejrzeń. Jego ton głosu zmienił się nagle na szorstki i zimny, który mógł niemal kaleczyć uszy. - I, jeśli można, co knujesz tuż pod moim nosem?

Tymczasem zarówno właścicielka mini-smoka wraz z kolegą, jak i dwójka chłopów z przyszłą niewolnicą wylądowali w mrocznej grocie, czy też raczej w pomieszczeniu, wykutym w litej skale. Całość była widocznie zrobiona na planie walca o promieniu jednej stai i wysokości jednego sznura, przez co miejsce, to było przeogromne. Zarówno sklepienie, jak i podłoga były idealnie wygładzonym kamieniem, który w dotyku przypominał bardziej szkło niż skałe. Z sufitu zwisały na sznurach spore pochodnie, które mimo to nie wystarczały by całkowicie oświetlić to miejsce, przez co panował ponury półmrok. Ilość przebywających tu istot sprawiała, iż aury zagłuszały się nawzajem, co uniemożliwiało wyczytanie czyjejkolwiek. Już na pierwszy rzut oka widać było jak całość podzielona jest na trzy sektory, rozciągające się od ścian do środka.

Pierwszy sektor, na którym teraz byli nowo przybili znajdował się tuż przy ścianach i miał grubość około trzech prętów. W nim stała grupa magów, która utrzymywała portal przez który weszli. Wyglądali tak samo, jak ci z zewnątrz, ubrani w dokładnie takie same szaty i maski. Wszędzie poza tym miejscem, stali rycerze. Setki, a nawet tysiące uzbrojonych w ciężkie miecze zbrojnych. Było ich na tyle dużo, by całkowicie zabrakło miejsca tuż przy ścianie. Byli oni widocznie zabezpieczeniem przed wszelkimi nieoczekiwanymi sytuacjami.

Drugi, największy sektor rozciągał się między pierwszą częścią a środkiem groty. Było na nim poustawiane regularnie ogromne stoły, przy każdym stole zaś stały krzesła, jeden drobny wóz oraz drewniana skrzynia. Większość stołów była obsadzona, przez wszelakiej maści arystokratów i szlachtę. Jednak sprawny zmysł maga mógł wyczuć wśród tej zgrai elfy, demony, a nawet nieumarłych. Wszyscy zgromadzeni w jednym celu, mieli ze sobą albo pieniądze albo własny “towar” lub i jedno i drugie.

Ostatni sektor, to ogromny, drewniany podest w kształcie okręgu, umiejscowiony na samym środku. Był na tyle wysoki, by każdy widział co lub kto na nim jest. A były na nim drewniane pale, stojące tuż przy krawędzi podestu. Do każdego przywiązana była linami niewolnica, zwrócona twarzą do “widowni”. Przy każdej stał jeden z rycerzy, który raz na jakiś czas przyglądali się węzłom i w razie potrzeby poprawiali je. Wśród nich były takie okazy jak ludzka kobieta o nieskazitelnej cerze, umięśniona, piękna elfka, szarpiąca się w więzach wilkołaczka oraz eugona, która najmocniej zwracała uwagę. Jako jedyna była skuta łańcuchami, co było najwyraźniej oznaczeniem, iż jest to unikatowy, a co za tym idzie drogi nabytek.

Nagle, powietrze przeszył gwizd. Na środku podestu, pośród płomieni które przybyły znikąd, pojawił się jeden z magów, taki sam jak ci przy portalu, który wyraźnie szykował się na rozpoczęcie aukcji. Wyciągnął z odmętów swojej szaty tajemniczy zwój, i czekał, aż wszyscy zajmą miejsca, i zamilkną.

Do Lullasy z trudem przebijały się szepty. Były o niej, miała pewność. Rozważali nad nią, podziwiali ją, a nawet wzgardzali jej ranami. Rozglądała się po nieznanych twarzach. Jedna z nich miała zostać jej właścicielem. Z niewzruszoną miną, przyglądała się każdemu, kto wyglądał dla niej dość interesująco. “Dom. Będę...miała dom” Jej myśli z trudem złączyły się w stwierdzenie. Poczuła tajemnicze, lecz na swój sposób znajome uczucie. Delikatne ciepło wewnątrz siebie. Jej twarz aż sama z siebie wykrzywiła się w delikatnym uśmiechu, który dość szybko zanikł. Nie wolno jej było tego robić. Wiedziała o tym. Musiała stłumić to coś.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

- Pani, wiadomość do ciebie - odezwał się towarzyszący pokusie mag, gdy tylko przekroczyli portal. Szczerze mówiąc ona sama nie spodziewała się dostać jakiejkolwiek od kogokolwiek.
- Pokaż mi ją - powiedziała, po czym wzięła liścik. Ujmując całość w dużym skrócie, ktoś oferował niezłą nagrodę za eugonę. Brzmiało kusząco, bo na dłuższą metę tego typu stworzonko było diablicy nieprzydatne, od wszelkich obowiązków miała impy i potępieńców, a nawet i paru teoretycznie stojących na równi z nią reszty piekielnego towarzystwa.
- Czyja to pieczęć? - spytała.
- Księcia Karnsteinu, Medarda Alarica Ulri... - Rayla nie dała mu dokończyć, gdyż całe to jego nazwisko jak i sama osoba mało ją obchodziła.
- Kolejny arystokratyczny wymoczek... oby chociaż asortyment miał fajny. - Osobiście nie śpieszyło jej się do poznania owej osoby. Zazwyczaj gdy miała do czynienia z wyżej urodzonymi, okazywali się najzwyczajniejszymi w świecie bucami, do tego tchórzliwymi i parszywymi. Nie żeby nie miała z takimi na co dzień do czynienia, wszakże z Piekła była, lecz tam tacy chociaż siły więcej mieli, a to już coś. Może przekona się na własnej skórze, czy tak jest i tym razem, o ile ostatecznie namyśli się i przyjmie jego ofertę. Nie był on jedynym, któremu mogła "podarować" takie wężowe cudo, choć teoretycznie był całkiem blisko. Jednak to rozstrzygnie po tym, jak położy swoje łapki na celu swej podróży.
Skierowała swe kroki ku centrum całego tego miejsca. Na tę chwilę obchodziła ją tylko eugona, a licytacja zdawała się zbliżać ku rozpoczęciu, o czym świadczyło przybycie w tamte miejsce maga, zapewne kierującego ową aukcją. Korzystając z okazji oraz paru wolnych chwil, nim zacznie się cyrk, przyjrzała się nieco towarowi. Spodziewała się wyjątkowo agresywnej, morderczej wręcz przedstawicielki tego gatunku, zaś przed oczyma miała jakieś chuchro. Wyglądała co najmniej miernie. Najwyraźniej wymiana jej na jakąś ciekawą błyskotkę będzie najrozsądniejszym rozwiązaniem, bo odpuścić nie miała zamiaru. Aż żal było oddać to stworzonko dla jakieś bandy idiotów, bez wcześniejszej rozmowy z nią. Owa ciekawość zapewne wysoko była wyceniona, ale na brak funduszy pokusa nie mogła narzekać.
Awatar użytkownika
Damriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Damriel »

Zastanawiając się co odpowiedzieć magowi, który uprzednio doń podszedł do niego, na myśł przyszła mu jedna odzew do głowy. Odparł jemu, ze spokojnym głosem, ze nic nie knuje, lecz przybył kupić którąś z istot. Chwilę wymienili się spojrzeniami, ten gotowy byl już odejść. Gdy zmierzał ku portalowi, odwracał się za siebie co rusz, by zoczyć, czy ów mężczyzna nadal na niego spogląda. Już miał przekroczyć próg portalu, kiedy jego myśli wypełniały różne głosy. Ona znów się odzywała, nie robiła tego od dni. Czego chcesz?!. Nikt nie odpowiedział. Nagle owe głosy stały się silniejsze. Bolało go to z każdą sekundą, i nie mógł nań powstrzymać. Była silniejsza. Całą swą magie dzieli z nią. Wtem wpadł na pomysł, by wyciągnąć fragment maski, schowawszy wcześniej za płaszczem do skórzanej kieszeni. Macał ją i czuł w dotyku niewyobrażalny ucisk gorąca, jakby zaraz miało mu wypalic dłoń. Głosy milkły z każdym czułym dotykiem fragmentu, jakby to na nich oddziaływało. W końcu nie słychać było już nic.

W środku miejsce kojarzyło mu figurę geometryczną. Rozejrzawszy się po parceli, mógł stwierdzić, że obszar liczy 3 miejsca. Wszedł do każdego z nich, ale po tym wychodził, aż wtrafił do ostatniego sektora. Zebrało się mnóstwo istot, w tym ta, którą wcześniej widział, nadal trzymała miniaturowego smoka. Pewien człowiek, zapewne mag, zagwizdnął, pewnie na znak rozpoczęcia licytacji. Damriel wtopił się ostrożnie w tłum by obserwować całe to zdarzenie.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

        Odpowiedź Damriela przekonała człowieka w kościanej koronie. Ale tylko w pewnej części. Wlepiał w niego oczy bez słowa, gdy ten szedł w stronę portalu. Gdy zatrzymał się, myśli przeszły przez głowę człowieka w masce “Co on planuje na Wielką Magię?”. Po dłuższej chwili już miał gestem ręki nakazać rycerzom zdekapitować czarodzieja, lecz ten w końcu jak nigdy nic przekroczył portal.
-Nigdy nie zrozumiem ludzi - Wzruszył ramionami, powoli próbując wyjaśnić to sobie. Może jego czar nie zadziałał jak należy, przez co otrzymał błędne informacje? Albo osoba, którą spotkał w tajemniczy sposób zniekształciła jego magię? Nie rozmyślał nad tym długo. Aukcja czekała, a to on miał nią kierować. Ruszył w kierunku portalu, oczyszczając swój umysł ze zbędnych myśli.

Tymczasem w grocie, szepty i rozmowy cichły. Wszyscy czekali na oficjalny początek aukcji, wlepiając wzrok w maga, który zdawał się mieć za zadanie poprowadzić rozpoczęcie. Wszyscy, poza Raylą, która wyraźnie przyglądała się eugonie. Wężowa kobieta dopiero po dłuższej chwili odczuła, że ktoś nadal ją obserwuje. Powoli, jakby nie chciała, żeby ktoś zauważył, obróciła głowę w jej stronę, by móc przyjrzeć się patrzącej na nią osobie. A było się czemu przyglądać, gdyż Lullasy nigdy nie miała szczęścia kiedykolwiek kogoś tak odzianego. Zazwyczaj miała przed oczami tylko szlachtę i arystokratów, przez co przyzwyczaiła się do widoku bogato zdobionych szat. Lecz ubrania nieznajomej szatami nie były. Wyglądały trochę jakby należały do najemnika, o których słyszała przelotnie jeszcze za życia u pierwszego właściciela. Gdy nie miała wyraźnego polecenia, obserwacja była jedyną rzeczą jaka jej zostawała. Po kilku minutach, była tak zaciekawiona obcą, iż nawet węże na jej głowię zaczęły obracać się w te stronę, sycząc cichutko.

Niestety, odgłos ten zwrócił uwagę rycerza, który pilnował eugony. Prawą ręką, zakutą w stalowej rękawicy, chwycił ją za wężowe włosy i szarpnął brutalnie. Twarz Lullasy wykrzywiła się w grymasie potwornego bólu, w czasie, gdy zbrojny zaczął ściszonym głosem mówić do niej.
-Patrz się prosto przed siebie, rozumiesz?
Cierpiała od brutalnego uścisku rycerza. “Być cicho...Muszę być cicho!”. Wiedziała, że za jakikolwiek kolejny odgłos oberwie jeszcze bardziej. Przymknęła oczy, z których popłynęły po chwili łzy, a zęby zacisnęła na dolnej wardze, którą przegryzła do krwi. Udało jej się nie przerywać panującej ciszy i z twarzą umazaną łzami oraz z krwawiącymi ustami przytaknęła posłusznie na polecenie.
- Grzeczne ścierwo. - puścił ją i poklepał lekko po policzku, gdy ona sama w międzyczasie zastosowała się do rozkazu bez chwili czekania. Patrzyła prosto przed siebie, z pustym od emocji wyrazem twarzy. - I tak ma być.

Zwróciło to uwagę kilku osób, które z dezaprobatą patrzyły na Lullasy. Po chwili jednak wszyscy o tym incydencie zapomnieli, gdy powietrze wypełnił donośny głos maga, stojącego na środku podestu.
- Przypomnienie zasad oraz przedstawienie ich dla obecnych tu po raz pierwszy. Najpierw odbędzie się licytacja niewolnic należących do nas, Łowców. Dopiero potem zezwolimy na handel między zgromadzonymi. Zapłatą mogą być jedynie złote gryfy, a w wyjątkowych przypadkach także wszelkie, drogocenne towary.. - Odchrząknął, gdy odwijał zwój dalej. - Od momentu kupna nie ponosimy żadnej odpowiedzialności za nabytek. Zdjęcie z nabytego u nas niewolnika lub niewolnicy lin, czy też w przypadku unikatów łańcuchów jest równoznaczne z wypuszczeniem, co oznacza, iż Łowcy mogą go z powrotem odzyskać.

Gdy skończył przemowę, użył magii ognia, by spopielić zwój. Obrócił się w stronę pala, gdzie była eugona i podszedł do niej.
- Pierwszy przedmiot licytacji. Eugona. Unikat, dziesięć lat tresury. Cena wywoławcza, tysiąc złotych gryfów!
Z całej groty rozległy się donośne, wyraźne głosy licytujących. Każdy podbijał ofertę poprzedniego, sprawiając, iż rywalizacja o niewolnicę była zacięta, ale nikt nie przekrzykiwał się i nie było zamieszania.
- Dwa tysiące!
- Dwa i pół!
- Trzy tysiące!
- Dam pięć tysięcy!

Tymczasem w obliczu całego tego gwaru, na środku podestu buchnął obłok płomieni, z którego wyłonił się mag w kościanej koronie. Ci, którzy nie licytowali, zaczęli szeptać o przybyłej osobie, którą określali jako Handlarz Życia. Uwagę jegomościa zwróciła kobieta ze smokiem, która uprzednio groziła mu. Wlepił w nią swój wzrok, czekając w międzyczasie na dalszy zwrot wydarzeń.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

Cała ta przemowa jednego z magów niespecjalnie ją obchodziła, ot kolejna, rutynowa wręcz formułka dla nowych w handlu żywym towarem. Swoją droga sam ich tytuł budził wręcz śmiech.
- Łowcy... - rzuciła pogardliwie pod nosem. Brzmiało to idiotycznie. Żeby to jeszcze mieli w posiadaniu naprawdę wybitne okazy typu licz, lub też innego, obdarzonego potęgą osobnika. Póki co nic groźniejszego od wilkołaka nie zauważyła. Powinni kiedyś odwiedzić Piekło i poznać prawdziwą definicję tego słowa. Mogła się założyć, że mało która z tych czarujących miernot mogła stanąć do równego pojedynku z Łowcami Dusz. Może i byli w większości tępi, lecz walczyć jako tako potrafił. Podobno nawet i w łóżku byli nieźli, choć na podstawie jednostki nie śpieszno jej było do oceny ogółu.
Nie przejęła się wcale zachowaniem zbrojnego w stosunku do Eugony. Gdyby nie to, że była rarytasem, cena poszybowałaby w dół niemalże natychmiastowo. Tak szczerze, kto kupi uszkodzoną zabawkę za pełną kwotę? Chwilę później pokusa skierowała się nieco bliżej licytujących, którzy zaczęli przebijać początkową, i tak niską, ofertę. Co jak co, ale tresowana powinna być warta więcej od samego początku. Zawsze to mogło skończyć się paroma tysiącami więcej na końcu aukcji.
Przy okazji, na scenie pojawił się nadzorca całego tego przedsięwzięcia, którego przydomek był jeszcze głupszy, o ile dobrze usłyszała. Handlarz Życia, istna pogarda dla uczciwie pracujących nad cyrografami diabłów oraz części nekromantów. Udało mu się złapać parę okazów i już miał się za nie wiadomo kogo. Niech no spróbuje kupić czy też złapać czyjąś duszę, wtedy będą mogli o tym porozmawiać.
- Pięćdziesiąt tysięcy - powiedziała, stojąc z założonymi rękoma, piekielna. Po cóż miała się rozdrabniać, skoro mogła od razu przejść do poważniejszych kwot. Poza tym, przebywanie w tak miernym towarzystwie nie stanowiło dla niej choćby i najdrobniejszej przyjemności, smoczej miniaturce z resztą podobnie. Zastanawiała się też nad jednym, wpadła w oko przywódcy tego burdelu, czy też poczuł się urażony jej wcześniejszą wypowiedzią? W obu wypadkach miała to głęboko w poważaniu, lecz w przypadku drugiej opcji mógłby zacząć marnować cenny czas pokusy na swoje "mądrości."
Awatar użytkownika
Damriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Damriel »

Ze zdumienia przetarł swe srebrne błyszczące oczy, gdy usłyszał, jaką cenę zasugerowała kobieta. Zdjął ze łba kaptur, i podszedł przyjrzeć się Eugonie, lecz nie na tyle, aby ktoś zwrócił na niego uwagę, aczkolwiek mógł zginąć śmiercią szybką. Nagle odezwały się mroczne głosy w jego świadomości, tak jak miały robić w to zwyczaju. Damriel myślał jak wytrzasnąć pieniądze na zakup stworzenia, a one wskazały mu na kieszeń. Połyskujący, świecący rubinowo - błekitny naprzemienny blask fragmentu maski. Wydawało mu się, że stracił kontrolę nad swoim ciałem, co wynikło z utraty świadomości. Przybyli patrzyli nań ze zdziwieniem, jego oczy wypełniała pustka. Czarna bezgraniczna pustka. Po chwili obudziwszy się z transu trzymał torbę. Plecak był nadzwyczaj ciężki, ledwo co trzymał go w powietrzu. Maska świeciła coraz bardziej, sygnalizując pozytyw sytuacji. Zajrzał do środka i aż odskoczyl. Było zapewne więcej tam niż 50 tysięcy. Kierujac się moralnością zasad, zastanowił się czy oddać komuś ów znalezisko. Ale nie wiedział do kogo należał. Upewnil się czy kaptur spływa idealnie na jego twarz, i głośno rzekł:
- Sto tysięcy
Umilkły. Odezwa głosów zamilkła, a okruch przestał się mienić.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

        Oferta tajemniczej kobiety ze smokiem sprawiła, iż nastała wszechobecna cisza. Niemal można było usłyszeć bicie serc zaskoczonych ludzi, którzy wpatrywali się w nią, zupełnie jakby oczekiwali, że to tylko niesmaczny żart. Pokusa czuła, jak wbijają się w nią setki spojrzeń. Spośród nich, tylko jedno wyróżniało się, ale niestety nie pozytywnie. Handlarz Życia patrzył na nią z podestu. Spod maski nie było nic widać, tylko przez ułamek sekundy Rayla mogła zauważyć oczy, w których widać było jego oburzenie.

“Bezczelna. Wpierw grozi mi, by potem ośmielić się licytować na MOJEJ aukcji!”. Jednak to było nie ważne co myślał. Wiedział, że nikt nie spodziewał się takiej stawki. Wszyscy arystokraci, których ogarniał wzrokiem, przestali przyglądać się eugonie. Zaczęli to patrzeć na kobietę, to szeptać prawdopodobnie też o niej. Niektórzy jednak nie bali się wyrazić na głos swojej opinii. Szczególnie starszy szlachcic, stojący niedaleko obiektu swojego protestu, starał się wydzierać na całą jaskinie
- Tyle pieniędzy, bo uwierzę. Ona z pewnością nawet tyle nie ma! Zakłóca porządek aukcji i to bezpodstawnie!

Coraz więcej ludzi spoglądało na nią i jej towarzysza. Nie miała przy sobie worka z domniemanymi pieniędzmi ani czegokolwiek, czym by zapłaciła. Głosy podburzonych zgromadzonych były coraz głośniejsze, aż znów zamilkły na wskutek kolejnej oferty. Bliżej nie znany człowiek w kapturze zaoferował dwa razy więcej niż poprzedniczka. Teraz wszyscy zamilkli na dobre, nie ważąc się nawet odezwać.

Handlarz Życia, jak i mag, który rozpoczął licytację, spojrzeli na siebie nawzajem. Takie sytuacje były rzadkie, aczkolwiek wiedzieli, co w takim przypadku zrobić. Prowadzący mag odchrząknął i przemówił.
- Ze względu na dość…wysoką stawkę, która wyraźnie ogranicza grono zainteresowanych, osoby które dalej chcą licytować eugonę, proszone są o podejście na środek podestu. W międzyczasie, aukcja będzie trwała nadal. - Wypowiedział te słowa, patrząc raz na czarodzieja, raz na właścicielkę małego smoka. Zaraz po tym, odszedł od eugony, by zacząć licytację wilkołaczki.

Handlarz Życia już czekał, wzrokiem wypatrując osoby, które odważyły się wydać tak wielkie pieniądze na jedną niewolnicę. Jedną, brzydką, łuskowatą niewolnicę.
- Za prawdę, nigdy nie zrozumiem niektórych ludzi… - Powiedział sam do siebie, kręcąc przy tym głową. Wiedział, że to unikat, ale żeby aż tak podnosić stawkę? Odetchnął, po czym czekał cierpliwie aż przyjdą.

Ludzie przestali skupiać się na eugonie i absurdalnej cenie jaką wykrzyczały dwie różne osoby. Zaczęli licytować wilkołaczkę, tylko co jakiś czas patrząc na podest, by sprawdzić czy ktoś już tam przybył. Formułka była taka sama jak przy wężowej kobiecie, tylko cena o wiele niższa.

Lullasy tymczasem robiła jedyną rzecz jaką mogła, a mianowicie obserwowała i analizowała. Rozmyślała nad ceną za nią. Wiedziała, że jest wysoka. W czasach, gdy jeszcze miała pana i zajmowała się księgowością, nigdy nie widziała na papierze tak dużej liczby. Nie wiedziała jak to zinterpretować. Nie miała pojęcia, czy to dobrze czy źle, że ludzie tak wysoko sobie cenią posiadanie jej. Najważniejsze mimo to było dla niej, że wkrótce jej życie wróci do spokojnego stanu. Będzie sprzątała czyjąś posiadłość albo gotowała obiady. I wszystko będzie spokojne, tak jak kiedyś było.

Z zamyślenia wyrwało ją brzęczenie łańcuchów. Strażnik który ją pilnował odczepił ją od słupa. Mogła się poruszyć, co było miłą ulgą po staniu w bezruchu.
- Idź na środek, do swojego pana.
Słowa rycerza były oczywiste. Powoli przypominały jej się dawne chwilę. Ruszyła w stronę Handlarza Życia tak jak ją uczono. Poruszała się wdzięcznie, przy tym nie patrzyła prosto w oczy swego pana, lecz zamiast tego wzrok skierowany miała w dół. Gdy była tuż obok niego, ukłoniła się, by okazać, iż jest do jego usług. On tylko skinął głową i wskazał miejsce po swej prawej stronie. Eugona posłusznie podpełzła tam. Teraz wraz z nim czekała, aż przyjdą jej potencjalni właściciele.
Rayla
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 99
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rayla »

Aż chciało by się spytać: powiedziałam coś nie tak? Przebiła ofertę jedynie dziesięciokrotnie, a tu taka cisza. Czyżby jednak trafiła na grono naprawdę ubogich arystokratów? Sądząc po reakcji ogółu, chyba tak. Aż sam Handlarz Życiem musiał się zdziwić, tudzież miał jednak "coś" pokusie za złe, albo jedno i drugie. "Już nawet spokojnie nie można licytować nowej zabawki" - pomyślała. Swoją drogą, piekielnym zarzucano, iż są największym złem tego świata, zaś to "śmiertelnicy" zaczęli nagle ją obgadywać. Czyżby role się odwróciły?
Skinęła dłonią, a towarzyszący jej mag przywołał jedną ze skrzyń, wypełnioną po same brzegi monetami. Bez liczenia widać było, iż kwota znajdująca się w środku znacząco przewyższała ofertę Raylii.
- Mówiłeś coś? - rzuciła w stronę niedowiarka. To powinna skutecznie zamknąć mu gębę. Oby tylko dziad nie zszedł na zawał czy coś, bo pójdzie na nią.
Najwidoczniej nie tylko jej zależało na wężowej niewolnicy. Temu komuś mocno na niej zależało, skoro przebił ofertę Raylii. "Sto tysięcy..." Ładna sumka, lubiła takie, gdyż łatwo i przyjemnie szło takowe wymówić. Na jego nieszczęście, kobieta nie miała zamiaru odpuścić z powodu tych "drobnych." Czego jak czego, ale na brak finansów nie narzekała.
Zgodnie ze słowami maga prowadzącego licytację, podeszła na środek podestu. Zdaje się, iż od teraz, prowadzenie aukcji przechodzi w ręce Handlarza Życiem. Nie zwracała również szczególnej uwagi na Eugonę, napatrzyła się już wcześniej. Jedyne, co dziwiło piekielną w jej zachowaniu, to maniery.
- Coś mało zasobna ta twoja klientela - skomentowała krótko, by wejść mu na odcisk jeszcze bardziej. - Sto trzydzieści tysięcy. - dodała, spoglądając w stronę "pana sto tysięcy." Ciekawiło ją, ile tam jeszcze miał.
Awatar użytkownika
Damriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Damriel »

Zaśmiał się cicho, oglądając dziw ludzi usłyszący "jakże zadziwiającą sumę pieniędzy dziewoji i mężczyzny". Wszyscy spojrzełi na nią i nań, z przekonaniem, że żartują z taką kwotą. Jednak w jego oczacn płynął gniew, gdy ta poczwarna dziewczynka rzuciła sto trzydzieści tysięcy. Miał szczerą nadzieje, że w pojemniku będzie więcej niż sto patoli, modlił się wręcz. Rzecz którą trzymał w kończynach, zgasła, ale kiedy myślał o Eugonie i chcęci jej zdobycia tak samo jak i pieniędzy, dawała blask, i przez chwilę myślał, że źródło owego blasku pochodzi z piekła. Zajrzał do sakwy, której o dziwo wcześniej nie miał. Chciało mu się upaść i omdleć na widok niekończącego się dna, które wypełniało złote gryfy. Teraz i tatuś ma pieniążki, moja droga chichrał w myślach a z nim orkiestra ukochanej. Podszedł pewnym krokiem na podest, i z Szelmowskim uśmiechem, oznajmił wszystkim:
- 170 tysięcy, czy ktoś ma ochotę przebić mą sumkę? Niewiasta i ma może w zanadrzu fortunę, ale nie wygra tak łatwo ze mną W tym czasie głosy się nasiliły, i zaczęły śpiewać piekielną melodię.
Awatar użytkownika
Lullasy
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 136
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Eugona
Profesje: Służący , Kurtyzana
Kontakt:

Post autor: Lullasy »

        W Handlarzu coś pękło, wraz z nadejściem złośliwych słów kobiety. Z tej odległości bez problemu widziała ona, jak jego prawa powieka drga nerwowo pod maską.Widocznie miał on dość duże problemy z kontrolą emocji.
- Mało zasobna, powiadasz? - Próbując ukryć złość przed Raylą, zwrócił swój wzrok prosto w dół, wbijając go w podest. - Pozwól, że wyjaśnię ci, droga damo, czemu jest tak, a nie inaczej na chwilę obecną.
Pierwsze słowa maga w kościanej koronie były przepełnione gniewem, który powoli uciekał z niego, gdy prowadził swój monolog coraz dalej. Jednak, mimo to, przez cały czas utrzymywał oficjalny, dość arystokratyczny ton głosu, co musiało być niezwykłym wyczynem przy tak rozdrażnionych nerwach
- Myślałaś, że jeśli wszędzie rozgłaszam o istnieniu aukcji, to będzie na niej dużo pieniędzy? Mylisz się. Widać że jesteś nowa w tej branży. Nie znasz naszych zasad...

Nim zaczął dalej, na podest, tuż obok obecnej już trójki podszedł czarodziej. Pamiętał go. “Więc to jest kolejna osoba, która tak bardzo żądna jest Eugony…”. Gdy podniósł on stawkę o czterdzieści tysięcy, zaczęło robić się ciekawie. Pod maską czaił się chciwy uśmiech, który rozkoszował się każdym złotym gryfem więcej. Chociaż sam posiadał niewyobrażalne bogactwo, to co tutaj się działo byłoby miłym dociążeniem jego bogactwa.

- Zaraz, na czym to ja… - Z jego głowy całkiem wyleciał wątek jego monologu. Nie mogąc sobie przypomnieć, obrócił wzrok na Lullasy, by odezwać się szorstkim głosem w jej stronę. - O czym mówiłem przed chwilą?
- Tłumaczyłeś kobiecie, iż nie zna zasad panujących tutaj, mój panie. - To była pierwsza chwila, gdy rozległ się głos Lullasy. Nadal patrząc w dół, przemawiała uległym, pokornym głosem. Brzmiało to co najmniej, jakby rozmawiała ona z królem, nie z handlarzem niewolinków. - Mówiłeś jej, że się myli oraz że jest nowa w tej branży.

Każde to słowo było wymówione płynnie i bez chwili zastanowienia. Widocznie zadowolony z tego, jak dobrze wytresowana została niewolnica za jego rządów, Handlarz Życia wrócił do swojej przemowy.
- Tutaj, im o czymś ciszej się mówi, tym ma większą wartość. Im więcej pieniędzy kosztować ma towar, tym ciszej aukcja jest rozgłaśniana wśród zainteresowanych. - Mówił te słowa powoli i wyraźnie, kierując je wszystkie bezpośrednio do właścicielki smoka. Widać chciał osłabić jej pewność siebie lub też odwzajemnić się za chamskie zachowanie względem niego. - Wiesz, to taki wzgląd bezpieczeństwa. Chce mieć pewność, że tam, gdzie mają płynąć wielkie pieniądze, nic nie może pójść źle. Myślisz, że to co tutaj mamy, to wszystko? Moja kolekcja zawiera wiele istot. Niebian, Naturian, Demony. Wszystko. Niektóre okazy są warte miliony złotych gryfów...I wszystkie one są moją własnością.

Przechwalał się. I robił to tak, by osoba, do której kierował słowa, odczuła z jego przechwałek jak wielka potęga stoi przed nią. Chciał tymi słowami napluć jej w twarz, śmiejąc się przy tym. Po skończonym monologu, nerwy całkiem się uspokoiły i mógł głęboko odetchnąć, bez obawy, że zaraz kogoś zamorduje.

Tymczasem Lullasy stała nieruchomo. Pochylona, wpatrzona w podłogę na której stała. Nie była głupia. Potrafiła po głosie rozpoznać, kiedy pan chce, by była potulna. Wiedziała, że jej pan jest wtedy szczęśliwy. A gdy jej pan jest szczęśliwy, ona także jest szczęśliwa. Dla niej, właściciel był wszystkim. Był osobą, którą stawiała nad siebie i innych. Tak jak teraz.
Zablokowany

Wróć do „Równina Drivii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości