Równina Drivii[Gdzieś w lesie] Pośrodku niczego.

Wielka równina słynąca przede wszystkim z trzech jezior. Legenda głosi, że trzy siostry Cara, Sitrina i Doren - księżniczki Demary, córki króla Filipa miały zostać wydane za książąt Elisji, Fargoth i Serenai by utrzymać pokój pomiędzy krainami. Jednak żadna nie chciała zostać zmuszona do małżeństwa Księżniczki uciekły więc na północ kraju i nigdy już nie wróciły. Legenda głosi, że stały się one Nimfami i każda objęła panowanie nad jednym z jezior.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

[Gdzieś w lesie] Pośrodku niczego.

Post autor: Villemo »

Vesper milczał, a im dłużej trwało milczenie, tym bardziej Villemo była zaniepokojona. Nagle jego oczy zaczęły matowieć, a ciało stawało się coraz bardziej niematerialne. Villemo nie rozumiała o co chodzi... dlaczego... Nagle jakby zgasły wszystkie światła, nawet księżyc rozpłynął się po niebie i do pokoju przestały wpadać jego srebrne promienie. Przestała czuć przy sobie Vespera, nagle zrobiło jej się zimno, wokół niej było już ciepła przytulnego pokoju, tylko okrutny zimny wiatr. Ciemność wokół niej była tak głęboka, że nie była w stanie dostrzec niczego. Chłód był co raz mocniejszy, a w oddali było słychać płacz małego dziecka i świst wiatru. Oczy Villemo powoli zaczęły przyzwyczajać się do ciemności. To co zobaczyła przerosło jej najśmielsze oczekiwania. Wokół niej wyrastał gęsty las. Stała bosa, ubrana jedynie w cienki płaszcz narzucony na koszulę, gdzieś w oddali nadal słyszała płacz maleńkiej Rai. Kiedy tylko jej wzrok zaczął rozróżniać kształty, pobiegła w stronę skąd dochodziło kwilenie. Jej ukochane maleństwo leżało na trawie owinięte w mały kocyk i płakało przeraźliwie. Villemo wzięła córeczkę na ręce i przytuliła ją mocno. Chciała ją uspokoić, była jej największym skarbem.

- Cicho malutka, cichutko... - szeptała, a z jej oczu płynęły łzy, drżącym głosem starała się uspokajać maleństwo, ale sama miała ochotę krzyczeć z bólu. W lot pojęła co się stało, to wszystko było kłamstwem, okrutnym kłamstwem. Nie miała pojęcia kto to zrobił, ale pewna była, że ten kto tego dokonał był zepsuty do szpiku kości, musiał znać ją i wiedzieć jak sprawić jej ból, jak ją torturować. Bo zaiste, to co teraz przeżywała było torturą. Jej serce rozpadło się na miliard kawałków, miała wrażenie, że ból ją zdławi, że straci przytomność i już nigdy jej nie odzyska. Płakała coraz bardziej, ból mieszał się z gniewem, chciała krzyczeć, ale jedyne co mogła to szeptać swojej małej córeczce, że będzie dobrze. Wewnątrz jednak jej krzyk był niczym ryk konającego smoka.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Cokolwiek to było, skończyło się zostawiając kobietę samą w nocnej nieznanej głuszy, ale czy na pewno? Nagle dało się z dala usłyszeć wycie wilków i ludzkie głosy.
- Jest już blisko, bariera magii została przerwana! - Ludzkie głosy i skowyt wilków były coraz wyraźniejsze, do Villemo ktoś się zbliżał, i to szybko, wkrótce kobieta ujrzała w mroku trzy zakapturzone postacie, z białymi tunikami i czarną różą na nich, a także dwa wilki, które towarzyszyły mężczyznom. Jeden z nich zbliżył się niepewnie do kobiety, ukłonił na wpół pasa i rzekł spokojnym tonem:
- Pani, w końcu cię odnaleźliśmy, pozwól teraz więc z nami.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Poczuła przerażające zimno przenikające jej ciało. Na zewnątrz było bardzo chłodno. Pochmurna noc wskazywała na to, że wkrótce zacznie padać. Wiatr był silny i porywisty, pogoda nie wróżyła nic dobrego. Villemo nie miała pojęcia gdzie jest, stała po prostu sama pośrodku niczego. Każdy kierunek był tak samo dobry i tak samo zły. Liście drzew szumiały złowrogo, a konary chwiały się co raz mocniej. W pewnym momencie upadła na kolana, uderzając nimi z całej siły o ziemię. Na rękach trzymała ciągle swoją małą córkę. Drżąc od zimna i łez próbowała ją uspokoić, ale mała nie reagowała na jej głos tak jak zwykle. Nie był on przecież spokojny i ciepły jak zwykle, ale drżący i smutny. Villemo nie była w stanie się uspokoić. Nagle jakby znalazła się na powrót w Otchłani, pełnej bólu i cierpienie. Zamknęła oczy i pochyliła się nad Raią, okrywając ją płaszczem. Cokolwiek by się nie działo, ona nie mogła doświadczać tego co matka. Villemo zniosłaby wszystkie cierpienia, byle tylko chronić córkę.

Nagle do jej uszu oprócz przeraźliwego wycia wiatru zaczęły docierać też inne dźwięki. Najpierw szepty, potem głosy, szmery i odgłosy marszu. Nie chciała uciekać, ona nie chciała, ale ta część jej serca, która na zawsze należała do Rai, pragnęła z całej siły ją chronić. Villemo próbowała wstać, ale kiedy podniosła się było już za późno, ktoś obcy stał przy niej, była zbyt zdruzgotana by powiedzieć cokolwiek, by cokolwiek zauważyć. Po prostu stanęła gotowa przyjąć każdy kolejny cios od losu. Kiedy odezwał się pierwszy z nich, początkowo nie zrozumiała co powiedział. Nie mogła pojąć skąd mogą ją znać. Jakby iluzja mieszała jej się z rzeczywistością. Nadal stała po prostu obejmując z całej siły płaczącą Raię, tak by żaden z obcych nie mógł jej dotknąć.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Mężczyźni byli wyjątkowo spokojni i wyrozumiali, nawet nie próbowali się zbliżyć do dziecka. Jeden z nich spojrzał po towarzyszach i nie wiedząc do końca czy powinien to mówić, rzekł do niej spokojnym głosem:
- Pani, mieliśmy cię odnaleźć z polecenia rycerstwa róży, po twym zniknięciu i wydarzeniach jakie miały miejsce w samym obozie. Rycerz który nas po ciebie wysłał był bardzo przejęty, wszak i on o mało życia nie stracił. Doszło do dziwnego wydarzenia, jakaś zaklęta istota dostała się do naszego obozu, nasz kapłan starając się ją zwyciężyć poległ w walce, a ty, Pani, w tym czasie zniknęłaś, w pierwszej kolejności podejrzenia padły na twą osobę, jednak znaleźliśmy źródło owego zagrożenia i zniszczyliśmy je, nim doszło do czegoś poważniejszego. Była tym źródłem tajemnicza księga zabrana z Otchłani, jako wiedza którą kompletujemy, niestety ta jedna była przeklęta. Ale cóż ja więcej mogę powiedzieć, ma wiedza szczątkowa jest, nasz mag który zniszczył ostatnią barierę która cię więziła może powiedzieć więcej, jednak trzeba do niego pierw dotrzeć, czy więc, Pani, udasz się z nami? - zapytał grzecznie i spokojnie zakapturzony człek przyglądając się spokojnie kobiecie.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Czyli nic się nie zmieniło? Po prostu jakaś magia, portal wyrzuciły ją gdzieś z dala od obozu? I coś, lub ktoś spowodowało, że widziała, to co widziała? W tym musiało być coś więcej, zdecydowanie coś więcej. Kto i skąd mógł wiedzieć, jaką iluzję stworzyć i po co, po co miała być właśnie taka, przecież równie dobrze mogła wylądować na środku oceanu, w innym lesie, w innym dworze... Dlaczego właśnie zdarzyło się to, a nie coś innego? Czyżby stworzyła to jej wyobraźnia... A może matka przeżyła... może jej jaźń... Nie, to było niemożliwe i zbyt okrutne. Chociaż, to co się zdarzyło, właśnie takie było - okrutne. Villemo musiała przełknąć łzy i zacząć decydować. Jej los był niespecjalnie ważny, ale nie mogła stać na zimnie z Raią na rękach. A to co miało miejsce, mimo całego bólu jaki w niej wywołało, musiało zostać wyjaśnione. W tej chwili czuła się tak, jakby prócz złości i determinacji nie miała żadnych innych uczuć. To było oczywiste, że podejrzewali ją, zawsze będą ją podejrzewać, w kocu jest demonem. Znów nie to co robiła, nie to kim była, a jedynie to skąd pochodziła decydowało o tym jak ją postrzegano. Nadal nie rozumiała, co się dokładnie wydarzyło. Swoje uczucia musiała odsunąć na bok, nie mogła płakać, nie mogła krzyczeć, cierpieć, nie mogła. Jak zwykle nie mogła, musiała zdusić w sobie wszystko co ją bolało i brnąć dalej.

- Prowadź - rzekła krótko. Nie płakała, jej głos przestał drżeć, ale jej serce ciągłe rozdarte było na miliard kawałków.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Droga była zaiste długa, kręta, przez niezbadane szlaki lasów które nawet najmniejszego promienia słonecznego nie dopuszczały. Nie było też w nich żadnej zwierzyny, las był przesiąknięty wciąż złą magią, a jedyne zwierzęce odgłosy jakie w nim rozbrzmiewały to wycie wilków, jakie towarzyszyły podróżnikom. Na szczęście nie był on nie do przejścia w i końcu znaleźli się na trakcie. Przy nim również znajdywała się mała stodoła, na pierwszy rzut oka opuszczona.

Ruszyli w jej stronę, by po chwili w jej drewnianych wrotach ukazał się ich oczom starszy mężczyzna, odziany w białą długą szatę z kapturem, na której widniał ten sam symbol, co na szatach wędrowców - róża. Trzymał on w dłoni także długi zawiły kostur, ze względu na swą barwę można by podejrzewać, że był zrobiony z drzewa orzechowego. Pod kapturem nie było widać jego twarzy, jedynie podbródek i długa biała brodę która sięgała aż do pasa starca. Przyjrzał się on kobiecie z pod kaptura i rzekł spokojnym tonem:
- Więc to ty jesteś Villemo, no cóż, cieszę się, że nic ci nie jest. - Po czym spojrzał na jej towarzyszy, a raczej jego wysłanników, którzy to udali się z wilkami ją odnaleźć. - Dobrze się spisaliście, przyjaciele, lecz to nie koniec, niestety. Utworzona bariera magii którą z takim trudem zwalczyłem osłabiła mnie znacząco, a i składniki magiczne straciłem niemal wszystkie. Dlatego nie otworzę nam bramy do domu, nie mam jak. I prawdę mówiąc nie wiem co czynić dalej. Ale myślę, że najlepszym rozwiązaniem byłoby ruszyć do najbliższego miasta i tam wypocząć. Myślę że i tej niewieście należny się porządny wypoczynek, zapewne wiele przeżyła.
- Tak się stanie - po chwili wypowiedział się jeden z łowców i wyciągnął z małej torby przypiętej przy pasie starą podniszczoną mapę. Przyjrzał się uważnie, coś w myślach kalkulując, po czym rzekł:
- Demara , tam najlepiej się udać.
- Dobrze więc, niech będzie Demara - odpowiedział starzec

Jedna z postaci ruszyła w głąb opuszczonego budynku, by po chwili wyjść z niego, prowadząc pięć koni czekających na nich.
I tak Villemo, troje łowców i tajemniczy mag ruszyli w stronę Demary.

Droga przebiegła bez większych komplikacji, ani zbędnych postojów. Po dotarciu do miasta wynajęli pokoje w jednej z karczm. Łowcy po tym udali się na prośbę maga po targach i sklepach by odnaleźć mu potrzebne składniki, a sam mag został z kobietą w przybytku.
Villemo dostała wielką swobodę, nikt jej nie pilnował ani nie kontrolował. Jedynie usłyszała jedną prośbę, jedna jedyną.
By na czas przygotowań pozostała w mieście.
Awatar użytkownika
Villemo
Kroczący pośród cudzych Marzeń
Posty: 432
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje: Arystokrata , Mag
Kontakt:

Post autor: Villemo »

Droga nie była łatwa, przez jej większą część Raia płakała tak głośno, że sama Villemo nie wiedziała już co robić. W dodatku nie miała pojęcia co jest małej, mogła być głodna, przemarznięta, wystraszona, równie dobrze mogła potrzebować też przewinięcia. Nemorianka po prostu nie miała pojęcia, ponieważ nadal nie wiedziała ile czasu minęło odkąd zniknęła. Skoro iluzję kłamały, a ona była gdzieś bardzo daleko od obozu musiało minąć zdecydowanie więcej czasu niż jedna doba. Droga była trudna, Villemo w cienkim płaszczu u bez butów marzła okropnie, pewnie gdyby była człowiekiem przeżywała by to gorzej, ale mimo to nie było jej przyjemnie. Czuła się zmęczona psychicznie, a to zmęczenie powodowało też, że fizycznie opadała z sił. Kiedy doszli do traktu Raia w końcu przestała płakać, po prostu zasnęła ze zmęczenia. Z pewnością zwiadowcy byli wdzięczni za ciszę jaka nastała wokół, kiedy dziecko przestało płakać.

Kiedy dotarli do stodoły położonej na trakcie, Villemo miała nadzieję, że uzyska odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Tymczasem dowiedziała się jedynie, że nie może wrócić do obozu… co gorsza, że nie może nawet odpocząć. Kiedy przyprowadzono konie, aż jęknęła w myślach o jeździe z Raią na ręku. Nie dość, że sama musiała utrzymać się w siodle, to przez całą drogę, będzie musiała uważać na Raię…
Droga była koszmarna, w pewnym momencie Villemo po prostu przestała myśleć. Zmęczenie umysłu jakie ją ogarnęło było tak wielkie, że zwyczajnie przestała się zastanawiać nad tym co się wydarzyło. Miała tylko jeden cel – dotrzeć do miasta. Jak się okazało wcześniej - do Demary, wtedy Villemo pomyślała, że to jedno co zgadzało się w opisie wytworzonym przez iluzję. Z wdzięcznością przyjęła widok bram miasta w oddali. W końcu dotarło do niej, że ta wędrówka za chwilę się skończy.

Ciąg dalszy.
Zablokowany

Wróć do „Równina Drivii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości