LeoniaSmutki niezatapialne w alkoholu

Bardzo duże miasto portowe, mające aż trzy porty, w tym dwa handlowe, a jeden z którego odpływają jedynie statki pasażerskie. Znane z bardzo rozwiniętej technologi produkcji statków i łodzi, o raz hodowli rzadkich roślin nadmorskich.
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

Dziewczyna zdziwiła się nieco zachowaniem mężczyzny. Niby tu taki grzeczny i uprzejmy, a po chwili rzuca nią po ścianach! Co za cham!
-Grrr... Fffff...- zawarczała groźnie. Nie była w stanie wydusić z siebie żadnego innego dźwięku, bo czarnowłosy złapał ją za gardło. Nie dusił jej, ale znakomicie uniemożliwiał krzyk. A chciała flądra wykorzystać moment. Znaczy Acora- flądra. O.
Najemniczka trzeźwo oceniła sytuację. W pobliżu nie było nikogo, poza tym kimś kto ponoć ich śledził. Trudno też stwierdzić, czy Nahir mówił prawdę, bo dziewczyna niewiele widziała. W zasadzie to miała przed nosem postawny tors i nic więcej zobaczyć po prostu nie mogła. Trudno, trzeba zaryzykować. Acora mocno odepchnęła się od ściany, zmuszając przeciwnika, aby cofnął się o parę kroków. Ten zachował jednak (nosz cholera) równowagę i zaparł się mocniej, blokując możliwość ataku. Dobry był. Najemniczka od razu wyczuła, że nie ma do czynienia z pierwszym lepszym amatorem, ale profesjonalistą. Jednak on nie miał tego co ona.
Acora uśmiechnęła się złowieszczo i wyciągnęła rękę w kierunku szabli. Jej palce zacisnęły się mocno wokół dobrze znanego materiału. Teraz jej ręka była tylko trochę dłuższa. Za to śmiercionośna.
-No kotek. Zabawa się skończyła.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        Ezechiel widząc jak Acora chwyta za broń, szybkim, bez bezszelestnym ruchem zbliżył się do pary i położywszy dłoń na głowicy broni najemniczki, powiedział.
- Sądzę, że nie ma potrzeby się unosić i od razu chwytać za oręż. - Powiedziawszy to miło się uśmiechnął. Telepatycznie zaś kontynuował rozmowę z Acorą. - "Nie wiem czego oczekiwać po tym gościu. Lepiej nie postępuj tak agresywnie. Coś w nim jest nie tak. Proszę, zaufaj mi."
- Sądzę również, że ta oto kobieta nie chce twojego towarzystwa i jasno ci dała to do zrozumienia. Zaprzeczysz? Radzę ci, byś dał spokój chłopcze - powiedział, po czym puścił zwieńczenie szabli. Odetchnął głęboko. Odsunął się od najemniczki i odwrócił się przodem do Nahira.
Ostatnio edytowane przez Tilia 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: ...
Awatar użytkownika
Nahir
Błądzący na granicy światów
Posty: 17
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nahir »

Nahir uśmiechnął się pod nosem. Kolejny telepata. Hmmm... Nekromanta poluźnił uścisk, żeby dziewczyna mogła spokojnie się oswobodzić. Ciągle jeszcze trzymał ją za nadgarstek.
-Twój chłopak?- rzucił z rozbawieniem i ruchem głowy wskazał nieznajomego. W jego oczach zatańczyły złośliwe iskierki. Uwielbiał takie gierki. Czuł się jak ryba w wodzie. Widział jednak, że w jego towarzystwie niewiele wskóra więc puścił najemniczkę.
-Nie, nie zaprzeczę.- zwrócił się do zakapturzonej postaci. -Ale za tobą chyba też nie przepada...- rzucił mimochodem i odwrócił się na pięcie.
-Do zobaczenia wkrótce, Acoro.- mruknął do siebie, odchodząc od tej dziwnej parki.
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

-CO ZNOWU?!- rzuciła wściekła. Ten dzień z minuty na minutę stawał się coraz gorszy... -Ale.. Bo... ja.. GRRR!!!- zaczęła się jąkać, kiedy młodzieniec odwrócił się i odszedł. Chciała się na nim odegrać za to jak ją potraktował. No bo, ej! Przychodzi, zabiera jej cenny czas, a potem jeszcze obija o ściany! Co to się z tymi ludźmi porobiło...
-Hę...?- mruknęła do siebie. Zdawało jej się, że Nahir przed chwilą wypowiedział jej imię, ale to przecież... niemożliwe, prawda? Przecież się nie przedstawiała. Zaraz jednak potrząsnęła głową, bo to niedorzeczne przypuszczenie. Spojrzała na Ezechiela. Kurczę facet, wtopiłeś. Acora jest wściekła, a ty jesteś najbliższą osobą, na której dziewczyna może wyładować gniew...
-CZEGO ZNOWU?!
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        "Jak mawiają ludzie: "bezpieczeństwa nigdy za mało". Dobrze, że sobie dał tak szybko wyperswadować, że jest tu niechciany. Jeszcze trochę, a doszło by do rozlewu krwi, tak przynajmniej przypuszczam."
- Sądziłem, że chcesz zobaczyć te katakumby. Ale zanim gdziekolwiek pójdziemy lepiej się uspokój i powiedz co to za amant. Nie wyglądał na zwykłego, pierwszego lepszego zalotnika - mówił starzec, patrząc jak Nahir znika w tłumie.
Ezechiel staną i psychicznie przygotował się na wrzaski, skargi, jak na inne możliwości. Grunt, że ten podejrzany typ był już gdzie indziej.
- Tak więc, kto to był? - Widząc wściekłość dziewczyny, wszystkich swych domysłów i pytań wolał nie wyłaniać na światło dzienne, więc ograniczył się do minimum, które zaspokajało, a przynajmniej tymczasowo jego wątpliwości i ciekawość.
Czekał z nadzieją na szczerą i nie dość wrogą odpowiedź.
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

-A SKĄD JA MAM TO WIEDZIEĆ??!!- rzuciła wściekle i obrzuciła Ezechiela lodowatym spojrzeniem.
Dziewczyna odepchnęła się od ściany i odeszła na parę kroczków. Obróciła bokiem do swego rozmówcy i zapatrzyła w miejsce, w którym zniknął jej z oczy Nahir. Coś czuła, że z tym facetem mogą być jeszcze problemy. Ale to potem...
-Głupi jesteś?- dodała zaskoczona. Nie, żeby miała coś do chodzenia w zakazane miejsca za dnia, ale wieczorem robiło to większe wrażenie. A dziewczyna lubi adrenaliną, co poradzić? Poza tym większość złodziejaszków i oprychów (których zapewne będzie chciał dorwać Ezechiel) schodzi się tam właśnie w nocy. Nie mogła uwierzyć, że starzec, no umówmy się, że wie co robi, chce tam iść za dnia. No i jeszcze pozostawała kwestia zapłaty. Nie ma bata, żeby najemniczka o takiej reputacji zrobiła coś za darmo- dla "ratowania świata". Błeee...!
Acora westchnęła głęboko. Miała ochotę urwać komuś jaja i zamordować, a tymczasem los zgotuje jej pewnie głęboką pogadankę z niewyżytym filozoficznie staruchem. Świetnie...
Dziewczyna oparła ręce na biodrach i przechyliła głowę, zastanawiając się nad ostatnimi dniami spędzonymi w Leonii. Złodziej, figurka, magiczna woda, zadanie, katakumby. Najemniczka miała wrażenie jakby cały świat miał problemy i to właśnie jej zlecono rozwiązanie tego wszystkiego. Nie pamiętała nawet kiedy ostatni raz mogła poleżeć gdzieś na łące, plaży albo w lesie mając głęboko w nosie problemy innych, kryzys i zadania. Kiedy ostatni raz mogła spędzić noc u boku nieznajomego mężczyzny, o którym zapomni następnego dnia? A nie, to akurat było wczoraj. I dzisiaj miało być!
-Szlag!- mruknęła pod nosem i jak strzała wybiegła na główny plac. Szybko zlustrowała otoczenie i doszła do wniosku, że chyba się spóźniła.
W myślach wyzwała wszystkich Stworzycieli, ludzi, świat i tę dwójkę, która pokazała się w najmniej spodziewanym i odpowiednym momencie.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        Staruszek stał i patrzył jak Acora zaczyna gdzieś biec. Nie mając nic lepszego do zrobienia, szybko przyjął formę żaby, dbając oczywiście by żaden wścibski wzrok tego nie zobaczył i ruszył w pogoń. Na placu głównym omal nie został stratowany przez strażników. Następnie uciekł panicznie przestraszonej, chcącej go zabić miotłą kobiecie, by następnie trafić na kota.
Kot niby nigdy nic, na czterech łapach, włochaty, ale dla Ezechiela-żaby wróg groźny. "Z tej perspektywy wyglądasz groźniej niż smok" stwierdził Ezechiel. Jednocześnie dla kota "zabawa" z małym, a co najważniejsze ruszającym się czymś jest pokusą nie do odrzucenia. I tak na nieprzygotowanego płaza skoczył kot. Żaba turlana, podrzucana, a czasem nawet traktowana ostrymi pazurkami, po chwili straciła dobry humor. Nagłe chlup. I kot cały oblany deszczówką zmyka szybciej niż błyskawica. Ofiara nagłego ataku drapieżnika może trochę zdenerwowana, może przestraszona, ale spokojnie można powiedzieć, że nic groźnego jej nie spotkało. Ból drobnych skaleczeń całkowicie rekompensował widok i pisk mokrego kota.
Wszystko dobrze się skończyło, ale ścigana się już oddaliła. Teraz płaz skakał z nadzieją na odnalezienie tropu.
Awatar użytkownika
Gertrude
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 97
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Mieszczanin , Szpieg , Skrytobójca
Kontakt:

Post autor: Gertrude »

        Gertrude nie przypuszczała, że kolejne wydarzenia potoczą się tak dramatycznie. Nie miała kontaktu ze światem przez kilka dni. Czuła się osamotniona i zła na samą siebie, że tamtej felernej nocy udała się do Konrada... To był duży błąd.
        Gdy mężczyzna otworzył drzwi, Gertrude wydała z siebie ciche westchnienie. Wyglądał równie nieziemsko, co przedtem. Rozpięta koszula, opalony, silny tors, no i te oczy... To właśnie w nich się zakochała. Poczuła nagły przypływ uczuć, a może to było tylko pożądanie? Wiedziała, że nie mogła ulec Konradowi, przyszła do niego po to, aby z nim skończyć. Nie mogła tym razem wylądować z nim w łóżku, byłoby to nieprofesjonalne, a przede wszystkim głupie. Jego spojrzenie nie wyrażało absolutnie niczego dobrego. Był zły, wręcz wściekły na skrytobójczynię. Nie wiedziała tylko, dlaczego.
        - Och, widzę, że królewna raczyła mnie odwiedzić - zakpił z niej na wstępie. W tym momencie miała ochotę zawrócić, zbiec po schodach i zapomnieć o nim. Ale coś w jego spojrzeniu kazało jej zostać i wejść do jego mieszkania. Później miała żałować, że właśnie tak nie postąpiła...
- Proszę cię, Konrad, wysłuchaj mnie. To ważne, co mam ci do powiedzenia.
- Szkoda, że musiałem czekać, aż się zjawisz tyle czasu.
Zmieszała się. Słowa Konrada wyprowadziły ją z równowagi. Czyżby specjalnie mówił tak do niej? Chciał ją ukarać za własne cierpienie? Zapewne tak było. Przecież męska duma nie zna granic.
- Wejdź - jego ton wcale nie sugerował, że chce ją zaprosić do środka. Nie wydawał się być zadowolony z jej przyjścia, raczej... rozczarowany? Tylko dlaczego? Sam obiecał, że będzie czekać na nią, póki poczuje się gotowa na spotkanie z nim. Dlaczego tak szybko zmienił zdanie i o co w tym wszystkim chodzi?
        Weszła do salonu i usiadła w fotelu. Była skrępowana. Dawno nie czuła się tak, jak teraz. Jak intruz. Czuła, że nie była tutaj chciana. Czuła, że to wszystko dzieje się poza nią, że to nie ona siedzi naprzeciwko niego, mówiąc, że go nie chce i żeby o niej zapomniał.
- To właśnie jest cel twojej wizyty? - zamrugał niepewnie. Był taki cyniczny, obcy i ... odległy. To nie był Konrad, którego poznała.
- Tak. Chciałam ci powiedzieć, żebyś na mnie dłużej nie czekał. Nie zwiążę się z tobą.
        Następnie stało się coś, czego Gertude nie zapomni chyba do końca życia. Konrad nagle podniósł się, chwycił ją za ręce i popchnął z impetem na podłogę. Wykrzykiwał tak straszne o niej rzeczy, że dłońmi zatykała sobie uszy. Nie chciała słyszeć, jaką jest dziwką i jak w ogóle może go zostawiać, kiedy tak wiele dla niej uczynił? Wyciągnęła sztylet i zaatakowała go. Nie zdołała jednak spowodować większych ran, tylko go drasnęła w ramię, ledwo pociekła krew. Chciała go zabić, wiedziała, że jeśli tego nie uczyni, to zginie ona. Ale szok spowodowany jego zachowaniem, odebrał jej siłę. Powiedział, że niczego jej nie zrobi, jeśli będzie grzeczna. Nawet nie ma tego w zamiarze.
- Kochana, po raz pierwszy i ostatni mnie w ten sposób potraktowałaś. Nieładnie atakować swojego byłego kochanka.
Gertrude parsknęła. Tak bardzo żałowała, że go poznała! Wiele by oddała, żeby po prostu zniknął z jej życia, żeby zostawił ją w spokoju.
        Gdy zamykał ją związaną w łazience, nie myślała o niczym innym, jak o tym, jak bardzo go nienawidzi. Jej zdrowy rozsądek gdzieś wywiało, zaczęła panikować, wrzeszczeć i machać związanymi rękoma. Konrad tymczasem gdzieś wsiąknął. Nie wchodził do niej przez dwa dni, toteż dziewczyna musiała radzić sobie bez jedzenia i picia. Nie umiała wszak oswobodzić się z okowów, żeby sięgnąć po resztki chleba czy niewielką ilość wody. W gardle po kilku godzinach zaschło jej tak, że nie mogła wypowiedzieć ani słowa. Zdawała sobie sprawę, że sama się nie uwolni, a jeśli czegoś nie wymyśli, umrze tu. Konrad pewnie baluje w karczmie i nie raczy już się tu pojawić. Musiała najpierw pozbyć się więzów, co nie było takie proste. Plecak został w salonie, nie mogła pomóc sobie nożem, ani linką do podduszania ofiar. Czuła się przegrana, ale nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Pomyślała, że tylko sąsiedzi mogą jej w tej chwili pomóc. Wydała z siebie głośne: "Ratunku!!!", po chwili krzyknęła znowu: "Niech mi ktoś pomoże!!!".
        - Gdzie pani jest?! - odezwał się jakiś kobiecy głos, prawdopodobnie należał do młodej osoby, chyba kilkunastoletniej.
- Konrad zamknął mnie w łazience! Pomocy!!! - wrzasnęła znowu, po czym w akcie desperacji zaczęła obijać się mocno o drzwi, robiąc sobie zadrapania na ramieniu, rozdzierając ubranie.
- Proszę się uspokoić, już idę! - odkrzyknął głos.
Usłyszała, jak ktoś w pośpiechu biegnie po schodach. Po paru minutach była już wolna. Dziewczyna miała na imię Marika i miała szesnaście lat. Mieszkała sama, jej rodzice zmarli rok temu. Na co dzień opiekowała się młodszym rodzeństwem.
- Miała pani szczęście, że byłam w domu - powiedziała, spoglądając na nią ze współczuciem. - Niech pani stąd idzie. Ten Konrad... kto by pomyślał, kto by pomyślał...
***
        Przechadzała się uliczkami Leonii, w poszukiwaniu Acory. "Ciekawe, gdzie teraz jest i czy zastanawiała się, co się ze mną stało?, rozmyślała. Nie zdążyła się przebrać, toteż rozerwana na prawym ramieniu koszula nieco zastanawiała przechodniów, którzy szeptali między sobą, co się mogło stać. Nie chciała się przed nimi tłumaczyć, mimo że na policzku była widoczna z bliska rana, która trochę jeszcze krwawiła. Włosy natomiast miała rozpuszczone, w nieładzie, oczy podkrążone, a spojrzenie pełne przerażenia. Wiedziała, że w takim stanie będzie tylko straszyć mieszkańców, więc ukryła się za bazarem, przykucnęła i przebrała w czyste ubranie. Miała nadzieję, że jeszcze nadarzy się sposobność na zażycie kąpieli, czuła swój odór potu. Przywdziała jedwabną, błękitną koszulę i spodenki z wysokim stanem, kończące się na połowie uda.
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

Dziewczyna przebiegła się wzdłuż placu parę razy. Niestety nie widziała strażnika, z którym umówiła się przed paroma dniami.
-No szlag by jasny!- burknęła pod nosem i zdegustowana całym światem, obróciła się na pięcie i ruszyła w stronę bocznych uliczek prowadzących na targ. Ledwie zrobiła krok, a już czuła, że coś jest nie tak... Dziwne uczucie tak widzieć, jak ziemia się przesuwa w dół, a ty zmieniasz orientację pion-poziom.
Dziewczyna z głośnym rumorem upadła na bruk. Kocie łby wbiły się boleśnie w pośladki. Acora zaklęła porządnie, tak, że kilka nieopodal stojących staruszek obruszyło się.
Najemniczka rozejrzała się dookoła, lekko rozkojarzona. Pamiętała tylko jak nadepnęła na coś śliskiego...
-Osz ty mała gadzino!- zdenerwowana rzuciła się na stojącą nieopodal ropuchę. Złapała ją mocno i przysunęła do twarzy.
-Nie miałaś co robić, głupia?- fuknęła.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

- Ribbit.
        Ezechiel trochę obolały (dzięki bogu w odpowiednim momencie stworzył sobie osłonkę z wody, bo inaczej tego zaskakującego zdeptania by nie przeżył) dalej wiernie oddawał rolę płaza, wykręcał się z niewoli, rechotał, robił wszystko co robi standardowa żaba. W pewnym momencie dziewczyna poluzowała uścisk, a Ezechiel nie przewidziawszy tego wzleciał w powietrze,by zaraz wpaść między Acorę a jej ubrania. W innych okolicznościach płaz by pewnie czekał, aż zostanie puszczony i jak najszybciej dałby nogę, ale jakoś nie miał ochoty tego zrobić, w końcu za wyzywanie żab za ich obecność na świecie zasłużyła sobie na to niemiłe, bliższe spotkanie z wilgotną chłodną skórą płaza. Tak więc żabka nie zważywszy na konsekwencje, zaczęła sobie robić spacery na ciele Acory.
        Zwiedziła brzuch, następnie z obawy o ponowne pojmanie przewędrowała na plecy, gdzie będąc nie uchwytną mogła robić co chciała. "Zaczyna to trochę przypominać tortury. Chociaż nie, ona nie cierpi. To jeszcze trochę zostanę." Ezechiel nie wiadomo czy z dobrego humoru czy ze złośliwości miał ochotę jeszcze jeszcze trochę "pobawić się" z Acorą. Już nawet odchodząc od wrażeń żaby, czy nie zabawnie wygląda najemniczka wywijająca rękami by złapać coś, czego za żadne siły nie może dosięgnąć?
Awatar użytkownika
Gertrude
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 97
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Mieszczanin , Szpieg , Skrytobójca
Kontakt:

Post autor: Gertrude »

        - Przepraszam, widział pan może taką kobietę... wysoką, z niebieskimi włosami? - zagaiła do mężczyzny stojącego przy straganie i obsługującego klientów.
- A idź, babo mi głowy nie zawracaj, nie widzisz, że pracuję? - burknął w jej stronę, nawet na nią nie patrząc. Nie mógł więc zauważyć, że na policzku ma krwawiącą ranę. Może to i lepiej. Zauważyli natomiast klienci handlarza, którzy gapili się na nią, jak ciele na malowane wrota.
- No co? Coś nie tak? - rzuciła w ich kierunku, po czym podeszła do sprzedawcy i spojrzała mu prosto w oczy, wściekła, a zarazem wyczerpana. - Gadaj mi tu zaraz. Widziałeś kobietę z niebieskimi włosami czy nie?! - parsknęła przez zęby, przekrzykując oburzonych klientów, przed których się wcisnęła. Bynajmniej nie po to, by coś kupić. Niezadowoleni ludzie za nią zaczęli skandować: "Wynoś się, wynoś się!", co było może dość komiczne z boku, ale Gertude tylko jeszcze bardziej podkręciło.
- Ani kroku dalej! - wrzasnęła do nich, z wyciągniętym mieczem. Wymachiwała nim na wszystkie strony, tak, żeby uparci gapowicze nieco się odsunęli. Trochę ich przestraszyła, zaraz potem zajęła się handlarzem.
- Jeśli mi nie powiesz, gdzie jest Acora, zrobię z ciebie kotlet! - zagroziła, pokazując miecz. Była gotowa użyć go w każdym momencie.
- Naprawdę nie wiem, prze-przeprasz-szam... - zająknął się przestraszony mężczyzna. Gertrude oddaliła się w kierunku centrum. Szukała dalej.
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

Zginiesz. Żabo. Marnie.
Acora zachłysnęła się powietrzem, kiedy płaz ześlizgnął się po jej dekolcie w dół. Potem, jak gdyby nigdy nic, począł wędrować po jej ciele. Kiedy znalazł się na plecach i, jakby celowo, unikał jej rąk, które usilnie próbowały go złapać, najemniczka wściekła się nie na żarty. Jednym ruchem ściągnęła koszulkę, w którą zaplątała się zguba. Zielone, oślizgłe paskudztwo zaczęło wymachiwać kończynami, jednak dziewczyna nie dała się. Mocno zawiązała tkaninę, tak aby zwierzaczek nie mógł się wydostać.
-No... I co ja mam teraz z tobą zrobić?- zaczęła wypytywać słodko, przybliżając swoją ofiarę do twarzy. W jej oczach płonęła żądza zemsty.
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

        Tak, żabka zakończyła zabawę i stała się bagażem Acory.
"Nie spodziewałem się takiej reakcji. Większość ludzi pewnie by się jeszcze przez długi czas rzucało na ulicy. Skoro już tu jestem i śmierć mi nie grozi, to przynajmniej dowiem się gdzie ta dziewczyna zmierza."
        Ezechiel ułożył się wygodnie, tak by nic go nie uwierało i z nadmiaru wolnego czasu, zaczął śpiewać żabie arie. Mimo niecodziennego brzmienia ten, nazwijmy to "śpiew", nie był wcale irytujący, a nawet momentami naprawdę przyjemny.
Zaś wydające dźwięki zawiniątko przykuwało ludzką uwagę, szczególnie że było niesione przez kobietę, o równie niecodziennej barwie włosów.
Awatar użytkownika
Gertrude
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 97
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Mieszczanin , Szpieg , Skrytobójca
Kontakt:

Post autor: Gertrude »

        Gertrude snuła się jak zjawa po wąskich uliczkach Leonii. Swoim widokiem powodowała w innych stworzeniach nieufne spojrzenia, w których czasem widniał strach. Na policzku krwawa rana zdążyła się już zasklepić, tworząc bliznowatą wypukłą szramę. Oczy miała podkrążone, twarz szarą, spojrzenie za to gorliwie skupiało się na wszystkich szczegółach wokół siebie. Wątpiła, że mogłaby przeoczyć kobietę z niebieskimi włosami, ale wolała przyglądać się każdemu o kilka sekund dłużej, możliwe, że swe włosy schowała pod kapturem, żeby nie wydać się w oczach pozostałych mieszkańców jakimś dziwolągiem.
        Już traciła nadzieję, że w ogóle znajdzie kobietę. Być może od dłuższego czasu nie ma jej w Leonii, a ona niepotrzebnie zawraca sobie głowę. W pewnej chwili usłyszała coś... jakby śpiew? To dziwne, nie był to ludzki śpiew. Przyspieszyła kroku i szła dalej, głos był coraz wyraźniejszy, a ona już nie miała wątpliwości, że Acora jest gdzieś w pobliżu. Niedługo potem zobaczyła ją trzymającą na rękach małą żabę. "No tak, zapomniałam, że ten starszy mężczyzna potrafi zamienić się w żabę.", uświadomiła sobie więc, że to on musi produkować te dźwięki. Podeszła bliżej i zawołała:
- Acora! - Była ciekawa reakcji niebieskowłosej.
Awatar użytkownika
Acora
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 128
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Acora »

Najemniczka podniosła głowę zdziwiona, że ktoś ją woła. Szybko odnalazła sprawczynię i kiwnąwszy nieznacznie głową, powróciła do kontemplacji nad żabką.
-Wolisz na ostro, czy łagodnie?- zapytała płaza, po czym znów odwróciła głowę w stronę Gertrude.
-No wreszcie jesteś!- krzyknęła, uśmiechając się lekko. Lubiła ludzi po fachu. Zawsze coś ciekawego mają do powiedzenia, albo sami są ciekawi.
-Lubisz żabie udka?
Awatar użytkownika
Ezechiel
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 125
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Maie
Profesje: Mędrzec , Mag
Kontakt:

Post autor: Ezechiel »

- Ribbit- krótkie, obojętne rechotnięcie, identyczne jak każde inne. Tępy wzrok płaza skierował się w stronę wołającej osoby. "Czy to nie nasza star znajoma? Tak, to ona. Ciekawe co ją przygnało. Oj tak, ciekawe." Płaz przestał się rzucać, ucichł i stał się bardziej obserwatorem niż więźniem próbującym uciec.
        Nagle jednak myśl, "mieliśmy iść do kurhanu" i spokój przemija. Żaba ze zdwojoną siłą zaczyna się wierzgać, rzucać, gryźć, mimo braku groźnego uzębienia. Jednym słowem, robi wszystko by się wyrwać.
Zablokowany

Wróć do „Leonia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości