LeoniaTargowisko [jedna z bocznych uliczek]

Bardzo duże miasto portowe, mające aż trzy porty, w tym dwa handlowe, a jeden z którego odpływają jedynie statki pasażerskie. Znane z bardzo rozwiniętej technologi produkcji statków i łodzi, o raz hodowli rzadkich roślin nadmorskich.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Liliana
Szukający drogi
Posty: 28
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Targowisko [jedna z bocznych uliczek]

Post autor: Liliana »

         Lili rozłożyła swoje mikstury i zioła w jednej z bocznych uliczek odchodzących od targowiska, rozejrzała się wokoło i usiadła naciągając na twarz kaptur, następnie wyciągnęła swój flet i po prostu zaczęła grać, nie zwracając na nic innego uwagi, nie wliczając ludzi, którzy pytali się o ceny niektórych jej towarów. W ten sposób mógłby upłynąć cały dzień, mógłby nie znaczy, że upłyną, ponieważ znając jej szczęście oraz jakiś niezwykły dar do przyciągania dość "specyficznych" osobników, wszystko musiało pójść nie tak jak powinno, czyli zamiast spokojnego dnia spędzonego na sprzedawaniu swoich mikstur i ziół, czekało na nią wyjątkowo nieprzyjemne zdarzenie, a wszystko zaczęło się od tego, że na straganie przy drugim końcu uliczki wybuchło, jakieś wielkie zamieszanie, a z wrzasków rozlegających się stamtąd, można było wywnioskować, że ktoś chciał, coś ukraść, ale został przyłapany. Lili wzruszyła tylko ramionami, mruknęła sama do siebie - krzykacze - i powróciła do gry na flecie, nie zaprzątając sobie zbytnio głowy kto, a tym bardziej, CO chciał ukraść. Później, gdy o tym myślała była zła sama na siebie, że nie zwróciła, wtedy na to uwagi. No, ale kto mógł wiedzieć, że wszystko tak się skończy, póki co Lili siedziała sobie spokojnie w jednej z bocznych uliczek Leoni, grając na flecie, nie przejmując się, ani wrzaskami ze straganu na końcu uliczki, ani chmurami zapowiadającymi burzę, która miała niedługo nadejść.
Ostatnio edytowane przez Liliana 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Ennelenethea
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ennelenethea »

Jak to w każdym większym mieście bywa, bocznych uliczek były setki, jedne bardziej skryte od innych. Te w pobliżu targowiska rzadko kiedy były zupełnie opuszczone, nawet jeśli wchodziło się już w te najwęższe, w których żaden szanujący się obywatel nie chciałby się znaleźć po zmroku.
Póki co było bezpiecznie... chyba. W każdym razie do tej pory nikt zielarce się nie narzucał, choć od momentu, kiedy wróciła na swoje miejsce, mogła poczuć czyjś wzrok na swoich plecach. Gdyby zielarka rozejrzała się pobieżnie, nie dostrzegłaby nic nadzwyczajnego. Jeśli jednak przyszło jej do głowy spojrzeć za siebie nieco uważniej, być może ufając szóstemu zmysłowi, czy kobiecej intuicji, mogłaby dostrzec fragment cienia, może jakieś niewielkie poruszenie za załomem jednego z budynków, w bocznej uliczce, odchodzącej od... bocznej uliczki, w której zielarka miała swój stragan. Gwar targowiska zagłuszał jednak wszelkie ewentualne odgłosy stamtąd dochodzące.
Awatar użytkownika
Liliana
Szukający drogi
Posty: 28
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Liliana »

Powoli zaczął zapadać zmrok, kiedy Lili uznała, że dziś już niczego nie sprzeda, więc spakowała wszystkie swoje towary i pełną sakiewkę, która jeszcze rano była prawie zupełnie pusta, przerzuciła swoją torbę przez ramię, kołczan przerzuciła przez drugie, w prawą dłoń chwyciła łuk i ruszyła w poszukiwaniu miejsca, w którym mogłaby, coś zjeść i się przespać. Liliana idąc wciąż bocznymi uliczkami, czuła, że ktoś ją obserwuje i to zdecydowanie nie było złudzenie chwyciła, więc mocniej łuk i przyspieszyła kroku. Kto to mógł być? Złodziej, który zobaczył, że ma pełną sakiewkę? Gwałciciel? Morderca? Ktokolwiek to był, nie zamierzała oddać skóry łatwo! Mruknęła do siebie - Spokojnie Lili, dasz radę - i odwróciła się na pięcie, trzymając łuk z strzałą w gotowości.
Awatar użytkownika
Ennelenethea
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ennelenethea »

Liliana nie myliła się co do tego, że ktoś za nią podąża. Zawsze o jeden zakręt, załom budynku za nią. Co jakiś czas dochodził do kobiety dźwięk kroku czy szmer materiału. Ktokolwiek za nią szedł najwyraźniej nie był za dobry w skradaniu się. Tudzież tak naprawdę nie próbował się ukryć. Kiedy Lili zatrzymała się i odwróciła na pięcie, gotowa do strzału, dostrzegła jak ktoś pospiesznie cofa się za mur najbliższego budynku. Nawet nie tyle sylwetka, co niknący za nim skraj płaszcza. Kobietę od tego miejsca dzieliło niespełna dziesięć kroków. Nim jednak zdążyła zdecydować co dalej, a przynajmniej zanim wprowadziła to w życie, dobiegł ją bardzo cichy, damski głos, dobiegający właśnie z miejsca w którym skryła się postać podążająca za nią do tej pory.
- Nie strzelaj, proszę. Nie mam zamiaru zrobić Ci krzywdy...
Awatar użytkownika
Liliana
Szukający drogi
Posty: 28
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Liliana »

        Słowa, które usłyszała uspokoiły ją. Opóściła grot strzały, jednak zachowując pewną ostrożość. Starała się wypatrzeć wzrokiem, kto chowa się w cieniu. Stała tam smukła dziewczyna z potężnymi skrzydłami. Kiwnęła głową na znak, że rozumie, co do niej mówi.
-Kim jesteś i dlaczego mnie śledzisz?-Może i była naiwna, ale nie na tyle by uważać śledzenie kogoś za normalne."Czego ona ode mnie chce?Nie wygląda na złodzieja, hmm... ciekawe..."
Awatar użytkownika
Ennelenethea
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ennelenethea »

Dłuższa chwila minęła po słowach Liliany, nim postać poruszyła się. Ręce miała skryte pod obszernym płaszczem, a skrzydła trzymała ciasno przy sobie, jakby odgradzając się nimi od świata. Był też nieco przygarbiona, pochylona może, jakby bała się stanąć w pełni wyprostowana. Czarne pióra skrzydeł nie połyskiwały, sprawiając wrażenie nienaturalnej matowości.
Ene postąpiła trzy kroki w stronę kobiety, gdy ta opuściła łuk, ale zatrzymała się, nie chcąc podchodzić za blisko czy to ze strachu czy może żeby nie wystraszyć Liliany.
- Jestem Ennelenethea - powiedziała równie cicho, co wcześniej, równie niepewnie, choć wyraźnie usiłowała tę niepewność zamaskować.
- Słyszałam jak grasz... - urwała, nie wiedząc jak dalej wyjaśnić, że to właśnie muzyka fletu przyciągnęła ją do niej, nie do kogo innego.
- Potrzebuję pomocy... nie... nie wiem do kogo się zwrócić - zakończyła po chwili, unosząc głowę i spoglądając na Lilianę. Wyprostowała się nieco, choć jej skrzydła nie zmieniły pozycji, nadal tworząc swoistą tarczę.
Stłumiła modlitwę, którą jej myśli zaczęły odruchowo formować. Pierwszy raz Ene poprosiła śmiertelnika o pomoc, nie mając pojęcia jak się w takiej sytuacji zachować i czego oczekiwać, chociaż aura Liliany napełniła ją nadzieją.
Awatar użytkownika
Liliana
Szukający drogi
Posty: 28
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Liliana »

        Lili wiele widziała w swoim długim życiu, ale czegoś takiego jeszcze nie. Aura tej istoty była złożona z tak wielu przeciwieństw że nie wiedziała już na którym z jej elementów ma się skupić czy na zapachu palonych włosów i smoły, który oznaczał że właśnie spotkała istotę piekielną czy może na szmaragdowej poświacie, króra oznaczała że osoba, którą właśnie spotkała ma skłonności do dobra i chaosu. Lili wahała się czy zaufać piekielnej jednak stwierdziła że ta szmaragdowa poświata nie mogła wziąć się znikąd dlatego stwierdziła że jednak powinna dać Ennelenetheli szanse. -Jestem Liliana, ale wole kiedy mówi się do mnie Lili. Nie jest to zbyt bezpieczna okolica, a ja nie mam ochoty zostać okradziona dlatego może chodźmy z stąd w jakieś bezpieczniejsze miejsce i dopiero tam byśmy porozmawiały, zgoda?- Lili zastanawiała się dlaczego właśnie do niej zwróciła się Ene z prośbą o pomoc, ale jak na razie wolała znaleźć się jak najdalej od tego miejsca dlatego odwróciła się od Ene rzuciła przez ramię - Chodź, znam pewne miejsce gdzie będziemy mogły spokojnie porozmawiać - i ruszyła przed siebie.
Awatar użytkownika
Therannon
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Therannon »

Bystra Anibia doprowadziła ją swym nurtem do ujścia w Leonii. Therannon znała to miejsce - a przynajmniej w pewnym stopniu. Zawitała kiedyś do miasta razem ze swoimi glonami i ziołami na sprzedaż. Tym razem jednak od razu po przybyciu napotkała problemy.
Pierwszym był fakt, że absolutnie nie miała co na siebie włożyć. Już dawno temu zauważyła, że humanoidom w jakiś sposób przeszkadza widok osoby bez ubrania. Może dlatego, że jest im zimno? Syrena nie miała takiego problemu, w wodzie temperatura rzadko się zmieniała. Lodowata woda w głębinach była dla niej jedynie przyjemnie chłodna. Kiedy dotarła do przedmieścia Leonii, udało jej się ukraść ciemnofioletową suknię, suszącą się na sznurze. Po drodze znalazła się też trochę podniszczona czarna chusta. Tak "wyekwipowana" weszła do miasta.
Kolejnym problemem była pora dnia. Wędrówka rzeką była męcząca, chciała przy tym jak najszybciej dotrzeć do morza. W mieście miała szansę odpocząć, przysiadła więc na chwilę pod rozłożystym drzewem na jednym ze skwerów. Nawet nie zauważyła, kiedy przysnęła. Obudziła się wieczorem, szturchana przez jakąś staruszkę. Ze zgrozą zauważyła, że bramy miejskie i port zostały już zamknięte. Nie miała szans uciec do morza niezauważoną. Musiała więc zostać w mieście na noc.
Niezbyt uśmiechała jej się ta sytuacja. Nie miała za co wynająć pokoju w oberży, na posiłek też nie było jej stać. Odkąd uciekła z pałacu hrabiny, cały jej dobytek, oprócz medalionu, przepadł. Jakiś życzliwy kupiec zamykający swój kram poczęstował ją kilkoma owocami, ktoś inny wskazał karczmę, do której mogła zawitać późnym wieczorem, pośpiewać razem z bardami. Jej pieśni zawsze były oryginalne, w końcu była syreną. Teraz jednak nie miała nic lepszego do roboty poza przechadzką po mieście.

Szybko się przekonała, że elegancka fioletowa suknia, białe włosy, jasna skóra i czarna chusta na ramionach nie stanowiły fortunnego połączenia. Gdyby jeszcze szeroko się uśmiechnęła, pobiegł by za nią tłum ludzi z pochodniami i srebrną, poświęconą bronią. Podróżowała więc bocznymi uliczkami, dodatkowo ukrywając włosy i twarz pod prowizorycznym kapturem. Przy jednej z takich bocznych uliczek mało nie krzyknęła ze zdziwienia. Zobaczyła elfkę mierzącą z łuku do kobiety odzianej w przedziwną, czarną suknię. Therannon wytrzeszczyła oczy ze zdumienia. Nie, nie była to suknia, acz najprawdziwsze, czarne jak smoła skrzydła, wielkie jak te pegaza. Elfka szybko opuściła broń i powiedziała coś do skrzydlatej kobiety. Syrena nie mogła rozróżnić słów, stała za daleko. Doszła do wniosku, że to bardzo intrygujące persony, podkradła się więc bliżej, starając się nie wychodzić z cienia.
- Słyszałam jak grasz... - powiedziała cicho skrzydlata. Stała lekko zgarbiona, osłaniając się skrzydłami jak tarczą. Czyżby spodziewała się zagrożenia? Potrzebowała...?
- Potrzebuję pomocy... nie... nie wiem do kogo się zwrócić.
A to ciekawe. Co może grozić takiej istocie? Choć Therannon nigdy nie nauczyła się czytać aury, coś mówiło jej, że ma do czynienia z potężną osobą. Im potężniejsza ofiara tym potężniejsi wrogowie.
Therannon lubiła wyzwania.
Zagapiła się i nie usłyszała co też odpowiedziała jej elfka. Mogła się jednak domyślić, że odpowiedź była pozytywna - obie kobiety odeszły w głąb uliczki. Therannon podążyła za nimi, starając się nie stracić ich z oczu. Gdyby je tak nagle zaczepiła, jeszcze pomyślałyby, że chce im zrobić...
Dziewczyna nie zauważyła brakującej kostki na brukowanej ulicy. Potknęła się i runęła jak długa, boleśnie obijając sobie kolana i zdzierając skórę z dłoni. Elfka błyskawicznie odwróciła się, słysząc łomot.
Therannon w panice próbowała podnieść się i czmychnąć, ale skręcona kostka odmówiła jej posłuszeństwa i zaplątała się we własne kończyny.
- Nie ssstrzelaj! - jęknęła - Ja nie chciałam...!
Awatar użytkownika
Liliana
Szukający drogi
Posty: 28
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Liliana »

        - Nie ssstrzelaj! - jęknęła młoda dziewczyna leżąca na ziemi. - Ja nie chciałam...! - Zapowiadał się wyjątkowo dziwny wieczór, a Lili trudno było zdziwić szczególnie że sama była uważana za dziwadło, ale wszystko ma swoje granice, no bo jakie są szanse że jednego dnia spotka się DOBREGO piekielnego, a zaledwie chwile później będzie się mierzyć do dziewczyny odznaczającej się dość "specyficzną" urodą, która najwyraźniej po prostu je śledziła? Lili obejrzała się na skrzydlatą kobietę następnie spojrzała na to "zjawisko" i biorąc pod uwagę swój własny charakter stwierdziła jedyną oczywistą i pewną rzecz w tym momencie. - Mamy tu zlot dziwadeł - następnie opuściła łuk i powoli podeszła do leżącej dziewczyny, która najwyraźniej próbowała cofnąć się, ale fakt że właśnie leżała na ziemi, a jej kostka nie wyglądała najlepiej wcale nie pomagał jej w tym. Lili kucnęła przy niej, mruknęła - spokojnie - i przyjrzała się nodze, wyglądała na skręconą. Lili wyciągnęła z torby na ramieniu maść chłodzącą na opuchlizny i posmarowała nogę nieznajomej następnie wzięła chustę, którą nieznajoma miała przy sobie i zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć podarła chustę na pasy. Związała końce pasów i zaczęła owijać nogę dziewczyny, aby ją unieruchomić. Doprawdy jak na jeden wieczór miała już zupełnie dość.
Awatar użytkownika
Ennelenethea
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ennelenethea »

Ene skryty pod płaszczem i skrzydłami miała krótki miecz i jej dłoń spoczywała na rękojeści od kiedy zorientowała się, że ktoś za nimi podąża. Nie odważyła się jednak póki co obejrzeć, postać sądząc po krokach była jeszcze za daleko, ani próbować odczytać aury. Dopiero wyraźny odgłos upadku sprawił, że odwróciła się błyskawicznie, wyciągając miecz. Zdążyła wyciągnąć go jedynie do połowy, kiedy jej towarzyszka już mierzyła do nieznajomej postaci z łuku. Słowa, które do niej dobiegły, do złudzenia przypominały jej własne jeszcze z przed chwili. Schowała broń z powrotem, dopiero teraz próbując odczytać aurę i zachwiała się czując niespodziewane odepchnięcie. Stała przez chwilę niezdecydowana, dopóki Liliana nie podjęła działania. Ene nie była zaskoczona pomocą, której jej towarzyszka udzieliła nieznajomej. Po chwili namysłu postanowiła pomóc. Nie poruszyła się, niemal przypominając posąg. Potrzebowała na chwilę oczyścić myśli i całą swoją uwagę poświęcić temu, co próbowała uczynić. Czyli wspomóc zabiegi Liliany odrobiną swojej magii. Problem polegał na tym, że musiała to zrobić z odległości, bez kontaktu fizycznego z nieznajomą. Dlatego zdecydowała się jedynie na użycie magii na tyle, by nieznajoma mogła chodzić, jeśli będzie ostrożna, bez bólu i strachu przed dalszym urażeniem. Ale opuchlizna i słabość nadwyrężonego stawu będzie musiała się zagoić w swoim czasie. Ból, który "przejęła" od nieznajomej był na tyle nieduży, że nie zwróciła na niego większej uwagi, zwłaszcza, że maść Liliany już zaczynała go łagodzić. Przy okazji miała nadzieję, że żadna z kobiet się nie zorientuje, co zrobiła.
Na jej słowa z kolei Ene nie zareagowała w żaden sposób. Dziwadeł? Dlacze... ach, dopiero po chwili uświadomiła sobie, że ona sama musi wyglądać dla śmiertelnika niezwykle. Tym więcej powodów by przyciągać jak najmniej uwagi. Co w tym momencie nie wydawało jej się łatwe, o ile w ogóle możliwe do osiągnięcia. Czekała więc cierpliwie, aczkolwiek niezbyt spokojnie na dalszą decyzję Liliany.
Awatar użytkownika
Therannon
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Therannon »

Therannon w pierwszym odruchu próbowała odsunąć się z zasięgu rąk elfki, ale marnie jej to wyszło. Zatkało ją, gdy długoucha bez żadnych pytań ni nieprzyjemnych spojrzeń po prostu zabrała się za opatrywanie jej nogi. Na jej policzki wpełzł rumieniec - kolejna dziwna reakcja fizjologiczna, do której musiała się przyzwyczaić, będąc w ciele człowieka.
Czymkolwiek nasmarowała opuchniętą kostkę, uśmierzyło ból zaskakująco szybko. Syrena nie przypominała sobie żadnego przepisu na podobnie szybko działającą maść. Doszła do wniosku, że elfka musiała mieć jakieś doświadczenie w leczeniu magią, albo to po prostu jedna z zazdrośnie strzeżonych receptur, której nie znała. Mruknęła cicho, gdy elfka podarła jej chustę. Nie chciała skończyć z poparzeniami od słońca, chociaż... Zerknęła na zachmurzone niebo. Na słoneczny ranek zdecydowanie się nie zanosiło.
Therannon podziękowała grzecznie za pomoc i podjęła próbę podniesienia się na nogi. Ku jej zdumieniu, tym razem udało się bez przeszkód. Doprawdy, cudowna mikstura. Wzrok dziewczyny od razu powędrował w stronę milczącej skrzydlatej. Skrzydła wzbudzały w niej niemy zachwyt. Tak oto w jednym miejscu spotkały się istoty z trzech sfer - wody, powietrza i ziemi, choć pewnie tylko ona myślała w ten sposób. Nie chciałaby udowadniać kobietom, że nie jest wampirem czy też jakąś podejrzaną zmiennokształtną.
- Pozwólcie mi iść z wami. Ja... usłyszałam że potrzebujesz pomocy. Nie mam dokąd się udać a mogę się wam przydać.
Uznała, że po swojej niefortunnej wpadce kobietom z trudem przyjdzie zaufać syrenie. Nie pytała na razie o ich imiona, myśląc, że może później same je wyjawią.
- Nazywają mnie Therannon.
Awatar użytkownika
Liliana
Szukający drogi
Posty: 28
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Liliana »

        Kiedy tylko Lili skończyła opatrywać nogę nieznajomej dziewczyna od razu stanęła na nogi, było to dość niezwykłe szczególnie że maść dopiero co została rozsmarowana i nie miała szans by porządnie się wchłonąć, a może ta dziewczyna potrafiła się regenerować lub to ona po prostu przesadziła stwierdzając że kostka jest skręcona.- Pozwólcie mi iść z wami. Ja... usłyszałam że potrzebujesz pomocy. Nie mam dokąd się udać a mogę się wam przydać.- Lili zlustrowała nieznajomą od stóp do czubka głowy, nie wydawało jej się by ta dziewczyna stanowiła jakieś zagrożenie.- Nazywają mnie Therannon.- "Therannon? Hmm... ciekawe imię, nigdy takiego nie słyszałam. Skąd ona pochodzi?" - Nazywam się Liliana, ale mów mi Lili. Co tutaj robisz?- Therannon zmieszała się wyraźnie, ale Lili nie zamierzała odpuścić miała prawo znać odpowiedź na to pytanie szczególnie że nieznajoma najwyraźniej zamierzała zostać z nimi przez jakiś czas. Elfka była już zmęczona całą tą sytuacją, najpierw była śledzona przez piekielną chwilę potem ZNOWU była śledzona tym razem przez istotę której aury nie można było odczytać ponieważ kiedy tylko próbowała uderzała w nią jakaś nieznana siła, a chciała tylko posprzedawać swoje towary pokupować inne i pójść do jakiejś gospody by się przespać, a następnego dnia ruszyć w drogę, ale jak zwykle musiała się w coś mieszać, a właśnie GOSPODA! Ludzie jak nic zwrócą na nie uwagę, a tego Lili wolałaby uniknąć, nigdy nie lubiła być w centrum zainteresowania. Elfka odwróciła się w stronę Ene i mruknęła cicho, ale równocześnie na tyle głośno by ta mogła ją usłyszeć. -Yyy... czy te skrzydła... można jakoś schować?
Awatar użytkownika
Ennelenethea
Zbłąkana Dusza
Posty: 9
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ennelenethea »

Ene podeszła bliżej do kobiet, by nie musieć mówić za głośno. Skłoniła lekko głowę.
- Jestem Ennelenethea - powiedziała bardzo cicho, na tyle, że nawet stojące obok niej towarzyszki ledwie ją mogły usłyszeć. Chociaż twarz Ene nie wyrażała żadnej konkretnej emocji, w jej wnętrzu szalała istna burza, w której dominowała niepewność przemieszana z nadzieją.
Uśmiechnęła się lekko widząc, że Therannon mogła już chodzić, ale jej oczy pozostały nieufne.
- Kim jesteś? - zapytała po chwili, przyglądając się bladej postaci. Najchętniej usłyszałaby odpowiedź już w drodze. Miała też kilka innych pytań, zarówno do Liliany jak i Therannon, ale te zdecydowanie mogły poczekać. Za to pytanie Liliany nie bardzo. Bezwiednie poruszyła prawym skrzydłem w geście łudząco przypominającym wzruszenie ramienia. Lewe pozostało w bezruchu.
- Nie. Dlatego potrzebuję pomocy by się ukryć - spuściła wzrok, jakby zawstydzona, ale po chwili uniosła głowę i spojrzała Lili prosto w oczy.
Zrozumiałaby gdyby kobieta zdecydowała jednak, że to zbyt ryzykowne, zresztą miała świadomość, że jest postrzegana jako piekielna - aż ją skręciło wewnątrz na tę myśl. Ale mimo wszystko miała nadzieję...
Awatar użytkownika
Therannon
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Therannon »

- Nazywam się Liliana, ale mów mi Lili. Co tutaj robisz? - powiedziała elfka. Tymczasem, skrzydlata kobieta ruszyła z miejsca i podeszła do nich.
- Jestem Ennelenethea - powiedziała tak cicho, że Therannon ledwie ją usłyszała. Właściwie, wcale nie była tego taka pewna, przytłoczyła ją długość jej imienia. Zanim jednak zdążyła uporządkować zgłoski, zadała następne pytanie.
- Kim jesteś?
Therannon wolała nie odpowiadać na żadne z ich pytań, a przynajmniej nie tutaj. Problem w tym, że nie powinny przesiadywać po zmroku na podejrzanie wyglądających uliczkach.
- Jestem tu przejazdem. Resztę powiem później, byle nie tutaj.
Stanęła tak, by nie stracić równowagi, a jednocześnie by nie przeciążyć nogi.
-Yyy... czy te skrzydła... można jakoś schować? - zapytała cicho elfka. Ennelenethea wzruszyła skrzydłem
- Nie. Dlatego potrzebuję pomocy by się ukryć.
Therannon zamyśliła się przez chwilę. Była pewna, że wizyta skrzydlatej kobiety w każdej gospodzie wzbudzi sensację. Najwyraźniej ktoś ją ścigał... albo komuś podpadła. Syrenę mało obchodził fakt, że może właśnie oferować pomoc kryminalistce. Ważne było tylko to, że wreszcie znalazła coś do roboty, a przy okazji ma szansę się czegoś nauczyć.
- W powietrzu także nie jesteś bezpieczna? Słyszałam kiedyś o skrzydlatych ludziach z gór północy. Może u nich znajdziesz schronienie? Chyba, że właśnie stamtąd przychodzisz.
Therannon rozejrzała się szybko po okolicy. Słuch miała nie najlepszy, ale w ciemności widziała lepiej niż kot.
- Jeżeli będziemy miały więcej czasu, mogę pomóc ci skonstruować amulet, który ukryje twoje skrzydła - powiedziała szeptem i zwróciła się do elfki. Wcześniej wydawało jej się, że to właśnie ona prowadzi - Teraz jednak musimy się stąd zabrać. Lilli, znasz dobrze to miasto?
Awatar użytkownika
Liliana
Szukający drogi
Posty: 28
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Leśny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Liliana »

        - Teraz jednak musimy się stąd zabrać. Lilli, znasz dobrze to miasto?- Czy zna dobrze to miasto? Hmm... w sumie znała je nie najgorzej jednak sporo czasu minęło odkąd była tu ostatnim razem, może z jakieś... dwadzieścia, trzydzieści lat? Lili miała nadzieję że część miasta w której aktualnie się znajdowały nie zmieniła się za bardzo bo inaczej mogły by mieć kłopoty z odnalezieniem drogi z powrotem jednak postanowiła nie dawać po sobie poznać że coś jest nie tak. Wstała z klęczek i zwróciła się do swoich towarzyszek - oczywiście że znam, niedaleko powinna być gospoda, której gospodarz jest mi coś dłużny, nie odmówi mi pomocy, chodźmy. - Lili miała nadzieje że ta gospoda wciąż stoi bo jeśli właściciel zamkną interes to będą musiały spać na ulicy. Prowadziła swoje towarzyszki ciemnymi zakamarkami aby nikt nie zwracał na nie uwagi jednocześnie sama nie tracąc czujności, podobno do trzech razy sztuka, a nie wiadomo czy trzecia osoba na którą wpadnie dzisiejszego wieczoru będzie pokojowo nastawiona. Jednak szczęście zdawało się im sprzyjać bo nie tylko na nikogo już nie wpadły, ale także Lili odnalazła gospodę której szukała. Zapukała do tylnych drzwi gospody i zaczekała chwile, po jakiejś minucie drzwi się otworzyły i staną w nich młody chłopak mógł mieć z dwadzieścia parę lat. - Witaj, Adamie. Pamiętasz mnie? - Chłopak kiwną głową, a następnie zwrócił uwagę na jej towarzyszki. Takiego wytrzeszczu już dawno u nikogo nie widziała. - Idź po ojca. Powiedź mu że Liliana Hesperi przyszła i chce by spłacił swój dług wobec niej. - Chłopak ponownie kiwną głową i za chwilę już go nie było. Lili skorzystała z okazji i szybko ściągnęła swój płaszcz, a następnie rzuciła go Therannon mówiąc - załóż - następnie spojrzała na Ennelenethee, nie miała pomysłu jak zakryć jej skrzydła, trudno będą musiały coś wymyślić później. Drzwi otworzyły się i staną w nich niski, przysadzisty mężczyzna o włosach identycznych jak włosy chłopaka z przed chwili z tą różnicą że tym razem włosy te były w znaczącym stopniu siwe. - Dobry wieczór czy mogłabym prosić o trzy pokoje jednoosobowe i kolacje dla każdej z nas? ZA DARMO! - Ostatnie słowo powiedziała ze słyszalnym naciskiem. Niektórzy mogli by powiedzieć że Lili pozwala sobie na zbyt wiele, ale do diabła gdyby nie ona ten człowiek nie miałby teraz NICZEGO, dosłownie. - Aha i potrzebowałybyśmy jeszcze czegoś czym mogłybyśmy zakryć koleżankę - Lili znacząco spojrzała na skrzydła Ene, gospodarz wytrzeszczył oczy, ale nic nie powiedział. Kobiety weszły do pokoju który najwyraźniej był magazynem i patrzyły jak mężczyzna przeszukuje skrzynie, pudła i beczki aż w końcu wyprostował się dzierżąc w dłoni stary zakurzony koc, a następnie bezceremonialnie rzucił go Ene na głowę - delikatniej - mruknęła Lili, ale mężczyzna nie zwracał na nią uwagi tylko otwierał już drzwi prowadzące do części dla gości. Cała czwórka przemknęła cicho korytarzem aż do jego końca, tam mężczyzna dał każdej z kobiet po jednym kluczu powiedział, który jest od którego pokoju oraz że zaraz przyśle kogoś z jedzeniem, a następnie odszedł. Lili otworzyła drzwi od swojego pokoju i zaprosiła gestem pozostałe dwie kobiety. Kiedy tylko drzwi się zamknęły Lili wypaliła - czy wytłumaczy mi ktoś wreszcie co się tu do diabła dzieje?
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Elfka nie doczekała się odpowiedzi, bo w drzwiach stanął właśnie Adam, syn gospodarza, z tacą zastawioną jedzeniem. Był tam wielki bochen świeżego chleba, kawał białego sera, miseczka słodkiego miodu i jakieś różowe owoce, a do tego wszystkiego dzban wina. Chłopak ostrożnie postawił wszystko na stoliku i uśmiechając się nerwowo życzył paniom smacznego i dobrej nocy. Wyszedł gnąc się w ukłonach, na koniec prosząc jeszcze Lili, by zamieniła z nim słowo na osobności.

- Pani Liliano, ojciec kazał powiedzieć... musi pani uciekać, natychmiast! Koń jest już dla pani osiodłany i czeka na panią. Jest pani w niebezpieczeństwie! Proszę za mną, prędko - wyszeptał gorączkowo Adam. Lili nie miała pojęcia, o co mu chodzi, ale coś jej mówiło, żeby usłuchać dobrej rady. Chłopak nalegał, żeby poszła na dół, nie wracając za żadne skarby do pokoju, do tych dwóch kobiet, dlatego nie zdążyła zabrać swoich rzeczy, poza tym, co miała w tym momencie przy sobie. Gospodarz w pospiesznych słowach pożegnał Lilianę i dodał, że konia dostaje za darmo.

Wszystko działo się tak prędko, że elfka nie całkiem zrozumiała, co właściwie zaszło. Kiedy jednak była już w pewnej odległości od karczmy, zrozumiała, że dobrze zrobiła wynosząc się stamtąd. Przeraźliwe krzyki jakichś wojskowych rozdarły nocną ciszę, a gospoda stanęła w płomieniach. Spłoszony koń poniósł ją gdzieś bardzo, bardzo daleko.
Zablokowany

Wróć do „Leonia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości