Leonia[Targ] Poszukiwanie

Bardzo duże miasto portowe, mające aż trzy porty, w tym dwa handlowe, a jeden z którego odpływają jedynie statki pasażerskie. Znane z bardzo rozwiniętej technologi produkcji statków i łodzi, o raz hodowli rzadkich roślin nadmorskich.
Awatar użytkownika
Riell
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

[Targ] Poszukiwanie

Post autor: Riell »

Słońce prażyło niemiłosiernie. Na niebie nie było ani jednej chmurki. Na targu tłok i ścisk. Ponad nim unosiła się mieszanka zapachu potu, ryb i różnych innych, cięższych do zinterpretowania. Mimo to handel kwitł, jak to każdego ostatniego dnia tygodnia w okolicach południa. Kupcy i sprzedawcy przekrzykiwali się zacięcie, targując cenę i ilość.

Riell przeciskała się przez tłum. Nie szukała niczego konkretnego. Chciała tylko zobaczyć, co może tu znaleźć. Nie spodziewała się jednak takiego tłumu. Skrzydła skutecznie uniemożliwiały jej swobodne przemieszczanie się w morzu ludzi. W końcu jednak udało jej się dotrzeć na niewielki placyk, gdzie było trochę luźniej. Wyjęła mieszek z plecaka. Nie było w nim za wiele. Miała teraz ważne zlecenie do wykonania, ale wymagało ono sporo wysiłku i czasu... Nie przewidziała jednak, że by zdobyć sporą kwotę, będzie przez jakiś czas żyć w skrajnie przeciwnych do bogactwa warunkach.
Westchnęła tylko i znalazła sobie miejsce gdzieś z brzegu placyku. Usadowiła się na niewielkim murku, który oddzielał plac od prywatnego terenu, wyjęła z futerału swoją ukochaną wiolonczelę. Pudło zostawiła otwarte i podsunęła przed siebie. Ustawiła odpowiednio instrument i zaczęła grać jakąś mało znaną melodię, którą poznała kiedyś wykonując któreś zlecenie.
I cry, when angels deserve to die
Awatar użytkownika
Viola
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viola »

Wyszła się przejść, pomyśleć, może kupić coś ciekawego. Na targu można było znaleźć coś więcej, niż tylko owoce morza, ryby, zioła, czy tkaniny. Viola wiedziała, że wśród bibelotów wystawianych na straganach z antykami można nieraz znaleźć rzeczy naprawdę piękne i wartościowe. Oprócz tego miała nadzieję, że gdzieś wśród tłumu wyczuje jej aurę, od karczmarza dowiedziała się, że była tu jakiś miesiąc temu. Może zostawiła po sobie jakiś ślad, może zgubiła jakiś przedmiot, który teraz był tu wystawiany i emanował jej siłą magiczną. Miała nadzieję znaleźć coś, co naprowadzi ją na kolejny trop. Po tym co zobaczyła w medalionie była pewna, że nie ma jej na wybrzeżu, ale zalesionych miejsc i bogatych komnat mogła szukać na każdej alarańskiej równinie. Musiała znaleźć jakieś wskazówki tutaj, cokolwiek, co doprowadziłoby ją w miejsce pobytu siostry, a przynajmniej pokazało kolejny drogowskaz.

Przedzierając się przez kolejne wąskie uliczki pomiędzy straganami nie dostrzegła jednak ani nic wartościowego, ani też nie czuła nigdzie obecności Villemo. Westchnęła cicho i nasunęła na ramiona białą, jedwabną chustę. Jak każdego dnia w południe był tutaj upał, Viola jednak nie lubiła opalenizny, w ogóle jej skóra źle znosiła słońce. Miała na sobie coś na kształt luźnej, długiej togi, przepasanej szerokim pasem, z ozdobną, złotą klamrą, której środkową część zdobił sztuczny ametyst. Strój utrzymany był w kolorach bieli i fioletu, a całości dopełniały długie, czarne, spływające po plecach włosy Violi.

Viola znalazła się w końcu na obrzeżach targowiska, zamierzała już wrócić do karczmy, ale nagle do jej uszu dobiegła muzyka. Zatrzymała się na chwilę, by sprawdzić, czy aby jej się nie przesłyszało i wtedy zobaczyła w oddali postać grającą na wiolonczeli. Zaiste był to ciekawy widok i kobieta postanowiła sprawdzić, kogóż przywiodło na targ z tak szlachetnym instrumentem. Im była bliżej tajemniczej postaci tym większe było jej zdziwienie. Anioł, tutaj i to grający na wiolonczeli? Było to naprawdę niespotykane zjawisko. Na niskim murku, na obrzeżach targu, faktycznie siedziała postać ze skrzydłami. Viola na początku nie była pewna, czy dobrze widzi, dopiero kiedy podeszła bliżej wyczuła, że postać nie jest aniołem, a piekielnym, jej aura pachniała siarką, Viola słabo wyczuwała ten zapach, ale jednak. Kobieta stanęła naprzeciw Riell i zaczęła słuchać muzyki jaka płynęła z jej instrumentu.
Awatar użytkownika
Riell
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Riell »

Jak zwykle, ludzie raczej ignorowali grającą Riell. Czasem dzieci przysiadały obok i słuchały przez chwilę. Czasem ktoś idąc obok wrzucił trochę drobnych, nic poza tym. Czasem jakiś bard zagłuszał melodie grane przez Er Nael. W tym świecie pełnym ignorantów ciężko było o kogoś, kto doceniłby dźwięk tego dostojnego instrumentu, jakim była wiolonczela. Szczególnie jeśli chodzi o mieszkańców miast.

Białowłosa spojrzała do futerału. Leżało już tam co nieco. Uśmiechnęła się mimowolnie. "Na noc w gospodzie powinno wystarczyć. Zawartość sakiewki zostanie nienaruszona, jeśli zarobię jeszcze na jakąś porządną kolację" - pomyślała. Grala wciąż tę samą melodię.

Gdy anielica ujrzała, że ma słuchaczkę, uśmiechnęła się tylko zawadiacko i zagrawszy melodię do końca rzekła:
- Byłbym zaszczycony mogąc zagrać coś na specjalne życzenie tak urodziwej niewiasty - powiedziała kłaniając się na tyle, na ile pozwoliły jej pozycja siedząca i wiolonczela. Było to dla niej zupełnie normalne. Oczywiście patrząc na świat z jej perspektywy. W zasadzie to sama Riell nie wiedziała, czy bardziej pociągają ją urodziwe niewiasty, czy dobrze zbudowani mężczyźni. Jednakże żyjąc jako mężczyzna zwykła flirtować z przedstawicielkami płci pięknej. A ta była nad wyraz piękna.
- No więc? Życzy sobie Pani czegoś szczególnego? - dodała robiąc pytająco-zachęcającą minę.
I cry, when angels deserve to die
Awatar użytkownika
Viola
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viola »

Viola była zadziwiona sytuacją. Nadal ciężko jej było zrozumieć, co anioł, upadły czy nie, robi w mieście grając na wiolonczeli. Zdecydowanie inaczej wyobrażała sobie formę zarobku takiej istoty. Cóż jednak, anioł grał zaprawdę pięknie, a melodia płynąca z jego instrumentu pozwalała ukoić zmysły. Spotykała na swojej drodze już różne istoty, ale nigdy nie dane jej było poznać piekielnego grającego na wiolonczeli. Było jednak coś jeszcze, co zastanawiało nemoriankę, nie miała pojęcia czy stoi przed kobietą, czy mężczyzną, z daleka była wręcz pewna, że na wiolonczeli gra młody chłopak, kiedy jednak podeszła bliżej straciła tę pewność, rysy twarzy anioła były niezwykle delikatne, a dwubarwne tęczówki mogły przyciągać spojrzenia nie tylko płci pięknej. Tak czy inaczej, kiedy anioł odezwał się do stojącej przed nim nemorianki, ta nabrała pewności, że jednak jest on mężczyzną. W tym świecie raczej kobiety nie mówiły o sobie w ten sposób i nie flirtowały z innymi kobietami. Raczej... to nie znaczy, że nigdy.

- Po prostu graj - powiedziała miękkim głosem, wrzucając do futerału anioła kilka monet. Nie zamierzała jednak stracić okazji poznania tak interesującej osoby, w głowie miała już mnóstwo pytań, które chciała mu zadać. Zanim jednak miała to zrobić, chciała jeszcze posłuchać jego gry.
Awatar użytkownika
Riell
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Riell »

- Jak sobie życzysz - odpowiedziała Riell z zawadiackim uśmiechem i przystąpiła do grania. Była to stara melodia, którą anielica słyszała po raz pierwszy gdzieś w okolicach Opuszczonego Królestwa. Piosenka ta była dość spokojna, wolna. Niejeden się wzruszył przy jej słuchaniu, niejeden uronił łzę. Kiedyś miała jakieś słowa, ale nikt już ich nie pamięta. Wiadomo tylko, że była o tęsknocie i poszukiwaniu, co teraz niektórzy byli w stanie odczytać z melodii.

Upadła naprawdę wczuła się w grę. Zwykle porywcza Riell, w momencie gdy grała na wiolonczeli, stawała się spokojna i cicha. I tym razem tak było. Zamknęła oczy i poruszała głową w rytm melodii. Nie grała tylko rękami. Grała całą sobą, wliczając w to duszę i wszystkie zmysły. Jej długie włosy spięte były w bardzo luźną kitkę. Powiewały delikatnie na wietrze, podobnie jak rękawy niebieskiej koszuli, przyciśniętej do ciała srebrną zbroją. Wszystko, wygląd anielicy, instrument i wydobywające się z niego dźwięki, idealnie się ze sobą komponowały tworząc przeuroczy, harmonijny obrazek.

Po paru minutach rozbrzmiał ostatni dźwięk tej wzruszającej melodii. Na twarz Riell wdarł się smutny uśmiech. Otworzyła oczy i wyczekująco spojrzała na jednoosobową widownię, czekając na jakiś komentarz.
I cry, when angels deserve to die
Awatar użytkownika
Viola
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viola »

Muzyka powoli płynęła ze strun instrumentu, a Viola poczuła, że od dawna nie była tak odprężona. Rzecz jasna jej zmysły ciągle próbowały wyczuć obecność siostry w otoczeniu, ale jej umysł chciał oddać się bez reszty muzyce. Rzadko można było w dzisiejszych czasach posłuchać koncertu jednego instrumentu, w karczmach grały zazwyczaj wiejskie kapele, ewentualnie bardowie. Wiolonczeli można się było właściwie spodziewać jedynie na dworach królewskich i w bogatych posiadłościach, nigdzie więcej. Violę dziwił fakt, że przechodnie raczej słabo zwracali uwagę na anioła grającego nostalgiczną melodię w środku miasta. Cóż… może tak właśnie miało być.

Kiedy skończył, Viola wrzuciła do jego futerału jeszcze kilka monet, tym razem o wyższym nominale.

- Pięknie… - powiedziała cicho. Zaiste gra anioła była piękna. Cóż więcej miała mu powiedzieć…

- Co tak utalentowany anioł robi na ziemi, w dodatku w środku miasta i to grając na wiolonczeli? – zapytała delikatnie, nie była przecież pewna, czy mężczyzna był upadłym, mogła się przecież mylić, wolała więc nie zdradzać swoich podejrzeń.

- Nie wiedziałam, że aniołowie muszą zarabiać na życie w ten sposób. - Zapadła chwila milczenia.

- W ogóle nie miałam pojęcia, że aniołowie muszą zarabiać… - dodała po chwili. W pewnym momencie Viola odruchowo chciała się przedstawić, ale uznała, że to on pierwszy powinien wyjawić jej swoje imię.
Awatar użytkownika
Riell
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Riell »

Riell zawsze cieszyła satysfakcja słuchaczy. Gdy kobieta wrzuciła monety do futerału, anielica skłoniła się ponownie, tym razem w podziękowaniu. Rękawem otarła pot z czoła.
- Nie najlepsze warunki do grania... Na dziś wystarczy - rzekła, po czym zgarnęła monety do sakiewki i włożyła instrument do futerału.

- Co robię? Zarabiam, ale to już zauważyłaś, droga... - celowo zrobiła przerwę, by usłyszeć imię niewiasty. Gdy ta odpowiedziała, białowłosa ciągnęła dalej:
- Zazwyczaj pewnie i nie zarabiają w ten sposób, ale tak się składa, że nie jestem zwyczajnym aniołem - wypowiedź tę zakończyła zawadiackim uśmiechem. - Czasami i anioł potknie się i spadnie na ziemię... - dodała półgłosem, nieco smutniejszym tonem.
- Oh, ależ gdzie są moje maniery! - zawołała energiczniej, jak gdyby ostatnie zdanie nie zostało wypowiedziane. - Nazywam się Riell Er Nael- dodała wstając i kłaniając się teatralnie. Melancholijny nastrój wyparował z Riell wraz ze schowaniem wiolonczeli. Anielica uśmiechnęła się ciepło do nowo poznanej osoby.
- A cóż sprowadza w te strony tak piękną kobietę? Interesy? Rodzina? Żądza przygody? - zapytała pół żartem, pół serio, stawiając w pionie futerał i opierając o niego łokieć w łobuzerski sposób.

Wyglądała na dość ciekawą osobę, a takie najbardziej lubiła Er Nael. Kto wie, może będzie zbyt ciekawa, by myśleć o niej jako o drodze do ukończenia zadania, a może okaże się idealnym obiektem..?
Nieee... nie mogłabym wykorzystać tak pięknej osóbki... no chyba, że okaże się wyjątkowo nudna... ale to też byłaby wielka strata... - rozmyślała z bardzo naturalnym i przyjaznym uśmiechem na twarzy.
I cry, when angels deserve to die
Awatar użytkownika
Viola
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viola »

- Właściwie wszystko po trochu – odpowiedziała z uśmiecham na pytanie co sprowadza ją w te strony. Nie zamierzała więcej wspominać o jego rasie, z odpowiedzi wywnioskowała, że nie myliła się co to faktu, że Riell jest upadłym, dlatego delikatnie ominęła ten temat. Sama w końcu nie należała do rasy, która cieszyła się szczególnym poważaniem w Alaranii.

- Choć nie wiem, czy jestem jakoś szczególnie żądna przygód. Można powiedzieć, że już wiele ich przeżyłam, co nie znaczy rzecz jasna, że od nich stronię – dodała zaczepnie. Riell zdawał się być ciekawym zjawiskiem w tym, ostatnio nudnym dla Violi, świecie. Nie mogła przez cały czas myśleć o poszukiwaniach, po prostu nie mogła, czasem musiała odpocząć od natrętnych myśli i zmartwień. Już tyle lat minęło, a teraz była co raz bliżej i wiedziała to, może właśnie ten fakt sprawił, że postanowiła nieco odpocząć. Miło byłoby w końcu znaleźć jakiegoś ciekawego towarzysza rozmów.
- W zasadzie jednak to rodzina stoi na czele mojej listy priorytetów – dodała. Nie zamierzała więcej wspominać o jego rasie, z odpowiedzi wywnioskowała, że nie myliła się co to faktu, że Riell jest upadłym.

- Poza tym, jak słusznie zauważyłeś, piękne kobiety lubią piękne miasta. Cóż, ocean jakby nie patrzeć olśniewać może zawsze. Czy to w blasku słońca, czy księżyca, a nawet podczas sztormu, gdy jego wody są wzburzone, ponieważ wtedy pokazuje swoją siłę. – Pod wpływem silniejszego podmuchu wiatru biała chusta Violi opadła z jej ramion. Kobieta szybko podciągnęła ją, tak by jej skóra nadal była chroniona przed słońcem. Zaiste tego dnia było naprawdę gorąco, może nawet bardziej niż zwykle.
- Proponuje żebyśmy zmienili miejsce pobytu, targ, i to w samo południe, nie jest chyba szczególnie przyjemnym miejscem na rozmowę. Hm? – zapytała.
Awatar użytkownika
Riell
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Riell »

- Ach, rozumiem. To chyba szczęście, kiedy wiele spraw ciągnie do jednego miejsca. To na pewno ułatwia życie... Gorzej kiedy ma się dużo do zrobienia na raz, a wszystko na innym krańcu Alaranii - odpowiedziała z zapałem. Po krótkiej chwili ciągnęła:
- Ze sprawami rodzinnymi raczej nie jestem w stanie ci pomóc, droga Violu, lecz, jeśli chodzi o przygodę... Zawsze chodzę z nią w parze. Taki tryb życia. Tu nad wielką wodą szczególnie tak jest. - Zamyśliła się na chwilę, wspominając Fellipe i ostatnie wydarzenia na Wybrzeżu Cienia. Tak, to nie mogłoby się wydarzyć nigdzie indziej. Było to naprawdę coś wspaniałego, niestety przez tę małą 'przygodę' potencjalna ofiara Riell się zmyła nie wiedzieć kiedy. Anielica pluła sobie w brodę, że straciła z oczu ciemnoskórego. A teraz trzeba było szukać od początku, w tym urokliwym portowym miasteczku o pięknej nazwie Leonia, w towarzystwie pięknej damy zafascynowanej dźwiękiem wiolonczeli, szukającej przygody i rozwiązania spraw rodzinnych, o których Riell nie wiedziała nic, ale chwilowo mało ją to obchodziło.
- Masz rację, to nie jest dobre miejsce na rozmowy. Mamy dziś straszny upał. Schowajmy się w cieniu gospody - zaproponowała wskazując kierunek. - Panie przodem - dodała z zawadiackim uśmiechem, kłaniając się delikatnie w szarmanckim geście.
I cry, when angels deserve to die
Awatar użytkownika
Viola
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viola »

Przejście do karczmy było doskonałym pomysłem. Upał stawał się nie do zniesienia. Jeszcze chwila w pełnym słońcu, a twarz Violi zapewne zrobiłaby się czerwona jak niebo, gdy zachodzi słońce, tu nie pomógłby już nawet szal. Przeszli do wąskiej uliczki, gdzie panował cień, Viola wiedziała, że na jej końcu znajduje się, mała, ale chyba nieco zapomniana gospoda, w której mogą schronić się przed piekącym słońcem południa. Najwyraźniej Riell również znała ten przybytek i tam właśnie je prowadziła. Już sam cień, jaki dawały budynki w uliczce sprawił, że zrobiło się im nieco chłodniej. Violi po raz kolejny przyszło na myśl, że powinna się trochę odprężyć, nie mogła wiecznie zadręczać się poszukiwaniami.

Niestety w tym właśnie momencie, stało się coś nieoczekiwanego. Viola poczuła silny, fizyczny ból w klatce piersiowej. Gdyby nie to, że szła przy ścianie pewnie opadła by na wybrukowaną ulicę. Zachwiała się gwałtownie, a jej dłonie znalazły oparcie na ścianie pobliskiego budynku. Taki ból sprawiało jej tylko jedno, nic innego nie powodowało tak niespodziewanych reakcji w jej ciele. Tylko psychiczny ból jej siostry mógł doprowadzić Violę do takiego stanu. Działo się coś złego i właśnie w tej chwili Viola zdała sobie z tego sprawę. Nie mogła sobie teraz pozwolić, na odpoczynek, musiała znaleźć sposób by ją odnaleźć…
Awatar użytkownika
Ssivach
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ssivach »

Było już późno, lecz po wczorajszym nocnym występie Ssivach dopiero co wstał. Ledwie zdążył się odświeżyć i zjeść przygotowany przez żonę karczmarza posiłek. Postanowił zakupić zapasy i chwyciwszy jeden z mieczy, oraz zarzucając na plecy skrzypce wyszedł z gospody.

Gdy tylko otworzył drzwi, blask słońca go oślepił. Ledwo jego oczy przyzwyczaiły się do światła, gdy zobaczył parę, srebrzystych, skrzydeł jakich nie spotykał w Planach Niebieskich. Anioł już miał się wycofać do budynku, lecz dostrzegł coś obok czego nie mógł przejść obojętnie. Jakaś kobieta stała opierając się rękoma o ścianę. Twarz wykrzywiona w bólu nie była dobrym zwiastunem, lecz dodała białowłosemu odwagi.
-Zostaw ją upadły- wycedził przez zęby, chwytając za rękojeść miecza. Ssivach wiedział, że w starciu nie miał prawie żadnych szans, mimo to cieszył się, że głos mu się nie zawahał. W czarnych piórach upatrywał swej śmierci, lecz n nadziei na uratowanie, jak podejrzewał niewinnej istoty, zrobił krok na przód.
Ostatnio edytowane przez Ssivach 12 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Riell
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Riell »

-Viola!-zawołała Riell mimowolnie, w dodatku głośniej niż by chciała, momentalnie doskakując do upadającej kobiety i podtrzymując ją, by nie upadła na ziemię.
-Co się stało? Zasłabłaś? Może to ten upał? Ugh... mogliśmy wcześniej udać się do karczmy... Chcesz się czegoś napić? Mam tylko nalewkę z bakłażana... nawet wody nie mam... a może to coś innego? - mówiła w panice nie podobnej do niej. Nie była obyta w udzielaniu pierwszej pomocy, ani w rozpoznawaniu objawów różnych przypadłości, więc nie była nawet w stanie określić co z jej nową towarzyszką się dzieje. W swoim ataku paniki nawet nie zauważyła zbliżającego się śnieżnobiałego anioła. Z jego obecności zdała sobie sprawę dopiero gdy warknął w jej stronę z oburzeniem. Upadła spojrzała na przybysza z zakłopotaną miną, dokładnie zdając sobie sprawę z tego jak to musi wyglądać. Wąska ciemna uliczka. Istota piekielna, bo do takich biedną Riell teraz zaliczano, trzymająca w ramionach piękną, młodą kobietę zwijającą się z bólu. Mężczyzna chwycił za miecz, a mina białowłosej wyglądała teraz jeszcze bardziej głupkowato. A kropla potu spłynęła po jej twarzy, nie tylko dlatego, że było tego dnia gorąco, choć tak pewnie by to usprawiedliwiła.
-Ha ha ha...-zaśmiała się nerwowo- Spokoojnie... To na pewno wygląda podejrzanie, ale ja jej nic nie zrobiłem...W zasadzie to chciałbym pomóc, ale nie bardzo wiem jak... ha ha haa... - powiedziała trochę zdezorientowana modląc się w duchu, by przybysz okazał się rozsądny i nie zaatakował jej tak profilaktycznie, bo aktualnie trzymała w rękach cierpiącą kobietę i nawet nie miałaby jak się obronić przed atakiem.
Potrząsnęła głową jakby chcąc uspokoić myśli. Wyzbyła się paniki i spróbowała pomyśleć racjonalnie.
-Atakując mnie teraz raczej jej nie pomożesz... Lepiej pomógłbyś mi ją zaprowadzić do karczmy. Tam jest cień... i usiąść można... -powiedziała wciąż z pewną dozą braku pewności w to co mówi. Stanie z założonymi rękami na pewno by nie pomogło. Trzeba więc było podjąć jakieś kroki. Tak przynajmniej wydawało się białowłosej anielicy.
I cry, when angels deserve to die
Awatar użytkownika
Viola
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viola »

Gdziekolwiek była jej siostra coś było nie w porządku i to bardzo, skoro sama Viola cierpiała tak bardzo. Ból był tak silny, że Violę aż zamroczyło. Dopiero kiedy Riell przybiegła z pomocą odzyskała jako taki kontakt z rzeczywistością. Co prawda nadal bolało, ale już nie tak mocno. Viola wiedziała, że jak najszybciej musi się dowiedzieć co się stało, że musi odszukać siostrę. W głowie miała najczarniejsze scenariusze, bała się, że Villemo dzieje się ogromna krzywda i wyrzucała sobie, że nie może jej w tej chwili pomóc.

- To... to... nic... - wyjąkała, choć wiedziała, że pewnie będzie musiała udzielić dłuższych wyjaśnień kiedy tylko dojdzie do siebie. I wtem usłyszała głos jakiegoś mężczyzny w oddali. Ku jej zdziwieniu był to anioł, niestety wcale nie okazał się być szczególnie przyjazny. Ba...wręcz przeciwnie, chciał zaatakować Riell, która przecież tylko chciała jej pomóc. No ale cóż anioł i upadły - to nie była zbyt dobra mieszanka.

- Zostaw go - powiedziała cicho.
- Chce mi pomóc i ma rację... - dodała, rzecz jasna chodziło jej, że powinna zostać zaprowadzona do karczmy. Doskonale wiedziała, że w takim stanie raczej sama nigdzie nie pójdzie. Dręczyły ją niespokojne myśli o siostrze, ale w tej chwili kroił się konflikt pomiędzy jej nowym towarzyszem, a aniołem i chyba trzeba było temu jakoś zaradzić.

- Lepiej mu pomóż, sama raczej daleko nie dojdę... - ból jakby zelżał i Viola próbowała wstać, choć nie było to szczególnie łatwe, nawet z pomocą Riell, która starała się jak mogła.
Awatar użytkownika
Ssivach
Błądzący na granicy światów
Posty: 21
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Anioł Światłości
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ssivach »

Dopiero po chwili dotarło do Ssivach jak słońce grzało, na szczęście jego biały ubiór nie nagrzewał się tak szybko. Nie myślał jednak o tym, ponieważ stał prawdopodobnie przed swoją śmiercią. Anioł był dumny z tego, że nie uciekł. Śmiech upadłego jedynie podniósł białoskrzydłego na duchu i utwierdził w wyborze. Bez wątpienia wychwycił nerwową nutę. Właśnie miał zacząć recytować jakiś zapamiętany tekst modlitwy, gdy dotarły do niego wyjaśnienia.
- …To na pewno wygląda podejrzanie, ale ja jej nic nie zrobiłem…- Ssivach nie wiedział czy uwierzyć. Niby to prawda. Srebnoskrzydły wyglądał jakby podtrzymywał kobietę, choć to upadły, one nie walczą honorowo. Nie wiadomo, co uczyniłby śnieżnopióry, gdyby nie zapewnienie kobiety. Gdy tylko usłyszał. Ssivach na sugestię o pomocy od razu zareagował. Prawie podbiegł do kobiety i schowawszy miecz chwycił kobietę z drugiej strony, po czym powiedział.
- To ją zaprowadźmy.
Gdy tak szli, wrogowie, jeden obok drugiego, do wspólnego celu, co chwilę Ssivach spoglądał, raz na kobietę, czy wszystko w porządku, raz na mężczyznę. Nie było jednak w jego wzroku wrogości czy niepokoju, raczej ciekawość. Ten błysk w oku można było porównać do tego u dziecka, które otrzymało pierwszy łuk, miecz bądź wierzchowca. W końcu zapytał.
- Nie powinieneś mieć czarnych piór?
Awatar użytkownika
Riell
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 69
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Riell »

Interwencja Violi poprawiła sytuację Riell. Ba, dzięki jej słowom śnieżnobiały posłuchał prośby upadłej i złapał jej towarzyszkę z drugiej strony. W takiej pozycji powoli przesuwali się w stronę karczmy.
-Eh... wy anioły od razu wyczujecie, że nie zaliczam się już do Niebian. Choćbym nie wiem jak się starał i tak zawsze bez trudu się domyślacie... -powiedziała chyba bardziej do siebie niż do mężczyzny, którego to dotyczyła -Skrzydła nie są czarne, bo jeszcze nie utraciły swego koloru. Jak widzisz na razie tylko poszarzały... Opuściłem niebo dopiero trzy lata temu, a to stosunkowo krótko, a przynajmniej za krótko, na to, by skrzydła przybrały kolor smoły.- mówiła spokojnym głosem. Przez ten czas zdążyła pogodzić się ze swoją niewygodną sytuacją.
Białowłosa westchnęła. Było jej dość ciężko, zważywszy na to, że podczas drogi podtrzymywała Violę tylko jedną ręką. W drugiej trzymała futerał ze swoim instrumentem. Na całe szczęście gospoda była już blisko.
-To chyba tutaj, czyż nie? -zapytała i nie czekając na odpowiedź zwróciła się do anioła - Zaprowadź ją do środka. Ja tymczasem wrócę do centrum i poszukam jakiegoś medyka albo magiczki... W każdym bądź razie kogoś kto mógłby jej pomóc. Mam nadzieję, że można Ci zaufać... Z resztą, znam was, aniołów. Nie mógłbyś zrobić jej krzywdy, z resztą już zaprezentowałeś swą determinację w obronie cierpiących. - mimochodem na twarzy upadłej pojawił się arogancki uśmieszek. Ledwo zauważalny.
-Violu, trzymaj się! Niedługo sprowadzę pomoc! - rzekła do ciemnowłosej, uśmiechnęła się mrużąc oczy i pobiegła w stronę rynku.
I cry, when angels deserve to die
Awatar użytkownika
Viola
Szukający drogi
Posty: 29
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Viola »

Viola chciała krzyknąć za Riell, że nie trzeba nikogo sprowadzać, bo ona dokładnie wie co jej jest, ale nie zdążyła. Riell zniknęła gdzieś w oddali. Jedno co dobre, to to, że anioł został z nią i teraz prowadził ją do karczmy. Sama z pewnością nie dałaby rady. Co prawda nie znała go, ale w końcu był aniołem i raczej z jego strony nie spodziewała się ataku. Ból w piersi znów się wzmógł. Viola miała przed oczami co raz gorsze wizje. Co prawda nie pierwszy raz się tak czuła, odkąd Villemo trafiła do Alaranii dość często odczuwała ból, ale tym razem wiedziała, że to coś gorszego... po prostu to czuła.

- Nie... nie trzeba nikogo wołać... - wykrztusiła.
- Ja wiem co mi jest, muszę po prostu... usiąść... Niepotrzebnie... poszedł szukać pomocy...
Zablokowany

Wróć do „Leonia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości