Turmalia[Turmalia] Mechaniczne ptaki

Malownicze miasto położone na środkowym wybrzeżu jadeitów. Słynące z ogromnego Białego Pałacu królowej i nietypowej architektury. W owym mieście budowle malowane są na kolory bardzo jasne, zazwyczaj białe i niebieskie. Wszelki wzory zdobnicze tutaj kojarzyć się mają z przepięknym oceanem. Rzecz jasna znajduje się tutaj ogromny port handlowy.
Awatar użytkownika
Fabio
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 5 lat temu
Rasa: człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Fabio »

        Warto było wreszcie skupić się na tej księdze. Czas zapewne mieli ograniczony, jeśli nie przez konieczność powrotu panienki do domu, to na pewno przez fakt, że i kupiec Marco musiał wreszcie zostawić sprawy finansowe i przyjść tutaj, choćby na obiad. Może nie zdziwiłby się nawet, gdyby usłyszał głos syna z pracowni - żeby on rzadko gadał do siebie samego! - więc i nie powinien go tutaj nękać swoją obecnością, ale niech tylko dotrze do niego ten drugi, dziewczęcy głos… wtedy biada im obojgu. Dzisiaj nie mogło być żadnej wspólnej wieczerzy, żadnego teatrzyku. Z kupca za słaby był tragediopisarz, a z Fabia marny aktor. Należało pozostawić w tym domu chociaż odrobinę szczerości od czasu do czasu.
        A więc właśnie, teraz księga. Jeszcze zanim została otwarta, Fabio po raz kolejny uważnie przyjrzał się jej z boku, tak aby bez wątpliwości móc się po niej poruszać. Zbadał spojrzeniem papier, postarał się ocenić, czy wolumin był może reperowany, czy jakiś sprytny introligator zmieniał okładkę, ale im dłużej się temu przyglądał, tym większą zaczynał mieć pewność, że za czasów zapisywania w tej księdze pierwszych liter nie było jeszcze w ogóle zawodu introligatora, później też najpewniej nikt jej nie dotykał. Czy magiczna księga nie mogła być zaczarowana sama w sobie, by zyskać na trwałości i pokonać kolejne dziesięciolecia bez większego uszczerbku na fizyczności? Jak wiele rąk musiało przez cały ten czas przekładać jej karty, ile spojrzeń przemykało po zapisanych stronicach. Ile umysłów objęło i zapamiętało ukryte w niej treści.
        I, no cóż, ukryte było tu chyba najbardziej właściwym słowem, bo kiedy księga została wreszcie otwarta, gdy z pewną elegancją odsłoniła przed Fabiem nieco więcej, niż ostatnim razem, to jednak… właśnie, jednak dała mu zrozumieć dokładnie tyle samo, co wtedy, na moście, gdy musiał zapłacić za to koszulą. Może o to chodziło? Teraz nie zapłacił i dlatego nie mógł zobaczyć niczego konkretnego, chociaż wychylił się, wyciągnął głowę, rozchylił nawet lekko usta, żeby bardziej się skoncentrować… I nic? Inicjał na środku, łatwy zresztą do pomylenia w pierwszej chwili z jakąś skromną grafiką raczej. A dookoła papier tak czysty, że w odpowiednim świetle można było widzieć prześwitujące spod spodu znaki zapisane na kolejnej stronie. Czy to był tak rodzaj żartu? Sposób na utarcie mu nosa, może o to chodziło? Przez chwilę poczuł się na tyle oszukany, że poderwał głowę i spojrzał z nieukrywanym wyrzutem na właścicielkę księgi, jakby pytał ją co to wszystko ma znaczyć - ale choć doprawdy niewiele znał się na skomplikowanych labiryntach ludzkich zachowań i reakcji, to teraz był prawie pewien, że powaga odmalowana na twarzy panienki jest jednak zupełnie szczera. Bez żartów, bez prób sprowadzenia brutalnie na ziemię zbyt ambitnego młodziana. Zresztą, gdyby chciała go tylko pomęczyć, to nie przynosiłaby zapewne koszyka pełnego dobroci. O, właśnie. Niby odruchowo sięgnął po kolejne ciastko, by móc zapchać nim sobie usta i dać w ten sposób odrobinę więcej czasu. Ciemne brwi ściągnęły się nad połyskującymi badawczo oczyma, gdy po raz kolejny, tym razem na dłużej, wbił wzrok w przestrzeń dookoła zdobnej litery.
        Aż same cisnęły mu się na usta te dwa słowa, których tak rzadko używał, ale ach - to byłby stokrotny wstyd, gdyby wypowiedział je w obecności damy! Ale jak nie rozumiał, to nie rozumiał, jak miał to niby inaczej powiedzieć? Zawsze pozostawała odpowiedź najbardziej rozumowa, empiryczna - przedstawienie faktu. Z faktu nie można się ani śmiać, ani go podważać, to byłoby wbrew całej naturze, o.
        - Nic nie widzę - rzekł zatem, gdy już udało mu się pokonać ciastko. Ale że i to nie była zupełna prawda, to dopowiedział zaraz: - Nic poza zdobnym inicjałem na środku karty. Sam inicjał… Och…
        Odruchowo sięgnął po pierwszy papier, który miał pod ręką i pałeczkę ołowiu, by bez chwili zawahania przerysować literę.
        - Zdaje się, że to coś z dawnego pisma elfickiego… W ten sposób. - Obok wyrysował literę tak, jak zwykle wyglądała, bez zdobień. Jego umysł pomknął jak szalony w kierunku elfickich dialektów, wymowy i znaczeń poszczególnych zgłosek, gdy więc miał już tę konkretną, najpierw wyrzekł ją na głos, jakby w nadziei, że to niby zaklęcie objawi resztę strony - bo jakaś reszta na pewno musiała być! - a zaraz potem przywoływał wyrazy, które mogły brzmieć podobnie do te jednej litery, och, na pewno w dodatku miał tu gdzieś księgę na ten temat, nigdy nie przykładał zbyt wielkiej wagi do języków!
        Zakręcił się tak, że prawie spadł z krzesła. Chwycił się mocno blatu, już samemu nie wiedząc do końca, po co właśnie chciał biec, wbił w dzieweczkę zlęknione spojrzenie i nagle spytał o to, o co powinien był najpewniej spytać na samym początku:
        - Bo… Tu nie chodzi chyba tylko o ten inicjał, prawda?
        Ach, jak głupi się teraz czuł. A przecież tak bardzo chciał jej wszystkim zaimponować!
Awatar użytkownika
Funtka
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 148
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uczeń , Artysta
Kontakt:

Post autor: Funtka »

        Przyglądała się chłopcu uważnie. Chłopcu? Młodzianowi może…? Jednak w tej chwili wyglądał jak chłopiec. Postawiono go przed trudnym zdaniem, którego nie rozumiał. Pytanie nazbyt ogólne by odpowiedzieć ,,tak” lub ,,nie”. Funcia zawarła w nim co prawda sugestię, która już poniekąd zdradzała charakter testu, ale być może była zbyt abstrakcyjna. Nienaturalna dla kogoś, kto książki jedynie ogląda. Znaczy… aż. Choć w tym momencie to było za mało. Fabio przyglądał się karcie intensywniej niż półślepy, ale zobaczył jeszcze mniej. Kurczowo uchwycił się więc inicjału - jedynego dostępnego mu bodźca zdającego się na tyle ważnym, by o nim wspomnieć. I chociaż było to łapanie ostatniej deski ratunku, to chabrooki potrafił całkiem sprawnie przerobić drzazgę na tratwę.
Omawiając literę faktycznie Funcię zadziwił. Nie sądziła że wie. Może… może nawet szkoda, że wiedział. Heh, tak bardzo chciała być wyjątkowa ze swoim elfickim. Nic z tego. Fabio nawet nie wiedząc - wiedział. Ale to dobrze. To powinno być dobre. To przecież zaleta.
Ku zaskoczeniu dla siebie samej spojrzała na niego z pewnym współczuciem, a nie złością - ostatecznie pytanie dotyczyło czego innego niż jedno przedstawienie graficzne. Współczuła mu odruchowo - jak biegacz współczuje chromemu. Dla niej magia obecna w świecie była jego nieodłącznym składnikiem - nie pojmowała, jak ktoś może bodźców tych nie odbierać. Ile tracili! Z drugiej strony czy wypadało jej tak myśleć kiedy elfia część jej rodziny mogła rozmawiać ze zwierzętami i miała niezwykły słuch? Dla nich niestety sama była troszkę upośledzona. Najwidoczniej tak już było - nikt nie miał wszystkiego, choć zdawało się, że niektórym dostało się więcej niż innym.
Zamknęła powoli księgę i położyła ją na kolanach. Filozofowanie filozofowaniem, ale tu oto rozmawia z żywym człowiekiem. Na nim należy się skupić.
- Tak, z literą masz rację… nieźle. Nie spodziewałam się, że wiesz. - Uśmiechnęła się blado, bo przynajmniej udało jej się powiedzieć coś co było prawdą. - Ale nie chodziło o to. - Zrobiła krótką pauzę. - Chciałam się dowiedzieć ile ci mogę pokazać… znaczy mogę całą księgę, ale najpewniej to nie wiele da. Wiele stron jest takich ,,pustych”. Mogłabym ci co najwyżej powiedzieć co na nich jest, ale… - Zacięła się na chwilę, bo nie wiedziała który z dwóch pomysłów na następne działanie obrać. Jeden zbyt ingerował w Fabia i skracał dystans, drugi zwyczajnie do niej nie pasował… ale oba były logiczne. W końcu postanowiła wykonać jeden po drugim i połączyć je w zrozumiały ciąg.
Wstała.
O dziwo łatwiej jej było tłumaczyć w ten sposób.
Najgorzej, że nie wiedziała co konkretnie powinna tłumaczyć. Ile on informacji już posiada. Aura wskazywałaby na to, że o magii niewiele. Może więc nie zrobi z siebie łopatolożki i pogardnika jeżeli zacznie od samych podstaw?
- Księga w dużej mierze zapisana jest pismem runicznym lub ukrytym za zaklęciami elfickim. By je odczytać trzeba mieć sprawny zmysł magiczny i trochę wprawy… pytałam o tę stronę bo… dla mnie jest zapisana. Nawet gdy nie umiałam nic odczytać wiedziałam, że coś tam jest. Chciałam zobaczyć czy ty też. - Znów na chwilę przerwała. Nie mogła się nawet poratować ciasteczkiem, bo jedzenie przy Fabiu tylko bardziej by ją zestresowało. Zastanawiała się ile powiedzieć, ale w końcu zaryzykowała:
- Twoja aura świadczy, że jakiś zmysł musisz mieć słaby (już pominę, że jakiś także na pewno wyostrzony). Wzrok i słuch zakładam, że nie. Może smak, dotyk lub węch, ale jeżeli jednak szósty zmysł to znaczy, że żadna księga stricte magiczna niewiele… wzbogaci twoją wiedzę. - Mówiąc zbliżała się do Fabia, a w pewnym momencie wepchnęła mu księgę do rąk. Sama zaczęła się wolno za czymś rozglądać.
- Skoro nie jesteś magiem to najlepiej jak pokażę ci to w inny sposób… masz jakieś niewielkie podniszczone narzędzie?… Może to? - Zapytała i podniosła nóż rzeźbiarski po przejściach, o porysowanej drewnianej rękojeści i stępionym już ostrzu, które być może wykorzystywane było do czego innego niż tylko do drewna…
To właśnie to było nie w stylu Funci. Nie lubiła nikomu nic demonstrować - wolała zrobić wszystko po cichu i co najwyżej pokazać efekty. Ale tym razem czuła się w obowiązku zaprezentowania zaklęcia z księgi - może nie chciała, by Fabio się zawiódł na czymś tak dla niej cennym? Musiała postawić ją (i siebie) w lepszym świetle - ciekawszym i praktyczniejszym niż szare ,,i tak tego nie zobaczysz”. Chciała by zobaczył. Po to tu to wszystko tachała!
Uspokoiła się na ile mogła, odetchnęła cicho i starała się oczyścić umysł z niepotrzebnych myśli. Choć znała to zaklęcie od całkiem dawna, nagle trawić zaczął ją strach przed jego zepsuciem. A jeśli coś pomyli? Zadrży?
,,To będziesz musiała pochwalić się babci, że jej nauki guzik dały, jesteś niezdolna do niczego i w ogóle lepiej zostań na wsi.”
,,Masz w końcu szansę by udowodnić coś samej sobie, chyba warto?”
,,Na co czekasz!?”
Ale Funcia nie czekała. Dotknęła nożyka opuszkiem, uniosła rękę, i powoli, metodycznie zaczęła rysować w powietrzu pozornie skomplikowany symbol wypowiadając spokojnie i cicho słowa zaklęcia. Nie było długie, ani spektakularne, a Fabio nie mógł usłyszeć towarzyszącej mu ulotnej melodii. Nie widział jak każdy ruch palca pozostawia za sobą srebrną smugę, a cały symbol kreska po kresce wnika w rzeźbiarskie narzędzie. Co jednak się liczyło to to, że po chwili Funcia podawała mu błyszczący niczym nowy, odpowiednio ostry nożyk bez śladów smarów czy farb, bez zadrapań i spękań. Nie wyglądała na jakoś przesadnie dumną czy szczęśliwą - tyle tylko, że nie zawiodła się na swoich umiejętnościach.
- Właśnie tego się uczę… z księgi. To zupełna podstawa, ale, cóż… magia to nauka na wiele dziesięcioleci.
Taka smutna prawda.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        A już było… ciekawie. Tak, życie tych młodych ludzi powoli zaczynało się zmieniać. Zmieniali je sobie nawzajem. I czemu by nie! Dobre to, dobre! Ale pewna Fioletowa istota obawiała się, że właśnie ten chłopiec ze wszystkich alarańskich chłopców, najbardziej może zaszkodzić ambicjom i możliwościom brązowookiej dziewczynki. Jeśli ją zatrzyma… co stanie się z koszulami, które aż prosiły się o zebranie!? Nie, ta dziewczyna musiała dać z siebie więcej - i nie zwalniać ze względu na jedną tylko osobę! Zwłaszcza, że to on jako pierwszy popchnął ją na tę ścieżkę. Lub może szturchnął jedynie. Ale to wystarczyło - pierwsza koszula została zabrana, pierwszy krok ku powołaniu postawiony.
Może jeszcze kiedyś ta dwójka się spotka. Może będą na to czekali. Może nie zapomną. Ale tymczasem Fioletowa miała dla Yuumi zadania do wykonania. Co prawda brunetka chciała póki co jedynie spokojnego życia i wiernego przyjaciela, lecz czy to było jedyne co mogło dać jej szczęście?
Niedługo się przekonają.

Kilka słów i spojrzeń więcej i kto wie co Funcia i Fabio by o sobie myśleli przed tym rozdzieleniem. Nawet nie zdążyła się dowiedzieć czy mu choć trochę zaimponowała… zawsze gdy myślała, że coś już jej wychodzi, działo się coś innego, co psuło jej szyki. Ale po raz pierwszy to ,,coś” wytrąciło ją z równowagi na dobre.

Czas się zatrzymał, a wraz z nim gesty młodzieńca. Zastygł w bezruchu jak unoszący się w snopach światła pył za jego plecami, jak zniekształcone podmuchem wiatru zasłony. Funcia zamrugała, z nagła bojąc się, że popsuła zaklęcie, ale to przecież… zamarła gdy zrozumiała, że nie wyczuwa żadnej znanej sobie magii i to nie mógł być jedynie jej błąd. Za to niemal krzyknęła, gdy obok Fabia, tuż tuż bliziutko, spostrzegła fioletową istotę złudnie przypominającą zmiennokształtnego z nieistniejącej, nietoperzej rasy. Wielkie złote oczy patrzyły rozumnie lecz przerażająco, a figlarny uśmiech odsłaniał drobne, ostre zębiska. Funcia nie umiała zareagować na to inaczej niż zupełnym szokiem i pozostaniem w ciężkim, histerycznym bezruchu. A to przecież był dopiero początek!

Fioletowa otaksowała ją krytycznym spojrzeniem, ale głową skinęła z cieniem przychylności. Pomasowała brodę i zamruczała:
- Widzę, że dla ciebie moja obecność to jednak zbyt dużo… no nic. - Pstryknęła i przeniosły się w zupełnie inne miejsce. Jednak wcale nie tak odległe. Mały ogródek na tyłach jednego z opuszczonych Turmalijskich domów. Zdziczały azyl w tej chwili ogarnięty niepokojącą ciszą. Jednak liście poruszały się miarowo, a motyle barwnymi plamami wirowały w powietrzu - czas płynął dalej.

- C… - Yuumi rozbieganym spojrzeniem przebiegła po winogronowych pnączach, murku i trawie, lecz kiedy znowu zobaczyła włochate dziwadło zatrzymała się w poszukiwaniach. Nie umiała wydobyć z siebie słowa - nawet krzyknąć o pomoc. A bała się. Choć stworzenie samo z siebie nie wyglądało groźnie, to co towarzyszyło jemu pojawieniu się… zupełny brak aury… to nie mógł być nawet demon!
Jak Funcia wiele by teraz dała, za jakiegoś demona.

- Spokojnie tu, nie? - Fioletowa zagadnęła ją, podpierając się nieuważnie pod boki. Jak koleżanka na spacerze. - Nie przejmuj się… ten… nie wiem jak rozmawiać z takimi jak ty… następnym razę przyślę kogoś innego. Ale teraz słuchaj - odwróciła się na powrót w jej stronę, a brak szaleńczego grymasu odmieniał zupełnie jej twarz. Teraz Funcia była w stanie nawet spełnić jej prośbę.
- Wiem, że nie planowałaś żadnej wielkiej wycieczki. Wiem nawet dlaczego opuściłaś Efne. I że ten cały ,,chabrooki” jest kimś z kim mogłabyś się dogadać… ale nie! Stać cię na więcej i ja to też wiem! Więc mam dla ciebie zadanie. I tak już jesteś daleko od domu, więc w sumie wszystko jedno gdzie się teraz znajdziesz, prawda? Ech, pokażę ci coś - Magią kojąc obawy dziewczyny, chwyciła ją za dłoń i poprowadziła przez puste uliczki do znanego jej budynku - domu państwa! Wtedy Funcia odzyskała zmysły i zatrzymując się gwałtownie, miną i postawą zdradziła, że nie pójdzie dalej. Nie za takim… kimś!
Filetowa westchnęła ciężko. Następnym razem naprawdę poprosi o pomoc jakiegoś podwładnego. Niby nie byli mniej dziwaczni od niej, ale ona wyjątkowo źle wpływała na nieoswojonych z Niespotykanym ludzi.
To był jednak jej plan i pomysł, więc musiała być cierpliwa - wykonała gest znaczący ,,poczekaj”, po czym zniknęła w drzwiach, by zaraz wyskoczyć przez okno Funcikowego pokoju trzymając torbę i trzy powiewające szmatki. Opadła leciutko na ziemię i postawiła rzeczy przed Funcią. Młoda wszystkie poznawała. Poza dwiema z trzech szmatek, które zaraz zostały zaprezentowane.
- Widzisz to? - Odezwała się nietoperzasta lekko skrzeczącym głosem. - To koszula twojego kawalera. Twoja pierwsza. Gratuluję. Teraz ta - pokazała czarny, lśniący materiał przesiąknięty demonicznym zapachem - To jest koszula pewnego przystojnego nemoriańskiego fagasa, którą otrzymujesz ode mnie w prezencie. Teraz zaś ta - przedstawiła podziurawioną, jasną tkaninę oznaczoną ciemnymi plamami krwi. I ona miała na sobie resztki demonicznej aury, jednakże innej: - To jest koszula byłego smoka. Źle się z nią obchodził. Ty na pewno dasz radę lepiej; i to jest twoje zadanie!
Yuumi odważyła się zerknąć na koszule, a potem rozmówczynię, z czystym niedowierzaniem i absolutnym brakiem zrozumienia.
- O matko… - Fioletowa westchnęła, ale kontynuowała - Szanuję cię jako osobę, która może zrobić coś ciekawego, więc tego nie marnuj! Oto twoje rzeczy; a tu twoje łupy - ta ostatnia koszula będzie należeć do ciebie jeśli ją opatrzysz. Wtedy zjawi się ktoś z moich wysłanników. Albo nie. Tak czy inaczej!; zwiedzisz trochę świata, na pewno dasz sobie radę. - Uśmiechnęła się nawet pokrzepiająco i dziwnie pewnie.
- Młodemu Marco jakoś to wytłumaczę. Choć nie gwarantuję, że pozna cię kiedy kolejny raz się spotkacie… o, proszę, to bonus dla ciebie - Pogrzebała w torbie i wyjęła stamtąd mechanicznego wróbelka, którego Fabio sam Funci ofiarował. - Na znak powierzonego ci zadania (a także, bo to romantyczne) uczynię z niego pożytecznego kompana. Od teraz, kiedy go nakręcisz, zacznie lecieć w stronę najbardziej pożądanej przez ciebie koszuli. Dobrze zna twoje serce. Ty też je może poznasz przy okazji… no, w drogę! Nie zapomniałam o niczym, wierz mi. Skup się na zadaniu - to pomoże ci odnaleźć drogę do krawca. A przy okazji możesz pogłówkować jak wrócić do domu, ale mniejsza z tym! Wysyłam cię w pobliże twojego przyjaciela. Gdybyś naprawdę miała kłopoty pewnie cię odnajdzie. A na razie - lećmy!

W mieście można było tylko się zastanawiać gdzie też przepadła tajemnicza brązowooka dzieweczka, która nie zdążyła powiedzieć skąd przybywa, ani nigdy nie zdradziła dokąd się udaje.
Zniknął jej smoczy towarzysz biegający za miastem.
Miminetta i Lantello.
I tylko Fabio widział, jak nienazwana panienka znika z jego pracowni, by miast swoją obecnością, wypełnić przestrzeń purpurowym dymem i cichym szeptem ,,wrócę”.

Ciąg Dalszy - Funtka
Zablokowany

Wróć do „Turmalia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości