Turmalia[Turmalia] Wizyta

Malownicze miasto położone na środkowym wybrzeżu jadeitów. Słynące z ogromnego Białego Pałacu królowej i nietypowej architektury. W owym mieście budowle malowane są na kolory bardzo jasne, zazwyczaj białe i niebieskie. Wszelki wzory zdobnicze tutaj kojarzyć się mają z przepięknym oceanem. Rzecz jasna znajduje się tutaj ogromny port handlowy.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

[Turmalia] Wizyta

Post autor: Gelarum »

Co wydarzyło się wcześniej: http://granica-pbf.pl/viewtopic.php?p=56637#p56637

Bardzo daleko za nią ledwo widoczne nawet dla niej majaczyły górskie szczyty. Wiedziała, że idzie w przeciwną stronę, niż powinna zmierzając do Fargoth, ale wnioskując po zapachu morza i jodu unoszącego się już w powietrzu wiedziała, że znajduje się już blisko wybrzerza, przy którym jak było jej wiadomo, stała Turmalia. W mieście, choć portowym, na pewno byli jacyś ludzie gotowi za pewne pieniądze zawieźć ją w strony w których się wychowywała. Dlatego też, trzymając się blisko brzegu wolno płynącej rzeki, szła zdecydowanym krokiem w jego stronę. Nie leciała, nawet nie brała pod uwagę takiej możliwości. Miała szczęście, że wielki wybuch emocji parę godzin temu nie wywołał przemiany, bo mogłaby się z tego narobić niesamowita afera.
Próbowała nie myśleć. Nie chciała pamiętać. Z całej siły pragnęła zapomnieć. Jednak całe jej życie było chyba jednym wielkim błędem. Nie potrafiła w żaden sposób być normalna. Zawsze była inna. Mimo iż chciała w jakiś sposób odwrócić swoją własną uwagę od siebie, to za każdym razem wracała do niej myśl: "Jestem potworem." Wiedziała, że to prawda. Dopiero później zaczęła rozmyślać o tak banalnych rzeczach jak na przykład kolor trawy oraz nad jego szczegółową definicją, po to by zająć myśli czymkolwiek, co nie przypomni jej niedawnych wydarzeń. Szła niemal jak zahipnotyzowana i nic wtedy do niej nie docierało, nawet kroki rozlegające się kilka, może kilkanaście sznurów dalej. Nie docierało do niej również wołanie osoby, o ktorej z całej siły pragnęła zapomnieć i ją zignorować. Towarzyszyły jej one przez całą drogę do Turmalii...


Podążając śladem zapachu pozostawionego przez smoczycę wkrótce zmniejszył dystans na tyle, że był pewien, że może ona już usłyszeć jego kroki. Jednak Gelarum nawet się nie odwróciła. Zawołał ją nawet kilkakrotnie, lecz i tym razem pozostał zignorowany. Nie zraził się jednak, zrozumiał po prostu, że dziewczyna poszukuje samotności. Po kilku próbach po prostu przestał wołać, pozwoliwszy jej iść samej. Z tego samego powodu nie zbliżył się za bardzo, tylko trzymał się dość daleko. Szedł za nią raczej w charakterze ochroniarza, ponieważ chciał dla córki jak najlepiej, po prostu nie potrafił się jeszcze z nią dogadywać. Miał nadzieję że taki ponury nastrój wkrótce jej przejdzie. Ale mimo, że to z jego winy była na niego zagniewana, dalej odczuwał szczęście po pierwszym spotkaniu, które nastąpiło wcale nie tak dawno. W końcu, ciągłe krwawienie duszy, pozostawione przez pustkę po stracie, teraz zostało zatamowanie przez widok córki. Choćby i była na niego nie wiadomo jak wściekła, jej widok zawsze będzie napawał go radością.
Zastanawiał się tylko, dlaczego obrała właśnie ten kierunek. Nie wiedział co prawda, gdzie mieszka, lecz przypuszczał raczej, że jest to jakaś jaskinia, lub też, biorąc pod uwagę jej widoczną niechęć do smoków jakaś samotna chatka, domek, lub może pałacyk. Jednak nie przypuszczał, że mieszkać będzie w mieście. Przecież, na dłuższą metę ukrycie swej tożsamości w tak ruchliwym miejscu jest niemożliwe. A jego mała smoczyca miała już przecież jakieś trzysta czterdzieści lat... Mimo to, jednak kierowała swe kroki w stronę Turmalii.


I tak, dwa smoki piechotą przeszły w ciągu paru godzin spory kawał drogi, każdy rozmyślając o czymś innym. Firnegal pod koniec drogi miał już ochotę by się przespać, jednak smoczyca nie okazywała jeszcze żadnych objawów zmęczenia. Przez całą drogę zachowali do siebie spory dystans, mimo iż Gelarum wogóle o tym nie wiedziała. Zanim jeszcze zaszło słońce, oba smoki znalazły się już za bramami Turmalii.
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Chadzanie ulicami miasta Turmalia, było można by powiedzieć, że jego codziennym zwyczajem. Mimo światła dziennej gwiazdy i swego przekleństwa przemierzał ulice, by najpierw dotrzeć do targowiska. Na placu targowym. Z faktu, iż było to miasto portowe Erdalien mógł natrafiać na różnorakie "perełki". Głównie interesowały go księgi klątw, które mogłyby poprowadzić go do rozwikłania zagadki tajemniczego piętna, które ograniczało jego życie za dnia, ale i też pozwalało na ciekawsze życie w nocy. Chadzając między stoiskami w pewnym momencie natrafił na sprzedawce z instrumentami. Pamiętając, że jego lira, jest już w trochę opłakanym stanie, postanowił więc przeznaczyć trochę funduszu na nowy instrument. Podszedł do stoiska i zaczął przeglądać instrumenty oferowane przez kupca. Stał przy stoisku przez dłuższy czas, nie mogąc zdecydować się, który z instrumentów wybrać. Chwycił w końcu lutnie. Była ona pozłacana i zrobiona z drewna wysokiej jakości. Miała ona 8 chordów, a same struny były wykonane ze stali, dzięki czemu wydawała z siebie piękne dźwięki, a jego palce przypomniały sobie lekcje brane w szkole minstreli. Spojrzał się na sprzedawce i chwycił za swój mieszek, na znak, że z chęcią zakupi instrument. Sprzedawca odwzajemnił spojrzenie, a z jego ust wypłynęły melodyjne słowa:

-Z twego mieszka cztery gryfy o złocistym kolorze muszą wyfrunąć, a na ich grzbietach osiem orłów srebrnych.

Erdalien spojrzał do swego mieszka. Mimo posiadania odpowiedniej kwoty postanowił się z kupcem targować, tak, by zejść z ceną nawet i o trzydzieści procent.

-Jam ci mogę dać jeno trzy gryfy, a na ich grzbietach po jednym orle srebrnym. - zawtórował mu Erdalien

Sprzedawca spojrzał na niego z zaciekawieniem, po czym jego wzrok znów spadł na instrument. Stał tak przez chwilę drapiąc się po brodzie.

-Dobrze więc, przyjacielu mój. Sprzedam ci lutnie te, ale za trzy gryfy i piętnaście orłów, ale pod jednym warunkiem. Zagrasz mi coś na niej.

Erdalien uśmiechnął się do siebie i przybliżył do siebie instrument. Poprawił swój kaptur, tak by cień opadał na twarz oraz dłonie w bezpalczastych rękawiczkach. Pobrzdąkał chwilę, by wyczuć instrument, a następnie zaczął grać jedną ze swoich ballad. Sprzedawca zachwycony jego grą i śpiewem obniżył cenę o kolejne pięć orłów, a Erdalien ukłoniwszy się teatralnie zapłacił sprzedawcy, po czym pożegnał się z nim i ruszył w stronę bramy, by dotrzeć do swojej samotni, przy tym zahaczając o miejscową karczmę, by pochwalić się znajomemu już barmanowi oraz kilku innym ludziom swym nowym nabytkiem. Spędziwszy kilka godzin w karczmie grając i zabawiając ludzi ruszył w końcu w stronę bram, by wyjść w mrok, który miał wkrótce zapaść. Docierając do bramy zauważył dwójkę, jak dla niego nietypowych przybyłych. Spojrzał się na nich i wyczuł coś, co odróżniało ich od innych. Postanowił do nich podejść powolnym krokiem, szarpiac lekko struny swojej nowej lutni, by zwrócić ich uwagę.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Miastu zaczęła się przyglądać dopiero gdy znalazła się za murami. Cała droga zajęła jej trochę więcej niż przypuszczała, ale przez cały ten czas szła z głową w chmurach do tego stopnia, że nie zauważała, że już się ściemnia. Dopiero gdy przyglądała się gęsto rozmieszczonym wieżom, spostrzegła czerwony już okrąg słońca, którego promienie niemal nie docierały już do miasta, mimo iż wciąż było w miarę jasno i można było wciąż w pełnej krasie oglądać co miasto miało do zaoferowania. Turmalia pełna była niskich domków mających co najwyżej dwa piętra, skonstruowanych z wypalanej cegły. Sporą część domostw ludzie pomalowali nawet na niebiesko, co sugerowało łatwo dostępny barwnik występujący gdzieś w tych okolicach.
Nagle przy bramie dostrzegła stojącego mężczyznę, o długich brązowych włosach w grubym, żółtym płaszczu. Nie miał na sobie butów i był uzbrojony w pokaźnych rozmiarów broń. Jego bursztynowe oczy przyglądały się jej.
- Odczep się. - warknęła cicho, mimo dzielącej ich odległości, po czym odwróciła się od niego i ruszyła przed siebie główną uliczką. Nie chciała, by smok ją tak obserwował, denerwowało ją, że nie potrafił zrozumieć, że nie chce go widzieć. Miała go dość.
Demonstracyjnie szła w przeciwnym kierunku, ukazując jak bardzo jest na niego obrażona. Nie chciała pokazywać mu swoich uczuć, tym bardziej, że przecież jej nie lubił, a ona nawet go nie znosiła. Tylko, dlaczego za nią łaził? Na szczęście, Firnegal nie ruszył się ze swojego miejsca, tylko dalej uważnie się przyglądał. Prawie zdążyła już zapomnieć, o co dokładnie chodziło w tym konflikcie, gdy smok samą swoją obecnością o wszystkim jej przypomniał. Miała wielką ochotę płakać, gdy tylko przypomniała sobie ostatnie dni. I byłaby pewnie to zrobiła, ściągając na siebie powszechną uwagę, gdyby nie to, że spostrzegła pewną osobę.

- Kain? - wymamrotała. Dosłownie zamurowało ją, kiedy zobaczyła zbliżającego się mężczyznę. Prawie potknęła się o własne nogi. Osoba ta do złudzenia przypominała jej szlachetnego rycerza, którego niedawno poznała. Ale nie miał na sobie swojej zbroi, a włosy nie były w idealnie tym samym kolorze. Już miała powiedzieć, że przeprasza, oraz z kimś go pomyliła, jednak pod płaszczem, jaki nosił mężczyzna dostrzegła czarne pióra. Czy to możliwe, by jednak był to Kain? Niemożliwe, przecież on umarł. Nie mógł... a może mógł? Nie znała się na tych kwestiach. Może on rzeczywiście umarł, a ona teraz widziała tylko ducha? Albo jakoś przeżył, a teraz odnalazł ją? Nie wiedziała. A może jakimś sposobem stamtąd przedostał się z powrotem tutaj, by ją spotkać? Albo najzwyczajniej w świecie już zwariowała.
- Em... witaj... - zająknęła się. Teraz stwierdziła, iż zagadanie do niego to nie był dobry pomysł, ponieważ nie wiedziała, co mówić dalej, więc po prostu milczała. Chciała dowiedzieć się, czy to naprawdę jest Kain, czy po prostu jakaś inna osoba. Chciała, by odpowiedział cokolwiek, by mogła porównać głos, który pamiętała, z tym, który posiadał mężczyzna. Naprawdę liczyła na to, że rycerz jakoś wywinął się śmierci, a teraz stał tuż przed nią, cały i zdrowy.
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Podchodząc do nich usłyszał wcześniej niesłyszane przez niego imię "Kain". Czyżby był do niego podobny. Może to jego jakiś zaginiony brat bliźniak. Nie znał odpowiedzi na to pytanie, gdyż jego dzieciństwo i późniejsze lata zostały wyrzucone z jego pamięci, w bliżej nieznany mu sposób. Wielokrotnie chciał odzyskać pamięć, szukał podczas swoich podróży sposobów na odzyskanie wspomnień, lecz każdy zawsze mu mówił jedno "Pamięć kiedyś wróci, tylko musisz poczekać.". Nie miał pojęcia ile musiał by czekać na to, ale mógł wiedzieć jedno, poznanie tożsamości tajemniczego Kaina, mogło go doprowadzić krok bliżej do odkrycia tajemnic jego wczesnego życia. Chodź odzyskanie wspomnień nie było dla niego ważne, ale jeśli nadarzała się okazja na przypomnienie sobie jakiegoś szczegółu, nie miał zamiaru jej marnować, chodź by i nawet z takiego powodu, ze mogło to mu pomóc w pozbyciu się piętna ciemności, które nie pozwala mu w pełni korzystać z uroków dnia, a także nie pozwalało mu ubierać się tak, jak zawsze lubił, ponieważ miał świadomość, że mógłby przez to zmienić się w skwarkę.
Spojrzał po dwójce przybyszów, kobietę i mężczyznę. Uśmiechnął się do nich i wykonał ukłon teatralny.

-Niestety muszę cie zawieść pani, lecz ja nie jestem Kainem o którym wspominałaś przed chwilą. Zowię się Erdalien, lokalny minstrel i wodzirej. Miło mi jest was przywitać w mieście Turmalia. Mieście cudów i niespodzianek. Co was tu sprowadza? - powiedział miłym i przyjemnym głosem, wciąż uśmiechając się.
Szarpnął lekko strunę, z której wyłonił się wspaniały dźwięk, który mógł ukoić każde ucho. Po chwili znów szarpnął strunę, a następnie zaczął śpiewać jedną ze swoich ballad.

Och, witajcie tu przybili,
czy cudów szukacie tu?
Ja wam je mogę ukazać,
a więc zostańcie ze mną tu.
To jest wspaniałe miasto,
chodź ciemną stronę ma.
Ja wam je pokażę już,
więc chodźcie zemną w tan!
Tanecznym krokiem pójdziemy!
Niech ta ulica już wie!
Że tu nowo przybyli!
Odkryć te cuda chcą też.


Podczas jego śpiewu, dołączyło do niego kilku ludzi, którzy zaczęli tańczyć i tupać do rytmu muzyki. Erdalien nie odstępował im samemu tupiąc, a nawet i klaskając w chwilach wolnych od grania, dzięki czemu inni też zaczęli klaskać w wyznaczony przez niego rytm. Gdy zakończył grać ludzie wrzucili mu pod nogi kilka monet w ramach uznania i zapewnieniu humoru im na cały wieczór. Gdy ludzie rozeszli się, ten spojrzał na dwójkę przybyszy i ukłonił się ponownie.

-Jeśli chcecie pogawędzić, bądź dowiedzieć się czegoś, chodźcie ze mną do karczmy. - powiedział do nich uśmiechając się.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

- Nie... Jesteś? - powiedziała wyraźnie zawiedziona. Rzeczywiście, ton jego głosu diametralnie różnił się od tego, który pamiętała. A więc to nie był on... Westchnęła cicho. Dopiero po chwili zreflektowała się, by zachować choć pozory dobrego wychowania. - Witaj Erdalienie. Ja... Mnie zwą Gelarum. My... Ja przybyłam tu sama. - oświadczyła. - w celu... - jednak nie zdążyła dokończyć, ponieważ mężczyzna wyciągnął lirę i zaczął grać pieśń.

Przez chwilę nie była pewna, jak powinna zareagować, ale muzyka, która wydobywała się z instrumentu zadziałała na nią uspokajająco. Dopiero teraz, po tych wszystkich zdarzeniach, zdołała o nich w pełni zapomnieć, wsłuchując się w śpiew i grę Erdaliena. Pieśń, mimo iż była tak prosta, to umiejętności mężczyzny doskonale było w niej słychać. Na pewno mówił prawdę, kiedy się przedstawił jako minstrel.
Mniej więcej w samym środku ballady pomyślała sobie, że sama mogłaby zagrać razem z nim. Nadal miała przecież swój flet, który chyba nawet nie był uszkodzony. Sięgnęła po instrument, lecz gdy dotknęła faktury gładkiego drewna, z wielką dokładnością zobaczyła w myślach wspomnienie, w którym ostatni raz trzymała flet w ręku. Było to jeszcze w Meanos... wszystko ujrzała od nowa. Pluton egzekucyjny. Czarodziejka. Kain. Falujący tłum.
- Nie... - Warknęła na siebie przytłumionym głosem. W gardle poczuła gulę, która nie pozwalała jej normalnie oddychać. Flet wypadł jej z dłoni, upadając na ziemię, na szczęście nie łamiąc się. Nie mogła sobie pozwolić, na wspominanie. Nie mogła... lecz wspomnienia wróciły, w dodatku właśnie te, które najbardziej bolały: o Kainie. Mimo iż rozbrzmiewał jeszcze ostatni wers radosnej pieśni, to na policzkach dziewczyny pojawiły się łzy. Nie potrafiła już dłużej stłumić tego wszystkiego w sobie.
Nie obchodziło ją, co pomyślą inni. Niech sobie myślą, a ją zostawią w spokoju. Oparła się plecami o ścianę budynku, a dłońmi zakryła sobie twarz. Srebrne krople rozmazały jej się na policzkach, ale ona wogóle o to nie dbała. Chciała, żeby Kain był tutaj, by był przy niej. Dlaczego nie potrafiła mu pomóc? Co zrobiła nie tak? Dlaczego świat musi być zawsze taki okrutny?
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Erdalien schował swoją lutnię pod płaszcz, by zaraz potem odwrócić się w stronę karczmy, lecz ten spostrzegł łzy u elfki. Spoglądał na nią przez chwilę zastanawiając się, czy może nie powiedział, bądź nie zrobił czegoś nie tak, czy może ją w jakiś sposób uraził... albo Kain. Może on był powodem jej rozpaczy. Może to był ktoś jej bliski, lecz zaginął... bądź zginął na jej oczach. Nie znał odpowiedzi na to pytanie, lecz wiedział jedno, musiał ją rozweselić w jakiś sposób. Jego wzrok skierował się pod jej nogi, gdzie leżał piękny, drewniany flet. Przykucnął by chwycić flet w dłoń, a następnie spojrzał się ponownie na Gelarum. Czuł bijącą od niej rozpacz. Nie mógł jej zostawić w takiej chwili, nie potrafił odwrócić się od kogoś potrzebującego. Podszedł i przykucnął przy niej, po czym chwycił jej dłoń, a w nią włożył flet. Zacisnął jej dłonie na flecie, po czym spojrzał w jej oczy i uśmiechnął się.

-Bardzo piękny flet, wyszedł spod ręki mistrza. - powiedział spokojnym i delikatnym głosem. - Jeśli chcesz możemy pójść do okolicznej karczmy, bądź tu tak posiedzieć jeśli chcesz. - przysiadł się obok niej, po czym pogłaskał ją po głowie.

Prawdą było to, że Erdalien nie potrafił odwrócić się od kogoś potrzebującego, a Gelarum potrzebowała, by ktoś ją pocieszył, a przynajmniej tak myślał. Wyjął z kieszeni niewielką buteleczkę i podał jej.

-Napij się. To woda wprost z górskich źródeł, jest dobra.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Nie potrafiła wziąć się w garść. Już od dwóch miesięcy cały świat, budowany przez całe stulecia powoli zaczynał się walić. W dniu dzisiejszym runął już całkowicie, nie pozostawiając jej niczego, co miała wcześniej. Tyle, że teraz nawet samej siebie nie była pewna, chyba nawet sobie nie potrafiłaby zaufać. Nie wiedziała już nawet, czy jest dobrą istotą. Nawet nie człowiekiem, nie można było tak o niej powiedzieć. W końcu, kiedy TO się stało, straciła niemal całkiem świadomość tego, co się działo... Nie była pewna, czy nie uczyniła wtedy czegoś strasznego... Była okropna, nie potrafiłaby nawet opisać jak bardzo, ani nawet dlaczego. Po prostu nie znosiła zarówno siebie, jak i otaczającego ją świata, za to, że nigdy do końca nie dało się uniknąć przemocy. Dlaczego nikt nie potrafił tego zrozumieć?

Erdalien podniósł z ziemi jej flet. Przerwał względną ciszę, chwaląc kunszt osoby, która wykonała instrument. Delikatnie włożył go do jej dłoni, po czym zacisnął palce. Przez chwilę oboje trzymali instrument, ale po chwili Erdalien rozluźnił uścisk i zdjął z niego swoją dłoń.
- Dziękuję. - powiedziała cicho i uśmiechnęła się smutno, poprzez łzy. Zdała sobie sprawę, że nie chciałaby jednak pokazywać tego co czuje. Musiała być twarda, a może kiedyś rzeczywiście pogodzi się ze stratą. Wcześniej, płakała, próbując na własnych barkach podrzymać sklepienie jej walącego się świata. Z całych sił o niego walczyła, posuwając się do rzeczy, do których nigdy nie byłaby zdolna. Teraz, wszystko runęło. Płacz w niczym nie mógł pomóc. Ale teraz, mogła wybudować wszystko od nowa, od fundamentów. Zacząć żyć całkiem od początku, zbudować sobie inny, wytrzymalszy świat.
- Zostałbyś tutaj... dla mnie? - zapytała. Tak wiele podobieństw dostrzegała pomiędzy Erdalienem, a Kainem, lecz ta świadomość już nie wyciskała łez. Nadal ciężko było pamiętać o rycerzu. - Tak po prostu?
- Dziękuję... - wyszeptała jeszcze raz i otarła łzy, czując jak mężczyzna głaszcze ją po głowie. Uświadomiła sobie, że to jedna z tych niewielu osób, które naprawdę potrafią ją zrozumieć. Może i nie znał jej wogóle, ale zrozumiał, iż dziewczyna musi się komuś zwierzyć, by poczuć się lepiej. Na dodatek nie spieszył się, a robił to całkiem bezinteresownie, bo chciał dotrzymać jej towarzystwa. Chyba był jedyną osobą, którą spotkała, która nie uległa tempu życia i narzucała mu swoje własne tempo. W pewien sposób jego obecność powoli wypierała ze smoczycy poczucie beznadziei.

- Nie chcę... - zaczęła, myśląc, że chłopak proponuje jej alkohol. Jednak, jak się okazało, była to najzwyklejsza woda, a nie żadne lekarstwo na myślenie. Rzeczywiście miała ochotę się napić, bo woda w rzece przy drodze nie była czysta, toteż nie piła niczego w trakcie podróży. Sięgnęła po buteleczkę i pociągnęła parę łyków, z wyrazem wdzięczności, wymalowanym na twarzy.
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Pytanie, które padło z ust dziewczyny było dla Erdaliena oczywistą odpowiedzią. Może i nie był Kainem, którego ona zapewne chciałaby zobaczyć, lecz nie był też gburem, chamem, czy prostakiem. Nie potrafił przejść obojętnie obok cierpiącej kobiety, obok kogokolwiek kto by cierpiał. Miał nawet ochotę objąć ją ramieniem i przytulić, lecz mogłaby to źle odebrać, ale nie miałby się czemu dziwić, gdyż nie zna go i nie wie kim jest, dlatego mogła zareagować w różny sposób, lecz jeśli ta poprosiła by go o przytulenie, ten na pewno by nie odmówił. Spojrzał się w górę, po czy zorientował się, że słońce już zaszło, a on sam nie jest już narażony na spopielenie. Zrzucił on z siebie swój płaszcz i chwycił lutnię.Uśmiechnął się do siebie i zaczął grać.

Chwała Ci nocy stworze.
Chwała Ci nocny ptaku.
Chwała Ci łowco nocy.
Nadszedł czas,
byś się ukazał.
Odrzuć płaszcz swój,
i rusz w objęcia naszej matki nocy.


Przeciągnął się i spojrzał na dziewczynę.

-Smuci mnie, gdy ktoś jest nieszczęśliwy, taki już jestem. Nigdy nie potrafiłem przejść obok kogoś, kto potrzebuje pomocy, bądź wsparcia obojętnie.

Uśmiechnął się, po czym znów pogłaskał dziewczę po jej głowie. Przerzucił lutnie na plecy, po czym chwycił swój mieszek i sprawdził jego wagę.

-Może jesteś głodna. - powiedział uśmiechając się.

Czekał na odpowiedź dziewczyny. Uznał pytanie za dobrą propozycję, gdyż on sam zaczął odczuwać głód, a przy sobie nie miał niczego konkretnego, by dać jej, albo samemu zjeść.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Erdalien zrzucił swój płaszcz, pozwalając by jego czarne, pierzaste skrzydła stały się całkiem widoczne i niczym nieosłonięte. Z jakiegoś powodu nawet jej nie zdziwiły, może po prostu widziała już zbyt wiele dziwnych rzeczy, by coś takiego mogło ją zaskoczyć.
Grajek natomiast, nawet w płaszczu wyglądał niesamowicie, wraz ze swymi kruczoczarnymi włosami, oraz czerwonymi jak u wampira oczami. Teraz wyglądał o wiele bardziej okazale, naturalnie, bo płaszcz jakby nie całkiem do niego pasował.

Gdy zaczął śpiewać zwróciła głowę w jego stronę. W pierwszej chwili odniosła wrażenie, że utwór skierowany jest do niej. Jednakże ostatnie wersy uświadomiły smoczycy, że Erdalien śpiewa o sobie samym.
Gdy grajek skończył śpiewać, oświadczył, że nie jest wcale obojętny, tłumacząc, dlaczego przy niej został. Coś jednak jej się nie zgadzało...
- Dlaczego więc jesteś upadłym? - spytała, nie mając wątpliwości co do rasy mężczyzny. - Przecież... - nie dokończyła, bo z jakiegoś powodu do oczu napłynęły jej łzy. Próbowała się opanować, ale nadal była zbyt roztrzęsiona.
- Czy nieludzie są źli? - spytała, szlochając. - Zawsze chciałam być dobra... Ale teraz nie wiem nawet, czy tak było naprawdę, czy też tylko to sobie wmawiałam... Powiedz mi, co jest ze mną nie tak...

Na pytanie Erdaliena wstała, podpierając się ręką o ścianę, po czym skinęła głową, mimo, że wcale nie chciała jeść. Nie jadła absolutnie niczego od dawna, a mimo to miała wrażenie, że nic w siebie nie wciśnie. Ale zdecydowała się przejść z grajkiem, choćby po to, by posłuchać co ma do powiedzenia. Jak na razie nie chciała znów oddawać się samotności, bo czuła, że w ten sposób niczego nie osiągnie, co najwyżej zacznie powoli wariować. Niewykluczone, że już stała się wariatką.
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Zaciekawiło go pytanie, które zadała mu Gelarum. Dlaczego jest upadłym? Co takiego się wydarzyło, iż obecnie ma te czarne skrzydła? Zawinił w jakiś sposób? Zrobił coś złego? Nie znał w tej chwili odpowiedzi na to pytanie. Była ona dla niego nieznana, z powodu braku wspomnień z tamtego okresu. Podniósł głowę i spojrzał się prostu na księżyc. Zawsze uwielbiał jego blask, to było coś co go uspokajało, coś co było dla niego bliskie. Nie znał powodu dlaczego tak jest, może to ma związek z tym co działo się dawniej. Wpatrywał się tak przez pewien czas w księżyc, po czym lekko rozchylił usta, lecz nie wydał z siebie żadnego głosu. Pytania o jego przeszłość zawsze wprowadzały go w stan konsternacji. Nigdy nie wiedział co ma powiedzieć, nigdy ich nie lubił, ale skąd inni to mają wiedzieć. To nie było dla niego proste. Przez moment chciał się wzbić w przestworza, byle tylko uniknąć tego pytania, lecz wiedział, że nic w ten sposób nie wskóra, nie mógł tak po prostu uciec. Nie mógł zawsze uciekać. Kolejne jej pytanie nawet dokładnie do niego nie dotarło. Idąc z nią w pewnym momencie spojrzał się na nią. Uśmiechnął się lekko i powiedział cicho:

-Ja sam szukam odpowiedzi na to pytanie - głos mu się lekko załamał - A nawet i pragnę ją poznać... Chociaż może nie... Nie wiem... To jest trudne... Ja sam siebie dokładnie nie znam - chrząknął lekko by uspokoić drgania wyczuwalne w jego głosie - Może to i nawet lepiej, w końcu musiałem zrobić coś złego, by stać się upadłym. Chociaż kto wie, ścieżki istnienia bywają zawiłe i kręte, nigdy nie wiesz co ciebie spotka, zawsze coś jest za zakrętem. - przetarł lekko oko, w którym pojawiła się łza - Jeśli chodzi o twoje drugie pytanie... No... Ludzie często mówią, że inni od nich są źli, lecz jakby tak nie patrzeć ten, który czyni zło, mimo tego, że będzie człowiekiem nie zostanie uznany za dobrego. Niestety w niektórych miejscach to nie działa na odwrót - przetarł delikatnie dłonią jej łzę - Z tobą jest wszystko w porządku, jeśli chcesz być dobra, to będziesz dobra i nic tego nie zmieni, po prostu nie możesz dać się złamać. Mnie też na początku nie akceptowali, lecz ja nie miałem zamiaru ukrywać swojej prawdziwej natury, dzięki czemu w końcu zaakceptowali mnie, a nawet i później polubili. - uśmiechnął się do niej - Nigdy się nie poddawaj, nie ważne w jak wielkim dołku wylądujesz, to walcz do końca, a przyjaciele na pewno przyjdą ci z pomocą.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

- Nie... Nie pamiętasz? - spytała go lekko zaskoczona. Wiele by dała, by teraz znaleźć się na jego miejscu i poczuć jak to jest. - Ja też chciałabym zapomnieć... Ale nie potrafię...
Reszty wypowiedzi grajka wysłuchała w milczeniu. Miał tak dobre argumenty, że zmęczonej smoczycy wydawało się nawet, że ma rację. Może to tylko od niej zależało. Może nie powinna przejmować się tak tym, co pomylą inni. Tak więc... Co powinna? Jaka miała być? Odpowiedź nasunęła jej się niemal od razu: "Miła, uprzejma, niewiele znacząca." Lecz wydawało się jej, że może to być przymuszanie. Co jeśli w ten sposób nie miałaby zaznać szczęścia? Może wcale nie chciała taka być?
- Ale... Ja nie mam przyjaciół... Odeszliby, zaraz po tym, jakby się dowiedzieli, czym jestem... Albo ze starości... Nie chcę tracić przyjaciół, a to nieuniknione, gdybym ich miała... Może i jestem samotna, ale... - przerwała, bo nie potrafiła powiedzieć, dlaczego nie chce tego zmienić.
Spojrzała tęsknie w stronę drewnianej karczmy, z której okien sączyło się światło pochodzące z paleniska, a zza drzwi dochodziły radosne śpiewy ludzi. Chciałaby teraz znaleźć się tam, być jedną z tych osób, zapomnieć o problemach, napić się, a potem śpiewać z nimi, choćby nie miało to najmniejszego sensu.
- Wiesz jaki jest najlepszy eliksir zapomnienia? - zapytała Erdaliena. - Chodźmy...
Po tych słowach ruszyła w stronę budynku i zatrzymała się przy drzwiach. Zerknęła przez ramię, by sprawdzić, czy grajek za nią idzie, po czym zastukała lekko w drewniane drzwi. Jednak po chwili, gdy nikt nie otworzył, zorientowała się, że również nikt jej nie usłyszał. Pchnęła lekko drzwi, które uchyliły się pod naciskiem i wślizgnęła się do środka przez powstałą szparę.



Cały czas obserwował ją ze swojego miejsca przy bramie. Cały czas pilnował jej bezpieczeństwa, by na pewno nic złego się nie przytrafiło. Co z tego, że smoczyca nie chciała go oglądać, jeżeli do pilnowania jej nie było to konieczne.
Gdy zbliżył się do niej grajek, od razu wywęszył w powietrzu, że coś jest nie tak. Udając, że przygląda się architekturze, ruszył w prawo, by na najbliższym zakręcie skręcić w lewo. Gdy już przeszedł kawałek, znowu zakręcił w lewo. Tym sposobem, zrobił kółko, a po stronie swego lewego ramienia widział bramę. Rozejrzał się uważnie i dostrzegł Gelarum zmierzającą do karczmy, a zaraz za nią grajka. Zaczekał jeszcze chwilę, oczekując aż grajek również znajdzie się w środku, po czym sam podszedł i zajął miejsce najbardziej w rogu budynku, by mniej rzucać się w oczy.
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Spojrzał się na nią ze zdziwieniem.

-Nie masz przyjaciół? - uśmiechnął się - ja myślę, że jest inaczej, jeden jest obok ciebie. - poklepał ją delikatnie po plecach - Możesz na mnie liczyć, możesz się wyżalić, możesz nawet i prosić o każdą przysługę.

Rozejrzał się po karczmie, niewiele się zmieniło od jego ostatniej wizyty, wciąż byli ci sami ludzie, a nawet i pojawiło się kilka "nowych" twarzy. Dla Erdaliena były one dokładnie znane, mało kto umykało jego uwadze. Spojrzał się na widocznie speszoną Gelarum, widać było, iż bardzo rzadko bywa w takich miejscach, jeśli w ogóle bywa, albo po prostu czuje się nieswojo w zbyt dużym tłumie ludzi. Nagle jego wzrok przykuł wędrowiec, który przybył razem z Gelarum. Nie znał jego imienia, lecz był dla niego podejrzany, czuł, że on ich obserwuje. To było dla niego dość częste odczucie, dlatego dobrze je znał i potrafił się dobrze wtopić w tłum, a nawet i dać znak, ze wie, iż jest obserwowany. Spojrzał się na Gelarum.

-To czego chcesz? Wina, brandy, whiskey, ginu, rumu, wódki? Jest tu dość spory wybór jeśli chodzi o alkohole. - chwycił za swój mieszek, w którym brzęczały monety - Jeśli chodzi o twoje prawdziwe ja, możesz mi je ukazać, obiecuję, że cię nie opuszczę - powiedział jej te słowa na ucho, tak by inni nie słyszeli, a zwłaszcza postać siedząca w rogu. "Myślisz, że cię nie widzę? Nie jestem tylko zwykłym grajkiem."
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością, na jego słowa. Był to uśmiech wart więcej niż jakiekolwiek podziękowania, bo po raz pierwszy od dawna nie był on wymuszony. Była mu wdzięczna, za to, że dotrzyma jej towarzystwa, bo... Tak po prostu było. Nie potrafiła wyjaśnić dlaczego, lecz przy nim była po prostu trochę mniej rozbita, co pozwalało jej się pozbierać.

Miejsce, w którym się znalazła, było w jej odczuciu zbyt chaotyczne. Na podłodze w dwóch miejscach leżały rozbite szklane kufle, a większość stołów była ubrudzona tłuszczem. Nie wspominając już nawet o bywalcach. Ta część, która siedziała spokojnie na swoich miejscach stanowiła ledwie niewielki procent wszystkich osób wewnątrz. Kilku mężczyzn śpiewało, kompletnie gubiąc rytm, przy czym jeden z nich, w dodatku śpiewający najgłośniej próbował chyba całkiem zmienić tekst pieśni, urozmaicając ją o przekleństwa przy co trzecim wyrazie. Kilku innych mężczyzn, zręcznie przerzucało między sobą sakiewkę z pieniędzmi, a między nimi biegał najprawdopodobniej na wpół upity właściciel monet.
Gelarum dość niepewnie przeszła kawałek, lecz po chwili zrezygnowała, jakby nie chcąc nikomu przeszkadzać.
- Ja... Może ja zapłacę... - oświadczyła dość niezdecydowanie, z powodu stresu jaki zwykle ogarniał ją w zatłoczonych miejscach. - A... Czym one się różnią? - spytała o trunki, bowiem nie miała pojęcia, jaka jest różnica pomiędzy jednym, drugim, czy trzecim. Wolałaby wpierw zasięgnąć rady Erdaliena, głównie z tego powodu, że zapewne znał się na tym o wiele lepiej od niej, zresztą... Chciała również poznać jego upodobania.

Grajek w pewnej chwili nachylił się i wyszeptał jej do ucha parę słów. Gelarum zbladła, zupełnie jakby dopadły ją mdłości, co po części było prawdą. Oczami wyobraźni widziała niezwykle wyraźnie całą karczmę w ruinie, pełną rozszarpanych i zakrwawionych ciał. Nad tym wszystkim był wielki, przerażający gad. Ona.
Złapała się za brzuch, po czym pobiegła w stronę drzwi. Otworzyła je na niemal całą szerokość, po czym zaczęła głęboko oddychać, próbując powstrzymać wymioty i powrócić do rzeczywistości. Na szczęście po chwili objawy minęły, a ona z westchnieniem ulgi powoli wkroczyła z powrotem do środka.
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Sądząc po jej pytaniu nigdy nie miała styczności z alkoholem, albo nie z taką różnorodnością. Erdalien uśmiechnął się. Nigdy nie myślał, że będzie uczyć o alkoholach. Zachichotał wewnątrz siebie, po czym podniósł wzrok na nią.

-Wino jest delikatne i jest robione z owoców, lecz po większej ilości tego trunku ma się okropnego kaca. Jeśli chodzi o whiskey, brandy czy rum to możliwe, że nie wyczujesz różnicy. Zapewne nigdy nie miałaś z nimi do czynienia. Gin jest bardzo mocny i ostry w smaku. Bardzo piecze, a wódka jest można powiedzieć, że neutralna i nie powoduje takiego kaca, chodź ma nie najlepszy smak, to podana z czymś jest całkiem niezła. Nie kłopocz się, ja zapłacę.

Kiedy Gelarum wybiegła na zewnątrz, miał ochotę by wybiec za nią, lecz instynkt podpowiadał, że to nie jest najlepszy pomysł. Siedział więc i czekał na jej powrót, o ile miała to zrobić. Niedługo po tym spojrzał na nią jak wraca i zajmuje swoje miejsce. Erdalien spojrzał się na nią z zatroskaniem. Miał ochotę ją przytulić, lecz nie widział jak ona zareaguje, a także nie chciał naruszać jej przestrzeni osobistej, bo mogła sobie tego nie życzyć.

-Zamówiłem dla ciebie tutejsze wino, jest bardzo dobre. - uśmiechnął się do niej.

Kiedy przyniesiono im ich trunki Erdalien spojrzał się na Gelarum, a następnie na osobę siedzącą w kącie karczmy.

-Jeśli chcesz, będziemy mogli pójść w jakieś spokojniejsze miejsce. - ponownie się uśmiechnął.
Awatar użytkownika
Gelarum
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 80
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gelarum »

Mimo iż siedział w kącie, gdzie teoretycznie nie powinien w ogóle zwracać na siebie uwagi, gdyż nie robił nic szczególnego. Samo przyglądanie się otoczeniu nie było samo w sobie niczym złym. Mimo tego, w jakiś sposób przyciągnął do siebie uwagę grajka. Możliwe, że było to również z powodu jego niezbyt normalnego ubioru, odniósł jednak wrażenie iż chodzi o coś innego. Raz po raz, mężczyzna zerkał na niego, czasem nawet się z tym nie kryjąc. Możliwe też, że wyczuł jego aurę, która nieodmiennie ukazała mu z kim ma do czynienia. Nie był tego do końca pewien, lecz nie ingerował w umysł grajka, ponieważ bardzo łatwo się było z tym zdradzić, toteż pozostawało mu jedynie zgadywać.

W momentach, gdy na niego nie patrzył, rozmawiał z Gelarum, zachowując wobec niej bardzo przymilny ton. Ogólnie z daleka bardzo przypominali oni parę. Najprawdopodobniej nie tylko z daleka, gdyż udało mu się dostrzec coś, co tak naprawdę nie było trudno zauważyć. Mianowicie smoczyca jąkała się, mimo iż wcześniej jej się to nie zdarzało, natomiast grajek jakby nie do końca zachowywał jej przestrzeń osobistą, przeciwko czemu ona wyraźnie nie protestowała.
Miał pewne nieciekawe podejrzenia, co do zaistniałej sytuacji. Nie, żeby miał od razu tego zakazywać, bo już raz widział, jak bardzo jego smoczyca potrafi się złościć. Jednak mógłby mieć pewne zastrzeżenia co do możliwych skutków. Alkochol nie sprzyja myśleniu, a o pewnych rzeczach nawet na trzeźwo się nie pamięta. Zdecydował zainterweniować, lecz w sposób całkowicie przyzwoity.

Wstał i wolnym krokiem udał się do baru. Złożył niewielkie zamówienie na drinka i usiadł na stołku barowym. Wyciągnął małą sakiewkę oraz niewielki woreczek, którymi chwilę bawił się, przerzucając je między palcami, po czym uiścił w gotówce należną kwotę. Jednak ani trochę nie interesował go jego własny napitek. Czekał, aż właścicielka lokalu zaniesie alkohol dwójce przy stoliku. Gdy tylko ta się pojawiła, wstał i uprzednio upewniwszy się, że nikt nie patrzy, wsypał zawartość woreczka do mniejszego kieliszka napełnionego delikatnym winem. Na chwilę pojawił się w umyśle niosącej kobiety, by nikt nie wiedział o ziołach w trunku. Następnie, dla niepoznaki przeciągnął się, usiadł, oraz wypił zawartość swojego kieliszka. Zrobił to, ponieważ wiedział, że smoczyca chce sama zadecydować o swoim życiu. Wiedział, że wolałaby wszystko zaplanować wcześniej, toteż upewniał się po prostu, że nikt nie będzie niczego żałować. Poza tym, Gelarum naprawdę należała się chwila relaksu, nieważne w jaki sposób zdecyduje się ją wykorzystać.
Upewnił się tylko, czy smoczyca wypiła z małego kieliszka z delikatnym winem, w którym niewidoczne pływały sproszkowane zioła. Miały one krótkie, jednodniowe działanie, lecz nie było widać żadnych skutków ich zażycia. Gdy zobaczył, że płyn zniknął w ustach dziewczyny, wstał. Potem najzwyczajniej w świecie opuścił budynek.



- Parę razy piłam wino, ale chyba nie mam głowy do alkoholi. - oświadczyła. - A takiego czegoś jeszcze nie piłam i chyba nie chcę próbować...
Poruszyła się niespokojnie, nie będąc zadowoloną z faktu iż Firnegal wciąż tu siedzi i się im przygląda. Zaczynała się już zastanawiać, czy by mu tego nie powiedzieć w twarz, ale zanim jeszcze przyniesiono im zamówienie, stary smok wstał, i podszedł do baru, by zamówić coś dla siebie.

Gdy dostarczono im trunki, spojrzała na nie ciut niezdecydowanie. Napitek Erdaliena był dużo większy, lecz to nawet i dobrze, gdyż alkohol to coś do czego wolała podchodzić z dystansem.Patrząc na grajka chwyciła mniejszy kieliszek i małymi łyczkami wypiła jego zawartość. Przez jej gardło przepłynął napój, przyjemnie rozgrzewając ją od środka. Zauważyła, że drzwi wejściowe zamykają się za kimś, lecz nie zdołała dostrzec kto wyszedł.
- Spokojniejsze miejsce? - spytała. - A jest tutaj coś takiego? - spróbowała zażartować. - Wiesz, bardzo chętnie... Tu nie jest zbyt przyjemnie.
Awatar użytkownika
Erdalien
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Erdalien »

Erdalien wstał od swojego miejsca i podał dłoń Gelarum, a następnie wyszedł z nią z karczmy.

-Tak, jest tu takie jedno miejsce, do którego inni boją się chodzić, bo myślą, że jest nawiedzone. - zachichotał cicho - Uważają, że żyje tam bestia żądna krwi i mordu.

Spojrzał się wprost na nocne niebo. Było takie spokojne i tajemnicze. Gwiazdy były bardzo dobrze widoczne na nocnym niebie. Uśmiechnął się do siebie. Chwycił za swój instrument. Zagrał kilka dźwięków, po czym ułożył swoje palce na gryfie lutni zaczął grę.

Czym żeś jest, bestio sponad chmur,
zdradź mi swe pochodzenie, bestio z przestworzy.
Co cię tu sprowadza? Żeś krwi żądna? A może złota.
Nie, przybyłam tylko po to, by przyjaźni poznać smak,
ale jak mam to uczynić, gdy wszyscy na widok mój uderzają we wrzask?
Wszak jestem bestią z przestworzy,
nie krwi żądną, a przyjaźni.
Proszę, pomóż mi bardzie, bom samotna.
Daj mi tylko posmakować przyjaźni, a będę uradowana.


Kiedy skończył, wziął łyk wody, by zwilżyć swoje gardło. Spojrzał się na Gelarum, po czym posłał jej przyjazny uśmiech.

- w pobliżu ruiny wieży strażniczej. Bardzo lubię tam przebywać, gdy chcę pobyć sam, a najbardziej lubię oglądać gwiazdy, tylko że można się tam dostać, tylko drogą powietrzną. - pomachał lekko swoimi skrzydłami - Jeśli chcesz pójść tam ze mną, to musisz się mnie chwycić.

Uśmiechnął się, po czym wyciągnął w jej stronę dłoń.
Ostatnio edytowane przez Tilia 8 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Powód: "riuny", nie "ruina" - w tym kontekście będzie zgrabniej.
Zablokowany

Wróć do „Turmalia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości