Turmalia[Turmalia] Wizyta w mieście

Malownicze miasto położone na środkowym wybrzeżu jadeitów. Słynące z ogromnego Białego Pałacu królowej i nietypowej architektury. W owym mieście budowle malowane są na kolory bardzo jasne, zazwyczaj białe i niebieskie. Wszelki wzory zdobnicze tutaj kojarzyć się mają z przepięknym oceanem. Rzecz jasna znajduje się tutaj ogromny port handlowy.
Awatar użytkownika
Therannon
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Therannon »

Oparła się o drzewo, przyglądając się "machinacjom" Horvata. Najwyraźniej usiłował zrobić porządek w swojej torbie, jednak niezbyt dobrze mu to wychodziło. Najpierw upuścił oba miecze, które z cichym brzękiem wysunęły się z pochew. Potem z torby wypadło mu kilka rupieci. Wydawał się być zestresowany, lecz Therannon nie miała pojęcia czym. Przyglądała się ze średnim zainteresowaniem różnym, w jej pojęciu, gratom, pozwalając nieco odpłynąć myślom. Zauważyła tylko, że Horvat naprędce spalił niewielką karteczkę, gdy ta wyfrunęła z którejś z kieszeni. Odwracając się, napotkał jej spojrzenie. "On coś ukrywa", pomyślała tylko.
- Taki ładny dzień dzisiaj. Co chciałabyś robić? Masz jakieś plany? - zapytał szybko. Therannon zamyśliła się na chwilę. Przybyła do Turmalii głównie po to, żeby odwiedzić tutejszą bibliotekę, wolała jednak robić to bez towarzystwa. Poza tą jedną sprawą, nie miała już więcej możliwych zajęć.
- Chwilowo mam dużo czasu, zamierzam się stąd zabrać dopiero za kilka dni. Spacer? - zaproponowała. Oddaliła się na chwilę, żeby obmyć ręce w sadzawce. Wróciła po chwili, otrzepując dłonie z wody. - Znasz jakieś ciekawe miejsce?
Awatar użytkownika
Therannon
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Therannon »

Horvat zaprowadził ją na porośnięte słonoroślami strome klify za miastem. Therannon przekonująco udawała, że nie znała dotąd tego miejsca. W stóp klifu spoczywała część jej rzeczy, wciśnięta między popękane skały.
Spędzali w ten sposób czas przez kilka dni. Polubiła towarzystwo Horvata a także jego pegaza. Nemorianin pokazał nowej przyjaciółce kilka ciekawych budynków, zagajnik od strony środka lądu, skałę na której gniazdowały mewy i kilka innych intrygujących miejsc. Każdego dnia spotykali się rankiem przy sadzawce w parku i każdego wieczoru Therannon znikała w tłumie i kryła się w morzu. Zawsze sprawdzała, czy nikomu nie zachciało się jej śledzić, ale zawsze obawy były bezpodstawne.
Therannon przybyła do Turmalii głównie po to, by odwiedzić bibliotekę, gdzie miała nadzieję odnaleźć książkę, której szukała od kilku miesięcy. Zdawała sobie sprawę, że niedługo powinna opuścić to miasto i ruszać dalej. Towarzystwo Horvata przeszkadzało jej planom, a nie czuła się na tyle pewnie by informować go o swoich sprawach. Nie była pewna czy dalej będzie zachowywał się równie przyjaźnie, gdy dowie się że jego znajoma ma skrzela, rybi ogon, łuski, płetwy i bardzo ostre zęby. I świeci.
No właśnie, czy aby na pewno zachowywał się przyjaźnie? Therannon coraz bardziej nie podobało się to "coś" w jego spojrzeniu. Miała wrażenie, że coś się zmieniło, a że nie wiedziała co - wzbudziło to w niej niepokój. Horvat także to czuł, dziewczyna stawała sie coraz bardziej małomówna i skryta. Therannon nie rozumiała tego uczucia, odebrała je jako zagrożenie. Postanowiła odejść.
Nie potrafiła jednak odejść bez pożegnania, a jednocześnie nie chciała rozmawiać o tym z Horvatem. Pewnej nocy syrena zanurkowała głębiej niż są w stanie zapuścić się tutejsi poławiacze pereł. Rankiem, gdy ledwie świtało, dziewczyna zostawiła na brzegu sadzawki lśniącą, piękną muszlę. Ukryła się w ciemnej uliczce i czekała. Chciała by znalazł ją Horvat, a przy tym, by ona pozostała niezauważona. Spostrzegła go chwilę później, gdy zaskoczony podniósł znalezisko. Nim ktokolwiek zdołał ją zauważyć, umknęła między budynki.
W rzeczywistości opuściła Turmalię dwa dni później. Udała się do biblioteki, gdzie spędziła całe dwa dni i na koniec dodatkowo noc. Poszukiwania okazały się owocne. Od pewnego czasu syrena badała okoliczności powstania jej rasy a także innych naturian. Chciała poznać przyczyny powolnego wymierania jej pobratymców. Pamiętała legendy jakoby w dawnych czasach w głębinach istniały całe miasta zamieszkane przez jej podobne istoty. Wszystkie jednak popadły w ruinę. Przetrwało tylko jedno, którego położenia i tak nie znał prawie nikt.
"Kronika Alaranii" pióra mnicha Bazylego okazała się bogata w szczegóły i stanowiła cenne źródło wiedzy historycznej. Gdyby nie fakt, że stróż biblioteki strzegł woluminu jak wiwerna młodych, pewnie by ją "pożyczyła". Ostatni dzień w całości poświęciła na badanie opasłego woluminu, zanotowała skrzętnie to co mogła i opuściła Turmalię o świcie.

Ciąg dalszy: Therannon
Zablokowany

Wróć do „Turmalia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości