Strona 1 z 5

[Południowy wschód od miasta] Spotkanie

: Nie Lip 03, 2016 1:47 am
autor: Darasmir
Na południowy wschód o miasta, nieopodal brzegu, przy wydmie znajdował się niewielki lasek. Wyjątkowo gęsty jak na swój rozmiar, był idealnym schronieniem w tak niesamowicie upalnym dniu jak ten. Było samo południe, słońce świeciło pionowo z góry, więc cienie były bardzo krótkie i nawet pobliski ocean nie studził okolicy. Choć najczęściej po takim skwarnym dniu nad oceanem, najczęściej następowała ulewa, to jednak nie pomagało to komuś kto właśnie teraz szukał miejsca by się schłodzić.
A co jeśli ktoś uwielbiał taki upał i wcale nie potrzebował schronienia? co jeśli kto był wielką gadziną? Cóż, Darasmir właśnie nią był i zamiast siedzieć pod drzewem, wylegiwał się na niewielkiej polance w środku lasku, prażąc się na słońcu schowany przed wścibskim wzrokiem okolicznych mieszkańców i podróżników, jeśli takowi zjawiliby się w okolicy. Jego ciemna łuska tylko potęgowała ogarniający go gorąco. Z pewnością dałoby się na nim błyskawicznie ugotować jajko.
Nie tak dawno postanowił wylecieć ze swojej groty na północny wschód stąd i zacząć... zwiedzać okolicę. Po drodze znikały pojedyncze osoby, zwierzęta... Cóż, głównie zwierzęta, bo młody, rosnący smok musiał dużo jeść. Ludzie, akurat byli mu potrzebni z innej przyczyny. Ale kto by się przejmował. To tylko ludzie. Poza tym oni i tak szybko się mnożą.

Re: [Południowy wschód od miasta] Spotkanie

: Nie Lip 03, 2016 7:26 pm
autor: Lilla
Lilla okryła się mocniej skrzydłami, licząc na to, że noc jednak nie będzie aż taka zimna, na jaką się zanosiło. Tereny, na które ją przywieziono, wydawały się być dużo chłodniejsze niż te na których wcześniej mieszkała. Może po prostu to był taki dzień, ale miała wrażenie, że będzie jej tutaj zimno.
Siedziała na drewnianym dachu czyjegoś domu, w miejscu, w którym była mało widoczna. Przycupnęła sobie zaraz za kominem, z którego wypływało przyjemne ciepło i trochę ją ogrzewało. Był też dym, ale on leciał w inną stronę, dzięki czemu miejsce było nawet przyjemne na spędzenie nocy. Lilla mruknęła coś do siebie, przypominając sobie co się dzisiaj wydarzyło.
A stało się dużo. Dziś po dopłynięciu na miejsce i wyładowaniu towarów, w tym jej, przyszła do niej miła osoba. Jakimś sposobem otworzyła kłódkę, po czym obie uciekły gdzieś między domy. Tam, kiedy odpoczywały, nagle coś się stało i Caitria padła na ziemię. Lilla szybko wzbiła się w powietrze, mając nadzieję, że uda jej się uciec. Dobrze zrobiła, bo gdyby nie to, to zapewne skończyłaby tak, samo jak ona.
Potem harpia chodziła po mieście, a raczej latała ponad jego ulicami. Nie wiedziała dokładnie czego szuka, lecz na pewno tego nie znalazła. Może szukała kogoś, kto ją oprowadzi? Kogoś kto wytłumaczy jej, jak działa ten świat? Do tej pory mieszkała na wyspie syren, gdzie nie widziała nigdy takiego ogromnego skupiska domów i budynków. Fakt, czasami widywała pojedyncze domki, ale były one opuszczone i nikt w nich nie mieszkał. Tutaj natomiast, mieszkań było pełno, a na dodatek chyba każde było zajęte przez kogoś. Lilla próbowała parokrotnie porozmawiać z tutejszymi, lecz często zostawała wyzywana od mutantów, za każdym razem przegoniona, a raz nawet zaczęto w nią czymś rzucać. Nikogo specjalnie nie obchodziła latająca nad miastem harpia, a przynajmniej tak jej się zdawało. Szybko zniechęciła się do prób rozmów, po czym wylądowała właśnie tu, na tym dachu i zaczęła rozmyślać o wydarzeniach dzisiejszego dnia.

Harpia obudziła się dużo później niż to zwykle bywało. Słońce wisiało już wysoko, ale tym razem na niebie nie było nawet jednej chmurki. Było dużo cieplej niż wczoraj, co ucieszyło harpię. Zaczynało jej to przypominać klimat, w którym się wychowała. Może tu wcale nie będzie aż tak zimno?
Lilla nie chciała dalej próbować rozmów z przechodzącymi ulicami ludźmi. Nie podobało jej się to, że nawet nie próbowali być dla niej mili. Mimo że próbowała ze wszystkich sił nawiązać jakieś znajomości, to jej się to nie udawało. Harpia postanowiła odlecieć z miasta. Nie podobało jej się tutaj, zresztą nie miała tutaj czego szukać. Wybiła się w powietrze za pomocą mocnych ruchów skrzydłami, po czym pozwoliła, by wiatr skierował ją gdzieś w głąb lądu.

Długo trwało, zanim wyleciała poza mury, a jeszcze dłużej zanim miasto wydało jej się odległe. Harpia zmierzała gdzieś, gdzie, jak jej się wydawało, mogłyby mieszkać miłe istoty. Chciała zawrzeć nowe znajomości, a przede wszystkim, poznać to dziwne miejsce, do którego trafiła.
W pewnym momencie Lilla dostrzegła spory, czarny, nieregularny kształt. Wyglądało to tak, jakby ktoś wyrzeźbił w skale jakieś dziwne, nietypowe stworzenie. Nie przypominało jej to niczego, co do tej pory widziała. Zleciała niżej, po czym wylądowała kawałek dalej, chcąc przyjrzeć się dziwnej rzeźbie.

Re: [Południowy wschód od miasta] Spotkanie

: Pon Lip 04, 2016 10:37 am
autor: Lafargoth
Lafargoth, a raczej w tym momencie Salwator, po raz kolejny zmieniał miejsce pobytu. Był zmęczony trzymaniem się w jednym miejscu, ale przez ponad siedemset lat tułaczki zostawało mu coraz mniej nowych opcji. Szedł teraz spokojnie daleko od miasta przez jeden z leśnych traktów. Zobaczył tam młodą dziewczynę. Nie mógł zostawić jej osoby bez żadnej reakcji.
-Witam młodą damę. Może piosenka?
Jednak zanim dziewczyna zdążyła coś odpowiedzieć ten już grał słodką melodię na swojej lutni. Ta nagle straciła jakby kontakt z całą rzeczywistością. Jej oczy przykryła gęsta biała mgła, a ta tylko słuchała muzyki.

Diabeł wtedy to zaczął się bawić ze swoją ofiarą. Okazała się bardzo podatna, a jej umysł skrywał wiele faktów. Wiele takich, które mógł wykorzystać. Znalazł w jej umyśle wspomnienie umierającego ojca. Wyciągnął je z głębin pamięci i postawił przed jej oczyma. Nagle mgła zniknęła z oczu. Dziewczyna wróciła, o ile można to tak nazwać. Przed nią natomiast stał teraz diabeł, z krwi i kości.
-Mogę zabrać to wspomnienie.-Uśmiechnął się do niej- Wystarczy, że podpiszesz ten mały papierek.
Podał jej do ręki nie co innego, jak cyrograf. Jego treść dotyczyła oddania duszy, w zamian za to że znikną wszystkie złe wspomnienia, a zostaną tylko te najlepsze. Dziewczyna otumaniona magią diabła, nawet nie protestowała, nawet nie przeczytała, od razu podpisała to piórem podanym przez Lafargotha. Miał w stosunku co do niej jeszcze pewien plan, plan rozrywkowy, jednak coś spowodowało że zmienił plany. Nad horyzontem zobaczył wielką czarną skrzydlatą istotę.
-Smoczek-pomyślał po czym uśmiechnął się jakby sam do siebie.
-Wrócę jeszcze kiedyś do ciebie, teraz ciesz się swoim krótkim szczęśliwym życiem- powiedział do dziewczyny.
Ta natomiast pierwszy raz od ich spotkania odezwała się z głosem pełnym kokieterii, podchodząc do diabła i kładąc rękę na jego torsie:
-Będę czekać.

Piekielny natomiast znowu przybrał ludzką postać założył lutnie na plecy i wyruszył w kierunku, w którym przed chwilą był jeszcze smok, lecz teraz zniknął, prawdopodobnie przez to, że właśnie tam wylądował. Zaczął się powoli przechadzać między drzewami, idąc cały czas prostą linią, w kierunku prawdopodobnego lądowania. W końcu dotarł, a tam spostrzegł ogromnego gada, który właśnie wygrzewał się na słońcu.

Re: [Południowy wschód od miasta] Spotkanie

: Pon Lip 04, 2016 5:51 pm
autor: Darasmir
Ktoś go zauważył? A tak bardzo starał się lecieć możliwie nisko, by mieć święty spokój... Cóż, jak widać w ostatnim czasie straszliwie sobie odpuścił, zapewne dlatego że rzadko kto miał ochotę walczyć ze smokiem, zwłaszcza gdy ten nie palił wiosek. Darasmir w zasadzie nie uważał by istniał sens by coś takiego robić. Nic z mu z tego nie przyjdzie, a porywanie zwierzyny z pól nie wymagało takich akcji. I tak zwykle nikt mu nie przeszkadzał, gdy wędrował w znanym tylko jemu umyśle.
Jednak tym razem nastąpił znaczny wyjątek od tej reguły. Sen smoka został przerwany gdy ten usłyszał że ktoś się do niego zbliża. Owo coś nawet nie próbowało się skradać. Zapewne ktoś się zgubił i teraz idzie prosto w kierunku smoka. Ten nie będzie miał wyboru jak zabić nieszczęsnego podróżnika, gdyż ostatnią rzeczą na jaką miał ochotę, było przestanie wygrzewania się na słońcu i odlecenie, w bardziej dyskretne miejsce.
Tak jak się spodziewał zza drzew wyszedł jakiś rosły człowiek, zapewne pracujący nieopodal chłop, czy też pracownik pobliskiego portu. Smok warknął, wstał i już miał spalić intruza, gdy zorientował się że coś mu tu bardzo nie pasuje. Przede wszystkim człowiek nawet nie próbował uciekać. Ba, on nawet nie wyglądał na przestraszonego. Gad zamknął pysk, który już otworzył w wiadomym celu i uważnie przyjrzał się niepozornej istocie.
Jego ślepia otworzyły się szeroko, gdy spostrzegł z czym ma do czynienia. Przez pięćdziesiąt lat podróżował z piekielnym, pomagając mu chwytać dusze, gdy był nawet jeszcze młodszy niż teraz i zdecydowanie bardziej naiwny, więc rozpoznanie jednego z nich nie było dla niego problemem. No, może tylko niewielkim. W końcu dawno żadnego nie widział.
-Ty! -rzekł zaskoczony, kompletnie rujnując pierwsze wrażenie swoim zszokowanym wyrazem pyska. Po chwili jednak się zebrał do kupy i odezwał się znowu. Co mogło być zaskakujące dla diabła, odezwał się w piekielnej mowie. Nieco łamanej, dawno jej nie używał- Czego ty od mnie chcieć? Po co ty przyjść?
Wyraz pyska Darasmira przeszedł od zaskoczonego, po nieco gniewny z racji przeszłych doświadczeń z diabłami i tym podobnymi istotami. Jednak był nieco zainteresowany spotkaniem drugiego piekielnego w swoim życiu. Ciekawe czy okaże się być taki jak Derashi? Czy wszyscy są podobni służąc swoim celom?
W tym wszystkim nie spostrzegł latającej nad nim istoty. Dopiero po chwili orientował się że nie są sami, a w okolicy jest ktoś jeszcze. Odwrócił łeb w jej kierunku i dostrzegł największą abominację jaką widział w swoim życiu. Co co wyglądało jak miks ptaka i kobiety. Starznie nietypowy anioł. To co się w obecnej chwili działo zaczynało przerastać młodego smoka.
-A ty? Kim jesteś? -rzucił do harpii stojącej na skraju polany- Pracujecie razem?
Darasmir poczuł się nieco nieswojo będąc w otoczeniu istot których zamiarów nie znał i nie wiedział kto z tu obecnych jest najsilniejszy. Niemal zawsze był to on sam. Teraz jednak nie mógł być tego pewien, choć z pewnością nie miał zamiaru tego po sobie okazać! Patrzył to na diabła, to na harpię, pilnując by żadne z nim nie zaczęło robić czegoś co go by zaniepokoiło. Widać było po nim że był teraz nieco spięty.

Re: [Południowy wschód od miasta] Spotkanie

: Wto Lip 05, 2016 9:30 pm
autor: Lilla
Coś, co z daleka wyglądało dla niej jak rzeźba, z bliska również sprawiało podobne wrażenie. Harpia przyglądała się dokładności szczegółów, przy czym nie mogła wyjść z podziwu. To była najbardziej realistyczna rzeźba, jaką kiedykolwiek widziała, a widziała już kilka. Nie była tylko pewna tego, co ona przedstawia. Mimo że była wykonana aż tak dobrze, to Lilla nie potrafiła nazwać tego stworzenia, czymkolwiek by ono nie było. Miało duże łuski, które zachodziły jedna na drugą, pokrywając całe jego ciało. Było ogromne, większe chyba nawet niż cały ładunek skrzyń, które przywiózł jej statek. Oprócz tego, stworzenie było na grzbiecie osłonięte czymś w rodzaju materiału. Harpia uznała, że istota, którą przedstawiała rzeźba, musiała należeć do jaszczurów i jaszczurek, które to czasem można było spotkać na wyspie, choć nigdy nie w takich rozmiarach. Harpia nie wiedziała, po co ktoś postawił tu rzeźbę. Nie lepiej byłoby ustawić ją gdzieś tam w mieście, żeby każdy ją oglądał? Bo przecież na tym pustkowiu chyba nikogo nie było. Więc po co tu ta rzeźba?

Nagle harpia zorientowała się, że to dziwne stworzenie nagle zaczęło się poruszać. Okazało się, że była bardziej z tyłu, a jaszczur miał pysk z drugiej strony, przez co z początku jej nie dostrzegł. Ruszył się jednak tak szybko, że Lilla zareagowała instynktownie.
- Ajiii! - skrzeknęła zaskoczona. Odskoczyła kawałek do tyłu, przestraszona. Już prawie zdecydowała się odlecieć najszybciej jak potrafiła, lecz jednak z jakiegoś powodu się powstrzymała. Dostrzegła, że przed ogromnym jaszczurem stał jakiś mężczyzna w czerni. Nie wyglądał na przestraszonego, a wręcz przeciwnie. Lilla doszła do wniosku, że najwyraźniej i ona nie miała się czego obawiać.
Usłyszała, że zaczęli rozmowę. Jaszczur powiedział do mężczyzny jedno słowo:"Ty", po czym zaczął mówić coś niezrozumiale. Nagle ogromny gad odwrócił się do niej, pokazując swoje wielkie zębiska. Lilla nagle uznała, że pozostanie na ziemi jest złym pomysłem, toteż wzleciała kawałek do góry, gdzie, jak myślała, nie była zagrożona atakiem stwora. Zobaczyła, jak jaszczur otwiera paszczę, po czym pyta się jej, kim jest, oraz z jakiegoś powodu również o jakąś pracę. Harpia nie miała pojęcia o co mogło chodzić z tym drugim, jednak spróbowała odpowiedzieć.
- Jeslem Lilla... Lilla. - powiedziała po chwili, powtarzając drugi wyraz. - Jeslem halpią.

Harpia czuła się bardzo niekomfortowo, gdy widziała na sobie wzrok gada. Co prawda, czasami na wyspie to ona polowała na jaszczurki, ale one były malutkie, tycie. A ten tutaj... Żeby dorównać mu wzrostem musiałaby chyba stanąć na barkach tamtego mężczyzny. Była przestraszona, ale nie uciekała. Uznała, że w razie potrzeby i tak szybko odleci, a bardzo zaciekawił ją ogromny jaszczur. Było tu takich więcej? Były groźne? Lilla nie wiedziała, a chciała wiedzieć. Może chęć przypłynięcia tutaj nie była dobrym pomysłem? Może tu było dla niej zbyt niebezpiecznie? Chciała się upewnić, czy może tutaj pozostać, czy może lepiej będzie, gdy spróbuje dostać się z powrotem na wyspę syren. Harpia powoli obniżała lot, nie spuszczając wzroku z jaszczura, gotowa w każdej chwili zacząć uciekać.
- A ty? - zapytała w końcu drżącym głosem. - Czym jesleś?

Re: [Południowy wschód od miasta] Spotkanie

: Czw Lip 07, 2016 5:14 pm
autor: Lafargoth
-Wie pani czym jest ten gad?- Teraz w postaci człowieka, diabeł pogardliwie uśmiechnął się, patrząc się na smoka zwróconego teraz do niego plecami- To smoczek.
W jego głosie nie było strachu. Wiedział co potrafią takie bestie i nie ruszało go to zbytnio. W końcu mniejsze smoki były młodsze od niego. A sam dobrze wiedział, że czas to potęga, a potrafi on dać wiele doświadczenia.
-Ja natomiast- Nie przestając się uśmiechać zdjął lutnię z pleców i przemienił się w diabła- Jestem dumnym przedstawicielem krainy piekieł. Wybaczy pani, ale niestety nie zagram teraz nic ze względu na obecność smoka. W ogóle nie znają się na sztuce.
Po powiedzeniu tego zdania odwrócił się w stronę smoka i delikatnie musnął struny, tak żeby wydały tylko delikatne brzdęknięcie i patrzył jak zareaguje na to smok. Potem przemówił do niego w piekielnym:
-Jak na smoka jest pan istotą bardzo opryskliwą, od kiedy to tak kulturalne stworzenia zwracają się do nieznajomego na per "ty". Jestem z piekła, a równocześnie jestem lepiej wychowany od pana. Chętnie wysłucham pana opowieści. Rzadko spotyka się tak wielkie smoczyska poza swoimi grotami. Chętnie posłucham co ściąga pana w te krainy.
Tu na chwilę zrobił przerwę i obrócił się w stronę harpii:
-Droga pani, jeśli chcesz z nami rozmawiać to zapraszam na ziemię. Z kimś w powietrzu źle się rozmawia szczególnie jeśli oślepia słońce.
Potem powiedział krótką formułkę:
-Scintillae de digitorum- Spod jego pstrykającego kciuka zaczęły wtedy lecieć małe iskry, którymi zaczął się bawić. Tak zajęty swoimi palcami obrócił się i wycofał się pod jedno z pobliskich rozłożystych drzew. Znowu obrócił się tak żeby widzieć pozostałą dwójkę, usiadł "po turecku", dłonie oparł o kolana i tak zaczął pstrykać palcami u obu dłoni.
-Liczę, że opowiecie mi coś o sobie. Chętnie posłucham. Jeszcze raz zapraszam na ziemię droga pani.

Re: [Południowy wschód od miasta] Spotkanie

: Pią Lip 08, 2016 3:04 am
autor: Darasmir
Oh, Darasmirowi bardzo nie podobało się ta sytuacja. Nie podobał mu się ten diabeł, nie podobało mu się że był otoczony i nie podobało mu się że został wyrwany ze snu. Smok odwrócił się ponownie w kierunku stwora z piekieł uważając go za znacznie większe, potencjalne zagrożenie. Nie żeby ktokolwiek mógł mu, smokowi zagrozić.
Smok uniósł wargę odsłaniając zębiska i cicho warknął, gdy usłyszał opinię diabła na temat swojej kultury i gustu w sztuce. Prawda, interesowały go głównie wyroby z metali szlachetnych i klejnotów ale to nie powód, by mówić że nie zna się na sztuce!
-Jak już wiesz jestem smokiem. Ale wiesz czym jest ten stwór? -rzucił do harpii samiec, nie odrywając wzroku od piekielnego, nie mając zamiaru zostawić docinek bez odpowiedzi- To diabeł. Kradnie dusze, bynajmniej nie dla siebie, bo jest tylko sługą. Jednak nie stroni od wydymania każdej co ładniejszej samicy, po tym jak ją opęta, więc lepiej uważaj.
Doprawdy, zachowanie diabła było zapewne tylko farsą. Wszystko co robią nią jest. Byle tylko do celu. Jeśli po trupach, to tym lepiej.
-To co tu robię, nie znaczenia, nieprawdaż? Dla ciebie ważne jest tylko to że tu jestem -rzucił do niego w piekielnej mowie, tym razem samemu pogardliwie się uśmiechając. Nie miał zamiaru dzielić się swoim sekretem- Może najpierw ty powiedz, czy zajmujesz się zwykłymi sprawami i od tak przypadkiem na mnie wpadłeś, czy masz konkretnie wyznaczony cel?
Nie znał co prawda intencji diabła, jednak przeczuwał najgorsze. Darasmir po prostu bał się magii. Wiedział że jet nieśmiertelny, tylko i wyłącznie w tym sensie że nie umrze ze starości. Wciąż może zostać zabity. Zwykła broń i inne fizyczne ataki nie stanowiły niemal żadnego zagrożenia, nie licząc trafień we wrażliwe, nieopancerzone miejsca z wyjątkowo dużą siłą. Z kolei magia... Cóż, ona potrafiła działać niebezpośrednio. Nie da jednak po sobie poznać strachu. Dobre wiedział co się stanie gdy go okaże.
Jednak gdy Lilla powiedziała kim jest, on odwrócił łeb ze zdziwieniem, kompletnie tracąc wszelką gotowość do obrony, wykazując się swym wielkim doświadczeniem.
-Czym? Halpią? ... nie aniołem? -rzekł skonfundowany będąc pewien że przybycie tych dwóch istot było powiązane i pewnie ze sobą współpracują i anioł jest upadłym, lub ze sobą walczą. Dopiero po chwili zorientował się że istota ta nie wymawia "r"
-Umm... -rzucił bardzo inteligentnie zaczynając zdanie- Czyli jesteś... Halpią, czy Harpią? I nazywasz się Lillia, Rilla, Rirla, Rilra, Lirra, Lirla, Lilra czy Rirra?
Uh, mała ale intensywnie łamiąca język wyliczanka, gdy powiedziało się to tak szybko jak zrobił to smok, wykazując się taktem arystokraty, wypytując istotę z błędem wymowy czy nie popełniła błędu.

Re: [Południowy wschód od miasta] Spotkanie

: Sob Lip 09, 2016 7:22 pm
autor: Lilla
Lekko zaskoczona spojrzała w stronę, z której dobiegał głos mężczyzny. Tak bardzo zajęła się wpatrywaniem w ogromnego jaszczura, który działał na nią w jakiś dziwny sposób, przez co nie mogła odwrócić odeń wzroku, że niemal całkowicie zapomniała, że ktokolwiek tam stoi. Machnęła mocniej skrzydłami, gdy usłyszała od niego, że to smoczek. Inaczej smok, tak jej się przynajmniej wydawało. Słyszała już kiedyś ten wyraz, ale do tej pory nie miała pojęcia, że oznaczał on ogromnego jaszczura. Z tego co pamiętała, to użyty był w zwrocie: "mądry jak smok". Musiało to znaczyć, że takie istoty są szczególnie mądre. Trochę ją to uspokoiło, lecz nie na tyle, aby zdecydowała się ponownie wylądować. Nadal miała sporo obaw, a to ani trochę jej nie pomagało.

Człowiek powiedział coś, z czego harpia nie zrozumiała wiele więcej jak to, że jest dumnym przedstawicielem czegośtam. Po tych słowach nagle zmienił wygląd, stając się dużo większym, zmieniając kolor skóry na bardzo ciemny szary. Znikąd pojawiła się na nim podobnego koloru zbroja, na której wygrawerowano jakieś dziwne wzory. Jego twarz przestała przypominać ludzką i wyrosły mu rogi. Lilla z niewiadomych powodów jakoś się nie wystraszyła tego nowego wyglądu mężczyzny. Już kiedyś kogoś takiego widziała, lecz nie potrafiła sobie przypomnieć kiedy. Pamiętała jednak, że był bardzo do niego podobny. To było dziwne uczucie, bardzo dziwne, zupełnie tak jakby coś się w niej obudziło, chociaż nie wiedziała co.
Lilla usłyszała ostrzeżenie smoka, który przestrzegał ją przed tym mężczyzną. Twierdził, że to diabeł, choć harpia nie wiedziała do końca co to, oraz mówił, że kradnie, oraz wydymuje, czego również nie zrozumiała. Tak czy siak, przyjęła to do wiadomości, oraz uznała, że lepiej będzie gdy jednak pozostanie ostrożna. W końcu smoki były mądre, na pewno wiedział o czym mówił.

Wkrótce obaj zaczęli się ze sobą wykłócać, wytykając sobie najróżniejsze rzeczy. Zupełnie tak, jakby nie umieli się porozumiewać w jakiś sposób, by nie obrażać siebie nawzajem. Lilla już wcześniej dostrzegła tę tendencję, która występowała tylko i wyłącznie wśród osobników płci męskiej. Widocznie oboje chcieli osiągnąć w jakiś sposób przewagę nad tym drugim, a tym samym wysoką pozycję w grupie, przynajmniej tak jej się wydawało. Do tego harpia wolała się nie mieszać, bo pewnie marnie by się to dla niej skończyło.

Lilla zleciała na ziemię, tak jak ją poproszono. W sumie to chyba wszyscy tutaj byli w jakiś sposób odmieńcami i nie pasowali do świata ludzi. Przypomniała sobie jak nazywano ją tam, w mieście, oraz jak próbowano ją przegonić. Oni pewnie mieli podobne przeżycia, bo nie pasowali do całej reszty. Harpia uznała, że wśród nich raczej będzie bezpieczna i może nareszcie dowie się czegoś więcej? Tutaj w sumie przynajmniej byli dla niej mili.
- Ja nie umiem dobrze mówić. - powiedziała, pierwszy raz od dawna nie popełniając żadnego błędu w całym zdaniu. - Nauczylam się niedawno. Musę jeszcze duzo tlenować.
- Przestań! - powiedziała głośno, wskazując skrzydłem na dziwne iskierki skaczące po palcach mężczyzny. - Ja tego nie lubię.

Harpia burknęła coś niewyraźnie, ale chyba sama nie wiedziała, co chciała powiedzieć, więc milczała. Wpatrywała się w tego diabła, który siedział sobie spokojnie pod drzewem. Była pewna, że już widziała podobną istotę. Wtem przypomniało jej się. Była to pierwsza chwila, którą w życiu zapamiętała. Było to wtedy, gdy chwyciła czarny kamień. Zobaczyła wtedy istotę, o czarnej skórze, i podobnych rogach, co diabeł.
- Ja cię chyba znam... - mruknęła niepewnie harpia. Spoglądała na niego, lecz nie ze strachem. Chciała się dowiedzieć, co wtedy widziała.

Re: [Południowy wschód od miasta] Spotkanie

: Nie Lip 10, 2016 11:00 pm
autor: Lafargoth
-Myślisz, że jesteś pępkiem świata?- Zapytał z pogardą diabeł- Nie spodziewaj się niewiadomo czego. Zobaczyłem Twoje tłuste cielsko unoszące się nad lasem. Myślisz, że to nie jest interesujące? Po co smok, któy pewnie gdzieś niedaleko ma grotę na której wygrzewa swój wielki tyłek, nagle wyruszył w świat... Hmm interesujące.
Diabeł przestał pstrykać i ściagnął z pleców swój instrument. Zaczął powoli muskać struny swoimi palcami, tak że dało się usłyszeć delikatną nutę, składającą się na pewną piosnkę.

Historia ma niczym wiatr ognisty,
który pan mój ukochał nienawistny,
Dziś chce zapytać wielkiego smoczka,
Dlaczego dalej stoi tamta wioska?
Smok dzisiaj ze swego domu wyleciał,
Żadnego człowieka przy tym nie chciał.
Czyżby dieta, czyżby śmierć?
Może pora do piekła przejść?


A jego głos przy tym stał się nagle tak delikatnym, na który trudno było nie odpowiedzieć. Potem zmienił odbiorcę swojej twórczości.

A ty harpio mała dlaczego tu nadleciałaś?
Uciekłaś, czy może przeznaczenia szukałaś?
Ktoś mówił o wydymaniu, spokojnie to fakt,
Lecz diabeł też ma swój przyzwoity takt.
Nie skrzywdzi, posłucha, a melodia jego przykuwa.
Chce tylko zwiedzić świat nim wróci do czarnych bram.


Potem szybkim szarpnięciem strun zakończył swoją piosenkę. Popatrzył na słuchaczy i czekał kiedy jego urokliwa muzyka dotrze do nich i zacznie robić swoje. Kiedy usłyszał, że harpia boi się ognia stwierdził, że pora to zmienić. Położył spokojnie lutnię na ziemii i rozłożył w określonym geście szeroko ręce. Potem powiedział bardzo donośnie:
-Ignis infernalis chorum
Natychmiast przed nim pojawiła się jaskawa kula ognia, od której biła przyjemna fala gorąca. Jej jaskrawy kolor przyciągał wzrok innych niczym błędne ogniki nad bagnami. Powoli kula zaczęłą dzielić się na mniejsze kule, które tańczyły wokół siebie w spiralach, tworząc przy tym najprzeróżniejsze kształty w tym podobiznę harpii oraz smoka. Diabeł cały czas popisując się swoimi umiejętnościami powiedział tylko:
-A więc słucham.
Po czym zaczął się delikatnie podśmiechiwać tak że słyszał to tylko on.

Re: [Południowy wschód od miasta] Spotkanie

: Pon Lip 11, 2016 3:22 pm
autor: Darasmir
Słysząc słowa diabła, smok parsknął nieco zirytowany. Rzecz jasna nikt, łącznie z nim, by nie chciał by polował na niego diabeł. Jednak docinki o jego masie wcale nie były potrzebne. Zwłaszcza iż Darasmir nie był gruby. Skoro obecność diabła nie była zaplanowana, mógł nieco się uspokoić, gdyż ten prawdopodobnie nie miał (na razie) złych intencji. Harpia zdawała się znać diabła. Czyżby kiedyś ją opętał?
Ale potem diabeł zaczął grać na swym instrumencie. Smok w pierwszej kolejności drgnął zaniepokojony dziwnym uczuciem które go ogarniało. Mianowicie poczuł spokój, jednak nie wiedział czemu. Potem usłyszał pytania. Jasne, czemu mu nie odpowiedzieć? Przecież nic się nie stanie
-Och? Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć, to zbieram ludzkie dusze. Są mi potrzebne -rzucił beztrosko smok, po czym zrobił dwa kroki wstecz, tak by mieć zarówno harpię, jak i sługę szatana przed sobą, po czym usiadł.
Gad siedział przez chwilę w tej pozycji, po cym coś go uderzyło. Nie fizycznie. Raczej psychologicznie. Nieco skonfundowany spojrzał się na diabła, który teraz grał dla harpii. Zajęło mu ze dwie sekundy nim zorientował się że coś tu jest nie tak. A konkretniej ta muzyka była nie tak. tak długo jak była skierowana do smoka bezpośrednio, ten był pod zaklęciem. Teraz jednak doszedł do tego co się dzieje.
-Przestań! -rzucił do Lafargotha, podniesionym głosem, mając nadzieję że ten właśnie to zrobi. Albo chociaż że jego krzyk przerwie zaklęcie, rzucane na harpię. Smok był mocno podburzony faktem że został omamiony
-Czy wy nie umiecie inaczej? Zawsze musicie starać się kogoś opętać? Nie umiesz inaczej, przerasta cię to? I zgaś te głupie płomyki, bo jeszcze podpalisz ten cholerny zagajnik.
-Teraz gdy już wiesz co tu robię, dasz mi spokój, czy masz coś jeszcze na myśli?
Teraz gdy wiedział jak diabeł go opętał, mógł temu przeciwdziałać, gdyby ten snów spróbował tej samej sztuczki. Drugi raz z rzędu mu się o nie uda.

Re: [Południowy wschód od miasta] Spotkanie

: Czw Lip 14, 2016 12:39 am
autor: Lilla
- Przestań. Po plostu mu zazdlościsz. - mruknęła niezadowolona, kiedy widziała jak diabeł zaczyna denerwować smoka. Na pewno jednak nie było to powiedziane na tyle stanowczo, by mogło cokolwiek przerwać. Nie podobało jej się, że się tak wywyższał. W sumie to oboje to robili, ale on bardziej, a przy okazji chyba zaczynał również próbować denerwować i ją. Może ona też powinna zacząć tak się zachowywać, jeżeli chciała się utrzymać w ich towarzystwie? Tak czy owak, postanowiła jeszcze się zastanowić, bo nawet jeśli zdecyduje się tak zrobić, to wolała powiedzieć coś mądrego, zamiast palnąć jakieś głupstwa.

Diabeł wkrótce przestał, lecz gdy to nastąpiło, zaraz wyciągnął lutnię i zaczął grać. Piosenka była skierowana do smoka, który patrzył się na mężczyznę jakoś dziwnie. Ale słowa pieśni też jej się nie podobały. Były jakieś dziwne i niemiłe. Może nie niemiłe, ale na pewno były śpiewane z jakąś pogardą. To również jej się nie spodobało. Lilla nie chciała, żeby się tak zachowywał. Postanowiła, że spróbuje coś z tym zrobić, gdy tylko nadarzy się ku temu odpowiednia okazja.
Wkrótce diabeł zaczął śpiewać i do niej. Harpia patrzyła na niego z takim wzrokiem, jakby zrobił coś nie na miejscu, chociaż tym razem piosenka wydawała się być w miarę w porządku. Lilli mimo to w ogóle się to nie podobało, choć jego głos był nawet przyjemny dla ucha. Odsunęła się od niego o krok, mając nieodgadniony wyraz twarzy. Gdy skończył, Lilla oświadczyła stanowczo, zupełnie jak dziecko:
- Chcialam ci to powiedzieć, ale byleś baldzo niemily! Telaz ci nic nie powiem! Musisz najpielw przeplosić! - powiedziała, po czym odwróciła się do niego tyłem, całkiem nieświadoma tego, jak duże zaskoczenie mógł wywołać taki sprzeciw.

Harpia w ogóle nie była świadoma tego, że zarówno instrument, jak i pieśń były zaczarowane. Nie zorientowała się nawet, że z muzyki promieniowała jakaś magiczna moc. Nawet gdy skierowana została przeciwko niej, harpia nie poczuła niczego, a mimo to zachowała całkowicie jasność umysłu. Tymczasem, zaraz od momentu w którym diabeł zaczął grać, oczy Lilli z złotych zabarwiły się lekko na kolor czerwony, a aura harpii zaczęła lekko, acz wyczuwalnie pachnieć również siarką. Wtedy właśnie, kiedy usłyszała muzykę, w niej zbudził się niewielki fragment tego, dzięki któremu przypadkiem uzyskała umysł jak u człowieka, nie zwierzęcia. Najprawdopodobniej to właśnie przez niego próba zamącenia jej w głowie nie przyniosła żadnego skutku.

Harpia pokrótce zauważyła, że diabeł tworzy jakieś dziwne, magiczne, ogniste kształty. Lilla nie wiedziała, dlaczego musi mu to powtarzać, ale nie zamierzała patrzeć jak on czaruje.
- Przeslań! Magija jest niedobla! Przeslań, albo sobie pójdę! - oświadczyła harpia. Naprawdę zamierzała stąd pójść. Uznała, że nie będzie chciała bez przerwy znosić tego całego denerwowania się nawzajem, nawet jeżeli któryś z nich zdecyduje się ją oprowadzić. Jeżeli już, to zdecydowanie wolałaby, żeby był to smok. On przynajmniej nie był aż tak grubiański, chociaż z wyglądu był trochę straszny. Harpia uznała, że właśnie przestała lubić diabła, a w każdym razie przestała uważać go za dobrego do zaprzyjaźnienia się. Nie wyglądał jej na takiego, który mógłby być dla niej lepszym przyjacielem, niż były kiedyś dla niej syreny. W sumie to żałowała, że nie wiedziała gdzie zabrali tamtą, którą przywieźli razem z nią. Bardzo chciałaby się teraz zobaczyć z prawdziwymi przyjaciółkami.

Re: [Południowy wschód od miasta] Spotkanie

: Czw Lip 21, 2016 12:02 pm
autor: Lafargoth
-Twarda z pani sztuka hyhy- diabeł powiedział do harpii- Nie spodziewałem się. Ale w sumie moja skleroza daje się we znaki. Jak harpia może w ogóle mówić. Ktoś coś majstrował mam rację?
Po tych słowach puścił do harpii oko. Przerwał zabawę z ogniem i zaczął spacerować z rękoma za plecami w te i we wte na pewnym małym odcinku, tak jakby planował jakąś strategię, co najmniej na batalię jego życia. Wiedział po co tutaj jest smok. Miał konkurenta, który może zabrał mu na tyle dusz, że teraz mógłby już skończyć swoją misję, ale co robiła tutaj harpia. Jak do niej dotrzeć. Zauważył przez chwilę czerwień jej oczu i ten nasilony zapach siarki. Przecież to nie przez niego. Od smoka czuć było inne zapachy niekoniecznie nawet związane z jego żywiołem.
-Droga pani, proszę o wybaczenie. Nie chciałem urazić, ale taka już natura diabła. Dziwi mnie może trochę, że harpia umie mówić, co jest dosyć spektakularne.
-Acer harpyia igni-krzyknął diabeł po czym nagle obok pojawił się ognisty duplikat harpii, wyciągał do niej rękę. Diabeł zaczął wtedy nucić melodię, była ona blokującą zmysły. Z tego też powodu to co przed chwilą było ogniem zaczęło się materializować w wierną kopię nowopoznanej istoty. Duplikant zaczął unosić się nad ziemią i latać wokół. Sam też wtedy rozłożył swoje ukryte wcześniej błoniaste skrzydła i zaczął latać razem z klonem.
-Ciekawe są takie istoty jak ty, ale zastanawia mnie jak. Może to przez te czerwone oczy co?
Potem zaczął się zachowywać tak, jakby nikogo z nim nie było i zaczął latać z klonem w powietrzu.

Re: [Południowy wschód od miasta] Spotkanie

: Wto Lip 26, 2016 5:21 am
autor: Darasmir
To się stawało nader irytujące. Najpierw diabeł go oczarował, teraz ewidentnie postanowił go ignorować. Do tego zaczął dręczyć harpię, która ewidentnie, tak jak on sam wolała unikać magii. Irytacja powoli przeradzała się w złość. Smok nie lubił być ani manipulowany ani ignorowany, a diabeł postanowił robić i to i to.
Darasmir warknął, a tym razem warknięcie nie było na pokaz. było to niskie i głośne warknięcie, zawierające w sobie groźbę.
-Wystarczy! -rzucił podniesionym głosem smok, po czym wstał i spojrzał się w górę na latającego demona i harpię. Wszystkie diabły były takie same. Stworzone by działać na szkodę innym, ranić i smucić. Nie potrafiły poszanować innych, zdawało się że empatia i demon były ze sobą niekompatybilne. Rozzłoszczony smok patrzył się na diabła z niechęcią. Gdyby nie jego magia, po prostu by go przegonił. Nienawidził czuć się niepewnie. Parsknął zirytowany i przeniósł wzrok na harpię.
-Ty go znasz? -zapytał się jej, pamiętając że przed chwilą o tym mówiła. Zaciekawiło go to. Z tego co mówił diabeł wynikało że harpie nawet nie zanją mowy. Zapewne były, no cóż, jak zwierzęta. Po co diabeł interesował się nierozumną istotą? Czyżby chciał stworzyć obie sługę ale coś poszło nie po jego myśli? Smok nie miał pojęcia co mogło się z tą istotą wydarzyć- Kim jesteś? Co ci się przydarzyło?
Teraz i smok był zainteresowany. I wściekły na demona. Grrr, gdyby tylko stąd znikło, Darasmir mógłby usłyszeć tyle ciekawych rzeczy. A ten dupek wciąż lata ze swoim zaklęciem. Ugh, gdyby wciąż pamiętał te proste zaklęcia, jakich nauczył go Derashi... Teraz znał potężniejszą magię. Sęk w tym że nie była na jego zawołanie.

Re: [Południowy wschód od miasta] Spotkanie

: Śro Lip 27, 2016 9:47 pm
autor: Lilla
- Bo umiem i już! - oświadczyła, nawet się nie obracając, żeby na niego spojrzeć. Syreny kiedyś powiedziały jej, że to niegrzeczne, ale harpia była już dostatecznie mocno zdenerwowana, więc zrobiła to celowo. - Ale i tak ci nic nie powiem!
Lilla zastanawiała się, czy to już jest dobry moment, żeby demonstracyjnie sobie pójść. Nikt jej tu nie trzymał, a jeżeli diabłowi zależało, to trudno! Niech się trochę postara, bo w końcu co on może jej zrobić? Phi! Zastanawiała się tylko, jak zareaguje na to smok, bo tak naprawdę to nic o nim nie wiedziała. A w sumie chciała wiedzieć, bo co będzie jak spotka takiego gdzie indziej? Może jest groźny, tylko że tego nie pokazuje tak bardzo? A może po prostu nie wie, kogo zaatakować? Następnym razem w pobliżu mogłoby nie być nikogo, kto odwróciłby uwagę takiego smoka. Lilla chciała się czegoś na ten temat dowiedzieć.

Nagle usłyszała głośny, tubalny rozkaz i aż się wzdrygnęła. Obróciła się podskakując w miejscu, tak jak robią to ptaki, przekonana, że chodziło o nią. I w sumie miała trochę racji, bo rzeczywiście chodziło o nią. A raczej, coś co ją przypominało i właśnie w tej chwili latało w kółko razem z diabłem. Smok wyglądał na zdenerwowanego i być może właśnie tak było. Nie umiała tego ocenić, bo w jej mniemaniu pysk smoka cały czas wyglądał identycznie i niespecjalnie nadawał się do pokazywania uczuć. Ona sama była raczej zaskoczona widokiem siebie, ale szybko zorientowała się, że to też magia.

- Nie... Chyba nie... Nie wiem. - powiedziała powoli, zastanawiając się i próbując sobie przypomnieć co pamiętała. To coś było do niego podobne, ale czy to był on? Nie umiała sobie dokładnie przypomnieć. - Byl podobny...
- Jeslem halpią. Już mówilam... - powiedziała, upewniając w tym smoka, choć chyba trudno byłoby stwierdzić, że jest inaczej. Chociaż... - No i... Potem, jak go widzialam, to obudzilam się tam, daleko... - powiedziała pokazując skrzydłem w stronę morza. - A potem spotkalam syleny... I przyplynęlam tutaj... I...i

Harpia nie do końca wiedziała, co ma dalej powiedzieć. Według niej, to było w zasadzie wszystko. Nie wiedziała tylko, co ma powiedzieć latającemu w powietrzu. Może po prostu go tak zostawić?
Właśnie w tym momencie, obu mężczyznom mogło się wydawać, że słyszą cichy, niemal niedosłyszalny szept, dochodzący od strony harpii. Lilla jednak niczego nie usłyszała, nawet nie zorientowała się, że jej usta wypowiedziały słowa: "Niezła próba...". Oczy harpii ponownie błysnęły czerwienią, lecz już po chwili przybrały normalny kolor.

Re: [Południowy wschód od miasta] Spotkanie

: Śro Sie 03, 2016 12:22 pm
autor: Lafargoth
Lafargoth widząc sytuację, stwierdził że może z tego wyjść niezła zabawa. Odwrócił się do smoka, dalej unosząc się w powietrzu i wustawił przed sobą ręce, eksponując przy tym palce i robiąc z nimi coś co miało przypominać udawanie kota. Było to jednak wykonane bardziej w prześmiewczy sposób.
-Arrrrrr- Głos ten ulatujący z diabła miał brzmieć i tak też było, bardzo komicznie- Smoczek się denerrrrrrrrwuje, arrrrrr. Ale wiesz, złość piękności szkodzi hahaha.
Potem zaczął latać koło wielkiego smoka niczym wredna mucha, cały czas sobie z nim igrając. Widząc i słysząc reakcję harpii odwrócił się do niej.
-Wybacz mi, ale ciekawisz mnie. Nie, nie nadajesz się na ofiarę. Zbieram tylko duszę humanoidów. A ty jako harpia jesteś stworzeniem, w którym jest podejrzana magia. Nie chce mi się męczyć z czymś takim. Robię to z czystej ciekawości. A jeśli chodzi o to morze. Wiesz jak się nazywała twoja wyspa? Może opowiesz mi jak tam było, jakie drzewa rosły. Może wiesz gdzie znajduje się, w jakim kierunku.- Diabła coraz bardziej interesowała harpia i o dziwo faktycznie nie chodziło o jej duszę. Zastanawiał się jaka magia sprawiła, że magiczna istota, ba nawet coś pokroju zwierzęcia, socjalizuje się z nimi, umie mówić i na dodatek rozumie fakty i ma odruchy istot rozumnych. Coś tu nie grało i diabeł był tego w stu procentach świadom.

Jednak w tym momencie nie to było ważne. Harpii znowu zaświeciły się na czerwono oczy. Nie mogło to umknąć uwadze Lafargotha. A ten głos.
-Próba? Jaka próba? Możesz mi wyjaśnić?
Diabeł przez to zaskoczenie stracił częściowo kontrolę nad swoim zaklęciem i harpia znowu stała się ogniem, którego kształt przypominał tylko istotę, którą niedawno spotkał.

Re: [Południowy wschód od miasta] Spotkanie

: Sob Sie 06, 2016 11:38 pm
autor: Darasmir
Z Lillą wyraźnie było co nie tak. Nie była po prostu wyjątkowa, wyglądało na to jakby ktoś przy niej majstrował. Darasmir pokręcił łbem i przyjrzał się jej uważnie. Zauważył więc że jej oczy zmieniły się na krótką chwilę. Darasmir cofnął łeb zaskoczony. Czyżby harpia była opętana? Ewidentnie straciła kontrolę nad sobą na krótki moment.
-To nie był on. -komentował krótko, rzucając wzrokiem na wciąż latającego nad nimi diabła. Ten wyraźnie wykonywał szeregowe zadania polegające na łapaniu dusz jakiś wieśniaków- Za to ty nie do końca jesteś sobą, prawda? Nie czujesz się normalnie, ma czarne dziury w pamięci, nagle budzisz się w miejscach, nie wiedząc jak tam się znalazłaś...
Smok doskonale wiedział jak zachowuje się ktoś opętany. Sam widział takie istoty i... sam raz na parę sekund opętał człowieka w dość ekstremalny posób.
Jednak Darasmir miał wyraźnie dość zachowania diabła. Gdy ten zbliżył się i zaczął wokół niego latać i go drażnić, coś w nim pękło i wściekłość przeważyła nad rozsądkiem i "smoczek" niespodziewanie walnął go wierzchem łapy na odlew odrzucając go na parę metrów i z pewnością zadając spory ból. Gdyby uderzył tak człowieka elfa lub inną wrażliwa istotę na pewno połamałby wiele kości, zadając śmiertelne rany. Diabły były jednak niezwykle odporne i z pewnością Lafargoth nie odniósł poważnych ran.
-POWIEDZIAŁEM WYSTARCZY -ryknął na diabła smok, tak głośno że aż zadrżało powietrze wokół i rozbolały uszy. Następnie smok otworzył szeroko paszczę i zionął strumieniem ognia na diabła. Nie był to najmądrzejszy ruch, jako iż ogień nie zaszkodzi specjalnie piekielnemu ale wściekła bestia nie za bardzo była w stanie się kontrolować.
Po chwili zamknął paszczę i z wściekłością w oczach spojrzał się na diabła. Wszystkie złe wspomnienia związane z jego pobratymcami wróciły do niego i w duszy smoka zawrzało. Nagle w okolicy ucichły wszelkie dźwięki. Nastała perfekcyjna cisza, nie dało się usłyszeć ani wiatru, ani własnego oddechu, kompletnie nic. Na pysku gada pojawił się szeroki wyszczerz. Niech teraz próbuje rzucać zaklęcia. Smok w samej swojej naturze miał magię, nie potrzebował zaklęć. W końcu był Przedwiecznym!