Rubidia[Miasto i jego obrzeża] Los syreny.

Miasto słynące głównie z ogromnego portu handlu dalekomorskieg. To tutejsze stocznie bujdą statki handlowe dla całego wybrzeża. Miasto rybaków i hodowli wszelkiego rodzaju stworzeń morskich.
Awatar użytkownika
Nefertiti
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa:
Profesje: Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Nefertiti »

Nefertiti odetchnęła widząc jak Farin położył naturiankę na brzegu, bała się tego, że za chwile coś się jej stanie, wyglądała fatalnie, na szczęście szybko dotarli do wody. Nadchodząca fala przykryła stopy kobiety, niemal natychmiast ślad po nich zaginął, a w zastępstwie powstała prześliczna płetwa. Zmiennokształtna wpatrywała się zachwycona w to, jak, woda sprawia, nogi Siren zaczynają pokrywać łuski, jak przybiera swą naturalną postać, postać syreny.

- Łaaał… -powiedziała cicho, wciąż mając lekko otwarte usta, po raz pierwszy w życiu widziała coś takiego, zawsze otaczali ją tylko udzie, zwyczajni ludzie.

Słysząc głos tygrysołak zadrżała, wiedziała, że już jest dobrze, że nikogo nie skrzywdzi, ale jednak odczuwała co do niego pewien niepokój. No i jeszcze zdała sobie sprawę, iż on wciąż jest nagi. Starała się patrzeć wszędzie tylko nie na niego, aczkolwiek uparty wzrok zawsze chce skierować się tam, gdzie nie wolno, cokolwiek by to było. Zarumieniła się na twarzy, ta sytuacja była niezwykle onieśmielająca. Nawet jak mężczyzna usiadł i nieco się zakrył, niewiele to dało.

- Przepraszam was… - powiedziała z poczuciem winy fioletowowłosa – Wydaje mi się, że ten pożar to przeze mnie… Widziałam kogoś, chyba mnie śledzi, ściągnęłam na was kłopoty… - stwierdziła, że smutkiem.

Myszki wychyliły się zza fioletowych kosmyków i ruszały wąsikami wdychając morską bryzę, a Nef usiadła na piasku i również zamoczyła stopy w wodzie. Była zamyślona i zdezorientowana, dodatkowo bała się, bo jeśli faktycznie ta tajemnicza osoba stała za tym pożarem, to raczej nie miała dobrych zamiarów wobec niej i nie przejmowała się losem innych. Dodatkowo to wstrętne uczucie bycia obserwowanym, dziewczyna spojrzała w stronę, gdzie wcześniej kogoś widziała, ale nadal nikogo nie wypatrzyła.

- Czy wy też to czujecie? Wydaje mi się, że ktoś nas obserwuje… Może powinniśmy zejść z widoku i pójść w jakieś bezpieczne miejsce? Tylko… Siren, jak się czujesz?
Awatar użytkownika
Farin
Błądzący na granicy światów
Posty: 16
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Farin »

Uśmiechnął się widząc poprawę u kobiety, której nogi zmieniły się w piękny lśniący ogon pokryty łuską. Świat zaskakiwał go na każdym kroku i mimo iż był pełen ludzi to istoty kroczące pomiędzy nimi były niczym diamenty w krainie przeciętnego człowieka.
Wzrok mężczyzny wpatrywał się teraz w horyzont, a myśli zdałyby się dryfować swobodnie po falach wielkiej wody która rozpostarła swe ramiona witając ich na skraju swego świata. Na chwilę zapomniał o całej sytuacji, przemianie, problemach, a nawet tym czego starał się dowiedzieć po wyjściu z mroku lasu w którym się wychował.
- Wszystko wydaje się zaczyna nabierać sensu - Powiedział do fioletowowłosej - Jeśli dobrze rozumiem to wychodzi na to, że komuś nie na rękę są Twoje poszukiwania, a co za tym idzie wydaje mi się, że może to oznaczać, że gdzieś tam jest Twoja siostra - Każda chwila spędzona wśród towarzystwa tych kobiet sprawiała, że jak misternie ułożona układanka zaczyna wszystko do siebie pasować, kawałek po kawałeczku.
- Jednak masz rację, trzeba się gdzieś przenieść. Nie jestem stąd, raczej nie znam tutejszych miejscówek - Dodał już patrząc w stronę Nef jednak...Przechylił nieco głowę, na linii brzegu, w ich stronę przesuwał się jakby kawałek dużej czarnej szmaty mozolnie pokonując centymetr po centymetrze. Spod materiału było słychać stłumiony głos, jakby ktoś krzyczał w ich kierunku.
Farin tylko przymknął oczy opuszczając głowę.
- No to teraz się zacznie - Rzekł i wstał starając się przejść za kobietami by nie wystawiać się na ich wzrok. Szmatą, która przemieszczała się w ich stronę były skórzane spodnie, czarne, niemal identyczne do tych które miał wcześniej na sobie, a spod nich wystawało ostrze miecza Farina. Totalnie o nim zapomniał i musiał w amoku nieświadomie pozostawić je przy płonącym budynku.
Mężczyzna podniósł spodnie, a pod nimi Siren oraz Nef mogły wreszcie ujrzeć sprawcę małego zamieszania. Szmaciany kot, który pyszczkiem trzymał rękojeść miecza wykrzykując jakieś bluźniercze słowa odpychał się łapkami i ciągnął za sobą kawałek metalu.
- Kocie... - Chciał zacząć mężczyzna lecz ten zwolnił swój szmaciany uścisk pyszczka i spojrzał w stronę Farina.
- Ty...Ty...Ty... - Zaczął zbliżać się do mężczyzny który jak zawsze patrzał na niego z politowaniem. Kotek zatrzymał się i zaskoczył, że nie są sami, szybko łypnął guzikowym okiem na kobiety po czym ponownie wbił swój wzrok w Farina.
- Ty zdrajco rasy Ty! Ignorancie! Czy ja wyglądam na Twojego krawca?! - Po tych i kilku bardziej siarczystych słowach po których nawet najbardziej odpornemu słuchaczowi zwiędłyby uszy kotek usiadł na piasku.
- Jasne, powiedzieć że odchodzę, że jestem zbyt wspaniały na jego towarzystwo to od razu się obraża, bo przecież i tak dałbym sobie radę ale jak zostawić taką sierotę samą to nie! Znalazł sobie towarzystwo i to w dodatku samice sztuk dwie! - Szmaciany kotek wstał i zataczając się po nierównym piasku zaczął iść w ich stronę.
Usiadł przed nimi i jego guzikowe oczy wbiły się w kobiety.
- Jestem kot, a tego tutaj jegomościa zdaje się, że już poznałyście. Jest moim sługą chociaż jeszcze o tym nie wie, Wy zresztą także - Stanowczym, spokojnym głosem oznajmił wszystkim swoją obecność i padł na plecy wystawiając łapki ku górze.
- A teraz drapać brzuszek, raz raz - Farin zdążył już założyć spodnie i przyglądał się jego towarzyszowi który uznał, że jest zbyt wspaniały by podróżować z kimś jego pokroju jednak widać był zbyt wspaniały by pozostawić Farina w spokoju. Mężczyzna pokiwał tylko głową i uśmiechnął się.
- Piekło istnieje naprawdę - Zaśmiał się cicho patrząc na szmacianego kota i podnosząc swój miecz.
Awatar użytkownika
Siren
Błądzący na granicy światów
Posty: 23
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Syrena
Profesje: Wędrowiec
Kontakt:

Post autor: Siren »

Czuła jak woda opływa jej ciało, jak zimne fale pieszczą jej ogon. Jej łuska lśniła niesamowicie przy ostrych promieniach słońca. Jej kolor zmieniał się w zależności od kąta pod jakim padało światło. Była bordowa, czerwona, pomarańczowa, jak zachodzące słońce, szkarłatna, rubinowa, różowa niczym naturalne turmaliny, a gdzieniegdzie nawet lekko fioletowa, jak ametysty. Miała tysiące barw, które splatały się w jedną. Siren poruszyła niespokojnie ogonem, ochlapując przy tym siebie i swoich towarzyszy. Woda była dla niej najlepszym balsamem. Lekka bryza owiała jej twarz. Od razu poczuła się lepiej. Chłodne krople orzeźwiły ją i dodały sił. Nie było lepszego miejsca na świecie niż ocean. To był jej żywioł, jej świat. Oczywiście wiedziała, że takich jak ona nie jest aż tylu co dwunożnych, ale była dumna z tego kim jest.

Jako, że siedziała po części w wodzie, po części na plaży, była odwrócona tyłem do nagiego Farina. Niewiele więc widziała. Dopiero kiedy odezwała się Titi, Siren odwróciła się. Jednak nie była ani zdziwiona, ani zakłopotana. Zmierzyła wzrokiem tygrysa, a potem jak gdyby nigdy nic spojrzała mu na twarz. Nie za bardzo miała ochotę patrzeć na inne części jego ciała, bo i po co? Wśród syren było chyba inaczej niż wśród ludzi. Nikt nie przykrywał swoich płetw, a i na lądzie, jeśli oczywiście byli z dala od ludzi nie ubierali się specjalnie. Kobiety często nie przykrywały piersi, a nawet jeśli to niewielkimi muszlami, albo skrawkami tkanin. Sama Siren kiedy była w wodzie przykrywała tylko najwrażliwszą ich część. Nagi tors u trytona był czymś zupełnie naturalnym. Ludzkie, czy syrenie ciało, nie stanowiło dla Siren powodu do wstydu.

- Nic mi nie jest - odparła na pytanie myszołaczki.
- Już lepiej, dużo lepiej. Woda zawsze mi pomaga - uśmiechnęła się.
- Ja nic nie czuję - rozejrzała się wokół siebie, by dostrzec kogoś, kto miał ich obserwować.
- Nikogo też nie widziałam.
Nagle wszyscy zobaczyli coś w wodzie. Siren wytężyła wzrok by dostrzec cóż to jest. Oczom nie mogła uwierzyć, kiedy "coś" zbliżyło się do plaży. Pluszowo-szmaciany kot? Co? Jakim cudem?
- Co? Co to jest? - powiedziała zaskoczona.
Awatar użytkownika
Nefertiti
Szukający drogi
Posty: 31
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa:
Profesje: Złodziej , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Nefertiti »

- Całe szczęście, tak się wystraszyłam… - Nefertiti odpowiedziała naturiance również lekko się uśmiechając – Hmm może mi się tylko wydawało… - rozejrzała się jeszcze raz dla pewności.

Gdy usłyszała stwierdzenie Farina, jej błękitne oczy stały się jakieś takie większe i błyszczące, na twarzy mieszał się grymas radości i przerażenia. Nawet zbytnio nie zwróciła uwagi, że została ochlapana, ponieważ krople wody trafiły jedynie w nogi.

- Na Prasmoka… Tak wiele bym dała, by nic jej nie było. Mam nadzieję, że w końcu ją odnajdę – w jej głosie dało się słyszeć odradzającą się nadzieję. Tylko po co komu Eliza? W końcu okupu za nią nie dostaną, skoro rodzice nie żyją, a myszołaczka nie ma nic, przecież w innym przypadku nie kradłaby.

Zmiennokształtny był także zdania, iż przeniesienie jest konieczne. Tylko gdzie jest wystarczająco bezpieczne miejsce? Farin sam się przyznał, iż nie jest stąd, więc on także nie będzie wiedział, jedyna nadzieja w Siren.
Nagle mężczyzna zwrócił uwagę na coś na wodzie, Nef tak jak on, również spojrzała w tamtą stronę zaciekawiona ową rzeczą na wodzie. To coś wydawało jakieś dźwięki, fioletowowłosa czuła się nieźle zdezorientowana.

- Co się zacznie? – spytała zdziwiona dziewczyna, przyglądając się płynącym do brzegu spodniom.

Gdy Farin je wziął, myszołaczka ujrzała coś, czego w życiu by się nie spodziewała. Szmaciany kot! Żywy szmaciany kot! Dziewczyna zaniemówiła, a jej uszy więdły, słysząc te wszystkie bluźnierstwa ze strony tego małego, ożywionego czegoś. Nie bała się, ponieważ kot ten był jedynie zabawką, przynajmniej tyle dobrego. To, co się działo po chwili, wywołało uśmiech na twarzy Nefertiti, mały, szmaciany kotek obrażający wielkiego tygrysołaka, prawienie wybuchła śmiechem. Jednak nie zdołała się powstrzymać, gdy kot oznajmił, iż Farin to jego sługa.

- Ojejku… Nie wiem, kto cię ożywił, ale jesteś przezabawny! – zachwyciła się Nef, jej humor znacznie się poprawił, przez chwile nawet zapomniała o wcześniejszych problemach – Skąd on się właściwie wziął Farinie?

Nagle poczuła swędzenie na ramieniu, spojrzała na owo miejsce, już zdążył dobrać się do niej jakiś wredny komar. Westchnęła i podrapała kilka razy owo miejsce.

- A wracając… to… Siren, może ty wiesz gdzie moglibyśmy się przenieść, by było tam bezpiecznie?
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

- JA WIEM!!!
Wesoły okrzyk rozbrzmiał na moment przed tym jak tuż przed zaróżowioną buźką Nefrtiti z nikąd pojawił się pysk złotookiej, humanoidalnej istoty o fioletowej skórze i takiż, choć wyraźnie ciemniejszych, roztarganych włosach. Istocie wyraźnie brakowało tułowia - widać było ledwie jedną piątą jej ciała, reszta zaś niknęła, jakby ucięta w przestrzeni. W rzeczywistości jednak owa postać wystawała z dostosowującego się do jej szerokości i ruchów portalu stąd to dziwaczne zjawisko - myszka zaraz miała to lepiej zrozumieć.
Uśmiechnięta postać nic jednak póki co nie tłumaczyła, tylko wyciągnęła ręce i sprawnym ruchem chwyciła ramiona dziewczyny. Choć jej fioletowe ręce były chude i kościste, a ozdobione kępką włosów czteropalczaste dłonie dość drobne, z nadspodziewaną swobodą i siłą wciągnęła ją do swojej ulubionej, międzywymiarowej kryjówki, uważając przy tym, by nie zgubić jej mysich przyjaciół.
Nefertiti i fioletowy intruz w jednej chwili zniknęli syrence i zmiennokształtnemu z oczu, a krzyk myszołaczki ucichł wraz z zamknięciem wrót do obcej przestrzeni.
Na piasku pozostała jedynie pożółkła kartka zapisana specyficznym, różowym atramentem:
,,Zabrałam małą w bezpieczniejsze miejsce.
Teraz nie powinniście mieć już żadnych problemów... Chyba, że się sami w jakieś wpakujecie.
Ale wtedy to już nie będzie moja sprawa.
Dbajcie więc o siebie jak to tylko sługi szmacianego kota potrafią najlepiej!"



- Aj, aj, aj, nie krzycz tak! - Fioletowowłosa zatkała sobie uszy zanim udało jej się rzucić na myszołaczkę odpowiedni czar. W sumie całkiem niedawno używała go na pewnym alarańskim czarodzieju... ach, wspomnienia. Efektem zaklęcia tak jak i wtedy było pojawienie się na ustach 'ofiary' dwóch czarnych, krzyżujących się skośnie pasków, które całkowicie uniemożliwiały nie tylko mówienie, ale i wydanie jakiegokolwiek, nawet stłumionego dźwięku.
- No już, już, spokojnie... Nic ci nie zrobię. - Stworzenie machnęło zniecierpliwione ręką. Po raz pierwszy dziewczyna mogła się mu przyjrzeć w całości. Chuderlawy i niewielki z natury stworek (wysokością zbliżony do samej Nefrititi) nosił intensywnie żółtą bluzeczkę i ciemnozielony, krótki płaszcz, do tego zaś komicznie różową, krótką spódnicę. Wszystko więc wskazywało na to, że jest to kobieta. Wszystko z wyjątkiem chłopięcej figury. Ciekawszym jednak niż ona mogło być miejsce, w którym obie się unosiły - bo tak to najtrafniej można było określić.
Przestrzeń, z początku cała czerwonawo-różowa, poruszająca na swojej iluzorycznej powierzchni zielonymi, rozmytymi pasami powoli stawała się coraz bardziej i bardziej przezroczysta, aż w końcu do szeroko otwartych, błękitnych oczu zmiennokształtnej dotarł widziany z góry przestwór oceanu z majaczącą w oddali jasną linią brzegu.
- Niezły widok, nie? - Złotooka wyglądała na zadowoloną, tym bardziej, że nie spodziewała się odpowiedzi. Mogła więc spokojnie wmawiać sobie, że dziewczyna podziela jej entuzjazm.
- Nie martw się, nie zlecisz! - Zaśmiała się, rozwiewając rodzące się naturalnie obawy, które towarzyszyłyby chyba każdemu, kto lewitował wbrew własnej woli i to w dodatku na takiej wysokości...
- Swoją drogą słyszałam, że szukasz siostry? - Płynnie zmieniła temat i swobodnie usiadła sobie w powietrzu; najwidoczniej poruszanie się w wymiarze o wypaczonej grawitacji miała całkowicie opanowane. Gadulstwo z resztą też:
- Ciekawa historia, ale przyznam szczerze trochę taka strasznawa. Cóż... ja tam mam nadzieję, że ci się uda! - Uśmiechnęła się zarzucając na ramiona myszastej jej porzucony w czasie pogoni płaszczyk.
- Pomyślałam, że może ci się przydać. Nie rzucasz się w oczy co prawda tak jak ja, ale i nie możesz się tu schronić - Zatoczyła wokół rozpostartą dłonią - Więc trzymaj i już go nie zostawiaj. Jest niezły. Następnym razem jak go upuścisz to go sobie wezmę! - Żartobliwie zagroziła i przeciągnęła się, by rozprostować ramiona.
- Co do reszty... rozbrajający był ten kotek, nie? Ech, mogłabym mieć takiego... Ale ale, ja nie o tym chciałam... Najwidoczniej ktoś cię obserwował, więc uznałam, że lepiej będzie jak znikniesz mu z oczu w niewyjaśnionych okolicznościach. Wiem, że jestem genialna. - Odchyliła na bok głowę jakby chciała uniknąć potoku komplementów, których nikt nie wypowiedział. Zupełnie jej to jednak nie przeszkadzało.
- I wspaniałomyślna! - Dodała z samozadowoleniem i wyraźną dumą, że jak raz udało jej się pomyśleć o innych - W końcu nie chciałabyś chyba, aby tamtej uroczej dwójce stała się krzywda, prawda? No więc się nie stanie.
Stworzenie przerwało na chwilkę i zaczęło czegoś szukać po kieszeniach. Usiadło na chwilę na chwilę tyłem do poniekąd unieruchomionej myszki, pogmerało, poszurało i odwróciło się z powrotem trzymając w wyciągniętej ku niej ręce jakiś dziwny, puchaty materiał zamoczony w czerwonym płynie.
- Daj kolana, trzeba się nimi zająć. - zażądało, ale zamiast czekać samo odpowiednio się nachyliło i przetało poranione nogi dziewczyny. Siren co prawda już raz otarcia oczyściła, ale fioletowa postanowiła zrobić nieco więcej, żeby małej łatwiej się wędrowało gdy dalej będzie szukała zaginionej siostry; rany powoli zaczęły blednąć i kurczyć się, a po niedługim czasie zniknęły zupełnie.
- Ech, gdyby nie to, że robię to bo tak mi się podoba doliczyłabym ci to do rachunku - Ziewnęła i przeciągnęła się raz jeszcze.
- Hmm, nie wiem co jeszcze bym mogła... chyba nie ma co cię tu dłużej trzymać. Gdzieś cię wysadzę. Nie ruszaj się przez chwilę - po tych słowach chwyciła dziewczynę, by ta nie bała się, że spadnie, a widoki pod nimi zaczęły szybko się zmieniać, choć one same nie odczuwały żadnych skutków prędkości. Zupełnie jakby to świat się przemieszał, a one tkwiły w miejscu.
- O! To będzie gdzieś tutaj! - Zakomunikowała w końcu, gdy gwałtownie przybliżyły się do ziemi. - Tutaj wysiadasz. - Uśmiechnęła się i wypchnęła dziewczynę na zewnątrz, z powrotem do dobrze jej znanej, alarańskiej rzeczywistości. Zaraz potem sypnęła jej na głowę kilka miedzianych i srebrnych monet. Łącznie jakieś 70 ruenów.
- Masz na drogę, żebyś choć raz nie musiała jeść w biegu. - Zaśmiała się i jej głowa zniknęła na dobre. Jednak zaraz pojawiła się znowu, wraz z obiema rękami, którymi wykonała gest zdejmujący z ust niebieskookiej czarny krzyżyk.
- Uff, w ostatniej chwili sobie przypomniałam. - Jej nerwowy chichot zdradzał, że o mały włos nie pozostawiła myszki na stałe oniemiałej.
- Muszę na to uważać... no nic, trzymaj się. - Machnęła ręką na pożegnanie i zniknęła na dobre, pozostawiając małą bogatszą o trochę pieniędzy i bardzo nietypowe doświadczenia.

Nefertiti - ciąg dalszy
Zablokowany

Wróć do „Rubidia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości