Serenaa[Dwór Serendia]Niespodziewana wizyta.

Miasto kupców, szlachty i handlu. Położone w słonecznej części wybrzeża, stąd jego status Miasta Królewskiego. Znajduje się tu wiele dworów szlacheckich i oczywiście pałac króla.
Awatar użytkownika
Vivien
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przemieniona
Profesje:
Kontakt:

[Dwór Serendia]Niespodziewana wizyta.

Post autor: Vivien »

Fenya nie mogła uwierzyć w to co się stało. Nigdy nie spodziewała by się portalu w takim miejscu, nie w budynku, nie w karczmie... Zbyt wiele magi jednak zgromadziło się wokoło. Magia rozproszona po jej ciele sprawiła, że wszystko co działo się wokoło było niedostrzegalne. Nagle poczuła, że portal chce ją wyrzucić. Jej umysł przygotował się na bolesny upadek. Zamknęła oczy. I...

Ku jej zdziwieniu nie runęła z hukiem na ziemię... Ba... nie znalazła się też na środku lodowatego jeziora, ani w karczmie pełnej pijaków, czy też pośród stada dzikich węży... Spoczywała w najlepsze w pięknym, zdobnym łożu z baldachimem, na haftowanych jedwabnych poduszkach... Wielki baldachim zdobiła nie tylko droga tkanina, ale też frędzle i liczne koraliki, a na jego wewnętrznej stronie wyhaftowano herb i a poniżej niego inicjały... Fenya była w ogromnym szoku, coś takiego nigdy jej się nie przydarzyło... Komnata w której się znajdowała była zaiste królewska, drogie, rzeźbione meble w aksamitnych obiciach. Stoliki zdobne kryształowymi wazonami i świeżymi bukietami kwiatów... W kominku płonął ogień, na meblach i wokół łoża rozstawiono świece...
"Moje dni krótkie na płaczu padole, Obfite w rozkosz, lecz płodniejsze w bole - Przecież pomiędzy rozkosze i trudy. Przeszedłem życie nie doznawszy nudy.."
Awatar użytkownika
Shineyne
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shineyne »

Zdziwienie Feny'i spotęgował zapewne upadek srebrnego amuletu, który uderzywszy z lekka w jej czoło wylądował na jej kolanach. Nim zorientowała się cóż się stało, z głośnym krzykiem spadła nań jeszcze jedna niespodzianka...
Shineyne wymachując przez chwile rękami w powietrzu, mimo niewielkiej wagi lecz dzięki pędowi nadanemu przez magię, wpadła z impetem na Feny'ę, przygniatając ją do miękkiego łoża. Przerażona, złapała za ramiona leżącej pod nią po czym uniosła się spoglądając w jej twarz. Przekręciła głowę lekko w prawo. Szeroko rozwarte powieki prezentowały, wpatrujący się w czarodziejkę, błękit jej oczu. Wtem do uszu obu pań, znajdujących się w dość dwuznacznej sytuacji, na łożu dobiegł cichy tupot kroków, dobiegający zza ogromnych mahoniowych drzwi, zdobionych licznymi kwietnymi motywami.
Sama klamka budziła największy podziw. Złote pnącze wiło się wokół niej prawie niczym żywe, jedynie złoty kolor przypominał sztuczną naturę tego dzieła. Piękno artystyczne tegoż miejsca nie mogło jednak zapobiec coraz głośniejszym krokom, chyba dwójki osób.
Awatar użytkownika
Vivien
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przemieniona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vivien »

Tego już chyba było za wiele. Na Feny'e coś spadło, a raczej ktoś... I kto to w ogóle był... Zaraz... w głowie kobiety powstał jakiś obraz... Dziewczyna z karczmy... eee... leżała na niej... Oczy czarodziejki zrobiły się ogromne. Działy się takie rzeczy, które wcześniej nawet jej się nie śniły. A w królestwie elfów miała taki spokój, codzienna praca, monotonia... Zachciało jej się marzyć o przygodach - to je dostała. Do jej uszu dobiegł dźwięk kroków, gdzieś na korytarzu... Fenya w przypływie... czegoś nieokreślonego dosłownie zrzuciła z siebie dziewczynę, na szczęście, że wylądowała ona jedynie po drugiej stronie łoża.

Drzwi do komnaty zaczęły się powoli otwierać. Czarodziejka uniosła się na łożu, przez myśl przeszło jej żeby gdzieś się schować... na to niestety było już za późno. Zza wielkich drzwi wyłonił się wysoki mężczyzna, w czerwonej szacie, przy boku przypięty miał rapier, z pięknie rzeźbioną rękojeścią. Jego dłonie zdobiły skórzane rękawice. Czarne długie włosy opadały mu na ramiona, a prawe oko przysłaniała długa grzywka. Wszedł do środka i odwracając się na moment wyjął z małej sakiewki, długi, czarny klucz. Odrzucając teatralnie swoją czarną grzywkę do tyłu wsunął klucz do zamka i przekręcił, po czym spokojnie schował go z powrotem do sakwy odwrócił się i powoli zdejmując rękawice zaczął iść w stronę sofy postawionej przy kominku.

- Widzę, że Madame La'Rie i tym razem się spisała - rzekł mężczyzna niskim melodyjnym głosem.
- Kolejny raz jednak mnie zaskoczyła, nie spodziewałem się... duetu - dodał składają rękawice ze sobą i odrzucające je na sofę. Lord kolejny raz raz odgarnął swoją kruczoczarną grzywkę i przyglądając się znacząco kobiecie w czerwonej sukni leżącej na jego łożu powoli odpiął swój pas i odłożył go na jedno z niedalekich krzeseł. Teraz jego wzrok spoczął na drugiej z kobiet. Lord zmrużył oczy i uśmiechnął się do siebie pocierając brodę.

- Już rozumiem... - rzekł tak samo melodyjnie jak wcześniej - Nigdy nie byłem jednocześnie z służką i jej panią. Muszę przyznać, że podoba mi się ten pomysł - dodał, a jego kroki niebezpiecznie zbliżały się do łoża.

Feny'e zamurowało, jakby zupełnie straciła mowę, nie mówiąc już o panowaniu nad sytuacją. Drzwi były zamknięta na klucz, jej magia w tej chwili była bezużyteczna, portal wchłoną prawie całą jej energie magiczną, tylko czas mógł ją zregenerować. W dodatku została wzięta za... kogoś kim nie była. I jeszcze ta mała, jak ona się tu znalazła, czyżby portal by tak silny, że wciągnął dwie osoby? Innej możliwości nie było... Zupełnie nie wiedziała co robić, dla mężczyzny wszystko było aż nazbyt jasne... Nie mogła zacząć krzyczeć, z pewnością skończyłoby się to pobiciem, bez magii Fenya była tylko zwykłą, bezbronną kobietą...
"Moje dni krótkie na płaczu padole, Obfite w rozkosz, lecz płodniejsze w bole - Przecież pomiędzy rozkosze i trudy. Przeszedłem życie nie doznawszy nudy.."
Awatar użytkownika
Shineyne
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shineyne »

Rzucona na poduchy obok upajałaby się ich rozkoszną miękkością, w której szło się zatopić bez granic...jednak pewien mężczyzna przeszkodził jej czy raczej im dość znacznie. Przywitała go uniesionymi w górę brwiami oraz krzywym grymasem zdziwienia na twarzy. Słysząc jego słowa wpierw potrząsnęła głową, jeszcze przez chwile rozważając czy aby nie znajduje się w stanie upojenia, tudzież pod wpływem jakiś ziół. Niestety prawda iluzją się nie okazała. Jak ma w zwyczaju pochwyciła pierwszą lepszą myśl, pierwszy punkt planu, który miał powstawać z każdą następną sekundą. Podnosząc się na ramionach do siadu, uciekała wzrokiem po podłodze udając zawstydzenie. Następnie bardzo cichym, wręcz łamiącym się głosem przemówiła.
-Ja...to nie tak...to znaczy...uch.
-Nie obawiaj się piękności - wtrącił się mężczyzna zbliżając się jednocześnie powolnym krokiem do łoża - Jam Lord Cuaedfar wprowadzę cię w tajniki sztuki kochania. Tej nocy nie zapomnisz...nie zapomnicie obie do końca życia.
-Nie, nie. Już tłumaczę - odetchnęła młoda po czym jęła przemawiać już spokojniej - Jam pełnie tylko rolę służącej, moja pani -tu dłońmi jednoznacznie wskazała Feny'ę - lubi się...hmm...rozgrzać przed pełnieniem obowiązków. Wydłuża to jej...możliwości znacząco. Teraz poinstruowano mnie by zadbać o nastrój oraz o kąpiel dla was obojga po uczynionym akcie miłości.
Składając na poczekaniu swą mowę, łagodnie zsunęła się z łoża stając wyprostowana obok. Skłoniła się dworsko kończąc, aby następnie dobyć swego fletu. Przystawiając go do ust, pochyliła w dół głowę dalej udając swe zawstydzenie, jednako mrugnęła do Feny'i chcąc dać jej jakiś znak, czy chociażby pocieszenie w tej zapewne niezręcznej dlań sytuacji.
Cuaedfar przeto nie próżnował. Zrzuciwszy szatę odsłonił swe nagie ciało, stanąwszy przed łożem na tle trzaskających płomieni. Za pewne na portrecie ciało jego przyprawiłoby o zazdrość nie jednego atlety, jednak natury w przeciwieństwie do artystów opłacić się nie dało. Był chudy, acz jedyną rzeźbą jaką mógłby się pochwalić to ta niewielka stojąca na kominku. A skoro już o wielkości przyszła mowa, lord ten, wielki gestem, a może i nawet duchem nie został hojnie obdarzony przy rodzeniu. Długości jego były znacznie poniżej standardów mimo iż na widok dwóch urokliwych niewiast prężyły się okrutnie z całych swych sił.
Pochwycił drewniany słup podtrzymujący baldachim i okręciwszy się wokół niego stanął za Shineyne. Ułożył dłonie na jej barkach, z wolna posuwając nimi wzdłuż ramion. Zamknąwszy oczy, utkwił nos w jej włosach i głośno wciągnął jej woń. Dziewczynę przeszedł chwilowy dreszcz.
-Hmm...może i masz rację, czuć twój wysiłek jaki włożyłaś w przygotowanie twej pani. Niech ona ma pierwszeństwo nad tobą. Przyda ci się jednak kąpiel w której będziesz mi towarzyszyć.
Lord położył odpowiedni nacisk na słowo będziesz przechodząc z melodyjnego w dość władczy ton. Minąwszy ją ułożył się obok Feny'i, a dłoń jego dość szybko powędrowała ku jej krągłości.
Shineyne, wolna od napastliwości Cuaedfar'a, postąpiła krok w tył, by ustami wydobyć z instrumentu pierwszy łagodny i spokojny ton...
Awatar użytkownika
Vivien
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przemieniona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vivien »

To się nie mieściło w głowie! przynajmniej nie w głowie czarodziejki. Jedno było pewne, musiała stąd uciekać, tylko jak. Zaskoczona i zła musiała też zacząć myśleć trzeźwo co wcale nie było łatwiejsze. Widząc nagiego Lorda tylko podniosła lewą brew i skrzywiła się nieco. No zdecydowanie widziała już ładniejsze lordowskie klejnoty... ale cóż... Trzeba było coś wymyślić, na szczęście w całej tej sytuacji nie siedziała sama, dziewczyna którą z siebie zrzuciła miała głowę na karku. Lord zbliżający się do Feny napawał ją teraz obrzydzeniem, a może to specyficzne perfum, których używał przyprawiały ją o mdłości? Tak czy owak, kurtyna poszła w górę i trzeba było zagrać swoją rolę.

- Ach... lordzie, szybko przechodzisz do rzeczy... - mruknęła czarodziejka kiedy dłoń mężczyzny przesuwała się w górę po jej udzie podnosząc jej sukienkę.

- Nawet my, profesjonalistki potrzebujemy nieco czasu - szepnęła mu do ucha kiedy pochylił się nad nią i zaczął całować jej szyję.
- Nie bój się nie zrobię Ci krzywdy - odparł zuchwały lord.
- Och... O to się nie boję - odpowiedziała przesuwając się znacząco w górę. Spojrzała na drugą aktorkę z nadzieją, że ta zrozumie o co jej chodzi. Obie wiedziały przecież, że trzeba zabrać klucz. Tymczasem Fenya wpadła na pomysł... Obdarowywana namiętnymi, acz dla niej w tej chwili obrzydliwymi pieszczotami cały czas przesuwała się na łóżku, musiała dotrzeć do jego skraju. Na stoliku tuż obok niego stała figurka kobiety wykonana z jakiegoś metalu, z jakiego w tej chwili było nieistotne, ważne, że była ciężka... Fenya nie dostrzegała już co robi jej młoda towarzyszka. Lord niezgrabnie zaczął rozwiązywać jej gorset, co skutecznie odwracało jego uwagę od wszelakich poczynań obu dziewcząt. Czarodziejka wysunięta już na tyle by mogła dosięgnąć figurkę, jedną dłonią objęła lorda za szyję, a drugą wyciągnęła powoli w stronę metalowej figury.

Wszystko stało się w ułamku sekundy. Dłoń kobiety objęła figurę, a zaraz potem w komnacie rozległ się huk. Przerażona dziewczyna zrzuciła z siebie omdlałego mężczyznę i szybko zaczęła szukać wzrokiem swojej towarzyszki.

- Masz klucz?! - krzyknęła do dziewczyny zeskakując pośpiesznie z łóżka.
"Moje dni krótkie na płaczu padole, Obfite w rozkosz, lecz płodniejsze w bole - Przecież pomiędzy rozkosze i trudy. Przeszedłem życie nie doznawszy nudy.."
Awatar użytkownika
Shineyne
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shineyne »

Widząc mało delikatne działanie towarzyszki przewróciła oczami, by następnie w pół nuty urwać pieśń.
-Trochę finezji, właśnie chciałam go uśpić- odrzekła z wyrzutem, odstawiając instrument od ust. - Klucz ? Jaki klucz ? Mamy przecież okno.
Tu wskazała fletem na, skryte za kotarą opadającą aż do samej podłogi, odrzwia prowadzące na kamienny balkon. Rozejrzała się po pokoju uważnie, wolnym krokiem kierując się ku kotarze.
-No ale skoro już i tak sprawiłaś nam wesołego wroga to dajmy mu chociaż powód do gniewu.
Wtem uśmieszek zagościł na jej twarzy, a rączki powędrowały do zdobnego pasa z przypasaną doń zdobną szpadą. Umocowała go tuż nad swoim. Chciwości nie umknęła również sakiewka Lorda. Za ten numer przyszło mu drogo zapłacić. Odwróciła się na pięcie rozpromieniona. I gdy wszystko miało się już ku szczęśliwemu zakończeniu kolejne kroki i ciche kobiece śmiechy przebiły się przez osłonę drewnianych drzwi...Madam La'Rie chyba naprawdę dobrze się spisała...
Awatar użytkownika
Vivien
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przemieniona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vivien »

- Co ja jestem? Jasnowidz? Skąd mogłam wiedzieć! To nie Ciebie obściskiwała ta świnia. Z resztą teraz też jest uśpiony - powiedziała, sama była zdziwiona swoim zachowaniem, przecież ona nigdy nie mówiła w ten sposób, nigdy się tak nie zachowywała... ale cóż... okoliczności się zmieniły.

- Co Ty? Okradasz go oszalałaś?! Już chyba dostał za swoje... - kiedy to mówiła zorientowała się że ktoś zbliża się do komnaty, na korytarzu znów było słychać kroki...

- Niech to szlag! - zaklęła.
- Chodź! - dodała i podbiegła do dziewczyny, chwyciła ją za nadgarstek i pociągnęła ze sobą do drzwi.
- Otwieraj! Już! - dziewczyna nie bardzo rozumiała co się dzieje, Fenya wyciągnęła klucz zza jej pasa i szybko otwarła drzwi. Nadal trzymając dziewczynę za nadgarstek wybiegła z komnaty pociągając ją za sobą.

Dwie skąpo ubrane kobiety krzyknęły przerażone widząc wybiegające z komnaty istoty. Fenya niewiele się zastanawiając i cały czas ściskając nadgarstek swojej towarzyszki zaczęła biec ile sił w nogach wzdłuż długiego korytarza.
"Moje dni krótkie na płaczu padole, Obfite w rozkosz, lecz płodniejsze w bole - Przecież pomiędzy rozkosze i trudy. Przeszedłem życie nie doznawszy nudy.."
Awatar użytkownika
Shineyne
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shineyne »

-Okradam ? Chcesz mnie obrazić ? Ja tylko biorę zapłatę za koncert.
Urwała, gwałtownie wyszarpnięta z pokoju. Początkowo nie wiedząc co jest grane po prostu biegła za Feny'ią. Dopiero po chwili tęsknym wzrokiem spojrzała za siebie i wyrzekła z nieskrywanym wyrzutem.
-Ej ! Ale tam została taka piękna statuetka !
Na nieszczęście znowu jej przerwano albowiem nie zauważyła sporej porcelanowej wazy stojącej na jednej ozdobnej kolumnie. Zahaczając o nią rękawem pociągnęła za sobą. Zdobna porcelana rozprysnęła się na kilkadziesiąt kawałków po zetknięciu z podłogą.
-Ups...
W całym pałacu dało się słyszeć coraz większy harmider. Chyba krzyki oraz dźwięk stłuczonej wazy w końcu przykuły uwagę domowników. Parka trzymająca się za nadgarstek dobiegła do ogromnych mahoniowych schodów. Zbiegały się na środku ogromnej sali, chyba holu wejściowego. Mozaika zdobiąca podłogę budziła niemały podziw prezentując nieboskłon i białe niczym pierwszy śnieg chmury. Obie zatrzymały się na półpiętrze widząc przed sobą ogromne, metalowe drzwi. Shineyne co prawda prawie nie zdążyła się zatrzymać, jednak szczęśliwie balansując na krawędzi pierwszego stopnia utrzymała równowagę.
Wyjście było tak blisko, niemal na wyciągnięcie ręki...dosyć długiej ale czy to ważne. Kobiety ruszyły, jednak nim pierwszy krok został poczyniony, z bocznych drzwi na parterze, do holu wpadło dwóch uzbrojonych gwardzistów, w żelaznych morionach, z halabardami w dłoni.
-Teraz to mamy kłopoty-rzuciła młodsza z wesołym uśmiechem do Feny'i.
Nie czekając, zapewne na soczystą ripostę, przejęła prym ciągnąc towarzyszkę w dół schodów.
-Mam pomysł ! Trzymaj się mocno !
Podbiegła do końca schodów, gdzie do poręczy przywiązane były konopne liny. Podtrzymywał on potężny czerwony gobelin podwieszony pod sufitem. Przecięła pierwszą z lin sztyletem, a następnie drugą, tym razem chwytając ją nim ucieknie. Wolną ręką objęła w pasie Feny'ię. Gwardziści zbliżali się. Wtem waga ogromnego gobelinu szarpnęła w górę kobiety zrzucając kawał ciężkiego materiału na próbujących je złapać mężczyzn...
Awatar użytkownika
Vivien
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przemieniona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vivien »

No to po nas... pomyślała czarodziejka. Wszystko wyglądało beznadziejnie, gorzej chyba być nie mogło.... A jednak mogło... Pociągnięta przez towarzyszkę w nieznanym kierunku, przerażona widokiem straży chciała zacząć krzyczeć, ale na to to już chyba było za późno. Nagle na górze schodów pojawił się lord, którego Fenya uderzyła figurką. Wszystko sprzysięgło się przeciw nim. Za lordem, bądź co bądź ubranym w sam szlafrok, biegło dwunastu strażników. W tej chwili czarodziejka po raz kolejny była pewna, że tym razem nie może być gorzej... Znów się myliła. Nagle poczuła na brzuchu uścisk towarzyszki i z ogromną siłą została pociągnięta w górę. Nie obyło się bez krzyku. Z gardła czarodziejki wydobył się się bardzo głośny dźwięk podobny do pisku.
"Moje dni krótkie na płaczu padole, Obfite w rozkosz, lecz płodniejsze w bole - Przecież pomiędzy rozkosze i trudy. Przeszedłem życie nie doznawszy nudy.."
Awatar użytkownika
Shineyne
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shineyne »

Poleciały. Ich waga nie przeważyła potężnego gobelinu. Lina mknęła ku belce, przez którą została przewieszona. W celu uniknięcia kontaktu z nią Shin skoczyła w kierunku jednego z szklanych okrągłych okien znajdujących się blisko nich. Głośny trzask pękniętej szyby zagłuszył krzyk Feny'i. Wszystko działo się tak szybko. Splecione w dość dziwnym uścisku zaczęły staczać się w dół po gzymsie zrzucając z niego dachówki. Pierwsza poleciała Shineyne spadając wprost do fontanny z głośnym pluskiem. Wróbelki, korzystające z chwili przerwy spłoszone wzbiły się w powietrze omal nie wpadając na drugą spadającą kobietę, która przygniotła pierwszą pod wodą. Cichy bulgot wydobył się spod Feny'ii.
Oczom tej na górze ukazał się wspaniały ogród, pełen błękitnych i czerwonych kwiatów przyozdabiających zadbane krzewy, równo poprzycinane na kształt ogromnych szmaragdowych kul. Gdzie nie gdzie, zza zielonego muru wychylały różne pomniejsze pomniczki, statuy, czy właśnie fontanny. Żywopłot otaczał cały obręb pałacu, a miejsce w którym znalazły się uciekinierki przypominać mogło labirynt z baśni.
Awatar użytkownika
Vivien
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przemieniona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vivien »

Zakrztusiła się wodą z fontanny, kaszlała nieustannie, próbując wygramolić się ze zbiornika, a przy okazji uwalniając też swoją towarzyszkę. Kiedy ta wynurzyła się spod tafli wody podała jej rękę i pomogła wyjść. Obie dziewczyny były całe mokre, nie pozostał na nich nawet ślad suchego materiału, z włosów i z ubrań ciekłą woda. Fenyia pośpiesznie zaczęła wyciskać wodę z sukni i to bynajmniej nie dla celów upiększających, a praktycznych. Musiała jakoś biec, a w tak ciężkim, nasiąkniętym woda materiale po prostu się nie dało. Straże Lorda już wybiegały po głównych schodach, by gonić dwie uciekinierki. Sihn też starała się jakoś ogarnąć, by mogła biec, ale czas się skończył i trzeba było ruszać już, natychmiast. Tym razem to Fenya znów prowadziła, chwyciła swoją towarzyszkę za nadgarstek i pociągnęła za sobą. Ta zareagowała natychmiast i obie zaczęły biec w stronę bramy wyjściowej. Fenya biegłą co sił w nogach, ale nagle coś ją zatrzymało, jej suknia zahaczyła się o jedną z rzeźb stojących w ogrodzie. Shineyen wyprzedziła czarodziejkę i byłą już prawie przy bramie, Feny szarpała się z materiałem, nie mogła go ani odczepić anie rozerwać, w końcu pociągnęła tak mocno, że bądź co bądź nieduża, ale ciężka rzeźba zaczęła przewracać się w jej stronę. Na szczęście to uwolniło sukienkę i zanim ciężki kamień zdążył się przewrócić Feya już biegłą w stronę bramy.
"Moje dni krótkie na płaczu padole, Obfite w rozkosz, lecz płodniejsze w bole - Przecież pomiędzy rozkosze i trudy. Przeszedłem życie nie doznawszy nudy.."
Awatar użytkownika
Shineyne
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shineyne »

Kaszlała jeszcze, biegnąc. Woda podrażniła jej wnętrze gdy dostała się do niego przez niezbyt fortunny upadek. Wyrównała oddech w momencie którym dotarła do bramy. Pchnęła ją kilkakrotnie. Niestety, jej ciężar okazał się zbyt wielki. Uderzyła w nią jeszcze kilka razy, szarpała się, pchała. Na nic to się nie zdało. Zerknęła za siebie. Jej nowa przyjaciółka szamotała się z kamienną rzeźbą. Przymknęła lekko oczy widząc upadek dzieła sztuki. Oj to miasto na długo je zapamięta. No ale nieważne. Odwróciła się i raz jeszcze spojrzała na bramę.Ta nie należała do wysokich, a do jej główki wpadł kolejny pomysł. Korzystając z rozmaitych zdobień, płaskorzeźb, szczelin i innych wydziwów, zaczęła wspinać się ku górze. Nie było to łatwe. Jej dłonie ledwo utrzymywały ciało przy pomocy niewielkich szczelin, jednak udało się. Będąc na górze objęła bramę obiema nogami, po czym położyła się wyciągając dłoń w dół by pomóc Feny'i. Straż pałacowa zbliżała się niosąc ze sobą głośny harmider. Dłonie kobiet splotły się w ostatniej chwili. Shin wysilając się nie mało, podciągnęła towarzyszkę by mogła się złapać szczytu bramy. Znowu jednak limit ich szczęścia został wyczerpany. Feny'ia nie mając doświadczenia w takich akrobacjach złapała się niefortunnie Shin przez co obie spadły po drugiej stronie na brukowany trakt dorabiając się kilku nowych siniaków. Kołowrót bramy zaklekotał. Straż nie dała jeszcze za wygraną.
Awatar użytkownika
Vivien
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przemieniona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vivien »

Poobijane, mokre i brudne wstały pośpiesznie i na nic już nie zaważając zaczęły uciekać. Dwór lordowski znajdował się w bogatej dzielnicy, daleko od centrum. Przechadzali się tu sami szlachcice, widząc dwie uciekające dziewczyny, kobiety w pięknych sukniach piszczały przerażone, a mężczyźni władczo obejmowali je ramionami. Powstał ogólny chaos. Ale dziewczyny wcale na to nie zważały i biegły dalej. Biegły ile sił w nogach, straże nie dawały za wygraną, dziewczyny nawet się nie spostrzegły kiedy zdążyły znaleźć się w innej dzielnicy miasta. Tu ulice były węższe i łatwiej było się ukryć. Tu było tez więcej ludzi, najwyraźniej znalazły się w dzielnicy handlowej. Wąskie kamienice i zakamarki między nimi mogły dać im schronienie. Widząc stos beczek poukładanych jedna na drugie w jednej z małych uliczek, Fenya pociągnęła za sobą towarzyszkę i obie ukryły się za nimi.
"Moje dni krótkie na płaczu padole, Obfite w rozkosz, lecz płodniejsze w bole - Przecież pomiędzy rozkosze i trudy. Przeszedłem życie nie doznawszy nudy.."
Awatar użytkownika
Zarmon
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Zarmon »

Przechadzał się po mieście bez żadnego celu. Szedł wolnym krokiem kolejnymi uliczkami każdej z dzielnic. W jednej z nich dało się usłyszeć olbrzymi harmider. Jego oczu ukazały się dwie kobiety uciekające przed chmarą najprawdopodobniej strażników jakiegoś szlachcica. No cóż, to raczej marne proporcje...- pomyślał. Przeszedł na drugą stronę ulicy czekając, aż straż się zbliży, bo w końcu co to za sprawiedliwość gdy dwie nieuzbrojone kobiety musiały by stawić czoło uzbrojonej zgrai pachołków. Gdy jeden z nich był blisko Zarmon po prostu podstawił mu nogę. Biedak upadł z ogromnym hukiem na ziemię łapiąc się za prawe ramię.
- Cóż to za maniery ścigać bezbronne kobiety.- słowa brzmiał nieco śmiesznie w obecnej sytuacji. Chłopak wyszedł bardziej na stronę ulicy odgradzając kobiet od strażników.
- No więc który pierwszy?- mówiąc to dokładnie obserwował każdego z osobna.
Awatar użytkownika
Shineyne
Błądzący na granicy światów
Posty: 11
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Shineyne »

Kilku strażników o mało co nie potknęło się o powalonego kompana. Początkowo nie widzieli co robić, część oglądała się za uciekinierkami, druga spoglądała lekko zdziwiona na śmiałego głupca, który śmiał się wtrącić. Szpikulce halabard straży wymierzyły w jego ciało. Starali się ustawić tak by został otoczony. czterech przeciw jednemu. Trzech ruszyło w trop za kobietami. Nie chcą rozdzielać się na zbyt długo, pierwszy cios nastąpił szybko. Zapewne by nie doszło do rozlewu krwi, najlepiej zbudowany ze strażników odwrócił swą broń w dłoni tak by uderzyć jej drzewcem w brzuch mężczyzny, chcąc pozbawić go tchu.

Tymczasem Shineyne bacznie obserwowała miasto szukając coraz rozmaitszych uliczek. Raz po raz musiała szarpnięciem ciągnąc Fen, by przypadkiem nie rozdzieliły się. Zabrakło przy tym czasu na oglądanie się za siebie, jednak odgłos pancerzy straży pałacowej nadal był słyszalny. Nie miała raczej pomysłu co potem, liczyło się co teraz...i jak zwykle coś musiało nie wyjść. Właśnie upatrzyła sobie wspaniałą ciemną uliczkę, złapała Fen, po czym w pełnym pędzie skręciła w prawo by wpaść na stragan z różnymi warzywami. Wylądowała między rozsypującymi się jabłkami i gruszkami. Właściciel złapał się za głowę wrzeszcząc. Ona próbowała podnieść się na nogi. Stragan "latał" wszędzie. Wtem ujrzała nad głowami tłumu 3 wzniesione do góry ostrza halabard.
Awatar użytkownika
Vivien
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 84
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Przemieniona
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Vivien »

Pościg zdawał się trwać wiecznie. Z jednej pułapki wpadały w drugą. I kiedy wydawało się, że uda się uciec na dobre, znów coś stawało im na drodze. Fenya próbowała jakoś wygramolić się spod sterty owoców i warzyw. Rozwścieczony kupiec zaczął wrzeszczeć na cały głos. Czarodziejka wylądowała na czworakach i ciągnąć za sobą Shin dosłownie "wlazła" pod jeden ze straganów. Wiedząc jednak, że straż cały czas krąży po targu szybko zaczęła się przemieszczać w stronę jednej z uliczek, którą zauważyła zanim znalazła się pod stertą warzyw. Szybie przemieszczanie się, na czworakach pod niskimi stołami straganów nie było wcale łatwiejszym zadaniem co wcześniejszy bieg. Fenya już czuła, że kolana ma całe podrapane, w tej chwili bolało ją chyba wszystko co istnieje, ale o bólu nie czas było myśleć. Od czasu do czasu odwracała się by sprawdzić czy Shin za nią idzie, sama zaś starała się pędzić do przodu jak najszybciej. W końcu znalazły się na końcu targu. Fen prędko wyskoczyła spod jednego ze stołów, trącając go i przewracając na bok, na szczęście jej towarzyszka zdążyła wyskoczyć tuż za nią i zanim stół wylądował n hukiem na ziemi obie dziewczyny już gnały przez wąską ulicę, w nieznanym kierunku.
"Moje dni krótkie na płaczu padole, Obfite w rozkosz, lecz płodniejsze w bole - Przecież pomiędzy rozkosze i trudy. Przeszedłem życie nie doznawszy nudy.."
Zablokowany

Wróć do „Serenaa”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości