Serenaa[ Gospoda "U Tibera" ] Poszukiwania Kryształów Pierwotnych.

Miasto kupców, szlachty i handlu. Położone w słonecznej części wybrzeża, stąd jego status Miasta Królewskiego. Znajduje się tu wiele dworów szlacheckich i oczywiście pałac króla.
Zablokowany
Szayel
Rasa:
Profesje:

[ Gospoda "U Tibera" ] Poszukiwania Kryształów Pierwotnych.

Post autor: Szayel »

Szayel wkroczył do gospody pewnym krokiem, uderzając mocno drzwiami o framugę, a głuchy łoskot przetoczył się przez salę, odrywając wszystkich od swoich zajęć. Ignorując to podszedł do lady, za którą stał przyglądający mu się z żywym zainteresowaniem barman, i usiadł na jednym z krzeseł. Dostrzegł badawczy wzrok mężczyzny. Niski człowiek o wielkim brzuchu obejrzał go od dołu do góry zaś jego usta uniosły nieznacznie do góry, zawiesiwszy spojrzenie na złotych elementach szaty. Odstawił naczynie na bok, machnąwszy zamaszyście szmatą po ladzie.
- Co podać? - spytał z mdląco słodkim tonem.
Szayel machnął niedbale dłonią, jakby dając mu znak, że ma się cofnąć, co mężczyzna też uczynił.
- Szukam mężnych, odważnych, gotowych do poświęceń wojaków – rzekł donośnie Pradawny, obrzucając pomieszczenie powolnym spojrzeniem z wyzwaniem w oczach, w stronę biesiadników – oferuję…
Wyjął mieszek pełen brzęczących monet, rozsypując je na ladzie, a wśród nich mieniły się diamenty i klejnoty – sporą sumę – zakończył z cwanym uśmiechem.
Wszyscy wlepili swój wzrok w kamienie oraz pieniądze niczym zahipnotyzowani. Paru otarło wierzchem dłoni usta.
Szayel wiedział, gdzie i jak uderzyć. Tutaj gromadzili się najemnicy z całego miasta. Pili, posilali się, wypoczywali. Nie było tu gwaro jak w typowej oberży na rozdrożu. Panował stłumiony szept. Nikt nie chciał o niczym głośno mówić, bo bał się, że konkurent obok coś usłyszy i wyniucha. Nie raz było tak, że dwóch wrogów siedziało obok siebie nawet o tym nie wiedząc, bo wynajęli ich zatwardziali przeciwnicy. Słychać było nawet trzask płomieni.
Czarodziej wśród tych szarych, pospolitych i marnych wojaków dostrzegł jednak parę interesujących twarzy. Pozbawionych wyrazu. Jakby nie zainteresowanych całą sprawą. Naturalnie były to pozory. Chcieli pokazać, że są ponad to i nie nadają się kierować jak psy na kość. Szayela śmieszyła go ta postawa. Przecież byli najemnikami. W ich życiu chodziło tylko o pieniądze. Chcą pokazać swoją wyższość? Powinni urodzić się szlachcicami, a nie zostać ludźmi pozbawionymi krzty honoru. Mogli się okłamywać, ale jego nie okłamią. Ci ludzie pragnęli pieniędzy, klejnotów. Każdy z osobna. Tylko w różnoraki sposób to ukazywali. Nie bał się o rozsypane monety, bo wiedział, że gdyby któryś z najemników zapragnąłby mu je zabrać, drugi włączyłby się i wyszedł na jego obrońcę, w piękny sposób przyjmując warunki umowy. Nikt nie chciał być tym pierwszym, zaś wszyscy tym drugim.
- Jakie to zadanie? – padło zapytanie spośród twarzy.
Szayel uśmiechnął się, rozsiadając wygodniej.
- A to powiem tylko na osobności.
Ktoś z pewnością się skusi…a jak nie, cóż. Otworzy portal do Otchłani i najemnicy będą mieć rozrywkę w postaci towarzystwa pociesznej gromadki demonów.
Awatar użytkownika
Andarys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 55
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Andarys »

Elf siedział w kącie sali, będącym jednocześnie najciemniejszym miejscem gospody. Obserwował jej wnętrze spod kaptura, w jednej ręce trzymając drewniany kubek z tanim piwem, a drugą gładząc rękojeść swojego miecza. Przez dłuższy czas nic nie wskazywało na to, że wydarzy się coś interesującego, toteż rozluźnił się i przymknął oczy. Wtem drzwi gospody z donośnym łoskotem trzasnęły o framugę, a do środka wkroczył bogato odziany mężczyzna. Rozsiadł się na krześle przy ladzie i wypowiedział słowa, na dźwięk których ożywili się wszyscy zapijaczeni najemnicy. Ów osobnik oferował robotę. Andarys spojrzał na jego dłonie, kiedy ten wysypywał na blat złoto i kosztowności. Kilku bywalców gospody, którym alkohol już nieco bardziej uderzył do głowy, zaczęło się wręcz ślinić na ten widok. Nikt się jednak nie poruszył. Dlaczego? Elf objął wzrokiem sylwetkę tajemniczego mężczyzny. Czarodziej, bez wątpienia. Do tego czarodziej z wyższych sfer. Tacy jak oni zazwyczaj nie wynajmowali nikogo do rozprawienia się z bandą kretynów czającą się nieopodal gościńca w krzakach. Tacy jak oni oferowali znacznie ciekawszą rozrywkę. Andarys pociągnął ostatni łyk piwa, skrzywił się, po czym wstał. Oczy wszystkich skierowały się w jego stronę. Kilku również zbierało się do opuszczenia swojego miejsca, jednak kiedy dopiero skończyli rozważania za i przeciw, elf znalazł się obok czarodzieja.
- Bardzo chętnie posłucham, co masz do powiedzenia - oznajmił głosem niskim, lekko zachrypniętym. Uważnie obserwował bogatego mężczyznę wzrokiem jasnoczerwonych oczu, czekając na reakcję.
Szayel
Rasa:
Profesje:

Post autor: Szayel »

Szayel dostrzegł ruch. Przyglądał się idącemu w jego kierunku elfowi. Był wysoki, postawny, miał na sobie płytowy pancerz i zaczepiony u boku miecz. Wyczytał z twarzy mężczyzny, że znał się na swoim fachu. Miał nawet parę lekkich blizn, jedną widoczną przy lewym oku. Gdy się przed nim zatrzymał, Szayel uśmiechnął się skrycie, przymykając na moment oczy, starając wyczytać aurę osobnika. Nie miał magicznych mocy. Dobrze, bardzo dobrze. Tylko tego by mu brakowało. Wojownik-czarodziej. Im mniej magów, tym lepiej. Nie miał zamiaru dzielić się z nikim mocą artefaktów.
- Miło mi – rzekł, jednym ruchem dłoni sprawiając, że monety i klejnoty z powrotem znalazły się w mieszku, a złoty gryf wpadł w ręce karczmarza – Wynajmuję pokój – rzucił do mężczyzny, który tylko pokiwał głową, zaciskając zachłannie palce na monecie wartej tyle, co wszystkie pokoje w gospodzie razem wzięte.
- Proszę za mną – zwrócił się do elfa i razem ruszyli za karczmarzem po schodach na górę, gdzie właściciel wyjął pęk kluczy i otworzył jedne ze skrzypiących drzwi. Pokój był malutki. Znajdowało się w nim stare łóżko, szafa oraz brudne, zakurzone okno ze stojącym pod nim krzesłem. Szayel spojrzał na karczmarza z błyskiem w oczach, na co ten skulił się i wycofał. Kiedy zostali sami, wbił wzrok w jasnoczerwone oczy elfa.
- Nie będę owijać w bawełnę, bo nie mam zamiaru tracić na to czasu. Zadanie jest jasne. Musimy odszukać potężny artefakt. Kryształ Pierwotnych – Wyjął z rękawa długi rulonik, który błysnął magicznym światłem, rozwijając się w mapę całej Krainy. Wskazał pustynię – Zatopione miasto. Cel naszej podróży. W nim znajduje się według plotek kryształ. Pragnę go zdobyć – Zerknął ponownie na elfa, który nic nie mówił, spoglądając na mapę – Zanim jednak to nastąpi udamy się do miasta Demara i odszukamy pewnego badacza o imieniu Fendel. Ma on ważne informacje, których potrzebuję.
Czarodziej uśmiechnął się.
- Jakieś pytania? – Widząc minę elfa zrozumiał, że chodzi o pieniądze – Dużo. Bardzo dużo. Połowa teraz, połowa po zadaniu. Wszystkie kosztowności, jakie znajdziemy możesz sobie zatrzymać.
Awatar użytkownika
Andarys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 55
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Andarys »

Andarys niemal niedostrzegalnie uniósł kąciki ust. Satysfakcjonowała go taka propozycja. Przynajmniej na jakiś czas skończy tułanie się po gospodach i tępienie zapijaczonych idiotów. Elf pracował już chyba dla osób z wszystkich warstw społecznych, ale z czasem jego usługi znacznie podrożały i nie każdego było stać na wynajęcie kogoś takiego.
- Interesująca robota z dużym zyskiem. Odpowiada mi to - oznajmił mroczny elf, nie odrywając oczu od mapy. Można było się tego spodziewać. Czarodzieje wiecznie gonią za jakimiś artefaktami, kamieniami, zaczarowanymi laskami i bóstwa wiedzą, czym jeszcze. Andarys odgarnął luźne, czarne kosmyki z twarzy, po czym wbił wzrok w sylwetkę mężczyzny. - A pytania mam. Dwa. - Wyraz twarzy szaroskórego teraz pozostał niezmieniony, jakby nosił maskę. - Wyglądasz na kogoś, kto umie znacznie więcej, niż pospolici, miejscy magowie. Znacznie. Więc do czego potrzebny jest ci najemnik? - Mimowolnie musnął głowicę swojego miecza, spoczywającego bezczynnie w pochwie. - Poza tym chcę wiedzieć, jak mam się do ciebie zwracać, bo jak dotąd się nie przedstawiłeś.
Szayel
Rasa:
Profesje:

Post autor: Szayel »

Szayel nie mógł się powstrzymać od śmiechu. Zadarł głowę do tyłu i zaśmiał się na głos, poprawiając teatralnym gestem długie włosy.
- To prawda, nie jestem jakimś tam miejskim magiem prowadzącym sklep z miksturkami leczącymi niestrawność żołądka – przyznał z uśmiechem, zaciskając palce na amulecie w kształcie pentagramu zawieszonym na szyi – Mógłbym wykonać to zadanie samemu… - Na moment przerwał, uciekając wzrokiem w bok.
Chyba – dodał w myślach. Nie wiedział, co czai się w katakumbach Zatopionego Miasta. Jakie siły strzegą artefaktu. Co, jeżeli istnieje tam jakaś antymagiczna bariera? Stworzenie odporne na magię? Zawsze mógłby przywołać demony, ale to wiązało się z niebezpieczeństwem. Wolał nie ryzykować. Po co był mu najemnik? Cóż, prawdopodobnie jako żywa tarcza.
- Ale w towarzystwie zawsze raźniej, czyż nie? – Dokończył zdanie fałszywym uśmiechem na ustach – A zwracać się do mnie możesz Czarodzieju, Magu, jak chcesz. Nie ujawnię ci swoich prawdziwych personalni, bo nigdy nic nie wiadomo.
Szayel pogładził się po dolnej wardze w zamyśleniu.
- Prawie zapomniałem o jednej rzeczy. Nim udamy się do miasta Demaru, musimy odszukać zdolnego, bardzo zdolnego rzemieślnika. Poszukiwania rozpoczniemy w Kryształowym Królestwie. Tam się udamy na początku. Jeszcze o coś chcesz zapytać?
Awatar użytkownika
Andarys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 55
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Andarys »

Oczy Andarysa zmieniły się w dwie wąskie szparki. Niezbyt spodobało mu się nagłe rozbawienie mężczyzny.
- Zawsze raźniej, powiadasz? - Elf nie był głupim, łasym tylko na pieniądze najemnikiem. Potrafił obserwować i teraz doskonale wiedział, że czarodziej coś ukrywa. Zapewne na ich drodze czai się coś szczególnego. Coś, przed czym bogaty mag zasłoni się wynajętym wojownikiem, zostawiając go na śmierć, a sam ucieknie, przy okazji ratując ową połowę obiecanych kosztowności. Andarys zaśmiał się w duchu. Niestety, strasznie ciężko go zabić. - Nie mam więcej pytań - oznajmił tonem dającym wyraźnie do zrozumienia, że raczej nic więcej nie powie. Przestąpił z nogi na nogę. Zapowiadała się naprawdę niezła współpraca. Szkoda tylko, że jak dotąd wiedział o czarodzieju naprawdę niewiele. Zazwyczaj podczas pierwszego spotkania udawało mu się wyczytać z zachowania danej osoby znacznie więcej. Cóż, pożyjemy, zobaczymy.
Szayel
Rasa:
Profesje:

Post autor: Szayel »

- No dobrze, skoro nie masz więcej pytań – Szayel zawinął mapę i ponownie przemieniła się w chudziutki rulonik, który schował do szerokiego rękawa szaty – W takim razie pora udać się w drogę.
Zamachnął się dłonią, a torem jej lotu pomknęła w powietrzu czarna smuga, która z nienawistnym sykiem przecięła powietrze. Zaiskrzyły czarne błyskawice i wiązka mroku rozerwała się z mlaśnięciem niczym paszcza jakieś bestii, wydając przy tym przerażający ryk. Ujawniło się chaotyczne przejście wypełnione nieprzeniknioną ciemnością, w której błyskały gdzieniegdzie pojedyncze srebrne punkciki. Wszystko wirowało i zdawało się płynąć niczym rzeka w głąb eteru. Z wnętrza przejścia dmuchnął lodowaty wiatr, rozwiewając włosy Szayela jak łany zboża zaś jego szata zatrzepotała gniewnie.
- Oto przejście, które zaprowadzi nas do Kryształowego Królestwa – Wyjaśnił, przekrzykują wypełniający pokój syk oraz kakofonię dźwięków wydobywających się z portalu – Pamiętaj, aby…
Nagle drzwi otworzyły się szeroko i pojawiły się w nich dwie wysokie sylwetki magów odzianych w śnieżne szaty. Wyglądali niemalże identycznie. Pomarszczona twarz i długa, śnieżnobiała broda sięgająca pasa.
- Szayel – odezwał się jeden z nich, nie kryjąc swojej niechęci – W końcu cię znaleźliśmy.
Szayel na moment zamarł, lecz nim zdążył wykonać choć jeden ruch, nieznana siłą uderzyła w niego, wyrzucając go z wielką siłą do tyłu. Udało mu się jednak w ostatnim momencie wytworzyć wokół siebie barierę magiczną, dzięki czemu moc magów nie zmiażdżyła go na krwawą papkę. Łupnął o drewnianą ścianę, która pod naporem ścierających się sił pękła, a on stracił równowagę, lecąc w dół.
Wystawił przed siebie dłonie, by zamiast łupnąć o chodnik zniknąć w portalu. Nim się w nim rozpłynął, krzyknął do elfa.
- Skacz!
Awatar użytkownika
Andarys
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 55
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Mroczny Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Andarys »

Andarys, stojąc przed portalem, czuł pewien niepokój. Chłód i ciemność - zupełnie jak w jego ojczyźnie. Czułe uszy elfa zostały zaatakowane kakofonicznym hałasem; rykiem, sykami, stukaniem, dzwonieniem. Przez bardzo krótki moment zawahał się, a kiedy już był całkowicie zdecydowany na zapadnięcie się w czeluści portalu, do pokoju wpadło dwóch, niemalże identycznych magów.
- Szayel. W końcu cię znaleźliśmy.
Najemnik obdarzył przelotnym spojrzeniem swojego zleceniodawcę. Wyglądał na wystraszonego. Tylko przez chwilę, bo po kilku sekundach potężna siła cisnęła go do tyłu. Ręka Andarysa powędrowała do miecza, jednak ten wiedział, że stalowym ostrzem w takiej sytuacji niewiele zdziała. Wszystko działo się bardzo szybko. Odziany w czerń czarodziej, zanim zniknął w portalu, zdążył krzyknąć do najemnika "skacz!".
- Ty - powiedzieli dwaj obcy magowie jednocześnie. Elf nie miał zamiaru zostawać w tym pomieszczeniu ani chwili dłużej, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że może i da radę się wywinąć, ale nie bez szwanku. A zlecenie czeka.
Jednym susem znalazł się w portalu, pozwalając, żeby nieprzenikniona ciemność wzięła go w swoje objęcia.

Ciąg dalszy: Andarys i Szayel
Zablokowany

Wróć do „Serenaa”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości