Posłusznie weszła do okręgu i usiadła o nic nie pytając. Wyszła z założenia, że czasami lepiej nie znać odpowiedzi. Zastanawiała się tylko, jak można żyć w cudzych ciałach. Patrzyła na Mesmera i właśnie chciała o to zapytać, gdy się odezwał. Kiwnęła głową na znak, że zrozumiała. Zamknęła oczy, nie żeby czuła działanie jakiegoś czaru. Normalnie, gdyby ktoś jej kazał zamknąć oczy i nie powiedział dokładnie co zamierza robić, wyśmiałaby go. Teraz jednak było inaczej. Może fakt, że zaufała upiorowi, okaże się najpoważniejszym błędem w jej życiu, ale warto było zaryzykować. W najgorszym wypadku przejmie kontrolę nad ciałem Yasi, co nie będzie się różnić od jej obecnej sytuacji, ewentualnie zginie, co prędzej czy później i tak by ją czekało. Mimo sensownie brzmiących argumentów strach jej nie opuszczał. W końcu postanowiła nie myśleć o niczym, co o dziwo, pomogło. Wzięła głęboki oddech i poczuła jak osuwa się w ciemność. Nie powinna spadać tak długo, do podłogi nie było daleko, ale ona leciała i leciała. Nagle przed jej oczami zamajaczyła podłoga. Zbliżała się w zastraszającym tempie. Yasi poczuła, jak w nią uderza. Spróbowała się podnieść, ale nie mogła, na jej nadgarstkach pojawiły się kajdany, a przed nią stał Sztorm uśmiechając się okrutnie.
Anielica nie zauważyła, gdy zapadła w sen. Dla postronnego obserwatora wyglądałaby jak aniołek. Większość istot wygląda niewinnie podczas snu, a ona nie była wyjątkiem. W rzeczywistości nawet się nie poruszyła, nie mówiąc już o upadaniu na ziemię, ale ona tego nie wiedziała. Właśnie dlatego na jej twarzy pojawił się wyraz pogardy. I była to jedyna oznaka życia, którą postronny obserwator zauważyłby u Yasi.
Serenaa ⇒ [Piwnica Karczmy Pod Biegającym Szczurem] Pracownia Mesmera
- Yasi
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 125
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Upadły anioł
- Profesje:
- Kontakt:
"Wolnym bowiem jest człowiek tylko wtedy, gdy jest samotny."
Artur Schopenhauer
Artur Schopenhauer
- Mesmer
- Szukający Snów
- Posty: 185
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Upiór
- Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
- Kontakt:
Upiór rozproszył czar pustki, pozostawiając umysł Yasi bez jakichkolwiek pozostałości swojej mocy. Niebianka spała snem twardym i nawet huk ekspozycji bezpośrednio przy jej uchu nie zdołałby jej teraz obudzić. Iluzja, którą jej niedawno zaszczepił, pozostawiła po sobie silny nakaz kontynuowania śnienia, bez względu na napływające sygnały z zewnątrz. Teraz pozostała do wykonania najtrudniejsza część.
Używając zmysłu wyczuwającego magię Mesmer był w stanie dostrzec krążące wewnątrz skrzydlatej dwa odrębne nurty energii. Pierwszy, o lekko rubinowej poświacie, z pewnością należał do Yasi. Drugi, turmalinowy, do piekielnego. Mimo, że moc obcego maga skumulowana była jedynie w niewielkim obszarze jej ciała, tuż przy widocznej na skórze pieczęci, to swoją siłą zdawała się przewyższać magiczny potencjał niebianki. Niestety usunięcie energii piekielnego oznaczało jednocześnie opróżnienie skrzydlatej z jej własnej mocy oraz witalności.
Nadszedł czas.
Zaklęcie Sfery skierowane w sam środek pokoju zaczynało nabierać mocy, a budująca je energia gęstniała z każdą sekundą. Oczy upiora zaiskrzyły, kiedy żywa, pulsująca kula zamknęła się w końcu na nieruchomej postaci. Czar był gotowy.
Po pracowni rozszedł się dźwięk silnych wyładowań elektrycznych. Energia magiczna krążąca wewnątrz Yasi zaczęła maleć w oczach. Mesmer uśmiechnął się. Jak na razie wszystko szło według planu. Sytuacja zaczęła się komplikować dwie minuty później, kiedy poziom mocy skrzydlatej spadł o ponad połowę. Pojawiły się wtedy pierwsze sygnały, że wydolność jej organizmu zaczyna siadać. Cienka, wąska strużka krwi leniwie ściekła kobiecie na brodę. Chwilę potem karminowe krople zaczęły kapać na podłogę. Wcześniej dumnie wyprostowana głowa teraz zwisała bezwładnie.
- Niedobrze. Jej organizm rozpada się szybciej niż myślałem.
Widząc, że czas go goni, upiór podwyższył natężenie mocy pustki budującej sferę, przyśpieszając drenowanie energii dwukrotnie. Nie bez sporej satysfakcji przyglądał się jak misterny, skomplikowany twór drugiego maga systematycznie rozpada się i zanika. Mijały kolejne minuty, w ciągu których niebianka zrobiła się blada jak śmierć na chorągwi, pociła się intensywnie, a jej ciałem co chwilę wstrząsały serie drgawek. Wyglądała jakby lada chwila miała przestać oddychać.
Mesmer ściągnął w garści wszystkie nici zahaczone na pozostałych energetycznych śladach i szarpnął z całych sił, przyciągając je do siebie. Nici zaskrzypiały żałośnie, naciągając do granic wytrzymałości, po czym luźno wystrzeliły w powietrze, zabierając ze sobą ostatni, magiczny splot.
Demon wykonał drobny gest rozpraszając Sferę w powietrzu.
- Doskonała robota.
Wydał swojemu nieprzytomnemu naczyniu rozkaz zabrania Yasi do jej pokoju. Sam zaś zajął się gromadzeniem i kondensowaniem wyciągniętej z niebianki energii. Jej już nie będzie potrzebna, więc szkoda, żeby się zmarnowała. Nie musiał się oglądać, żeby wiedzieć, jak poważny był stan kobiety. Najpewniej umrze w przeciągu kilku godzin. Jeśli jakimś cudem uda jej się przeżyć, nie odzyska przytomności wcześniej niż za parę dni.
Używając zmysłu wyczuwającego magię Mesmer był w stanie dostrzec krążące wewnątrz skrzydlatej dwa odrębne nurty energii. Pierwszy, o lekko rubinowej poświacie, z pewnością należał do Yasi. Drugi, turmalinowy, do piekielnego. Mimo, że moc obcego maga skumulowana była jedynie w niewielkim obszarze jej ciała, tuż przy widocznej na skórze pieczęci, to swoją siłą zdawała się przewyższać magiczny potencjał niebianki. Niestety usunięcie energii piekielnego oznaczało jednocześnie opróżnienie skrzydlatej z jej własnej mocy oraz witalności.
Nadszedł czas.
Zaklęcie Sfery skierowane w sam środek pokoju zaczynało nabierać mocy, a budująca je energia gęstniała z każdą sekundą. Oczy upiora zaiskrzyły, kiedy żywa, pulsująca kula zamknęła się w końcu na nieruchomej postaci. Czar był gotowy.
Po pracowni rozszedł się dźwięk silnych wyładowań elektrycznych. Energia magiczna krążąca wewnątrz Yasi zaczęła maleć w oczach. Mesmer uśmiechnął się. Jak na razie wszystko szło według planu. Sytuacja zaczęła się komplikować dwie minuty później, kiedy poziom mocy skrzydlatej spadł o ponad połowę. Pojawiły się wtedy pierwsze sygnały, że wydolność jej organizmu zaczyna siadać. Cienka, wąska strużka krwi leniwie ściekła kobiecie na brodę. Chwilę potem karminowe krople zaczęły kapać na podłogę. Wcześniej dumnie wyprostowana głowa teraz zwisała bezwładnie.
- Niedobrze. Jej organizm rozpada się szybciej niż myślałem.
Widząc, że czas go goni, upiór podwyższył natężenie mocy pustki budującej sferę, przyśpieszając drenowanie energii dwukrotnie. Nie bez sporej satysfakcji przyglądał się jak misterny, skomplikowany twór drugiego maga systematycznie rozpada się i zanika. Mijały kolejne minuty, w ciągu których niebianka zrobiła się blada jak śmierć na chorągwi, pociła się intensywnie, a jej ciałem co chwilę wstrząsały serie drgawek. Wyglądała jakby lada chwila miała przestać oddychać.
Mesmer ściągnął w garści wszystkie nici zahaczone na pozostałych energetycznych śladach i szarpnął z całych sił, przyciągając je do siebie. Nici zaskrzypiały żałośnie, naciągając do granic wytrzymałości, po czym luźno wystrzeliły w powietrze, zabierając ze sobą ostatni, magiczny splot.
Demon wykonał drobny gest rozpraszając Sferę w powietrzu.
- Doskonała robota.
Wydał swojemu nieprzytomnemu naczyniu rozkaz zabrania Yasi do jej pokoju. Sam zaś zajął się gromadzeniem i kondensowaniem wyciągniętej z niebianki energii. Jej już nie będzie potrzebna, więc szkoda, żeby się zmarnowała. Nie musiał się oglądać, żeby wiedzieć, jak poważny był stan kobiety. Najpewniej umrze w przeciągu kilku godzin. Jeśli jakimś cudem uda jej się przeżyć, nie odzyska przytomności wcześniej niż za parę dni.
Fear and ignorance are good business.
Strach i zabobon to dobry interes. (X)
Strach i zabobon to dobry interes. (X)
- Yasi
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 125
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Upadły anioł
- Profesje:
- Kontakt:
Jej były przyjaciel nagle zamienił się w mistrza. Akhar patrzył na nią śmiejąc się z niej. Mówił coś, ale Yasi nie słyszała co. Wiedziała tylko, że wyśmiewa jej słabość, ufność. Jedyne czego była pewna to jego słowa: "Wiedziałem, że zawsze pozostaniesz tym słabym aniołkiem. A pomyśleć, że mogłaś być kimś wielkim. Idiotka". Potem mistrz zniknął, a w jego miejsce pojawił się Akghur. Patrzył na nią z obrzydzeniem i naganą. W jego oczach upadała mogła dostrzec swoje odbicie, wyglądała żałośnie.
- Chciałem zrobić z ciebie kogoś, piekielnego - rzekł kręcąc głową z niezadowoleniem. "Chyba niewolnicę" - przeszło Yasi przez myśl.
- Nie - odparł tamten, jakby czytanie w myślach dziewczyny było najnormalniejszą rzeczą na świecie - nie miałaś być niewolnicą, ale prawdziwym piekielnym. Twoje przeznaczenie dopełniłoby się w piekle, ale ty sama nie wiesz kim chcesz być.
Akghur po raz ostatni pokręcił głową z niezadowoleniem i rozpłynął się w powietrzu. Anielica została sama. Wtedy poczuła ból. Nie wiedziała co się dzieje. Jej ciało zamieniło się po prostu w obolałą masę. Zaczęła się trząść grzechocąc kajdanami. Spojrzała z przerażeniem na swoją dłoń i zobaczyła, że ta rozpada się, kruszy. Krzyknęła, nie wiedząc co dzieje się z jej ciałem. Wraz z krzykiem z jej gardła wyleciała część narządów, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Następnie jej pierś przeszył ostry ból, jakby ktoś chciał z niej coś wyrwać. Dziewczyna nie miała już sił. Opuściły ją bardzo szybko i nie była w stanie krzyknąć po raz drugi. Jakaś siła ciągle wyrywała coś z jej piersi. Wokół robiło się coraz ciemniej. W końcu wraz z czymś co zostało usunięte z jej organizmu zapadła całkowita ciemność.
Yasi pomału zaczęła odzyskiwać świadomość. Pierwszą rzeczą, którą zrozumiała był fakt, że leży na czymś miękkim, a jej ręce wcale nie są skute. Po chwili przyszła do niej świadomość, że może jednak żyć. Na ten szalony pomysł naprowadził ją ból całego ciała. Wciąż towarzyszyło jej dziwne uczucie rozpadania się. Nie otworzyła oczu. Bała się tego co zobaczy, poza tym było jej całkiem wygodnie. Każdy ruch mógł prowadzić do pojawienia się fali bólu, a Yasi wcale się nie paliła, by spotęgować i tak nieprzyjemne uczucie. Wreszcie zaryzykowała i rozchyliła delikatnie powieki. Do pokoju nie wpadła ani odrobina światła. Wszystko wskazywało na to, że na dworze panowała noc. Nagle drzwi do pokoiku otworzyły się i do środka weszła młoda dziewczyna.
- Obudziłaś się - powiedziała z uśmiechem - Chcesz się czegoś napić?
Yasi nie była w stanie odpowiedzieć. Miała wrażenie, że jeśli tylko otworzy usta, padnie nieprzytomna na ziemię. Tak chciało jej się pić, ale jak w takim razie poinformować o tym dziewczynę. Ta na szczęście była wystarczająco domyślna, by przynieść jej wodę. Anielica przyjęła ją z wdzięcznością, zjadała coś, a później zasnęła.
Jej egzystencja wyglądała podobnie przez kilka dni. Jadła, piła, a następnie spała. I tak w kółko. Po jakimś czasie była w stanie ustać chwilę na nogach. Nie nalazła nigdzie buteleczek od Mesmera, dlatego zdecydowała, że jak tylko będzie w stanie, zejdzie na dół do jego pracowni i dowie się co też ma reklamować w całej Alaranii. Kiedy stwierdziła, że wystarczy jej sił na zejście po schodach i późniejsze wejście, udała się do upiora. Tym razem, gdy schodziła, nie trafiła na resztki rozbitego kieliszka. Stanęła przed drzwiami i zapukała. Jeżeli Mesmer właśnie skórował niemowlę, nie chciała o tym wiedzieć, dlatego grzecznie czekała przed drzwiami na jego pozwolenie na wejście.
- Chciałem zrobić z ciebie kogoś, piekielnego - rzekł kręcąc głową z niezadowoleniem. "Chyba niewolnicę" - przeszło Yasi przez myśl.
- Nie - odparł tamten, jakby czytanie w myślach dziewczyny było najnormalniejszą rzeczą na świecie - nie miałaś być niewolnicą, ale prawdziwym piekielnym. Twoje przeznaczenie dopełniłoby się w piekle, ale ty sama nie wiesz kim chcesz być.
Akghur po raz ostatni pokręcił głową z niezadowoleniem i rozpłynął się w powietrzu. Anielica została sama. Wtedy poczuła ból. Nie wiedziała co się dzieje. Jej ciało zamieniło się po prostu w obolałą masę. Zaczęła się trząść grzechocąc kajdanami. Spojrzała z przerażeniem na swoją dłoń i zobaczyła, że ta rozpada się, kruszy. Krzyknęła, nie wiedząc co dzieje się z jej ciałem. Wraz z krzykiem z jej gardła wyleciała część narządów, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Następnie jej pierś przeszył ostry ból, jakby ktoś chciał z niej coś wyrwać. Dziewczyna nie miała już sił. Opuściły ją bardzo szybko i nie była w stanie krzyknąć po raz drugi. Jakaś siła ciągle wyrywała coś z jej piersi. Wokół robiło się coraz ciemniej. W końcu wraz z czymś co zostało usunięte z jej organizmu zapadła całkowita ciemność.
Yasi pomału zaczęła odzyskiwać świadomość. Pierwszą rzeczą, którą zrozumiała był fakt, że leży na czymś miękkim, a jej ręce wcale nie są skute. Po chwili przyszła do niej świadomość, że może jednak żyć. Na ten szalony pomysł naprowadził ją ból całego ciała. Wciąż towarzyszyło jej dziwne uczucie rozpadania się. Nie otworzyła oczu. Bała się tego co zobaczy, poza tym było jej całkiem wygodnie. Każdy ruch mógł prowadzić do pojawienia się fali bólu, a Yasi wcale się nie paliła, by spotęgować i tak nieprzyjemne uczucie. Wreszcie zaryzykowała i rozchyliła delikatnie powieki. Do pokoju nie wpadła ani odrobina światła. Wszystko wskazywało na to, że na dworze panowała noc. Nagle drzwi do pokoiku otworzyły się i do środka weszła młoda dziewczyna.
- Obudziłaś się - powiedziała z uśmiechem - Chcesz się czegoś napić?
Yasi nie była w stanie odpowiedzieć. Miała wrażenie, że jeśli tylko otworzy usta, padnie nieprzytomna na ziemię. Tak chciało jej się pić, ale jak w takim razie poinformować o tym dziewczynę. Ta na szczęście była wystarczająco domyślna, by przynieść jej wodę. Anielica przyjęła ją z wdzięcznością, zjadała coś, a później zasnęła.
Jej egzystencja wyglądała podobnie przez kilka dni. Jadła, piła, a następnie spała. I tak w kółko. Po jakimś czasie była w stanie ustać chwilę na nogach. Nie nalazła nigdzie buteleczek od Mesmera, dlatego zdecydowała, że jak tylko będzie w stanie, zejdzie na dół do jego pracowni i dowie się co też ma reklamować w całej Alaranii. Kiedy stwierdziła, że wystarczy jej sił na zejście po schodach i późniejsze wejście, udała się do upiora. Tym razem, gdy schodziła, nie trafiła na resztki rozbitego kieliszka. Stanęła przed drzwiami i zapukała. Jeżeli Mesmer właśnie skórował niemowlę, nie chciała o tym wiedzieć, dlatego grzecznie czekała przed drzwiami na jego pozwolenie na wejście.
"Wolnym bowiem jest człowiek tylko wtedy, gdy jest samotny."
Artur Schopenhauer
Artur Schopenhauer
- Mesmer
- Szukający Snów
- Posty: 185
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Upiór
- Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
- Kontakt:
Mesmer, przyodziany w fartuch i gogle, powoli i niechętnie wychylił głowę zza drzwi wejściowych. Wraz z nim z wnętrza pomieszczenia napłynął też ostry zapach ziół i chemikaliów. Widząc przed progiem niebiankę upiór rozchmurzył się lekko.
- Ach, to ty, Yasi. Wejdź. – Odsunął się na bok, dając jej miejsce na przejście. – Z tego co widzę, z każdym dniem twój stan ulega poprawie. Dobrze, dobrze… - Upiór zdjął z oczu okulary ochronne i założył je na czoło. Następnie zdjął rękawice i odłożył na stojący obok dębowy stół. – W tym tempie za parę dni twój organizm powinien wrócić do normy. Co się zaś tyczy energii magicznej, hmm, myślę, że w przyszłym tygodniu nie powinnaś mieć już większych problemów z korzystaniem z mocy. Póki co regeneracja wciąż postępuje, więc jej przepływ może następować skokowo i nieregularnie.
Podrapał się w brodę, zastanawiając nad czymś, po czym sięgnął na jedną z półek. Podniósł i położył na drewnianym blacie płócienny worek wielkości pięści.
- To są specyfiki, o których rozmawialiśmy wcześniej. A teraz uważaj – włożył dłoń do worka i ostrożnie rozłożył brzegi, jakby chciał coś wyjąć ze środka. - Dodałem coś ekstra.
Z wnętrza wydobył się pewny, charyzmatyczny głos Yasi. – „Pracownia Mesmera” to mój ulubiony zakład alchemiczny na całym Wybrzeżu Cienia!
- Sprytne, prawda? – Uśmiechnął się zadowolony i popatrzył uważnie na swoją rozmówczynię spod wysoko podniesionych brwi. – Wplotłem w worek mało skomplikowane zaklęcie iluzji. Będzie uruchamiać się za każdym razem, kiedy go otworzysz. Ach właśnie, jest on wykonany z wytrzymałego i wodoodpornego materiału. Więc kiedy skończą ci się specyfiki bojowe, wciąż będziesz mogła z niego korzystać i sławić moje wyroby.
Pociągnął za oplatające worek sznurki, zamykając go szczelnie, po czym podał pakunek niebiance.
- Tak, to chyba wszystko. – Oparł się o stół i obiema rękami o jego krawędzie. – Gdybyś potrzebowała wsparcia przy kolejnym opętaniu lub miała jakieś inne, skomplikowane zamówienie, daj mi znać. Nasz klient, nasz pan.
- Ach, to ty, Yasi. Wejdź. – Odsunął się na bok, dając jej miejsce na przejście. – Z tego co widzę, z każdym dniem twój stan ulega poprawie. Dobrze, dobrze… - Upiór zdjął z oczu okulary ochronne i założył je na czoło. Następnie zdjął rękawice i odłożył na stojący obok dębowy stół. – W tym tempie za parę dni twój organizm powinien wrócić do normy. Co się zaś tyczy energii magicznej, hmm, myślę, że w przyszłym tygodniu nie powinnaś mieć już większych problemów z korzystaniem z mocy. Póki co regeneracja wciąż postępuje, więc jej przepływ może następować skokowo i nieregularnie.
Podrapał się w brodę, zastanawiając nad czymś, po czym sięgnął na jedną z półek. Podniósł i położył na drewnianym blacie płócienny worek wielkości pięści.
- To są specyfiki, o których rozmawialiśmy wcześniej. A teraz uważaj – włożył dłoń do worka i ostrożnie rozłożył brzegi, jakby chciał coś wyjąć ze środka. - Dodałem coś ekstra.
Z wnętrza wydobył się pewny, charyzmatyczny głos Yasi. – „Pracownia Mesmera” to mój ulubiony zakład alchemiczny na całym Wybrzeżu Cienia!
- Sprytne, prawda? – Uśmiechnął się zadowolony i popatrzył uważnie na swoją rozmówczynię spod wysoko podniesionych brwi. – Wplotłem w worek mało skomplikowane zaklęcie iluzji. Będzie uruchamiać się za każdym razem, kiedy go otworzysz. Ach właśnie, jest on wykonany z wytrzymałego i wodoodpornego materiału. Więc kiedy skończą ci się specyfiki bojowe, wciąż będziesz mogła z niego korzystać i sławić moje wyroby.
Pociągnął za oplatające worek sznurki, zamykając go szczelnie, po czym podał pakunek niebiance.
- Tak, to chyba wszystko. – Oparł się o stół i obiema rękami o jego krawędzie. – Gdybyś potrzebowała wsparcia przy kolejnym opętaniu lub miała jakieś inne, skomplikowane zamówienie, daj mi znać. Nasz klient, nasz pan.
Fear and ignorance are good business.
Strach i zabobon to dobry interes. (X)
Strach i zabobon to dobry interes. (X)
- Yasi
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 125
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Upadły anioł
- Profesje:
- Kontakt:
Weszła na zaproszenie Mesmera. Nawet z jej przytępionym węchem czuła zapach ziół unoszący się w pracowni. Zdecydowanie lepiej zrobiło jej się, gdy usłyszała, że wszystko wróci do normy. Dopóki będzie osłabiona, zaszyje się w jakimś ustronnym miejscu i dojdzie do siebie. A później? No właśnie. Z tym zawsze był problem. Życie z dnia na dzień, pochopne decyzje. Jakby się zastanowić, to właśnie to doprowadziło ją do opłakanego stanu, w którym się znalazła. Tylko że co mogła z sobą zrobić? Teraz już zupełnie nic. Po stu siedemnastu latach było za późno. Yasi potrząsnęła delikatnie głową pozbywając się z niej niechcianych myśli. Podskoczyła, gdy usłyszała swój głos wydobywający się z worka. Musiała przyznać upiorowi rację, sprytne.
- Te specyfiki, podpisałeś je? - wiedziała, że nie zapamięta ich nazw i zastosowań, niezależnie od tego jak będzie się starać. Popatrzyła na Mesmera z wyczekiwaniem i nagle jakaś myśl obiła się o jej myśli.
- Wypadałoby podziękować, prawda? - zaczęła, zanim jej rozmówca zdążył odpowiedzieć na poprzednie pytanie. - Ponieważ jestem w tym beznadziejna, zrobię to szybko. Dziękuję.
Co się z nią działo? Nie mogła sobie przypomnieć, żeby podziękowała kiedyś Sztormowi, a przecież Mesmerowi jeszcze płaciła.
- Co do tego tekstu - wskazała worek, znowu źle czuła się za swoimi myślami - zmieniłabym Wybrzeże Cienia na Alaranię. Zawsze możesz dodać wizytówki do rozdania.
- Te specyfiki, podpisałeś je? - wiedziała, że nie zapamięta ich nazw i zastosowań, niezależnie od tego jak będzie się starać. Popatrzyła na Mesmera z wyczekiwaniem i nagle jakaś myśl obiła się o jej myśli.
- Wypadałoby podziękować, prawda? - zaczęła, zanim jej rozmówca zdążył odpowiedzieć na poprzednie pytanie. - Ponieważ jestem w tym beznadziejna, zrobię to szybko. Dziękuję.
Co się z nią działo? Nie mogła sobie przypomnieć, żeby podziękowała kiedyś Sztormowi, a przecież Mesmerowi jeszcze płaciła.
- Co do tego tekstu - wskazała worek, znowu źle czuła się za swoimi myślami - zmieniłabym Wybrzeże Cienia na Alaranię. Zawsze możesz dodać wizytówki do rozdania.
"Wolnym bowiem jest człowiek tylko wtedy, gdy jest samotny."
Artur Schopenhauer
Artur Schopenhauer
- Mesmer
- Szukający Snów
- Posty: 185
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Upiór
- Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
- Kontakt:
- Najlepszy w całej Alaranii? - Upiór zaśmiał się. - Rzeczywiście jestem dobry w tym co robię, ale może nie do tego stopnia. Wciąż żyje paru arcymistrzów sztuki alchemicznej, których osiągnięcia i wytwory są poza moim zasięgiem. Cóż, przynajmniej na chwilę obecną.
Trzymając między kciukiem a palcem wskazującym jedną z tabletek specyfiku Mesmer wskazał na wyryty na środku krążka niewielki, złożony z kilku kresek symbol.
- Ta runa oznacza „siłę”, czy jak kto woli „wigor”. To dość powszechnie stosowane oznaczenie grupy środków alchemicznych wpływających na wzmocnienie wytrzymałości i wydolności ciała. Dla pewności dodałem też krótką instrukcję stosowania na papierze. Dwie porcje specyfiku powinny w zupełności wystarczyć, by odczuć różnice. Gdyby jednak ktoś wziął na raz więcej dawek, mogą wystąpić komplikacje. U jednego z testujących go ochotników pojawiły się niekontrolowany napad szału, u innego utrata świadomości. Obaj ochotnicy byli ludźmi. Nie wiem jak przedawkowanie wpływa na inne rasy, może paradoksalnie efekty są lepsze.
Na podziękowanie niebianki odpowiedział krótkim skinieniem głowy.
– Prawdę mówiąc miałem wątpliwości, czy po oczyszczeniu w ogóle odzyskasz przytomność. Cieszę się, że stało się inaczej. Niebianie okazują się być bardziej odpornym ludem niż przypuszczałem. – Upiór skubnął kilka razy brodę, mamrocząc do siebie pod nosem. – Będę musiał częściej włączać ich do testowania nowych mikstur.
Chrząknął.
Trzymając między kciukiem a palcem wskazującym jedną z tabletek specyfiku Mesmer wskazał na wyryty na środku krążka niewielki, złożony z kilku kresek symbol.
- Ta runa oznacza „siłę”, czy jak kto woli „wigor”. To dość powszechnie stosowane oznaczenie grupy środków alchemicznych wpływających na wzmocnienie wytrzymałości i wydolności ciała. Dla pewności dodałem też krótką instrukcję stosowania na papierze. Dwie porcje specyfiku powinny w zupełności wystarczyć, by odczuć różnice. Gdyby jednak ktoś wziął na raz więcej dawek, mogą wystąpić komplikacje. U jednego z testujących go ochotników pojawiły się niekontrolowany napad szału, u innego utrata świadomości. Obaj ochotnicy byli ludźmi. Nie wiem jak przedawkowanie wpływa na inne rasy, może paradoksalnie efekty są lepsze.
Na podziękowanie niebianki odpowiedział krótkim skinieniem głowy.
– Prawdę mówiąc miałem wątpliwości, czy po oczyszczeniu w ogóle odzyskasz przytomność. Cieszę się, że stało się inaczej. Niebianie okazują się być bardziej odpornym ludem niż przypuszczałem. – Upiór skubnął kilka razy brodę, mamrocząc do siebie pod nosem. – Będę musiał częściej włączać ich do testowania nowych mikstur.
Chrząknął.
Fear and ignorance are good business.
Strach i zabobon to dobry interes. (X)
Strach i zabobon to dobry interes. (X)
- Yasi
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 125
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Upadły anioł
- Profesje:
- Kontakt:
Wzruszyła ramionami.
- Reklamy rzadko mówią prawdę - powiedziała. W zasadzie nie za bardzo się tym przejmowała, miała tylko otwierać woreczek, brać specyfiki wzmacniające, ewentualnie rozdawać je innym na spróbowanie i zaznaczać, że dostała to od Mesmera, w sumie banał. Spojrzała na run, miała nadzieję, że zapamięta. Słysząc, że jej przeżycie było wręcz cudem, poczuła dreszcz na plecach.
- Jeżeli będziesz potrzebował niebian, zapewne mnie jakoś znajdziesz. Będę już iść - powiedziała unosząc brwi na dźwięk jego chrząknięcia. Wzruszyła ramionami i odeszła do drzwi z woreczkiem pełnym specyfików.
- Żegnaj i prawdopodobnie do zobaczenia - rzuciła przez ramię i wyszła. W swoim pokoju pochowała wszystkie noże, sztylety, łuk i całą resztę ekwipunku, ubrała płaszcz, wyskrobała z sakiewki resztę pieniędzy, jaka jej została i położyła je na szafce, następnie zeszła do izby, w której było niewielu ludzi i wyszła na świeże powietrze. Rozejrzała się dookoła siebie, nie było tu wiele osób. Wzięła głęboki oddech i wzbiła się w powietrze. Lecąc czuła się niesamowicie, jakby wszystkie problemy zostały daleko w tyle. Jej lotowi towarzyszyło niezwykłe uczucie wolności.
Ciąg Dalszy: Yasi
- Reklamy rzadko mówią prawdę - powiedziała. W zasadzie nie za bardzo się tym przejmowała, miała tylko otwierać woreczek, brać specyfiki wzmacniające, ewentualnie rozdawać je innym na spróbowanie i zaznaczać, że dostała to od Mesmera, w sumie banał. Spojrzała na run, miała nadzieję, że zapamięta. Słysząc, że jej przeżycie było wręcz cudem, poczuła dreszcz na plecach.
- Jeżeli będziesz potrzebował niebian, zapewne mnie jakoś znajdziesz. Będę już iść - powiedziała unosząc brwi na dźwięk jego chrząknięcia. Wzruszyła ramionami i odeszła do drzwi z woreczkiem pełnym specyfików.
- Żegnaj i prawdopodobnie do zobaczenia - rzuciła przez ramię i wyszła. W swoim pokoju pochowała wszystkie noże, sztylety, łuk i całą resztę ekwipunku, ubrała płaszcz, wyskrobała z sakiewki resztę pieniędzy, jaka jej została i położyła je na szafce, następnie zeszła do izby, w której było niewielu ludzi i wyszła na świeże powietrze. Rozejrzała się dookoła siebie, nie było tu wiele osób. Wzięła głęboki oddech i wzbiła się w powietrze. Lecąc czuła się niesamowicie, jakby wszystkie problemy zostały daleko w tyle. Jej lotowi towarzyszyło niezwykłe uczucie wolności.
Ciąg Dalszy: Yasi
"Wolnym bowiem jest człowiek tylko wtedy, gdy jest samotny."
Artur Schopenhauer
Artur Schopenhauer
- Mesmer
- Szukający Snów
- Posty: 185
- Rejestracja: 13 lat temu
- Rasa: Upiór
- Profesje: Mag , Alchemik , Zielarz
- Kontakt:
- Szerokiej drogi.
Popatrzył jeszcze jak czarnoskrzydłą kobieta znika za drzwiami jego pracowni, po czym opadł na stojące obok krzesło. Podczas gdy Yasi odsypiała skutki działania zaklęcia Sfery, upór wytrwale pracował nad ulepszeniem eliksiru regeneracji. Dniem i nocą, w pogodę i niepogodę, w dni dżdżyste i słoneczne mieszał, destylował, dodawał i odejmował, skraplał, wlewał i wylewał. W końcu, po wielu trudach i znojach, opróżnił zawartość tygielka, przelewając ją do przygotowanej wcześniej butelki. Wszelkie znaki na niebie i ziemi mówiły mu, że specyfik jest gotowy do użycia. Pozostała kwestia ostatecznego przetestowania go na organizmie żywym.
Demon usadowił się wygodnie w krześle, a następnie sięgnął po stojący obok na stole kubek. Po sprawdzeniu eliksiru na innej osobie przyszła pora na test bezpośredni na jego prywatnym naczyniu. Niewielkim ruchem nadgarstka przemieszał kilkakrotnie zawartość kubka, wdychając jednocześnie uwolnione w ten sposób zapachy. Tak jak się spodziewał, miały one ledwo wyczuwalne, słodkawo-korzenne zabarwienie.
Nie tracąc więcej czasu, Mesmer wychylił eliksir do gardła.
Ciąg dalszy: Mesmer
Popatrzył jeszcze jak czarnoskrzydłą kobieta znika za drzwiami jego pracowni, po czym opadł na stojące obok krzesło. Podczas gdy Yasi odsypiała skutki działania zaklęcia Sfery, upór wytrwale pracował nad ulepszeniem eliksiru regeneracji. Dniem i nocą, w pogodę i niepogodę, w dni dżdżyste i słoneczne mieszał, destylował, dodawał i odejmował, skraplał, wlewał i wylewał. W końcu, po wielu trudach i znojach, opróżnił zawartość tygielka, przelewając ją do przygotowanej wcześniej butelki. Wszelkie znaki na niebie i ziemi mówiły mu, że specyfik jest gotowy do użycia. Pozostała kwestia ostatecznego przetestowania go na organizmie żywym.
Demon usadowił się wygodnie w krześle, a następnie sięgnął po stojący obok na stole kubek. Po sprawdzeniu eliksiru na innej osobie przyszła pora na test bezpośredni na jego prywatnym naczyniu. Niewielkim ruchem nadgarstka przemieszał kilkakrotnie zawartość kubka, wdychając jednocześnie uwolnione w ten sposób zapachy. Tak jak się spodziewał, miały one ledwo wyczuwalne, słodkawo-korzenne zabarwienie.
Nie tracąc więcej czasu, Mesmer wychylił eliksir do gardła.
Ciąg dalszy: Mesmer
Fear and ignorance are good business.
Strach i zabobon to dobry interes. (X)
Strach i zabobon to dobry interes. (X)
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości