Miał dobre powody, żeby pomagać tej kobiecie – gdyby śledztwo nie dotyczyło jego albo, gdyby rzeczywiście dotyczyło sprawy, w której brał udział, to pewnie nie zajmowałby się nim tak, jak teraz i po prostu opuściłby miasto na jakiś czas. Tylko, że sprawca morderstw nadal chodził sobie gdzieś na wolności i prawdopodobnie współpracował z sektą, na którą natknęli się w trakcie śledztwa. Uwagi sędziny nie obchodziły go, więc nawet nie przesunął swojej dłoni o pół palca w górę… w ogóle tego nie zrobił. Owszem, słyszał to, co mówiła kobieta, ale nie miał zamiaru wykonywać jej poleceń i spełniać jej próśb. Nie miał też zamiaru wplątywać się w coś, czego nie chciał robić – tutaj mogłoby to być spędzenie czasu w łóżku tej kobiety, i to razem z nią – dlatego też, gdy tylko poczuł, że skurcz rzeczywiście przechodzi, zaczął masować wolniej, aż w końcu prawie przestał to robić.
Poza tym, jeśli miałby być szczery z samym sobą, to Cassie podobała mu się bardziej niż Mirul i to mimo że dziewczyna ciągle miała problemy z bezpośrednim spoglądaniem w jego stronę, a gdy zdarzyło się, że ich spojrzenia zetknęły się… ta od razu odwracała wzrok.
Sprawne dłonie elfa w końcu nie dotykały już skóry sędziny, a on niedługo po tym wstał i stanął obok Escrim, dość jasno sugerując, że przyszedł tu razem z nią i to z taką samą sprawą, z którą ona postanowiła odwiedzić ten budynek i kobietę w nim mieszkającą. Zaskoczyła go nagła reakcja Mirul na symbol, który pokazała jej gwardzistka, ale to poczuł jedynie wewnątrz, bo na zewnątrz jego twarz cały czas przybierała zwyczajny dla niej wyraz.
– Mamy kilka rzeczy oznaczonych prawdopodobnie inicjałami osób, które w jakiś sposób mogą albo mogły być powiązane z sektą, której symbol widnieje na płaszczu. Mogły zostać złożone w ofierze… albo mogą też same należeć do tej grupy – odezwał się mroczny. Następnie rozejrzał się po pokoju i podszedł do wolnego stolika, na którym będzie mógł położyć wszystkie te rzeczy, które wybrał wcześniej jako te mogące posłużyć im za dowody. Na blacie znalazła się para spinek ze szmaragdowymi inicjałami „C. E”, sakwa ze złotym symbolem w postaci ryby mającej na głowie stalowy hełm z podniesioną przyłbicą, a także sztylet mający na rękojeści ten sam symbol, co sakwa na sobie.
– Może te inicjały będzie można dopasować do zaginionej osoby lub takiej, która nadal żyje, a symbol najpewniej należy do jakiejś rodziny szlacheckiej mieszkającej w mieście. Mogą być jakoś powiązani z sektą, jeśli nie wszyscy, to może osoba, do której należą te przedmioty – odparł po chwili. Mogliby przynieść wszystko to, co znaleźli w podziemnych tunelach, jednak w kwaterze Escrim wybrali tylko to, co było najcenniejsze.
– Sekta ta też jest bezpośrednio powiązana z ostatnimi morderstwami, za które obwinia się złodzieja o imieniu Salazar. Uważamy, że osobnik ten nie miał z tym nic wspólnego, jednak najpierw potrzebujemy pewnych dowodów… a także wsparcia w prawidłowym rozwiązaniu śledztwa i ukarania prawdziwych winowajców – dopowiedział. Jego gesty, mowa ciała lub nawet emocje, które mogłyby przedostać się na jego twarz, nie zdradzały tego, że to on jest złodziejem podejrzanym o przestępstwa, o których wspomniał.
– Możemy liczyć na Pani pomoc? - zapytał na koniec. Domyślał się już, dlaczego sędzina kazała przynieść akta prywatnych dochodzeń, jednak nie były to domysły, dzięki którym miał pewność, że prawdziwe powody są właśnie tymi, o których pomyślał. Może znajdą tam sprawy w jakiś sposób połączone z ich śledztwem, sektą lub przedmiotami, które przynieśli. W dodatku, jeśli sędzina zgodziłaby się poprzeć ich w tej sprawie i stanąć po ich stronie… zyskaliby dobrego sojusznika – przynajmniej do czasu rozwiązania „problemu”. Znaczy… wydawało mu się, że Escrim i Mirul są w dość dobrych stosunkach, co zresztą stwierdził po tym, jak zareagowała i odezwała się sędzina, gdy gwardzistka weszła do pokoju. A jeśli o niego chodziło, cóż, teraz myśli o nim, że jest członkiem gwardzistów lub strażników miejskich – może kiedyś dowie się, że było całkowicie inaczej, jednak do tego czasu może o nim zapomnieć, na co zresztą liczył sam Salazar.
A gdyby kiedyś stało się coś, co sprawiłoby, że zostałby złapany w tym mieście i doprowadzony do Mirul… wtedy albo udałoby mu się uciec, albo na własnej skórze przekonałby się o "specjalnym traktowaniu" przestępców w wykonaniu tej kobiety. Szczerze mówiąc, wolałby nie dopuścić do takiej sytuacji.