Kryształowe KrólestwoWycieczka na misji ratunkowej

Elfie pałace zbudowane głęboko w ukrytych leśnych polanach. Wieże strażnicze wznoszące się ponad chmurami, gdzieś wśród ostrych skał - to wszystko możesz spotkać tutaj w Kryształowym Królestwie, gdzie zbiegają się szlaki elfich książąt, magów i smoków.
Nemain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 142
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Nemain »

        Sytuacja nie jawiła się w zbyt jasnych barwach. Byli osaczeni przez grupę zupełnie nieprzyjaźnie nastawionych elfów. Nie pomogło sympatyczne powitanie. Wszyscy zglądali na nich nieprzychylnie, co łagodniejsi mdleli, zmniejszając ilość potencjalnych wrogów. Chociaż tak po prawdzie to poza srogimi minami, elfy nie wyglądały na zbyt zdolne do walki. Dodatkowo ku wątłej, ale wciąż kiełkującej uldze centaura nikt nie zbliżał się do niej, co najwyżej spoglądając na nią jak na jakieś dziwadło. Większość oczu skupiło się na Mitrelinie i Faelivrin, co powstrzymało Nemain przed zrobieniem czegoś, co zapewne reszta uznałaby za głupotę. Stała więc grzecznie w miejscu, przestępując z nogi na nogę wraz ze zgrzytem resztek zastawy i stołu, ale ani nie stanęła dęba, ani nie zaczęła machać mieczem, sugerując by dano jej trochę więcej przestrzeni ponieważ czuła się niekomfortowo.
Tak więc Nem rozglądała się ostrożnie, gdy Mitrelin nie tylko taszczył Bala, ale i wyjaśniał całe zajście. W tym czasie łuczniczka pozbierała ekipę do kupy i dosłownie wypchnęła z pomieszczenia, a później przeciągnęła przez miasto na jego obrzeża do pobliskiego zagajnika.
        Dopiero tam Kara odetchnęła pełną piersią, wolna od elfich spojrzeń. Miasta i zabudowy ją przyciągały, ale wciąż miała dusze dzikiego stworzenia, które zbyt długo zamknięte w miejscu, zaczynało czuć się źle i tęsknić za przestrzeniami.
        No co za przygoda. Tyle czasu marzyła o poznaniu elfów, a one okazały się… co najmniej dziwne. Patrzyły na wszystkich z góry, chociaż wcale nie były wyższe od niej. Jak im się to udawało…? O wszystko się złościły, dosłownie o wszystko. Mówiły niezrozumiałym językiem, chociaż używały wspólnego. Zupełnie nie tak ciekawe stworzenia jak jej się najpierw wydawało. A szkoda… Takie ładne rzeczy robili. Miasto było takie piękne, zdobione, niby z kamienia i kryształu a wyglądały one jak utrwalone rośliny. No i sami byli tacy śliczni, przynajmniej na zewnątrz…
        Przychyliła się by pogłaskać wilka, który jak tylko został postawiony na ziemi, podbiegł do centaura by się łasić popiskując cicho. Nemain poklepała czarny łeb, ale zamiast skupić się na tuleniu wilka, który ewidentnie tego żądał, weszła do rzeki starając się zmyć z siebie… wszystko co do tej pory przykleiło się do sierści, skóry i ubrań. Woda była dość głęboka by wystarczyło nieznacznie ugiąć nogi i się przychylić, by przyjemnie chłodny strumień obmywał całe ciało centaura, względnie doprowadzając kopytną do porządku.
Opłukana, orzeźwiona i znów pełna energii i entuzjazmu Nemain, wyszła z wody otrzepując się zupełnie jak koń i ochlapując wszystkich wokół, z wyjątkiem wilka, który już przyzwyczajony, wiedział co nastąpi i schował się w pobliskich krzakach.
        - Ale była przygoda - odezwała się wesoło, spoglądając na zroszonych towarzyszy. - Tak zupełnie wam się nie podobało w tej Otchłani, nic a nic? - zapytała wielce ciekawa. Skoro już nie mieli nic innego do roboty, ciekawskość Nem dała o sobie znać w zdwojonej sile. Kara przeciągnęła się jeszcze i znów zaczęła spoglądać po drużynie, zastanawiając się, co jeszcze wymyślą.
Groszek
Przybysz z Krainy Rzeczywistości
Posty: 96
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Wróżka
Profesje: Opiekun
Kontakt:

Post autor: Groszek »

        Groszek pęczniała z dumy. Uratowała Jarzębinę, w związku z czym mogła wracać do domu w poczuciu iż dokonała czegoś, na co do tej pory nie odważyła się żadna wróżka. Przypływ pewności siebie sprawiał, że obecnie nie istniało nic co mogło zatrzymać Skrzydlatą. Nawet jeśli nie dysponowała już taką siłą i szybkością jaką zyskała w Otchłani, to przecież najważniejszym był fakt że tak właśnie się czuła oraz to, że jako bywalczyni „wielkiego świata” zyska uznanie w oczach swojej przyjaciółki, która to z całą pewnością będzie ciekawa usłyszeć o jej przygodach. A byłoby jeszcze lepiej gdyby poza samą opowieścią, udało jej się namówić Nemain i pozostałych do wizyty nad Błyszczącym Jeziorem. Jarzębina byłaby zachwycona.
        - Mi tam się podobało. Zwłaszcza te pękate drzewa wyglądające jakby kogoś pożarły. No ale oczywiście żadne z nich nie umywa się do naszego Sokownika, więc w sumie dobrze że wróciliśmy. – Odpowiedziała Groszek.
        Tymczasem Nireth pochłonięta była zupełnie innymi sprawami.
        - A ty na co czekasz? Właź do wody. – Łuczniczka wskazała Mitrelinowi miejsce w którym przed chwilą kąpała się Nemain.
        - Ja? No co ty? Przecież nie mogę. – Bronił się bibliotekarz. – Tak przy was?
        - Co to za różnica? Nektar z tego kwiatu którym kazałeś się polać, cuchnie na pół królestwa. Poza tym strasznie się lepi i chyba nie musze dodawać jak to wygląda w połączeniu z liniejącym wilkiem?
        - Chociaż się odwróćcie. Wszystkie. W ramach przyzwoitości.
        - Jęczysz jakby rzeczywiście było na co patrzeć. – Narzekała elfka, spełniając prośbę Mitrelina.
        Na nieszczęścia bibliotekarza, Groszek zupełnie nie rozumiała pojęcia dyskrecji, a i od Nemain na co dzień biegającej z gołym zadem, ciężko było oczekiwać że jej definicja „przyzwoitości” będzie tożsama z tą którą miał na myśli Mitrelin. Wróżka beztrosko latała nad głową usiłującego rozebrać się elfa, cały czas goniąc jego twarz, jako że zamierzała przedstawić mu własną prośbę.
        - Żeby wrócić do domu, musze najpierw odnaleźć swoja Lotkę. Bez niej to niemożliwe. Znaczy pewnie i da się ale zajmie znacznie więcej czasu. Poza tym nie chce jej tu zostawiać. – Zauważyła Skrzydlata. – Mówiła wcześniej, że chce zobaczyć jakieś gaje i siedzące w nich rajskie ptaki. Wiesz gdzie to jest?
        - Nie. Ja się zajmuje księgami, a nie ptakami. Daj mi teraz spokój. Spytaj Nireth. – Irytował się Mitrelin.
        - Jesteś zły i dlatego robisz się taki czerwony na twarzy?
        - Dokładnie tak, więc może mi odpuścisz?
        - A nie chcesz wiedzieć dlaczego wróżki które same maja skrzydła korzystają z pomocy ptaków? – Nie ustępowała Skrzydlata?
        - Teraz? Niespecjalnie.
        - Mitrelin usiłuje ci powiedzieć że skoro Lotka to twój wierzchowiec to powinnaś lepiej go pilnować. – Wtrąciła Faellivrin – Nie wspominając o tym, że do królewskich ogrodów nie można wejść sobie ot tak.
        - A wlecieć? – Spytała zainteresowana Groszek szybko kalkulując, że pierwszą rzeczą o którą spyta ja Jarzębina po powrocie będę owe ogrody, a przecież nie może pozwolić żeby Lotka wiedziała cos więcej od niej. .
Nemain
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 142
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Centaur
Profesje: Rzemieślnik
Kontakt:

Post autor: Nemain »

        Wróżka i centaur nadrabiały optymizmem za całą ekipę, a ich radością spokojnie można było obdzielić zmęczone elfy, które jakoś nie wyglądały na zbyt euforyczne. Uszaci jednak tak często mieli skwaśniałe, smutne lub przynajmniej obojętne miny, że Nemain powoli uznawała, iż oni tak zwyczajnie mieli w naturze. Jakiś defekt uniemożliwiający choćby najmniejszy grymas bliski uśmieszkowi o pełnym uśmiechu nawet nie mówiąc. Całe szczęście skrzydlata była normalna i wyrażała adekwatny do sytuacji entuzjazm, więc Nem pokiwała wesoło głową w pełni przyznając jej rację. Przecież nie tylko las był piękny z tymi swoimi niesamowitymi drzewami, ale i nie kończące się równiny. Więcej! Przecież cała przygoda była wspaniała! Czy to pełen adrenaliny rajd przez nocny las, gdy ścigani demonicznymi głosami gnali na złamanie karku przez knieję, wtedy jeszcze w towarzystwie osobliwego człowieka o czerwonych włosach. Czy rozmowa ze strażniczym drzewem obumarłego boru. Spotkanie z całym zastępem driad i walka z pająkami. Nawet poznanie dziwacznego minotaura. Wszystko było godne zapamiętania i opowiedzenia przy kufelku krasnoludzkiego piwka.
        Po chwili uwagę wszystkich zwrócił bibliotekarz i czyniony przez niego z niewiadomych przyczyn raban. Czerwone to było i miotało się jakby mu woda nie pasowała, ale na prośbę, Kara grzecznie wykręciła się zadem w kierunku rzeczki i elfa. Jakby to czyniło jakąś różnicę, ale skoro tak chciał, nie jej sprawa.
Co jakiś czas tylko wodziła wzrokiem od elfki do wyjątkowo aktywnej wróżki, a tym samym niestety też i Mitrelina, mimo iż oczywiście wciąż pozostawała wykręcona zadem w jego stronę.
        Lotka... Faktycznie ptaszysko zawieruszyło się gdzieś po drodze, a kopytna nawet nie zauważyła kiedy. Ostatnie co pamiętała to jak ptaszyna dziobała księgę. Może faktycznie poszła zwiedzać ogrody czy parki, w końcu ptaki lubiły takie miejsca. Zaraz ogrody... elfie ogrody... Na moment twarz Nemain wyrażała pełną konsternację. Ile było rabanu o jedną malutką, niewyględną jabłonkę i jej jabłka. Niepozorne drzewko wzbudziło takie emocje, a co dopiero całe ogrody tego wyraźnie przewrażliwionego narodu.
        Nemain uśmiechnęła się nieporadnie, swoją manierą czochrając się po potylicy. Centaur i gaje to był bardzo zły pomysł, nawet Kara teraz już to wiedziała. Chociaż przygoda była przednia, zapierająca dech i pełna niespodzianych zwrotów akcji, należało wiedzieć kiedy się wycofać. Wypielęgnowane ogrody nie były miejscem dla kopytnych, podkutych i uważnych-inaczej stworzeń, o powoli budzącym się głodnym brzuchu.
Ale przecież Groszek była w dobrych rękach, zaraz uznała raźno i szybko pozbywając się ewentualnych wyrzutów sumienia. Te nigdy zbyt długo nie zajmowały i nie trapiły centaurzej głowy.
        - Na pewno można się tam dostać - odezwała się znów pełna optymizmu Kara.
        - Musi być jakiś sposób, a kto zna go lepiej niż elfy - kontynuowała z wesołym uśmiechem.
        - Z pewnością Faelivrin i Mitrelin pomogą ci znaleźć Lotkę i zwiedzić ogrody, a na mnie już pora - zakończyła cały czas pogodnie, powolutku, prawie chyłkiem wycofując się wzdłuż brzegu.
Jak na włóczęgę, jaką Kara ewidentnie była, Nemain i tak wyjątkowo długo zabawiła z tymi towarzyszami. Nadeszła pora by znaleźć nowe wyzwania, poznać kolejne nowe miejsca i spotkać ich intrygujących mieszkańców. Czasu było tak mało, a świat był tak rozległy!
To właśnie były główne myśli, teraz powoli całkowicie przejmujące myśli kopytnej. W galop, w drogę! To był jej cel.
Uśmiechnęła się jeszcze szczęśliwiej. Zamachała wesoło ręką i zakrzyknąwszy - Powodzenia! - odwróciła się na zadnich nogach ruszając biegiem przed siebie.
Czarny zad, razem z czarnym wilkiem szybko zniknęły w kniei, gdy centaur nawet się nie odwrócił zaaferowany tym co jeszcze mogło ją czekać.

Ciąg dalszy: Nemain
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Królestwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości