Kryształowe KrólestwoPlac rynku

Elfie pałace zbudowane głęboko w ukrytych leśnych polanach. Wieże strażnicze wznoszące się ponad chmurami, gdzieś wśród ostrych skał - to wszystko możesz spotkać tutaj w Kryształowym Królestwie, gdzie zbiegają się szlaki elfich książąt, magów i smoków.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Plac rynku

Post autor: Galanoth »

Konie uderzały podkowami o brukowane ulice. Stukot roznosił się wśród licznych tłumów, zgromadzonych, jak to w zwyczaju, na targu Królestwa. Służące, wraz z ich paniami, obchodziły kupców. Większość z nich na pewno się wzbogaci o duże kwoty. Pozbawieni historii bardowie krążyli w rolach domokrążców, prosząc o jałmużnę lub zapłatę za byle pieśń o nawet nierealnym bohaterze. Targ z każdą minutą rósł w siłę.
Między budką z jedwabiem, a ogromnym baldachimem gdzie stary piekarz sprzedawał świeżo upieczony chleb, stał drewniany podest. Wybudowano go w dwóch celach: aby karać i informować, czasem aby informować karząc. Na specjalną okazję pomocnik kata montował podłużne belki zwieńczone grubymi linami. Wtedy tłum zamieniał się w teatr zabójców.
Tym razem było zupełnie inaczej. Potężne, wysokie wierzchowce o czarnej maści stały przy podeście wraz z ich właścicielami. Mężczyźni ubrani w eleganckie skórzane pancerze, przyglądali się mieszkańcom miasta. I jednemu, wyjątkowemu elfowi o białych włosach. Rozmawiał z dwójką innych spiczastouszych, tuż przy belkach zdejmowanych przez młodego kat-mistrza. Zamaskowany czernią człowiek zszedł szybko z podestu. Na jego miejsce przybył niewiele od niego mniejszy, choć szeroki w barkach chłopak. W dłoniach trzymał zwinięty dokument oprawiony czerwoną pieczęcią. Herb czapli rozprysł się pod naciskiem palców białowłosego. Dekret polecony od księcia Vladira, wypisany ozdobnym pismem, jakże przejrzystym, ponownie starł się ze wzrokiem Galanotha. Rycerz odział się nieodświętnie. Długi czarny płaszcz zapięty twardą klamrą przy obojczykach, pod nim tradycyjna zbroja z której jeszcze nie wyrósł. Jego ekwipunek leżał tam, gdzie zawsze. Zmieniła się wyłącznie twarz elfa. Był bardziej uśmiechnięty i zadowolony niż zwykle. Gładkie, spokojne lico komponowało się pięknie z kolorem włosów i jasnością padających promieni słońca.
Oczy sir Galanotha przebiegły po twarzach gawiedzi. Kryształowe Królestwo obfitowało w elfich współbraci. Niejeden z nich dałby sobie rękę obciąć, aby teraz być wśród kwiatu rycerskości. Thelas nie tego jednak poszukiwał.
- Drodzy mieszkańcy Kryształowego Królestwa! Z rozkazu wielmożnego księcia Vladira II, znamiennego syna królewskiego, oznajmiam, iż zaraz odbędzie się nabór do specjalnej gruby wydobywczej. Ekspedycja pod patronatem wielmożnego księcia Vladira II, znamiennego syna królewskiego, ma za zadanie zwrócić wszelkie bogactwo kulturowe waszych i naszych przodków. Wyprawę poprowadzę ja, sir Galanoth Thelas, hrabia Arcto, oraz mój przyjaciel, Dress Do Ubren. Każdy z ochotników, który spełnia określone wymagania, dostanie od nas sprzęt, prowiant oraz suche miejsce do odpoczynku.
Spoglądał to na elfów przy sobie, to na tłum mieszkańców.
- Zapłata w złocie odbędzie się osobiście u samego księcia Vladira II, znamiennego syna królewskiego. Każdy, kto chce dołączyć, niech stawi się do mnie lub do jednego z moich podopiecznych - wskazał dłonią elfów przy stronach, po czym zszedł spokojnie ze schodów podestu.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Dwa dni później do miasta powróciły trzy grupy zbrojnych, rozesłane uprzednio przez sir Galanotha po okolicznych wioskach i mieścinach z wieścią o planowanej wyprawie.

Cóż za zaskoczenie ogarnęło lodowego elfa, kiedy poza zrekrutowanymi ochotnikami na książęcą wyprawę, w większości sprawiającymi wrażenie dość biednych i obszarpanych, przyprowadzona została do jego kwatery, wraz ze wszystkimi honorami, stara znajoma Galanotha, piękna Niloufar Cooney... W dodatku nie sama, bo towarzyszyło jej dziewczę równie urocze, niejaka Melpomene o wielkich oczach koloru nocnego nieba.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Czuła się nieswojo w zatłoczonej wiosce - trzymała się blisko Niloufar i Elvirna, nie chcąc zgubić się w ludzkiej ciżbie. Na próżno wypatrywała przyczyny poruszenia, do chwili gdy ujrzała młodego elfa stojącego na prowizorycznym podeście. Zasłuchana w jego słowa, nawet nie zauważyła zniknięcia tajemniczego mężczyzny, który tak niedawno się do nich przyłączył. Dopiero gdy herold skończył mówić, kotołaczka rozejrzała się zdezorientowana.
- Niloufar?... Widziałaś może...? - zacięła się nagle, gdy przypomniała sobie, co dokładnie powiedział jasnowłosy - ...Galanoth? On przecież mówił o...
Ruszyły w kierunku grupy zbrojnych...
Podczas drogi do miasta Melpomene niejednokrotnie zastanawiała się nad siłą ironii losu - to właśnie z Kryształowego Królestwa niedawno musiały uchodzić w tak wielkim pośpiechu. Co stało się z tajemniczymi, czerwonookimi napastnikami? Czy wciąż nie stanowią zagrożenia? Mimo wszystko, elfka mogła zauważać stopniowe uspokajanie się dziewczyny. Różnica była szczególnie widoczna gdy myślało się o zachowaniu Mel podczas ich pierwszego spotkania - teraz była znacznie mniej... nerwowa, patrzyła na świat trzeźwiej i uważniej. Wciąż jednak nie dało się uświadczyć na jej twarzy uśmiechu innego niż wymuszony grzecznością. Także w tej chwili, kiedy szły już do obecnej kwatery Galanotha, Zmiennokształtna nie okazywała rozradowania. Jak to miała w swoim zwyczaju... bała się nadmiaru emocji towarzyszącego ponownemu ujrzeniu osoby dawno niewidzianej, a bliskiej.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Kwatera nie wyglądała zaszczytnie. Zero w niej komfortu i wygody. Drewniany stół wyciągnięty z koszar wojskowych zasłano stertami papierów i pieczątek, pełnego atramentu kałamarza i dwóch gęsich piór. Na dwóch wieżach dokumentów położono parę mieszków, pewnie z pieniędzmi. Parę monet wysypało się z ich wnętrza. Złote krążki trafiły szybko do dwóch męskich dłoni ukrytych pod ciężkimi rękawicami. Galanoth spojrzał na nie spod lekko przymrużonych oczu. Sprawdzanie list kandydatów, badania i wywiady nie dawały informacji na temat chętnych. Dopiero tutejsi rycerze, wprawieni w życie Królestwa mogli co nieco doradzić w tej sprawie. Zgłaszający się mężczyźni należeli do klasy średniej i niskiej. Wśród nazwisk mieszczańskich i szlachty upadłej Thelas doszukał się paru nieznaczących przezwisk i pseudonimów. Dwójka rolników porzuciła rolę i dołączyła do kompanii. Piątka parobków u namiestnikowskiego stajennego postanowiła dać dyla z pracy i zrobić coś dla Kryształowego Królestwa. Resztę gromady stanowiły zwyczajne osobowości bezrobotnych, poszukiwaczy przygód i ludzi na rozstaju drogi życia. Którejkolwiek odnogi by nie uznali za słuszną, ta właśnie miała ich prowadzić do wykopalisk. Według rachuby archeologów jest to miejsce cenniejsze bardziej niż samo Królestwo. Dla Księcia Vladira zajęcie na pewno było opłacalne. Galanoth miał dopilnować, by również należało do bezpiecznych.
Ostatni z chętnych odszedł od stołu. Stojący przy nim Elf uśmiechnął się delikatnie. Nie spodziewał się aż tylu wyprawkowiczów. Właśnie zbliżało się południe, a to znaczy, że zaraz wejdzie najgorętsze słońce w ciągu dnia. Promienie zaczną ślepić w oczy, mieszkańcy skryją się pod baldachimami, w ciemnych alejkach i pod dachami tawern lub domów. Dla Galanotha był to dopiero początek przygody. Zwłaszcza po tym, co zaraz zobaczył.
Upadł na kolana przed dwójką kobiet. Wyblakły płaszcz Elfa zatonął w kurzu i piachu, jego krawędzie ubrudziły się. Mężczyzna nie zważał na niewygody. Klęcząc, przycisnął usta do prawych dłoni niewiast. Przywitał panny z uznaniem i czcią, honorem godnym królewskich imion.
- Pani Niloufar... Pani Melpomene. Cieszę się, że was widzę. Nawet nie wiecie, jak bardzo zależało mi na spotkaniu akurat was...
Powstał spokojnie z klęczek. Ćwieki skórzanego obicia Różyczki odbiły się dźwięcznie od płyt zbroi.
- Jest pewna sprawa o której muszę z wami natychmiast porozmawiać. Chodzi o te miasto.... zapewne słyszałyście ogłoszenie, prawda? - spojrzał znacząco w stronę drewnianego podestu, by potem znów skupić wzrok na twarzach kobiet - To dla nas bardzo ważne, dla ciebie też, panno Niloufar, aby się tam dostać. Od tego zależy przyszłości największych rodów Elfów.
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Elfkę przeraził trochę tłum, który zebrał się w wiosce... Ostatnimi czasy zrobiła się bardziej nieufna, niż dotychczas była. Gdy zobaczyła herolda, uważnie przysłuchiwała się jego słowom... Przypadek to, a może szczęście, iż akurat teraz, gdy Nilo poszukiwała Zielonych Marchii i wyczekiwała Galanotha, herold ogłosił, iż elf jest w Kryształowym Królestwie. Uradowała się, i natychmiast podjęła rozmowę z żołnierzami, którzy chętnie zgodzili się eskortować dwie damy do elfiego miasta - w końcu znały tego elfiego szlachcica. Nawet nie zauważyła odejścia tajemniczego mężczyzny, który tak uporczywie podążał za lady Cooney i Melpomene.
Podróż minęła jej spokojnie. O dziwo spokojnie... Pierwszy raz nie zaprzątała sobie głowy żadnymi myślami. Nawet niedawna rozprawa z tajemniczymi wojownikami pozwoliła sobie odejść w meandry zapomnienia. Jednak gdy weszła wraz z kotołaczką do kwatery sir Thelasa, uśmiechnęła się delikatnie, nie okazując zbytnio jakże wielkiej radości na widok rycerza; w końcu nie wypadało, by szlachcianka rzucała się w ramiona mężczyźnie.
- Tak słyszałyśmy... - odparła na pytanie elfa. - Byłyśmy w drodze do Zielonych Marchii, o których nam opowiadałeś, kiedy w pewnej wiosce jeden z heroldów to ogłoszenie rozgłosił wśród tamtejszej ciżby... A cóż takiego ważnego w tym mieście jest? - zapytała nieśmiało.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Izba budki nie prezentowała się doskonale. Ba, daleko jej do komnat królewskich czy zwykłego przytułku dla sierot. Drewniany stół ciśnięty na środek poprzedzał małe podziurawione okno. Tuż za plecami przybyłych kobiet nie było nic prócz kiepskiej jakości szafy pełnej papierów i zwojów. Półki uginały się pod ich ciężarem. Niepotrzebne nikomu dokumenty zalegały budkę urzędniczą. Powoływano je - tj. otwierano - tylko na specjalne okazje, głównie pobór do wojska i karanie buntowników, rewolucjonistów. Czasem budki służyły także za szpitale polowe, ale czas krwawych zamieszek i wojen skończyły się wiele lat temu. Galanoth ostatnią pamięta raczej mgliście. Drewniany pokoik, przebudowywany od pokoleń, należał do reliktów przeszłości.
Artefakt starych dziejów pamiętał wyłącznie brud, syf i kurz. Elf strzepnął naprędce pyłek pokrywający siedzenia pary niskich krzesełek. Przysunął je bliżej dam.
- Siadajcie, proszę. Odpocznijcie nieco. Zapewne jesteście zmęczone podróżą.
Ton głosu Galanotha był spokojny, opanowany. Oficjalny. Tłum zgromadzony zwyczajowo na rynku przeszkadzał w prowadzeniu prywatnej, oczywiście ożywionej rozmowy. Dla bezpieczeństwa rycerz zamknął drzwi. Trzasnęły, nie spodziewał się tego.
- Od naszego ostatniego spotkania wiele minęło. Nie opuściłem was bez powodu. Musiałem... coś zrobić.
Jakby speszony, spróbował zasłonić prawą rękę krańcem płaszcza. Świeża blizna kreśliła ból wzdłuż środkowego palca aż po nadgarstek.
- Zielone Marchie są na razie bezpieczne. Zarządcy pilnują dobytków swoich panów. Bardziej mnie martwi sytuacja wewnątrz samych rodów. Od kiedy pojawiły się pierwsze plotki na temat zaginionego miasta - zaczął tłumaczyć, wędrując palcami przez kolejne pagórki kartek - arystokracja nie śpi spokojnie. Książę Vladir II, przyszły prawowity władca Kryształowego Królestwa, nadzoruje badanie ruin starożytnej osady Elfów. Niestety, Leśne Elfy popadły w konflikt z Nocnymi. Miasto o którym mowa, Escapis, było przez lata okupowane przez obydwie nacje. Raz zwyciężali jedni, raz drudzy. Inne rasy wolały nie uczestniczyć w tym konflikcie. Nie opłacał się, jeżeli chodzi o ilość przelanej krwi.
Przerwał na moment, zacisnął nieco pasa wiążącego górne boki płaszcza.
- Wojna o Escapis działa się wiele, wiele lat temu. Mało który Elf ją pamięta. Sęk w tym, że w wyniku zaburzeń działań magicznych, całe miasto zapadło się pod ziemię. To było wiadome. Trzęsienie ziemi pochłonęło z sobą dziesiątki ofiar. Głównie Nocnych, to oni wygrali... Teraz, po latach pustki na kartach historii, dyplomaci budzą się. Jakiś pierwszy lepszy archeolog odnalazł ślady cywilizacji Escapis. Teren, należący do naszych leśnych towarzyszy, został specjalnie oddzielony, stworzono z niego strefę zdemilitaryzowaną. A to oznacza kłopoty.
Przełknął ślinę, mówił dalej, tym razem z małym kwadratowym papierkiem w dłoniach.
- List od księcia Vladira mówi, że prawdopodobnie w ruinach znajdują się cenne informacje: kodeksy, biblioteki, pałace królewskie. Rodowe. Wskazują na to wszelkie poszlaki. Pierwsza, najuboższa dzielnica została już dokładnie zbadana. Nie ma w niej nic ciekawego oprócz strzępków ubrań, paru butelek taniego wina sprzed 300 lat i trupów. Mnóstwa trupów. Prace archeologiczne skupiają się tylko i wyłącznie wokół odnalezienia książnicy Escapis. To nie jest przypadek.
Pochylił nieco głowę, spojrzał w oczy Niloufar, Melpomene.
- Ktoś wie, co jest w środku. Książę Vladir obawia się, że są to informacje nieprzechylne głównym rodom, głównie związanymi z Zielonymi Marchiami. Escapis gromadziło wiele książek na temat biografii znakomitych rodów szlacheckich, legendy o rycerzach sprowadzały głodnych wiedzy właśnie do tego miasta. Ale nie dziś. Obwieszczenia w miastach to pretekst do szybszego znalezienia się w komnatach archiwalnych, pokojach wypełnionych książkami. Padają pierwsze podejrzenia... tytuły, które mogą być niebezpieczne, zwłaszcza teraz. Tym bardziej, że znajduje się tam również nazwisko Cooney... - uciszył się, dopiero teraz postanowił uśmiechnąć się nieco szerzej - Konflikt rodów jest na tyle subtelny, że całemu zdarzeniu przypatruje się książę Nocnych Elfów, Dress Do' Ubren. Wie o całym zagrożeniu. Wraz z Vladirem i mną próbujemy jakoś uspokoić walczące o pierwszeństwo rody, ale... sami wiecie, że to raczej niemożliwe. I dlatego potrzebuję was, moje kochane panie. Niloufar, jesteś nadal krwi szlacheckiej, przedstawiasz ród o długiej tradycji. Prawnie możesz reprezentować samą siebie w badaniu ruin. Jeżeli chcesz wiedzieć więcej o swoim ludzie, historii, w tym także ciebie, musisz być pierwsza... Wspólnie musimy znaleźć sposób na dostanie się do ksiąg. Z twoją pomocą również, Melpomene.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Poczuła się wielce zawstydzona, gdy elf upadł przed nimi na kolana i pocałował ich dłonie. Nie przywykła, by ktoś traktował ją w sposób tak wyszukany, dlatego też spłonęła rumieńcem i czym prędzej usiadła na wskazanym przez Galanotha krzesełku. Tak, jak czyniła to zazwyczaj, nie odzywała się, nie mając nic do powiedzenia, słuchała jednak uważnie, zarazem rozglądając się po pomieszczeniu. Wiele przedmiotów starych, zaniedbanych, pewno od długiego już czasu nieważnych...
Żadne ze słów rycerza nie umykało jej wyczulonemu słuchowi, lecz nie zastanawiała się zbyt wiele nad którymkolwiek z nich. Ta sprawa nie dotyczyła jej. Chodziło o wiekowe, szlachetne, elfickie rody, a Melpomene była tylko młodziutką, niedoświadczoną kotołaczką bez żadnych tytułów i włości. Utwierdzona w przekonaniu, że odbędzie kolejną podróż w roli osoby raczej towarzyszącej, niż działającej, i całkiem z tego zadowolona, niezmiernie się zdziwiła na ostatnie zdanie Thelasa. Choć przecież... Jej umiejętności bezszelestnego poruszania się oraz zmiany postaci mogły być bardzo cenne w tego rodzaju zadaniu. Poza tym, czyż Zmiennokształtna nie powinna już spłacić długu wdzięczności?
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Elfka usiadła na jednym z krzeseł wskazanych przez rycerza równo z kotołaczką. Słuchała wszystkiego uważnie, lecz z początku nie docierała do niej powaga całej sprawy... Myślała, że to tylko kolejna polityczna gra, w którą nie warto się mieszać. Ale to prysło w momencie, kiedy usłyszała nazwisko Cooney... Swoje nazwisko. Wtedy też wstała i zaczęła nerwowo się przechadzać.
- A dlaczego to jest takie ważne? - zapytała po raz wtóry, tym razem już z większą pewnością w głosie. - Czemu tak zależy wam na tych księgach?... Nie można by było to w jakiś spokojniejszy spokój to zrobić, by nie przyciągać uwagi innych rodów na to wszystko? I nie jest to odmowa. Z chęcią dołączę do tego.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Odłożył list na miejsce. Książęcy dokument nie dawał żadnych rad ani informacji. Tylko przykrywkę, która umożliwiała działanie wybranym służącym. Sir Thelas, choć nie zasłużył, wmieszał się w to szybciej niż nazwisko pani Niloufar.
- Escapis było miejscem rozmów, tworzenia traktatów. To nie jest tylko zwykłe miejsce życia, umierania i wojen. To jedno wielkie archiwum, stolica skrybów i piśmiennictwa. Biblioteka escapijska prowadziła największy zbiór biografii i drzew genealogicznych, zarówno potwierdzonych krwią, jak i namaszczone plotkami. Dzikie walki wśród Zielonych Marchii sprowadziła rody do najniższego poziomu. Upokorzył je ich własny egoizm i żądze cielesne. Ci, którzy chcieli pokoju, wydawali córki i synów za dawnych wrogów. Powstały nowe rodziny... Zielone Marchie jednak upadły. Dawni lordowie, hrabiostwa odeszły w niepamięć. Musiały ustąpić pod natłokiem świeżych odłamów rodów. W ten sposób powstało księstwo Vladira I, ojca naszego przodownika.
Spojrzał uważnie na twarze słuchających go kobiet. Nie zmieniły się wcale. Nadal ta sama energia, emocje odbijane we wzroku, skóra jędrna i anielskie serce. Melpomene wraz z Niloufar zachowały piękno przeszłości.
- I teraz wyobraźcie sobie, że któryś z rodów pierwszy odnajduje archiwum z księgami. Prawo dziedziczenia nie jest w tej sytuacji bezstronne. Potomkowie umarłych w katastrofie escapijskiej mają prawo do wszystkiego, co związane jest z miastem i ich rodzinami. Pani... - w tej chwili zwrócił się w stronę Elfki, patrzył się na nią - Jeżeli coś może przechowywać informacje na temat twego rodu, to jest to tylko i wyłącznie księgozbiór Biblioteki. Ten, kto znajdzie pierwszy zaginione miejsce, ten dostanie wiedzę o pokoleniach. Czasem... czasem bezprawnie podejmujących władzę. Znalazca archiwum stanie się dziedzicem dobrobytu Escapis. Będzie mógł wykorzystywać historię rodowodów przed wojną o Marchie.
Wstał spokojnie sprzed biurka, chwycił jeden z mieszków pełnych pieniędzy. Monety zabrzęczały godziwą zapłatą. Wizerunek królewskiego profilu odbił się w świetle padającego słońca. Galanoth spojrzał na pieniądz, który szybko rzucił na stertę papierów - jeden po drugim, pieniążek za pieniążkiem.
- Książę Vladir nie obawia się swojej pozycji. Jego krew jest czysta, a ród wierny tradycjom pokoju. Sam towarzyszyłem w jego rozwoju. Istnieją jednak podejrzenia, mądrze wysnute przez Lorda Do'Ubrena, że niektóre z rodzin arystokracji zechcą wykorzystać informacje Biblioteki do własnych, bardzo niekorzystnych dla nas celów. Sir Dress postara się wstawić za nami. To mój przyjaciel z dawnych lat bitew. Wierzy w wyjątkowość naszej misji. Jego wstawiennictwo powinno dać nam sporo profitów podczas przeszukiwania ruin. Escapis jest cmentarzem pełnym rozpadlin i pułapek. To jedna wielka jaskinia poprzebijana śmiercią. Lord jednak da nam do dyspozycji oddział budowniczych do usuwania gruzów. Dzięki temu dostaniemy się do archiwum. Jednak nadal pozostaje kwestia innych rodów...
Zamknął na moment oczy. Musiał odetchnąć.
- Władza Królestwa chce pojmać każdego przedstawiciela arystokracji, który zechce wykorzystać Bibliotekę w niecnych celach. Dlatego pozwala im teraz na machlojki, sztuczki... są wiecznie pod obserwacją szpiegów. Jeżeli szybko wyruszymy, tym szybciej dotrzemy do strefy wykopaliskowej.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Słuchała. Słuchała coraz więcej, coraz bardziej przejęta. Coś, co z pozoru wydawało się nieistotną polityczną gierką, okazało się sprawą niezwykle poważną, z pewnością mającą bezpośredni wpływ na osoby znane i zamożne, sprawujące wysokie urzędy. Stopniowo Melpomene uświadamiała sobie coś jeszcze - właśnie posiadła wiedzę dostępną nielicznym, objętą tajemnicą. Teraz, choćby chciała, nie mogła opuścić elfów, niezależnie od tego, jak bała się niebezpiecznej przygody. Przygody? To słowo dodające otuchy. Czy faktycznie cała ta wyprawa okaże się dla kotołaczki... przygodą?
Słuchała. O niebezpieczeństwach, które napawały ją strachem. Choć raz była już bliska odmówienia swojego udziału, nagle zdała sobie sprawę z czegoś bardzo istotnego. Przypuśćmy, że pozwolą mi odejść. Odejdę więc, pójdę sobie w szeroki świat, i...? Nie! Zmiennokształtna poczuła głębokie przerażenie na myśl o kolejnym etapie samotnej tułaczki. Wszystko, ach, wszystko byłoby lepsze od samotności! Żadne zagrożenie nie przydaje tyle nieszczęścia, co zostanie w pojedynkę na rozstaju dróg.
Słuchała. Po części wzrastał jej strach, lecz po części przemożne pragnienie wyruszenia wraz z Galanothem i Niloufar. Nie miała pojęcia, co ją spotka. Jednocześnie jednak wiedziała, iż podąży za elfami - nie z konieczności, a z własnej woli.
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Elfka jeszcze przez chwilę próbowała przemyśleć to wszystko. Z jednej strony tak bardzo pragnęła odzyskać wspomnienia, a z drugiej - coś jej podpowiadało, że dołączenie do tej eskapady może wplątać ją tylko w tarapaty. Nie wiedziała, czego ma się trzymać, słuchać...
- W takim razie, skoro czas nagli, wyruszmy jeszcze teraz - odparła w końcu. Dopiero teraz zorientowała się, że przecież nadal jest tu kotołaczka, której nie dotyczy cała ta sprawa, lecz mimo wszystko siedziała i czekała. Nilo spojrzała się na nią; nie zauważyła wątpliwości towarzyszki, może dlatego, że sama była teraz zaabsorbowana myślami... - Wyruszmy od razu - powtórzyła zdecydowanie, czekając na Galanotha.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Galanoth uśmiechnął się w duchu. Twarz natomiast pozostawała bez zmian, jakby zaciemniona brakiem uczuć. Ukrył je głęboko w sobie. Teraz, gdy działał pod nadzorem księcia, a wszystkiego jego czyny były oceniane z dość bliska, Elf niestety nie mógł sobie pozwolić na krępujące działanie. Lubił zawstydzać Melpomene jak i Niloufar. Wielokrotnie dał temu powód. Należał do śmiałych mężczyzn, a ci nie szczędzą w środkach. Tym bardziej więc rycerz miał ochotę wynieść się z Kryształowego Królestwa czym prędzej. Zgoda po stronie panien tylko przyspieszyła ten proces.
- Dobrze więc. Niech się tak stanie.
Uderzył pięściami w blat starego biurka. Stół zatrzeszczał, a tyci nóżki ugięły się pod monstrualnym ciężarem ciosu. Niektóre z kartek opadły bezszelestnie na podłogę.
- Czym prędzej każę osiodłać mego konia. Obóz wykopaliskowy znajduje się na południe od miasta. Prowiant nie będzie nam potrzebny, raczej cierpliwość i silna wola. W ośrodku stacjonują kompanie chyba każdej większej rodziny Elfów liczącej się w Alaranii, głównie Zielonych Marchiach. Panie, proszę za mną.
Raptownie zmienił temat. Gestem dłoni dał znać kobietom, by za nim podążyły. Ślepi na otoczenie strażnicy przepuścili wychodzącego z budki Galanotha, tuż za Melpomene wychodzącą jako ostatnia zatrzasnęły się drzwi. Któryś z wartowników zaszczebiotał metalicznym dźwiękiem miecza.
Sir Thelas powiódł przyjaciółki daleko od tłumów. Wszedł w ciasną uliczkę stworzoną z małej przerwy między piekarnią, a kwiaciarnią - jedyną w Królestwie, dość dużą i obfitą w okazy. Po lewej stronie nosa wdychali opary buchające z pieca, z drugiej zaś namiętne wonie roślin hodowanych w ogłuszającej dżungli miasta. Słodkie zapachy kwiatów zrodziły na nowo niektóre ze wspomnień Galanotha. Mężczyzna spojrzał znacząco na Niloufar, po czym uśmiechnął się szeroko.
- Lord Do'Ubren z chęcią was pozna. To do niego musimy się zgłosić. Mój przyjaciel nawet nigdy nie widział kotołaczki... - tu wzrok padł na Melpomene - To dobry, poczciwy rycerz. Jest dość młody, niepokorny, ale na pewno nie butny i zdradziecki. Czasem wydaje mi się, że ten Mroczny Elf ma więcej serca niż my razem wzięci. Kto wie, może ci się nawet spodoba...
Ostatnie zdanie rzucił w kierunku urokliwej dziewczyny. Kocią potulność objął troskliwym spojrzeniem.
- Doszły do mnie słuchy o waszych przygodach... Jestem z was dumny, moje panie.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

- Już? - wyrwało jej się nieśmiałe pytanie. Bogowie! W co ja się wpakowałam..., pomyślała z przerażeniem. Aż podskoczyła na krześle, gdy Galanoth uderzył w stół. Uszy...
Jeszcze nieco spłoszona wyszła z budki. Nastroju nie poprawił jej fakt, iż strażnik z hukiem zatrzasnął drzwi za jej plecami. Kotołaczka skrzywiła się i wcisnęła głowę między ramiona.
Później szła już znacznie spokojniej za dwójką elfów. Mając w pamięci rezydencję Jovita, i teraz rozglądała się uważnie. Przepiękne, smukłe budynki o wielkich, kryształowych oknach przyciągały wzrok Zmiennokształtnej, wręcz olśniewały ją kunsztem, z jakim je wykonano. Nieco przytłoczona ogromem widzianych wspaniałości, z ulgą przyjęła przejście w spokojniejszą uliczkę, wypełnioną przyjemnymi zapachami.
Na sugestię rycerza wytrzeszczyła oczy. I choć pewnie rzucił te słowa dla żartu, przewrażliwiona Melpomene wzięła je do siebie i zaczęła się bardzo uważnie zastanawiać. Miłość była czymś odmiennym od przyjaźni, a zakochanie nie przychodziło dziewczynie łatwo.
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Elfka nie wystraszyła się uderzenia... Lecz zdziwiła się taką gwałtownością Galanotha. Popatrzyła tylko za spadającymi kartkami, nie podnosząc ich. Idąc za rycerzem, podziwiała Kryształowe Królestwo, gdyż ostatnim razem przebywając tu nie miała ku temu okazji. Natomiast gdy podeszli do kwiaciarni, Nilo wzięła głęboki oddech, zachwycając się mnogością zapachów i woni. Mam nadzieję, że Do'Urben nie będzie kolejnym, przez którego wpadniemy w kłopoty..., pomyślała.
- Dumny?... - zapytała, jakby wytrącona z zamyślenia. - Raczej rzadko się zdarza, by inne osoby tak wpakowywały się w kłopoty podczas tak krótkiego czasu... - dodała.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

- Droga pani - szelmowski uśmiech Galanotha nie spełzł choćby na sekundę - Wpakowywanie się w kłopoty to akurat drobnostka w porównaniu z tym, co robiliśmy dawniej. Przygody, obcinanie głów, podróże w głąb ziemi, odkopywanie starożytnych ruin... to nic, nic nic. Życie z panią, Niloufar, przerasta każdą misje.
Słynny zapach ulicy Domniemanej rozciągał się wraz z budynkami, oknami i chodnikiem, lekko pozrywanym po bokach przez uderzenia kół karet czy końskich kopyt. Woń wylatująca z faktorii piekarniczej mieszał się z perfumami produkowanymi przez dojrzałe kwiaty. Obydwie tworzyły coś wyjątkowego, specyficznego nawet jak na Kryształowe Królestwo. Zapachy te dawały po sobie poznać. Myśli Elfa oblekły się wizjami.
Soczyste kwiaty wypiekane w gigantycznych piekłach-piecach, świeże bułki wyrastające z okrągłych, udekorowanych historyjkami doniczkach. Kolejne napomknienia baśniowych sytuacji rosły jak ciasto na drożdżach w piekarniku. Na samą myśl aż ślinka leciała. Galanoth zakręcił nosem. Musiał sobie niestety odmówić wszelkich przyjemności związanych z kwiaciarnią. Piekarnią, owszem. To tutaj bowiem odbywał praktyki rzemieślnika ciast. To, czym częstował obydwie panny podczas podróży, należało pomysłem do Wałomocnego Zemeniusa, właściciela owej piekarni. Po wsze czasy Galanoth będzie chwalił jego dobra i pyszności, w tym słynne trójpupne bułeczki z korzeni tebibon, rośliny rosnącej tylko i wyłącznie w pobliżu Królestwa - o dziwo przy miejscach wilgotnych i brudnych, co może być granicą jadalności wśród wybrednych klientów.
Gdy zapachy oddaliły się wraz z ciasną uliczką, a cały kwiat przygody w końcu wyszedł na pomniejszy placyk, Galanoth znów zaczął mówić.
- Nie śmiem wątpić, pani, że po przyszłych wydarzeniach poproszę cię o rękę, tak jak obiecałem wieki temu. Nie mogę przedłużać chwili, w której znów ujrzę swoje życie owiane Twymi włosami, pani.
Zwrócił wzrok w kierunku Niloufar. Pogodny uśmiech zaznaczył ją, jak również pocałunek złożony na ustach kobiety. Melpomene mogła czuć się zawstydzona.
- Chciałbym dorobić się gromadki dzieci...
Albo po tym.
- Z tobą, moja droga pani.
Lub po tym.
- Tak czy inaczej jesteśmy już na miejscu. Rozumiem, że macie jakiś zaprzęg, konie... gryfy?
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Melpomene poczuła się jak piąte koło u wozu - naprawdę. Wypelniło ją rozpaczliwe wrażenie, że nie powinna się w tym momencie znajdować akurat tu, pomiędzy tymi dwiema osobami. Choć wcześniej nie przeszkadzało jej gdy dwójka elfów okazywała sobie uczucia, teraz nagle kotołaczkę dopadła przejmująca samotność. Ale czy naprawdę byś tego chciała?, zapytała w myślach samą siebie. Naprawdę? Wiesz, że to wcale nie jest takie wspaniałe i wiesz, jak potrafi boleć. A jeszcze sekundę temu wzdrygałaś się na myśl o sercowych uniesieniach.
- Nic mi nie wiadomo o żadnym zaprzęgu, ale może się mylę - mruknęła cicho, wyręczając Niloufar. Zmiennokształtna odniosła wrażenie, iż kobieta jest nieco... zaskoczona słowami rycerza.
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Królestwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości