Kryształowe KrólestwoW królestwie kryształu [Pielgrzymka]

Elfie pałace zbudowane głęboko w ukrytych leśnych polanach. Wieże strażnicze wznoszące się ponad chmurami, gdzieś wśród ostrych skał - to wszystko możesz spotkać tutaj w Kryształowym Królestwie, gdzie zbiegają się szlaki elfich książąt, magów i smoków.
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Nilo ponownie uderzyła mieczem w wojownika z toporem i trafiła w jego lewą dłoń, choć ten ani trochę sobie nie zrobił z małego nacięcia, wręcz przeciwnie - z jeszcze większa wściekłością napierał na wojowniczkę. Gdy usłyszała krzyk Galanotha, o mały włos nie przypłaciłaby tą chwilą nieuwagi, by odwrócić się w stronę elfa, własną głową, gdyż w ostatnim momencie przykucnęła, ciągnąc za sobą kotołaczkę, by uniknąć pędzącego w stronę jej gardła z zawrotną prędkością ostrza. Wykorzystując impet z jakim się skuliła, elfka przetoczyła się w bok i w momencie wstawania, wycelowała swym mieczem w szczelinę hełmu.
Przez chwilę przez głowę elfki przetoczyła się panika i strach - wojownicy, którzy ich napadli, mieli przewagę liczebną, poza tym niejeden z nich zapewne był i po stokroć silniejszy od obrońców. Wiedziała jednak, że musi walczyć, inaczej zginie tu niechybnie. Raz po raz próbowała odpierać ataki kolejnych wojowników, lecz prawie za każdym razem cofała się o krok, odrzucona impetem uderzenia i ciosami atakujących ją bandytów.
- Nie wiem jak masz zamiar ich pokonać - powiedziała do elfa, gdy z nim się zrównała. - Ale jeżeli masz jakiś plan lub sposób, by się stąd wydostać, wciel go w życie teraz, póki jeszcze mamy siłę z nimi walczyć i poruszać się o własnych siłach. Inaczej będzie za późno - warknęła stanowczym głosem, choć nie przypuszczała, by jej ton w ogóle zadziałał na Thelasa.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Niloufar stała obok niej, gotowa do walki. Kotołaczce dodało to nieco otuchy. Szepnęła coś cichutko do elfki, słowa jednak utonęły w hałasie rozpętującej się walki. Mel zaciskała zęby, powtarzając sobie, iż nie może uciec. Nie chodziło nawet o strach, lecz narastający, nie do zniesienia ból w uszach.
Oczy atakujących były...czerwone. Oznaczało to, iż są na pewno kimś więcej niż zwykłymi strażnikami. Po ich ruchach zdała sobie sprawę, że mają jeden cel - zabić ich tutaj, od razu. Odbierała ich silne emocje, czując, że każda z nich podsyca tylko mężczyzn do odebrania życia jej i jej towarzyszom.
Nilo trafiła pierwszego z napastników, który jednak prędko odsunął ją potężnym ciosem. Zmiennokształtna słyszała niemal równie głośne jak zgiełk bitewny bicie własnego serca. Byli tak blisko. Wytrzymajcie jeszcze chwilkę! Jakie mam, do cholery, szanse, kiedy nie mam nawet miecza!?
Wszystkie te myśli, spostrzeżenia i uczucia przemknęły przez jej spłoszony umysł w ciągu mgnienia oka. Nagle elfka pociągnęła ją na ziemię; Melpomene prawie upadła. Odskoczyła, cofając się w głąb kuchni, gdy jeden z atakujących znalazł się tuż przy niej.
Za plecami miała...ścianę. A przed sobą wroga. Nawet gdyby zmieniła się w kota, nie zdążyłaby już uciec. Widziała wznoszący się do góry topór. Zginę. Odruchowo zasłoniła się rękami, choć nie mogło to już w niczym pomóc.
Ból zaskoczył ją, bowiem choć potworny, wcale nie przypominał rozrąbywania ciała toporem. Za to do jej nozdrzy dobiegł duszący swąd palonej skóry. Otworzyła oczy - nie pamiętała, by je zamykała - akurat by zobaczyć, jak z wnętrza jej okropnie poparzonej dłoni wystrzeliwuje w kierunku zbrojnego potężny płomień.
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Galanoth warknął pod nosem. Dłonie trzęsły się, palce dygotały trzymając powierzchnię uderzanego strzałami stołu. Mimo rozpaczliwej sytuacji i przyszpilenia atakami, Elf zbierał w sobie siły. Rozmyślał. Tak, to nie była odpowiednia pora, aby kontemplować, ale to, co miał zaraz zrobić... albo czego nie uczynić... wymagało zastanowienia się; odrobiny czasu. Ryzyka. Serce rycerza biło co raz szybciej, delikatna stróżka potu. Miecz tkwił tuż przy ścianie, lekko oparty o nogi trzymane obok przewróconych krzeseł. Resztki śniadania walały się po podłodze. Kobiety broniące wstępu do kuchni uchylały się przed kolejnymi ciosami mocarnych toporów. W tle, tuż za pancerzami ciężko okutych wojowników świeciły jaskrawością słońca małe kordelasy. Grupa uderzeniowa nie miała żadnego problemu z przedostaniem się do środka. Żwawym krokiem ataku przeszła przez całą długość korytarza, tym samym spychając Niloufar i Melpomene w głąb pokoju. Naostrzone bronie wojowników znów błysnęły, tym razem nieco mocniej. Jeden z toporów spadł na podłogę wraz z jego właścicielem. Elfka doskonałym ruchem i obrotem cisnęła ostrzem miecza w krtań najemnika. Szkarłatny płyn trysnął spod hełmu. Muskularny zbrojny zatoczył się po progu kuchni i z chrzęstem padł martwy. Tonął w kałuży własnej krwi, dłonie trzymając tuż przy przeciętym gardle. Przez chwilę reszta oddziału plątała się nad ciałem zabitego. Nikt nie zatrzymał się, każdy parł na przód. Zanim czerwone oczy mężczyzny zgasły pod kopułą hełmu, reszta grupy zbliżyła się dostatecznie blisko całej trójki. I wtedy stało się. Pogrom.
Galanoth nagle wyrwał się spod ściany. W dłoni trzymał Różyczkę, w drugiej natomiast dzierżył bok stołu, jakby tarczę. Jego część przełamała się na skutek uderzenia toporem. Bohaterowie mieli tylko jedną szansę, aby się stąd wydostać..z życiem nadal w piersiach.
Błogi spokój ogarnął postać rycerza. Magia dzierżonego miecza wprawiała go w harmonię i zespolenie. Coś na podobieństwo... uniesienia sakralnego. W połączeniu z szarżą rycerza wyglądało to nader oryginalnie, odważnie. Jego sylwetka tak dumna, podniosła... nie pokazująca żadnych emocji. Tuż przed nim szyk gotowych do walki barbarzyńców, przed prowizoryczną tarczą ognisty pocisk Melpomene. Wszystko nagle zderzyło się ze sobą....
Lodowa zamieć. Kuchnię objął surowy, zimny szron. Ściany, podłoga, sufit, nawet ubrania wszystkich. Całość objęło zimno i lód. Tuż przy wyrwanych z zawiasów drzwi kuchni, w progu pełnym krwi i trzymanej stali broni, tkwiła lodowa kula. Dość postawna, wysoka... srebrnowłosa. Z jej środka, epicentrum, wydostawały się szpikulce i ostre kolce. Nieco nasączone przy tym krwią... Galanoth, tkwiąc w lodowej pułapce przez samego siebie stworzonej, warknął raz jeszcze.
- Szybko... wyjdźcie przez okno. Przygotujcie się do ataku... przetrzymam ich tutaj zanim wyjdą drugą stroną...
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Nilo zachowała trzeźwość umysłu i po słowach elfa zaatakowała jednego z wojowników, który mimo ściany ognia, którą to kotołaczka wywołała, próbował się dostać do towarzyszki. Gładkim ciosem podcięła nogi bandycie w miejscu, gdzie nie miał ochrony ze zbroi, i chwyciła Melpomene, wyciągając ją z chatynki przez okno.
Gdy wyszły, odeszła parę metrów i usiadła na moment na trawie opierając się o ścianę chatynki. Wyjrzała lekko zza rogu, i zauważyła jeszcze dosyć sporą grupę atakujących bandytów. Po chwili przypomniała sobie widok poparzonej ręki Melpomene i ponownie do niej podeszła. By ulżyć towarzyszce, chwyciła jej dłoń i w miejscu zranień pojawiła się złota poświata - to elfka starała się uleczyć najgorsze z tych poparzeń. Gdy poświata zniknęła, na dłoni Melpomene zostało jeszcze parę małych skaleczeń i otarć.
- W takim stanie powinno się zagoić w ciągu paru dni - powiedziała do Melpomene, nie odrywając wzroku od jej ręki. - Tylko następnym razem uważaj, bo może być gorzej - zaśmiała się lekko, choć wiedziała, iż z tak potężną mocą ciężko jest jakkolwiek uważać.
Po krótkiej chwili podszedł do nich Ethran, patrząc z niepokojem na kobiety. Zapewne domyślił się, co się dzieje, ale wolał się nie wtrącać. W tym samym momencie dwóch wojowników wyskoczyło na nie, ale i tak nie zdążyli już dotrzeć to towarzyszek, bo zdążył ich przewrócić na ziemię mocny podmuch wiatru. Elfka szybkim ruchem znalazła się przy leżących wojownikach i gładko podcięła im gardła mieczem.
- Uciekajmy stąd, póki możemy - zawołała do kotołaczki. - Galanoth do nas dołączy, jak tylko skończy tam w środku - wskoczyła na hipogryfa i wyciągnęła dłoń w stronę Melpomene, by pomóc jej wskoczyć na wierzchowca.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Oszołomiona i dygocząca, była bliska osunięcia się na kolana, a nawet utraty przytomności. Pulsujący ból w uszach był niczym w porównaniu ze spaloną skórą na dłoni. Kotołaczka zaciskała pazurki na nadgarstku, raniąc się niemal do krwi.
Miała wrażenie, iż oczy zaszły jej mgłą. Widziała, jak Niloufar zabija jednego ze zbrojnych, jednak jakby przez zaparowaną szybę. Chciała odwrócić wzrok, nie patrzeć na śmierć, ale nie mogła... Później jej umysł przestał nadążać za napiętrzającym się chaosem rzeczywistości. Pamiętała tylko zimno, i że elfka wyciągnęła ją przez okno.
Stała na trawie - siedziała na trawie - leżała na trawie? Łagodne słowa Nilo i jej kojący dotyk niespodziewanie uśmierzyły cierpienie. Ręka wyglądała nie bardziej poważnie, niż gdyby Mel otarła ją sobie, przewracając się na jakąś szorstką nawierzchnię. Nim zdążyła nacieszyć się powrotem do świadomości, szczęśliwie nie zauważając kolejnych dwóch ciał leżących w pobliżu, poczuła, że siedzi na grzbiecie hipogryfa. Ale...skąd on się wziął? Jak, i...
Zdumiona zorientowała się, że zwierzę odrywa się od ziemi i unosi się w powietrze.
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Lód opadał szybko w atmosferze ognia i iskier. Drewniane ściany i podłoga poddały się pod wyczarowane płomienie. Ogień powoli pochłaniał co raz to więcej chatynki, blokując tym samym przejście na zewnątrz. Galanoth starł się na moment z resztą małego oddziału. Pozostała wyłącznie dwójka lekkozbrojnych. Umiejętnie blokowała i odprowadzała ciosy, znała się na fechtunku i szermierce dwoma broniami. Trójka mężczyzn przemieszczała się po płomienistej podłodze i korytarzach. Przez moment szarpali się tuż przy sypialni z obrazem, by natychmiast paść w jednej chwili na podłogę pod uderzeniem opadającego stropu. Dom chylił się ku upadkowi. Pożerane ogniem ściany trzeszczały, większość przedmiotów trawiła się w zniszczeniu. Galanoth zniknął pod ciałami przeciwników. Ledwo co uniknął nagłego ciosu kordelasem. Jeden z mężczyzn cisnął nagle obydwoma ostrzami wbijając je tuż obok głowy Elfa. Miał niezwykłe szczęście, skoro udało mu się odwlec własną śmierć.
To był jednak dogodny moment, aby się go pozbyć. Ciosem rękojeścią podbił głowę śmiałka i szybko pociągnięciem końca Różyczki ściął wojownikowi głowę. Drugi gdzieś zniknął. Galanoth patrzył rozpaczliwie po wszystkich pokojach, skupienie się na bezbronnym najemniku utorowało drogę towarzyszowi do ucieczki. Zniknął z domu, on też powinien. Elf czym prędzej wybiegł przez zniszczone wejście chatki, osłaniając twarz przed kąśliwymi językami ognia.
Dobiegł do kobiet, które już wspinały się na Hipogryfa. Strzała czekała obok nich, zapewne wypędzona z boksu przez walkę i ogień. Galanoth złapał za uwiąd lejców i prędko wskoczył na swego wierzchowca. Musiał coś jeszcze zrobić, wytropić uciekającego najemnika, ale to wymagało od Niloufar i Melpomene śmiałych działań.
- Nic wam nie jest? - spytał jakby dla pewności, poruszając się koniem w te i wewte. Strzała parsknęła cicho. - Jeden z tych wojowników uciekł. Nie mógł uciec do miasta, bo zaraz zwali się tutaj cała straż. Musi biec teraz przez las i ścianę płaskowyżu. To jedyna trasa, jaką umożliwia teren. Pójdę go wytropić i dołączę do was w Zielonych Marchiach. Kierujcie się na zachód, na obrzeża lasu na południe od Danae. Między wybrzeżem, a Szepczącym Lasem powinnyście znaleźć wskazówki co do twego zamku, Niloufar.
W tym momencie skierował na moment twarz w kierunku Elfki.
- Pilnujcie się głównego traktu i nie zbaczajcie z dróg. Dołączę do was jak najszybciej... z informacjami albo bez. Szybko!
Popędził Strzałę w kierunku buków i stawu. Czekanie na dalszy rozwój wydarzeń był niepotrzebny i zbędny. Zaraz Królestwo odkryje tajemnicze płomienie na wyżynie i zacznie doszukiwać się przyczyn, świadków wypadku... bohaterów. Jeden z nich gnał na koniu wypatrując śladów uciekającego na pieszo najemnika. Jego wyraźne ślady zaczynały się w dzikiej, zielonej głuszy...
Dalsza część....[..]
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Nilo była jeszcze trochę roztrzęsiona, nie spodziewała się, że w tak błogim raju ktoś będzie próbował ich zabić, a przynajmniej doprowadzić do tak krwawej konfrontacji.
- Tak, wszystko w porządku - odparła do elfa, gdy ten zapytał się o ich stan. Dokładnie wysłuchała, co ten miał do powiedzenia i dopiero w chwili, gdy zniknął w dziczy, pozwoliła Ethranowi wznieść się w przestworza. Jeszcze przez dłuższą chwilę widziała płomienie unoszące się z płonącej chatynki, lecz by nie zwracać na siebie uwagi od razu skierowała się wraz z hipogryfem i kotołaczką w stronę traktu, o którym to wspominał Galanoth. Uważaj na siebie..., pomyślała w duchu, choć słowa były skierowane do rycerza, poszukującego zbiegłego zbója.

Ciąg dalszy: Niloufar, Melpomene.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Królestwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości