Kryształowe KrólestwoW królestwie kryształu [Pielgrzymka]

Elfie pałace zbudowane głęboko w ukrytych leśnych polanach. Wieże strażnicze wznoszące się ponad chmurami, gdzieś wśród ostrych skał - to wszystko możesz spotkać tutaj w Kryształowym Królestwie, gdzie zbiegają się szlaki elfich książąt, magów i smoków.
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Nilo spokojnie konsumowała posiłek, choć jej myśli krążyły daleko poza miejsce, w którym była. Nadal próbowała poskładać w całość kawałki układanki jaką stały się jej dotychczasowe wspomnienia, lecz nie potrafiła dopasować jej poszczególnych elementów - sny, obraz, wizje, Galanoth... Myśląc o tym ostatnim, została wyrwana przez elfa ze swych rozmyślań nagłym zniknięciem. Gdy jednakże wstała, ten już był przy niej i obejmował ją w pasie. Speszyła się tym jakże wylewnym gestem, i nie przyzwyczajona do takiego zachowania (albo, lepiej można by było powiedzieć - odzwyczajona od takiej poufałości ze strony płci przeciwnej) próbowała się wydostać z jego silnych objęć, lecz rycerz jej to skutecznie uniemożliwił, trzymając ją mocno i pewnie, przytulając do swego torsu i całując po czole.
Zdziwiła ją także czułość, jaką okazywał zmiennokształtnej. W końcu znali się niecały dzień, a tak samo hojnie obdarowywał ją uściskami i pocałunkami, co Niloufar. Kobieta nie miała jednak powodów do zazdrości - w końcu może nie była jedyną kobietą w życiu elfa, co nawet by jej nie zdziwiło. Po chwili elfka zauważyła nerwowość, jaką kotołaczka okazywała wobec tych niecodziennych pieszczot - być może i skrobanie za uchem było dla niej bardzo przyjemne, to tak jak w przypadku kotów - tulenie i całowanie ich nie należało do rzeczy przez nie ulubionych.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Galanoth ekscytował się niemiłosiernie. O ile przytulanie obydwu towarzyszek nie wprawiało go w żadne zakłopotanie czy nawet podniecenie, tak myśli o rozpoczęciu kolejnej części podróży... oh! Już skakał z radości!Ekscytował się wyprawą, to fakt potwierdzony. Swymi ramionami obejmował obydwie panny, przyjmował je do swego torsu i pocieszał własnym towarzystwem. A kiedy miały już tego dosyć, kiedy któraś z nich syknęła, pisnęła... mruknęła... Melpomene uwolnił z przyjaznego potrzasku, lecz główne danie Galanoth zachował na wyłączność. Niloufar trzymał teraz obydwiema dłońmi, ręce ukrzyżował tuż pod jej biodrami, na środku. Bardziej mu bliższą pannę, o wiele od siebie starszą, trzymał na tyle ufnie i bezpiecznie, by nagłym ruchem obrócić ją twarzą do siebie. Delikatnie ugiął sylwetkę kobiety na tyle dostatecznie, żeby móc serdecznie i z namiętnością ucałować wyeksponowany przód cudownej, smukłej szyi. Z wrażenia aż zamruczał, udzielając się i językiem... i wargami. Melpomene mogła na to patrzeć albo nie, ale dawne miłości zawsze wracają w najnieodpowiedniejszym momencie. Co i tak jest lepsze teraz, niż przez całą długą noc... czy samą podróż do Zielonych Marchii.
- Mmmmm... Pyszności! Cudownie! - wyszeptał, zrównując postać Niloufar ze swoją własną, już wyprostowaną. Zanim przeszedł dalej do opowiadania o miejscu docelowym podróży, Elf uśmiechnął się promiennie, jakby nie będąc sobą.
- Zielone Marchie słyną przede wszystkim z roślinności i winnic. Jeżeli zamek pani Niloufar nadal jest w doskonałym stanie, to zapewne przesiedzimy niejedną noc pod dachami komnat pijąc stare, przygotowane dla gości butelki z czerwonym trunkiem... Uprzedzam.
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Elfka przestała już się opierać tej wylewności, jaką obdarowywał ją rycerz. Na chwilę nawet poddała się emocjom i odpłynęła na moment w rozkoszną niepamięć, lecz powróciła do świata realnego równie szybko. Nie wiedziała, co myśleć: czy bać się tego, czy ulec uczuciu, które przychodziło i odchodziło, lecz za każdym razem było mocniejsze i dłużej pozostawało w jej sercu. Nie potrafiła także nazwać tego uczucia, którym darzyła młodzieńca: tyle sprzeczności pojawiało się w jej głowie, tyle mieszanych myśli... W końcu przywołała się do porządku, i wzięła głęboki oddech.
- Zielone Marchie... - powtórzyła cicho za Galanothem. Podświadomie czuła, że zna to miejsce, i pamięta... a zarazem było to tak dalekie wspomnienie, iż zdawało się być nierealne. Wyrwała się z pewnego uścisku elfa i przystanęła przy oknie, szukając wzrokiem jakiegokolwiek punktu zaczepienia.
- Skoro tak, wyruszmy jeszcze dziś. Choćby teraz - odparła, choć niepewność w jej głosie mogła zdradzić wątpliwości, iż cokolwiek sobie tam przypomni. - Wpierw jednak musimy znaleźć jakieś porządne ubrania dla naszej przyjaciółki, nieprawdaż? W końcu czeka nas długa podróż - dodała, patrząc teraz przenikliwym wzrokiem to na Melpomene, to na rycerza.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Kiedy mężczyzna puścił ją, niezauważalnie, acz bardzo szybko odsunęła się do okna, zwracając ku widokowi za szybą zdradzającą oznaki nerwowości twarz. Widząc, jak czule Galanoth całuje Niloufar, domyśliła się, iż zgodnie z jej przeczuciami uczucie łączące dwójkę powraca. Umiała odczytać silne wahanie i burzę emocji u elfki. Znacznie klarowniej rysowała się namiętność srebrnowłosego rycerza; Melpomene nie znalazła w sobie zazdrości.
Na wzmiankę o zamku i wieczorach przy winie zamyśliła się. Obserwowała łagodnie szumiące po drugiej stronie liście drzew, lustrowała wzrokiem ostatnie kropelki lśniącej rosy, przyklejone do źdźbeł trawy. Krajobraz stwarzał wrażenie spokoju i harmonii, jednak kotołaczce nie było dane pozostać tu długo. Zielone Marchie. Zmiennokształtna nigdy nie odwiedziła owej części Alaranii, a wrodzona ciekawość zachęcała do podróży. Kotołaczka miała jedynie nadzieję, iż elfy nie zauważą jej znużenia; w końcu przebyła długą drogę i wolałaby chwilę poczekać z kolejną wyprawą. Nie zamierzała o tym mówić towarzyszom, nie chciała ich opóźniać. Pocieszała się, że Galanoth wspomniał, jakoby ich cel znajdował się niedaleko. Pół dnia? Niewielki to przecież problem...
Niepokoiła się jedynie czy owo pół dnia nie odnosi się do podróży wierzchem; tak naprawdę była tego pewna. Jeździectwo stanowiło dla Melpomene istną wiedzę tajemną i doprawdy nie miała pojęcia, jak utrzymać się w siodle. Duże zwierzęta wzbudzały w niej nieufność. Pod kocią postacią mogła jednak załapać się na grzbiet konia bądź hipogryfa, jeśli faktycznie nie chciała spowalniać wyprawy.
Słowa Nilo zmieniły jej tok myślenia. Zaprzeczyły one ewentualnej krótkości podróży i ponownie zwróciły uwagę kotołaczki na strój. Westchnęła cichutko, zakasując rękaw tuniki, by ukryć sporych rozmiarów dziurę o poszarpanych krawędziach. Miała nadzieję, iż wizyta u krawca nie wydłuży drogi.
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Skończył się czas niewinnych pieszczot na oczach młodzieży. Srebrnowłosy uśmiechnął się szeroko, wypiął dumnie klatkę piersiową wdychając pełną parą powietrze poranne, świeże, wpadające wraz z promieniami słońca do wnętrza chaty. Śniadanie zostało zjedzone dość szybko i z dokładnością korników przeczesujących bujny las.
Galanoth spojrzał na widok roślinności rozpościerającej się na zachód od rezydencji. Wysoki, podmurowywany budynek nadal olśniewał swoimi wspaniałymi rozmiarami i zawiłą techniką stworzenia. Kamienne fasady, spadziste sklepienia sięgające niebios... i tajemnica Jovito, który gdzieś tam jest... a może i nie. Zniknięcie staruszka przyprawiało Elfa o dreszcze i pewien niepokój. Nie potrafił go bliżej określić, ale wraz z dłuższym patrzeniem się przez okno, zaczynał mieć co raz więcej złych, uporczywie negatywnych myśli. Na ogół narady u zarządcy i władz Królestwa nie trwają aż cały dzień. I noc. Zawsze kończą się przed zapadnięciem zmroku.
Może szalony bibliotekarz utkał nową podróż pełną przygód i odkrywania zagubionych zbiorów? Być może odnalazł szczęście czytelnika, o którym tak marzył zawzięcie. W końcu umiejętność czytania w tych czasach zanika... Bystrzy inteligenci, szanowne damy i Czarodzieje... Nawet rycerze... wszyscy spłacają się do poziomu parobkowicza, mugola.
- Tylko gdzie my znajdziemy krawca...
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Zaczęła wyczuwać u elfa niepokój, jakby zadręczała go niedająca spokoju sprawa. Skierowała wielkie oczy za jego wzrokiem i aż westchnęła z wrażenia na widok okazałej rezydencji. Rzadko zdarzało się jej oglądać tak kunsztowną architekturę.
- Ta posiadłość jest waszą własnością? - po raz pierwszy chyba w towarzystwie elfów zadała pytanie. Niezwykły obraz budowli spowodował u niej lekkie wypieki na twarzy, powstałe z wrażenia. Nagle jednak coś zmąciło idylliczny krajobraz.
Najpierw usłyszała tylko dźwięki - bardzo ciche i odległe, a zarazem niepokojące. Spróbowała skoncentrować się na pochodzących z tamtego miejsca emocjach, lecz nie mogła ich wyczuć.
Światło było stanowczo zbyt ostre. Kobieta odsłonila firankę, zmrużyła powieki i zwęziła źrenice, by lepiej widzieć. W najbliższym otoczeniu nie zauważyła nic stwarzającego podstaw do obaw, ale nie uspokoiło jej to.
- Wydaje mi się, że... - zaczęła, jednak urwała, stropiona. Czy był sens dzielić się być może bezpodstawnymi domysłami?
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Niloufar zastanawiała się, czemuż to ich gospodarz jeszcze nie wraca z podróży, jak sądził elf. Widziała także jego zakłopotanie, choć nie wiedziała, czy też dotyczy to jego zaginionego przyjaciela. Na pytanie Melpomene, uśmiechnęła się.
- Nie, to dom naszego przyjaciela, Jovito. Jest urzędnikiem królewskim i często podróżuje - odparła spokojnym głosem.
Naszego przyjaciela. Elfka zastanawiała się, czemu te słowa wypowiedziała, choć wydawało się jej to obce - przecież Jovito kiedyś zdradził... Ale tym się już nie przejmowała, przecież i tak już nie odszczeka tych wypowiedzianych słów.
- Tak poza tym, widziałam dom jakiegoś krawca w samym mieście, zanim... wpadliśmy na siebie - dodała, wahając się jak nazwać to niespodziewane spotkanie z dawnym kochankiem. - Mogę tam pojechać z Melpomene, by uszył jej ubrania.
Miała się już ku wyjściu, ale usłyszała ostatnie słowa kotołaczki.
- Coś się stało? Coś zauważyłaś? - zapytała z niepokojem i troską towarzyszkę, patrząc jej w oczy.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Galanoth uśmiechnął się nieznacznie. Kąciki ust wykrzywił do góry, dość wstydliwie i bez większej wprawy. Może wstydził się okazywania pompy w swych emocjach, lecz w jego wzroku i wnikliwym badaniu rezydencji dało się zauważyć coś na podobieństwo melancholii, tęsknoty. Elf wpatrywał się tak jeszcze przez krótki urywek czasu. Poranek nie należał do smutnych i szarych, wręcz przeciwnie - słońce świeciło i wszystko zdawało się być szczęśliwe. Mimo, że żaden z ptaków nie świergotał o pięknie życia, a i powietrze pachniało wyłącznie świeżością, nie kwiatami czy lasami, tak Elf czuł się lepiej w towarzystwie przyrody i dwóch panien obok. Spojrzał na nie kątami oczu, wpierw na Melpomene, potem na Niloufar. Nie mogąc powstrzymać się przed krótką opowiastką, po prostu zaczął mówić.
- Rodzina Jovito Endela żyła w Kryształowym Królestwie od pokoleń. Zawsze związana była z władzą królewską, głównie kształcąc przyszłych zarządców, władców... arystokratów. Familia ta, ród szlachecki z herbem przedstawiającym stronę księgi na korze drewna, brała udział w najważniejszych wydarzeniach krainy, donośnych kwestiach czy bitwach, które jak zawsze mają miejsce w Alaranii... I wraz z mijającymi epokami, wiekami mała rezydencja Endel zamieniła się w ogromny, pyszny swym pięknem pałac. W jego komnatach gromadziły się liczne, wyjątkowe skalą i jakością księgozbiory, mapy... dzienniki, pamiętniki. Kroniki. Dosłownie skarbnica wiedzy. I wiedza ta, spijana z pokolenia na pokolenie, stała się kluczowym środkiem utrzymania rodziny. Miałem w tym nieco udziału. Sam osobiście pomagałem swą siłą i krzepą podczas budowania wschodniej ściany domu... Więc teoretycznie sama ściana nośna może należeć do mnie.
Więcej się nie odezwał. Nie mógł. Zanim podniósł na nowo głos, zanim odpowiedział o tandetności miejskiego krawca, coś długiego i ostrego świsnęło nad prawym uchem mężczyzny. Strzała z łoskotem zbijanej szyby wpiła się w ścianę po przeciwnej stronie kuchni. Potem znów kolejne dwie. Chmura strzał nagle zalała okno i jego okolice. Galanoth prędko podrzucił stół przed siebie, kryjąc zbite szyby przed kolejnym ostrzałem. Świst nie przechodził. Strzały lały się po każdej stronie domu, słychać je było głównie przy drzwiach... Coś o nie rąbnęło. Dwie siekiery tłukły szybkimi ruchami powierzchnię wejścia, aż w końcu wyłupiły drzwi z zawiasów. Front zalał się kurzem i piachem progu. Do korytarza wpadła garść uzbrojonych mężczyzn. Trójka z nich miała skórzane, podbijane ćwiekami zbroje. W dłoniach zaś trzymali miecze jednoręczne, przypominające wyglądem kordelasy. Wchodząca przed nimi dwójka ciężkozbrojnych w okutych rękawicach i przysłoniętych hełmami głowach dzierżyła siekające wcześniej toporzyska. Grupa ta czym prędzej zalała cały korytarz ciosami. Będąc tym samym blisko Niloufar i Melpomene.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Uśmiechnęła się na propozycję pojechania wraz z elfką. Wszak mimo wszystko ubrania babska rzecz i Galanoth mógłby nie być całkiem nimi zainteresowany.
- Może bardziej... Usłyszałam, niż zauważyłam, ale może to tylko coś daleko? Nie wiem, nie jestem pewna - odgarnęła niesforny kosmyk loków, znacznie już lepiej się prezentujących, z bladego czoła. Dalej nie zdążyła nawet mówić, bowiem srebrnowłosy udzielił wyczerpującej odpowiedzi na jej pytanie. Słuchała zafascynowana, oczami wyobraźni widząc już potężną bibliotekę pełną ksiąg...
...gdy nagle usłyszała z daleka brzęk przywołujący na myśl cięciwę i zbliżający się świst.
- Uwaga - wyszeptała cichutko, odruchowo odsuwając się od szyby, co prawdopodobnie ocaliło jej życie. Strzały wpadały przez rozbite już okno, powodując upiorny hałas. Szczęśliwie rycerz nie stracił przytomności umysłu, prędko powstrzymując dalszy ich napływ.
Łomot, jaki rozległ się później, był wręcz niewyobrażalnie głośny. Wrażliwym uszom kotołaczki zaczął sprawiać po prostu ból - skuliła się nieco, odruchowo zasłaniając je dłońmi. Czuła mocno kołaczące się ze strachu serce.
Na korytarz wpadli mężczyźni. Ręka Mel powędrowała za pasek i dotknęła rękojeści sztyletu. Szybko zdała sobie jednak sprawę, jak beznadziejne ma szanse z pięcioma rosłymi, uzbrojonymi w miecze i topory mężczyznami. Gorąco pragnęła umknąć zbitym oknem, ale kto wie, czy na zewnątrz nie ma więcej wrogów, a ponadto... Stchórzyć? Uciec tak, zostawiając towarzyszy?
Stała, niemal opierając się plecami o ścianę, z nerwowo drgającym ogonem, aż do bólu zaciskając palce na swej broni, gotowa walczyć na śmierć i życie... A przynajmniej tak jej się zdawało.
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Nilo nie miała chwili na zastanowienie nad słowami kotołaczki, bo już uchyliła się w ostatnim momencie przed strzałą pędzącą w jej kierunku. Przeklęła się w duchu, iż wcześniej niż nie zauważyła ani nie wyczuła, zanim zrobiła to Melpomene i zanim zagwizdała pierwsza strzała. Nie ogarniał jej strach, lecz mimo tego przez dłuższą chwilę elfka miała wrażenie, że ostrzał trwa niesłychanie długo a wszystko wokół dzieje się w spowolnionym tempie. Otrząsnęła się jednak z tego wrażenia i podbiegła do ściany tuż obok zmiennokształtnej. Zacisnęła dłoń na klindze miecza, będąc gotowa w każdej chwili zaatakować napływających wrogów.
*

Strach... Uczucie to przepełniało młodą wojowniczkę, gdy próbowała się bronić przed bandytami. Napadli jej dom w nocy, lecz ostrzegł ją głęboki krzyk jej hipogryfa i bursztynowy blask jej naszyjnika. Była wprawną wojowniczką, choć jej umiejętności nie były odpowiednio dobre, by móc uchronić jej matkę przed śmiercią, a ją samą przed tym atakiem. Miała tylko nadzieję, że przeżyje...
*

To wspomnienie samowolnie przypłynęło do jej głowy. Był to fragment snu, który objawia się jej każdej nocy. Wojownicy, którzy włamali się do chatynki... byli tymi samymi bandytami, którzy przed laty zaatakowali jej dom. Nie miała już wątpliwości - wstała, wyciągając z pochwy swój miecz. Była gotowa do walki, nie ważąc na konsekwencje jej czynu.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Galanoth przetrzymywał przez moment stół. Czuł jak po drugiej stronie jego powierzchni groty ostrych strzał wpijają się z łoskotem w dębowe drewno. Utrzymując mebel tuż przy zniszczonym oknie słyszał nie tylko kolejno nadchodzące chmary ataków, ale i głośny tupot butów wojowników, świst przecinanego ostrzami powietrza. Na początku nie widział ich, słyszał wyłącznie chrzęst i chaos obijanych części zbroi, skór. Metalowe płyty ciężkich pancerzy ścierały się obok siebie bijąc dumnie przez ciasny korytarz chatki. Spod płaskich, zakrywających całość głowy hełmów mężczyzn jarzyły się czerwone, srogie oczy przypominające małe płomyki zaklętych świec... lub jasną przez słońce krew. Kobiety patrzące na nich mogły odczuć przez moment ich werwę, szał... butność. Dosłownie, jakby niewyjaśniona siła spajała ich emocje i uczucia ze sobą. Anomalia szybko jednak zniknęła z zatrwożonych serc bohaterek. Jedna z nich chwyciła za miecz gotowa zderzyć się z falą dwójki toporników. Druga natomiast nieco kryła się tuż za jej plecami.
Niloufar trafiła bliższego sobie mężczyznę. Rosły wojownik cisnął toporem na skos uderzając w wycelowany bokiem miecz. Siła ciosu nieco odsunęła kobietę. Reszta grupy uderzeniowej ruszyła dalej w stronę kuchni. Chmura wyciągniętych mieczy dosięgała co raz bardziej progu, Melpomene i Niloufar nie mogły w pojedynkę poradzić sobie przewadze liczebnej bezwzględnych zabójców.
- Wytrzymajcie! Jeszcze moment! - wykrzyknął nagle Elf, przyciskając mocniej stół do wyrwy. Nieliczne ukąszenia strzał przebijały się przez powierzchnię drewna. Galanoth obmyślał już plan, lecz tylko współpraca kobiet mogła uratować ich wszystkich z rozpaczliwej pułapki.
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Nilo ponownie uderzyła mieczem w wojownika z toporem i trafiła w jego lewą dłoń, choć ten ani trochę sobie nie zrobił z małego nacięcia, wręcz przeciwnie - z jeszcze większa wściekłością napierał na wojowniczkę. Gdy usłyszała krzyk Galanotha, o mały włos nie przypłaciłaby tą chwilą nieuwagi, by odwrócić się w stronę elfa, własną głową, gdyż w ostatnim momencie przykucnęła, ciągnąc za sobą kotołaczkę, by uniknąć pędzącego w stronę jej gardła z zawrotną prędkością ostrza. Wykorzystując impet z jakim się skuliła, elfka przetoczyła się w bok i w momencie wstawania, wycelowała swym mieczem w szczelinę hełmu.
Przez chwilę przez głowę elfki przetoczyła się panika i strach - wojownicy, którzy ich napadli, mieli przewagę liczebną, poza tym niejeden z nich zapewne był i po stokroć silniejszy od obrońców. Wiedziała jednak, że musi walczyć, inaczej zginie tu niechybnie. Raz po raz próbowała odpierać ataki kolejnych wojowników, lecz prawie za każdym razem cofała się o krok, odrzucona impetem uderzenia i ciosami atakujących ją bandytów.
- Nie wiem jak masz zamiar ich pokonać - powiedziała do elfa, gdy z nim się zrównała. - Ale jeżeli masz jakiś plan lub sposób, by się stąd wydostać, wciel go w życie teraz, póki jeszcze mamy siłę z nimi walczyć i poruszać się o własnych siłach. Inaczej będzie za późno - warknęła stanowczym głosem, choć nie przypuszczała, by jej ton w ogóle zadziałał na Thelasa.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Niloufar stała obok niej, gotowa do walki. Kotołaczce dodało to nieco otuchy. Szepnęła coś cichutko do elfki, słowa jednak utonęły w hałasie rozpętującej się walki. Mel zaciskała zęby, powtarzając sobie, iż nie może uciec. Nie chodziło nawet o strach, lecz narastający, nie do zniesienia ból w uszach.
Oczy atakujących były...czerwone. Oznaczało to, iż są na pewno kimś więcej niż zwykłymi strażnikami. Po ich ruchach zdała sobie sprawę, że mają jeden cel - zabić ich tutaj, od razu. Odbierała ich silne emocje, czując, że każda z nich podsyca tylko mężczyzn do odebrania życia jej i jej towarzyszom.
Nilo trafiła pierwszego z napastników, który jednak prędko odsunął ją potężnym ciosem. Zmiennokształtna słyszała niemal równie głośne jak zgiełk bitewny bicie własnego serca. Byli tak blisko. Wytrzymajcie jeszcze chwilkę! Jakie mam, do cholery, szanse, kiedy nie mam nawet miecza!?
Wszystkie te myśli, spostrzeżenia i uczucia przemknęły przez jej spłoszony umysł w ciągu mgnienia oka. Nagle elfka pociągnęła ją na ziemię; Melpomene prawie upadła. Odskoczyła, cofając się w głąb kuchni, gdy jeden z atakujących znalazł się tuż przy niej.
Za plecami miała...ścianę. A przed sobą wroga. Nawet gdyby zmieniła się w kota, nie zdążyłaby już uciec. Widziała wznoszący się do góry topór. Zginę. Odruchowo zasłoniła się rękami, choć nie mogło to już w niczym pomóc.
Ból zaskoczył ją, bowiem choć potworny, wcale nie przypominał rozrąbywania ciała toporem. Za to do jej nozdrzy dobiegł duszący swąd palonej skóry. Otworzyła oczy - nie pamiętała, by je zamykała - akurat by zobaczyć, jak z wnętrza jej okropnie poparzonej dłoni wystrzeliwuje w kierunku zbrojnego potężny płomień.
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Galanoth warknął pod nosem. Dłonie trzęsły się, palce dygotały trzymając powierzchnię uderzanego strzałami stołu. Mimo rozpaczliwej sytuacji i przyszpilenia atakami, Elf zbierał w sobie siły. Rozmyślał. Tak, to nie była odpowiednia pora, aby kontemplować, ale to, co miał zaraz zrobić... albo czego nie uczynić... wymagało zastanowienia się; odrobiny czasu. Ryzyka. Serce rycerza biło co raz szybciej, delikatna stróżka potu. Miecz tkwił tuż przy ścianie, lekko oparty o nogi trzymane obok przewróconych krzeseł. Resztki śniadania walały się po podłodze. Kobiety broniące wstępu do kuchni uchylały się przed kolejnymi ciosami mocarnych toporów. W tle, tuż za pancerzami ciężko okutych wojowników świeciły jaskrawością słońca małe kordelasy. Grupa uderzeniowa nie miała żadnego problemu z przedostaniem się do środka. Żwawym krokiem ataku przeszła przez całą długość korytarza, tym samym spychając Niloufar i Melpomene w głąb pokoju. Naostrzone bronie wojowników znów błysnęły, tym razem nieco mocniej. Jeden z toporów spadł na podłogę wraz z jego właścicielem. Elfka doskonałym ruchem i obrotem cisnęła ostrzem miecza w krtań najemnika. Szkarłatny płyn trysnął spod hełmu. Muskularny zbrojny zatoczył się po progu kuchni i z chrzęstem padł martwy. Tonął w kałuży własnej krwi, dłonie trzymając tuż przy przeciętym gardle. Przez chwilę reszta oddziału plątała się nad ciałem zabitego. Nikt nie zatrzymał się, każdy parł na przód. Zanim czerwone oczy mężczyzny zgasły pod kopułą hełmu, reszta grupy zbliżyła się dostatecznie blisko całej trójki. I wtedy stało się. Pogrom.
Galanoth nagle wyrwał się spod ściany. W dłoni trzymał Różyczkę, w drugiej natomiast dzierżył bok stołu, jakby tarczę. Jego część przełamała się na skutek uderzenia toporem. Bohaterowie mieli tylko jedną szansę, aby się stąd wydostać..z życiem nadal w piersiach.
Błogi spokój ogarnął postać rycerza. Magia dzierżonego miecza wprawiała go w harmonię i zespolenie. Coś na podobieństwo... uniesienia sakralnego. W połączeniu z szarżą rycerza wyglądało to nader oryginalnie, odważnie. Jego sylwetka tak dumna, podniosła... nie pokazująca żadnych emocji. Tuż przed nim szyk gotowych do walki barbarzyńców, przed prowizoryczną tarczą ognisty pocisk Melpomene. Wszystko nagle zderzyło się ze sobą....
Lodowa zamieć. Kuchnię objął surowy, zimny szron. Ściany, podłoga, sufit, nawet ubrania wszystkich. Całość objęło zimno i lód. Tuż przy wyrwanych z zawiasów drzwi kuchni, w progu pełnym krwi i trzymanej stali broni, tkwiła lodowa kula. Dość postawna, wysoka... srebrnowłosa. Z jej środka, epicentrum, wydostawały się szpikulce i ostre kolce. Nieco nasączone przy tym krwią... Galanoth, tkwiąc w lodowej pułapce przez samego siebie stworzonej, warknął raz jeszcze.
- Szybko... wyjdźcie przez okno. Przygotujcie się do ataku... przetrzymam ich tutaj zanim wyjdą drugą stroną...
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Nilo zachowała trzeźwość umysłu i po słowach elfa zaatakowała jednego z wojowników, który mimo ściany ognia, którą to kotołaczka wywołała, próbował się dostać do towarzyszki. Gładkim ciosem podcięła nogi bandycie w miejscu, gdzie nie miał ochrony ze zbroi, i chwyciła Melpomene, wyciągając ją z chatynki przez okno.
Gdy wyszły, odeszła parę metrów i usiadła na moment na trawie opierając się o ścianę chatynki. Wyjrzała lekko zza rogu, i zauważyła jeszcze dosyć sporą grupę atakujących bandytów. Po chwili przypomniała sobie widok poparzonej ręki Melpomene i ponownie do niej podeszła. By ulżyć towarzyszce, chwyciła jej dłoń i w miejscu zranień pojawiła się złota poświata - to elfka starała się uleczyć najgorsze z tych poparzeń. Gdy poświata zniknęła, na dłoni Melpomene zostało jeszcze parę małych skaleczeń i otarć.
- W takim stanie powinno się zagoić w ciągu paru dni - powiedziała do Melpomene, nie odrywając wzroku od jej ręki. - Tylko następnym razem uważaj, bo może być gorzej - zaśmiała się lekko, choć wiedziała, iż z tak potężną mocą ciężko jest jakkolwiek uważać.
Po krótkiej chwili podszedł do nich Ethran, patrząc z niepokojem na kobiety. Zapewne domyślił się, co się dzieje, ale wolał się nie wtrącać. W tym samym momencie dwóch wojowników wyskoczyło na nie, ale i tak nie zdążyli już dotrzeć to towarzyszek, bo zdążył ich przewrócić na ziemię mocny podmuch wiatru. Elfka szybkim ruchem znalazła się przy leżących wojownikach i gładko podcięła im gardła mieczem.
- Uciekajmy stąd, póki możemy - zawołała do kotołaczki. - Galanoth do nas dołączy, jak tylko skończy tam w środku - wskoczyła na hipogryfa i wyciągnęła dłoń w stronę Melpomene, by pomóc jej wskoczyć na wierzchowca.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Oszołomiona i dygocząca, była bliska osunięcia się na kolana, a nawet utraty przytomności. Pulsujący ból w uszach był niczym w porównaniu ze spaloną skórą na dłoni. Kotołaczka zaciskała pazurki na nadgarstku, raniąc się niemal do krwi.
Miała wrażenie, iż oczy zaszły jej mgłą. Widziała, jak Niloufar zabija jednego ze zbrojnych, jednak jakby przez zaparowaną szybę. Chciała odwrócić wzrok, nie patrzeć na śmierć, ale nie mogła... Później jej umysł przestał nadążać za napiętrzającym się chaosem rzeczywistości. Pamiętała tylko zimno, i że elfka wyciągnęła ją przez okno.
Stała na trawie - siedziała na trawie - leżała na trawie? Łagodne słowa Nilo i jej kojący dotyk niespodziewanie uśmierzyły cierpienie. Ręka wyglądała nie bardziej poważnie, niż gdyby Mel otarła ją sobie, przewracając się na jakąś szorstką nawierzchnię. Nim zdążyła nacieszyć się powrotem do świadomości, szczęśliwie nie zauważając kolejnych dwóch ciał leżących w pobliżu, poczuła, że siedzi na grzbiecie hipogryfa. Ale...skąd on się wziął? Jak, i...
Zdumiona zorientowała się, że zwierzę odrywa się od ziemi i unosi się w powietrze.
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Królestwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości