Kryształowe KrólestwoW królestwie kryształu [Pielgrzymka]

Elfie pałace zbudowane głęboko w ukrytych leśnych polanach. Wieże strażnicze wznoszące się ponad chmurami, gdzieś wśród ostrych skał - to wszystko możesz spotkać tutaj w Kryształowym Królestwie, gdzie zbiegają się szlaki elfich książąt, magów i smoków.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Słyszała całą ich rozmowę i dość szybko pojęła, że Niloufar utraciła pamięć. Smutna historia. Emocje krążące pomiędzy elfami były zawiłe; Melpomene nie umiała ich jasno nazwać. Zastanawiała się, czy odżyje dawne uczucie; od nowa rozwinie się między nimi miłość. O ile nie przeszkadzałaby im jej obecność, wcale nie czułaby się zazdrosna... Przymknęła oczy. Znała fragment owej pieśni, lecz bardzo, bardzo krótki. Nie wiedziała już, w jakich okolicznościach ostatnio ją słyszała.
Pod wpływem kolejnego podmuchu zimnego wiatru kotołaczka lekko zadygotała; płaszcz miał swoje lata i nie chronił przed chłodem tak dobrze jak kiedyś. Z zaskoczeniem przyjęła nagłe oderwanie od ziemi; gdy mężczyzna odstawił ją przy drzwiach, niemal chwiała się na nogach. Słusznie mówił o zmęczeniu; kotołaczka przymykała oczy, marząc o wyciągnięciu się pod swoim wystrzępionym kocem i zapadnięciu w sen. Czekała tylko, aż ktoś wejdzie pierwszy, bo nie miała pojęcia o tym, co gdzie się w chatynce znajduje. Opiekuńczość Galanotha i Niloufar wyzwalała w niej miłe poczucie bezpieczeństwa. Używając w prosty sposób magii zasygnalizowała owo uczucie elfom, wraz z wdzięcznością i szczęściem. Było to tak jakby te emocje rozbudzały się w nich stopniowo, jednocześnie dając znać, iż pochodzą od innej istoty.
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Koci pakunek nie wadził, nie przeszkadzał. Melpomene mogła poczuć się jak Królowa niesiona na barkach oddanego sługi, co nie różniło się za bardzo w rzeczywistości. Od razu skradła tę część serca odpowiedzialną za troskę, opiekę i miłość. Widok Kotołaczki w ubrudzonym, zniszczonym stroju, z przemierzwionymi włosami nieułożonymi w chaosie rozczulił stalowe poczucie Elfa. To by wyjaśniało czemu nadal ją trzymał, choć już dawno przeszedł przez próg zaklętej chatki. Otworzył ją pociągnięciem dłoni przed klamką. Zaklęta pułapka Jovito rozpoznała dawnego przyjaciela. Dzięki temu mogli dostać się do środka.
Pierwsza izba była normalnym korytarzem rozrastającym się odnogami do poszczególnych pokoi: dwóch sypialni dla małych jednoosobowych łóżek i kuchni z przyrządami do rozdrabniania, krojenia, siekania, gotowania itp. Wszystkie okna chronione białymi, śnieżnymi firanami wzbraniały ciekawość przed podglądaniem. Sam dom natomiast pachniał niepewną, magiczną atmosferą... zapewne wydobywaną przy pomocy sił Melpomene.
Galanoth odpowiedział jej tym samym. Skupił się nieco, zamknął na moment oczy chcąc wykorzystać magię emocji w szczytnym celu. Moment skoncentrowania wystarczył, by rozrzucić wokół siebie siłę miłosnego aromatu, czułości. Można było wąchać kwitnące róże, skutek uboczny zaklęcia. Aromat ten jednak idealnie pasował do sytuacji. Wszyscy śpiący, zmęczeni... Wyłącznie rycerz, nie mogąc zamknąć oczu, poszedł do pierwszej z dwóch sypialni. Mały, przytulny pokoik wypełniony obrazami przedstawiającymi wieś na samym środku skupiał wygodne miękkie łóżko. Wszystko było czyste, ani jednego śladu kurzu, czy wszędobylskiej ziemi lub piachu. W tak niecnie słodkich warunkach ułożył futrzaną zgubę. Ucałował ją w obmyte własną dłonią czoło.
- Odpoczywaj. Jakbyś chciała porozmawiać... będę w kuchni...
Spokojnym krokiem wyszedł z pokoju. Spodziewał się, że znów będzie sam, że Niloufar również pójdzie spać do przeciwległego pokoju. Oj mylił się biedaczek.
- Biedne dziewczę... jutro musimy znaleźć jej jakieś ubrania. Nie może tak się wałęsać z nami w .. strzępkach. Równie dobrze możemy się rozebrać do bielizny i tak sobie podróżować na hipogryfach i koniach...
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Elfka nie domyśliła się, że uczucia, które tak zamieszały jej na chwilę w głowie, pochodzą od rycerza i kotołaczki. Kiedy Galanoth wniósł dziewczynę do pokoju, wykorzystała chwilę samotności i rozejrzała się po pomieszczeniu. Boazeria była wykonana z drewna, a sufit i ściany były śnieżnobiałe. Wisiało tu parę obrazów, lecz najbardziej ją zaciekawił portret pary, wiszący na wprost wejścia. Po ich strojach można było wywnioskować, iż byli to ludzie z wyższych sfer. Mężczyzna był wysoki i szczupły, miał długie, białe włosy i brązowe oczy; jako ubranie natomiast miał długi błękitny płaszcz ze srebrnymi wzorami. Natomiast kobieta... Jej twarz Nilo kojarzyła ze swoich snów. Młoda, atrakcyjna brunetka z kręconymi włosami i oczami koloru pogodnego nieba, a na sobie miała zieloną suknię ze złotymi zdobieniami. Po chwili dziewczyna zauważyła, iż osoby na tym obrazie są... elfami - ich szpiczaste uszy nieznacznie wystawały spomiędzy włosów.
Kiedy Galanoth wyszedł z pokoju, Nilo automatycznie odwróciła się w jego stronę. Poczuła się też odpowiedzialna za los tej zmiennokształtnej, choć jeszcze nie zdawała sobie z tego do końca sprawy. Na razi jednak pochłonęły ją myśli o rozmowie z elfem nad stawem i tajemniczym obrazie na ścianie.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Pozwoliła nieść się rycerzowi, opierając głowę o jego ramię. Z przymkniętymi oczami nie rozróżniała już nawet szczegółów pomieszczeń, czuła tylko delikatny zapach kwiatów oraz emanujące emocje, jakże miłe, szczere i wzbudzające zaufanie.
Gdy mężczyzna delikatnie położył ją na łóżku, prawie zasnęła. Nie mając już sił odpowiedzieć na jego słowa, zwinęła się w kłębek, wtulając nieco w poduszkę, bynajmniej nie myśląc o tym, czy i kto zajął się jej rzeczami. Myśli kotłowały się w jej głowie, acz zmiennokształtna ledwie je słyszała. Wkrótce jedynymi docierającymi do niej doznaniami były ciepło, wygoda i panująca w domu miła atmosfera. Odcięła się od dochodzących z zewnątrz dalekich odgłosów i tłumiąc ziewnięcie zapadła w głęboki sen.
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Korytarz odznaczał się... niczym. Nic nie było w nim niezwykłego ani nadzwyczajnego. Brakowało dywanu chroniącego bose stopy Niloufar przed drewnem podłogi i drzwi od poszczególnych pokoi chaty. Przy wejściu, małej szafce nie mającej w sobie nic z gustów mieszczańskich, Galanoth postawił osprzęt zebrany ze stawu. Swoją zbroję i tarczę ułożył na stole w kuchni. Miał trochę czasu zanim doszło do spotkania z Elfką. Powiedział, co miał powiedzieć. W oczach i tonacji głosu Galanoth'a dało się słyszeć współczucie. Mężczyzna zaś przyjmował postawę stoicką, wyprostowaną i nieco dumną, bowiem tors wraz z piersiami wysuwał nieco na przód. Zaskakujące, jak szybko Niloufar na niego się natknęła. Sądził, że na noc zostanie sam, z własnymi ciężkimi myślami. Miał jeszcze tyle do zrobienia. Wspomnienia o Zielonych Marchiach powracały nieustannie. Jeżeli amnezja madame Cooney dosięgnęły ją aż tak, tym bardziej nie może pamiętać czasów, gdy gościli kompanią w jej otrzymanych włościach. Warto było jednak odwiedzić porzucone ziemie. Może okażą się skarbnicą nie tylko fortuny, ale i wspomnień? Podziurawiona pamięć musi zostać przywrócona.
- Hej... nie śpisz? - spytał po chwili, niby sądząc, że wcześniej widział tylko marę z nieco przymkniętych oczu - Milczysz... Coś się stało? Jesteś zaniepokojona o Melpomene? Poświadczam za nią, spokojnie...
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

- Nie, nie śpię... - odparła, choć jej głos zdawał się wydobywać sam bez jej woli ani wiedzy. - O Melpomene też jestem spokojna. Zamyśliłam się trochę... Ale chyba rzeczywiście pójdę się położyć - dodała, choć nadal wszystkie te dźwięki wydawały się nie pochodzić od niej, tylko od jakieś innej istoty.
Niloufar nadal nie potrafiła zrozumieć, skąd kobieta ukazana na obrazie wiszącym w tym domu, ukazuje się jej w snach. Skierowała się w stronę drugiego pokoju, lecz...
- Kim jest ta kobieta na obrazie? - zapytała, odwracając się ponownie w stronę Galanotha i wskazując gestem obraz, który wcześniej oglądała. - Ta w zielonej sukni?
Nie oczekiwała od elfa jakiejkolwiek odpowiedzi, dlatego też nie wspominała o tym, że ta sama osoba ukazuje się jej co noc w snach. Może to był kolejny klucz do jej przeszłości, a może tylko przypadek, iż akurat teraz znalazła swego dawnego kompana i ujrzała ten obraz, tą elfkę...
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Stali przez moment w ciasnocie korytarza, w domu panowała cisza i spokój. Wiatr uderzający w drewniane bale ścian nie wprawiał materiału w trzeszczenie, nie wzbudzał przy tym żadnych hucznych odzewów. W domostwie panowała senna, harmonijna z nocą atmosfera. Galanoth spojrzał kątem oka na pokój w którym przysypiała Melpomene. Z zasłoniętego firaną okna rozpościerał się widok na rezydencję nieobecnego jeszcze Jovito oraz na część stajenki nieco rozświetlonej przez mgliste promyki włączonej lampki przy suficie. Przez nią Elf odnalazł kontury odpoczywającej Strzały, obok niej nieco większe, należące do walecznego stworzenia niebios. Galanoth podświadomie uśmiechnął się. Wspomnienia o beztroskich, młodzieńczych podróżach przypominały wierzchowca Niloufar. Hipogryf leżał zamknięty, bezpieczny. Swoje przeżył i widział, doświadczał swawoli życia i towarzyszenia właścicielce, przyjaciółce. Tak sporo łączyło ich ze sobą. W obrazie tym, idealnego partnera przestworzy, Galanoth widział swoje własne oblicze. Dosłownie, jakby patrzył w lustrzane odbicie.
Pytanie Niloufar rozbudziło go z wewnętrznych przemyśleń.
- Kobieta? - odwrócił się w jej stronę i poszedł za nią, by spojrzeć na ów rysunek. Opuszkami palców u prawej dłoni przesunął się nieco po chropowatym materiale farby. Dotykiem próbował poczuć ciepło skóry wymalowanej Elfki, spróbować choć trochę wyobrazić sobie z jakiej przędzy zrobiono jej suknię. Przypatrując się obrazowi, Galanoth miał wrażenie powtarzalności. Nic dziwnego, w końcu znał ów arcydzieło bardzo dobrze. Choć jego historia powstawania okryta była atmosferą sekretów, tak przyczyna powstania i postawienia go właśnie tutaj, w małej gościnnej chatce, dla Elfa jest rzeczą wiadomą i raczej zrozumiałą.
- Namalował go jeden z podróżnych artystów-malarzy... Nie pamiętam jego nazwiska, zapewne znajduje się po drugiej stronie obrazu, przy ramie. W każdym bądź razie, kiedy tylko odzyskano należyte tereny Zielonych Marchii im właścicielom, a ty sama, pani, dostałaś ziemię Monte, zaczęłaś na niej rządzić. Urodzaj i gleba przyprowadziły wkrótce chłopów oraz kupców. Rzemieślnicy stworzyli małą osadę tuż pod twym zamkiem, Kerendell. Przybyli także starzy znajomi i przyjaciele... ta Elfka to jedna z nich. Celine, wiecznie młoda, ale starsza od nas o wiele setek lat... Czarodziejka, może członkini któregoś z Kręgu Magii... Nie wiem. Mało o sobie mówiła. Może była wiedźmą... W każdym bądź razie dałaś jej schronienie w Kerendell, wspólnie nawet przeżywaliśmy liczne, czasem nic nie znaczące przygody...
Galanoth uśmiechnął się nieznacznie, jakby czymś rozbawiony.
- Tak... przygody. To dobre określenie.
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Nilo wiedziała, że jeszcze dużo minie czasu, zanim pozna całą swoją przeszłość, ale na razie nie miała innego wyjścia, jak tylko czekać.
- Przygody... - powtórzyła za Galanothem. - Nie chciałam ci wcześniej mówić, ale ta Celine... Ta elfka ukazuje się w moich snach jako młoda kobieta uciekająca z jakiegoś odległego, górskiego miasta. Później widzę ją z córką, która jest bardzo podobna do mnie... Nie wiem, co o tym myśleć.
Kobieta podeszła do elfa i położyła dłoń na jego ramieniu. Chciała go przeprosić za to, co dzisiaj się wydarzyło, ale wolała przemilczeć to na razie i po prostu czuć bliskość przyjaciela. Stała tak przez dłuższą chwilę, lecz w końcu poszła do pokoju i położyła się. Znów naszła ją świadomość, iż tej nocy znów najdzie ją ten sam sen, co każdej nocy, lecz zamknęła oczy i pogrążyła się w tych nocnych marzeniach.
*

Wokół nie było czerni, lecz wszechogarniająca biel. Nagle pośród tej bieli wyłoniła się elfka... Kobieta elegancka i ładna, ubrana w tą samą zieloną suknię ze złoceniami, co na obrazie. Podeszła do dziewczyny, której oczy były przepełnione od łez a policzki czerwone od płaczu.
- Córeczko... Jak miło cię ponownie zobaczyć - powiedziała cicho, i utuliła dziewczynę, by ta przestałą płakać. Po dłuższej chwili elfka zniknęła w bieli, a wraz z nią wszystko, co ją otaczało...
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Dłonie przesunęły się z obrazu na drewnianą, twardą ramę. Obramowanie malunku było dziełem samym w sobie, pełnym złoceń i bujnych dekoracji wyżłobionych liści, krzewów i drzew. Na górze ramki widniał wycentrowany, wygrawerowany na czerwono napis: Kerendell. Nazwa obijała się parokrotnie przez uszy. Choć oznaczała jedno z wielu osad, włości szlacheckich, teraz w oczach pary była czymś więcej niż miejscem, gdzie ludzie pracują, chorują i umierają. Kerendell było teraz odpowiedzią na pytania rodzące się w serach. Kerendell było miejscem do którego pielgrzymka miała zaprowadzić trójkę bohaterów.
Kerendell mogło już nie istnieć.
- Jeśli chcesz przez to powiedzieć, że wszystko co robiliśmy... - zaczął spokojnie Elf, odsuwając się nieco od obrazu - Wszystkie chwile spędzone razem, spotkania w tajemnicy i dni przepełnione zabawą na twym dworku... jeżeli zgodnie z twym snem Celine to twoja matka...
Zawiesił na moment głos. Połowę zdania urwał za pociągnięciem szepczących nocą ust. Zbieranie wszystkich wstydliwych, często intymnych przeżyć trwało pewną chwilę. Krępująca cisza potęgowała uczucie wyodrębnienia, problemu. Galanoth szukał odpowiedzi na wszystkie nurtujące go pytania. Kerendell. Celine. Niloufar. Mont. Kamienne uroczysko przy którym pierwszy raz spotkali ów tajemniczą Elfkę... To ona była teraz postacią, która miała rozstrzygnąć wiele nierozwiązanych kwestii.
- To by się zgadzało. Nie mówię o samym fakcie bycia twoją rodzicielką. Sny mogą kłamać albo spłacać niepewne obrazy. Mogą przedstawiać je w metaforach. Równie dobrze mogłaś obdarować Celine miłością dziecka do swej mamy. To akurat nie ważne. Czarodziejka jest starsza od nas, umagiczniona i w pełni dojrzała do poważnych zaklęć... Mogła manipulować tobą, swym wyglądem... Mogła nie wyglądać wtedy jak Elfka. Mogła być człowiekiem, smokiem.. Może nawet pokusą. Ale wtedy nie byłaby taka pomocna i troskliwa. Zwłaszcza, gdy my...
Znów urwał. Jego biegające w kółko myśli nie mówiły wprawdzie wszystkiego. Dawały czas na zastanowienie się, wyciągnięcie wniosków.
- Najlepiej będzie sprawdzić jak się miewa twój szlachecki folwark, pani. Jeszcze jutro z rana sprawdzimy zapasy, może uda nam się odwiedzić Jovito, jeśli nie wrócił z pałacu zarządcy. Kerendell nie jest tak daleko stąd, raptem pół dnia drogi. Na naszych wierzchowcach i elfim traktem będzie to jeszcze o połowę krócej. A tymczasem... dobrej nocy.
Ukłonił się kobiecie, czule uśmiechnął. Przez krótki czas obejmował wzrokiem zatroskaną Niloufar. Widział w jej oczach smutek i ból spowodowany powracającymi wspomnieniami i niejasnymi pogłoskami.
Musiał odpocząć, choćby usiąść. Położenie kuchni uniemożliwiało swobodne obserwowanie stajni i okolicy rezydencji. Okna ścieliły widok na drzewa przysłaniające staw i liczne kamienie pobliskiego urwiska płaskowyżu. Pozostawał jeden wybór.
Spokojnym krokiem podążył za własnymi planami. Usadowił się na boku łóżka Melpomene, zwiniętą w kulkę dziewczynę oblókł bezpiecznie ramieniem, przykrył nieco kołdrą zmarznięte, chłodne od temperatury stopy. Wpatrzony w krajobraz tajemniczej rezydencji, czuwał. Pilnował błogiego spokoju nocy i tego, by sen nowej towarzyszki historii był dobry i miły.
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Elfka zbudziła się wczesnym rankiem i poszła nad staw, by tam się wykąpać. Gdy wróciła do chatynki, naszykowała skromny posiłek dla siebie i towarzyszy, oraz zebrała trochę zapasów do torby. Chciała jeszcze trochę poczekać z jedzeniem na kotołaczkę i elfa, więc wzięła szkicownik i oddała się na dłuższy czas swojej pasji - rysowaniu. Rysunki te przedstawiały różne osoby i krajobrazy, a to co było w tym zeszycie, zależało jedynie od nastroju i weny Nilo.
Po godzinie elfka wstała od stołu, złożyła szkocownik i podeszła do pokoju Melpomene. Zapukała spokojnie, lecz na tyle mocno, by zbudzić zmiennokształtną.
- Hej, pobudka! - zawołała. - Słońce już dawno wzeszło, a w kuchni czeka na ciebie śniadanie.
Kiedy zaniosła notatnik do swego pokoju, poszła jeszcze do stajni. Hipogryf ucieszył się na jej widok. Widać było, że sam już zadbał o swój posiłek wcześniej, więc Niloufar pogłaskała go po łebku, a do skórzanej torby nasypała trochę paszy i założyła ją Strzale na łeb, uspokajając ją delikatnie drapaniem po karku. Przysiadła jeszcze na moment na sianie, i zajęła się swym towarzyszem, nucąc starą melodię i zapominając na chwilę o świecie.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Ranek przyszedł niespodziewanie. Nagle. Zdziwiło to Galanoth'a, który przez resztki strawionej rozmowami nocy po prostu leżał na łóżku i wyczekiwał wschodu słońca. Wychodzącą zza skalnego horyzontu kulę Elf przywitał nienawistnym spojrzeniem, mrużył bowiem oczy od nadmiaru światła, czoło przysłaniał poziomo ujętą dłonią. Zamruczał coś niezrozumiale. Nie tak miało wyglądać przywitanie nowego dnia; tego bardzo ważnego, bowiem zaczynającego i kończącego jednocześnie podróż do Zielonych Marchii. Choć Melpomene jeszcze o ów planie nie wiedziała, rycerz rozmyślał nieco o poinformowaniu kobiety. Plany szybko się zmieniły, wpierw rozważał to z panią Niloufar. Wszystko teoretycznie postanowione. Ciekawe tylko jak na nowy kurs zareaguje młodsza od niej osóbka, pocieszna Kotołaczka. Galanoth zerknął na nią kątem zaślepionego słońcem oka. Wyglądała niewinnie i słodko tak wciśnięta w futrzaną kulkę i śpiąca. Lekko chrapała. Przez tę noc mogła poczuć jego bezpieczną, pewną odległość. Mogła nawet zaczepić się pazurkami o twardy, męski tors, choćby zwęszyć nockiem znajomy, elfi zapach przynoszący miłość, troskę i bezpieczeństwo.
A on krążył myślami zupełnie gdzie indziej, poza obszar chatki. Myśli o starym zamku należącym do Lady Cooney przyprawiały go o nieznaczne dreszcze i gęsią skórkę. Nigdy bowiem nie sądził, że znów musi tam trafić. Jedyna droga prowadzi przez cmentarz pełen figur upamiętniających walki o Marchie. Może tam Niloufar przypomni sobie więcej niż w samym pałacyku...? Nie dowiedzą się, jeżeli nie spróbują.
Gdy słońce docierało do promieni, a w domku nagle odezwał się głos Elfki, Galanoth siedział na boku łóżka, tuż obok wylegującej się Melpomene. W momencie w którym odsunął się, dziewczyna prędko zagarnęła resztę łóżka dla siebie. Jakby się o nie kłóciła...
Pokryty czarnymi runami tors rycerza nieco ugiął się. Mężczyzna siedział zgarbiony, rozmyślał. Kaskady srebrnych włosów przyjmowały na siebie blask porannego słońca. Galanoth natomiast... po prostu milczał.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Rozmowa elfów nie zbudziła kotołaczki; przez cały czas leżała spokojnie, z rozchylonymi lekko ustami. W pewnym momencie poczuła tylko, jak ktoś troskliwie okrywa ją, by było jej cieplej. Później całkowicie popadła w zatracenie nocnych marzeń.
Rzeczy ujrzanych we śnie nie pamiętała; umiała jedynie określić, iż widziała któryś moment ze swej przeszłości - lecz taki, w którym czuła się równie szczęśliwa i bezpieczna jak teraz. Otoczenie i towarzystwo bowiem znacząco wpływały na wszystkie przeżycie wewnętrzne Melpomene.
Rankiem usłyszała stukanie we framugę i wołanie Niloufar; leżało się jej jednak tak wygodnie, iż zastrzygła tylko uchem, rozleniwiona przez wpadające oknem i mile ogrzewające ją promienie. W nocy cały czas czuła czyjąś obecność przy sobie, teraz lekko i wdzięcznie wyciągnęła się, zaś jej uważne, choć zaspane nieco oczy zatrzymały się na obliczu Galanotha. Trochę zdziwiła się widząc go, siedzącego tak i wyraźnie odwracającego twarz od słońca. Zwężyła źrenice, by spojrzeć na złocistą kulę; znajdowała się ona znacznie wyżej, niż zmiennokształtna się spodziewała. Zazwyczaj to właśnie ona wstawała najwcześniej, a teraz...
- Dzień dobry - rzuciła cichutko do elfa, przysuwając do siebie bose stopy. Po chwili opuściła je na podłogę i wsunęła w wysłużone sandały. Starły się ich grube podeszwy, a i skórzane paski swoim wyglądem powoli zaczynały prosić o wymianę. Kotołaczka poczuła się nieco zawstydzona, wszak ubiór nowych towarzyszy prezentował się nienagannie - nie to, co jej garderoba, mająca wkrótce zacząć przypominać łachmany.
Bezszelestnie niczym zjawa prześlizgnęła się do kuchni. Śniadanie wyglądało całkiem zachęcająco, niegrzecznie byłoby jednak zaczynać bez gospodarzy. W owej chwili wolnego czasu Melpomene postanowiła choć trochę doprowadzić się do porządku. Kto wszedłby wówczas do pokoju, zauważyłby na parapecie smukłą kocią sylwetkę, zajmującą się starannym porządkowaniem zmierzwionego futerka.
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Coś niemiłosiernie drapało go po karku, i to nawet nie były Kotołaczki, czy jego dłonie, chociaż nimi to próbował pozbyć się niewidocznego natręta. Galanoth nie chciał obwiniać za swój stan towarzyszki budzącej się dopiero po upojnie leniwej nocy. Przeciągała się i wierzgała, skopując białą, puchatą pościel na dolny kraniec. Elf chwycił ją pociągnięciem dłoni zanim całkowicie opadła na drewnianą podłogę. Drugą rękę miał zajętą, nadal drapał się po swędzącej od czegoś albo kogoś szyi oraz karku. Napięta, twarda skóra poddawała się palcom i paznokciom, wszystko jednak na nic. Nietypowy gość wprawiał Galanoth'a w niepewny, narastający stan napięcia. W pewnym momencie uderzył się z pięści w rozgrzane od pocierania miejsce. Nadal nic.
Mężczyźnie odechciało się komentarzy. Obawiał się, że niewinnym trafem czuwania i stróżowania dostał od Melpomene niespodziewanego natręta, zwyczajną bestialską pchłę. A to siurpryza! Nie miał jednak żadnych obwiniających słów i podłości do wyrzeczenia. Skądże. Rozumiał, że po długiej, męczącej ciało i ubrania podróży Kotołaczka mogła gdzieś złapać skaczące szkaradztwo. Choć... Elf nie zamierzał zgadywać. Zamiast tego wymruczał ciche powitanie dziewczynie. W jego emocjach grało głównie zmęczenie i... przerażenie. Galanoth II Thelas, książę z Północy i dziedzic terenów Arcto, wielki rycerz i chwalebny łowca ciemności; paladyn w imię światła i zakonnik polujący na zło... Pogromca strzech, plugastwa demonów i nieumarłych! Strażnik świata i opiekun, zabójca behemota, towarzysz jednej wędrówki starego, umierającego lewiatana... Ten, który zobaczył Piekło i Niebo... nienaruszalny... doskonały... wiecznie żywy...
... Pokonany przez jedną, niewidoczną pchełkę.
Posępnym, dobitnie depresyjnym krokiem poszedł do kuchni, tam gdzie stały już w oczekiwaniu kobiety. Na nagi tors nakrył lnianą, długą koszulę rozpiętą w równy trójkąt pod szyją. Widok mrocznych run mógłby tylko zepsuć poranne, smaczne posiłki. Śniadanko już czekało na chętnych.
- Trzeba skądś wziąć nowe ubranka dla ciebie... - powiedział spokojnie Elf, siadając tuż obok Melpomene. Pogładził ją za puchatym od futerka uchem, a następnie podrapał. Być może pchelny kolega szybko zaprzyjaźni się z nim i to przybliży rycerza do postaci Zmiennokształtnej.
Awatar użytkownika
Melpomene
Szukający Snów
Posty: 158
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zmiennokształtna - kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Melpomene »

Myjąc ze spokojem swą czekoladowej barwy łapkę przywołała przed oczy obraz elfa, który zaiście niewyraźnie odwzajemnił powitanie, jednocześnie wściekle drapiąc się po karku. Zastanawiało ją nieco to osobliwe zachowanie towarzysza, który jeszcze wczoraj nie przejawiał żadnych skłonności to tak dziwnych...odruchów? Szorstki język kotołaczki rozbił kolejny kołtun i zabrał się do czyszczenia szyi; zwierzę prezentowało niezwykłą elastyczność swego kręgosłupa, jak i grację.
Widziała, że Galanoth również zamierza poczekać na urodziwą damę o fiołkowych oczach, więc bez pośpiechu doprowadzała sierść do ładnego wyglądu.
- Mrr - odpowiedziała jedynie na słowa rycerza, delikatnie ocierając się główką o jego, jakże w tej chwili dla niej potężną, dłoń, później zaś usiadła na parapecie, czujnie obserwując otoczenie. Niektóre ubrania zasługiwały już na wieczny odpoczynek, to fakt, jednak była do nich dość przywiązana, szczególnie zaś do płaszcza. Z każdym nieudolnie zrobionym szwem, rozdarciem czy wypaloną dziurą wiązało się jakieś wspomnienie. Chciałaby go zachować, nawet nie nosząc go na sobie. Wszak liczył sobie niewiele mniej niż dekadę.
Don't be afraid to cry at what you see - the actors gone, there's only you and me...
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Siedzenie na parapecie wzmogło apetyt mężczyzny. Wzrokiem nader wnikliwym obserwował wiklinowy koszyczek na którym Niloufar ułożyła rankiem parę małych bułeczek i cienko pokrojony w plasterki biały ser. Świeżość jedzenia przyciągała zagłodzone noski odpoczywających leniuchów. Galanoth spoglądał łapczywie na obydwa dary natury. Małe bułeczki miały twardą, przypieczoną od spodu powierzchnię. Dotykając je, miało się wrażenie, że same z siebie trzeszczą i chrupią. Biały serek natomiast idealnie komponował się w roli dodatku uzupełniającego smak. Wizje przyjemnego śniadania zaburzało jednak - i całe szczęście - długie, pociągliwe mruczenie Melpomene. Dźwięk na tyle spodobał się Elfowi, że czym prędzej zaszedł drugą ręką na delikatną figurę Zmiennokształtnej. Trzymając ją za biodra, usadził dziewczynę na swych kolanach i drapał dalej, tuż za uszkami. Miział futerko i pieścił je na tyle, by móc pracować za tuzin najlepszych alarańskich fryzjerów i grzebieni. Paznokciami uczepywał się puchatego włosia, palce i opuszki zaznaczały znalezione linie przyjemności, po których to przebiegnięciu z ust Melpomene wydobywał się znaczący, długi pomruk.
- Och, chyba ci się spodobało, hm? Cóż. Mogę ci użyczyć mojego ubranka, jak chcesz, a u najbliższego krawca poprosimy o natychmiastowe doszycie na twojej zniszczonej odzieży, dobrze? Czeka nas podróż do Zielonych Marchii, musimy pomóc pani Niloufar. Oczywiście... jeśli tylko chcesz.
Awatar użytkownika
Niloufar
Kroczący w Snach
Posty: 226
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Wampir (przemieniona z Górskiego
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Niloufar »

Nilo przyłapała się na tym, iż przez chwilę drzemała przy swym towarzyszu. Szybko się podniosła i wytarła z oczu resztki snu, i skierowała się do chatynki. Nie spodziewała się, że elf i kotołaczka będą na nią czekać jeszcze w kuchni. Wręcz przeciwnie - myślała, że już dawno zjedli śniadanie, a ona spokojnie zje swoją porcję. Weszła do kuchni i uśmiech pojawił się na jej twarzy, gdy zauważyła tą słodko wyglądającą parę na kuchennym parapecie. Wycofała się cicho i poszła pościelić łózka w obydwóch pokojach, po czym wróciła i przystanęła przy jednym z krzeseł dostawionych do stołu.
- Szczerze mówiąc, nie musieliście na mnie czekać - odparła. - Ale w takim razie zapraszam, w końcu nie na darmo przyrządziłam posiłek, byśmy teraz musieli głodni wyruszać w dalszą drogę.
Uśmiechnęła się jeszcze do nich, i poczekała jeszcze moment, aż towarzysze dosiądą się do stołu.
Ethran

"- Chce się pan ze mną ożenić ze względu na kontrole graniczne? - zapytała zdezorientowana. (...)
- Chcę się z panią ożenić, bo nie mogę już bez pani żyć. I chcę to zrobić dzisiaj, bo to by wszystko znacznie uprościło. - Trzymał jej stopę. - Słodkie. Naprawdę są malutkie. Jak właściwie daje pani radę na nich chodzić?
Nawet w najśmielszych snach Corrisande nie wyobrażała sobie, że mężczyzna, który poprosi ją o rękę, będzie przy tym odwrócony plecami i będzie robił uwagi na temat jej bosych stóp. (...)"


Ju Honisch, "Obsydianowe serce" cz. 2.
Zablokowany

Wróć do „Kryształowe Królestwo”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości