Jadeitowe Wybrzeże[Niedaleko brzegu - statek]Nowy etap życia

Bajkowe wybrzeże Oceanu Jadeitów. Jego nazwa wzięła się od koloru jakim promieniuje. Znajdziesz tu plaże ze złotym piaskiem, palmy i rajskie ogrody. Palące słońce rekompensuje cudowna morska bryza.
Awatar użytkownika
Lori
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Królewska Syrena
Profesje:
Kontakt:

[Niedaleko brzegu - statek]Nowy etap życia

Post autor: Lori »

        Lori wychyliła się odrobinkę z wody i przyjrzała statkowi. To był nieduży, turystyczny jachcik. Na razie płynął w głąb morza, jednak za chwilę pewnie się zatrzyma, parę godzin postoi, po czym zawróci w kierunku portu. Syrena uznała, że to może być niezły początek - wolała zacząć kontakty z ludźmi blisko wody, tak żeby mogła w każdej chwili wyskoczyć niż daleko na brzegu. Za pomocą magii wody ukształtowała wiekszą falę, która wyniosła ją na pokład. Przed pasarzerami zasłaniały ją skrzynie, jednak Lori wolała nie ryzykować - skłoniła wodę, by spłynęła z jej ogona i już po chwili poczuła charakterystyczne mrowienie, które zapowiadało przemianę płetw na nogi. Wystarczy zaczekać minutę i będzie po wszystkim. Miała nadzieję, że do tego czasu nikt jej nie dostrzeże...
Awatar użytkownika
Liwian
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Liwian »

Nagle ku zdziwieniu wszystkich znajdujących się na jachcie pasażerów tuż nad wodą zmaterializował się kształt. Wyglądał on jak młody, rudowłosy chłopak. Zawisł on na chwilę nad powierzchnią morza, wydał z siebie jęk i wpadł w morskie odmęty. Po jakimś czasie na powierzchni zaczęły ukazywać się bańki powietrza, ale chłopak nie pojawił się ponownie.

Liwian miał pecha. Prawdziwego pecha. Wir mocy, który porwał go z warowni, okazał się wytworem pewnego... smoka. Cóż, czarodziej zdecydowanie nie miał szczęścia do tej rasy. Po teleportacji na nieznaną polanę mimowolnie zmienił miejsce jeszcze około dziesięciu razy. Na koniec trafił do jakiegoś lochu, w którym został uwięziony. Po nieokreślonym czasie przyszedł do niego nieznany jegomość. Po aurze Liwian rozpoznał jaką mężczyzna reprezentował rasę. Smok nie odezwał się słowem. Związał tylko więźnia i znów teleportował. Tym razem nad morze. Liwian niestety nie umiał pływać. Z resztą co za różnica skoro był związany? Najbardziej niepokojący był fakt, że na czarodzieja działało zaklęcie pchające go cały czas w stronę dna. Liwian szarpał się, ale sznury nie puszczały. Na domiar złego pochłaniały całą jego magię. Chłopakowi zaczynało brakować powietrza. Spróbował jeszcze raz uwolnić się z więzów, ale wydusiło to tylko nieco cennego tlenu z jego płuc.
Awatar użytkownika
Lori
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Królewska Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lori »

        Jej ogon już prawie zmienił się na nogi, kiedy nagle do wody wpadł chłopak. Lori zignorowała ostrzeżenie Perły, że to czarodziej. Bez namysłu skoczyła do wody i zanurkowała w ślad za nim. Dogoniła go szybko. Chwyciła za ramiona i pociągnęła w górę, jednak udało jej się unieść go na raptem parę metrów - zaklęcie wciąż działało. "W tym tempie prędzej utonie, niż się wynurzy", pomyślała. Pomogła sobie magią wody, jednak wciąż szło jej opornie. To mocno ją zirytowało - zwykła osiągać cele, które sobie postawiła. Na jej irytację odpowiedziała magia.

        Sznury rozerwały się od środka na malutkie kawałeczki, które powoli opadły na dno. Zaklęcie przestało działać i Lori szybko wyniosła młodzieńca na powierzchnię. Zauważył ich kapitan statku i rzucił im linę. Syrena podała ją chłopakowi, który zaczął już odzyskiwać przytomność, jednak sama pozostała w wodzie. Kiedy wszyscy skupili się na czarodzieju, zanurkowała i przepłynęła pod łódką. Od tamtej strony wślizgnęła się na pokład i wysuszyła swój ogon. Jeszcze minuta i wszystko będzie dobrze.
Awatar użytkownika
Amandia
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maia Płomienia
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Amandia »

[W porcie]
Amandia była zakochana w przyrodzie od zawsze. Szukała miejsca dla siebie. Tułała się po mieście, aż jej nieoczekiwanym celem stał się port morski. Stała w miejscu widząc panoramę portu. Wielkie statki stojące prawie jeden przy drugim i te mniejsze, łowieckie. Postawiła nogę na tym, przy którym zacumowane były statki podróżne. Rozglądała się i przyglądała każdemu z nich. Prawdziwe dzieła, które wyszły spod ręki człowieka. Istne kolosy unoszące się na wodzie. Nagłe marzenie o podróżowanie statkiem zrodziło się w głowie dziewczyny. Co prawda nie umiała pływać, posługiwała się magią ognia, więc woda byłaby utrudnieniem zarówno dla niej, jak i Onira. Jednak chciała pokonać przeciwności losu. Kiedy spacer po moście zaczynał dobiegać końca, jej wzrok dostrzegł tabliczkę przywieszoną do jednego ze statków. Nie był on tak majestatyczny i ogromny jak inne, lecz nie przeszkadzało jej to. Poszukiwali pasażerów do podróży. Nagle marzenie Amandii mogło się spełnić. Długo się nie zastanawiając weszła na pokład statku w poszukiwaniu właściciela lub kapitana. Kiedy już znalazła kapitana, rozmowa trwała krótko. Zgodził się wziąć Amandię na pokład, by mogła spełnić swoje marzenie. Od portu mieli odbić wieczora tego samego dnia...

[Na statku]
Mijał już dzień od wypłynięcia statku z portu. Zapanował zmrok. Dziewczyna chodziła po pokładzie bawiąc się z Onirem. Podeszła do lewej burty, z której można było oglądać zachód słońca. Promienie odbijały się od tafli wody tworząc fantastyczne refleksy. Onir unosił się w powietrzu, również podziwiając widok. Jednak nagle coś przerwało tę "sielankę". Nad wodą pojawił się chłopak. Po tym jak wydał z siebie krzyk, zatopił się w wodzie. Amandia była w szoku. Przez chwilę nie wiedziała co robić, jednak kiedy na wodzie pojawiły się pęcherze powietrza, zaczęła szukać pomocy. Znalazła kapitana, który przechadzał się niedaleko. Ten jednak zachowując spokój szukał liny, którą można było wyłowić chłopaka z wody. Przy burcie zebrał się tłum, z kapitanem i Amandią na czele. Kiedy tylko rudowłosy wydobył się na powierzchnię wody wraz z niewidzianą wcześniej dziewczyną o blond włosach, kapitan rzucił w ich stronę linę. Chłopak trzymał w ręce linę, natomiast postać, która przed chwilą była obok, zniknęła pod powierzchnią wody. Nieco zdezorientowana Amandia pomogła przy wciąganiu ofiary na statek, po czym poszła szybko znaleźć coś czym można okryć przemoczonego mężczyznę. Wróciła w mgnieniu oka z ręcznikiem w dłoniach i przyklęknęła przy nieco oszołomionym młodzieńcu. Nie było na nim suchej nitki. Ręcznik to było za mało. Odłożyła go na bok i powiedziała spokojnym głosem do nieznajomego:
- Spokojnie... Zaczekaj chwilę i będziesz prawie suchy. - Wyciągnęła rękę w jego stronę i rozłożyła palce u dłoni. Nagle z jego ubrań zaczęła unosić się para wodna, która oznaczała, że będą one za chwilę suche. Minął ułamek sekundy i Amandia zamknęła dłoń i schowała rękę. Podała chłopakowi, który bacznie ją obserwował, ręcznik. Ona jednak podniosła się i oddaliła. Przebiła się przez tłum i znów stanęła samotnie z Onirem po drugiej stronie statku. Westchnęła i spojrzała na swojego przyjaciela.
- I po co to. I tak jutro nikt nie będzie pamiętać, a ręcznik by mu wystarczył. - Onir jednak nic nie zrobił. Zaczął się iskrzyć. Wyczuwał kogoś w pobliżu. Amandia odwróciła się w drugą stronę. Ktoś lub coś było za skrzyniami. Umknęły jej blond włosy. Zrobiła krok w tamtą stronę, jednak w jej głowie zaczęło się pojawiać mnóstwo wątpliwości. Zatrzymała się i poukładała wszystko po kolei. "To pewnie jest ta dziewczyna, która pomogła uratować tego młodzieńca z wody..." - pomyślała. Jednak nie chciała iść dalej. Stanęła w miejscu i czekała na ruch nieznajomej, podczas gdy wszyscy znajdywali się po drugiej stronie statku.
Awatar użytkownika
Lori
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Królewska Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lori »

        "I po wszystkim", pomyślała Lori, kiedy przemiana już się skończyła. Wstała, przytrzymując się skrzyni. Choć umiała już chodzić, inne ruchy wciąż wykonywała niepewnie. No trudno, jak spędzi trochę czasu na brzegu, to się jej wyrobi. Wyszła ze swej kryjówki, by zobaczyć, co z chłopakiem. Nagle stanęła jak wryta, kiedy zobaczyła wpatrującą się w nią rudowłosą dziewczynę. Przez chwilę mierzyły się wzrokiem, po czym Lori jakby się ocknęła i ruszyła dalej, ze świadomością, że zapomniała wysuszyć włosy. No, teraz już nic na to nie poradzi. Włosy szybko wyschną na słońcu, a wątpiła, by ktokolwiek zwrócił na nie większą uwagę. Zresztą jeśli tak, to co? Może powiedzieć, że wychylała się przez reling i zmoczyła ją jakaś większa fala.

        Udało jej się przecisnąć przez rozchodzący się z wolna tłum i podejść do chłopaka. Ku jej zdziwieniu, był już suchy. Z drugiej strony mógł sam się wysuszyć, w końcu jest czarodziejem. Wydawało się, że nie odniósł żadnej szkody, co Lori niespodziewanie ucieszyło. Co ją tak wzięło, że tak się nim przejmuje? Syreny nie grzeszą empatią, a ona nigdy nie byłą wyjątkiem. Chciała zagadać do chłopaka, jednak zawahała się. Co mogłaby powiedzieć? Stała więc nieco z boku, niezdecydowana.
Awatar użytkownika
Liwian
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Liwian »

Liwian zobaczył, jak w jego stronę płynie niezwykle piękna dziewczyna. Zastanawiał się przez chwilę, jak może ona płynąć tak szybko. Wtedy spostrzegł jej ogon. Syrena! Kto nie słyszał o morskich pannach? Jednak czemu go ratowała? Te istoty z reguły nie były bezinteresowne. Przynajmniej tak słyszał czarodziej. Wprawdzie nigdy żadnej syreny nie spotkał, ale opowieści o nich nie mogły być całkowicie zmyślone. Niestety, nawet z pomocą dziewczyny Liwian wciąż się topił. Wtedy chłopak poczuł magię i sznury go puściły. Zbliżającą się powierzchnię widział jak przez mgłę. Tracił przytomność. Wreszcie poczuł na twarzy przyjemny powiew wiatru i głośno zaczerpnął powietrza. Zaczął się krztusić, kaszleć. Kiedy zaczął orientować się, co dzieje się wokół, syrena zniknęła, a koło niego pojawił się sznur. Liwian chwycił linę, ale podczas holowania ciągle rozglądał się za dziewczyną, która go uratowała. Niestety nigdzie jej nie dostrzegł. Zobaczył za to kolejną kobietę. Jej aura była silna, dlatego nawet w takim stanie czarodziej odczytał ją bez problemu. Po łatwości z jaką dziewczyna posługiwała się ogniem chłopak rozpoznał w niej maie płomienia. Naturalnie wokół Liwiana wynikło spore zamieszania. Mimo tego, że naturianka wysuszyła mu ubranie, ten musiał zapewniać, że nie potrzebuje ani ręcznika, ani (O Prasmoku!) sztucznego oddychania, które zaproponowała pewna wątpliwej urody przedstawicielka rasy ludzkiej. Kiedy (wreszcie!) udało mu się uwolnić od tłumu, Liwian podszedł do dziewczyny, która wyglądała dokładnie jak syrena. Jedyną różnicą był brak rybiego ogona.
- To ty mnie uratowałaś - stwierdził szeptem, odciągając ją od gapiów. Nie potrzebował ich świdrujących go spojrzeń. Zaciągnął domniemaną syrenę na drugą stronę statku. Siadł opierając się o burtę i obdarzył uśmiechem maie, która stała nieopodal.
- Mam nadzieję, że nie będę przeszkadzać, ale jak tam wrócę zaraz się dowiem, że doznałem wstrząsu mózgu i potrzebuję lekarza. Ależ gdzie moje maniery - wstał i ukłonił się - jestem Liwianus raph Nalin, czarodziej, który zawdzięcza wam życie i suche ubranie.
Następnie zdjął płaszcz i położył go przy burcie.
- Niestety nie mogę zaoferować wam niczego niezwykłego, ale będę niezmiernie wdzięczny, gdyby tak piękne panie chciały spędzić ze mną resztę podróży - tu wskazał ręką płaszcz i uśmiechnął się zapraszająco. Naprawdę musiał odpocząć, ale przecież nie może siedzieć, gdy kobiety stoją. To by świadczyło o zupełnym braku wychowania! Dlatego chłopak cierpliwie czekał, aż panie zechcą przyjąć zaproszenie.
Awatar użytkownika
Lori
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Królewska Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lori »

- Chętnie spędzę - odparła ostrożnie. Nie była pewna, czy tak powinno się mówić, ale uznała, że zaszkodzi spróbować. Zerknęła na rudowłosą, ciekawa jak zareaguje.
        Następnie przyjrzała się chłopakowi. Rozpoznał ją, co sam powiedział. Może się nie wygada... Nie była całkiem pewna, jak działają na lądzie te wszystkie zależności, ale wśród syren obowiązywał system przysługa za przysługę. Może więc skoro ona go uratowała, to on nie powie nic o jej prawdziwej rasie. Przynajmniej taką miała nadzieję.
- Nie bardzo się znam na obyczajach - powiedziała niepewnie, zwracając się do niego. Może zrozumie, o co jej chodzi, bez wyjawiania jej rasy rudowłosej. - Mógłbyś mnie trochę wprowadzić?
Awatar użytkownika
Amandia
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maia Płomienia
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Amandia »

Wszystko działo się tak szybko. Nie tak dawno ujrzała tego czarodzieja ni stąd ni zowąd nad wodą, został wyciągnięty, ujrzała wychodzącą zza skrzyń dziewczynę a teraz ... wszystko nagle jak gdyby nigdy nic. Musiała się z tym po prostu pogodzić choć trudno jej było z jej charakterem. Amandia spojrzała na kłaniającego się mężczyznę uprzednio słuchając tego co mówi.
- Ubranie i samo by wyschło, więc nie ma za co dziękować. Za to ratowanie życia jest czynem godnym dziękowania. - posłała uśmiech w stronę blondynki i czarodzieja. Czuła się nieswojo, niekomfortowo. Spojrzała na Onira, który również nie wiedział co ze sobą począć. Odwróciła się do dwójki.
- No tak... Amandia, Maia płomienia. Więcej na swój temat chyba sama nie wiem... - dygnęła jak to przystało i odwróciła się w stronę wody opierając się o burtę. Westchnęła i spojrzała kątem oka na leżący płaszcz.
- Cóż, jeśli ten płaszcz nie przeniesie mnie i mojego przyjaciela nad wodę gdzie zacznę się topić myślę, że skorzystam z propozycji. - Amandia spojrzała ironicznym wzrokiem na Liwiana starającego zaprosić naturianki "do siebie".
Awatar użytkownika
Liwian
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Liwian »

Liwian usiadł starając się ukryć ulgę, jaką mu to przyniosło.
- Owszem ubranie by mi wyschło, ale najpierw spędziłbym pół dnia w tłumie osób, które są pewne, że powinienem całować ich buty za możliwość dostąpienia zaszczytu, jakim jest oddychanie tym samym powietrzem co oni. Innymi słowy zapewne prędzej czy później bym tam umarł.
Czarodziej uśmiechnął się na widok spojrzenia, jakim obdarzyła go Amandia.
- Czuję się zaszczycony, że obdarzyłaś mnie aż tak wielkim zaufaniem, by usiąść na moim płaszczu - jego ton brzmiał zupełnie poważnie. Pozwolił maie samej dojść do wniosku czy z niej żartuje, czy po prostu ma specyficzny sposób bycia.
- Uwielbiam pomagać paniom a kłopotach - powiedział do syreny szczerząc zęby w przyjaznym uśmiechu. Przypomniał sobie Florę, której również pomagał odnaleźć się w świecie. Może powinien założyć jakąś fundację? Na przykład Fundacja Pomocy Zagubionym Naturiankom Pod Wezwaniem Liwianusa raph Nalina, a może lepiej Pod Wezwaniem Prasmoka? Liwian powstrzymał parsknięcie i odłożył te rozważania na później.
- Pozwolisz, że zapytam Cię o imię? - Cały czas mówił do syreny. Jednocześnie zastanawiał się czy Amiendia faktycznie nic o sobie nie wiedziała, czy wolała nie dzielić się takimi informacjami z obcymi osobami.
Awatar użytkownika
Lori
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Królewska Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lori »

        Stała oparta o ścianę, nie pewna, czy powinna usiąść. Próbowałą nadążyć za wymianą zdań, ale okazało się to za trudne. Zrezygnowała więc i tylko przysłuchiwała się ich głosom. Z zamyślenia wyrwało ją pytanie Liwiana.
- Lorialei Daria'den - przedstawiła się, po czym przypomniała sobie, że dla lądowych to imię jest trudne do wymówienia. - Możecie mi mówić Lori - zaproponowała więc skrót.

        W tym momencie gdzieś z boku rozległo się wołanie:
- Obiad podany!
        Widać z powodu zamieszania większość ludzi zapomniała o posiłku. Lori spojrzała na Liwiana i Amandię niepewnie, czy też powinna iść skoro i tak nic nie zje. Z drugiej strony powinna utrzymywać pozory, więc ruszyła w kierunku jadalni.
Awatar użytkownika
Amandia
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maia Płomienia
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Amandia »

- Liwianusie, nawet jeśli by mnie tu nie było Lori zapewne by Ci pomogła i odciągnęłaby Cię z tego żargonu. Upomnijcie mnie jeśli się mylę, lecz z pewnością nie miałam na to większego wpływu. - Amandia nie chciała dać za wygraną. Wiedziała, że wysuszenie ubrania nie było niczym wielkim. Co najwyżej brak tego mógłby spowodować u Liwianusa przeziębienie. - Cóż... zaufania szukałam bardziej u płaszcza aniżeli u Ciebie Liwianusie. - wtrąciła z uśmieszkiem na twarzy. Po kilku minutach kiedy toczyła się rozmowa między Liwianusem a Lorialei na jachcie rozniósł się donośny głos kucharza informujący o podanym obiedzie. Amandia nie była na tyle głodna by jeść cały obiad lecz miała chęć się czegoś napić i ewentualnie zjeść jakieś owoce. Chwyciła w dłoń Onira, który zamienił się w mały węgiel i schowała go do torby na czas posiłku.
- To sobie za bardzo nie odpoczęliśmy... - powiedziała spoglądając na Liwianusa - ...choć posiłek też ważna sprawa. Lepiej się odpocznie jak się zje. - próbowała zachęcić nowego znajomego na obiad widząc, że Lori zaczęła iść w stronę jadalni.
Awatar użytkownika
Liwian
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Liwian »

Liwian zdążył jedynie dowiedzieć się o imię Lori, bo nagle rozległ się głos wzywający pasażerów na obiad. Czarodziej skrzywił się na myśl o wróceniu w tłum ludzi, ale jego żołądek nie podzielał tej opinii. Chłopak musiał zgiąć się w pół, by nikt poza nim nie usłyszał burczenia w brzuchu.
- Faktycznie, chodźmy coś zjeść - mruknął i podniósł się z pokładu. Następnie podał rękę Amandii pomagając jej się podnieść i wziął płaszcz. Naciągnął na siebie ubranie i podał dziewczynie rękę prowadząc ją za tłumem. Usiłował dogonić Lori, ale motłoch pasażerów skutecznie mu w tym przeszkodził.
- Naprawdę jestem Ci wdzięczny za wysuszenie ubrań. Niezależnie do tego czy uratowało mi to życie, czy nie jestem wdzięczny, a więc dziękuję ci za to, że się pofatygowałaś i nie machnęłaś na mnie ręką, jak zrobiłaby to większość osób na jachcie - zwrócił się do Amandii. W końcu udało im się dopchać do jadalni. Tam Liwian zauważył Lori i ruszył w jej kierunku
- A przy okazji, mów mi proszę Liwian - dodał, kiedy byli już koło syreny.
- Tam jest wolny stolik - czarodziej wskazał ustronne miejsce, w którym stał stół i trzy krzesła. Akurat. Chłopak poprowadził kobiety w tamtym kierunku.
Awatar użytkownika
Amandia
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Maia Płomienia
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Amandia »

Rozweseliła się kiedy Liwianus przyjął propozycję dotyczącą spożycia posiłku. Wstała z jego pomocą i już po chwili trzymała jego rękę przebijając się przez niemały tłum ludzi idących do jadalni. Nagle usłyszała od niego podziękowania i wyrazy wdzięczności.
- Cieszę się, że tyle to dla Ciebie znaczy. Większość osób na tym statku właśnie na to machnęłoby ręką. - odpowiedziała uśmiechając się i dalej przedzierała się w stronę jadalni.Kto by pomyślał, że tyle ludzi jest na tym statku... - myślała przebijając się między ostatnimi osobami. Nagle jej oczom ukazało się pomieszczenie ze stołami. Już prawie dotarli do celu, teraz trzeba było tylko znaleźć w tym tłoku Lori. Liwianusowi udało się to w niemalże mgnieniu oka. Doszli do niej kiedy Liwianus ponownie zwrócił się do Amandii.
- A przy okazji, mów mi proszę Liwian. - powiedział.
- Skoro tak. Dobrze, Liwianie. - posłała mu delikatny uśmiech.
Nagle Liwian odnalazł wzrokiem inny, bardziej odpowiedni, pusty stolik. Nie zastanawiając się Amandia wolniejszym już krokiem doszła w tamtą stronę. Jednak nie na długo ponieważ kolejka do jedzenia zaczęła robić się co raz dłuższa. Pocieszała ją jedynie świadomość, że idzie tam tylko po szklankę wody oraz parę świeżych owoców.
Awatar użytkownika
Lori
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Królewska Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lori »

        Z nieco głupią miną spojrzała na stół zastawiony jedzeniem, przed którym uformowała się już pokaźna kolejka.
- To ja może... popilnuję miejsca. - Wymyśliła na prędce.
        Opadła na jedno z krzeseł i chwilę wierciła, starając się usadowić możliwe wygodnie. Jak lądowi to znosili? Po chwili jednak stwierdziła, że kiedy ma się nogi, siedzenie jest całkiem wygodne. Z ogonem lepiej się leży. Rozejrzała się dookoła próbując się zorientować w tym, co się działo. Nie w tym wielkiej filozofi - ludzie ustawili się przed wielkim stołem z jedzeniem, z którego nabierali pożywienia na talerze i/lub do kubków. Potem szli do któregoś z mniejszych stolików i tam konsumowali, rozmawiając.

        Lori szybko znudziła się obserwowaniem tego, więc teraz tylko wpatrywała się w tłum, czekając, aż Liwian i Amandia wrócą. Przy okazji zauważyła niewielką scenę. W Królestwie też mieli sceny - wyglądały znacznie lepiej niż ta. Najczęściej były oblepione muszelkami i perłami, znacznie bogacej wykonane, ale główna zasada była ta sama - nieduże podwyższenie, położone w łatwo dostepnym miejscu tak, by było jak najlepiej widoczne. W tym momencie scena była pusta, ale może wieczorem odbędą się jakieś występy? Lori postanowiła, że zapyta o to Amandię, jak tylko ta wróci.
Awatar użytkownika
Liwian
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Liwian »

Spojrzał na Lorę. Zaczął zastanawiać się czy syreny nie mogą jeść tak, jak istoty na lądzie. Ruszył więc z Amandią do stołu zastawionego jedzeniem. Kiedy dotarli na miejsce oczom Liwiana ukazała się plątanina rąk i nóg. Ciężko było powiedzieć co, do kogo należy. Spojrzał na to krytycznie.
- Nie mam zamiaru się w to wciskać - mruknął do swojej towarzyszki.
- Patrz - dodał głośniej, tak by wszyscy mogli go usłyszeć - na stole na drugim końcu sali jest pieczony prosiak i naleśniki!
Po chwili cały tłum zaczął istny wyścig. Czarodziej przezornie odszedł pod ścianę odciągając Amandię z drogi motłochu.
- A teraz szybko zanim zorientują się, że tam nic nie ma - szepnął i podszedł szybkim krokiem do stołu z jedzeniem. Wziął talerz i nałożył na niego różne owoce, kawałek mięsa, ryby, i jakieś sery. Następnie chwycił dzbanek, który napełnił wodą i wziął trzy szklanki. Mrugnął do Amendii i zaczął pospiesznie się wycofywać. Udało mu się dotrzeć do stołu i postawić jedzenie, gdy podszedł do niego jakiś mężczyzna. Liwianowi przypominał on trola, ale postanowił zachować to spostrzeżenie dla siebie, zwłaszcza, ze mężczyzna wyglądał, jakby chciał komuś przemeblować twarz.
- Co ty sobie myślisz? - zapytał dość niekulturalnie trol - No co ty sobie smarkaczu wyobrażasz?
Przy ostatnim pytaniu mężczyzna poruszył ręką, jakby rozgrzewał się przed walką i puścił wiązankę słów dość niecenzuralnych.
- Ależ drogi panie, proszę się uspokoić. Pan weźmie dziesięć głębokich wdechów, napije się wody, usiądzie i spokojnie porozmawiamy. Jeszcze panu jakaś żyła pęknie i będzie nieszczęście. Poza tym złość piękności szkodzi.
- A sądząc po pańskiej twarzy rzadko kiedy jest pan spokojny - dodał w myślach.
Trol, jednak wcale się nie uspokoił. Zapewne nawet nie zrozumiał, co czarodziej do niego powiedział. Z resztą nic dziwnego. Sądząc po jego minie, natura go raczej nie polubiła, ani ładnej twarzy, ani inteligencji. Biedaczek. Właśnie wtedy, gdy Liwianowi zaczęło się robić szkoda mężczyzny ten zamachnął się i uderzył chłopaka w szczękę. Ktoś bardziej obeznany w temacie nazwałby ten cios prawym sierpowym. Jednakże Liwian nie miał zamiaru bawić się w nazywanie uderzenia.
- Przeproś - warknął do trola - a ja udam, że nic nie zaszło.
- Słyszeliście chłystka?! Śmie mi stawiać warunki - zakszyknął mężczyzna i złożył się do kolejnego ciosu. Tym razem Liwian był szybszy. Ciche słowo, a mężczyzna uniósł się w powietrze wymachując bezwładnie rękami i siniejąc na twarzy.
- Znalazłeś się w pustce drogi przyjacielu - zaczął chłopak - nie działają tu na ciebie żadne siły, ale nie ma też powietrza, którym możesz oddychać. Jeżeli mnie przeprosisz wypuszczę cię, jeżeli nie... Cóż, myślę, że nie chcesz wiedzieć, co się z tobą stanie.
Liwian czekał, aż usłyszy w myślach mężczyzny słowo przepraszam, ale nic takiego nie zarejestrował. W końcu wypuścił magię. Trol
- Wiedz, że żyjesz tylko dlatego, że przy obryzganych krwią ścianach damom je się nieprzyjemnie. Ale módl się do swojego żałosnego boga, bym cię nigdy więcej nie spotkał - wyszeptał mu czarodziej do ucha. Nikt nie zauważył, jak chłopak odkorkowuje małą buteleczkę i wypuszcza kroplę z niej na ciało napastnika. Nie było to nic bardzo szkodliwego. Po prostu przez jakiś czas mężczyzna będzie miał różne nieprzyjemne omamy. Ot zwykły halucynogen, może trochę silniejszy tradycyjne tego typu specyfiki. Czarodziej schował fiolkę i spojrzał na swoje towarzyszki.
Awatar użytkownika
Lori
Szukający drogi
Posty: 49
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Królewska Syrena
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lori »

        Przyglądała się temu z zainteresowaniem. Los trola jej nie obchodził - jak już było wspomniane, syreny empatią nie grzeszą. Za to zastanawiała się, czy sama będzie w przyszłości potrafiła takie rzeczy. No, może nie aż takie, a przynajmniej nie zbyt szybko, ale choćby coś łatwiejszego a równie efektektownego.

        Tymczasem zdażyło się coś, co zupełnie odwróciło jej uwagę od incydentu. Na scenę weszło parę osób; może więc jakiś występ jednak się odbędzie. Jej entuzjazm zaraz szybko osłabł - zobaczyła z kogo dokładnie skałda się zespół. Było to paru starszych maryznarzy. Jeden grał na rzępolącym pianinie, drugi na harmonii, a trzeci zaczął niemiłosiernie fałszować jakąś starą, żeglarską piosenkę. Lori zakryła uszy dłońmi i musiała całą siłą woli powstrzymywać się przed wyjściem z sali lub, co gorsza, przerwaniem występu. Co ciekawe, reszta ludzi zdawała się dobrze bawić.
- Okropne - mruknęła do siebie, ale na tyle głośno, że jej towarzysze również to usłyszeli. - Nie macie tu jakiejś porządnej muzyki?

        Po chwili muzyka stała się nie do wytrzymania. W końcu syrena nie wytrzymała i wyszła na pokład. Morze nie było już tak spokojne jak wcześniej. Statek kołysał się dość gwałtownie. Lori straciła równowagę... po czym wpadła do wody. Może to i lepiej, pomyślała, po czym zwróciła się w kierunku lądu.

Ciąg dalszy: Lori
Zablokowany

Wróć do „Jadeitowe Wybrzeże”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości