Równiny Theryjskie[Wschodni brzeg Livaru] Wszystko się zazębia

Spokojna równina zamieszkana głównie przez pokojowo nastawione elfy i ludzi. To właśnie na niej znajduje się słynne Jezioro Czarodziejek i zamek, w którym się spotykają. Na równinie położone jest również osławione królestwo Nandan- Theru. To harmonijna kraina rzek, jezior i lasów.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Alestar
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca
Kontakt:

[Wschodni brzeg Livaru] Wszystko się zazębia

Post autor: Alestar »

Alestar, Falkon i Teus przybywają z [Zachodnie obrzeża lasu] "Co cię nie zabije..."

         Gęsto tkana siatka powiązań, zazębiające się wydarzenia, wspólni wrogowie, własne cele – to wszystko składało się na to, że trójka towarzyszy drogi po noclegu w karczmie, kierowała się na południe w stronę Turmalii. Alestar bardzo skorzystał na pobycie w wiosce, gdyż pojawiały się kolejne plotki, że właśnie w tych okolicach może przebywać Jevan i Vivienne. Udało mu się też znaleźć zielarza i medyka w jednym – elfa niegdyś mieszkającego w Szepczącym Lesie, a teraz pomagającego okolicznym ludziom. Kupione zioła miały pomóc w walce z rozwijającą się grypą. Gorąca kąpiel, z której skorzystał w karczmie, też pomoże w walce z chorobą. Towarzysze kusznika uzupełnili zapasy na dalszą drogę i dowiedzieli się też od mieszkańców, że prędzej czy później natkną się na „Ciemnych” bądź innych bandytów wędrując w stronę oceanu, co dawało trzydziestolatkowi nadzieję na zemstę.

         Podróżnicy wybrali podróż wzdłuż wschodniego brzegu Livaru, gdyż Elfidrania jako miasto elfów, driad i naturian raczej nie było dobrym miejscem na ataki bandytów. Z obszernej wiedzy Falkona było też wiadomo, że taka droga wiąże się z minięciem kilku lasów, a pewnie w którymś z nich są poszukiwani watażkowie. Równiny Theryjskie bardzo przypadły do gustu koniom należącym do przyjaciół, bo były pełne zielonej, zapewne smacznej dla tych szlachetnych zwierząt, trawy i idealne do swobodne biegania, co po ostatnim przeprawianiu się przez gęsty las było miłą odmianą również dla trójki ludzi. Pogoda również zapowiadała się idealna do podróży, więc pozostawało tylko dalej ruszać.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        Teus narzucił szybkie tempo, jednak nikt się temu nie sprzeciwiał. Wszyscy wiedzieli jaka jest sytuacja. Czuli jakieś mrowienie wewnątrz czaszki, czuli napięcie, czuli, że są coraz bliżej, wiedzą coraz więcej... a jednocześnie wiedzą tak niewiele, że każdy kolejny krok może okazać się niespodzianką. Jak szybko się przekonali niekoniecznie nieprzyjemną.
        Było już około południa, gdy w oddali dostrzegli karawanę. Dwa wozy, czterech konnych. Zmierzali w ich kierunku. Jak się szybko okazało byli to handlarze z wybrzeża, udający się właśnie na wschód. Falkon nie mógł nie skorzystać z okazji i zaczął wypytywać.
        — Ano może mieliśmy trochę kłopotów po drodze, a co? — Przysadzisty, wąsaty mężczyzna zeskoczył niezgrabnie z konia, oparł ręce o biodra, wypiął pierś i podszedł do Falkona z zawadiackim uśmieszkiem człowieka, który byłby gotów targować się z samą śmiercią.
        — Nie widzisz, że panowie wojacy? — wtrącił drugi, wyraźnie starszy. — Pewno szukają tych bandytów, niech ich licho... Nie wiem czy wam to coś pomoże, ale opowiemy wam co nam się w nocy przydarzyło. I tak mieliśmy dać chwilę wytchnąć biednym szkapom, może niewiele nam ładunku zostało, ale jednak ciężki. Zsiądźcie panowie z koni, napijcie się z nami, trunki prosto z Turmalii!
        Falkona nie trzeba było namawiać, ale dwójka jego towarzyszy nie była zbyt zadowolona z tego pomysłu. Teus był zły i nadal obolały po poprzednim dniu, a Alestar pociągał jeszcze nosem i chyba ogólnie nie czuł się zbyt dobrze. Dali się jednak przekonać, gdy chłopak zapewnił ich, że dowiedzą się od handlarzy czegoś, co może ułatwić im dalsze poszukiwania.

        Usiedli na kamieniach w malutkim zagajniku nieopodal ścieżki, schronieni przed słońcem w kojącym, chłodnym cieniu drzew. Po kilku opróżnionych butelkach wędrownym handlarzom rozwiązały się języki i opowiedzieli ze szczegółami o wydarzeniach z minionej nocy.

* * *

        Wieczór był spokojny, ciepły, zapowiadała się piękna, bezchmurna noc. Okolica Elfidranii to świetne miejsce na odpoczynek po całym dniu podróży. Handlarze wiedzieli to doskonale, nie była to ich pierwsza wyprawa w te strony. Z uśmiechami na ustach, podśpiewując i popijając wino zaczęli szykować prowizoryczny obóz. Mieli wprawę - po niespełna godzinie płonęło ognisko, towar był zabezpieczony a namioty gotowe na nocleg. Nadszedł czas na relaks, wesołe opowieści i śpiew przy akompaniamencie lutni.
        O północy, gdy księżyc, unoszący się wysoko nad horyzontem, oświetlał swym bladym blaskiem polanę, kupcy obudzili się z nożami na gardłach. Łupieżcy mieli znaczną przewagę liczebną. Rozszarpali większość pakunków i tobołów, rabując ile tylko zdołali unieść. Widać było, że gdzieś się spieszą. I widać było, że nie tylko dobrze znali trasę tych handlarzy, ale również wiedzieli jaki towar wiozą. Tak, była to broń. Broń, pancerze, suszone mięso, alkohol i znaczna ilość cennego towaru z wybrzeża. Cztery wozy wyładowane po brzegi. Zabrali jakąś połowę. Zamordowali dwóch kupców, a pozostałych, przerażonych i z płaczem błagających o litość, związali i zostawili. Odjechali w pośpiechu, jakby przed kimś uciekali.
        Handlarzy o brzasku uwolniły elfy z okolicy. Po przeliczeniu strat i załadowaniu pozostałego towaru na dwa wozy ruszyli dalej z nadzieją, że przeznaczenie dopadnie tych skurwysynów.

* * *


        Falkon wiedział, że to Henrik i jego ludzie. Był tego pewien. A więc kryształ jest niedaleko, mają jakiś trop. Nie szukają po omacku, to już wiele znaczy.
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        - Dość już zabawiliśmy – powiedział Teus i podał jednemu z kupców trzymaną w ręce butelkę. – Wyborny trunek, w ramach podziękowania mogę wam obiecać, że dopadniemy tych, którzy uczynili wam krzywdę. Na nas już czas – rzekł Tousend, kiwnął głową na Alestara i klepnął w ramię siedzącego obok Falkona.

Pożegnawszy się z przetrzebioną kupiecką karawaną, drużyna ruszyła zwęszonym tropem. Z relacji kupców wynika, że deptali po piętach tak długo szukanej zwierzynie. "Ale zaraz, chwila, kogo my tak właściwie teraz szukamy?" – zastanowił się Teus. Zdawało się, że nagle ich głównym celem stało się poszukiwanie kryształu, który mimo iż wywarł ogromny wpływ na strzelcu, mało go tak naprawdę obchodził. Przecież jego priorytetem jest złapanie karawany z niewolnikami, kryształ to drugorzędna sprawa.Te przemyślenia mocno zirytowały Tousenda, mimo jasno postawionego celu dało się wrobić w zatargi między jakimiś pomyleńcami. Ostatnie wydarzenia mocno się zagmatwały, zdarzało się już, że nie miał tak właściwie pojęcia komu stawia czoła. Nie wiedział już kto właściwie próbuje w danej chwili odebrać mu życie. Do tego wszystkiego obiecał kupcom dopaść tych bandytów...

        - Gdzie my teraz tak właściwie jedziemy? – Tousend zwrócił się do reszty drużyny. – Nie powinniśmy ruszać do Turmalii zamiast kluczyć za jakimiś rozbójnikami?
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        — Jeśli się nie mylę, Teusie — zaczął Falkon, starając się wypaść jak najbardziej wiarygodnie — to Henrik i jego banda, może nawet razem z Jevanem, zmierzają w tym samym kierunku co nasi handlarze niewolników. Jeśli mamy szczęście, a po ostatnich wydarzeniach wydaje mi się, że mamy go dużo, to zmierzają tam podobną drogą. Mamy więc okazję upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. — Chłopak uśmiechnął się zawadiacko. — Albo nawet trzy — dodał, zerkając na Alestara.
        Wiedział, że to tylko domysły i niczego nie mogą być pewni, ale przeczucie podpowiadało mu, że ma rację. Poza tym co innego mieli robić? Sprawa kryształu okazała się równie ważna jak uratowanie siostry Teusa, a dorwanie Jevana i Vivienne było niewątpliwie głównym celem Alestara. Pozostawało jedynie mieć nadzieję, że trafią na dobry trop. Ale co później?
        — Musimy rozważyć kilka możliwości i zastanowić się co zrobimy. Potrzebujemy planu. Nie poradzimy sobie z całą bandą Henrika, ci ludzie znają się na swojej robocie. Ludzie i elfy. Ciężko ich zaskoczyć w lesie. Taak, potrzebujemy sprytnego planu...
        Na razie za wcześnie było jednak na konkretne plany. Zgodnie z przewidywaniami Falkona Henrik powinien niedługo być w okolicy jeziora Aghar, od którego dzieliło ich może kilka dni drogi. Tam z pewnością rozbiją obóz i spędzą trochę czasu, zregenerują siły, przygotują się do dalszej drogi do Turmalii, do której pozostanie im kolejne kilka dni marszu. Tam Henrik będzie bezpieczny, to jego rewir. Trzeba zaskoczyć go wcześniej. Tylko jak?
        Zaczęło robić się coraz cieplej, wręcz duszno. Spocony i zmęczony Falkon zaproponował krótki przystanek przy samej rzece, w cieniu zarośli. Podróżnicy obmyli sobie twarze i karki w chłodnej wodzie i usiedli na miękkiej trawie, patrząc na płynące wartkim nurtem Livaru patyki. Wtedy Falkon doznał olśnienia.
        — Tratwa! — krzyknął nagle. — Spłyniemy tratwą!
Awatar użytkownika
Alestar
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca
Kontakt:

Post autor: Alestar »

         — Może i mamy dużo szczęścia, ale skąd ty chcesz tu znaleźć tratwę? Chcesz powiedzieć, że leży w pobliskich krzakach? Po drugie my potrzebujemy barki, by konie mogły przebyć tę drogę z nami. Można byłoby spłynąć rzeką, ale chyba oczekujemy od losu zbyt dużo — Alestar dość mocno skrytykował pomysł towarzysza.

        Czuł w żyłach, że jest blisko zakończenia swej wendety, w głowie chodziła mu tylko myśl o tym jak w końcu zabójcy jego rodziców leżą martwi u jego stóp. Chciał trzymać się tych wszystkich domysłów i nadziei, że dopełni się przeznaczenie jego wrogów. Był całkowicie skupiony na wizji zrealizowania swojego celu. Po chwili, gdy język Zefira musnął jego twarz, otrząsnął się. Przy okazji przypominając sobie, że jest jeszcze sprawa kryształu i odnalezienia siostry Teusa i to w sumie dzięki dołączeniu do tej wyprawy kusznik ma okazję do zemsty. Pojawiła się też inna myśl, której się przestraszył: że śmierć Vivienne może mu nic nie przynieść: żadnego ukojenia czy spokoju, a pustkę i brak sensu.

        Trzydziestolatek po spędzeniu paru minut samotnie wrócił do swych kompanów, by na spokojnie wszystko przedyskutować:
        — Wiemy o bandzie Henrika. Podejrzewamy, że grupa Jevana i Vivienne może być powiązana z tym dymem w kształcie czaszki, który jak pewnie nie pamiętacie: widzieliśmy wyjeżdżając z miasta, albo uciekając – tu wzrok skierował się na łucznika – mamy jeszcze na głowie sprawę kryształu i co jest bardzo ważne Lydii. Mając tyle na głowie, jakoś nie zacząłeś budować nam barki? — rzucił pół żartem, pół serio do Falkona. Bajarzowi już na usta cisnęła się riposta, było widać ten błysk w jego oczach i chęć odegrania się. Na szczęście wszystko przerwał Teus:
        — Chyba widzę nasz transport.
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        - To jakiś żart? – Teus z konsternacją spoglądał na spływającą w ich kierunku barkę. Pokład był pusty, nikt nie krzątał się przy burtach, nie było nikogo, kto korzystałby z wioseł, nawigował łodzią, czy też obserwowałby okolicę. Tousend trzymając fajkę w ustach stał na brzegu rzeki i obserwował zbliżający się okręt widmo.
        - Ściągnijmy ją tu – zwrócił się do drużyny i zaczął zdejmować ubrania. W samej bieliźnie i z saksem w zębach zaczął powoli wchodzić do wody, uważając by nie zagrzebać się w przybrzeżnym mule.

        Szczęściem pływaka nurt rzeki był wystarczająco spokojny by pozwolić mu na bezproblemowe dotarcie do łodzi. Przemoczony i ubłocony Teus wgramolił się na pokład barki, a następnie szczegółowo taksując wzrokiem każdą deskę, rozpoczął poszukiwania zaginionej załogi.

        Pod pokładem nie zastał żywej duszy, znalazł natomiast puste skrzynie pokryte pajęczyną, ładunek, który zdawał się być pozostawiony sam sobie przez nie wiadomo jak długi czas.
        - Pusta barka w dobrym stanie, która nie została jeszcze przez nikogo zajęta, do tego pływająco po tych wodach kawał czasu. Co może pójść nie tak? – Powiedział sam do siebie i wyszedł na pokład. Nakierował barkę bliżej brzegu, tak by móc rozmówić się z kompanami podążającymi brzegiem rzeki.
        - Nikogo tu nie ma, nie wiem czy to dobry pomysł, ale myślę, że możemy zaryzykować i przejąć łódź. Nie możemy jednak tutaj zadokować, trzeba znaleźć najbliższy pomost. – Możliwość szybkiej podróży rzeką była zbyt kusząca by porzucić barkę. Teus zajął miejsce przy sterze i prowadził barkas dalej nurtem rzeki.

        - Coś mi się tu nie podoba. – Zimny, chropowaty głos należał do zakapturzonej postaci opierającej się o burtę łodzi. – Brakuje mi stąd kilku dusz.
        - Nikt lepiej od Ciebie nie będzie wiedział gdzie się podziewają – odparł jej spokojnie Teus.
        - Zapowiada się ciekawa podróż – rzekł Żniwiarz.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        — A nie mówiłem, że mamy szczęście? — Falkon uśmiechnął się triumfalnie do Alestara i skinął mu głową wskazując drogę.
        Po niedługim marszu dotarli do niewielkiego, starego molo i zacumowali barkę. Zmurszałe deski trzeszczały podejrzanie pod ich nogami, ale konstrukcja na szczęście wytrzymała i już po chwili Alestar i Falkon wprowadzili konie na pokład i dołączyli do Teusa.
        Pierwszą czynnością, za którą zabrał się Falkon, było przetrząśnięcie ładunku. Przez dłuższą chwilę mocował się z solidnymi zamkami dwóch wielkich skrzyń, w nadziei na znalezienie złota i innych kosztowności.
        — Znaleźliśmy złoto, panowie! — krzyknął do kompanów, wynurzając się spod pokładu z trzema butelkami alkoholu. — Płynne złoto! Dwa tuziny butelek najlepszego miodu pitnego w środkowej Alaranii!
        Wiadomość ta, wbrew oczekiwaniom złodziejaszka, nie wywołała wielkiej radości wśród jego towarzyszy, jednak wzięli po butelce, najwyraźniej dla świętego spokoju. Falkon wrócił do ładowni i zajął się dalszą inwentaryzacją. Niestety nie miał szczęścia. W pakunkach znalazł jedynie stare, spleśniałe pieczywo, masę ubrań i sieci rybackie.
        Nagle, gdy chłopak kierował się już na pokład, coś poruszyło się między skrzyniami. Dało się słyszeć dziwny, niepokojący szept i cichy, przeraźliwy chichot.
        — Kto tu jest? — syknął Falkon obróciwszy się na pięcie. Nasłuchiwał, wpatrując się w ciemny kąt. Nic się nie wydarzyło. — Przesłyszało mi się — mruknął sam do siebie i zwrócił się znów ku wyjściu.
        Nie zdążył dać dwóch kroków, gdy szept rozległ się ponownie. Zaczął zbliżać się powoli, ostrożnie, później coraz szybciej i szybciej. Towarzyszył mu dźwięk przypominający tarcie wierzchołkiem sztychu miecza o deski.
        Falkon chwycił swój sztylet i uniósł go wysoko. Runy wyryte na głowni błysnęły w mętnym świetle wpadającym do ładowni. Chłopakowi zdawało się wręcz, że żarzą się jak węgle w ognisku. Odwrócił się, wyciągając przed siebie broń. Szept przerodził się w krótki, przerażony syk, którzy przeciął powietrze jak strzała. Nastała cisza. Przed Falkonem tkwił jedynie zarrdzewiały miecz wbity w deskę pod jego nogami.

        — Nie uwierzycie co się stało — wybełkotał towarzyszom nieco jeszcze oszołomiony. Opowiedział im ze szczegółami co zdarzyło się pod pokładem.
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        – Co to ma być do cholery? Łódź widmo? – Teus wytrzeszczył oczy i niedowierzając patrzył na Falkona. – Na co nam to było, trzeba było nie iść na skróty.
        Porzucenie dopiero co zdobytej barki byłoby sporą stratą, tym bardziej, że znacznie przyspieszyłaby ona podróż do miasta. "A więc zostajemy".
        - Skoro to cholerstwo siedzi tam na dole, to niech już tam zostanie. Zabarykadujemy czymś drzwi. - Teus chwycił za jedno z wioseł leżących przy burcie i wetknął je między framugę a klamkę drzwi.
        - Skąd ta mina Falkonie? – Rzekł widząc grymas na twarzy kompana – Przecież zdążyłeś już trochę stamtąd wynieść. – Mówiąc to podniósł butelkę miodu i szeroko się uśmiechnął.

        Wieczór kompania musiała spędzić na pokładzie barki ciągle czuwając. Wędrowcy otuleni w płaszcze siedzieli oparci o burtę i umilali sobie czas wybornym trunkiem.
        - Zdecydowanie muuuszę się trochę odprężyć, miód daaje mi w tym niesamowitee wsparcie – rzekł lekko bełkotając Tousend i zabełtał trunek w butelce. – Mówiłeś, że ile tam tego jest? Trzy tuziny? Swoją drogą też bym się wkurzył gdyby ktoś zarąbał mi parę butelek czegoś takiego. Na pewno to był upiór, a nie pijany kapitan? Zaraz, czemu tu tak zimno?

        Temperatura cały czas spadała, zaczęło robić się coraz chłodniej, a z ust wędrowców zaczęła ulatniać się para. Dookoła zaczęła gęstnieć mgła, która w niedługim czasie pokryła wszystko dookoła, nie pozwalając sięgnąć wzrokiem dalej niż do burty barki. Nagle coś spod pokładu uderzyło z dużą siłą w zablokowane drzwi, a huk błyskawicznie postawił wszystkich na nogi. Kolejne uderzenie prawie złamało trzymające drzwi wiosło.
        - Do broni! – krzyknął Teus chwytając za miecz.
Awatar użytkownika
Alestar
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca
Kontakt:

Post autor: Alestar »

         Nie można było tak szybko przetrawić alkoholu i przygotować myśli, by być gotowym na niespodziewany atak. Samotna barka była jednak bardzo zaludnioną, a bardziej opętaną barką czekającą na takie smakowite kąski jak trzech towarzyszy podróży. Alestar zgodnie z bojowym, przerywanym pijacką czkawką krzykiem Teusa wyciągnął miecz z pochwy. Kompania stała jak jeden mąż naprzeciw zabarykadowanych drzwi tylko czekając na to, co wypełznie za nich. Kusznik w myślach próbował przypomnieć sobie zapiski z bestiariusza ojca. „Kelpie, holendraki można na pewno wykluczyć. Białe damy to tylko coś w rodzaju znaku. Kanotisy i xi’heny nie występują w tych okolicach zresztą i tak są niegroźne. Zresztą podobnie jak reflezje, widma czy widmołaki – można najeść się strachu, ale spotkanie w oko w oko nie grozi niczym więcej. Chyba że mamy do czynienia ze spaczeniem istot…”

        Kolejne uderzenie w drzwi przypomniało, że zagrożenie jest realne, najpewniej namacalne i za chwilę może zatopić swoje zębiska, przyssawki czy co tam posiada w szyję któregoś z ludzi. Wiosło prawie pękło, a drzwi odstawały z framugi, tworząc szparę, że można było dojrzeć to coś, co kryje się w środku. Łowca nagród dzielnie ruszył do przodu z mieczem skierowanym wprost w nowo powstały otwór przy drzwiach. Należało działać zgodnie z powiedzeniem mówiącym, że jeżeli wiesz, że wróg zaatakuje, to atakuj pierwszy. Miecz zatopił się w ciemności, by po wyjęciu być obleczonym niczym mlekiem. Jakby właśnie rozdarł istotę stworzoną z gęstej mgły, a ta przez chwilę utrzymała się na mieczu, by za moment odlecieć z powrotem za drzwi. Działanie trzydziestolatka jeszcze bardziej zwiększało szansę, że istoty zamknięte na barce zaatakują podróżników. Zenemar wycofał się, spoglądając na jarzący się sztylet Falkona i słysząc pękające wiosło. Istoty dostały się na główny pokład.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        We mgle rozbłysło mętne, czerwonawe światło. To runy na sztylecie Falkona, które żarzyły się teraz jak rozgrzane do czerwoności żelazo.
        — Stańcie za mną! — krzyknął chłopak do towarzyszy, wymachując ostrzem we wszystkie strony. — No wyłaźcie, dziwadła! Tego się boicie, prawda?
        Miał rację. To co stało się wcześniej, gdy zszedł pod pokład, nie było wcale przypadkiem. Jego broń najwidoczniej miała nieznane mu wcześniej właściwości. To jednak niezbyt poprawiło sytuację - tajemnicze widma, które zaczęły wydostawać się z ładowni, po prostu omijały Falkona jak dziurę w moście, jednocześnie starając się dobrać do jego przyjaciół. Na nic zdało się chaotyczne wymachiwanie sztyletem, przeciwników było zbyt wielu.
        — Zmieniamy taktykę! Pod pokład!
        Towarzysze nie mieli nic do gadania - zjawy i tak spychały całą trójkę w stronę ładowni, coraz ciężej było stawiać opór. Falkon stanął w przejściu i wymachiwał sztyletem, a jego kompani zajęli się przepychaniem skrzyń i ustawianiem barykady.
        — Mam wrażenie, że nie na wiele się to zda — powiedział chłopak dysząc. — Poza tym co to w ogóle jest? Od kiedy duchy wyważają drzwi? Nie mogą przez nie przeniknąć?
        Nagle Falkona olśniło. Nie wiedział czy ma rację, ale jego intuicja zdawała się mówić jasno. Ufał jej.
        — Jevan tu był. To klątwa!
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        - Wiedziałem, że nie ma nic za darmo! Jak zwykle człowiek chce tylko w spokoju przepłynąć kawałek rzeczki, a zamiast tego dostaje walkę o życie z nieumarłymi!

        Teus razem z Alestarem barykadowali wejście do ładowni, gdy Falkon stojąc w przejściu odganiał zjawy swoim, jak się okazało, magicznym sztyletem. Zjawy wciąż jednak szukały sposobu na dobranie się do niemających tyle szczęścia przy magicznych łupach towarzyszy złodzieja. Postawienie barykad było wręcz odruchowe, jednak jak się okazało zjawy nic sobie z nich nie robiły.

        - Nie jest dobrze, to nic nie daje! Może one po prostu potrzebują odrobinę miłości? – Nie wierząc we własne słowa Teus rzucił ostatnią znajdującą się pod ręką skrzynkę na stos przed wejściem.
        - Podejdź do nich i się przekonaj – odezwał się lodowaty głos za jego plecami. – Te zjawy przeszkadzają mi w wykonywaniu pracy, więc powiem Ci, co być może będzie mogło wam pomóc – rzekła Śmierć i wskazała palcem na jeszcze nienaruszony stos skrzyń i paczek znajdujących się na samym końcu ładowni. – Czuję, że właśnie tam znajduje się źródło waszych aktualnych kłopotów.
        - Słyszeliście? Pomóżcie mi dostać się do tego cholerstwa! – Teus krzyknął do towarzyszy, a ci spojrzeli na niego jak na obłąkanego. – A no tak… - Tousend palnął się w czoło – coś mi mówi, że właśnie tam musimy się dostać by ocalić nasz tyłki!
        - Coś… - odparła Śmierć.
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        — Musisz chyba odstawić fajkę, Teusie — zaśmiał się Falkon, usiłując powstrzymać jednego z intruzów przed wywróceniem barykady. — Co niby znajdziemy w tym stosie śmieci? Tu nic nie ma, a nawet gdyby była tam jakaś broń to i tak na nic się nam nie przyda. Zaczynam się poważnie zastanawiać, czy to na pewno przypadek. Może Jevan zastawił na nas pułapkę, a my, głupi, w nią wpadliśmy?
        Zjawy uparcie próbowały wedrzeć się do środka, ale Teus i Alestar dzielnie stawiali im opór. Falkon postanowił wykorzystać tę przewagę i skoczył szybko w miejsce, które wskazał Teus. Kopniakiem przewrócił stos skrzynek, rozgarnął czubkiem buta szmaty leżące na ziemi. Nie spodziewał się znaleźć tam niczego przydatnego, jednak mocno się zdziwił, gdy jego stopa natrafiła na niewielki, twardy przedmiot, przykryty starą koszulą.
        — Panowie, nie uwierzycie! — krzyknął do towarzyszy chwytając przedmiot przez tkaninę i podnosząc go triumfalnie.
        Był to kryształ, bardzo podobny do tego, który narobił wcześniej tyle zamieszania. Zdawał się połowę mniejszy, ale za to świecił o wiele intensywniej. "Cholera, jak mogłem go wcześniej nie zauważyć?" - pomyślał Falkon, przyglądając się klejnotowi.
        — Nie wiem co z tym zrobimy, ale musimy się pospieszyć!
        Nim skończył zdanie prowizoryczna barykada runęła, przygniatając Teusa. Alestar w ostatniej chwili uskoczył, a Falkon oberwał w brzuch nadlatującą skrzynką. Jęknął i upadł plecami na podłogę, wypuszczając wszystko co trzymał w rękach. Kryształ potoczył się po spróchniałych deskach, a zaraz obok niego wbił się sztylet Falkona. Runy na głowni zapłonęły, buchnął z nich snop iskier, podpalając leżące w pobliżu łachy.
        — Wiem! — krzyknął Falkon, otrzepując się z kurzu. — Alestarze, musisz jeszcze chwilę ich trzymać na dystans!
        Zjawy dosłownie wlały się do środka. Nie było już żadnych szans na ucieczkę czy stawianie oporu. Alestar resztkami sił odpierał ataki, lecz przeciwników było zbyt wielu. Nie miałby szans nawet z pomocą Teusa, który właśnie próbował wygramolić się spod stosu skrzyń.
        Zardzewiały drut, dzierżony przez jednego z oponentów, świsnął w powietrzu, gotów rozłupać głowę Alestara. "Teraz albo nigdy" - Falkon chwycił za rękojeść sztyletu i zamknął oczy. Była cholernie gorąca. Uniósł broń wysoko i z całej siły wbił ostrze w kryształ. Rozległ się głośny huk. Krótki, oślepiający blask, bijący z kryształu, poraził Falkona nawet przez zamknięte powieki. Po chwili nastała zupełna cisza. Chłopak otworzył oczy i spojrzał na dwie połówki martwego już kryształu. Odłożył dymiący sztylet i zaczął dmuchać na poparzoną dłoń.
        — Pożar! — krzyknął nieznany głos. — Uciekać!
        Oszołomiony Falkon jeszcze przez chwilę nie mógł zrozumieć co się dzieje. Spojrzał w miejsce, w którym przed momentem stał Alestar i nagle uświadomił sobie, że zjawy miały teraz ciało i potrafiły mówić. Chyba były z tego zadowolone, gdyż zaprzestały już prób zamordowania Alestara. Niestety nie było czasu na pogaduchy, ogień szybko się rozprzestrzeniał. Falkon chwycił gorący jeszcze sztylet, podbiegł do Alestara i wraz z jego pomocą wyciągnął Teusa spod stosu skrzynek. Wybiegli na pokład i idąc w ślady "byłych zjaw" skoczyli do wody. Konie najwidoczniej zrobiły to już wcześniej, przerażone walką.
        Zanim dopłynęli do brzegu cała barka zdążyła stanąć w płomieniach. Falkon zastanawiał się czy ich nowi znajomi podziękują mu za ocalenie życia czy zabiją go za zniszczenie ich własności...
Awatar użytkownika
Alestar
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca
Kontakt:

Post autor: Alestar »

        Wszystko działo się tak szybko: obrona przed duchami, świecący sztylet Falkona, kolejny kryształ, zmiana zjaw w ludzi i pożar barki. Z natłoku wszystkich zdarzeń, które miały miejsce przez parę ostatnich chwil oraz przemoczenia i przeziębienia, które nie odpuszczało Alestar był przemęczony. Będąc już na brzegu, oparł się o najbliższe drzewo. Mimo tego, że przemienieni ludzie z barki nie atakowali kusznika, on miał ochotę związać tych, których trzeba było odpierać. Wszytko w imię bezpieczeństwa kompanii. Na szczęście dla lokatorów łódki to nie trzydziestolatek zajmował się rozmową z nimi.

        Zenemar wolał skupić się na czymś innym: słowach bajarza, że ten nawiedzony statek to również sprawka Jevana. Brunet był w stanie przyjąć każdą drobnostkę, poszlakę czy cokolwiek, co mogło go doprowadzić do skończenia swej wendetty. „Dymiąca czaszka, która zaalarmowała Dianę, unosiła się mniej więcej z tego kierunku. Jevan swe pierwsze bandyckie wybryki zaczynał w tych okolicach i wciąż może mieć tu kontakty. No i oczywiście kryształ, taki jak z kanałów gdzie dowiedziałem się, że zemstę czas zacząć.”

        Przemyślenia zostały przerwane przez pozostałych towarzyszy. Złodziejaszek rzucił jakimś żartem na temat odosobnienia kompana, lecz łowca odpowiedział tylko pytaniem:
        - No to słucham panów, czego się dowiedzieliście?
Awatar użytkownika
Teus
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 141
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Wojownik
Kontakt:

Post autor: Teus »

        - Zło, czarna magia i głupota eksperymentujących, przyjacielu. Standardowe przyczyny pojawiania się istot chcących cię zabić. Zdaje się, że ta rodzina przewoźników trafiła na wyjątkowo wrednych klientów. Co prawda nie są zbyt zadowoleni z faktu spalenia ich źródła dochodu, ale jednak lepsze to, niż tkwić w zaświatach - rzekł Teus po pytaniu Alestara. - Jednego możemy być pewni - podróżujemy we właściwym kierunku.

        Tousend w zamyśleniu wyjął swoją fajkę i sięgnął do kieszeni po porcję ziół. Z grymasem na twarzy wyjął pustą dłoń i zaklną po cichu. Zdaje się, że jego worek z ziołami będzie w Turmalii przed nim...
        - Przynajmniej nasze wierzchowce mają więcej rozumu od nas. - Konie wciąż lekko zmoczone wypasały się na brzegu rzeki.

        Drużyna postanowiła skorzystać z resztek trwającej nocy i razem, z dopiero co odratowaną rodziną rzecznych żeglarzy, złożyła się do snu. Noc przebiegła spokojnie, a wartownicy nie spostrzegli niczego podejrzanego. O poranku wędrowcy podzielili się swoimi zapasami z poszkodowaną rodziną i ruszyli w dalszą drogę. Tym razem postanowili trzymać się z dala od rzecznej żeglugi i wrócili na główny trakt prowadzący do Turmalii.
        - Tak swoją drogą Falkonie, jak dokładnie udało Ci się odmienić tych ludzi?
Awatar użytkownika
Falkon
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 145
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Złodziej , Pirat
Kontakt:

Post autor: Falkon »

        — Widzisz, Teusie — zaczął Falkon, próbując ułożyć w głowie jakieś bezpieczne i sensowne wytłumaczenie — chyba wiem jak ci pomóc. Chodzi mi o kryształ — dodał szybko, widząc podejrzliwe spojrzenie towarzysza. — Tamci ludzie najwidoczniej doświadczyli efektów podobnej klątwy, jednak znacznie poważniejszej. Jak widać los nam sprzyja, gdyż dał nam to.
        Wyjął z pochwy swój sztylet. Zimny, lekki, mieniący się w bladym, porannym słońcu magiczny sztylet. Teus wziął do broń do ręki i przyjrzał się jej bez większego zainteresowania.
        — Tak, to ten nóż, który wyniosłem z ruin. Należał do jakiegoś ważniaka z tego kultu. Jak widać nie jest to zwykła broń. Liois mówiła mi, że są dwa sposoby na złamanie klątwy. Musisz zginąć lub kryształ musi zostać zniszczony. Pierwsza opcja raczej odpada, a co do drugiej - nikt nie wiedział jak tego dokonać. Aż do teraz.
        Triumfalny uśmiech Falkona zdawał się być dość przekonujący i dalsza podróż pełna była wesołych rozmów i żartów. Mijali właśnie jezioro Aghar, więc Alestar mógł popisać się swoją wiedzą na temat żyjących w takich miejscach stworów i zwierząt. Południe spędzili w cieniu drzew, zjadając na obiad ostatnie porcje czerstwego pieczywa i suszonego mięsa. Nie był to specjalnie smaczny posiłek, szczególnie, że po ewakuacji z barki został solidnie wykąpany w rzece.
        Dalsza droga przebiegała już w milczeniu. Na horyzoncie widać było kształty miasta, do którego zmierzali.
        — Jeśli pogoda dopisze może jeszcze przed zmierzchem zobaczymy Biały Pałac — powiedział Falkon, chcąc nieco rozładować napiętą atmosferę. — Naprawdę, widać go z daleka — dodał.
        Towarzysze nie byli jednak chętni na pogawędki o architekturze Turmalii. Wiedzieli, że to nie wycieczka turystyczna. Czasu było mało, a szanse na znalezienie tego, czego szukają, w ogromnym porcie handlowym nie poprawiały wcale nastroju. No i jeszcze walka, która zdawała się nieunikniona. Falkon miał tylko nadzieję, że nie będzie to dla niego ani jego kompanów ostatnia podróż.
Awatar użytkownika
Alestar
Szukający Snów
Posty: 173
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Łowca
Kontakt:

Post autor: Alestar »

         Czas i przestrzeń zdawałaby się zaginać, tak jakby cały otaczający świat wiedział, że trójka towarzyszy jest coraz bliżej celu. Podróż miała się zakończyć, a sprawy zostać rozwiązane. W głowach i sercach było dużo nadziei i może dlatego połowa podróż była pełna rozmów. Mijając jednak jezioro, każdy miał świadomość po co tu są i co ich czeka i dlatego też zapadła cisza. Alestar i jego kompani zbliżali się do Turmalii, miasta gdzie wśród niewolników miała być Lydia, siostra Teusa. Nikt dokładnie nie wiedział, jaki jest plan odnalezienia jednej osoby wśród zapewne wielu porwanych. Nikt nawet nie wiedział jak znaleźć porywacza.

        Kusznik wiedział, że aktualnie odnalezienie Lydii to najważniejszy cel, ale nie przestawał myśleć o swojej zemście. W końcu Jevan również mógł być w tej okolicy, czy niesamowitym przypadkiem mógł być zamieszany w sprawę nawiedzonej barki. Bez dodatkowych tropów czy szczegółów szukanie tych bandytów byłoby jednak bezcelowe. Banda, na której chciał się zemścić Zenemar najpewniej miała kryształ, dzięki któremu można było zdjąć klątwę z łucznika. Było tak wiele pytań związanych z tą grupą, a na niektóre z nich odpowiedź mogło przynieść miasto, którego mury było już widać.

        Nad murami górował Biały Pałac i zgodnie ze słowami Falkona było go doskonale widać i mógł zachwycić oko. Byłby piękny dla osoby, która chciała się nim zainteresować. Drużyna nie miała na to czasu. Łowca nagród i Falkon popędzani przez Teusa pośpieszyli konie. Przecież oprócz dotarcia do miasta trzeba było odnaleźć konkretne miejsce w porcie, konkretny statek i konkretnych ludzi. I chociaż było coraz bliżej zmroku, trzydziestolatek przeczuwał że dzisiejsza noc może być bezsenna. Mury zdawały się być na wyciągniecie ręki, brama sama otwierać się przed towarzyszami podróży, a Turmalia witała jaskrawością swoich budowli. Dopiero teraz w docelowym mieście zaczynała się najważniejsza część wyprawy.

Alestar, Falkon i Teus podróżują do [Turmalia i okolice] Tak blisko
Zablokowany

Wróć do „Równiny Theryjskie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości