Równiny Theryjskie[Ukryty dom w pobliżu lasu] Odwiedziny u Vora

Spokojna równina zamieszkana głównie przez pokojowo nastawione elfy i ludzi. To właśnie na niej znajduje się słynne Jezioro Czarodziejek i zamek, w którym się spotykają. Na równinie położone jest również osławione królestwo Nandan- Theru. To harmonijna kraina rzek, jezior i lasów.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya mruknęła ciche "aha", w którym pobrzmiewało zarówno zrozumienie, jak i odrobina zawodu - przejście Voro na emeryturę było oczywiście dla niej zrozumiałe, niemniej uważała je za przedwczesne. Chociaż w jego włosach widoczne były już siwe pasma, a on sam kreował się na starszego mężczyznę, zdawało się, że drzemie w nim jeszcze dość siły, by jeszcze pokazać kły. "To kwestia psychiki", uznała alchemiczka.
        - Faktycznie - przyznała w odpowiedzi na słowa o niechęci Fenrira do korzystania z łuku. Zerknęła na niego przy tym przelotnie, nim znowu skupiła się na swoim rozmówcy. Zresztą, Voro chyba uczynił to samo - Sanaya dostrzegła ruch jego źrenic. Nie skomentowała tego, pozwoliła starszemu smokołakowi mówić. Wcześniejsze rozmowy z Fenrirem pozwoliły uniknąć jej gafy, nie pytała na przykład, dlaczego Voro nie przemienia się do walki. Gdyby uznał to za istotne, sam by coś o tym wspomniał.
        - A nie myślałeś nigdy, by zrobić użytek ze swoich pozostałych umiejętności? Z medycyny, alchemii? Osiadły tryb życia sprzyja tego typu praktykom - zauważyła alchemiczka. - A skąd nauczyłeś się wytwarzać alkohol? Nie żeby to była jakaś specjalnie niedostępna wiedza, niemniej ciekawa jestem, czy nauczyłeś się tego przez przypadek, czy z rozmysłem. Ja na przykład nie wytworzę nic prostego, no, może zwykłe wino, jeśli się skupię, ale na reszcie się nie znam. Potrafię tylko zmieniać istniejące już trunki na różnym etapie powstawania i nadawać im nowych właściwości. Albo zamieniać jeden w drugi, jak w tym sztampowym pokazie zamiany wody w wino.
        Sanaya wzruszyła ramionami, jakby to co powiedziała nie miało najmniejszego znaczenia i tylko tak przez przypadek jej się wymknęło.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

        - Nikt nie mówił, że tego nie robię - odparł Voro.
        - Co prawda medycyny używam głównie do połatania samego siebie, jednak służę pomocą, jeżeli ktoś zawędruje do miejsca, w którym mieszkam i osoba ta będzie ranna, a czasami zdarza się, że osoby, które znajdują mój dom, są mniej lub bardziej ranne. Raz nawet miałem tu pościg, bo kobieta wpadła na polanę przed moim domem, a za nią grupa bandytów... Jej pomogłem, oferując schronienie, opatrzenie ran i ogólną pomoc, a ich zabiłem. Las, a raczej zwierzęta go zamieszkujące, zajęły się ciałami - dodał po chwili. Owszem, mógł opowiedzieć to bardziej szczegółowo i powiedzieć, że kobieta ta miała przy sobie trochę nasion, dzięki którym Voro ma w swoim ogrodzie warzywa, których nie mógłby mieć, a także o tym, że pomagała mu ona z urządzeniem tego ogrodu, jednak pominął tę część. Fenrir, co prawda, wiedział o tym, jednak krótkie spojrzenie opiekuna dało mu do zrozumienia, że nie powinien tego dopowiadać, więc smokołak nie zrobił tego.
        - Moja rodzina ma specjalną recepturę wytwarzania alkoholu domowej roboty, którą ojciec przekazuje synowi. Nie ma jakiegoś konkretnego momentu, w którym to robi, bo niektórzy przekazywali ją swoim synom wtedy, gdy byli na łożu śmierci, a inni wtedy, gdy syn osiągnął pełnoletność i mógł pomagać ojcu z wytwarzaniem alkoholu - odpowiedział starszy smokołak.
        - Podejrzewam, że receptura ta przejdzie w ręce Fenrira, bo wątpię w to, żeby udało mi się powiększyć rodzinę i spłodzić potomka. Chociaż... nigdy nie wiadomo... - dodał po chwili, a następnie zamyślił się, trwało to dłuższą chwilę.
Po tym czasie Voro spojrzał na kieliszki każdego z osobna. Następnie dolał sobie brandy, przy okazji dolał jej także do kieliszka Fenrira. Spojrzał na Sanayę, a w jego oczach łatwo było dostrzec pytanie, które pytało o to, czy ona również chce dolewkę.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        - Miałam na myśli cele zarobkowe - mruknęła Sanaya w ramach usprawiedliwienia. W końcu nie podejrzewała, że Voro całkowicie zrezygnował z praktykowania medycyny, niektórych rzeczy się po prostu nie da tak ot porzucić, zostają one w głowie i związane z tym czynności wykonuje się bezwiednie. Opatrywał swoje rany i tych, którzy tu przez przypadek dotarli - to było logiczne, alchemiczce chodziło raczej o świadome prowadzenie praktyki, rozpuszczenie wici, że w tym i tym miejscu przyjmuje lekarz... Chociaż kto by się kłopotał z chorobą w tak odległy zakątek krainy, położony "w samym środku niczego"? Medyk, który w tym miejscu miałby mimo wszystko pacjentów, musiałby być światowej klasy specjalistą, a Voro jednak na takiego nie wyglądał.
        Sanaya nie podjęła tematu pościgu - znacząca wymiana spojrzeń między smokołakami kazała jej porzucić ten wątek. Chciała się co prawda dowiedzieć czegoś o tamtej kobiecie, bo zdawało jej się, że mógł to być ktoś znaczący dla opiekuna Fenrira, ale najwyraźniej Voro nie chciał o tym mówić. Może to i lepiej, bo wraz z poznaniem szczegółów dotyczących tajemniczej niewiasty z pewnością wystąpiłby bardziej szczegółowy opis walki, a na to alchemiczka już stanowczo nie miała ochoty. Całe szczęście smokołak zaraz odpowiedział na następne z jej pytań, nie musiała więc przejmować się krępującym milczeniem. Uśmiechnęła się przelotnie na wieść o specjalnej recepturze.
        - Rozbudziłeś moją ciekawość, aż korci mnie zapytać, na czym polega wasz sekret - przyznała. - Ale spokojnie, nie zapytam, rodzinne sekrety takimi powinny pozostać... Spotykasz się z kimś albo masz kogoś na oku? - zmieniła nagle temat. - Zdawało mi się, że się zawahałeś wspominając o potomku.
        Na propozycję uzupełnienia kieliszka Sanaya odpowiedziała przeczącym gestem. Miała jeszcze trochę brandy, zresztą, głupotą byłoby, gdyby próbowała dotrzymać tempa smokołakom - taka próba z pewnością skończyłaby się dla niej pod stołem szybciej, niż im zdążyłyby się chociażby poplątać języki.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

        - Pieniądze nie są mi potrzebne cały czas, a gdy są mi potrzebne, to sprzedaję dary lasu, których mam nadmiar, tak jak wspomniałem wcześniej - odparł Voro. Nie mówił poważnym tonem głosu, bo nie chciał tego robić. Po chwili wyjął fajkę z ust i nabił ją jeszcze raz, a następnie zapalił.
Dobrze, że Sanaya nie nalegała na tematykę pościgu i nie zadawała pytań, które związane byłyby z kobietą, którą uratował starszy smokołak. Alchemiczka mogłaby zauważyć coś na wzór ulgi w oczach obydwu zmiennokształtnych, gdy nie zdecydowała się na to, że zada tego typu pytania.
        - I dobrze, że nie masz zamiaru o niego pytać, bo za żadne skarby nie powiedziałbym ci, na czym on polega - powiedział smokołak i uśmiechnął się, widać było, że mówi to pół żartem, jednak w jego głosie dało się wyczuć jakąś małą nutkę powagi.
        - Nie spotykam się z nikim i nie mam nikogo na oku... ale kiedyś miałem - odparł, a jego głos posmutniał nieco. Smutek można było zauważyć także w jego oczach, jednak Voro szybko się go pozbył- najwidoczniej nie chciał, aby wspomnienia wzięły górę, w dodatku, prawdopodobnie, takie, które nie były szczęśliwe. Smokołak nie napełnił kieliszka Sanayi, gdyż ta odmówiła, więc odstawił on butelkę z brandy na miejsce, w którym stała wcześniej.
        - Hmm... Może chcecie czegoś do jedzenia? - zapytał po chwili Voro. Na jego twarzy, a także w jego głosie i oczach, nie dało się wyczuć lub zauważyć smutku, który był widoczny wcześniej.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya gorzko pogratulowała sobie w myślach - strzelała gafę za gafą, Voro co chwilę zasępiał się podczas rozmowy z nią. Jeszcze ze dwa razy zapyta o jakiś drażliwy temat, to chyba wpędzi smokołaka w depresję. Już nawet nie próbowała maskować się uśmiechem ani tłumaczyć swoich intencji, tym bardziej też nie miała zamiaru podłapywać tematu nieszczęśliwej miłości Voro, skoro sama myśl o tym tak go smuciła. Alchemiczka przelotnie spojrzała na Fenrira, aby przekonać się, czy na jego twarzy pojawi się zrozumienie, czy dla niego również nastrój jego opiekuna jest zagadkowy.
        "Ileż on pali", przemknęło jej przez myśl, gdy Voro nabijał fajkę, "To na pewno tytoń?". Sama nie paliła żadnych ziół, więc nie polegała na swojej znajomości tematu - wiedziała tylko, że z tytoniem jest jak z winem, może mieć różny zapach, smak, w zależności od warunków hodowli i obróbki.
        - Chętnie - przystała na propozycję poczęstunku. Widać było, że odrobinę waha się przed tym, co chciała powiedzieć. - A mogłabym obejrzeć wcześniej dom? Brońcie bogowie nie będę myszkować!
        Słowa Sanayi były, oczywiście, szczere. W myśl zasady "nie rób drugiemu, co tobie niemiłe", nie zaglądała nigdy tam, gdzie nie miała wstępu. Była jednak bardzo zainteresowana tym, jak mieszka Voro - dom na pierwszy rzut oka wyglądał na spory, co dodatkowo potwierdzały wcześniejsze historie Fenrira. Rzemieślnicza robota tych rozmiarów mogła kryć niejedno ciekawe rozwiązanie... A zwykła babska ciekawość również nie była tu bez znaczenia, w końcu miała okazję zobaczyć dom, w której wychowywał się Fenrir. Nie robiło jej przy tym różnicy, czy miałaby się przejść sama czy z przewodnikiem, w końcu może mężczyźni będą chcieli sobie pogadać w cztery oczy.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        Voro zaśmiał się cicho i zgodził się, by alchemiczka obejrzała jego dom. W milczeniu wstał i zabrał puste kieliszki.
        - Fenrir, chodź, pomożesz mi. Dom jest dość spory, ale nie da się w nim raczej zgubić, a w razie czego wołaj - zwrócił się do Sanayi, uśmiechając się przy tym dla podkreślenia żartu. Alchemiczka podłapała jego dobry humor i również się uśmiechnęła. Wstała razem z mężczyznami i gdy oni weszli do środka, ona została na zewnątrz, tłumacząc, że chce zobaczyć jak została wykonana fasada. Voro spojrzał na nią z lekkim zaskoczeniem, lecz Fenrir powiedział coś, co sprawiło, że pokiwał ze zrozumieniem głową. Obaj smokołacy zniknęli we wnętrzu domu, zaś Tai poszła się rozejrzeć. Stojąc na rogu domu przyjrzała się układowi belek i sposobie uszczelnienia przestrzeni między nimi. Była to bardzo klasyczna robota, ale dobrze wykonana, przez co z pewnością w środku było sucho i komfortowo przez cały rok, a sama konstrukcja mogła wytrzymać lata bez napraw. Sanaya przyglądała się wszystkiemu - ścianom, oknom, widocznym fragmentom konstrukcji dachu. Właśnie patrzyła na wystający poza główną bryłę budynku fragment więźby, gdy poczuła, że traci grunt pod nogami.

        Alchemiczka nie upadła na ziemię, jak się tego spodziewała. Podłoże było miękkie, gładkie i dziwnie znajome. Sanaya podniosła się, z zaskoczeniem spostrzegając, że leży u siebie w łóżku. Była zdezorientowana. Możliwe, by to wszystko jej się przyśniło? Może nawet by w to uwierzyła, gdyby nie to, że nadal czuła na skórze i pościeli charakterystyczny, kojarzący się z ogniem, zapach Fenrira.

Ciąg dalszy: Sanaya
Zablokowany

Wróć do „Równiny Theryjskie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości