Równiny Theryjskie[Sterion] Święty spokój!

Spokojna równina zamieszkana głównie przez pokojowo nastawione elfy i ludzi. To właśnie na niej znajduje się słynne Jezioro Czarodziejek i zamek, w którym się spotykają. Na równinie położone jest również osławione królestwo Nandan- Theru. To harmonijna kraina rzek, jezior i lasów.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Artorian
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

[Sterion] Święty spokój!

Post autor: Artorian »

Usiadł wreszcie na piętach, prostując plecy. Słońce piekło go po karku w czasie gdy on oddawał się pielęgnowaniu roślin. Na lekcjach botaniki WYJĄTKOWO nie spał. Zapomniał tylko jak nazywają się te rośliny. A, no tak, pomidory...
Zamyślił się, przypatrując lekko żółtawym listkom. Przechodził tędy przez przypadek, gdyż główny trakt był zapchany kawalerią króla, przez co przeciętny wieśniak ( patrz: Ja!) musiał czekać z godzinę zanim mógłby ruszyć w swoją stronę. Z natury życzliwy Artorian uśmiechnął się tylko, dławiąc w gardle różnego rodzaju określenia, dostał tiku i ruszył wzdłuż rzeki Sterion.
Napotkał na swojej drodze małe gospodarstwo. Serio m-a-ł-e - dom i ogródek na krzyż. W normalnych warunkach cichcem przeszedłby obok, gdyby nie dojrzał go średniego wieku rolnik w oknie. Biorąc go za czarodzieja-zielarza - pewnie przez to, iż miał długą, powłóczystą szatę oraz jak kretyn bawił się światłami między rękoma dla zabicia nudy - poprosił go, by uratował on jego malutkie zbiory, gdyż niedomagają. W ten właśnie sposób wylądował w klęczki w ogródku, starając sobie przypomnieć, jakie właściwości powinna mieć ta gleba by przynajmniej chwasty chciały na niej rosnąć.
Postukał się po ustach palcem, aż w końcu przyszedł mu ciekawy pomysł do głowy. otulił zwiędłą roślinę rękoma, po czym wypuszczając z duszy odrobinę magicznej energii w świetlnej iluminacji odrodził chwasta. Roślina w oczach zzieleniała, podnosząc w górę swoje liście, które po chwili i tak opadły, przygniecione ciężarem dorodnych, czerwoniutkich pomidorków.
Zadowolony z siebie zerwał się na nogi, otrzepując ręce. Zużył tyle energii ile by wydzielił przy magicznym pstryknięciu palcem, a rośliny i tak przynajmniej z rok będą cały czas dorodne. Może nawet wyleczą tą glebę, by dawała ona plony nawet później. A przynajmniej taką miał nadzieję.
Pożegnawszy się z gospodarzem, który o mało stóp mu nie zaczął całować- o mało nie wywołując panicznego zakłopotania o Artoriana - pożegnał się z jego nieliczną rodziną, po czym umywszy ruszył w swoją drogę. Pomachał im jeszcze z daleka, po czym ruszył w dół pagórka, schodząc do wsi.
Stanął na środku drogi. Spiął swoje szaty na tyle ile mógł, po czym wziąwszy się za boki zaczał z lekkim uśmiechem samozadowolenia oglądać budynki dookoła. Uu, kwiaciarz! pomyślał.
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

Alia dotarła do wioski już trzy dni wcześniej. Dostatecznie długo, aby zdążyła zająć się co gorszymi przypadkami, a nawet częściowo dojść po owym leczeniu do siebie. Znalazło się dla niej nawet trochę siana w stodole, by miała gdzie spędzić noc. Właściwie chciała szykować się już do drogi, ale jak to ona, nie potrafiła zostawić za sobą nawet jednego zdartego kolana. Dlatego, gdy mag dotarł do wioski, druidka siedziała w najlepsze na podwórzu sołtysa i udzielała właśnie drobnych rad na temat leczenia przeziębienia jednej z miejscowych matron, a jednocześnie jakby mimowolnie zajmowała się cala kolejką miejscowych dzieciaków. Wioskowa przyszłość zdawała się zdobywać guzy, siniaki oraz zadrapania właściwie na bieżąco i nieustannie. Szybko też większość chłopaków straciła ochotę na leczenie przez niewidomą, gdy tylko zorientowali się, że nie zostawały po nim nawet blizny. No bo jak to tak! Mieli zrezygnować ze wspaniałych "bitewnych" pamiątek?! Niedoczekanie! Co nie oznaczało wcale, że nie byli ciekawi samego procesu. Kilku próbowało nawet głaskać szalenie agresywną łasicę, rzucającą się na końcu rzemyka przyczepionego do rzeźbionego starannie kostura, opartego w bezpiecznej odległości o płot. Samo zwierzątko skakało po sztachetach, piszcząc, fukając i prychając za całe stado wściekłych kotów.
- A na ból brzucha to nalewka na orzechach. Tylko musi być w piwnicy trzymana, bez słońca. Chłopcy! Zostawcie Cienia, bo w końcu kogoś ugryzie! Na rozgrzanie to nalewka z malin. Wlać trochę do gorącego napoju. A tobie, kochanie, co? - Alia sięgnęła po rączkę kolejnej dziewczynki i, wysłuchawszy jej, przyłożyła jedną dłoń do policzka małej, gdzie znajdowało się niewielkie rozcięcie. Ot, miała trochę pecha i jakaś gałązka rozcięła jej skórę na twarzy. Albo zadrapał ją kolec, gdy podkradała sąsiadom maliny. Tak, czy inaczej dla dziecka była to istna tragedia, bo przecież była teraz taka brzydka. Druidka uleczyła skaleczenie bez wysiłku. Krwawa pręga zniknęła z policzka pacjentki i pojawiła się na obliczu niewidomej, jednak znacznie mniejsza i bardziej blada.
- Cień? Woniej, wolniej... jaki obcy? Do leczenia, czy nie? - Uzdrowicielka zawołała do swojego ulubieńca i dopiero wtedy uwaga całej dzieciarni skupiła się na obcym na drodze. Kilku co odważniejszych chłopaków pobiegło nawet w kierunku przybysza, by przeprowadzić niezbędny zwiad.
Awatar użytkownika
Artorian
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Artorian »

Róże, słoneczniki, lilie - czego tu nie było! Zafascynował się do reszty straganem z kwiatami. Cały czas czuł pewien specyficzny zapach, który przebijał wszystkie inne. Jeździł nosem od kwiatka do kwiatka, niuchając zapach każdego z osobna. Wreszcie jego oczy rozświeciły światła triumfu, gdy odnalazł szukany kwiat - czerwone, duże płatki otaczały złotawe wnętrze. Tak, to musiał być ten.
Rozradowany kupił go, wkładając sprzedającej go kobiecie złotą monetę w dłoń. Chyba ten kawałek złota był wart tyle co ten stragan, ale nie żałował pieniędzy - w końcu nie one dają szczęście w życiu.
Popatrzył na kwiatek, niestety, nie pierwszej świeżości. Jednak sprytny mag umiał temu zaradzić. Jego lewą dłoń rozświetliła jasna, bursztynowo złota aura, którą zaraz otoczył kwiat. W ułamku sekundy główka rośliny podniosła się, listki odżyły z całą swoją mocą, świecąc przyjazną aurą. Zaciągnął się ponownie zapachem, rozkoszując słodką niczym nektar wonią. Prawdopodobnie odleciał bym w krainy marzeń gdyby nie uczucie, iż jest obserwowany.
Chwilę później szedł już otoczony chmarą ludzi, dorosłych jak i dzieci.
- Au, to moje ucho! - powiedział z żartobliwą urazą do chłopca siedzącego mu na karku. Ponoć był w mieście uzdrowiciel. CO WIĘCEJ! Druid. Artorian zawsze chętnie spotykał się z kolegami po fachu, więc nie protestując specjalnie ruszył na spotkanie.
Zauważył kobietę siedzącą na małym taborecie, a także multum ludzi w przeróżnym wieku. Przebiegł wzrokiem po zebranych.
- Okej - szepnął konspiracyjnie do malca na jego ramionach - który z tych mężczyzn to ten druid? - dzieciak zachichotał, złapał go za głowę i przekręcił najpierw na wprost, potem w dół. Mag rozszerzył lekko oczy, spoglądając na siedzącą kobietę... a w zasadzie dziewczynę.
- Najmocniej przepraszam, zmyliło mnie określenie" uzdrowiciel". Zwą mnie Artorian - zrzucił bachora na ziemię, trzymając go za nogę, po czym ukłonił się z gracja. W jego mózgu zaskoczyło, co trzyma w ręce, i czym prędzej wystawił rękę z kwiatem w stronę druidki. Minęła dość dłuższa chwila nim zorientował się, iż coś jest nie tak. Podniósł głowę, wpatrując się w oczy uzdrowicielki.
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

Zamieszanie związane z pojawieniem się obcego mężczyzny odwróciło uwagę wielu osób od uzdrowicielki. Ten moment wykorzystał jeden z mniejszych chłopców, aby wdrapać się na jej kolana. Natychmiast też zaczął szeptać do ucha dziewczyny. Okazało się, że malec nabił sobie porządnego siniaka na łydce i noga bolała go tak mocno, że nie mógł chodzić po drzewach z kolegami. Nie przyszedł szybciej, bo nie chciał wyjść na słabeusza. Alia podejrzewała, że chłopak przesadzał, ale skoro było to dla niego tak ważne, nie potrafiła odmówić. Z drobną pomocą pacjenta namierzyła źródło bólu i wyleczyła je, nie przestając się ani na chwilę uśmiechać. Przy dzieciach szczególnie starała się utrzymywać pogodną minę. Nie chciała ich straszyć.
Ledwo skończyła to zadanie, a dzieciak już został odciągnięty przez matkę, która na dodatek szykowała się do porządnej połajanki. No bo kto to widział, żeby się pani znachorce na kolana pakować?! I to jeszcze mając na sobie świeżo pobrudzone ziemią spodnie! No nie wiadomo, co w tego małego czorta wstąpiło, bo przecież matka lepiej go wychowała!
Druidka musiała starać się ze wszystkich sił, by panować nad sobą w takich momentach. Nauczyła się już, że zwykle dostojne matrony oczekiwały po niej aż nadmiaru godności. Zwracanie im uwagi, że przecież nic się nie stało, a wręcz taka poufałość ze strony dziecka była miła, nie przynosiło rezultatów. Chichot w reakcji na złość Pani Domu był jeszcze gorszym pomysłem. Należało więc siedzieć prosto, utrzymać mniej lub bardziej poważną minę i emanować dostojeństwem oraz godnością. Wianki z dziewczynkami można było pleść po uleczeniu ostatniego pacjenta i najlepiej tak daleko od Szanowanych Matek, jak to tylko możliwe. Podziwianie złapanych przez chłopców żab, jaszczurek, myszy, nietoperzy, pająków, chrząszczy i tym podobnych było dozwolone wyłącznie, jeśli owym chłopakom udało się przemycić zdobycz po zmroku, gdy uzdrowicielka teoretycznie miała już wypoczywać.
Cień kombinował jak tylko mógł, aby uwolnić się od ograniczającego jego ruchy rzemyka przyczepionego do obróżki. Szarpanina niewiele dawała, musiał więc wrócić do przegryzania nadwyrężonej lekko "smyczy".
Kolejnym pacjentem okazał się rosły chłop, stolarz. Wyminął kolejkę dzieciaków i jął zabierać się do przepraszania oraz pokornych ukłonów. Chwilę zajęło, zanim zdołał wyjaśnić z czym przyszedł i dlaczego nie oczekiwał na swoją kolej. Otóż podczas pracy uderzył się młotkiem w dłoń. W efekcie kciuk zsiniał i spuchł a spod pękniętego paznokcia sączyła się odrobina krwi. Niby nic groźnego dla życia, ale pracę utrudniało. Uzdrowicielka, oczywiście, zgodziła się przyjąć go poza kolejką, nasłuchując odgłosów wydawanych przez zbliżającą się grupkę. Usłyszała, oczywiście, prośbę o wskazanie druida, ale dzielnie utrzymywała powagę. Zranioną dłoń stolarza zamknęła w delikatnym uścisku własnych rąk. Z palców dziewczyny nie sączyło się światło, nie pojawił się żaden blask, a chóry anielskie też jakoś uparcie milczały, z pewnością złośliwie. Ale leczenie postępowało, co czuła i ona, i jej pacjent. Przybysz ledwie zdążył się przywitać, gdy Alia pochyliła lekko głowę i syknęła cicho przez zęby, wciągając do płuc powietrze. W międzyczasie Cień zdołał się uwolnić i pognał wprost do swojej pani. Z rozpędu wskoczył jej na kolana i prychnął ostrzegawczo na mężczyznę, którego właśnie uleczyła, a zaraz potem futrzak wspiął się na ramię druidki i zaczął trajkotać po swojemu. Dziewczyna spokojnie puściła dłoń stolarza, na której nie było już śladu po wypadku, oprócz odrobiny zaschniętej krwi na paznokciu i obróciła twarz w kierunku Artoriana.
- Ależ nic nie szkodzi. Ja jestem Alia, właściwie Alionna, ale wszyscy nazywają mnie po postu Alia. - Uzdrowicielka wstała, aby przywitać przybysza. Przez chwilę zdawała się nasłuchiwać dźwięków wydawanych przez łasicę na jej ramieniu.
Czerwone? Co czerwone? Krew? Wyciągnięta łapa? A! Że ręka. Pewnie ranny w rękę.
Tłumaczenie słów małego, nadpobudliwego drapieżnika wcale nie było takie proste. Ale przynajmniej kierunki podawał bezbłędnie, więc dziewczyna bez problemu skierowała pokryte bielmem oczy mniej-więcej w kierunku twarzy rozmówcy. Wyciągnęła też ostrożnie dłonie, aż nie natrafiła na ramię maga. Łasica wyglądała, jakby miała dostać zawału. Gdyby ktoś przyjrzał się palcom druidki, bez problemu mógłby dostrzec, że jeden kciuk wyraźnie posiniał i spuchł, a pod paznokciem była jakby zaschnięta krew.
- Wybaczcie, panie, mój przyjaciel mówi coś o czerwieni. Jesteście ranni? - Tego już Cień nie wytrzymał. Zbiegł po ramieniu swojej pani, aby zaatakować intruza, ale Alia z wyraźną wprawą chwyciła zwierzaka jedna ręką i przytrzymała, tak na wszelki wypadek.
Awatar użytkownika
Artorian
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Artorian »

Gdy już mniej więcej pozbierał szczękę z podłogi potrząsnął głową, by przywrócić się do stanu pozwalającego prowadzić rozmowę.
- Nie, nie ranni, w żadnym wypadku. To prezent - odparł szybko, chcąc złapać dłoń druidki. Przygryzł wargę, spoglądając na jej pokiereszowane palce. Zmarszczył brwi, spoglądając za oddalającym się stolarzem. Dodał dwa do dwóch, po czym spojrzał ponownie na Alionnę. Zmienił zamiar i uniósł jej zdrową rękę, wciskając do środka łodygę kwiatu.
- To niebezpieczna metoda, pani - powiedział ciszej niż zwykle.- Nie powinno się jej używać bez konieczności.
Nie do końca potrafił sobie wyobrazić, dlaczego kobiet... wróć, dziewczyna, raniła sama siebie, by uleczać wszystkich dookoła. Z jednej strony odczuwał respekt dla takiego poświecenia, z drugiej zastanawiał się, co jej strzeliło do głowy.
Obejrzawszy pośpiesznie jej twarz dostrzegł o wiele więcej ran i blizn, wskazujących na to, iż nie były to jej pierwsze zabiegi. Mimowolnie uniósł się w nim gniew.
- Czy wy jesteście bardziej ślepi niż ona? - zwrócił się twardo do ludzi dookoła. - Nie widzicie, że przychodząc do niej ze swoimi zmartwieniami ją ranicie? Ją to boli! - wykrzyknął, odwracając się z powrotem do uzdrowicielki. Błagając w duchu by nie protestowała, poprosił ja by usiadła, a samemu przyklęknął obok. Ujął jej zranioną dłoń w swoją, drugą za to obejmując jej szyję i kawałek policzka.
- Nie wiem z jakich pobudek to robisz, jednak cierpisz cierpieniem wszystkich tu zebranych. Poproszę cię, byś mi później powiedziała o co chodzi.
Przymknął lekko oczy. Z jego dłoni uniosła się bursztynowa chmurka, która poczęła się przelewać na postać Alionny. Palec zasklepił się, krew cofnęła się z powrotem do żył. Moc Artoriana poczęła usuwać z jej ciała blizny. Czuł jednak, że jednego tak łatwo nie da się naprawić - wzroku.
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

Wciśniętą w jej dłoń roślinkę dziewczyna przyjęła bez protestu. Od razu, odruchowo, przesunęła palcami wzdłuż łodygi, aż dosięgnęła płatków. Nie musiała nawet popędzać Cienia. Był niezadowolony, ale jednak podawał szczegóły, których ona sama nie mogła rozpoznać wyłącznie dotykiem. Powąchała kwiat, uśmiechając się z wdzięcznością. Bez większego namysłu wsunęła podarek za ucho, we włosy.
Doskonale wiedziała, że jej metody leczenia nie były bezpieczne. Można nawet powiedzieć, że wiedzę tą posiadła wraz z doświadczeniem. Nie skomentowała więc tego, a tylko machnęła lekko wolną dłonią, jakby nie było to nic istotnego. Ot, drobiazg niewarty uwagi. Tak z resztą uważała już od dawna, choć czasem przeklinała swoje zdolności. Drugą ręką wciąż przytrzymywała w miejscu futrzaka, który chwilowo nie próbował się wyrywać, a tylko fukał cicho, dając do zrozumienia, co sądził o dotykaniu JEGO pani bez jego zgody. Z resztą nie planował nigdy takowej udzielać. Alia po prawdzie nie mówiła zbyt wiele, ale po krzyku Artoriana zwyczajnie zaniemówiła. Uniosła jedną brew w zdziwieniu i kilkukrotnie to otwierała, to zamykała usta, niepewna, co powinna zrobić. Jej pacjenci z początku podchodzili nieufnie do leczenia, ale szybko przekonali się, że przenoszenie własnych ran na obcą osobę miało swoje zalety. Szczególnie, że miała wkrótce wyruszyć w dalszą drogę, zabierając ze sobą ich wyrzuty sumienia.
- Leczę tych ludzi z własnej woli. Nikt mnie do niczego nie zmusza. - Mruknęła tylko, gdy już została posadzona na swoim wcześniejszym miejscu. Miała poważne podejrzenia, że w tej wiosce już nikomu nie pomoże. Chyba, że ktoś przyszedłby po zmroku, kryjąc się przed wzrokiem sąsiadów, ale coś takiego jej nie satysfakcjonowało. Dopiero po chwili uzdrowicielka poczuła, że coś było nie tak. Czuła, że coś się zmieniało, choć nie mogła zobaczyć efektów działań maga. Ale jej łasica owszem. Zwierzak pisnął cicho, gdy tylko dojrzał dziwne, kolorowe zjawisko. Nie wiedział, co dokładnie się działo i zaczął szarpać się ze zdwojoną siłą, by uwolnić się i bronić druidki.
- Panie, co robicie? Przestań! - Dziewczyna wyraźnie wystraszyła się nieznanych działań, puściła Cienia, by zacisnąć palce na nadgarstku mężczyzny i spróbować oderwać jego dłoń od swojej twarzy. Zerwała się też by wstać i odsunąć się. Nie obawiała się, że przybysz próbował jej skrzywdzić, co to, to nie. Wręcz przeciwnie. Wyczuła, że ból świeżych ran ustępował. A lecząca magia kojarzyła jej się wyłącznie z jej własnymi możliwościami. Uzdrowicielkę przeraziła najwidoczniej myśl, że ktoś mógłby przejąć na siebie jej rany a nawet blizny.
Mały drapieżnik skorzystał natychmiast z okazji i skoczył do dłoni mężczyzny, by go ugryźć. Niezbyt pojmował, co się działo, ale obrona Ali była odruchem bezwarunkowym, bez względu na rozmiary "agresora".
Awatar użytkownika
Artorian
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Artorian »

Rany przeniesione magią były o wiele bardziej wymagające od tych zwykłych. Jego twarz zbladła, a wokół oczu pojawił się ciemne okręgi. Leczenie wysysało z niego dość duże ilości energii magicznej, mimo to trwał w tym stanie aż do ugryzienia. Syknął lekko, puszczając rękę. Chciał się wyprostować jednak lekko się przeliczył i runął do tyłu, siadając na ziemi. Skóra zaczęła powracać do normalnego stanu, a sam Artorian odczuł to jak zwykłą zadyszkę. Nie dużo, żeby nie było. Uśmiechnął się jednak lekko, patrząc na swoje dzieło.
Blizny pozostawiły po sobie jedynie czerwone pręgi, które powinny zniknąć już niedługo. Ręka Ali była w porządku, przynajmniej tak wyglądała. Całkiem z siebie zadowolony zerknął na swoją lewą dłoń, patrząc, jak krew cieknie mu z miejsca ugryzienia.
- Twarde masz ząbki, mały przyjacielu - nachylił się ku zwierzątku, lekko przekrzywiając głowę.
- Hmm. Chyba mnie nie polubisz, a szkoda, bo zazwyczaj ludzie lubią mnie lubić - uśmiechnął się, widząc minę futrzaka.
Spoważniał, odwracając się do tłumu.
- Koniec wizyt na dzisiaj, won.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - albo szturchnięciem wiszącego mu u boku miecza - tłum rozbiegł się w cztery strony świata, nie śmiąc nawet skomentować jego, nie da się ukryć, dosyć nieuprzejmego zachowania.
Spojrzał ponownie na jego koleżankę uzdrowicielkę. ' O wiele jej ładniej bez blizn" przemknęło mu przez myśl.
- Jak się nazywa? - zapytał, wskazując głową na chyba...łasicę?
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

- Chodzi o łasicę? Cień. Na imię ma Cień. Ugryzł? Jak zwykle, nie dociera do niego, że ma tego nie robić. Nie lubi, gdy ktoś mnie dotyka. - Alia mruknęła, stojąc już obok taboretu, na którym wcześniej siedziała. Nie widziała po prawdzie skinienia głową, ale tyle mogła się domyślić. Po omacku okrążyła siedzisko. - Mały? Kostur, no już!
Zwierzak obronny niechętnie fuknął zjeżony na mężczyznę, uznawszy, że skoro przeciwnik wylądował na ziemi, to nie powinien chwilowo sprawiać kłopotów. Zaraz potem pobiegł do opartego o płot długiego, rzeźbionego na całej długości kija. Wzory przedstawiały głownie kwiaty oraz zwierzęta, ale było też kilka najzwyklejszych artystycznych zawijasów, które miały zapewne wypełnić puste miejsca. Druidka doczłapała do płotu, omijając przeszkody zgodnie z instrukcjami łasicy. Przesunęła palcami po deskach, aż natrafiła na znajome zdobienia. Dopiero, gdy chwyciła podpórkę w obie dłonie, zorientowała się, że kciuk przestał jej dokuczać. Powoli obróciła się mniej-wiecej w stronę Artoriana, po czym ruszyła przed siebie. Tym razem nie musiała wsłuchiwać się w dźwięki wydawane przez jej towarzysza. Po prostu poruszała końcem kostura tuż przy ziemi przed sobą i w ten sposób odnajdywała przeszkody.
- Dlaczego odesłaliście tych ludzi? Jeszcze kilku dałabym radę dziś uleczyć. Co gorszymi przypadkami zajęłam się w poprzednich dniach, więc dziś już się tak nie męczyłam. Przepraszam za Cienia. Jest nadopiekuńczy. Pozwólcie, że zajmę się tą ranką. - Zatrzymała się dopiero, gdy natrafiła na przeszkodę, którą zidentyfikowała jako but połączony z łydką, a więc zapewne i resztą maga. Bez pytania wysunęła dłoń, by spróbować znaleźć ramię przybysza.
- Co dokładnie mi zrobiliście i dlaczego? - Zapytała jakby mimochodem, choć w rzeczywistości aż gotowała się z ciekawości. Zamierzała wykorzystać pretekst zasklepienia śladu po ugryzieniu łasicy, aby "obejrzeć" sobie dłoń mężczyzny i upewnić się, czy aby przypadkiem nie uleczył jej tak, jak ona robiła to z innymi.
Awatar użytkownika
Artorian
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Artorian »

Gdy uzdrowicielka była w trakcie szukania jego dłoni, Artorian zdążył już opatrzyć to nikłe, ale jednak "ukłucie". Chwilę zajęło mu jednak domyślenie się, dlaczego ona to robi.
To musi być w nią głęboko wpisane! pomyślał. Coś, lub ktoś, wpłynęło na nią tak bardzo, iż podświadomie stara się uleczyć wszystkich dookoła, niczym maszyna lub inne ustrojstwo. Jeden cel, ważniejszy od własnego życia. Pytanie tylko: Czemu?
Wysunął rękę do przodu, pozwalając się złapać dziewczynie. Błysnął mu pomysł w oku.
- Co ci zrobiłem? - uśmiechnął się. - Byłem kilkukrotnych studentem akademii magicznej. Przez te wszystkie lata uczyłem się różnych dziedzin. Odkryłem, iż jeśli odpowiednio połączy się różne domeny magiczne, można uzyskać ciekawe efekty. Chcesz wiedzieć, co zrobiłem? Sama to oceń. Użyj moich oczu - to mówiąc, ujął jej błądzącą rękę w swoje dwie, po czym szeptem wymienił trzy prawdziwe imiona, by mogła choć przez chwilę spojrzeć na świat jego oczami, wpatrzonymi teraz w nią.
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

Propozycja użycia oczu Artoriana rozbawiła nieco druidkę. Była pewna, że ten po prostu chce opisać jej co widzi, a to zawsze kojarzyło jej się z Cieniem. Uśmiechnęła się nawet lekko i już miała pytać, co mają do tego studia magiczne, gdy z ust maga padły trzy niezrozumiałe dla niej słowa, a potem Alia nie była już w stanie wydać z siebie dźwięku. Powoli uniosła wolną dłoń do twarzy i przesunęła drżącymi palcami po miejscach, gdzie wcześniej znajdowały się największe blizny.
- Czy... czy to objęło tylko twarz? - Szepnęła, wodząc opuszkami po prawej brwi. Wtedy też dopiero zwróciła uwagę na własne oczy. I nogi zwyczajnie się pod nią ugięły. Nikt nigdy nie miał serca powiedzieć jej, jak dokładnie wyglądały jej oczy. Zrozumiała, dlaczego wielu ludzi nie czuło się komfortowo rozmawiając z nią. Wcześniej zwalała winę na liczne blizny, ale białe, nieruchome gałki oczne wyglądały jej zdaniem upiornie.
- Nie wiedziałam... - Załkała, po czym jedną dłonią zasłoniła usta, usiłując powstrzymać płacz. Zacisnęła też z całej siły powieki. W międzyczasie do swojej pani przybiegł Cień, wdrapał się na jej ramię i zaczął lizać ją po policzku, by poprawić jej humor. W przerwie warknął tylko na człowieka, zakładając, że wszystko było jego winą.
- Dziękuję. Cieszę się, naprawdę, tylko... bogowie, te oczy są straszne!
Awatar użytkownika
Artorian
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Artorian »

- No, skupiałem się na rzeczach widocznych dla mnie. Jednak te rany były niczym pijawki - wgryzały się w magię i ciągnęły ile wlezie, więc jak już zacząłem to sru - machnął ręką- poszło jak z bicza strzelił. - A tak poza tym to iee tam, wcale nie są takie straszne - uśmiechnął się krzywo. - Po prostu wyglądasz jakbyś wywindowała oczy do góry. Da się przeżyć.
Uśmiechnął się życzliwie, jednak odezwał się po tym poważniej:
- Nie znam jednak sposobu by to wyleczyć. Może taki istnieje, lecz jest dla mnie w tej chwili nieosiągalny.
Słyszał na uniwerku o przedmiotach leczących dosłownie WSZYSTKO, jednak ich położenie dalej było owiane tajemnicą. Może kiedyś taki znajdzie...
- No - zatarł ręce. - To co jest w tych okolicach do zobaczen... - urwał, spoglądając na Alię przepraszająco. - Wybacz, odruchowo. Jakby na to spoj... kurcze!
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

Słysząc wyraźne zaniepokojenie w glosie maga, Alia aż zachichotała. Oczy miała, jakie miała i musiała się z tym pogodzić. A to był doskonały moment, by owe godzenie z losem rozpocząć.
- Osobiście nie widziałam w pobliżu niczego interesującego. Ale słyszałam, że parę dni marszu stąd jest Jezioro Czarodziejek. Brzmi... magicznie. A z bliższych, to jakąś godzinkę stąd są ruiny starego młyna, w którym ponoć straszy. Proszę się nie przejmować, nie czuję się urażona, gdy ktoś mówi przy mnie o wzroku czy widzeniu. - Druidka założyła kosmyk włosów za ucho i wtedy też przypomniała sobie o otrzymanym wcześniej kwiecie, który omal nie spadł przy tym geście na ziemię. Z wyraźną wprawą zaczęła zaplatać włosy wokół łodyżki tak, aby roślinka nie miała już szans się wysunąć sama z siebie. Już po kilku ruchach uznała sprawę za załatwioną i schyliła się, by chwycić w dłoń skraj sukni. Bez najmniejszych oporów podciągnęła ją nad kolano, a wolną dłonią przesunęła po łydce.
- Zaskakujące. Nawet ślad po wilkołaku zniknął. Dziękuję, panie. Jestem waszą dłużniczką. Nie dziwię się, że te blizny wyciągnęły wiele energii. Już siedem lat leczę tak, jak to widzieliście. Przejmuję rany innych na siebie. Tyle czasu też jestem niewidoma i tyle jest ze mną Cień. Zrobiliście dla mnie naprawdę wiele. Nie szkodzi, że nie odzyskałam wzroku, to efekt mojego świadomego wyboru. Szkoda tylko, że odstraszyliście mi pacjentów, dziś już nikt nie przyjdzie pewnie po pomoc. - Uzdrowicielka bezwiednie pogłaskała łasicę, która znów zajęła miejsce na jej ramieniu. Wydawało się, że rzeczywiście żałowała, że nie miała kogo leczyć. Choć z pewnością nie mogło być to przyjemne doświadczenie.
- Właściwie, jeśli pozwolicie dotrzymać sobie towarzystwa, panie, moglibyśmy... obejrzeć ten młyn. Wbrew pozorom potrafię się przyglądać okolicy, ludziom. O ile Cień nie jest obrażony. I najłatwiej mi, gdy mogę dotknąć to, co mam zobaczyć.
Awatar użytkownika
Artorian
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Artorian »

- Jak będą chcieli pomocy to mogą się do mnie zwrócić, choć wątpię by darzyli mnie specjalną sympatią - zauważył z uśmiechem. Na starość będę miał zmarszczki wokół ust od tego uśmiechania się. A nie, już mam! pomyślał ze zgrozą. Był jeszcze całkiem młody, cztery i pół wieku na karku to wcale nie tak dużo. W każdym badź razie dalej czuł się mlodo, a jego wiek można było poznać tylko po oczach. Długie życie było darem, jednak i przekleństwem- widział narodziny i śmierć zbyt wielu osób, by mógł się z tego serdecznie cieszyć. Miał to uczucie spoglądając na Alię; Był już dawno dorosły gdy ona przychodziła na ten świat, a gdy będzie odchodziła, on ciągle będzie w pełni sił. Przygniatało to jak niemal nic na świecie.
Przybrał jednak swój zwyczajowy uśmiech, spoglądając w kierunku docelowego budynku młyńskiego.
- To dobry pomysł. Z radością powitam towarzystwo, pani - powiedział szczerząc zęby, po czym wyciągnął rękę ku uzdrowicielce. - Mogę zaoferować swoje ramię? Będzie ci łatwiej, pani.
Awatar użytkownika
Alia
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 149
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Uzdrowiciel
Kontakt:

Post autor: Alia »

- O ile Cień zezwoli. I proszę mi mówić po imieniu. Po prostu Alia. Żadna ze mnie pani nie była i nie będzie. Cień? Mogę? - Z pewnym rozbawieniem druidka spytała łasicy wciąż okupującej jej ramię. Mały drapieżnik fuknął z wyraźnym niezadowoleniem i pokazał magowi komplet ostrych ząbków. - Och daj spokój, mały. Widziałeś, nie mam żadnej nowej rany. Zniknęły nawet stare. Oj tam! Wystraszyłam się, bo nie wiedziałam, co się dzieje. No... ja nie wiem, jakie pan Artorian ma zamiary. Ejże! Bez takiego słownictwa! No jak to? Jak co w razie czego? Obronisz mnie przecież.
Dziewczyna dyskutowała z futrzakiem, który wydawał z siebie całą serię dźwięków, jakby rzeczywiście jej odpowiadał. Wreszcie sama uzdrowicielka fuknęła cicho, na co łasica niechętnie zsunęła się z jej ramienia i zniknęła w zaroślach. Najwidoczniej zwierzak obraził się i postanowił iść przodem.
- Przepraszam za niego. - Mruknęła i już przy drugiej próbie namierzyła rękę towarzysza. Złapała go pod ramię, po czym ruszyła powoli przed siebie. W jednej dłoni dzierżyła kostur, którym sprawdzała drogę przed sobą.
Oby nie zdjął przy Cieniu butów, bo będę się potem tłumaczyć za tego furiata. O ile mały drań nie okradnie go wcześniej... złośliwa bestyjka.
Na twarzy Alii pojawił się delikatny półuśmieszek, świadczący nieco o jej myślach. Nie zamierzała jednak wypowiadać ich głośno.
- Mieszkańcy mówili mi, że od jakiegoś czasu nocą słychać w młynie jakieś wycie, hukania, warczenie... Ja nic nie słyszałam, ale też nie podchodziłam tam. Chociaż dowiedziałam się, że wcześniej było to jedno z ulubionych miejsc zabaw chłopaków za dnia, a po zmroku miejsce schadzek młodych par. Więc całkiem możliwe, że nic się nie zalęgło a to tylko plotki, aby zniechęcić młodzież do chodzenia tam.
Awatar użytkownika
Artorian
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Artorian »

Patrzył na ich - z perspektywy osoby trzeciej - zabawną rozmowę, bo jak tu nie parsknąć śmiechem patrząc, jak ludź kłóci się z kotem? Postanowił się nie wtrącać do tej ożywionej dyskusji, od czasu do czasu jedynie spoglądając niedowierzająco to na jedno, to na drugie. Sio machnął na Cienia palcami, gdy zwierzak zsunął się z ramion dziewczyny.
Użyczając ramienia Ali ruszył przed siebie, zwalniając jednak, by jego towarzyszka mogła nadążyć.
- W młynie, tak? Faktycznie, czuć tam zapach magii, słaby, ale zawsze. I brudną skarpetę, jeśli mnie zapytać - pociągnął nosem. - Dziwne miejsce schadzek. Za moich czasów chodziło się do lasów czy coś... - urwał. Kiedy to było? Dwieście, trzysta lat temu? Zmarkotniał lekko, zdając sobie sprawę, jak dużo czasu minęło.
- No, ale kto co lubi. Dzisiejsze pokolenia, także twoje, Alio, wyskoczyły do przodu niczym zające- ani za nimi nadążyć, ani zrozumieć. Może to jednak tylko dawne pokolenia się starzeją. Brakuje nam - odkaszlnął, dławiąc ostatnie słowo w gardle. - IM tej beztroski.
Umilkł na chwilę, przypatrując się słońcu, oświetlającemu sylwetkę młyna w oddali.
- Och kogo tu oszukiwać, miarą ludzką powinienem już stać w muzeum - zaśmiał się, po czym odetchnął głęboko. - W każdym bądź razie, skąd się tu wzięłaś? Nie mam na myśli na tym świecie, to teoretycznie wiadome, bo gdy pan i pani się mocno kochaj... - ugryzł się w język, już któryś raz tego dnia. - Dobra, za daleko. Skąd więc tu przywędrowałaś?
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Zamyślenie, jakie wywołało w nim chwilowe wpatrywanie się w wiejską otoczkę, sprawiło, że nie zwrócił uwagi na zniknięcie swojej towarzyszki. Ba! Nawet nie poczuł kiedy to jej dłoń zerwała kontakt z mężczyzną. Mogłoby się wydawać, że rozpłynęła się w powietrzu, a może po prostu wróciła na swoje tereny? Do swoich pacjentów?
Cokolwiek by nie było przyczyną, teraz mógł opuścić ogrody pomidorów i straganów oferujących zakupienie ich.
Drogi jednakże zawsze prowadzą do nowych miejsc, które wypełnione są plonami doświadczeń.
Zablokowany

Wróć do „Równiny Theryjskie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości