Równiny Theryjskie[Niedaleko na wschodzie] Podróż

Spokojna równina zamieszkana głównie przez pokojowo nastawione elfy i ludzi. To właśnie na niej znajduje się słynne Jezioro Czarodziejek i zamek, w którym się spotykają. Na równinie położone jest również osławione królestwo Nandan- Theru. To harmonijna kraina rzek, jezior i lasów.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Damriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

[Niedaleko na wschodzie] Podróż

Post autor: Damriel »

Tymczasem w bezkresnej otchłani, tułał swą duszę strapiony czarodziej. Szukający wyjścia, co rusz błądzi w nicości zaklinając imie dawnej ukochanej. Zanim krążą straszliwe demony, pełniący rolę strażniczą. Nie mogli bowiem dopuścić do jego ucieczki, choć i to wydawało się niemożliwe. Raz odwrócił się w ich stronę by spojrzeć na ich nędzne twarze, a jedynie pożałował swej decyzji. Jak stado dzikich bestii rzucono się nań z ogromną siłą, zadając mu niewyobrażalny ból. Zdołał w jednej chwili odepchnąć napastników i ponownie uciec donikąd. Wciąż zastanawiając się, gdzie popełnił błąd, przemierzał bezkresne pola. Jak mógł pozwolic na swoje przekleństwo, przecież to wyłącznie jego wina. "Gdybym tylko wiedział...". Ale pojawiło się światełko w tunelu, jego dobroć przezwyciężyła esencję niegodziwej, radował się że to koniec. Koniec jego zmartwień o to, czy zachowa się jak baran przy większym skupisku ludzi, kiedy to panienka zamknięta w jego ciele postanowi się odezwać. I znów pojawiły się dookola niego plugawe stworzenia.
- Nigdy Twa dusza nie zazna spokoju. - Rzekł do niego chwytając za ramię.
- Mylisz się, paskudny potworze. Jestem o stokroć potężniejszy od Ciebie. - zaśmiał się syderczo w grono niegodziwych, oczekując zesłania.
Wtem pojawił się na łonie natury, wokól było pełno zieleni. W oddali było słychać spokojny szum morza, a z gałęzi drzew powoli opadały liście. Również z daleka dostrzegł kobiecą sylwetkę, pamiętał ją tak piękną jak teraz. Ubrana w śliczne buty i odziana w białą sukienkę, radośnie tańczyła razem ze zwierzętami. "I pomyśleć było, że to taka pogodna istota. Miał na myśli rzecz jasna tą samą, co kontaktuje się z diabłami. Ale teraz, w tym momencie czuł coś dziwnego. Nie okazywał już uczuć miłości, na pewno nie do niej. Kochał kogoś innego. Pojawiła się zaraz po tym, obok swej konkurentki, śpiewając przy akompaniamencie wróbli. Następnie przerodziło się to w krwawą batalie pomiędzy dwoma niewiastami. Nad jego głowami lała się szkarłatna krew, o dziwo, nie plamiąc jego ubrań ~~~
Znalazł się obecnie w nieoświetlonym pomieszczeniu. Jakiś promień światła wydobywał się z kąta pokoju. Podszedł tam i podniósł maskę. Niezwykłą, wspaniałą błyszczącą maskę, którą zdobił lazurowy klejnot. Już zamierzał się do jej założenia, kiedy odzyskał przytomność.
Był u siebie. W swoim ciele. Nie usłyszał już żadnych dźwięków czy lamentów, ani nawet jej załosnych wołań. Już zapomniał jak to jest, czuł się wolny. Zajrzał i do czarnej kieszeni, fragment wypełniał kawałek klejnotu. Wiedział co to oznacza, część jej esencji przelana została na ten przedmiot, i może mieć teraz spokój.
- Niee na dłu-g-oo - podniesionym głosem odezwała się i ona. Usłyszawszy te brzmienia, przyłożył okruch do twarzy, który zaczął błyszczeć. Ucichła, a on poczuł w sobie nieznaną moc. Nie miał pojęcia jak ją wykorzystać.
Świeciło nad niebem słoneczko, ale i tak było trochę chłodno. Znaleziwszy się w nieznanym mu do tej pory miejscu, postanowił rozglądnąć się za jakąś żywą duszą. Nie dość że nie miał żadnego wierzcha, to na dodatek wszystko go bolało. Nie zniósł bólu z połamanej nogi, więc użył swojej magi do uzdrowienia. Nagle poczuł się lepiej i miał siły na dalszą wyprawę. Dojrzał także, że są to równiny, po których rozciąga się malowniczy krajobraz. Tam właśnie zmierzał, do cywilizacji.
Kalid
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Kalid »

Kalid ciągnęło z dala od zgiełku miasta, gdyż przyjechała w te okolice odpocząć od walki z cechami i gildiami, które ciągle napuszczały na nią bogobojnych kapłanów, którzy usilnie próbowali nawrócić ją na jedyną słuszną drogę. Niestety, tu też ten proceder ją dopadł, kiedy przechodząc przez targ wpadła na służkę noszącą zakupy. Rzecz jasna, Kalid ją przeprosiła i pomogła zebrać rzeczy, wykorzystując przypadkową okazję do rozmowy. Okazało się, że Fellidia, matka służki, pracowała w kuchni lorda Brydra, który zachwycał jadłem na swych przyjęciach i chwalił swojego mistrza kuchni, jakim był elf Yurd Sferd. Niestety mało płacił i traktował ludzi bez wyrozumiałości, aż w końcu wyrzucił ją ze służby. Kalid zaoferowała dziewczynie, że przyjmie na służbę ją wraz z matką do swojego dworku w Fargoth. Dziewczyna odpowiedziała, że nie może wydać pieniędzy na tak daleką podróż, bo ma rodzeństwo do wykarmienia. Wtedy Kuazzar powiedziała, że dla kogoś, kto gotował jak mu Yurd kazał, zawsze znajdzie się miejsce do pracy w fargotowskim dworku i to za dobre pieniądze. Dodatkowo zaoferowała, że opłaci podróż całej rodziny oraz zagwarantuje mieszkanie. Obie rozstały się zadowolone, ponieważ jedna dostała szanse na godniejsze życie, a druga zyskała dobrego kucharza. Rozmowa sama w sobie nie przyniosła krzywdy rudej pannie, jednak plotkar w mieście było zbyt pełno, by któraś niedosłyszała jak obca twarz w mieście się przedstawia służce.

Plotki są jak zaraza, a zboczenia zawodowe zostają nawet na urlopie. Kalid przeszła się do krasnuludzkiego antykwariusza wypytać się o rzemieślników hobbistów, którzy nie mogąc oficjalnie sprzedać swoich wyrobów, oddawali je za grosze tej właśnie osobie. Dostała cynk na pirotechnika, a była to na tyle rzadka specjalność, że postanowiła odwiedzić go natychmiast. Przechodząc przez dzielnicę biedoty, gdzie pod ścianą płaczu znajdowali się brudni żebracy. Nie było mowy, by dała im nawet jeden złamany grosz. W tym właśnie miejscu natknęła się na kapłanów i rozpoczęła się długa dyskusja. Oni swoje, ona swoje i po męczącej dyskusji, każdy został przy swoim. W końcu znalazła się przy chacie pirotechnika, kiedy zatrzymał ją strażnik miejski i ukarał ją grzywną za publiczne mówienie o rozpuście. Nic takiego nie miało miejsca, jednak była ruda, a stereotyp pchnięty plotką zrobił swoje. Na szczęście wszystko się wyjaśniło, choć nie było przyjemnie i podrażniło Kalid.

Z wielką ulgą młoda panna przekroczyła bramę miasta i z każdym krokiem oddalała się od zgiełku, czując przyrastającą ulgę. Choć dusza chciała biegnąć i krzyczeć z całych sił, że miasto ma gnić w swoim własnym sosie, a ona ma to w nosie, bo biega sobie wolna i nieograniczona murem, to jednak szła krokiem spokojnym. Uśmiech pojawił się na jej twarzy, kiedy rozejrzała się po otwartej przestrzeni. Mijała ludzi udających się do pracy w mieście, zmęczeni samą myślą, że mimo kilku lat w fachu, nadal nic nie osiągnęli. Ruda minęła ich, aż w końcu wszyscy ludzie zostali za jej plecami, a przed nią tylko droga. Krok za krokiem, minuta za minutą, myśl spokojna koiła umysł, aż nastało południe i głodny brzuch zaburczał. Wtedy to odwróciła się za siebie: miasto z daleka wydało się takie małe, jakby można byłoby wziąć je między dwa palce.
Po dłuższej chwili, z przeciwnej strony drogi, pojawił się bardzo wysoki człowiek w szatach, które wskazywały na profesję związaną z magią. Po nie do końca czystych szatach wywnioskowała, że się wywrócił lub ktoś go poturbował. Nieśpiesznie pogładziła sukienkę, która choć w pastelowych barwach, niezbyt wybijała się nad miejski standard.
- Cześć – zwróciła się, jak do rówieśnika – Co się stało? – spytała bez troski w głosie.
Awatar użytkownika
Damriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Damriel »

Rany, które zostały wyrządzone na dnie otchłani powoli się goiły. Przez chwilę wcale nie mógł poruszyć nogą, przez co został zmuszony do chwilowego pozostania na tym trakcie. Aliści w końcu to ustało po jakimś czasie, i mógł już wyruszyć tam, gdzie powinien. Głowił się przez sekundy, gdyż kogoś mu tutaj brakowało, a za nic w świecie nie potrafi sobie przypomnieć. Jakby jego myśli po chwilu wypełniała szaleńcza pustka. Po kilku minutach zastanowień i przemyśleń, jak piorun strzelił go olśniło. "Ramona... - nie dowierzał, jak mógł przeoczyć brak jego najlepszego przyjaciela. W jego oczach można było zoczyć świeczki, kochał tą klacz, a zostawił ją gdzieś samą na polanie. Nigdy jeszcze nie spotkał się z tym, żeby sama do nań wróciła. Zawsze towarzyszyła swojemu właścicielowi, i nie przypuszczał, że może uciec. "Wszystko przez nią, niech Cię licho porwię! - wyzywał w myślach przeklętą damulkę, która posłaga go aż tutaj. Nie sądzil również, jak niesprawiedliwy jest dla niego ten świat, raz jest zwyczajnie sobą, a później może się okazać, że to żądna krwi suka.
Odzyskał pełną sprawność nad swoją nogą, Ucieszony z dalszej przeprawy, podniósł cztery litery i skierował się na daleki trakt. Droga była w w stanie dość zniszczonym. Czasem trudne warunki nie pozwalały mu na kolejne przemieszczanie się. Wyjął zatem ponownie zza pleców skryty okruch i patrzył z podziwem. "Czym ty jesteś..." - Pomyślał obserwując rzecz tajemną ciekawskim wzrokiem. Wyróżniał go oczywiście zdobiony kamień szlachetny, który nie wyglądał typowo. Jakby, zaglądał w głąb Damriela. Czytał jego najskrytsze myśli. Obawiał się ponownego udekorowania swojego lica tym "czymś", bo nie wiedział co może z nim zrobić, lub gdzie zaprowadzić. Głowił się nad tym, czy sprowadziła by jego konice na tą parcelę. Skoro ma moc wchłonięcia czyjejś duszy, to czemu i nie otworzy wrót wymiarowych? Odłożył na swoje miejsce przedmiot, starannie układając ją w hebanowym płaszczu. Gdyby powtórnie biła od siebie blaskiem, z łatwościa by do niej zasięgnął.
Po drodze spotkawszy zwierzynę, wówczas rozpoczął fragment swoje kolorowe tańce. Stworzenie raczej nie było przyjaźnie nastawione do czarodzieja. Martwił go fakt, iż to groźny tygrys przerwał jego spokój. W starciu nie miał większych szans, no chyba że powali go jakimś cudem kosturem. Moc magicza również nie wiele by się przyczyniła, zatem chwycił za tylną część ubrania i z obiektem w ręce zbliżał się do zwierzęcia. Wtemczas jego brylant wydawał z siebie nieprzyjemne dla oczu. Wszystko przed zrobiło się czarne, usłyszał ostatni skowyt umierającego tygrysa. On także spadł na grunt nie mając czucia w niczym. Po paru sekundach odzyskał wszystkie możliwości, i przecierał oczy. Bestia leżała martwa. Nie wiedział co o tym wszystkim sądzić, zapewne maska zrobiła to za niego... Ale jak?
Całe ubranie pokryło błoto. Miał chyba szczęście, że z naprzeciwka nadciągał człowiek. Piękna dama o rudowawych włosach... rudowawych. Jak zobaczył, jakim kolorem włosów afiszuje się ta kobieta, wahał się czy to Ona.
- Witaj - z szelmowskim uśmiechem powiedział do koleżanki. Prezentowała się nad iście sympatyczną, a nawet nie zwrócił już uwagi na czuprynę.
- Mały wypadek - posłał jej romantyczny uśmieszek jakby miał z nią flirtować
- Co taka damulka jak ty robi w tym miejscu? - wciąż stojąc prosto z gładkim uśmiechem zagadywał ludzką kobietę.
Kalid
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Kalid »

- Mały wypadek... – powtórzyła ostatnie słowa z gładkim żartem, zadzierając nos do góry, by jej oczy mogły dojrzeć twarz wysokiego mężczyzny. Zaraz, powolnym krokiem, zachowując dystans, rozpoczęła obchodzić go, zerkając na pozór zaczepnie, zwracając uwagę na każdy detal w jego osobie, mając nadzieję na coś wyjątkowo osobliwego.

Podniosła na ułamek chwili lewą brew na określenie jej damulką. Nie przerywając wnikliwej obserwacji, zaplotła profesorsko dłonie za plecami i odwlekając odpowiedź na pytanie, uśmiechnęła się z nutą niesmaku.

- Spaceruję sobie. – zaczęła, kiedy wyglądało, że nie padnie z jej ust odpowiedź - Odpoczywam od długiego gadania ludzi i przepychu ciasnych ulic, zamkniętych w wąskim obwodzie grubych murów, strzeżonych przez zmęczonych katuszami nudy strażników. A, co taki magik, jak ty, drepta samotnie w takim miejscu, jak to? – zakończyła zaczepne pytanie równie pogodnym, co delikatnie figlarnym uśmieszkiem, zatrzymując się w okrążaniu swego rozmówcy, na czas uzyskania odpowiedzi.
Awatar użytkownika
Damriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Damriel »

Uważnie obserwował wszystkie jej ruchu. Patrzył z zaciekawieniem na każde kroki kobieciny. Pragnął dostrzec w jej osobie coś... niezwykłego, charakterystycznego, coś co pozwoli czuś mu się swobodniej. Ogarnął go spokój, kiedy wejrzał w głąb jej oczu. Jednakże po wyczytaniu aury przeszedł go znany dreszcz. Jakby one powróciły. Oskoczył parę metrów do tyłu, zlękniony, myśląc, czym jest rozmawiająca z nim przybyszka. Jednakże wonienie jej esencji mimowolnie opadało, niczym umierająca świetlna wiązka zanikała.

- Jestem tu przelotem. Można powiedzieć, że szukam... czegoś, czegoś bardzo ważnego. W przeciwieństwie do Ciebie... wolałbym przebywać w takich większych mieścinach aniżeli... w niektórych "nieciekawych" miejscach, w których miałem przyjemność przebywać - spojrzał przeczesując włosy palcami, po czym zerknął na zanikające w oddali słońce
- Nadchodzi noc. Powinniśmy spocząć na pobliskiej polanie lub po prostu pójść przed siebie - nie miał pewności, czy damulka poradzi sobie sama w dziczy. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu i zwierzyny, niestety oprócz nich nie było żywej duszy.
Kalid
Zbłąkana Dusza
Posty: 4
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Kalid »

- Śmierć, żądza, choroba, wojna, pokusa, to wszystko we wierzeniach ciemnych ludzi jest ucieleśnione w postaci kobiet. Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle, najlepiej rudą, jak ja. – westchnęła ciężko, kiedy zlękniecie się mężczyzny, wytłumaczyła jego wiarą w zabobon.
- Co to, za nieciekawe miejsca? – spytała nieufnie, stojąc bokiem. Bardziej niż cel poszukiwań mężczyzny interesował ją fragment jego doświadczeń, związanych z nieciekawymi miejscami.
- Wracam do miasta – postanowiła chłodno i ruszyła w stronę odległych murów, nie żegnając się z rozmówcą. Obojętne jej było, czy za nią pójdzie, czy dojdzie sama.

Niebo szybko stało się granatowym podbiciem wysadzanym cekinami gwiazd, co uczyniło noc wyjątkowo jasną. Zrobiło się chłodniej, zawiał złośliwie podmuch, a Kalid szarpną nieprzyjemny dreszcz. Złapała się za ramiona, chcąc zachować troszkę więcej ciepła. Z niepokojem rozejrzała się po okolicy i raz jeszcze szybko spoglądnęła na mężczyznę. Ruda nigdy nie dopuściłaby do sytuacji, w której znajduje się w niezbyt bezpiecznym miejscu bez zaufanej osoby. Była noc, a ludzie nie bez powodu budowali domy, później wspólne wsie, które otaczano palisadą. Zgiełku i przepychu miała dosyć, lecz mury miast dawały prawdziwe poczucie bezpieczeństwa, a Kalid tej nocy znalazła się poza nimi.

Dziewczyna cało doszła do miasta.

[Ciąg dalszy: Kalid]
Awatar użytkownika
Damriel
Błądzący na granicy światów
Posty: 20
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Damriel »

Już nawet nie spojrzał krwawym wzrokiem na oddalającą się dziewoje. I choć w tej chwili miał zamiar kontynuować podróż, nie czuł się najlepiej. Jego nogi w dziwny sposób się uginały, a świat przed jego oczyma zdawał się szalenie wirować. Po chwili to jednak ustąpiło, dając niemałą ulgę czarodziejowi. Położywszy się na kamieniu, rozmyślał nad tym, co kryje się za tajemniczymi równinami. W tym momencie, błyskawicznie stanął na nogach, narzekając na okropny ból w klatce piersiowej. Miał wrażenie, jakby niszczył go przeraźliwy głód. Nie pragnął zjadać mięsa czy innego pożywienia, a Dusze. Uciekał od tego rozwiązania, od czasu przekleństwa, lecz teraz nie mógł sobie pozwolić na ograniczenia. Niestety, w okolicy nie było nikogo. Męczył się strasznie walcząc z ogromnym łaknieniem, próbując wchłonąć choćby i siebie. Mijały sekundy, a on umierał. Głód nie mógł niczego pochłonąć, dlatego kosztował w esencji czarodzieja. Sam okruch nie wiele zdziałał, a i on wchłaniał cząstki duchowej esencji. Po kilku minutach Jego dusza została unicestwiona jak i dawnej kochanki. Fragment wściekle tańczył w obłokach powietrza, próbując odnaleźć "właściwą drogę". Wtem znikł upuszczając na grunt szlachetny kamień. Ten natomiast poczerniał i wybuchł. Same truchło dawnej nadzieji Damriela, zostało zwęglone, nie pozostawiając po sobie ani śladu. Klątwa została zdjęta.
Zablokowany

Wróć do „Równiny Theryjskie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości