Równiny Theryjskie[Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

Spokojna równina zamieszkana głównie przez pokojowo nastawione elfy i ludzi. To właśnie na niej znajduje się słynne Jezioro Czarodziejek i zamek, w którym się spotykają. Na równinie położone jest również osławione królestwo Nandan- Theru. To harmonijna kraina rzek, jezior i lasów.
Visas
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:

[Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

Post autor: Visas »

Uciekając z miejsca w którym uprzednio spotkawszy dwoje nieznanych jej ludzi, znalazła się teraz pod wielkim dębem. Wciąż krwawiąc choć nie tak jak przy ataku zwierząt, ucisnęła mocniej bandażownicę owijającą skaleczoną nóżkę. Niechcący za bardzo przycisnęła ręką, aż jęknęła cichutko z bólu. Zapomniała jednej rzeczy, aż uderzyła głową o drzewo - posiadała przy sobie płyn lecznicy, dzięki któremu wyleczy głęboką ranę raz dwa. Używszy chemikaliu, ślad po ugryzieniu jak i krwi znikł. Podniosła swe szanowne cztery litery i zmierzyła kroki ku dalszym częściom bujnego lasu. Spotykając najrozmaitsze okazy bestii, które jak zresztą starała się ominąc nie doprowadzając do kolejnej walki i gryzące uporczliwie owady. Chodząc bez większego celu po gęstwinach i bagnach, trafiła po chwili na Równiny, łudząco przypominające jej te, w których przebywała za pacholęcia. W tej chwili przypomniała sobie o jednej rzeczy, która mogłaby jej pasować w celu "zadomowienia się", czyli w Księstwie położonym gdzieś na Theryjskich. Bez chwili zastanowień tam właśnie się skierowała, a w głąb Równin.
Awatar użytkownika
Drago
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 140
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drago »

W Maurii udało mu się wytropić tego całego Konrada, odebrać od niego pieniądze za zlecenie i zabić go. Przy okazji wziął też zlecenie kurierskie- miał dostarczyć jakąś paczkę z Maurii do Elfidranii, i zrobił to, przy okazji powiększając swój "majątek". Nie zadawał pytan odnośnie tego co jest w paczce, bo wiedział, że pytanie takie nie są mile widziane, poza tym... im mniej się wie, tym dłużej można pożyć. W Elfidranii niestety nie udało mu się złapać żadnego zlecenie, więc szybko stamtąd wybył, oczywiście na koniu, którego dostał od zleceniodawcy zadania kurierskiego. Poza tym osobnik, do którego Drago miał dostarczyć paczkę nic nie mówił odnośnie tego, że chce wziąć tego konia, wręcz przeciwnie, powiedział najemnikowi, żeby ten zatrzymał wierzchowca jako dodatkową nagrodę za to, że udało mu się dość szybko dotrzeć do Elfidranii.

Wierzchowiec był czarnej maści z kilkoma białymi plamkami na ciele, był też szybki i wytrzymały, nie zawsze trafia się na takie konie. Jechał galopem, traktem przez Równiny Theryjskie. Z daleka zauważył postać samotnie idącą tym traktem, a raczej jego brzegiem. Gdy był już bliżej to po sposobie chodzenia rozpoznał, że to kobieta, a sposób w jaki maszerowała kobieta dało odróżnić się od sposobu jakim maszerował mężczyzna. Zwolnił gdy był już bliżej nieznajomej.
- Ekhm... Przepraszam, ale mógłbym o coś zapytać? - odparł. To pytanie było bardziej retoryczne i miało ono za zadanie zwrócić uwagę nieznajomej na niego. Przy okazji zeskoczył z konia i wylądował obok kobiety.
- Traktami głównie podróżuje się konno, więc zastanawia mnie to, dlaczego podróżujesz piechotą, nieznajoma. Coś się stało? Napadli cię bandyci i zabrali wierzchowca, czy co? - zapytał, tym razem oczekiwał odpowiedzi. Na chwilę spojrzał w górę- ściemniało się, więc niechybnie będzie trzeba niedługo zatrzymać się i rozbić gdzieś obóz na noc lub liczyć na łut szczęścia i trafić na przydrożną karczmę, w której będzie można spędzić noc.
Awatar użytkownika
Avalon
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Avalon »

Po długiej wędrówce kotołaczce w końcu udało się znaleźć wioskę, w której zaopatrzyła się w jedzenie i w końcu odpoczęła pod dachem, a nie na drzewie. Jednak po paru tygodniach spędzonych w lesie taki styl życia nie sprawiał jej radości. Wszystko wydawało się takie monotonne. Kradzieże były jedynym miłym urozmaiceniem jej życia, jednak w wiosce nie panował dostatek więc nie było czego kraść. O uczciwą pracę ciężko było kotołaczce, gdyż zawsze działy się tam drobne wypadki, o które zostawała obwiniana, przez co nie wytrzymała nigdzie dłużej niż miesiąc. Wciąż czuła się nieswojo wśród ludzi. Czuła, że powinna być teraz gdzie indziej. Z chęcią przyjęła by kolejne zadania, mogłaby wyruszyć w podróż po jakiś cenny przedmiot, lub zrobić cokolwiek, byle by tylko gdzieś pójść. Jednak jej niskie umiejętności przetrwania i fakt, że nie umiała władać żadną bronią nie pozwalały jej na realizację swoich marzeń.
Jednak Avalon nie kierowała się rozsądkiem. Pewnej nocy, po cichu opuściła pokój w chacie którego użyczył jej jeden z mieszkańców wioski i po prostu poszła w świat i wyruszyła do księstwa Karnstein.
Tam bowiem mieszkał czarodziej, o którym słyszała wiele opowieści od wędrowców, odwiedzających osadę. Gdyby poradził coś na jej klątwę... Nawet nie chciała myśleć ile to dałoby jej możliwości. Mogłaby spokojnie zacząć naukę władania bronią. Póki co nawet nie myślała o wzięciu jej do ręki.

Czarny kot leżał właśnie na jednej z gałęzi wielkiego dębu i odpoczywał po długiej wędrówce. Póki co Avalon nie stać było na konia, więc skazana była na pieszą wędrówkę.
Tym razem zadbała o solidną mapę, a jej szlak wytyczony był tak, aby nie musiała włóczyć się dwa tygodnie po lesie z resztkami jedzenia i przerywać wędrówkę o zmierzchu w obawie przed wampirami. Póki co podróż była nawet przyjemna.
Jej rozmyślania przerwał dziwny zapach.. To była... krew... PO chwili do uszu kota dotarł jęk młodej dziewczyny.
Czarny kot przyglądał się jej przez dłuższą chwilę, po czym nie zastanawiając się długo zeskoczył z drzewa i ruszył za nieznajomą która zmierzała w tym samym kierunku co Avalon - w kierunku Księstwa.
Awatar użytkownika
Lycande
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycande »

Minęły jakieś dwa tygodnie, odkąd wzięła zlecenie na zbadanie tajemniczego zaginięcia wieśniaków. Początkowo wszystko szło dobrze, nawet udało jej się znaleźć jakąś poszlakę. Podążała tym tropem przez niespełna pięć dni, szlakiem nekromanty, jak się później okazało. Śledzenie go samo w sobie było łatwizną, gdyż ani on, ani jego nieumarli słudzy nie mieli cienia szans, by dostrzec elfkę. Ciągnął on ze sobą tych wszystkich chłopów, więc w tym tłumie najwidoczniej nie dał rady wyczuć aury Lycande, bo ich wszystkich było po prostu zbyt wiele. Całość trwała tak długo, aż udało jej się ustalić, gdzie też znajdowała się siedziba czarnoksiężnika. Właśnie wtedy, kobieta chciała wycofać się i zdać raport, co było równoznaczne z nagrodą, lecz na wieżę nekromanty natarła nieznana jej bliżej grupa... najemników? Byli uzbrojeni lepiej niż niektórzy żołdacy, a wśród nich znajdowało się sporo magów. Kwestią godziny było zmiecenie całego tamtego kompleksu z powierzchni ziemi, zaś chłopi zostali wyrżnięci do nogi. Elfka sądziła, iż przybyli w tamto miejsce szukając czegoś, lecz nie chciała wychodzić im na przeciw, życie jej miłe. Powróciła do tawerny, lecz zleceniodawcy nie zastała. Od karczmarza dowiedziała się, że w okolicy Trytonii widziano sporą grupę wojaków, przez co domyślała się, kto stał za szturmem. Nie pozostało jej nic innego, jak tylko ruszyć w dalszą drogę, która zaprowadziła ją ostatecznie na Równiny Theryjskie...

Jej sakwa powoli zaczynała świecić pustkami, podobnie z resztą jak prowiant, który był na wyczerpaniu . Jedyne, czego jej nie brakowało, to strzał i medykamentów, choć w tej chwili nie były one aż tak potrzebne. Zbliżała się noc, zaś ona była zmęczona kilkudniowym marszem. Na upartego mogłaby na coś zapolować, lecz owoce runa leśnego był łatwiej dostępne... i mniej problematyczne do "złapania." Doskonale wiedziała, którymiż to owocami mogła się uraczyć bez zaryzykowania kłopotów z żołądkiem, więc tę drobną kolacyjkę miała na dziś załatwioną. Miała zamiar wrócić na trakt, lecz usłyszała z tamtej strony rozmowę dwójki nieznajomych. Zakradła się bliżej, ukrywając się w zaroślach. W międzyczasie nałożyła na głowę kaptur oraz materiałową maskę, zakrywającą wszystko poniżej nosa, włącznie z nim. Robiła tak nie raz, więc i tym razem była niemalże pewna, że nie zostanie wykryta. Nie chciała ryzykować, bo nigdy nie wiadomo, co mogło tej dwójce strzelić do głowy. Zwłaszcza słowa mężczyzny mogły stanowić gadkę do "wstępu" przed rabunkiem... Miała już taką sytuację w swym życiu i tylko swemu refleksowi zawdzięcza to, iż przeżyła tamto spotkanie.
Nie pozostało jej nic innego, jak tylko czekać na dalszy rozwój sytuacji...
Visas
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Visas »

Idąca przez niedbale zbudowany grunt traktu, rozmyślała o dawnych czasach, kiedy to przechadzała się po takich alejach. Było to za jeszcze za czasu powstawania pierwszej wieży przy dawnym, zamieszkałym zamku. Matka zabrała swą córuchnę na łona natury, aby zapoznać latorośl z dziewiczą krainą lasów. Nie mogli wszakże pozwolić sobie na takie atrakcje blisko ich posiadłości, zatem wyprawa trwała nieco dłużej. Zajmowało to zwykle kilkanaście minut, ale i tak dla dworskich dam czas ten zdawał się być długi, przez to żadne z arystokratycznych istot nie powoływało się na tą wędrówkę. Jednakże rodzicielka nieszczęsnej ślepej oryginalnie zabra sprawę w swoje ręce i chwyciła za ręke wówczas 8-letnią dziewczynkę, ubraną w cętkowany płaszczyk. Mała była podekscytowana wycieczką w takie odległe obszary. Zadowolona hasała po polance radośnie szukając jakichś ciekawych rzeczy do roboty. W tym miejscu pamięć Visas się urywa, zażenowana kontynuowała podróż.
Kopnąwszy kilka kamieni na drodze, dostrzegła nadjeżdzającego na pięknym wierzchu człowieka w mrocznie wyglądającym płaszczu. Gdy mężczyzna zbliżył się na tyle aby mogła w całej okazałości wychwycić człowieka z wyglądu. Zbytnio się nie przejęła, nie zależało już jej na to, czy ma jakąś super ofertę podwóżki. Nie mogła też być nieostrożna, nie znała tej osoby i nie wiedziała czy zagraża jej życiu. Jednak kiedy do jej osobistości przemówił owy jegomość, zadrżała, ale po chwili odpowiedziała kulturalnie na jego pytanie.
- Mój transport niestety zniknął, cóż, nieokiełznane zwierzę, bywa. - nie patrząca w jego oczy, które i tak nie były zauważalne pod ciemnym płaszczem, chwiała się i drgała.
- Bandyci może nie, ale dzikie żyjątka wychowujące się w puszczy tak. - najwidoczniej zblazowana od tego ciągłego stania, jej uczuci niepewności nabierało na sile. Szczególnie kiedy czarny kot człapiący łapkami w ich stronę.
- Czekaj no moment... - robił już się zmierzch, ale i w tym półzmroku poczuła soczystą woń esencji, elfa. Jej zdanie na temat tych istot to oddzielna historia. Zbliżyła się bezszelestnie do zarośli, gdzie prawdopodobnie skrywała się elfa.
Awatar użytkownika
Drago
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 140
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drago »

Nie czekał specjalnie długo na odpowiedź kobiety, można powiedzieć, że w pewnym stopniu trafił, a dokładniej to z tym, że straciła transport, czyli wierzchowca. Zauważył też, że nieznajoma chwieje się i drga, czyżby była na coś chora? Oczywiście, że zapyta, jednak za chwilę. Zanim powiedział cokolwiek to spojrzał za kobietę i zauważył czarnego kota, który wyraźnie albo szedł za nią, albo szedł w ich stronę.
- Twój kot? - zapytał i kiwnięciem głowy wskazał na kota o czarnej sierści. Drago był od niej wyższy, i to dość sporo, więc bez problemu zauważył owe zwierzę, które wyraźnie szło w ich stronę.
Zdziwił się, gdy usłyszał następne słowa nieznajomej, zwłaszcza, że, nie wiadomo po co, ruszyła w stronę najbliższych zarośli. A właśnie chciał zadać pytanie odnośnie tego czy nieznajomej coś dolega. Nie ruszył się z miejsca, w którym stał, na chwilę spojrzał w niebo- robiło się coraz ciemniej, następnie spojrzał w stronę zarośli, był ciekaw co też wśród nich się kryło, bo podejrzewał, że właśnie coś tam się ukrywa. Czarny kot podchodzący coraz bliżej jak na razie nie zwracał jego uwagi, jednak Drago miał nadzieję, że nie zacznie się do niego przymilać, bo jakoś nie specjalnie przepada za kotami. Prawą ręką trzymał wodze konia, żeby ten nie odszedł gdzieś dalej, a lewą sięgnął za głowę, czyli tam gdzie ma ukryte miecze, a po chwili złapał z rękojeść jednego z nich. "Przezorny zawsze ubezpieczony" - pomyślał.
Awatar użytkownika
Avalon
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Avalon »

Avalon już dawno wyczuła obecność kogoś w krzakach. Mówi się, że zwierzęta mają szósty zmysł. W przypadku Avalon była to prawda. Od urodzenia potrafiła bezbłędnie odczytywać aury. Właśnie dzięki temu wyczuła iż chowa się tam elf.
Już miała skręcić w tamtą stronę, gdy usłyszała głos mężczyzny w czarnym płaszczu. Spojrzała z zaciekawieniem na niego. Chciała uważniej przyjrzeć się tej postaci, na której słowa wybuchłaby śmiechem, gdyby była w swojej ludzkiej formie.
Wierzchowiec mężczyzny zastrzygł uszami. Kot wyraźnie odebrał ten sygnał jako "Nawet nie podchodź". Nie miała takich zamiarów, przynajmniej w kociej postaci. No właśnie wypadałoby udzielić odpowiedzi na pytanie jeźdźca.
Chociaż, czy nie było by to zbyt lekkomyślne?
Nie było potrzeby, aby ujawniła sie od razu, to też po prostu miałknęła, na co koń poruszył się niespokojnie, a sierść kotołaczki najerzyła się.
Mogła prześć obok zwierzecia, jednak tak nie zachowałby się zwykły kot, a miała ochotę przy okazji poczekać na rozwój wydarzeń, toteż skierowała się za dziewczyną w kierunku krzaków, w których coś zaszeleściło.
Awatar użytkownika
Lycande
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycande »

"Niech to" - pomyślała, widząc zbliżającą się do niej osobę. Czyżby jakimś cudem ją zobaczyła? "Nie, to niemożliwe" W obecnych warunkach to wykluczała, chociaż istniały na to i inne, magiczne sposoby. Najwidoczniej kobieta umiała czytać aury, lub też miała w sobie coś, co potrafiło skutecznie odszukiwać "intruzów" takich jak ona. Jak by nie było, musiała działać, teraz.
Jak najciszej tylko mogła, zdjęła z pleców łuk po czym napięła go jedną ze swych strzał. Nie chciała ryzykować tego, iż obcy mogli być nastawieni wrogo, więc miałaby już przygotowaną broń do ewentualnej walki. Uważnie obserwowała najprawdopodobniej ludzką dziewczynę, po czym wstała z wymierzoną w jej kierunku bronią, gdy ta zbliżyła się dość blisko.
- Wystarczy - powiedziała. Chodziło jej oczywiście o odległość. Co prawda nie chciała jej zranić, bo przemoc nie leżała w naturze elfki, lecz gdyby dała jej ku temu powód, nie miałaby żadnego innego wyjścia, jak tylko skrzywdzić agresorkę. Lycande zerknęła jeszcze na mężczyznę stojącego za nią oraz... kota? Ostatecznie opuściła łuk niżej, choć cały czas miała naciągniętą strzałę, przezorna zawsze ubezpieczona. Póki co stała tak w milczeniu, bo co miała powiedzieć? Przywitać się? Z tego miejsca byłoby to dość komiczne...
Visas
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Visas »

Jak to bywa w takich sytuacjach, niczym niewykrywalny szpieg podchodziła do celu coraz to bliżej. Na pytanie indywiduum trzymającego konia złapała się za głowę.
- Niee? - wpatrzona w rajskie oczka kociska, zauroczona sierścią zwierzątka zadziwła się jego obecnością.
- Przykro mi, może wyniuchał moją posokę, kto wie. - jako iż kochała te urodziwe maleństwa, nie kopnęła ani nie na wyzywała jak to robi w przypadku niektórych bydlaków psowych.
Obrócona w stronę krzewiny, do której zamierzała zabrnąć, postawiła chyba o krok za daleko. Zamaskowana, elficka kobieta w tej chwili celowała do niej z łuku. Stała ślepa przez chwilę w bezruchu mając nadzieje, że choć trochę upuści cięzki rynsztunek. Tak niestety nie uczyniła.
- Koleżaneczko, upuść proszę ten oręż, bo chyba nie chcemy nie potrzebnych konfliktów.
Posuwiście chwyciła zarzucone na plecach noże, co by obronić się w razie czego. Nie uczieszyła się choćby z nadciągającego za nią kota. "O litości..."
Awatar użytkownika
Drago
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 140
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drago »

- Mhm... - mruknął tylko, gdy nieznajoma powiedziała, że ten kot nie należy do niej. Ponownie spojrzał w niebo, na którym dało zauważyć się już kilka gwiazd, o ile miało się dobry wzrok, bo niebo jeszcze całkowicie nie pociemniało. Dłoń Drago dalej spoczywała na rękojeści jednego z mieczy, nawet gdy zza krzewu wyłoniła się zamaskowana elfka ze strzałą naciągniętą na cięciwę łuku i wyglądająca jakby miała za chwilę strzelić w kobietę lub w niego. Najemnik zaczął nawet rozważać to, czy nie wsiąść z powrotem na wierzchowca i po prostu odjechać, w taki sposób mógłby zaoszczędzić czasu, a w takim wypadku może udałoby mu się dotrzeć do jakiejś karczmy i nie musiałby nocować gdzieś w lesie, niedaleko drogi. Ostatecznie nie zdecydował się na to, jeszcze, jednak nie zmieniało to faktu, że w każdej chwili mógłby to zrobić.
Razem z koniem zszedł z traktu i podszedł bliżej elfki, kobiety i kota, żeby lepiej słyszeć ewentualną rozmowę, która wywiąże się między nimi. On sam nie odzywał się, po prostu czekał na rozwój wydarzeń. Dodatkowo nie usłyszał żadnych pytań skierowanych bezpośrednio do niego, więc tym bardziej nie musiał się odzywać.
Awatar użytkownika
Avalon
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Avalon »

Elf, i w dodatku uzbrojony elf
Na szczęście Avalon pozostała w swojej kociej postaci, przez co była o wiele mniej narażona na strzał, bo wątpiła, aby elfka postanowiła wypuścić strzałę w stronę kota. W dodatku o wiele łatwiej było jej odskoczyć, na wypadek, gdyby nieznajoma podjęła taką decyzję. Jednak wątpiła, aby elfka w ogóle wypuściła strzałę.
Jej szósty zmysł podpowiadał jej, że nie należała ona do osób, które zabijają dla przyjemności, więc póki ranna dziewczyna nie zrobi niczego głupiego, nie będą mieli kłopotów.
Z bliższej odległości Avalon zauważyła, że ranna była również uzbrojona i to całkiem solidnie. Miecz i para sztyletów, o ile nie więcej. Zawsze zazdrościła innym umiejętności władania jakąkolwiek bronią, jej główną taktyką było pozostawać niezauważoną, taką to postawę teraz przyjęła - chociaż trochę za późno.
Awatar użytkownika
Lycande
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycande »

Jakoś niespecjalnie ufała kobiecie stojącej przed nią, zwłaszcza, iż zaczęła kombinować rękoma coś w okolicy pleców. Elfka podejrzewała, że dziewczyna mogła sięgać po jakąś broń, najprawdopodobniej miecz. Najwidoczniej była równie podejrzliwa co ona sama. No cóż, nie mogła się uczepić, bo któż inny mierzył do ludzkiej istotki z łuku? Najprawdopodobniej tylko ona.
- Pod warunkiem, że nie wyjmiesz zza pleców swojego arsenału - odparła, po czym zluzowała cięciwę, jednocześnie przestając w nią celować. Ostatecznie któraś z nich odpuścić prędzej czy później musiała, a trzymanie łuku gotowego do strzału przez dłuższy okres czasu nie było ulubionym zajęciem Lycande, jeśli brać pod uwagę jej zmęczenie podróżą.
- Kim jesteście? - spytała, powoli odkładając łuk na "swoje" miejsce. Zaczęła wyłaniać się z "dziczy", trzymając przy tym bezpieczną odległość od nieznajomych, a tym bardziej nie spuszczając z ich oka.
Błękitnookiej rzucił się w oczy również czarny kiciuś. Wyglądał całkiem słodziutko, jak sporo innych zwierzaczków tego typu.
- Wasz? - Głową wskazała na sierściucha.
Visas
Błądzący na granicy światów
Posty: 12
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:

Post autor: Visas »

"Jak zawsze musi mnie złapać pora z zbliżania się nocy" - pomyślała patrząc się w powoli zaciemniające się niebo z kilkoma gwiazdeczkami. Odwróciła wzrok jeszcze na człowieka, który pewno martwił się, że musi włóczyć się w ciemnościach. Kiedy już stała blisko nieznajomej elfki, usłyszała miauknięcie. Takie śliczne.
- Niech Ci będzie, elko. - mocniej zacisneła e dłoniach Zabójców, i szybkim ruchem schowała do specjalnych miejsc do tego przeznaczonych przy skórzanym pasie.
- Pozwól że się przedstawie. Visas. Tyle powinnaś wiedzieć - widząc że elfka wychodzi z kryjówki, nie spuszcza z niej wzroku.
- Niestety ten kotek nie jest nasz. - rzuciła niemrawym spojrzeniem w strone kota, zachwiała się. To mogło oznaczać że z jej czuciem było coś nie tak.
Awatar użytkownika
Drago
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 140
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Drago »

Nie podchodził bliżej, ani, na razie, nie oddalił się, po prostu stał w takiej odległości od nich, że spokojnie mógł słyszeć o czym rozmawiają. Noc była coraz bliżej.
- Na szczęście, a nie niestety - odparł, chociaż bardziej brzmiało to jakby poprawiał Visas. A skąd wiedział jak kobieta się nazywa? Bo przecież przed chwilą się przedstawiła, a on stoi w takiej odległości, że bez problemu to usłyszał. - I nie jesteśmy towarzyszami, wspólnikami, czy partnerami. Gdybym nie zwrócił na nią uwagi to pewnie w ogóle by mnie tu nie było - dodał po chwili. Oczywiście mówił o Visas, bo to z jej powodu zdecydował się zatrzymać i zapytać o to, o co zapytał. Zauważył, że z kobietą coś się dzieje, więc postanowił, że zada pytanie, które miał zadać wcześniej.
- Dobrze się czujesz? - zapytał. Gestem nakazał wierzchowcowi, aby ten został w miejscu, w którym stoi. Drago miał też pewność, że w razie jakiejkolwiek walki koń nie ucieknie tylko odbiegnie na bok i poczeka, aż walka dobiegnie końca, jednak o to raczej nie musiał się martwić. Wojownik podszedł bliżej Visas. W razie gdyby straciła przytomność czy coś to postara się ją złapać.
- To może ja też się przedstawię... Na imię mam Drago - odparł i zrobił krok do przodu w kierunku Visas, zawsze to szybciej podbiegnie i ją złapie, w razie czego.
Awatar użytkownika
Avalon
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Avalon »

Ranna to Visas, a jeździec to Drago... Cóż chyba wypadałoby się przedstawić?
W jednej chwili w miejscu, gdzie dawniej stał kruczoczarny kot o żółtych ślepiach, teraz stała dziewczyna, o równie czarnych włosach, bladej karnacji i niesamowicie żółtych oczach, które wyglądały jak ślepia zwierzęcia. Ubrana była w skórzaną tunikę, po której widać było, że nie wyszła wprost spod igły krawca, tak samo jak zniszczone już kozaki. Z całym strojem kontrastowały czarne spodnie, które wyglądały na zupełnie nowe. Wykonała głęboki ukłon, taki jak w cyrku po każdym zakończonym przedstawieniu, po czym przedstawiła się:
-Avalon, bezpański kot wędrujący po świecie- powiedziała to z uśmiechem a w jej oczach pojawiły się radosne iskierki. Uwielbiała to robić i patrzyć na zdziwione miny ludzi, którzy mieli okazję zobaczyć jak się przemienia.
-Można wiedzieć dokąd was prowadzą gwiazdy?
Awatar użytkownika
Lycande
Szukający drogi
Posty: 26
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lycande »

- Lycande - przedstawiła się po krótce elfka, wychodząc już całkowicie z krzaczorów. W gruncie rzeczy stanie w nich po tym, jak jej obecność została już odnotowana, mijało się z celem. Już swobodniej byłoby prowadzić ewentualny dialog na udeptanej drodze traktu, na którym się znajdowali.
W zachowaniu kobiety odnotowała coś dziwnego, a mianowicie ktoś tu zaczynał mieć drobne problemy z koordynacją, bo fakt, iż zachwiała się nie uszedł jej uwadze. Wykluczała upojenie alkoholowe, gdyż to rozpoznałaby znacznie wcześniej. "Może jest, albo była niedawno ranna?" - była to jedna z możliwości, najbardziej prawdopodobna swoją drogą. Ostatecznie mogła to być po prostu chwila słabości...
Zdziwiła się, gdy kiciuś, który znajdował się w ich zacnym gronie okazał się być... kobietą, a raczej kotołaczką. Słyszała nieco o tej rasie, nawet rozmawiała z jedną z jej przedstawicielek, ale nadal nie mogła wyjść ze zdziwienia. Taki widok nie zdarzał się codziennie.
- Ciekawa z nas gromadka... - skomentowała, a raczej przedstawiła swoją myśl na głos. Przy okazji zdjęła z głowy kaptur, bo nie miała powodu, by go używać. Rzuciła jeszcze okiem na ludzką kobietę, która wyglądała dość niemrawo.
Zablokowany

Wróć do „Równiny Theryjskie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości