Równiny Theryjskie[Gdzieś na Równinach] Poszukiwanie Księstwa

Spokojna równina zamieszkana głównie przez pokojowo nastawione elfy i ludzi. To właśnie na niej znajduje się słynne Jezioro Czarodziejek i zamek, w którym się spotykają. Na równinie położone jest również osławione królestwo Nandan- Theru. To harmonijna kraina rzek, jezior i lasów.
Awatar użytkownika
Horus
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Horus »

Pomimo wszelkich starań Horus nie potrafił odczytać umieszczonej na ulotce daty. Samo przeczytanie czytelnego krótkiego tekstu sprawiało mu wiele kłopotów, a data na plakacie była wyblakła, co stanowiło dodatkowe utrudnienie. Tam skąd pochodził mało kto dbał o edukację. Ludzie uczyli się głównie zawodu, bądź wskazówek mających ułatwić przetrwanie w tym pełnym niebezpieczeństw świecie. Wilkołak jeszcze przez chwilę przyglądał się ulotce, po czym ze smutkiem w oczach przecząco pokręcił głową.
Chwilę później wędrowcy opuścili wioskę i ruszyli ku Karnsteinie. Wędrówka nie przeszkadzała Horusowi, zdążył przyzwyczaić się do całych dni marszu. Jednak tym razem miał towarzyszkę. Czyjaś obecność sprawiała, że młodzieniec nieustannie czuł się nieco zagrożony. Od kiedy opuścił swój dom nigdy nie spotkał osoby, której jedynym celem nie byłoby wbicie noża w plecy wilkołaka przy pierwszej lepszej okazji.
Pogoda sprzyjała wędrówce. Temperatura była niezwykle przyjemna, ani za wysoka, ani za niska. Wysoko na niebie świeciło słońce w swej całej okazałości, nie było przysłonięte przez żadną chmurę. Wiatr nie utrudniał podróży, jego delikatny orzeźwiający powiew jedynie umilał wędrówkę. Horus na zewnątrz czuł się znacznie lepiej niż w wiosce, dziesiątki wpatrujących się w niego ludzkich ślepi zniknęło. Ich miejsce zastąpiło łono natury.
Wędrowcy zatrzymali się po długim marszu. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, a leśne zwierzęta uciekały do swych kryjówek udając się na spoczynek. Wilkołak zerwał kilka niewielkich owoców przypominających poziomki i usiadł opierając się o drzewo. Gdy delektował się owocami usłyszał kilka pytań od kotołaczki. Młodzieniec do tej pory jeszcze nigdy nie podzielił się z nikim swoją przeszłością, i nie widział potrzeby, aby tym razem zrobić wyjątek. Jednakże po chwili wahania postanowił choć w pewnym stopniu się przełamać.
- Co zrobię później... Dobre pytanie, sam chciałbym znać na nie odpowiedź. Nigdy nie patrzę przyszłość, wolę skupić się na tym co mam teraz. Jednak chciałbym... chciałbym jakoś poukładać swoje życie. Znaleźć swoje miejsce na świecie... Chcę poczuć się komuś potrzebny, dotychczas jedynie wszystkim zawadzam.
Horus zamilkł na jakiś czas. Potrzebował kilku chwil na pozbieranie myśli.
- Od dwóch, lub trzech lat po prostu podróżuję. Nim się spotkaliśmy robiłem to co zwykle - starałem się przetrwać kolejny dzień. Nie mam dokąd wracać, zazwyczaj błąkam się po lesie. Bory, knieje, puszcze, zagajniki... w nich czuję się najbezpieczniej. Z dala od większych skupisk ludzi, czy elfów... Ponoć osoby mieszkające w miastach wiodą beztroskie życie i dzięki straży nie muszą martwić się o swoje bezpieczeństwo. Łgarstwo. Wolę samotnie pozostać tu, w lesie, niż mieszkać w pozornie bezpiecznym miejscu otoczony przez osoby, które dla własnych korzyści przy pierwszej lepszej okazji wbiją mi nóż w plecy. W społeczeństwie brat obraca się przeciwko bratu, rodziciele sprzedają swe bękarty, a wielce szczodrobliwi i łaskawi władcy powoli wyzyskują swych poddanych.
Wilkołak ponownie na chwilę zamilkł. Był bardzo zdenerwowany.
- Kiedyś miałem dom, rodzinę, przyjaciół. Życie wydawało się takie kolorowe, świetlana przyszłość, brak problemów... Jednak to już przeszłość. Straciłem wszystko co miałem, nie chcę wracać do wspomnień, nie będę płakać nad rozlanym mlekiem.
Horus z całych sił zacisnął pięści. Po jego poliku spłynęła niewielka łza.
Ostatnio edytowane przez Horus 9 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Avalon
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Avalon »

-Jeśli chodzi o miasta masz rację, jednak na świecie jest całkiem sporo takich małych, przydrożnych wiosek w których ludzie rzadko goszczą wędrowców, a więc nie wystawiają straży lub stać ich jedynie na takich pachołków, jacy przywitali nas w tamtej osadzie. Takie miejsca są najlepsze, bo i łatwo wszystkich poznać, jest to tylko kwestia czasu (i dachów na których będzie się nocowało) a i o jakąś pracę nietrudno, chociaż ciężej jest z zapłatą - powiedziała, aby choć trochę uspokoić Horusa, niewiele to jednak dało.

- Ciężko mi nawet wyobrazić sobie Karnstein... rzadko bywam w tak wielkich miastach, a jak już jestem to tylko przejazdem i przeważnie trzymam się bocznych uliczek, z których nieraz dowiesz się więcej o mieście niż z ust mieszkańców. No i tam najłatwiej o znalezienie pracy, aczkolwiek należy szczególnie przestrzegać zasady: "nie ufaj nikomu". Bo po części masz rację, ale zdarzają się też na tym świecie uczciwi ludzie... - tu umilkła na chwilę, zastanawiając się czy chociaż raz w życiu spotkała taką osobę... Na myśl przyszli jej od razu Drago i Lycande. Oni wydawali się być w porządku, szkoda, że nie przyszło jej bliżej ich poznać.

-Przepraszam, nie powinnam pytać - powiedziała Avalon i wbiła wzrok w ziemię. Avalon westchnęła, patrząc na reakcję Horusa, gdy ten opowiadał o swojej przeszłości pożałowała, że zapytała. Aczkolwiek on miał kiedyś kolorowe dzieciństwo, które pamiętał... Nie to co kotołaczka. Ugryzła się jednak w język, niejeden raz zły dobór słów tylko pogorszył sytuacje, więc postanowiła milczeć. Nie potrafiła udzielać mądrych rad, ani też pocieszyć. Wynikało to z tego, że niewiele czasu spędzała z ludźmi... Czuła jednak, że nie powinna zostawiać Horusa w takim stanie, a zmiana tematu tutaj nie za wiele pomoże...

-Gdy mówisz "życie wydawało mi się takie kolorowe", masz na myśli że już nie jest? Bo ja myślę wręcz przeciwnie... To znaczy kiedyś uważałam, że świat jest szary i do niczego, teraz jednak myślę zupełnie inaczej. Błękit nieba, zieleń drzew...życie JEST kolorowe, trzeba tylko umieć te kolory dostrzec... -spojrzała na chłopaka, aby zobaczyć jak zareagował na te słowa. Była to chyba jej najdłuższa wypowiedź w życiu... Chciała dowiedzieć się więcej o swoim towarzyszu, jednak czuła że nie ma on ochoty na dalsze opowiadanie o swojej przeszłości.

Słońce powoli chyliło się ku zachodowi więc kotołaczka uznała, że najwyższy czas iść w drogę.
-Chodźmy, jeśli chcemy zdążyć przed zmrokiem.- wstała, otrzepując się z ziemi. Sięgnęła ręką do swojej sakiewki, która była niemal zupełnie pusta, a parę drobniaków które w niej brzęczało z pewnością nie wystarczy na nocleg w karczmie...
-Jak tam twoja sakiewka? Bo moja wyraźnie oznajmia, że przyjdzie nam spędzić noc na ulicy...
Awatar użytkownika
Horus
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Horus »

Horus siedział pod drzewem zaciskając pięści i trzęsąc się ze strachu. Wspomnienia z przeszłości nie dawały mu spokoju. Wilkołak bezskutecznie próbował się uspokoić. Chciał zasnąć, stracić przytomność, przestać istnieć... zrobić cokolwiek, co pozwoliłoby mu na ucieczkę przed własną przeszłością. Młodzieniec żałował, że myślami wrócił do wspomnień. Żałował, że odpowiedział na zadane mu pytania. Czy winił za to kotołaczkę? Skądże. Dziewczyna nie mogła przewidzieć reakcji Horusa. Wilkołak doskonale o tym wiedział. Był zły jedynie na siebie. Nie potrafił pogodzić się z prawdą, ani zapanować nad samym sobą. Sam był wszystkiemu winien...
- Nie masz za co przepraszać, niczego złego nie zrobiłaś. To ja nie powinienem tak zareagować na zwykłe pytania.
Horus westchnął, chwilę później wstał. Sięgnął po leżący nieopodal kamień i zaczął nim podrzucać.
- W czym mam dostrzec kolory... Jestem zwykły nieudacznikiem, zamiast pogodzić się z przeszłością bezskutecznie próbuję o niej zapomnieć. Niemalże codziennie budzę się z pustym żołądkiem. Każdy dzień może być ostatnim dniem mego życia. Zapewne kiedyś umrę tu, pośród drzew i nikt nie uroni łzy nad mym truchłem.
Wilkołak z całej siły cisnął kamieniem. Ze względu na siłę zmiennokształtnego mały głaz poleciał niezwykle daleko.
- Jaki sens ma życie przepełnione bólem i rozpaczą? - wyszeptał Horus
Młodzieniec sięgnął po sakiewkę i wysypał całą jej zawartość na dłoń.
- Cztery rueny...
Horus schował swój skromny majątek do sakiewki i czekał na reakcję Avalon.
Awatar użytkownika
Avalon
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Kotołaczka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Avalon »

-Wszyscy kiedyś umrzemy, a póki żyjemy nie ma co się martwić takimi rzeczami jak śmierć- zaczęła Avalon, której podejście do życia było zupełnie inne niz Horusa. Chciała jeszcze dodać "Co za różnica, czy ktoś zapłacze czy nie, skoro będziesz martwy... i nie poczujesz tego", na szczęście w porę ugryzła się w język, bo nie zabrzmiałoby to zbyt miło. - I nie powinieneś uważać siebie za nieudacznika, skoro udało ci się przetrwać samemu noc w ... tamtym... lesie. I ty przynajmniej nie przynosisz pecha wszystkim wokoło... - Dodało bez entuzjazmu. Nie miała pojęcia, dlaczego Horus reaguje na wszystko tak pesymistycznie.
-A nigdy nie pomyślałeś, że życie jest za krótkie aby się martwić, skoro to nie zmieni nic a nic, oprócz naszego podejścia? a jeśli chodzi o to w czym możesz dostrzec kolory...Niebo, słońce, trawa, wszystko... I należy pamiętać, że szarość to też kolor.
...
-Dwa rueny... To razem daje sześć... A w Karnsteinie nie jest tanio z tego co słyszałam- dodała, smętnym głosem, po czym spojrzała w górę - ale mam nadzieję, że dzisiaj nie będzie padać.
...
Dotarli do miasta trochę po zachodzie słońca. Widok zacienionych uliczek, oświetlanych jedynie blaskiem świec migoczących w oknach był wprost magiczny. Avalon nigdy nie była ( a przynajmniej nie pamiętała, aby była) w większym mieście, a co dopiero w takim jak Karnestein. Rozglądała się dookoła, omal nie wpadając na przechodniów. To miasto było wspaniałe. Jak miło było wreszcie przejść się spokojnie, nie czując na karku kilkunastu wściekłych spojrzeń.
-Od razu szukamy w miarę przytulnej uliczki, czy najpierw rozejrzymy się trochę? - zapytała z głosem pełnym entuzjazmu.
Jednak jej dobry nastrój od razu wyparował, kiedy spojrzała na wielki plakat powieszony na ścianie jednego z budynków, całkiem podobny do tego który widzieli w wiosce, a ni nim datę i cenę.
-To za tydzień... - mruknęła bardziej do siebie niż do Horusa, chociaż wiedziała, że chłopak też to dosłyszał.
Awatar użytkownika
Horus
Szukający drogi
Posty: 34
Rejestracja: 9 lat temu
Rasa: Wilkołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Horus »

Horus zamilkł. Nie widział sensu w kontynuowaniu tej dyskusji. Uznał tę rozmowę za kompletnie bezcelową. Ponadto od prawie 3 lat nie miał okazji z nikim rozmawiać, a aktualnie poruszany temat był dla niego dość drażliwy. Wszystkie przemyślenia zawsze pozostawiał tylko i wyłącznie dla siebie. Tego dnia pierwszy raz w całym swoim życiu przełamał się i wylał przed kimś wszystkie swoje żale. "Zabawne" - pomyślał. Dlaczego zrobił to akurat tutaj? Akurat teraz? I dlaczego powiedział aż tyle niemalże obcej osobie?
Na szczęście tego dnia z nieba nie spadła ani kropla deszczu. Słońce nie kryło się za żadną, nawet najmniejszą chmurą. Pogoda sprzyjała wędrówce, jednak nie rekompensowała pustych żołądków. Oby w Karnsteina nadarzyła się okazja do uzupełnienia zapasów i najedzenia się do syta...
Wilkołak nie podzielał entuzjazmu Avalon. W Karnsteinie tak jak w każdym innym większym skupisku ludzi (i nieludzi...) czuł się niezwykle niekomfortowo. Na pierwszy rzut oka większość tutejszego społeczeństwa stanowili ludzie i mroczne elfy, jednak Horus u dość sporej części "ludzi" dostrzegł wampirze kły. Młodzieniec szedł ze spuszczoną głową próbując uniknąć spojrzeń przechodniów. Chłopak usłyszawszy pytanie kotołaczki wzruszył ramionami.
- Rób jak uważasz, mnie i tak wszystko jedno.
Chwilę później wędrowcy zatrzymali się przed plakatem łudząco podobnym do tego z wioski...
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

        Horus i Avalon stali i w ciszy patrzyli na znajomy plakat, przez moment nie zwracając uwagi na rzesze mieszkańców Karnsteinu, którzy za ich plecami zmierzali w tylko sobie znanych kierunkach.
        - Patrz tam! Chodź!
        Zagapiony w plakat wilkołak przez moment nie mógł być pewny, czy kobiecy głos tuż przy jego uchu należał do kotołaczki, czy też do jakiejś niewiasty, która przypadkiem ich mijała. Gdy spojrzał jednak w bok, Avalon nie stała już obok niego. Dostrzegł jej plecy, gdy pospiesznym krokiem szła w dół ulicy, nawet się za siebie nie oglądając. Chwilę później przysłoniły ją kolejne fale przechodniów i nawet jeśli Horus próbował ją dogonić, nie powiodło mu się to - definitywnie stracił dziewczynę z oczu i coś mu mówiło, że już nie ma szans na jej odnalezienie, nawet gdyby bardzo się starał.
Zablokowany

Wróć do „Równiny Theryjskie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości