Równiny Theryjskie[Jezioro Fargal] Odpoczynek nad brzegiem

Spokojna równina zamieszkana głównie przez pokojowo nastawione elfy i ludzi. To właśnie na niej znajduje się słynne Jezioro Czarodziejek i zamek, w którym się spotykają. Na równinie położone jest również osławione królestwo Nandan- Theru. To harmonijna kraina rzek, jezior i lasów.
Awatar użytkownika
Lendanis
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

[Jezioro Fargal] Odpoczynek nad brzegiem

Post autor: Lendanis »

Słońce skłaniało się z wolna ku zachodowi, przedzierając się złocistymi promieniami między koronami drzew otaczających Jezioro Fargal. Lendanis uważał iż ta pora dnia jest wyjątkowo piękna, kiedy krajobraz skąpany w ciepłych promieniach, czeka na nadejście ciemnej niczym gęsta smoła, nocy. Uważał, iż podobnie jest ze śmiercią. Chciał umierać wyłącznie w pełni szczęścia, obroniwszy swój i swych pobratymców dom, Szepczący Las, oddać się z godnością i pięknem oblicza, w objęcia śmierci, wiecznej ciemności.
Elf wybrał owe jezioro na miejsce swojego odpoczynku po ciężkim dniu spaceru po równinach Theryjskich. Dzisiejszy dzień minął wyjątkowo spokojnie. Nie natknął się na nikogo podłego, ani też nie ratował nikogo z opresji. Dzień był tak ciepły, leniwy i długi, iż elfa opuściły wszelakie siły witalne i musiał choć na chwilę przysiąść nad jeziorem, pogrążyć się w refleksji nad otaczającym go światem, po podziwiać piękno fauny i flory i obejrzeć pierwszy i ostatni tego dnia, zachód słońca.
Klęcząc nad brzegiem jeziora, nabrał wody w dłonie i chwilę w nią patrząc, szepnął sam do siebie. - Dzięki Ci matko za te wspaniałe dary jakimi nas obdarzyłaś. Że nie pozwoliłaś swym dzieciom umrzeć z pragnienia... - Na twarzy bladolicego pojawił się nieznaczny uśmiech, gdy upił kilka łyków czystej, zimnej wody z jeziora. Resztę wypuścił ze swych szczupłych, choć męskich dłoni i wsłuchał się w jej szmer, gdy krystalicznie czyste krople, wracały z gracją do zastępów swych braci i sióstr. Był to dźwięk przywodzący na myśl szepty górskiego strumienia. Muzyka. Jakoby ktoś zadzwonił srebrzystymi dzwonkami...
Awatar użytkownika
Maelona
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maelona »

Wirujące pasmo fioletowej mgły unosiło się tuż nad brzegiem lasu, to się pojawiając, to znikając za drzewami. Dziewczyna, choć pozornie tylko zbierała kwiaty na wianek, powoli zbliżała się do tego niezwykłego widoku, chcąc mu się przyjrzeć, oddalając równocześnie od przyjaciółek, z którymi tu przyszła. Weszła między drzewa, stwierdzając, że ta tajemniczy strzępek kolorowej mgły znikł. Już miała ruszyć, gdy zobaczyła nagły ruch gdzieś z boku. Otworzyła usta jak do krzyku, a gotowy wianek spadł na ziemię.
Maelona, łagodnie rzecz ujmując, nie była w dobrym humorze. Prawdę mówiąc, była w fatalnych humorze, i to z kilku przyczyn. Pierwszą było odkrycie, że jej nowe ciało teleportacje znosi bardzo źle. Musiała minąć prawie godzina, zanim mdłości do końca jej przeszły.
Kolejną było spotkanie bandy zarośniętych jak wilkołaki zbójów. Przez chwilę nawet myślała, że są wilkołakami, ale szybko odkryła, że się myliła. Cóż, dla nich to też nie był dobry dzień. Za pomocą magii umysłu część ogłupiła ich do takiego stopnia, że jedynie siedzieli i ślinili się, a resztę napuściła na siebie. Na chwilę poprawiło jej to samopoczucie, ale nie na długo.
Ostatnią rzeczą było stwierdzenie, że to ciało w żaden sposób nie nadaje się do chodzenia po lesie. Zmęczyła się, a bose stopy były obolała od stąpania po szyszkach i gałęziach. A przecież wybrała to ciało właśnie ze względu na tą kruchość, która aż w niej krzyczała, te delikatne ciało, które każdy chciał chronić. Dlatego zwróciła na nią uwagę na polanie. Niższa od pozostałych dziewcząt o głowę, szczupła i drobna, ze swoją bladą cerą i jasnymi lokami bardziej przypominała porcelanową lalkę niż żywą osobę. Wrażenie to pogłębiała drobna twarzyczka z ciemnymi oczami, patrzącymi z naiwną ufnością i słodyczą. Na włosach miała wianek, który dziewczyna wcześniej już zrobiła. Wyglądała po prostu bezbronnie, ale ta bezbronność się mściła.
Kiedy w prześwicie między drzewami zobaczyła jezioro, z radością podbiegła do niego. Tuż przy brzegu poślizgnęła się i wpadła w wodę, piszcząc przy tym, bo woda była lodowata. Zerwała się i roześmiała z własnej nieostrożności i niezdarności. Jednak kiedy zobaczyła elfa, śmiech zamarł jej na ustach. Upiorzyca w jednej chwili zdecydowała się zagrać dla niego rolę spłoszonej, czystej niewinności. Przybrała przestraszony wyraz twarzy i cofnęła się, trafiając plecami na drzewo. Zerknęła za nie szybko, jakby już się szykowała do ucieczki.
Awatar użytkownika
Lendanis
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lendanis »

Elf doskonale usłyszał kroki każdej z dziewcząt, dobrze wiedząc, że nie jest tutaj sam. Nie brzmiały jednak, jakby miały wyrządzić komukolwiek jakąś krzywdę. Wśród dosyć ciężkich kroków pozostałych dziewcząt, jedna z nich zdecydowanie wyróżniała się delikatnością i lekkością kroków jakie robiła, stąpając małymi stópkami po wyścielanej runem leśnym, ziemi.
Lendanis, bo tak nazywał się jasnowłosy Elf, stracił w końcu czujność, obserwując pływającą pod powierzchnią wody, srebrzystą rybę o delikatnych płetwach i dużym, rozłożystym ogonie. Pewnie dlatego tak odskoczył, gdy do wody wpadła owa, krucha dziewczyna, której kroki słyszał chwilę temu. Zmąciła powierzchnię wody, a ryba, której przyglądał się Elf, uciekła. Srebrzyste kropelki wody, które poszybowały w górę, zmoczyły jego włosy, ubranie i jasne lica. Wplątały się w ciemne rzęsy wyglądając jak rosa osiadła o poranku na gałązkach chrustu.
Lendanis zamrugał, strącając z rzęs krople wody. Wbił spojrzenie w wątłą postać jasnowłosej dziewczyny, wyglądającej teraz na wystraszoną i zawstydzoną. Z wolna podniósł się znad stawu i stanął twarzą do Nieznajomej. Począł skradać się do niej, jak do dzikiej zwierzyny, którą zamierzał upolować, bądź też oswoić. Jak do dzikiej klaczy, która w każdym momencie mogła zerwać się do galopu i mógł stracić ją z oczu. - Nie bój się... Przepraszam, jeśli cię wystraszyłem. - Odparł po krótkiej chwili milczenia, robiąc powolne, ostrożne kroki w stronę dziewczyny. Zatrzymał się w znacznej odległości, ściągając z ramion płaszcz, który wyciągnął na wyprostowanej ręce w stronę dziewczyny. - Załóż proszę, jeszcze się zaziębisz.
Awatar użytkownika
Maelona
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maelona »

Szeroko otwartymi oczami, z których wyzierał strach śledziła każdy jego krok, w miarę przybliżania się elfa wyglądała na coraz bardziej przestraszoną. Kiedy się odezwał, wzdrygnęła się i znów obejrzała, robiąc od razu mały krok w bok. Teraz nie miała już za plecami pnia, który blokował ruchy i wyglądało na to, że przy pierwszym gwałtowniejszym ruchu elfa ucieknie nie patrząc nawet gdzie. Maelona powoli się rozkręcała, wpasowując się w rolę osoby śmiertelnie przerażonej i bezbronnej. Jedyne, co ją mogło zdradzić to aura, ale miała nadzieję, że elf albo nie będzie umiał ich odczytywać albo nie przyjdzie mu to do głowy. Z każdym jego krokiem i ona cofała się powoli, czujnie, jak spłoszone zwierze. Jeszcze nie na tyle przerażone, żeby uciekać, ale już ostrożne, nieufne. Woda ściekała z mokrej, białej sukienki, lodowata, strasznie ziębiąca, tak, że drżała z zimna. Upiorzyca pomyślała, że to drobne ciało łatwo zachoruje, choć to też można wpleść w plan, przecież i tak nie nadawało się do podróży. Kiedy wyciągną rękę, odskoczyła, jakby wyciągną broń, a nie płaszcz jej stronę. Posłała mu spojrzenie pełne bezbrzeżnej paniki, tak wymowne, że nie sposób było go nie zrozumieć. Odwróciła się i pobiegła w las, z szybkością, o jaką nikt by jej nie podejrzewał. Jednak już po parunastu metrach, po niecałej minucie biegu nagle rozległ się zduszony krzyk i odgłos upadku na ziemię, a zaraz po nim jęk bólu. Biegnąc, Maelona tak pechowo nastąpiła na korzeń, że wykręciła nogę i skręciła kostkę. Niebyt ją to bolało, ale uznała to za doskonały moment do kolejnej części planu. Oczy najpierw niebezpiecznie zalśniły od łez, które się w nich pokazały, a następnie potoczyły po policzkach pojedynczymi, drobnymi kropelkami. Odgarnęła na plecy włosy, które po ciężarem wody wyprostowały się i odgarniała pojedyncze kosmyki z twarzy. Wiedziała elfa już z daleka, ale udawała, że jest zajęte swoją nogą i nie zauważa go. Kiedy był już dość blisko, nagle podniosła spłoszona głowę, wyciągnęła przed siebie obie dłonie.
- N-nie podchodź! - zawołała, a głos załamał się jej od płaczu - Ja... Znam magię! - dodała zaraz, jakby ją olśniło, ale głos jej zabrzmiał co najmniej niepewnie.
Awatar użytkownika
Lendanis
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lendanis »

Lendanis nie pobiegł za dziewczyną. Nie mógł się napraszać, skoro zanadto się go bała, wstydziła i nie chciała jego pomocy. Gdyby zaczął ją gonić w istocie mogłaby pomyśleć, że Elf chce zrobić jej krzywdę. Odprowadził ją zamyślonym spojrzeniem, gdy biegła przed siebie jak spłoszona sarna w którą wycelowany był łuk myśliwego. Mężczyzna przewiesił płaszcz przez ramię i spojrzał w niebo. Robiło się coraz ciemniejsze, pojawiły się na nim pojedyncze gwiazdy i zarys księżyca. Chmury przywodziły na myśl brudną koronkę na drogim, obleczonym w róż, błękit i granat, materiale, ozdobionym wątłym ściegiem, wydzierganym złotą nicią.
Gdy błądził tak beztrosko spojrzeniem po niebie, usłyszał krzyk jaki wydało z siebie z całą pewnością to uciekające Dziewczę. Od razu dopadł łuku i ruszył biegiem w stronę z którego dochodził. Nie słyszał innych kroków, a jego słuch był tak dobry, iż usłyszałby trzask pękających gałęzi na odległość znacznie większą niż jeden kilometr. Wykluczało to zatem inną, humanoidalną istotę, która mogła ją zaatakować, ale nie wykluczało dla przykładu harpii, czyhających wśród gałęzi rosłych drzew, na jej młode, pachnące ciało.
Kiedy jednak Elf po kilku sekundach biegu, dostrzegł leżącą na ziemi dziewczynę, zrozumiał, że musiała ona zrobić sobie krzywdę, uciekając. Przewiesił z powrotem na plecy swój łuk, by się go nie wystraszyła i podchodząc kilka małych kroków, odezwał się, słysząc protesty dziewczyny: - Nie obawiaj się, nie zrobię ci krzywdy... Chcę ci pomóc, Panienko. - Uprzedził, robiąc jeszcze dwa ostrożne kroki, po czym klęknął w niedalekiej odległości od Nieznajomej. - Pozwolisz mi zobaczyć twoją nogę...? Znam się trochę na zielarstwie. Może potrafiłbym Ci pomóc. - Chciał ją przekonać, bo wiedział, że jest słaba, a ze zranioną nogą nie odejdzie zbyt daleko, zwłaszcza, że jej przyjaciółki oddalały się od miejsca w którym się rozdzieliły, rozmawiając i śmiejąc się ochoczo.
Lendanis zauważył, że dziewczyna, przewracając się, zrzuciła ze swych włosów wianek, który spoczywał bezpiecznie u jego stóp. Podniósł go i rzucił na niego okiem. - ...Misterna robota... Piękny. - Pochwalił ją z uśmiechem, którym po chwili ją obdarował. Wyciągnął dłoń z wiankiem w stronę Niewiasty. - A więc...? Dasz sobie pomóc...?
Awatar użytkownika
Maelona
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maelona »

Oddychała szybko, ciężko, zmuszając się do zwolnienia oddechu. Zamrugała szybko i odetchnęła głęboko. Widać było, że z całych sił próbuje powstrzymać strach i nie pozwolić dać się ponieść panice. Nie próbowała już protestować, zrezygnowana i wycieńczona... Czym? Maelona właśnie opracowywała całą historię, którą mogłaby mu przedstawić, którą wyjaśniłaby strach i nagłą ucieczkę. A jako że była bardzo kreatywna, wymyślona opowieść obfitowała w nagłe zwroty akcji i nie szczędziła złych chwil, aż musiała się hamować i upraszczać, bo sama się zaczynała w tym gubić. Główny wątek nieco przypominał jej historię. Dziewczyna imieniem Ana przyjechała z miasta na wieś, zupełnie jej nie znane miejsce. W zadomowieniu pomógł jej pewien Elf, który się w niej zakochał. A kiedy mu powiedziała, że nic między nimi poza przyjaźnią być nie może, porwał i więził przez, powiedzmy, rok. Potem uciekła i wróciła do domu, gdzie miała ochronę przed nim. A potem Elf dołączył się do zbójców i przekonał ich do ataku na posiadłość. Uciekła i ot tej pory przenosi się z miejsca na miejsce, żeby jej nie wytropił. Te jakże miłe rozmyślania przerwał Elf. W chwili gdy się odezwał bardzo powoli kiwnęła głową, patrząc jak zaczarowana w oczy Elfa. Wyglądało to jakby zahipnotyzował ją tymi lazurowymi oczami, tak jak wąż paraliżuje swoją zdobycz. Na pochwałę blady ślad uśmiechu pojawił się na jej ustach, choć wciąż była nieufna. Po krótkim wahaniu wyciągnęła ręce po wianek. Chwyciła ostrożnie drugą stronę ozdoby, przy chwilę można było zobaczyć kontrast między jej dłońmi a jego. Jej piąstka, drobna jak u dziecka lub lalki, przy bladej tak, że prawie przezroczystej skórze, przez którą dokładnie było widać wszystkie naczynia krwionośne, była drżąca i chwiejna. Jego, smukła, jasna, silna dłoń, była nieruchoma i pewna. Kiedy jednak wyciągała rękę, rękaw sukienki się przesuną i sama ze zdziwieniem zauważyła dwa ślady na jej nadgarstku. Upiorzyca doskonale znała takie znaki, widziała je wcześniej nie raz nie dwa. Dziewczynę ukąsił wampir, ale nie zabił, tylko napił się jej krwi. Spojrzała szybko, sprawdzając czy Elf je dostrzegł i momentalnie zmieniła historię. Zamiast Elfa pojawił się wampir, a zamiast miłości pożądanie do krwi i chęć stworzenia towarzyszki. To było jeszcze lepsze niż wymyśliła wcześniej. Poprawiła rękaw, przy okazji prowokując pojawienie się rumieńców na twarzy.
- Dziękuję - powiedziała dla odmiany bardzo cicho, wciąż nieco lękliwie - i będę wdzięczna za pomoc - powiedziała jeszcze ciszej, zasłaniając oczy długimi, rzęsami, tak jasnymi, że wyglądały jak osrebrzone. Otarła łzy z policzków i splotła razem ręce nerwowym gestem.
Awatar użytkownika
Lendanis
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lendanis »

Elf oczywiście dostrzegł owe ślady na nadgarstku Dziewczyny. Nie był jednak zbyt obeznany w gatunkach istot humanoidalnych występujących na świecie. Większą wagę przywiązywał do fauny i flory. Stąd nie miał pojęcia do kogo należały te zęby, które zatopiły się w delikatnej, dziewczęcej skórze. Ślad przywodził na myśl ukąszenie węża, ale nieznacznie odbiegał od wzorca, który miał w swej głowie Elf. Rozstaw zębów był za duży. Rana była za głęboka i za szeroka.
Mężczyzna złapał nadgarstek dziewczyny i po krótkiej obserwacji, spojrzał w Jej oczy. - Co Cię tak pokąsało? - Zapytał dociekliwie, zdradzając swój brak wiedzy o właścicielu kłów. Nie znał się także na czytaniu aur. Upiorzyca była więc bezpieczna, daleka od zdemaskowania.
W słabym świetle nie było już zbyt wiele widać. Robiło się coraz ciemniej i wypatrzenie jakiejś rośliny było utrudnione. Miał jednak szczęście, iż to czego szukał było niemal w zasięgu ręki. Szerokie liście połyskujące na błękitno. Nim je zerwał, szepnął do nich coś, co brzmiało jak modlitwa w obcym, świszczącym języku. I tymi właśnie liśćmi ostrożnie obłożył nogę Nieznajomej, przewiązując ją skręconym z wysokiej trawy, sznurkiem. Zawiązał go na solidny węzeł, tak by trzymał, ale nie uciskał skręconej nogi. - Powinno pomóc. - Powiedział jakby zamyślony i zadowolony z tego, iż mógł udzielić jej swojej pomocy. Zaraz po tym, w błyskawicznym tempie przemierzył dzielącą ich odległość i pochwycił delikatne ciało młodej kobiety w swoje silne ramiona w których wyglądała jak mały pączek białej róży. - Muszę cię stąd zabrać, Panienko... Skąd pochodzisz?
Nadariè
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nadariè »

Nadariè już od wielu dni wędrowała. Sama do końca nie wiedziała, gdzie idzie. Była oburzona wydarzeniami z Rubidii.

- To jest po prostu bezczelność. "Jesteś za słaba i zbyt delikatna na statek, kochanieńka!". Głupek. Nie jestem byle dziecinką. Może wyglądam na młodą, ale przecież jestem smokołakiem, jestem długowieczna... I na pewno nie głupia. - rozmyślała idąc przez las. Przed nią dreptał wesoło Helgirioth, co jakiś czas podskakując. Po chwili dziewczyna zaczęła się rozglądać. - Znam te okolice... Jesteśmy chyba blisko jeziora Fargal.

Nadia miała rację. Niedługo potem znalazła się przy wodzie. Lekko uśmiechnęła się widząc znajome miejsce. Była tu już kilka razy i zawsze miło spędzała tu czas. Przyklęknęła przy tafli jeziora i napełniła bukłak zimną wodą. Przy okazji przemyła także twarz. Zdjęła długie, skórzane buty weszła do wody, by się trochę ochłodzić. Zrobiła kilka kroków po kolorowych, szklistych kamyczkach i zatrzymała się. W lesie ktoś stał. Nie była pewna co to jest, gdyż schowało się za drzewami. Nadariè szepnęła coś do Helgiriotha, a ten wzleciał w powietrze i popędził w stronę nieznajomego. Niestety, jak to na Helga przystało, uderzył skrzydłem o gałąź i upadł tuż przed nogami przybysza. Zwierzak spojrzał na niego. Był to wysoki, jasnowłosy elf trzymający na rękach drobną dziewczynę.

- Helg, sieroto, gdzie ty jesteś?! - pokrzykiwała Nadia biegnąc za gryfem. Nie miała pojęcia, czy nieznajomy nie jest kłusownikiem, więc przyśpieszyła kroku. Niedługo potem znalazła się kilkanaście metrów przed dwojgiem człowieczych istot.
Awatar użytkownika
Maelona
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maelona »

W pierwszym momencie zesztywniała i znikną blady ślad rumieńca czy uśmiechu z twarzy. Po chwili oględzin ciepło zaczęło jednak wkradać się na policzki, podstępnie i powoli, a przy tym skutecznie. Dlatego kiedy zadał pytanie była już czerwona niczym piwonia i potwornie zmieszana. Spuściła wzrok i przygryzła dolną wargę.
- Nie chce o tym mówić - szepnęła i pokręciła głową ze smutkiem. Patrzyła na zabiegi Elfa z lekkim roztargnieniem, bo świadomość dziewczyny, choć zepchnięta na margines i zupełnie przez nią zduszona i zdominowana, to próbowała coś jej przekazać. Coś ważnego. Jednak żeby usłyszeć wyraźniej musiałaby dać jej nieco władzy i pozwolić jej odzyskanie większej samodzielności, a Maelona za długo istniała, żeby to zrobić. Przecież to była najstarsza sztuczka więźniów! Udawać, ze się wie coś ważnego, a potem blefować. Niemniej próbowała nie dając jej miejsca na manewry odkryć o co chodzi. Próbowała, aż Elf skończył opatrunek i stwierdził, że to powinno pomóc. Zaciekawiona chciała sięgnąć do nogi, by dotknąć tego niezwykłego okładu, kiedy została znienacka porwana na ręce. Zareagowała instynktownie. Szarpnęła się chcą się uwolnić i odepchnęła się dłońmi od jego klatki piersiowej. Wszytko ładnie, pięknie, tylko że dziewczyna miała zbyt mało siły, żeby taki manewr miał choć cień szansy na powodzenie. No, i szybko się uspokoiła, widząc, że to tylko on i od tej szybkiej zmiany wysokości i nagłych ruchów ziemia lekko się zakołysała i rozmyła. Domyśliła się, ze to są zawroty głowy, zjawisko, o którym słyszała, ale którego w swoim długim życiu nie poznała. Dlatego z lekkim strachem, ale przede wszystkim z fascynacją obserwowała jak drzewa przestają się chwiać jak kołysane wiatrem gałązki wierzby, a ziemia wraca do poziomu. Dla równowagi jakby z obawą objęła go ramieniem za szyje i poczuła, jaki jest ciepły. A może ona wychłodzona? W porównaniu z jej chłodną i jeszcze nieco mokrą po niechcianej kąpieli w jeziorze skórą jego była przyjemnie sucha i wręcz rozpalona. Westchnęła cicho i oparła policzek o jego ramie, dając mu w tej sposób niewerbalny komunikat, ze nie sprzeciwia się, gdziekolwiek ją poniesie.
- To... - miała powiedzieć, ze nie jego sprawa, ale się opamiętała. Przecież tak nie mogła tego ująć - to bardzo trudne do wyjaśnienia - przełknęła ślinę i zamknęła mocno oczy, jakby chciała odgonić jakieś nieprzyjemne wspomnienia - ale tamtego miejsca już nie ma. Wiec... - nagle urwała, bo dosłownie znikąd tuż przed nimi spadło jakieś stworzenie. Przypominało skrzyżowanie orła z lewem, a upiorzyca zakwalifikowała je jako gryfa. Ale że tej wiedzy posiadać nie mogła, wiec jak tylko spadł, pisnęła cicho i przytuliła się do Elfa, odwracając oczy. Zadrżała przy tym dość mocno, nie tylko z udawanego strachu, ale i zimna. Ta suknia naprawdę ziębiła, upiorzyca miała wrażenie, że wyciąga wszelkie ciepło od niej. Ale nawet chłód nie usprawiedliwiał tych dreszczy oraz tego, że każda myśl zdawała się płynąc powoli jak woda w zamulonym strumieniu. Utrzymanie otwartych oczy zdawało się być zadaniem nie do wykonania, bo odnosiła wrażenie, że każda powieka ważyła tonę i była równie trudna w utrzymaniu. Pozwoliła więc im opaść, bo i tak wszytko przed oczami falowało, jakby było pod wodą i tak również słyszała. Dźwięki były zniekształcone, zbyt głośne i przez to nieznośne, miała ochotę jak dziecko zasłonić uszy dłońmi. I pewnie by to zrobiła, gdyby nie to, że jej ręce były dziwnie nieposłuszne. Kiedy im kazała się unieść i powędrować do głowy, tylko rozluźniły uścisk, którym obejmowała Elfa. "Ciekawe zjawisko" uznała dziwnie spokojnie, trochę leniwie, skupiona przede wszystkim na tym miłym kołysaniu. "Kołysaniu? Czy jestem na statku?" pomyślała rozbawiona tą niedorzeczną myślą i wyobraziła sobie cały las pod wodą. Drzewa lekko falują w rytm fal, ptaki śpiewając bąbelkami powietrza...
Awatar użytkownika
Lendanis
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lendanis »

W porządku, Panienko. - Odparł spokojnym, melodyjnym głosem, Elf, słysząc sprzeciw co do wyjawienia źródła ugryzienia na nadgarstku. Nie był z tego powodu zbytnio zadowolony, ponieważ owe ugryzienie naprawdę go zaintrygowało. Nigdy wcześniej nie miał z takim do czynienia, ale musiał odpuścić. Nie mógł zmusić jej, aby mu powiedziała.
Wątpił w to, iż dziewczyna da radę dalej iść o własnych siłach, dlatego wziął ją na ręce. Fakt, nie uprzedził. Nie spodziewał się jednak, że tak zareaguje. Gdy się szarpnęła, mało jej nie wypuścił, ale utrzymał ją na rękach. Nie była silna. Była słaba.. Bardzo słaba. Szybko zauważył, że się uspokaja i kiedy objęła go za szyję i oparła policzek na jego ramieniu, dopiero miał pewność co do słuszności niesienia jej do miejsca z którego pochodzi, nawet, jeśli miałby przejść całe mile... Wiedział, że tego dokona. Nie mógł jej zostawić na pastwę losu. To nie byłoby w jego stylu. Lendanis lekko skrzywił się, gdy poczuł zimną dłoń dziewczyny na swoim ciepłym ciele. To nie było nazbyt przyjemne doświadczenie, ale nic nie powiedział. Był zadowolony, że trochę bardziej się do niego przekonała. Słuchał jej słów dotyczących miejsca pochodzenia z uwagą, bo właśnie tam chciał ją zanieść. Nieznajoma nie zdążyła dokończyć, bo wówczas z nieba spadło coś, co niemal od razu Lendanis zdefiniował mianem gryfa. Piękne i dumne stworzenia. Ten osobnik jednak wystraszył go jak diabli. Po raz kolejny, prawie nie wypuścił jej ze swych objęć. Jego serce zaczęło szybciej bić, a ramiona mocniej objęły dziewczynę trzymaną na rękach. Cofnął się o krok, choć bardziej z szoku, niż z przerażenia obecnością stworzenia. Dotąd nie widział spadającego przez korony drzew, na ziemię, Gryfa. Doszły do jego uszu także nawoływania kobiety. Wnioskował iż była to jego właścicielka. A może gryf chciał go zaatakować na jej polecenie? - Zaczekaj... - Ostrożnie odłożył dziewczynę na ziemię i wziął do ręki łuk i jedną ze strzał, czekając aż się zjawi. Nie znał jej nastawienia, wolał być ostrożny. Po kilku minutach ich spojrzenia spotkały się. Jedna dłoń jasnowłosego zaciskała się już na łuku, a druga na nienapiętej, zdobionej strzale. Łuk przypadkowo był skierowany w gryfa, choć wnioskując po jego spojrzeniu, nie zamierzał go skrzywdzić. Był podejrzliwy, ostrożny i gotów w razie czego do jednego, celnego strzału.
Nadariè
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nadariè »

Szyszki pod bosymi stopami Nadii cicho chrupały uwierając niemiłosiernie. Dziewczyna nie chciała wykonać zbyt gwałtownego ruchu, lecz ból pięt zmusił ją do podejścia do dwojga nieznajomych. Ręką sprawdziła, czy ma ze sobą miecz. Niestety, nie wzięła swojego pasa ani łuku. Jedyną bronią, jaką miała był nieduży sztylet, który powoli wyciągnęła i na wszelki wypadek pokazała elfowi.

- Jeśli spróbujesz go skrzywdzić to zaatakuję. Ale jeśli masz pokojowe zamiary, odłóż łuk, a ja schowam sztylet. - powiedziała głośno i poważnie, lecz mimo to brzmiała śmiesznie przez jej słodziutki głosik. Czasem Nadariè żałowała, że nie ma głosu ochrypniętej czarownicy. Może zyskałaby trochę większy autorytet. Dziewczyna spojrzała na małą osóbkę, którą elf posadził przy drzewie. Trzęsła się, nie wiadomo czy z zimna, czy ze strachu. Wtedy też Nadia zaczęła zastanawiać się, czy elf faktycznie nie jest kimś złym. Może porwał niewinną dziewczynę?

- Nic ci nie jest? - powiedziała troskliwie do skulonej panienki. Zaczynała nabierać coraz więcej podejrzeń co do mężczyzny. Była nawet gotowa się przemienić. Spojrzała na Helgiriotha. Zwierzak zachowywał się dziwnie. Nie zwracał uwagi na elfa, lecz pomrukiwał i piszczał agresywnie na dziewczynę pod drzewem. Nadia chciała gryfa uspokoić, lecz obawiała się, że elf może strzelić. - Nie chcę nikogo skrzywdzić. Tylko spokojnie... - powiedziała i powolnym krokiem podeszła do mężczyzny. Przyjrzała mu się dokładnie, chcąc wyczytać coś z rysów jego twarzy. Nie widziała w nim nic złego, lecz w jego oczach dało się dostrzec coś, co zaintrygowało Nadariè. Troska. Widocznie martwił się o zmarzniętą dziewczynę, która siedziała pod drzewem ledwo przytomna. Nadia miała elfa na wyciągnięcie ręki. Położyła dłoń na jego łuku i opuściła go, po czym sama rzuciła swój sztylet na ziemię.

- Nazywam się Nadariè Detherion i jestem smokołaczką. Pochodzę z okolic Nowej Aerii. - powiedziała jak najprzyjaźniej, jak tylko mogła i zamrugała swoimi smoczymi oczami. Nie miała zamiaru urywać swojej natury, bo jak? Jej oczy mówiły wszystko. Poza tym była dumna, że jest smokołakiem. - Potrzebuję pomocy i byłabym wdzięczna, gdybyście odpowiedzieli na kilka moich pytań.
Awatar użytkownika
Maelona
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maelona »

Chciała go zatrzymać, ale ta dziwna niemoc sprawiała, że jej dłoń zamiast zacisnąć się za przedramieniu Elfa tylko lekko je musnęła. Dotyk chłodnej ziemi nieco ją otrzeźwił, zamrugała i podparła się rękoma o ziemię, by nie stracić równowagi i nie polecieć całkiem na ziemię. Ziemia wciąż się kołysała, ale teraz przynajmniej była świadoma tego co się dzieje. Dostrzegła błysk stali i otworzyła szeroko oczy, zaniepokojona tym. Obserwowanie było niemal nad jej siły, oczy wciąż chciały się zamknąć. Po każdym mrugnięciu trzeba było walczyć z powiekami, by nie pozostały zamknięte. Pytanie dziewczyny jednak jej nie umknęło i lekko pokręciła głową, przestraszona zbyt mocno, by zmusić się do mówienia. Gryf mruczał i popiskiwał, wyczuwając w niej upiora. Ha, pogratulować mu trzeba dobrego nosa, widać był mądrzejszy od pozostałej dwójki razem wziętej. Wszystkie zwierzęta się jej bały, nie mówiąc już o takim stworzeniu, która łączyło w sobie wysoką jak na zwierze inteligencje i czysty, zwierzęcy instynkt. Teraz jednak mogło ją to zdradzić, więc sięgnęła do niego magią umysłu. Zaatakowanie, przełamanie obrony i przejęcie dowodzenia zajęło jej około minuty. Przemeblowanie kilku elementów w jego umyśle kolejną, dziewczyna zdążyła się przedstawić. Smokołaczka... I do tego smokołaczka wcale się nie kryjąca ze swoją zmiennokształtnością. Ciekawe. Nie zdaje sobie sprawy, że nie wszyscy tak łatwo akceptują czyjąś inność, czy chce ich sprowokować? Maelona niczym nie zdradziła, że wie, kim jest smokołak. Zmarszczyła lekko brwi i nawet otworzyła usta, by o to zapytać, w tym samym czasie wycofują się z umysły Gryfa. Jakie zmiany w nim poczyniła? Niewielkie. Gryf miał się nie bać demonów ani piekielnych, a wręcz lubić upiory. Za to miał być trochę nieufny w stosunku do Elfa. Niewielkie,ale tak znaczące dla niej poprawki dość mocno ją wyczerpały. Dlatego zamiast pytania z jej ust wydobył się cichy jęk a ręka powędrowała do głowy, by przycisnąć dłoń do skroni. Oczy miała zamknięte, wszelkie kolory spłynęły z twarzy, zostawiając ją bladą niczym duch. Zachwiała się lekko, bo to kręcenie powróciło, a świadomość właścicielki uporczywie coś powtarzała. Coś na u... Albo na a. To się zmieniało, ale chodziło o to samo. Co to jest w ogóle za słowo, co się zaczyna na dwie litery? Słowa nie zaczynają się na dwie litery. Może tu nie chodzi o dwie litery, tylko o rzecz, która ma dwie nazwy? A albo u. Słowa oznaczające to samo... Drzewa kołyszące się w wichurze, bo tylko wichura mogła je tak pozginać. Są pozginane, wykrzywione wyciągają w jej stronę konary, korzenie! Oczy, już nie zamknięte, nie były już też przytomne. Patrzyły z czystym strachem w drzewa, widząc coś, czego oni nie wiedzieli. W pewnym momencie krzyknęła i zaczęła odganiać od siebie to gałęzie, które próbowały ją złapać. Wszędzie, wszędzie ich pełno, szarpią za włosy, ubranie, łapią za ręce. I było jej gorąco, i równocześnie zimno, ale bardziej zimno, dygotała cała, choć wcale nie była już zimna. Wręcz przeciwnie, jej skóra była rozgrzana, gorąca. Czemu oni tego nie widzą nie pomagają jej? "Bo tego nie ma. To majaki" mignęło gdzieś w umyśle "Uspokój się, to tylko przewidzenia z gorączki" kolejna pojawiła się i zgasła. Jednak przestała się szamotać i osunęła na ziemię, drżąc niemiłosiernie.
Awatar użytkownika
Lendanis
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lendanis »

Widząc, że dziewczyna wyciąga sztylet, Elf mocniej zacisnął palce na łuku i strzale. Ale chwilę później pojawiły się te słowa... Lendanis spojrzał na Gryfa w którego miał wycelowany przypadkowo łuk. Uniósł wzrok dopiero, kiedy Nieznajoma zwracała się do dziewczyny siedzącej na ziemi. Gryf zachowywał się dziwnie, fukając na jego małą Towarzyszkę. Nie wyglądała na złą istotę, wręcz przeciwnie, na taką, której należy pomóc, bo jest zbyt słaba i bezbronna, aby uczynić to sama. Lendanis nie potrafił czytać aur, więc nie mógł przyjrzeć się bliżej temu, co skrywa. Nie chodziło więc tutaj o brak jego inteligencji, a brak możliwości i może nawet szczątkową naiwność.
- Nie skrzywdzę go. Ciebie także... - Zapewnił, obserwując ze spokojem, jak nieznajoma zmierza w jego stronę i opuszcza łuk. Nie minęło dużo czasu, zanim zamocował go z powrotem na plecach, a strzałę umiejscowił a powrót w kołczanie.
- Lendanis Súrion, syn Theodora Súriona, urodzony w Adrion. - Odparł dźwięcznie Elf, gdy Smokołaczka mu się przedstawiła. Pochylił się, aby podnieść z ziemi jej sztylet i oddać go, trzymając bezpieczniej, ostrzem do dołu. To była także oznaka ufności wobec kobiety. Najwidoczniej nie miała złych zamiarów i oczywiście się co do tego nie pomylił. Inaczej nie wyjawiłaby mu tego, kim jest i nie pozbawiałaby się jedynej broni jaką posiadała. Nadariè faktycznie miała wyjątkowe oczy. I nie trudno było zauważyć, że nie jest człowiekiem. - Czego Ci więc trzeba, Smokołaczko...? - Zadał pytanie w tym samym czasie słysząc jęk dziewczyny siedzącej pod drzewem. Błyskawicznie przy niej klęknął i przyjrzał się jej twarzy. - Panienko... Wszystko w porządku? - Zapytał zatroskany jej zdrowiem i w końcu po raz drugi ściągnął ze swych ramion pelerynę, otulając nią jej ciało. - Musimy wyruszać w drogę. Trzeba ją dostarczyć do domu... - Zwrócił się do Nadariè, zaraz zadając pytanie Maelonie. - Gdzie mieszkasz, Panienko? Odpowiedz, w przeciwnym razie nie będę wiedział dokąd mam Cię odprowadzić.
Ostatnio edytowane przez Lendanis 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Nadariè
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 53
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nadariè »

Zachowanie gryfa było coraz bardziej denerwujące. Nadariè już miała skarcić Helga, gdy ten nagle umilkł i zaczął się przymilać do dziewczyny. Kiedy elf przedstawił się, Nadia delikatnie się ukłoniła, trzymając jedną rękę na plecach, a druga na brzuchu.

- Bardzo miło mi cię poznać, Lendanisie, synu Theodora. A kim jest twoja urocza towarzyszka? - powiedziała podchodząc do panienki. Przykucnęła przy niej i położyła rękę na jej ramieniu. - Na pewno nic ci nie jest? - Dziewczyna była wręcz lodowata. Zmartwiło to Nadię, a na jej twarzy widoczne był współczucie. Po chwili poczuła coś nietypowego. Gdzieś bardzo blisko znajdowało się dość duże źródło energii. Jej wyostrzony zmysł magiczny co chwilę dawał jej do zrozumienia, że ktoś tu lubi bawić się magicznymi sztuczkami. Nie mogła wyczytać kto lub co może być źródłem tejże energii, więc wstała i przeszłą się trochę. Oprócz Nadii oraz dwojga towarzyszów nie było w okolicy nikogo.

- Czyżbym się myliła? - pomyślała, lecz potem uświadomiła sobie coś zadziwiającego. To niewinna dziewczyna tak emanowała magią. Nadariè zamarła w bezruchu i świdrowała panienkę wzrokiem. Zastanawiała się, czy ta nie jest czarownicą i nie chciała opętać biednego elfa. Uznała, że od teraz będzie bacznie obserwować dziewoję, by móc ocenić, czy faktycznie jest niebezpieczna. Miała tylko nadzieję, że ta nie wyczuje jej podejrzeń i nie zechce grzebać w jej umyśle. Nawet gdyby chciała, Nadia zapewne wyczułaby to. Kolejnym postanowieniem smokołaczki było zbliżenie się do dziewczyny. Jeśli będzie dla niej miła to ta zapewne nie będzie jej o nic podejrzewać.

- Jeśli chcesz, mogę cię ogrzać. Musiałabym się przemienić, ale jeśli to ma ci pomóc... - po długiej ciszy powiedziała do dziewczyny i lekko się uśmiechnęła
Ostatnio edytowane przez Nadariè 11 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
Awatar użytkownika
Maelona
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upiór
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Maelona »

Rozszerzonymi oczami wpatrywała się przed siebie, z prawdziwym strachem patrząc na te drzewa. One też się na nią patrzyły, nie miały oczy, ale widziały i obserwowały, czekając na moment dekoncentracji, żeby zaatakować i zranić. Choć nie wiedziała skąd to wie, jakiś sposób była tego pewna. Nie zwróciła uwagę na Elfa, kiedy zadawał jej pytania, nie zauważyła go nawet kiedy otulił ją płaszczem. Jej wzrok przesuną się po nim, jakby go tu nie było, zatrzymał się na dziewczynie. Dziwne, wydawało się jej, że jej włosy falują same z siebie, skręcają i rozkręcają. Ten ruch był jakby znajomy, kosmyki zachowywały się jak węże. Wiły się jak one, jak gniazdo żmij. Złapała Elfa za przedramię, z całej siły, choć niewiele jej było.
- Dlaczego one się tak na mnie patrzą? - zapytała zduszonym, przerywanym głosem - drzewa nie mają oczu, niech nie patrzą, nie chce żeby mnie obserwowały - z każdym zdaniem mówiła głośniej, z coraz większą paniką w głosie. Rozejrzała się szybko, zatrzymując wzrok na każdym drzewie. W jej majakach odwzajemniały spojrzenia, ale były inne, niż poprzednio. Tym razem była pewna że chcą ją ostrzec. "Uważaj", mówił ten wzrok. I ona wiedziała na kogo na uważać. Te oczy... I włosy! Dlaczego wcześniej tego nie zauważyła? Przecież to nie jest żaden nieznajomy Elf, tylko on. Ten, który przeklną bransoletkę. Jak mogła nie wiedzieć, ze to on? Odskoczyła od niego, przybierając nagle wrogą postawę.
- Nie zbliżaj się - powiedziała gniewnie, twarzyczka skurczyła się jej nagle w brzydkim grymasie - nie dam się znów skrzywdzić. Nauczyłam się bronić - w tym momencie straciła impet, jakby cała złość się gdzieś ulotniła. Zostało czyste zdumienie - przecież ty nie żyjesz. Widziałam twoje ciało. Nie możesz tu być... - stwierdziła zdumiona. Zniknęły wszystkie emocje, które nią targały i stwierdziła głosem bez wyrazu, głucho - nawet po śmierci będziesz mnie dręczył? Nie pozwolę na to - oczy pociemniały jej, kiedy całkiem spokojnie mówiła dalej - znajdę sposób. Na ciebie i na tę twoją przeklętą bransoletę też. W końcu będę wolna od tego przymusu. Już teraz potrafię go ignorować. Pewnie tego nie przewidziałeś? - roześmiała się gorzko, krótko, po czym przestała się odzywać przez dłuższą chwilę. Zamrugała i zdawało się, że oprzytomniała.
- To nie on. Ty to ty, jego nie ma - powiedziała, ale zabrzmiało to słabo i niepewnie nawet w jej uszach.
Awatar użytkownika
Lendanis
Szukający drogi
Posty: 27
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Lendanis »

- Moja towarzyszka... No właśnie. Niewiele o niej wiem. Poznaliśmy się przed chwilą... - Odparł Elf jak gdyby Maelony w pobliżu nie było, wykrzywiając swe koralowe wargi w lekkim uśmiechu, który podarował Nadariè. Jakby zapomniał, że ta wiotka dziewoja siedzi przy nim, skulona pod drzewem, wyglądając na przerażoną i zziębniętą. Lendanis powiódł wzrokiem za krążącą w okolicy Smokołaczką, która wydawała się czegoś szukać. Nie miał pojęcia czego, lecz nie zapytał. Uznał, że nie powinno go to interesować.
- Powiedz mi... Skąd pochodzisz? - Zapytał po raz kolejny jasnowłosej dziewczyny spod drzewa, nie wiedząc dlaczego ta nie odpowiada. Był nadzwyczajnie spokojny, choć powoli się już niecierpliwił. Złapał ją za ramiona, by zwróciła na niego swoją uwagę, zupełnie tak jak łapie ojciec swą córkę, gdy chce się czegoś koniecznie od niej dowiedzieć, a ta błądzi marzycielskim wzrokiem za czymś bardziej absorbującym od własnego rodziciela.
- Panienko... Odpowiedz. - Ponaglił ją. Wówczas poczuł dosyć mocny uścisk dłoni swej towarzyszki na przedramieniu. - Kto taki na ciebie patrzy? - Zadał kolejne pytanie, rozglądając się wokół i puszczając ramiona dziewczyny. Ale wtedy dokończyła zdanie. Spojrzał na nią z niepokojem w oczach, zastanawiając się, czy nie jest przypadkiem obłąkana? A może to majaki spowodowane gorączką? W momencie w którym Maelona odskoczyła od osoby Elfa z gniewem wymalowanym na drobnej twarzy, ten cofnął się ostro do tyłu. Wyraz jego oczu z zatroskania zamienił się w zdumienie. Powiódł spojrzeniem na osobę Smokołaczki, jakby ta potrafiła odpowiedzieć na jego pytanie, którego nie wypowiedział na głos: "Co jej się stało"?
Zablokowany

Wróć do „Równiny Theryjskie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość