Równiny Theryjskie[Mała polana] Ucieczka przerwana

Spokojna równina zamieszkana głównie przez pokojowo nastawione elfy i ludzi. To właśnie na niej znajduje się słynne Jezioro Czarodziejek i zamek, w którym się spotykają. Na równinie położone jest również osławione królestwo Nandan- Theru. To harmonijna kraina rzek, jezior i lasów.
Awatar użytkownika
Florence
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Florence »

Obserwowała poważnym wzrokiem jak odchodząc, myśląc, ze ona też by tak chciała. Odejść od swojego życia, zacząć je od nowa, bez tropiących ją piekielnych, może nawet bez skrzydeł, jako zwykła kobieta. Cóż, każdemu przypisany jest inny los. Oni mają wybór drogi, ona również miała. Kiedyś. Kiedyś mogła oddać pierścień i może zostawiliby ją w spokoju. Ale teraz, kiedy od ponad stu lat regularnie zarzyna kolejnych ich wysłanników, tego wyboru nie było. Bo nie skończyliby na odebraniu pierścienia, zabiliby ją, żeby się zemścić. Kiedy już znikli, westchnęła ze smutkiem, pozwoliła na chwilę temu uczuciu trwać, po czym wygnała je, skupiając się na przyszłej walce. Wyciągnęła miecz, po czym zamknęła oczy i z całą wyrazistością wyobraziła sobie piekielnych, całą ich grupę i zaatakowała. Broń migotała w dłoniach, anielica była tak skupiona na ciosach, paradach i unikach, że nie docierało do niej z otaczającej ją rzeczywistości. No, prawie nic. W pewnym momencie poczuła bardzo słaby, ale charakterystyczny zapach, który zawsze ich zdradzał.Udając zmęczenie, oparła dłonie o kolana i zaczęła oddychać jak po długim biegu. I od razu się ujawnili. Tym razem nie było kłębów dymu, wyszli jak cienie z otaczającego polanę lasu. Było ich mniej niż wcześniej, tylko siódemka. Wyprostowała się i nie czekając na ich atak, sama zaatakowała. Na początku, zanim zacieśnili krąg, było łatwo. Dwójka padła, trzeci był ciężko ranny i wyłączony z dalszej walki. Została czwórka. Byli nietypowi, zamiast atakować każdy pojedynczo, działali parami, zaskakująco dobrze zgranymi. Zadawali ciosu zaraz po sobie albo równocześnie, przez co musiała robić coraz to wymyślniejsze i szybsze uniki. Bawiło ją to. Dopiero po dłuższej chwili zdołała zabić po jednym z każdej pary, pozostała dwójka działała wtedy również razem, ale już bez tej synchronizacji, szybko się pomylili w padli na sobie. A upadła nie dała im szansy się poprawić. W końcu, zgrzana i nieco zmachana, stała sama w kręgu zabitych wrogów. "Tak szybko?" pomyślała nieco zdumiona "coś tu jest nie tak" od razu zrobiła się podejrzliwa. Obeszła zwłoki i zobaczyła, ze każdy miał przy sobie rubin. Wzięła jeden do ręki. Pulsował lekko w wolnym rytmie, jednak zaraz przyspieszył i już po momencie migał szaleńczo. Wiedziona dziwnym uczuciem, odrzuciła go od siebie, o kiedy właśnie szybował, nastąpił wybuch. Nagła eksplozja odrzuciła ją i cisnęła w drzewo. Paraliżujący ból w krzyżu wydusił z niej jęk. Osunęła się po nim, po czym stwierdziła, że nie zależy jej na takim bliskim kontakcie z drzewem. Odsunęła się do niego, potrząsając głową, w której nieznośnie huczało. Dopiero teraz poczuła też, że nic nie słyszy w prawym uchu, a w lewym tylko coś szumi. Uniosła dłoń do ucha i poczuła spływającą cienką strużkę krwi. Przeraziła się. Nic nie słyszeć? Przecież to prawie wyrok! Dlatego potrzebowała chwili by przypomnieć sobie, że jeden z diabłów też miał coś podobnego i wziął to człowiek. Powoli wstała i prawie od razu znów upadła. Nie mogła utrzymać równowagi. Przeklęła piekielnych jak tylko umiała, a co jak co, przekleństw to miała prawie niewyczerpalne zapasy. Uparcie wstawała, aż w końcu chwiejnie bo chwiejnie, ale ruszyła do przodu. Już po chwili mogła iść w szybkim tempie, niedługo potem mogła nawet podbiec kawałek nie przewalając się na pobliskie drzewa i krzaki. W końcu dostrzegła ich sylwetki przed sobą.
- Hej, wy! - krzyknęła, ale nic nie usłyszała. Zdenerwowana ruszyła do przodu, usilnie starając się nie chwiać jak pijana.
Awatar użytkownika
Gewein
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gewein »

Kiedy mężczyzna zapytał go o pieśń którą na okrągło nucił, kąciki ust Gew'a podniosły się lekko. Wtedy właśnie wróciły do niego wszystkie wspomnienia związane z tą oto pieśnią.
-Mój ojciec powiedział mi kiedyś...
''-Kiedy mężczyzna z naszej rodziny osiągnie odpowiedni wiek, uczy się pieśni bitewnej naszych krewnych. Gdy twój wróg usłyszy ją w bitwie,
dosięgnie go trwoga. Gdyż będzie wiedział że jesteś jednym z Duraninów.''
-Pieśń, której nauczył mnie ojciec dokładnie brzmi tak:
***

Gdy cień przybędzie odebrać nasze dusze.
niektórzy muszą powstać- światłość stróże.
imiona w głaz, duchy legend.
Czyny nieznane, jednak nigdy nie zapomniane.
To są Duraninowie- przepełnień honorem bez trwogi przez życie.
Pamiętajcie o nich gdy w nadziei zwątpicie.
***

Kiedy wymawiał on słowa pieśń runy na mieczy znów rozpromieniały mocnym czerwonym światłem. Kiedy tak stali usłyszał on jakiś dziwny dźwięk jakby ktoś ich wołał, lecz puścił to mimo uszu.
Yana
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yana »

Po wyśpiewanych przez Gewien'a słowach, skrytobójcę ogarnęła refleksja. Bardzo głęboka refleksja. Zamyślił się nad słowami tej pieśni. Znał ją. Teraz był pewien. Lecz dalej nie mógł sobie przypomnieć skąd ją kojarzy. - Wychodzi na to, że znałem niegdyś kogoś z waszej wioski. Jednak... Jakby ktoś skradł mi wspomnienia. - Westchnął mężczyzna, nieznacznie marszcząc swe brwi, tak, jakby ów grymas mógł mu pomóc w rozwiązaniu zagadki.
Yana miał bardzo dobry słuch. Doskonale więc usłyszał nawoływania Upadłej Anielicy. Przystanął, w zamyśleniu odwracając głowę w stronę z której one dochodziły. - "Czyżby znów ta Niewiasta miała kłopoty z demonami?" - Zapytał w myślach samego siebie, czekając aż owa postać wyłoni się zza pni drzew okalających polanę.
Awatar użytkownika
Florence
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Florence »

Ten, który wziął kamień zatrzymał się. Jego szczęście, bo Upadła nie miała zamiaru gonić go dalej.W końcu, on wcale jej nie pomógł. Ale ten drugi owszem i wypadałoby się odwdzięczyć. Coś za coś, przysługa za przysługę. Wyszła w końcu za drzew.
O ile to było możliwe, wyglądała gorzej niż przed chwilą. Nie była ranna, ale za to ubranie i twarz miała osmolone, miała wyraźnie kłopoty w utrzymaniem równowagi, mimo starań. Włosy w straszliwym nieładzie, oczy zmrużone, usta zaciśnięte w charakterystycznym dla niej grymasie. Gdyby odwróciła głowę w bok, pewnie zobaczyliby też cienkie, zaschnięte już strużki krwi, która ciekła z ucha. Ale nie odwróciła głowy, tylko patrzyła prosto przed siebie w skupieniu. Oddychała ciężko, choć tego nie robiła ani po walce, ani w czasie ćwiczeń. Widząc ich, dodatkowo wykrzywiła się nieładnie, jakby wcale nie chciała ich zobaczyć. Podeszła dość powoli, starając się nie zataczać. Gdy była blisko, odezwała się głośno. Zbyt głośno, niż to było potrzebne, ale cóż, nie mogła tego słyszeć.
- Ten kamień, który znalazłaś, czy miał cienkie, jaśniejsze, pulsujące żyłki? - zapytała nie bawiąc się w słowne gierki.
Awatar użytkownika
Gewein
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gewein »

Czy mężczyzna na prawdę znał kogoś z jego wioski, znajdowała się ona bowiem bardzo daleko od krain w których teraz przebywał. Pieśń bowiem była znana dość dobrze dlatego mężczyzna mógł ją znać i już gdzieś słyszeć. Jego uwagę odwróciła dopiero anielica która wyłoniła się za drzew, Gew odruchowo złapał za rękojeść wysuwając lekko miecz z pochwy. Widząc że oprócz upadłej nikt więcej nie wyłonił się za drzew puścił on rękojeść a miecz powoli wsunął się do pochwy.
Gdy dokładniej przyjrzał się on anielicy od razu wiedział że stoczyła przed chwilą walkę z demonami. Ale po jeszcze dokładniejszym przyglądnięciu się jej dostrzegł on kilka charakterystycznych oznak które wnioskowały że nie były to tylko demony. Kiedy zaczęła mówić o kamieniu Gew od razu skojarzył o jaki kamień chodzi. Kamień od początku wydawał mu się podejrzany bo jaki normalny demon noś przy sobie
kamienie, lecz upadła najwyraźniej wiedziała o nich coś więcej niż on.
Gew cofnął się o krok po czym zaczął dokładnie obserwować dalszy przebieg całej tej sytuacji.
Yana
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yana »

Widząc w jakim stanie jest anielica, wiedział, że coś musiało się wydarzyć. Na Jej pytanie w ciągu kilku sekund, spróbował przypomnieć sobie wygląd kamienia. Nie zauważył żadnych niepokojących oznak, gdy przyglądał mu się pod światłem. - Oglądałem go i wyglądał jak zwyczajny, czerwony rubin. - Wyjaśnił skrytobójca - ...Chociaż... - Yana, wygrzebał go z sakwy i wyciągnął na otwartej dłoni, aby jej pokazać. Z pewnością, gdyby był to kamień podobny do tego który uszkodził anielicę, już dawno wybuchłby mu w dłoni, czy w kieszeni. - Nie jest wiele wart. Nie tak wiele jak mogłoby się zdawać. - Miał beznadziejny szlif. Był nieco matowy, jakby nie obrobiony. Ciemnowłosy spojrzał raz jeszcze na kamień. Gdy przetarł go rękawem, dało się zauważyć jakieś dziwne znaki, jakby żyłki o których mówiła Upadła, ale nie pulsowały. Zdawały się być puste. - Jeśli to pułapka... Ta jest zdaje się zepsuta.
Awatar użytkownika
Florence
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Florence »

Potrząsnęła ze zrezygnowaniem głowa, patrząc na poruszające się bezgłośnie usta człowieka.
- Nic nie słyszę - powiedziała lekko zdenerwowania .Wzięła do z jego dłoni, przyjrzała mu się, po czym oddała.
- Chyba jest zepsuta. Macie szczęście, mnie jedno takie cudeńko mało nie wybuchło w dłoni - posłała im krzywy uśmieszek, nie zdradzając jak wiele ją kosztowała ta rozmowa, pogoń za nimi i ostatnie chwile, po czym odwróciła się i gwizdnęła. W niczym nie przypominało to melodyjnego gwizdania mężczyzny, był to jeden, przeciągły, przenikliwy i bardzo głośny gwizd. Nie usłyszała go, więc powtórzyła go. Zobaczyła jasną plamę w prześwicie między koronami drzew, po czym ruszyła z zamiarem powrotu na polanę. Kiedy jednak minęła kilka pierwszych drzew, odgradzających ją od mężczyzn, potknęła się i runęła na kolana. Nie miała sił wstawać. Z trudem usiadła i oparła się plecami o pień, zamykając oczy. Poczuła ciężkie kroki i zobaczyła Dolfeę, która przyleciała na jej wezwanie.
- Torba... Na polanie - szepnęła do niej, zmuszając się do sięgnięcia do opatrunku na skrzydle. Miała paskudne przeczucie, e tam się dzieje coś złego. Zacisnęła mocno zęby, nie pozwalając sobie na najmniejszy jęk kiedy bandaż odrywał się od rany, do której zdążył się przykleić. Spojrzała najpierw na opatrunek, cały we krwi, dopiero później na ciecie.
Musiała znów tłumić jęk. Rana nie była już dość głębokim, ale czystym śladzie po mieczy. Skóra wokół była mocno zaczerwieniona, spuchnięta, gorąca i sucha w dotyku. "Zatrute ostrze" pomyślała całkiem spokojnie. "Ciekawe, ile czasu mi zostało."
Awatar użytkownika
Gewein
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gewein »

Sytuacja upadłej nie była łatwa, Gew'owi w pewnej chwili zrobiło się jej nawet szkoda chodzi ta myśl wyleciała z niego tak szybko jak wleciała. Wiedział on że jest w stanie pomóc upadłej lecz dlaczego miały to robić, nieraz sam był w gorszych tarapatach a jednak zawszę musiał radzić sobie sam. Chwilę wcześniej pogardziła jego pomocą a teraz znów miałby się fatygować.
Kiedy anielica zniknęła za drzewami, jakby nigdy nic zaczął iść znów w stronę miasta.
-Idziesz? - Zwrócił się do mężczyzny, przystając na chwilę. Nie czekając na odpowiedz ruszył przed siebie pogwizdując cicho swoją ulubioną pieśń.
Yana
Szukający drogi
Posty: 38
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Yana »

Skrytobójca, Yana, beznamiętnie obserwował to rosłego młodzieńca,Gewein'a, to filigranową i uroczą, Upadłą, stojąc w cieniu drzewa, który o zmroku sprawiał, iż prawie nie było go widać. Nie przejął się losem Anielicy, choć był wdzięczny, że mimo wszystko wróciła się powiedzieć mu o tym kamieniu. Gdyby nie był zepsuty z pewnością stałby się już niedługo pożywką dla krążących na niebie, harpii. Ale był. Teraz nic mu nie groziło. Z pewnością kiedyś zapłaci także za swoją chciwość.
Dotknął palcami swojego naszyjnika, Słowiczego Serca. Nadal tam był. Połyskiwał dumnie w świetle księżyca. Zacisnął na nim palce i popadł w głębszą refleksję, spuszczając wzrok na ziemię, obierając w niej niewidoczny punkt, gdy Anielica odchodziła.
Z owego zamyślenia po kilku chwilach, wyrwał go jego towarzysz, Gewein, chcący ruszać w dalszą drogę. - "Racja... Nie ma potrzeby, aby się zatrzymywać. Widać gwiazdy..." - Pomyślał Yana i sam wyrwał się ze szponów ogromnego drzewa, rzucającego cień na jego postać. Cień ten zdawał się roztaczać granice bezpieczeństwa, a po przekroczeniu ich, miało się wrażenie, że wielki, srebrzysty talar wiszący na niebie, jest tajnym zwiadowcą. Niebezpieczniejszy od upiorów czających się za drzewami i w ich koronach.
Mężczyźni zaczęli kroczyć do miasta, choć nie zdążyli przed zachodem słońca...
Awatar użytkownika
Florence
Błądzący na granicy światów
Posty: 14
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Upadły Anioł
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Florence »

Przymknęła oczy, nie chcąc patrzeć na to. Na swój wyrok. Cóż za ironia, wykończą ją właśnie skrzydła, z których była taka dumna. Jej znak rozpoznawczy, skrzydła o ciemnoszarych piórach, na których tak wspaniale się latało zostaną powodem jej śmierci. Poczuła szturchnięcie, aż podskoczyła z zaskoczenia. Wciąż nie mogła się przyzwyczaić do braku słuchu. Dopiero teraz mogła stwierdzić, jak wiele słuch dawał w codziennym życiu. Jednak to był tylko Dolfea, która upuściła na jej kolana torbę. Przez chwile w niej czegoś szukała, po czym wyciągnęła flakonik z ciemnego szkła. Wypiła duszkiem, po czym schowała go z powrotem do torby. Jej ruchy stawały się coraz wolniejsze. Zaczekała chwilę, aż poczuła przypływ sił i wyciągnęła drugi, po czym polała nim czysty opatrunek i założyła go na skrzydło. Wstała i z pewnym trudem wsiadła na pegaza. Ta jakby czytając jej w myślach, ruszyła przed siebie w kierunku odwrotnym niż dwójka ludzi, najpierw powoli, potem pogalopowała. W pełnym galopie rozwinęła skrzydła i wzbiła się w powietrze, lecąc przed siebie z ranną na grzbiecie. Sylwetka Florence, która zwykle pozostała wyprostowana, dumna nawet w gdy była śmiertelnie zmęczona lub poważnie ranna, teraz była lekko przygarbiona i zatroskana.

Ciąg dalszy
Awatar użytkownika
Gewein
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gewein »

Mężczyźni dość wolnym krokiem lecz jak najbardziej stanowczym , szli pewnie przed siebie. Po chwili zostawili oni za sobą polanę i kroczyli po żwirowej ścieżce w stronę miasta. Jedyne co rzeczą która oświetlała im drogę był księżyc który po chwili wyszedł za chmur.
Drzewa szeleściły liśćmi a sowy siedzące na gałęziach pohukiwały głośno nadając pewien klimat miejscu przez które kroczyli. Już dawno pozostawili oni polanę za sobą, lecz nawet w tak wielkiej odległość było czuć smród demonów zabitych na owej polanie...

Ciąg dalszy: Gewein, Yana
Zablokowany

Wróć do „Równiny Theryjskie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości