Lili zauważyła swoją towarzyszke już z daleka, jednak dotarcie do niej nie było prostę, zważywszy na to, że całkiem spory tłum zebrał się przy zwłokach dwóch mężczyzn, jednak Lili nie zwróciła na to zbytniej uwagi, teraz przede wszystkim chciała sie z stąd ulotnić, jak najdalej od tych wszystkich namolnych sprzedawców, poza tym miała niejasne uczucie, że od jakiegoś czasu, ktoś ją obserwuje, dlatego stwierdziła, że im szybciej znajdzie swą towarzyszke tym lepiej, wtedy przynajmniej będą bezpieczniejsze, jeśli będą razem, poza tym koń zaczął coraz wyraźniej dopominać się czegoś do zjedzenia. Kiedy Lili wkońcu udało się przedrzeć przez ten dziki tłum i dotrzeć do Dalayi powiedziała:
- Gotowa? W takim razie chodź, znam dobrą karczme niedaleko. Jestem strasznie głodna. Zresztą nie tylko ja. - Wskazała głową w strone konia, który robił się coraz bardziej niespokojny. -Chodźmy szybko, bo ta bestia jest coraz bardziej niecierpliwa. -Kiedy tylko wypowiedziała te słowa koń zaczął... JEŚĆ JEJ WŁOSY!
Równiny Theryjskie ⇒ Idziemy na zakupy.
- Dalaya
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 137
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje:
- Kontakt:
-Tam niedaleko jest stajnia. Zostaw tam swoje zwierze, tak jak ja. Będzie o wiele poręczniej i jeść mu tam dadzą. - Powiedziała i ruszyła w stronę stadniny. Kątem oka obserwowała strażników, którzy pakowali zwłoki do jakiegoś wozu. Przystanęła i z ciekawością przyjrzała się, jak namolni i pijani mężczyźni pokłócili się z jednym ze strażników. Znów ruszyła w stronę stajni. Wtem pojawiła się mgła. Dziewczyna starała się wypatrzyć towarzyszkę, lecz nie zdążyła. Poczuła ból na szyi. Po chwili obudziła się przy swoim koniu na skraju jakiegoś lasu. Ciąg dalszy Dalayi:
Lili ledwo zdążyła wyjść ze stajni gdy poczuła niewyobrażalny ból w klatce piersiowej. Spojrzała w dół by ujrzeć promień i krwistoczerwoną lotkę na jego końcu wystające z jej piersi. Kształty zaczęły się rozmazywać. Konkretne kształty zamieniły się w plamy, plamy w cienie, a po cieniach nastąpiła całkowita ciemność. Liliana Hesperi wykrwawiła się pośrodku zaludnionej ulicy nie zwracając swoją osobą nawet dzieci bawiących się dziesięć metrów dalej i beztrosko kopiących piłkę. Chociaż, chociaż znalazła się jedna osoba która się nią zainteresowała... przechodzący żebrak, okradł ją z wszystkiego co miała drogocennego i odszedł jakby nigdy nic. Życie nigdy nie było, nie jest i nie będzie sprawiedliwe.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości