Równiny Theryjskie[Miasto Kalenport] Pięć artefaktów.

Spokojna równina zamieszkana głównie przez pokojowo nastawione elfy i ludzi. To właśnie na niej znajduje się słynne Jezioro Czarodziejek i zamek, w którym się spotykają. Na równinie położone jest również osławione królestwo Nandan- Theru. To harmonijna kraina rzek, jezior i lasów.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

[Miasto Kalenport] Pięć artefaktów.

Post autor: Trenaas »

Wszyscy pojawili się na kamiennej drodze. Z położenia słońca można by wywnioskować, że był wczesny ranek. Dookoła rozciągały się ogromne połacie pofałdowanego terenu. Wzgórza porastały soczystą, zieloną trawą, skropioną przez rosę. Na wschodzie rozciągał się wielki, liściasty las. Przy drodze stał znak z napisem "KALENPORT", skierowany na północ. Osada nie była zbyt daleko. Już stąd dokładnie widzieli pierwsze chaty.

Mag zbierał się z bruku. Nie wiedział jak inni, ale on zdecydowanie nie lubił takich niespodzianek. Za kogo oni sie mieli, żeby od tak o ich odsyłać bez ostrzeżenia! Spojrzał ze złością na swoich towarzyszy.
- No pięknie... - rzekł Trenaas z nieukrywaną irytacją w głosie. - I niby co teraz mamy zrobić...
"Wydaje mi się mistrzu, że chcieli was skierować do Kalenportu" - powiedział Aredian z rozbawieniem.
"Zamknij się!" - warknął czarodziej, a może raczej zrobiłby to, gdyby w umyśle można by było warknąć.

W tym samym czasie, zza pleców rozległ się stukot kół. Trenaas obejrzał się. Zauważył rozklekotany powóz, z plandeką, zaprzęgnięty w dwa konie, który prowadził jakiś krasnolud. Z odgłosów i niezbyt wybrednych przekleństw z wnętrza wozu, można było się domyślić, że jest ich tam więcej. Krasnolud z ciekawością spojrzał na tę całą zbieraninę i zatrzymał wóz.
- A szanowne towarzystwo też na turniej? - zagaił do nich, pokazując w uśmiechu swoje żółte zęby.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

         Kolejna nagła podróż. Ignea wylądowała na twardym bruku, co do najprzyjemniejszych lądowań nie należało. Dziewczyna wstała powoli i otrzepała swoje ubranie, poprawiła włosy, które opadły jej na twarz. Rozejrzała się wokół, ale nie miała pojęcia gdzie są, a przynajmniej jeszcze. Nazwa miasta, która widniała na tabliczce niewiele jej mówiła.
- Co to miało być ... - odezwała się po chwili do Trenaasa, który jak widać również nie był zadowolony z podróży. - Dobre pytanie... - powiedziała, również nie mając pojęcia co dalej. Smoczyca rozejrzała się raz jeszcze, a potem jej wzrok powędrował do towarzyszy. wyglądało na to, że nikt nie ucierpiał jakoś szczególnie.
- A to co znowu... - przewróciła oczami, kiedy zobaczyła, że zbliża się do nich jakiś wóz okryty plandeką. Smoczyca rozpoznała, że powóz prowadzi krasnolud, zaskoczona spojrzała na Trenaasa. Niedługo potem wędrowiec zatrzymał się obok nich i zapytał o turniej.
- Turniej?- powiedziała zaskoczona.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Dzika magia, dziwny anioł, , starożytne ruiny, istoty z innych wymiarów i ciągłe teleportacje... Smokołak jak na jeden dzień miał zupełnie dosyć. Do tego należy dodać, że w jego głowie siedzi więcej świadomości, niż powinno.
Kiedy Nehlon wraz z towarzyszami wylądował (znowu...) w nieznanym miejscu już miał przeklinać tego, co znalazł sposób, by przemieszczać się na duże odległości w krótkim czasie. Powstrzymał się jednak, gdy zauważył wschodzące słońce i zielone łąki wokół. Tabliczka z napisem "KALENPORT" również napawała go optymizmem.

Nim młodzieniec zdążył odpowiedzieć na pytania zadane przez jego towarzyszy, usłyszał zza pleców odgłos kopyt, kół i niecenzuralnych słów.
Szybkie spojrzenie zza plecy potwierdziły jego przypuszczenia: krasnoludy. Wbrew pozorom smokołak bardziej lubił towarzystwo niskiego ludu niż elfów, choć, jak się nad tym zastanowić, w ciągu trzech dni spotkał chyba już połowę znanych przez niego ras. Coś w głowie mu podpowiadało, że mniej, niż połowę, jednak zignorował to.

-Turniej? - zapytał w tym samym momencie, co smoczyca.
-W końcu coś normalnego.-pomyślał uradowany smokołak.
-A o jakim turnieju mówisz, mości krasnoludzie? - spytał się woźnicy.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Ignea poczuła się bardzo dziwnie. Osobnicy będący powozie, działali na nią w dość dziwny sposób. Przez moment zastanawiała się czy nie maja czegoś wspólnego z piramidami, które znajdowały się na pustyni. Medalion, który zawsze nosiła na szyi, zaczął błyszczeć, co mogło przykuć uwagę nieznajomych. Co jeśli znowu niekontrolowanie przemieni się w smoczycę? Może oni wcale nie są jacyś przyjaźnie nastawieni i co wtedy?
Elfka podeszła do Trenaasa i szepnęła cicho, że musi odejść, wyjaśniła, że nie może ryzykować swojego życia. Dziewczyna spojrzała na Nehlona i innych, posłała im uśmiech, a jej spojrzenie mówiło, by uważali na siebie.
Po chwili elfka zniknęła w pobliskim lesie, a po odejściu na bezpieczną odległość, smocze skrzydła przecięły powietrze i pradawna znowu poczuła wolność.
Tak rozpoczął się kolejny szalony lot, który poprowadzi smoczycę do kolejnej przygody.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

Krasnolud miał już odpowiedzieć gdy zauważył dziwne zachowanie Ignei. Była jakaś taka niespokojna, dziwnie zdenerwowana. Przyjrzał jej się ciekawie. Kiedy smoczyca podeszła do Trenaasa ze słowami wyjaśnienia, że musi iść, ten tylko spojrzał na nią z podejrzliwością wymalowaną na twarzy.
"Co ty knujesz?" - Trenaas był pewien, że Ignea ma jakiś plan. Choć w sumie nawet smok mógł się wystraszyć tego wszystkiego, czego dowiedzieli się na pustyni, a ona do tego była kobietą. Za chwile znikła między drzewami. Krasnal odprowadził ją wzrokiem.
- A tej co? - spytał z konsternacją na twarzy.
- Ona... Powiedzmy że nasze sprawy ją przerosły... - odpowiedział mag z kpiną w głosie. Karzeł parsknął gardłowym śmiechem.
- A co do tego turnieju... - Zwrócił się do Nehlona. - A zbierają się paniczyki i różnej maści "szlachetni" rycerze, by się pojedynkować. - Spluną na ziemie z wyraźną dezaprobatą. - Cholerne skurwysyny, boją się porysować zbroi... Oni nazywają to bitką ? Chyba prawdziwych pojedynków nie widzieli ! - Ponownie parsknął śmiechem.
- To co, może was powieść ?
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Zachowanie Ignei zdziwiło Nehlona. Tak naprawdę to smoczyca zachowywała się dziwnie od dłuższego czasu. Smokołak nic jednak nie powiedział, gdy Ignea podeszła do Treenasa, coś mu powiedziała i poszła w swoją stronę.
- To pewnie ma to coś wspólnego z medalionem-przeszło przez głowę młodzieńca, jednak ta myśl nie należała do niego tylko... nie ważne, kiedy indziej to rozwiąże.

Po dłuższej chwili zorientował się, że krasnolud odpowiedział na jego pytanie. Zdążył zarejestrować tylko: szlachetni rycerze (wręcz ociekało sarkazmem), skurwysyny, zarysowanie zbroi i coś o prawdziwych pojedynkach.
Jednak na kolejne pytanie krasnoluda był już przygotowany.
- Chętnie. - odpowiedział, idąc w kierunku krasnala.
- Idziecie? - spytał się towarzyszy (których ubywało jak piwa na festynie), wskakując na miejsce obok woźnicy.
- Tak przy okazji, Nehlon. - zwrócił się do krasnoluda, podając mu dłoń.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

Krasnolud uśmiechnął się do Smokołaka.
- Przyjaciele mówią do mnie Bardin. - Ścisnął mu dłoń, a Nehlon przekonał się, że ten knypek ma w dłoniach prawdziwy dynamit.
W tym czasie z plandeki wozu wychyliła się krasnoludzka głowa. Rzadkie, brązowe włosy, ruda, zapleciona broda, piwne, złośliwie błyszczące oczy i tatuaż przystawiający jakiś misterny wzór, na lewej stronie twarzy.
- Eee... Bardin czemu stoimy... Wiesz przecież, że gonią nas terminy - rzekł z wyrzutem.
- Spokojne, spokojnie... zdążymy na... - Nagle twarz krasnoluda wykrzywiła się w zdziwieniu. Wskazał na niebo, na wschodzie. Dokładnie w tym kierunku w który skierowała się Ignea. W oddali na horyzoncie widać było jakiś oddalający się kształt... Złotołuski smok...
- Co jest do kurwy nędzy... Smok czy co?! - wykrzyknął krasnolud. Wybałuszał oczy jakby, sam nie wierzył w to co widzi. Reakcja drugiego krasnala była dość podobna. Rozdziawił usta, patrząc na oddalającą się bestię.

Chwilę później zainteresowani hałasami z zewnątrz, z wozu wyszło dwóch krasnoludów, by dołączyć do swoich towarzyszy, w podziwianiu tego niezwykłego widoku. Jeden ubrany w brązowy płaszcz i czarne, skórzane spodnie. Na nosie nosił okulary "połówki", przez który nie można było dojrzeć koloru jego oczu. Włosy koloru ciemnego blondu, gdzieniegdzie prześwietlające siwizną, twarz nadmiernie rumiana, przeorana zmarszczkami. Zaskakująco krótka, jak na tę rasę, dobrze zadbana bródka, w tym samym kolorze co włosy. Widać, że przeżył już swoje. Drugi wyglądał jak typowy krasnoludzki wojownik. Kolczuga , płytowe naramienniki, kusza na plecach, a przy pasie dwa toporki. Długie czarne włosy, oraz słusznej długości broda zasłaniały mu większość twarzy, więc trudno było dojrzeć coś poza błękitnymi oczyma i wielkim nosem.

Trenaas uśmiechnął się. Dobrze wiedział, że to była odlatująca Ignea. Widział ją w smoczej postaci, a jak na smoka była charakterystyczna.
- Uspokójcie się. I tak nic byście z tym nie zrobili - zwrócił się do Bardin'a. Ten spojrzał na niego z ukosa, mucząc coś pod nosem. Coś typu "świat schodzi na psy", czy "przecież smoków nie widziano tutaj od wielu lat". Po chwili odetchnął i uśmiechnął się szeroko.
- Macie rację! Ale trochę mnie martwi obecność smoków na tych terenach. Cóż... trzeba się zrelaksować po takich przeżyciach... Gustujecie w krasnoludzkim spirycie ? - Uśmiechnął się jeszcze szerzej, a w oku coś mu błysnęło. - Dobry trunek, robiony własnoręcznie, przez moją zacną matkę... Ta to się dopiero zna na rzeczy! - Wybuchnął gromkim śmiechem.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Mimo, iż Nehlon wiedział, że Ignea jest smoczycą (i to dość wiekową z tego, co pamiętał) to i tak mile się zaskoczył, kiedy zobaczył na niebie odlatującego, złotego smoka... znaczy smoczycę.
Smokołak nawet nie mógł porównać swojej smoczej formy do prawdziwej postaci Ignei.
Czerwonowłosy młodzieniec tylko westchnął.

-Krasnoludzki spirytus? - na twarzy Nehlona pojawił się uśmiech. -Od zawsze chciałem spróbować tego legendarnego trunku, który niejednego powalił po jednej kolejce. Próbowałem ostatnio elfich trunków ale na mój gust są za łagodne i za słodkie. - Smokołak westchnął drugi raz i spojrzał na Bardina.
-Dobra, panie Bardin, niech pan pokaże, jak porządny spirytus pańska matka zrobiła. - powiedział do krasnoluda.

Coś w głowie Nehlona mówiło mu, że spróbowanie krasnoludzkiego trunku może skończyć się źle, jednak zignorował to. Rzadko przegrywał w konkursach picia wszelakich alkoholi, a spirytus ostatnio trudno zdobyć. Kto wie, kiedy zdarzy się następna okazja.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

Krasnolud uśmiechnął się.
- Taaa, elfiki potrafią pić tylko te swoje słodkie winiacze... brrrr... - Wykrzywił twarz, jakby zjadł przed chwilą cytrynę. - Jak oni mogą pić te szczyny, alkohol nie ma smakować, a sponiewierać! - Po raz kolejny roześmiał się głośno, zbyt głośno jak na gust Trenaasa.
- "Cóż... typowy przedstawiciel rasy krasnoludzkiej". - Mag uśmiechnął się lekko. Krasnale to pijaki, ale można na nich polegać.

Tymczasem Bardin opanował się i zwrócił do Nehlona:
- Ale jesteś tego pewien? To wypalało gardła nawet najdzielniejszym z nas... Spójrz na Orina, od trzech dni się nie odzywa. - Uśmiechnął się złośliwie, zaś krasnolud - najemnik zrobił bardziej pochmurną minę. Reszta kompanii wybuchnęła śmiechem.
- No dobra panowie, dajcie naszemu śmiałkowi nasz zacny trunek... - Orin podszedł do wozu i wyją mała gliniana buteleczkę z etykietką na której narysowane były trzy "x" (xXx), podszedł do smokołaka i podał mu ją. Spojrzał mu w oczy z wyczuwalną troską. Po czym odszedł lekko kręcąc głową.
- No to co, panie człowieku, na zdrowie! - Powiedział ten, który był ubrany w szaty. Reszta wyciągnęła bukłaki, w których też zapewne były jakieś napoje wysokoprocentowe.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Nehlon zachichotał, kiedy przeczytał "napis" na etykiecie.
-Nie ma to jak inwencja twórcza - pomyślał smokołak, oglądając dokładniej butelkę.
Zachichotał drugi raz, kiedy podczas wznoszenia toastu krasnolud nazwał go człowiekiem.
Młodzieniec odkorkował butelkę, uniósł ją do toastu i łyknął porządny łyk.

Oczy smokołaka otworzyły się gwałtownie, jakby go ktoś dotknął rozżarzonym do czerwoności prętem. I tak też się czuł, tylko, że miejsce nie było typowe.
Czuł, jak ciecz przelewa się przez gardło do żołądka, jak trunek wypala go od wewnątrz. Gardło go paliło, do oczu zaś podchodziły łzy.
Jednak Nehlon szybko ogarnął się. Zamknął oczy, zmusił się przed zwróceniem napoju i potrząsnął głową.
-O khu... kurde. - zdołał wydyszeć, kiedy już odzyskał kontrolę nad sobą. Wszystkie krasnoludy natomiast zaczęły ryczeć ze śmiechu, oglądając zmagania czerwonowłosego.

-Co twoja matka tam wsadziła? Ognistego ducha, czy co? - zapytał się Bardina, tym razem jednak śmiał się z tego wraz z reszta krasnoludów.
-Ciekawe, kiedy...
Nie minęła chwila, jak to, czego się obawiał, przyszło szybciej niż zwykle. Woda wydawała mu się lekka niczym pióro, zaś kręgosłup jakoś dziwnie giętki. Nie wspominając już o tym, że świat zmieniał swoje położenie, nawet przy lekkim ruchu oczu. Nawet krasnale wydawały się większe.
-Mocne.

Smokołak potrząsnął drugi raz głową. Skoro jego ciało przeszło na "tryb ręczny", to trzeba się przystosować.
Skoncentrował swoją wolę i wymusił całkowite posłuszeństwo swojemu "pijanemu" ciału.
Po kilku głębszych oddechach świat był już bardziej stabilny krasnale wróciły do swoich normalnych form.
-Nie wiem, co twoja matka zrobiła, by to stworzyć, ale powiem, że była genialna! - obwieścił uroczyście Bardinowi, śmiejąc się.
W międzyczasie zdał sobie sprawę, że raczej nie odzyska całkowitej kontroli nad swoim ciałem... przynajmniej dopóki nie wytrzeźwieje.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

Krasnoludy wniosły toast i razem z Nehlonem napiły się, ze swoich bukłaków. Trenaas patrzył się tylko na to, z nieukrywana litością. Sam lubił się trochę trochę zabawić, ale na bogów... krasnoludzki spirytus?! Mag nie zdziwiłby się gdyby ten trunek miał właściwości żrące... Czyżby jego towarzysz był tak głupi, że za nic sobie brał krasnoludzki kunszt destylowania czystego spirytu? Cóż, przynajmniej będzie ciekawie. Rzeczywiście, Trenaas miał rację. Gdy Nehlon uchylił łych z buteleczki, jego oczy stały się wielkie i błyszczące, niczym księżyc w pełni. Smokołak może nie zdawał sobie z tego sprawy, ale jego twarz poczerwieniała i łzy spływały mu po twarzy.

Nasze poczciwe krasnale widząc to, aż pękały ze śmiechu. Trenaas zresztą też po cichu kpił ze smokołaka. Uśmiechnął się złośliwie, patrząc na jego zmagania z siłą, której by nie podołali nawet tytani... Jedynie Orin, z pochmurną twarzą podszedł do Nehlona, by go przytrzymać. W sumie ciekawe co się stało temu krasnoludowi, że jest tak hmm... niekrasnoludzki... Większość z nich jest gadatliwa i tryska energią, a ten cały czas milczący smutny...

Mag z zachwytem obserwował jak szybko ten krasnoludzki cudowny wywar uderza do głowy. Nie minęło nawet 15 sekund, a Nehlon już nie panował zbytnio nad własnym ciałem.
- Fascynujące... - mruknął, szczerząc się przy tym jeszcze bardziej. Słyszał kiedyś o bitwie, kiedy to krasnale walcząc z ludźmi, na znak "przegranej" i "poddania się" podarowali naiwnym człowieczkom kilkadziesiąt beczek ich wspaniałego eliksiru... Później ci sami ludzie nawet nie wiedzieli kiedy ginęli... Przynajmniej robili to z uśmiechem na twarzy.

- A... dziękuję. - Bardin rozpromieniał. - Jednak przepis to nasza rodzinna, a raczej mojej matki, tajemnica... Psia kość! Nie wiem od kiedy ją proszę, by zdradziła mi przepis, a ona tylko uśmiecha się i mówi żebym: "Lepiej wracał do zabawy z tą swoją bandą, bo takie rzeczy nie są dla dzieci..." - Krasnolud aż cały poczerwieniał ze złości. Reszta kompani łącznie z Trenaasem uśmiechnęła się tylko złośliwie.
- Wiem tylko, że sęk tkwi w jakiś korzonkach, które są głęboko w ziemi... - Chrząknął lekko. - Ale powiem ci, że jak na człowieka nieźle się trzymasz...

- Ja jednak bym proponował posadzić go w tym wozie i już jechać - zaproponował mag. Orin, nie czekając na zdanie innych, zawlókł młodzieńca do wozu. Po czym wszyscy wsiedli i zaczęli jechać w stronę miasta.

***

Miasto było średniej wielkości, podzielone na dzielnice: handlową, świątynną, mieszkalną, w tym slumsy, i władzy. Zrobione to było na zasadzie okrągłego ciastka, podzielonego na kilka części... każdy miał swoją porcję... Znajdowali się teraz w dzielnicy handlowej. Ulice były wyludnione. Gdzieniegdzie był tylko otwarty jakiś sklepik. Wszyscy pewnie byli już na turnieju.
- No dobra... my tu mamy kilka spraw, a co z wami? - zapytał Bardin.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Mimo, iż turniej miał być niezapomnianą rozrywka dla gapiów, część mieszkańców pozostała w domach. Ci, którzy aktualnie znajdowali się przy jednej z bram miasta zdziwili się, gdy zobaczyli (a raczej usłyszeli) krasnoludzki powóz. Śpiewających krasnoludów słychać było już z daleka. Śpiewali każdą pieśń, jaką znali jak i zupełnie nowe, których nauczył ich pewien czerwonowłosy młodzieniec.

Nehlon nie pamiętał, kiedy ostatni raz tak dobrze się bawił. Gromada krasnoludów dostarczała więcej rozrywki, niż cała pijana armia z elfim cyrkiem i festynem.
Co tu dużo mówić, był ostro narąbany, mimo wszystko dotrzymywał krasnoludom kroku w piciu kieliszków, których pewien krasnolud, Bibor, wyciągnął i zaczął do nich rozlewać różne trunki. Rzecz jasna, połowa trunku jak i ponad trzy czwarte kieliszków trafiły na trakt, zabawa była przednia.

Gdy wszyscy trafili do dzielnicy handlowej, nie było bata, trzeba było przestać i w magiczny sposób "wytrzeźwieć". Większość krasnoludów ledwo stała na nogach, Nehlon zaś musiał wyjąć miecz z pochwą i użyć jej jak coś na kształt laski do opierania. Jednak, trzeba było przyznać, smokołak jak i krasnoludy odzyskali (po części) panowanie nad swoim ciałem jak i zachowaniem. Nie oznaczało to jednak, że świat widoczny w ich oczach był na swoim miejscu...
- My chyba zobaczymy ten turniej, może kilku rycerzu po zadzie potnę, to coś wygram... Dzięki za podwiezienie!
Nehlon pożegnał się z krasnoludami, którzy pojechali w swoja stronę, po czym spojrzał na widocznie rozbawionego Treenasa.
-Dobra, czarodzieju, masz coś, co pomoże... - smokołak zachwiał się i oparł się o ścianę budynku. - No właśnie, co pomoże mi wrócić do formy? Swoją drogą trzeba się zastanowić, co powinniśmy teraz zrobić.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

- Więc dobrze, pewnie się jeszcze spotkamy. - Bardin wyszczerzył się do Nehlona. Jak widać krasnolud polubił smokołaka. Podszedł do wozu, zagonił całą kompanię do środka, zajął miejsce woźnicy i podniósł rękę w geście pożegnania.
- Do zobaczenia! - I już Trenaas oraz Nehlon ujrzeli, jak wóz się oddala. Chwilę później zauważyli, jak z tyłu wozu wypada beczka, rozbijając się o bruk, i rozlewając litry alkoholu na drodze. Akompaniowały temu głośne bluzgi ze strony krasnali. Powóz jednak nie zatrzymał się i jakby nic się nie stało, pojechał dalej.

Trenaas widząc to, uśmiechnął się lekko.
- Krasnoludy... - mruknął, przewracając oczyma. Gdy usłyszał pytanie Nehlona, spojrzał na niego jakby ten był idiotą.
- I co mam zrobić? Zwiększyć ci wydajność wątroby?... Wyparować alkohol z krwi?... - Na ustach maga pojawił się złośliwy uśmiech. - Nie bądź niemądry. Jestem badaczem, a nie cudotwórcą... Jak się urżnąłeś w trzy dupy to teraz cierp. - Poklepał go po ramieniu, w geście "dodania mu otuchy". Starzec wyraźnie kpił ze smokołaka.

- Cóż... chyba nie mamy innego wyjścia, jak iść na ten turniej. - Podczas jazdy z krasnalami dobrze widzieli to zbiorowisko ludzi. Turniej najprawdopodobniej odbywał się na polanie za miastem.
Trenaas skierował się tam wolnym krokiem, tak aby Nehlon mógł za nim nadążyć.

* * *

Ignea leciała nad wielkimi połaciami lasów. Znów wolna... Właściwie to nie żałowała, że opuściła Trenasa i Nehlona. Oni na pewno poradzą sobie z tym zadaniem, czymkolwiek ono jest... Nagle wyczuła jakieś zakłócenia magiczne. To było dziwne. Nikogo tu nie było, nie wdziała żadnego źródła tego stanu rzeczy. Korzystając ze swojej wrażliwości magicznej, ustaliła, że najsilniejsze zakłócenia są dokładnie pod nią... Nie czuła jednak niebezpieczeństwa. Była pewna, że gdzieś już doświadczyła tego typu energii.

Las własnie się skończył, ujrzała jakieś samotne wzgórze porośnięte trawą. Doskonałe miejsce do lądowania. I tak też uczyniła. Gdy tylko dotknęła swymi stopami gruntu, ta dziwna energia nagle zaczęła nastać. Chwilę później przed nią pojawiła się średnich rozmiarów kula, o kolorze bursztynu, która zaczęła jakby przyjmować humanoidalny kształt. Nim zdążyła zareagować, stała przed nim projekcja Sin'Taela. Półprzeźroczysty, promieniujący złotą barwą. Nawet na smoczycy zrobiło to wrażenie. Był po prostu piękny. Spojrzał na nią, a na jego twarzy malować się smutek.
- Dlaczego porzuciłaś zadanie, które tobie zleciliśmy? - Spytał bez wyrzutu, w jego głosie pobrzękiwała tylko lekka nuta smutku.

* * *

Nehlon i Trenaas nie od razu trafili na dobrą ścieżkę, parę razy zawracali, gdy natknęli się na jakąś przeszkodę, typu rzeka, czy jakiś rów, który znajdował się tutaj nie wiadomo po co. W pewnym momencie mag musiał przytrzymywać smokołaka, by ten mógł jako tako iść. Mag nie był do końca przekonany, dlaczego mu pomaga, ale chyba nie miał innego wyjścia... Gdy już wreszcie dostali się do swojego celu zobaczyli... właściwie to nic nie zobaczyli. Olbrzymia masa ludzi uniemożliwiała dostrzeżenie czegokolwiek. Widzieli tylko lożę wybudowaną na polem turniejowym, w której pewnie zasiadał baron, czy inny lord.
- No i co teraz robimy? - To było bardziej pytanie retoryczne, bo wątpił, czy smokołak powie coś sensownego w stanie, w jakim się znajdował...
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Ignea leciała swobodnie, ciesząc się każdą chwilą w przestworzach, które były jej prawdziwym i jedynym domem. Złote skrzydła przecinały powietrze, a smok unosił się wyżej i wyżej, chłonąc każdy podmuch gorącego wiatru. Bursztynowe oczy smoczycy, zdawały się uśmiechać, przepełnione radością z lotu i wolności. Zastanawiała się co porabiają Nehlon i Trenaas, czy wszystko u nich dobrze i czy radzą sobie jakoś. Z drugiej strony wiedziała, że nie należeli do byle jakich istot i na pewno daliby sobie radę w niejednej trudnej sytuacji.
Smoczyca zapikowała, tuż nad sporą połacią lasu, przeleciała nad nim tak nisko, że lekko zaczepiła ogonem o korony drzew. Pysk smoka wyglądał tak, jakby Ignea uśmiechała się przez cały czas trwania tego cudownego lotu. Pradawna znowu wzbiła się w powietrze, jej medalion zalśnił, odbijając promienie słońca. W pewnej chwili poczuła coś dziwnego... Coś, co było związane z magią. Odruchowo zwolniła lot i zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu źródła tajemniczych zakłóceń. Zrobiła parę okrążeń nad lasem, by przyjrzeć się wszystkiemu bardzo dokładnie. Zamiast strachu, czuła dziwną ciekawość, która kazała szukać jej tego, co wywoływało w niej takie wrażenie, dlatego postanowiła lecieć dalej, aby przeszukać resztę lasu.

Po paru chwilach jej smocze oczy dostrzegły wzgórze, stojące samotnie gdzieś przy końcu lasu. Ignea wylądowała na nim, nie zmieniła swojej formy, zupełnie zapominając o tym, że posiada elfią postać. Ciekawskie spojrzenie omiotło okolicę, a zmysły smoczycy skupiły się na poszukiwaniu źródła. Jak to bywa, nie musiała szukać długo, gdyż tuż przed nią pojawiła się... kula, która miała kolor zbliżony do koloru jej oczu. Ignea przyglądała się, prychając niecierpliwie, a kula zaczęła przybierać bardziej humanoidalne kształty. To przypomniało jej o drugiej formie, którą po chwili przybrała.

Elfka stała wpatrzona w niecodzienne zjawisko, zastanawiała się co to jest...
- Sin'Tael...- szepnęła zaskoczona, patrząc na projekcję elfa. Cóż, nie był przy smoczycy we własnej osobie, lecz nawet w taki sposób potrafił powalić na kolana...Jedyne co nie pasowało jej w tym wszystkim, to ten smutek...
- Ja... Oni sobie poradzą... Nie jestem potrzebna... - powiedziała cicho i podeszła powoli do niego. - Nie... nie mów, że coś im się stało... - dopiero teraz wpadło jej do głowy możliwy powód tego spotkania. - Jeśli tak... - dziewczyna spuściła wzrok i czekała na odpowiedź Sin'Taela, naprawdę zaczęła się martwić.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Miejsce, gdzie odbywał się turniej, było bardzo przestronne. Olbrzymia polana posiadała doskonałe warunku, by urządzić na niej wszelkiego rodzaju turnieje, festyny, wesela czy jakieś obrzędy religijne. Wszystko byłoby dobrze, dopóki na owej polanie nie zebrało się prawie całe miasto.
Ludzie ściskali się w tłumie, przepychali czy wręcz bili w niektórych przypadkach, ale to były wyjątki. Liczne stragany, które zostały postawione specjalnie na turniej, były oblegane przez wielbicieli słodyczy, piwa czy potraw zza granicy.

Niestety, dla pewnego starego czarodzieja i jego pijanego towarzysza przejście przez ten "ścisk" ludzi wydawał się prawie niemożliwy.
O ile Treenas miał trzeźwy umysł, to nie można było tego powiedzieć o Nehlonie.
W duchu smokołak przysięgał sobie, że jak tylko nauczy się magi Życia, to jak najszybciej opracuje czar, który zniweluje skutki alkoholu.
Cholerny Treenas, na co komu czarodziej, który potrafi świetnie regenerować ciało a nie umie pozbyć się alkoholu z ciała lub przynajmniej go osłabić? Zero finezji i wyobraźni!
Choć z drugiej strony smokołak mógł zrezygnować po trzeciej buteleczce...

Młodzieniec nawet nie słuchał, co Treenas mówił. Nie skupiał swojej uwagi na niczym, nie był nawet w stanie. Jego myśli płynęły swobodnie, niczym rzeka... która swoja drogą teraz by się przydała.
Krasnoludzkie alkohole były naprawdę dobre. W porównaniu do napoi innych ras, to właśnie przy krasnoludzkich trunkach jest największa zabawa. Jak na przykład, gdy był na królewskim balu, gdzieś daleko na południu...
Albo, gdy armia nieumarłych otoczyła fort jego przyjaciela i nie było czym sobie dodać otuchy...
Elfy za to robią świetne drinki, trzeba tylko wiedzieć, kogo zapytać, jak wtedy, gdy zabłądził, (pierwszy raz od trzydziestu lat!) i napotkał wioskę elfów, których specjalizacją było mieszanie alkoholi z przeróżnymi, owocowymi sokami...
Ludzie również są nieźli w te klocki, niektóre piwa, szczególnie z Nandan-Ther lub z Trytoni mają naprawdę głęboki smak...
Szkoda, że demony raczej lubują w...
Chwila!

Nehlon powrócił do rzeczywistości. Siedział na cholernie zielonej trawie, na niebie świeciło cholernie jasne słońce a przed nim stali cholernie... cholerni ludzie.
Młodzieniec spojrzał w bok. Treenas (cholernie stary) rozglądał się wokół, jakby nie zauważył odpłynięcia Nehlona.
Smokołak tylko westchnął i znowu spojrzał w niebo. Było niezwykle błękitne, bezchmurne, idealne na turniej. Coś mignęło na tym nie wie, jednak Nehlon stwierdził, że to raczej jakiś duży ptak, po czym ponownie spojrzał na tłum ludzi. Ludzi, którzy stali na nogach, które tworzyły dziwaczne tunele...
Stwierdziwszy, że musi być naprawdę pijany, by wpaść na taki pomysł, czerwonowłosy wstał na czworakach i udał sie w kierunku areny, lawirując pomiędzy ludzkimi nogami i zostawiając niczego nieświadomego Treenasa..
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

Trenaas spojrzał na ten bezkresny tłum. Nie nie było szans żeby przecisnąć się przez tych ludzi. Tak jak się Trenaas spodziewał Nehlon nie odpowiedział na jego pytanie. Już miał skwitować to jakąś sarkastyczną uwagą, gdy ku swojemu zaskoczeniu zorientował się, że jego towarzysza przy nim nie ma. Bluzgnął kilka razy ze zdenerwowaniem rozejrzał się wokół siebie. Nie... w tym tłumie nie ma szans, by go dostrzegł...
- Co mu przyszło do tego zakutego łba ? - mruknął niezadowolony.
- "Pewnie chciał się przewietrzyć..." - odezwał się Arderian, który do tej pory milczał. Pewnie teraz śmieje się z Trenaasa i z jego położenia.
- Weź go poszukaj, bo zaraz szlak mnie trafi... - Zauważył, że jakaś mieszczanka przygląda mu się i widzi, że najwyraźniej rozmawia sam ze sobą. Uśmiechnęła się na wpół pojednawczo, na wpół złośliwie, odwróciła się i wskazując maga jakiemuś mężczyźnie, wykonała dość wymowny gest, który przedstawiał stan zdrowia psychicznego starca.

Trenaas tylko uśmiechnął się. Niech ludzie żyją w swojej głupocie... to łatwo później można wykorzystać. Mag dosłownie poczuł jak duch nie wytrzymuje i chichra się, próbując bezskutecznie ukryć swoje rozbawienie.
- No dobra, koniec zabawy. Idź go znaleźć... - W sumie mag dziwił się że duch, choć teoretycznie był jego niewolnikiem, zachowywał się bardzo swobodnie i najwyraźniej podobało mu się to, że jest na ziemi.

Nagle szumy jakby lekko ucichły, głowy wszystkich zwróciły się na panicza, który przewodniczył temu widowisku. Ku zdziwieniu Trenaasa mimo odległości jaka ich dzieliła, mag dokładnie słyszał każde jego słowo. Akustyka tego miejsca była widocznie, specjalnie dobrana, do wydarzeń jakie się tu odbywały.
- Pozdrawiam wszystkich zgromadzonych tutaj rycerzy ! Walczcie dzielnie, bez strachu w sercu, z honorem, a nagroda was nie minie ! Turniej uważam za rozpoczęty ! - Tłum wybuchł euforyczną wrzawą, jednak natychmiast ucichł, gdy herold zapowiedział pierwszą potyczkę.

- Sir Heriom z Nadan-Ther, oraz Sir Leo von Buff ! - Turniej się rozpoczął.

* * *

Sin'Tael spojrzał na smoczyce.
- Nie, nic im nie jest... Lecz bez ciebie nie dadzą rady. Choć, teraz są bezpieczni to nie wiadomo, co będzie jutro... - Projekcja elfa przybliżyła się do Ignei.
- Jesteś im potrzebna. Myślisz, że przypadkowo powierzyliśmy wam to zadanie ? - Nagle jego postać zaczęła blaknąć, rozmywać się. - Mam mało czasu... - powiedział nienaturalnie brzmiącym głosem. - Pamiętaj... smocza krew... - I zniknął.
Wierzę w jednego Krula, Stworzyciela prawicy i w Wiplera, Syna Jego Niejedynego, Pana naszego, który z Krula jest zrodzony przed wszystkimi kucami, umęczon przez policjantów, skopan i zgazowan, wstąpił na izbę, drugiego dnia zmartwychwstał, siedzi po lewicy Krula. Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Zablokowany

Wróć do „Równiny Theryjskie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości