Równiny Theryjskie[Miasto Kalenport] Pięć artefaktów.

Spokojna równina zamieszkana głównie przez pokojowo nastawione elfy i ludzi. To właśnie na niej znajduje się słynne Jezioro Czarodziejek i zamek, w którym się spotykają. Na równinie położone jest również osławione królestwo Nandan- Theru. To harmonijna kraina rzek, jezior i lasów.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

Nehlon przez dłuższą chwilę przyglądał się nieznajomemu, gdy ten pojawił się w zasięgu jego wzroku. Po wysłuchaniu "raportu" od niego, smokołak uderzył się w charakterystyczny sposób w czoło.
Pięknie... po prostu genialnie! Znając swoje szczęście, jak odkryją ciało prawdziwego Goruldo to jego oskarżą o zabójstwo.
Swoją drogą, skad smokołak mógł wiedzieć, że nieznajomy po prostu nie znalazł rycerza, lub on sam go nie zabił.
Jeszcze raz przyjrzał się uważniej kuglarzowi. Po jego twarzy widać było, że nie lubi słońca, jego aura zaś również nie była zbyt... jasna. Zaufać mu, czy nie? Dobra, widocznie nie ma innego wyjścia.

Smokołak zignorował ból głowy, który nieprzerwanie gnębił go od dłuższego czasu. I własnie przez ten ból nie mógł używać swoich telepatycznych zdolności, jednak w aktualnej sytuacji innego wyjścia nie ma. Z mieczem byłoby łatwiej.
Koncentrując się na swoich telepatycznych zdolnościach, wysłał ta samą sondę myślowa, której użył w trakcie przechodzenia przez tłum w kierunku turnieju. Nie był to mentalny atak, w aktualnym stanie młodzieniec nie mógłby pozwolić sobie na takie ryzyko. Po za tym nie wiedział do końca, z kim ma do czynienia a zwyczajne odczytanie intencji nie było zbyt wielkim aktem agresji. Na pewno nie w porównaniu z mentalnym szturmem.

Sonda dotarła na miejsce, gdy nagle jakaś nieznana mu siła zablokowała mu dostęp do umysłu nieznajomego. Szarość niemal go pochłonęła, gdy w ostatniej chwili smokołak zdezaktywował sondę. Dzięki bogom, gdyby zaatakował mentalnie zamiast spokojnie wybadać umysł, kto wie, czy nie zostałby uwięziony. Przezorność uratowała mu zadek.
Lecz czerwonowłosy zdołał zdobyć tylko jedną, pojedynczą informację, a raczej... imię?
-Aphs? - spytał się nieznajomego. Nie miał pewności, czy wyczuł on wtargnięcie do swojego umysłu, czy też nie. Zresztą, miał dość tej farsy, czas się dowiedzieć więcej o tym kuglarzu.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Sztukmistrz poczuł mrowienie w głowie, ten specyficzny, jakże irytujący rodzaj odczucia przypominający łaskotanie umusłpłaszczyzny połączane ze szczypaniem (jeśli w kategoriach umysłu można było używać tak materialnych przyrównań) sygnalizujący mu sondę. Znaczy się Mantus nie rozróżniał sond, inwazji i innych technik telepatka, a jedynie rejestrował w ów nieprzyjemnym uczuciu fakt, iż ktoś się doń dobiera jak każda istota o wyczulonym zmyśle magicznym, a jednocześnie brak mu było biegłości aby zdemaskować intruza. Jeśli ten nie atakował całą swą siłą. Temu na twarzy kuglarza pojawił się zły grymas niezadowolenia uczucie było dlań nieprzyjemne. Prawdę powiedziawszy użytkowników telepatii nie darzył poważaniem, miał ich za małe pchły pchające się do tego co człowiek ma najcenniejsze – jedności ja wyrażonej umysłem. Wtedy też smokołak wypowiedział imię, a wiele stało się jaśniejsze.

Apsh... Imię końca, imię które zostanie wypowiedziane na końcu przez całe istnienie w jego agonii. Jak brzmiało? Nawet w nienawykłych do prawdziwych imion ustach Nehlona zabrzmiało dostojnie i potężnie, jakby to nie mówił on sam, a raczej pozwolił przemówić przez siebie wieczności, zapewne poczuł chłód w kościach, mrowienie na duszy, czerń oplatająca wolę. Trwało to tylko moment, błysk mroku i zniszczenia w psychice. Apsh brzmiało jak sentencja kary. Mantus przymknął oczy delektując się jego brzmieniem. W okolicy grobowe tchnienie załopotało ścianami okolicznych namiotów, ktoś złapał się za serce, kto inny właśnie wygrał w karty. Ułamki sekund podczas których wielu co wrazliwszym pociemniało w oczach.
Mantus poczekał aż brzmienie imienia umilknie, poczekał dwa uderzenia swego serca. Mag cienia otworzył usta, czuł jeszcze charakterystyczne mrowienie w kościach, zimne prądy przeskakujące nerwami na wywołanie tego imienia.
-Jestem Mantus – prawdziwe imię lecz bez władzy nadal brzmiało specyficznie lecz wobec Apsh wydało się teraz zwyczajnym słowem, rzesza imię to tylko brzmiało, nie wywoływało już reakcji rzeczywistości. Kuglarz zrobił przerwę.
-Zapomnij te słowo. Miną lata ale je zapomnisz. Lecz wypowiedz je kiedykolwiek jeszcze, a będę słyszał, przyjdę. - Zapewnił chłodno. Nie była to groźba. Był pewny, że smokołak zapomni. Apsh,imię zapomnienia i końca, je trzeba było zapomnieć, ci co je zachowywali tracili poczytalność, osobowość duszę lecz na szczęście zapomnieć go było łatwo. Nagle Mantus zmienił swój nastrój i zaśmiał się serdecznie zmieniać również temat.
-Dasz radę za każdym pojedynkiem chociaż nie zlatywać z konia czy o to też mam się zatroszczyć? Możemy wygrać na punkty, poprzez kruszenie kopii.
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

No pięknie, pytania o przeszłość maga nigdy nie były wygodne.
- Gdybym ci powiedział, to straciłabyś do mnie resztki sympatii... o ile jakąś do mnie czujesz. - Roześmiał się głośno. Tak, zabicie swojego mistrza dla wiedzy i bawienie się w kulty mrocznych bogów, mogły by lekko zniesmaczyć jakże rozwiniętą wrażliwość smoczycy.

W sumie... ona miała rację. Trenaas tak się podekscytował możliwością użycia artefaktu, że wyłączył na chwile głos rozsądku, którym się kierował przez całe swoje dorosłe życie. Cóż... był tylko człowiekiem, a ludziom zdarzają się chwile słabości. Chrząknął i zwrócił się do smoczycy:
- Wybacz za bardzo się... podnieciłem - mówił to dość niechętnie, jednak sam się uśmiechnął, gdy się zorientował jakiego słowa użył.
- "Tak... z całą pewnością się starzeję." - pomyślał. - "Jak już ktoś ekscytuje się magicznymi artefaktami to już z górki..."

Jednak Trenaas już widział potencjał w planie Ignei, nawet wiedział jak go trochę ulepszyć.
- Ukaż się! - wydał rozkaz duchowi. I już za chwilę, obok Trenaasa ukazała się mglista sylwetka Arderiana.
- Znacie się już... Arderian Ignea, Ignea Arderian... - Bezceremonialnie i dość szybko przedstawił ich sobie. Smoczyca dostrzegła że duch wykonał jakiś nieznaczny gest, jakby pochylił głowę w geście przywitania. Jednak postać Ardiego była strasznie niewyraźna, więc mogło się ty tylko jej zdawać.
- Pójdziesz do Arcadiana, a ja będę towarzyszył ci poprzez Arderiana. Będzie moimi ustami. - Spojrzał wyczekująco na kobietę. - A i jeszcze jedno... ja przynajmniej starzeję się godnie. - I po raz kolejny można było zobaczyć ironiczny uśmiech na jego twarzy. To chyba był jego jakiś znak, albo coś...
Awatar użytkownika
Ignea
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 110
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smok Solarny
Profesje:
Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
Kontakt:

Post autor: Ignea »

Wcale nie spodziewała się uzyskania odpowiedzi na pytanie o przeszłość Trenaasa. Wszystko wskazywało na to, że solidnie coś przeskrobał i wcale nie był z tego dumny, choć kto wie, ludzie parający się magią, nie zawsze są zdrowi na umyśle. Ignea powstrzymała się od śmiechu, przyglądając magowi i rozmyślając nad jego stanem psychicznym. Szybko pokręciła głową, odganiając niepotrzebne wizje i skupiła się na tym co w tej chwili było najważniejsze.

- Nie mam czego wybaczać. - powiedziała z uśmiechem. - Magia jest niesamowicie pociągająca, ale niesie za sobą wiele konsekwencji, często nieprzyjemnych. A jeśli idzie o prawdziwą, magiczną potęg, to jest jeszcze gorzej, kiego ktoś używa jej nieodpowiedzialnie. - znowu pouczyła Trenaasa, ale rozumiała jego... Podniecenie.
- Z artefaktami należy postępować ostrożnie. - po tych słowach przed smoczycą pojawiła się ta sama istota, która wcześniej oznajmiła, że ma propozycję od ludzkiego towarzysza elfki.
- Tak, to własnie jego widziałam przy wozie. - uśmiechnęła się i lekko skinęła głową. - Witaj Arderianie. - powiedziała miło i wysłuchała planu jaki narodził się w głowie Trena.
- Myślę, że to całkiem rozsądny plan. Przynajmniej ofiar będzie znacznie mniej. - stwierdziła niby żartem, ale jednak coś w tym było.
- Jak mniemam potrafisz porozumiewać się z nim telepatycznie? Całkiem wygodne. - kątem oka zerknęła na średnio widzialnego towarzysza ludzkiego maga.
Na wzmiankę o godnym starzeniu się, Ignea rozbawiona pokręciła głową.
- Za to pamięć już nie ta, prawda? - rzuciła szybko. - Chodźmy do miasta, wypełnić naszą niezwykle interesującą misje. - dodała z uśmiechem.
Awatar użytkownika
Nehlon
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 59
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Nehlon »

-No, w koncu coś się wyjasniło. - pomyślał smokołak, słuchając Mantusa. Zdaje się, że znalazł czuły punkt kuglarza. Ciekawe jednak, czym jest owo Apsh?
-Nehlon. - przedstawił się czerwonowłosy. - Nazwany Gorludo przez przypadek, jak sam pewnie zauważyłeś.
Po wysłuchaniu "planu" Mantusa, Nehlon miał pewne wątpliwości. Nie wiedział, jakim cudem utrzymał się wcześniej na koniu. Może to przez te litry alkoholu w sobie? Ponoć alkohol wspomaga na wiele sposobów, ale żeby aż tak?
-Nie jestem pewien, czy dam radę ponownie otrzymać się na tym zwierzu.
Smokołak zamyślił się przez chwile, po czym łyknął kilka sporych łyków z beczki. Przypomniawszy sobie, że słońce doskwiera dziś kazdemu, podał owa beczkę Mantusowi, co wyglądało dość dziwnie.
-Można spróbować. Najwyżej znowu łyknę "trochę" alkoholu dla zachęty.

Smokolak wstał i ruszył w kierunku namiotu. Jakoś dotarł do swojej sekcji, gdzie wcześniej niedoszli giermkowie pomagali mu założyć zbroje i wejść na konia.
Tak jak oczekiwał, karmazynowa zbroja leżała na swoim miejscu, obok jego magicznego płaszcza (hura!) i butelką jakiegoś trunku.
Westchnąwszy, Nehlon łyknął spory łyk trunku, nie zwracając uwagi na to, co to dokładnie jest, po czym zaczął ubierać się w ta przeklęta zbroję.
-Miejmy to już za sobą.
Awatar użytkownika
Mantus
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:

Post autor: Mantus »

Mantus był wyjątkowo niezadowolony. Dopiero kilka chwil po wypowiedzeniu imienia naszłed go przebłysk, to jasne. Pech, pech galopował prost na niego! Wiedział, że Charon nie czuje już zupełnie przeznaczenia lecz prawdziwe imiona czuł, a już szczególnie Apsh. Tak oto głupim przypadkiem Mantus odkrył się przed dawnym mentorem, wrogiem i... Z łowcy stal się zwierzyną.
Zaklną w zupełnie nie znanej tutaj mowie ze swego świata. Z trudem otrzymał źle schwycone beczkę i napił się sporo, aż mu zawirowało w głowie. Chyba nie miał zbyt mocnej głowy... Z drugiej strony lata praktyki. Prawda, fałsz?

Sztukmistrz mimo wszystko nie potrafił być długo w złym nastroju. Kiedy Nehlon ubierał zbroję, Mantus zaczął oglądać kopię z niejaką konsternacją odkrywając, że jest nazbyt solidna niżeli się spodziewał. Obojętnie, teatralnie wzruszył ramionami.
-Wiesz, grunt to nie zleć z konia... - rzekłszy to począł w torbie szukać buteleczki mikstury. To akurat było prosta, miał ich od groma, acz znaleźnego jednej konkretniej, nawet pomimo intuicyjnego wyczucia, wymagało czasu. Wreszcie dobył szklaną, zakorkowaną buteleczkę pełną pieniącej się, żółtawej cieczy.
-Ostatecznie – delikatnie, ostrożnie wylał ciecz na zmoczoną w wodzie szmatę, zaskwierczało. - liczy się tylko rozkruszenie kopii na wrogiej piersi.- Począł rozcierać płyn szmatką na koniec kopii. O ręce się nie martwił, jego rękawiczki zapewniały mu ochronę jednak kapnięcie na nagą skórę było dość nieprzyjemne. Delikatnie ujmując sprawę.
-Nie licz na na zrzucenie przeciwnika, kopia połamie się po pierwszym uderzeniu. - Mówiąc to wtarł szmatą kwas w dwie pozostałe kopie przygotowane do pojedynku składającego się z maksymalnie trzech rund. Sędzia nie wykryje naruszenia. Kwas wżerał się w strukturę bez nadpaleń i osłabiał drewno. Sztukmistrz pamiętał jak dobrze to działało przed wyważanie drzwi. Polać w okoli zawiasów...
-Gotowe. - Stwierdził rzucając szmatę na podłogę, uprzednio płucząc ją w beczce. Na przyprawianie kopii stracił pół buteleczki, ale pociechą było, że starczy również na następny pojedynek. -Jakieś pytania?
Awatar użytkownika
Trenaas
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 112
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Trenaas »

- Może lepiej idź sama, a ja zostanę przypilnować naszego skarbu. - Trenaas umyślnie czy też nie, głaskał kulę, wypowiadając te słowa. - Jak mówiłem, będę ci towarzyszył za pośrednictwem Ardiego. On cię też zaprowadzi na miejsce spotkania z krasnoludami.
Tymczasem żołnierze dość sprawnie radzili sobie z pożarem. Opanowali go na tyle, że większa ich część znów ruszyła w pościg, zostawiając tylko garstkę na miejscu w razie nieprzewidzianych wypadków.
- Chyba musimy się spieszyć. - Powiedzał mag, wpatrując się w przybliżających się ludzi. - No więc powodzenia. - Uśmiechąl się, i już po chwili oddalał się, w sobie tylko wiadomym kierunku.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Nehlon pokręcił głową.
- Wobec tego chyba już czas. - Mantus wskazał mu dłonią wyjście z namiotu, czując nagle opanowujący go ból głowy. Potarł skroń koniuszkami palca, obserwując, jak jego dotychczasowy rozmówca wychodzi.
Potem zobaczył przed oczami czarne i czerwone plamy, latające na przemian i opadające na ziemię. Zakręciło mu się w głowie. Chciał usiąść - ale nie mógł. A nie mógł, ponieważ czuł potężny zew. Przeznaczenie go wołało. Musiał ruszać. Natychmiast. Nie mógł pozostać w tym miejscu ani sekundy dłużej.
Zabrał swoje rzeczy i po prostu wyszedł, słuchając owego tajemniczego głosu, który kazał mu to zrobić. Tym sposobem opuścił Kalemport.

Ciąg dalszy: Mantus

Ignea tymczasem nabrała o wiele więcej wątpliwości co do całego planu Trenaasa. Zanim zniknął jej z oczy podbiegła do niego. Wyjaśniła wszystko, nawet wspominając o Kryosie, który tyle razy złamał jej serce. Przekonywała maga, że powinni sobie odpuścić zbieranie artefaktów, bo to zbyt wielka potęga, by jeden człowiek mógł dać sobie z tym radę. Na koniec postanowiła dać mu tyle czasu ile zechce, a sama ruszyła w swoją drogę, po raz kolejny. Smoczyca powiedziała Trenowi jak będzie mógł ją znaleźć czy wezwać w razie potrzeby. Uśmiechnęła się do niego ciepło i odeszła wolnym krokiem. Znajdując się poza zasięgiem wzroku zbędnych gapiów, elfka przybrała naturalną postać i już po chwili smok solarny wzbił się w powietrze i odleciał ku przygodzie.

Ciąg dalszy: Ignea
Zablokowany

Wróć do „Równiny Theryjskie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości