Mroczne Doliny[Na północ od Maurii] Powrót do domu

Tajemnicza kraina, nad którą od wieków zalega mrok. Słońce świeci tu niezwykle rzadko. Nie ma tu tętniących życiem wiosek, jedynie jedno, warowne miasto ostało się w tej czeluści mroku, a i o nim nie można powiedzieć, pełne życia...
Awatar użytkownika
Tressa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampirzyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tressa »

        Tressa uśmiechnęła się pod nosem, lecz jej mina natychmiastowo zrzedła. Nie ukryła tej emocji, w czym oczywiście była mistrzem, ale w tej chwili nawet o tym nie pomyślała. Zganiła się za to ostro, po czym odchrząknęła. Wampirzyca tylko potaknęła, po czym (nie ukrywając już kompletnie zmęczenia, bo skoro rozpoznał, to po co?) oparła głowę o ramię Vergila, wzdychając.
        - Wiem. I to mnie chyba najbardziej boli. Głupie czekanie – mówiła cicho, choć miała pewność, że wampir ją usłyszy. - Wolałabym mieć to już z głowy – przyznała. - Ale nic nie poradzę. - Oddaliła się, jakby wróciły jej wszystkie siły, a głos przybrał bardziej władczy ton. Kobieta zmienną jest, ot co. Jednakże jej myśli nadal zajmowały wszystkie możliwe opcje. Sorley, jakby czając się na coś, zniknął z pola widzenia.
        - Może i nie wszystkie, ale zdecydowana większość – odparła, przeciągając się i biorąc głęboki wdech. Musiała jakoś otrzeźwić umysł. Teoretycznie powinna na spokojnie wszystko przemyśleć. Obmyślić strategię, cokolwiek. Obecnie pod wpływem nagłej sytuacji poznała siłę jednego członka Zakonu, lecz nie była w stanie zmierzyć dokładnego poziomu jego siły. Nie znała także pozostałych, starszych osobników Srebrnych Róż. Pozostaje jeszcze...
        - Ouroboros – powiedziała nagle. - Miał Ouroborosa, zjadającego swój ogon węża. Znak nieskończoności. - Spojrzała na Vergila, unosząc brew. - Warto poszukać jego większego znaczenia potem w bibliotece. Możemy na coś się natknąć... - Lecz wpierw, jak to każdy wie, pasowałoby zająć się szklanym okiem Kala. Inaczej znowu coś się wydarzy i okaże się, że ten artefakt posiada własną wolę i zrobi im małą niespodziankę? To by było już komiczne.
Tressa uśmiechnęła się szeroko, kiedy otrzymała kolejny pocałunek od wampira. Wyszczerzyła przy tym swoje ukochane kły. Gdzie się podziewał nietoperz, który zwykł strzec jej jak oka w głowie? Chwilkę, przy fakcie posiadania dziwnego artefaktu to porównanie źle brzmi... Sorley zapewne gdzieś śpi, jak to on. Cóż poradzić, jak nic nie poradzisz.

        Tressa o mało nie rozdziawiła ust, wsłuchana w tłumaczenia Vergila. Czytanie aur było dla niej nowością, nigdy wcześniej nie słyszała o czymś takim. Nawet w księgach, które ukradła wraz z siostrą z Zakonu, nie było napisane nic na ten temat. Z tych grubych tomiszczy nauczyła się jedynie porządnie posługiwać magią, nic więcej... No, może kilka ciekawostek na temat pojedynczych zaklęć i historii, ale cóż to takiego w porównaniu z odczytywaniem aur? No właśnie, nic szczególnego. Malutka drobnostka, kropka atramentu na ogromnej kartce.
        - Skąd ty to wszystko wiesz? - zapytała szybko, nie spuszczając zaciekawionego wzroku z mężczyzny. - Nauczysz mnie? - Słuchając dalszych wyjaśnień na temat aur, wampirzyca po krótkiej chwili przeniosła wzrok na szklane oko. Chwyciła je, po czym (z lekkim wahaniem) przyłożyła sobie do oka i spoglądnęła przez nie. Nie zobaczyła nic intrygującego, poza przemijającymi się w nim smugami białego dymu. Westchnęła, a gdy miała już odłożyć artefakt, zauważyła, że mgła nie jest w środku. Jest wokół, jest tutaj. Spoglądając przez oko w coraz to różniejszych kierunkach, mgła przewijała się, jakby tylko dzięki temu przedmiotowi można było ją dostrzec.
        - Oni tutaj nadal są... - wyszeptała, a kąciki jej ust uniosły się w górę w geście zadowolenia ze swojego odkrycia. - Tylko niewidoczne, jak Sorley – oznajmiła.
        Nie trzeba chyba wspominać, że Tressa najbardziej wyczekiwała próby zniszczenia. Ot, nieodparta piromanka-sadystka w jednym, uwielbiała destrukcje. Lecz zważając na fakt, że znajduje się na terenie posiadłości, postanowiła się wstrzymać, żeby zbyt dużo nie spalić... Położyła oko na ziemi, po czym oddaliła się kawałek, by następnie pstryknąć palcami i wywołać lekki pożar wokół artefaktu. Specjalnie przeniosła zaklęcie do środka magicznego przedmiotu, aby przyspieszyć jego działanie. Szkło pod wpływem takiej temperatury powinno urosnąć, a następnie samoistnie pęknąć. Jednakże nic się nie stało. Tressa prychnęła, po czym użyła magii zła, aby łatwiej zniszczyć przedmiot. Ale i to zaklęcie się odbiło, coś pstryknęło i wokół oka pojawiła się siarka, choć sam artefakt zdawał się nienaruszony.
        - Jest niezniszczalny? - wymamrotała niezadowolona.
Awatar użytkownika
Vergil
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Wędrowiec , Arystokrata , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Vergil »

Spojrzał nieco zdziwiony na Tressę, gdy wspomniała o wężu zjadającym swój ogon. Oczywiście może za nim coś się kryć, coś, co może być ważne albo być wyłącznie znakiem, który, tak naprawdę, nie ma większego znaczenia, jeśli chodzi o ten konkretny przypadek.
        - Udamy my się do biblioteki i poszukamy ksiąg, w których możemy znaleźć znaczenie tego węża, jednak najpierw zajmijmy się tym magicznym okiem — odparł po chwili, sam był trochę ciekaw tego wszystkiego, może rzeczywiście uda im się znaleźć coś ważnego. Na następne pytanie odpowiedział jej kolejnym pocałunkiem, co, wydawało mu się, że jest wystarczającą odpowiedzią.

Wyglądało na to, że dla wampirzycy umiejętność czytania aur była czymś nowym i wcześniej o tym nie słyszała. Był przygotowany na ewentualne pytania ze strony Tressy na temat właśnie postrzegania aur, więc nie zdziwił się, gdy naprawdę je usłyszał.
        - Od matki, z ksiąg i z pergaminów — odpowiedział. Musiał przyznać, że kolejne pytanie minimalnie go zaskoczyło, chociaż mógł spodziewać się, że nieumarła będzie chciała nauczyć się tej umiejętności, bo mogła uznać ją za przydatną. W sumie to nie myliłaby się, bo, jeśli ktoś obawia się tego, że jest obserwowany, może wpaść w zasadzkę lub coś podobnego i przy tym potrafi czytać aury, to może przyjrzeć się otoczeniu, wykorzystując przy tym czytanie aur, żeby dostrzec aury istot żywych, bo mało kto potrafi ukryć swoją aurę albo sprawić, że jest ona trudniej dostrzegalna.
        - Nie wiem, czy będę w stanie... Mogę zaoferować ci wiedzę teoretyczną, którą znajdziesz w bibliotece na terenie mojej posiadłości, jednak trudniej może być z praktyką, bo nigdy nie byłem dobrym nauczycielem... - powiedział, cały czas wahając się co do swojej decyzji i do tego, o czym teraz mówił. Dało się to wyczuć w jego głosie, chociaż było to dość ciężkie do zrobienia.
        - Ciekawe... - odparł, gdy Tressa powiedziała, że postacie z magicznej mgły nadal tu są, tylko że nie są widzialne, chyba że spogląda się przez magiczne oko. Dość uważnie przyglądał się też próbie zniszczenia, której wampirzyca poddała kryształowe oko i wyglądało na to, że zaklęcia, które zastosowała, nie spowodowały, że przedmiot został zniszczony albo co najmniej uszkodzony.
        - Może tak być. Często się zdarza, że artefakty są niesamowicie odporne na uszkodzenia i można je zniszczyć wyłącznie przy pomocy innego artefaktu — powiedział, przyglądając się oku badawczym wzrokiem.
        - Chcesz sprawdzić coś jeszcze, czy idziemy od razu do biblioteki? - zapytał po chwili.
Awatar użytkownika
Tressa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampirzyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tressa »

        Tressa słuchała oczywiście tego, co mówił do niej Vergil, aczkolwiek jej myśli brnęły w kierunku Ouroborosa. Wąż, który zjada własny ogon, symbol nieskończoności. Wampirzyca wierzyła, że jego dumnie prezentująca się postawa przy Zakonie Srebrnych Róż może coś oznaczać. Coś, co trzeba odgadnąć, a to może da obojgu nieumarłym niemałą przewagę podczas starcia. Ale co mógł oznaczać symbol wieczności w Zakonie, który tworzył i testował artefakty na istotach nadnaturalnych? Jest wiele opcji, ale jedna perspektywa najbardziej przeraziła Tressę.
        Znaleźli nowe powołanie w tym wszystkim. Albo skończyli testy. Pozostawało jeszcze jedno bardzo istotne pytanie. Dlaczego? Po prostu. Czemu tworzą to wszystko, jaki mają w tym cel? A jaki jest w tym udział innych, postronnych osób?
Tutaj nie ma dobrej odpowiedzi. Mogą być tylko przypuszczenia. A to już męczy wampirzycę.
        - Znaczenie jest mi w połowie znane. Niemal każdy zna ten znak. Lecz... - zaczęła, przygryzając dolną wargę i tym samym drażniąc ją kłami. - Trzeba więcej. Znacznie więcej. Informacje powinny znajdować się w jednym z księgozbiorów, a... Sądzę, że takie u ciebie znajdę – rzekła, kierując swój wzrok na oczy wampira. Nadziei szukała dosłownie wszędzie. A obecnie Vergil był jedyną osobą, która zaoferowała jej pomoc. Ludzie kulą się przed cierpieniem, jakie może dać im Zakon. A cierpienie wymaga więcej odwagi niż śmierć.

        Czytanie aur niezaprzeczalnie było nowością dla nieumarłej, zwłaszcza, że dowiedziała się o takiej możliwości dopiero teraz. A mogłaby już dawno rozpoznawać ludzi i ich zamiary! Cóż, życie w niewoli przez większość czasu sprawia, że kilka spraw z zewnętrznego świata łatwo umyka.
        - Niezwykłe – mówiła z szeroko otwartymi oczami i ze zdziwieniem w głosie, które dodatkowo było pomieszane z drobinkami ekscytacji. Wyczekiwała zniecierpliwiona na odpowiedź Vergila, a kiedy ją tylko usłyszała, uśmiechnęła się szeroko jak małe dziecko, które dostało właśnie jakąś drogą zabawkę. - A ja szybko się uczę. Może długo nie pozostaniesz nauczycielem. - Wyszczerzyła ząbki. - Żartuję. Nie jesteś na pewno taki zły, jak sam sądzisz – dodała. Co prawda zwykła się wszystkiego sama uczyć, ale w tej kwestii liczył się czas, nauczyciel bardzo by się przydał.
        - Potem z wielką chęcią się pouczę – powiedziała jasno. I to nie tylko pragnienie posiedzenia dłuzej w bibliotece... Cóż, każdy pretekst jest dobry, racja?

        Tressa zawiodła się. Już myślała, że jeżeli zniszczy artefakt, wszystko będzie jasne. Że okaże się, że jest w stanie walczyć z Zakonem, nie przejmując się żadnym magicznym przedmiotem. Ach, jakże to bolesne... Uderzył w nią fakt, że musi ćwiczyć i stać się silniejsza. Znacznie.
        - Myślę, że lepiej od razu udać się do biblioteki, tam poszukać informacji – odparła, wzdychając. - Chyba, że sam chcesz coś sprawdzić?
Awatar użytkownika
Vergil
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Wędrowiec , Arystokrata , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Vergil »

Zastanowił się chwilę nad tym, co powiedziała Tressa, co prawda minęło trochę czasu od momentu, w którym próbował nauczyć czegoś nowego osobę, która nie miała wcześniej z tym żadnej styczności i niby mu to wyszło, jednak nauka nie należała do najprzyjemniejszych i, o ile dobrze pamiętał, osoba przez niego nauczana, wolała przeczytać książki związane z tematem i za tym szło to, że dowiadywała się z nich więcej niż z jego nauk. Może teraz wyszłoby inaczej, czego powodem mogłoby być to, że zależy mu na wampirzycy.
        - Nie wiem, czy dobrym pomysłem jest to, żebym był twoim nauczycielem... Wydaje mi się, że biblioteka i księgi w niej zgromadzone będą lepszym nauczycielem ode mnie — powiedział po chwili. Naprawdę tak sądził, co dało się poznać po tym, że jego głos był jak najbardziej szczery, a to, co powiedział, nie było próbą uniknięcia tego, że miałby zostać nauczycielem, bo to również oznaczałoby, że spędziłby jeszcze więcej czasu z Tressą.

Wyglądało na to, że kryształowe oko należy do tych artefaktów, które są niesamowicie odporne na zniszczenie i, prawdopodobnie, da się je zniszczyć tylko wtedy, gdy wykorzysta się do tego inny artefakt. W sumie... Vergil miał przy sobie broń, która przecież jest artefaktem, więc zawsze mógłby spróbować zrobić rysę na oku, niekoniecznie musiał je od razu niszczyć, bo zawsze mogłoby przydać się później, poza tym, może miało jeszcze jakieś właściwości, o których dwójka wampirów nie wiedziała.
        - Moja szabla, Odwet, jest przecież artefaktem... Połóż oko na ziemi i odsuń się od niego — powiedział do Tressy, wyciągając szablę z pochwy. Poczekał, aż nieumarła wykona jego polecenie i podszedł do artefaktu leżącego na podłożu. Stanął kilka kroków od niego, wymierzył odległość, która sprawi, że czubek ostrza jego broni zostawi jedynie niewielką rysę na powierzchni oka, o ile jego przypuszczenia są prawdziwe.
        - Zobaczmy... - odezwał się bardziej do siebie niż do niej. Po chwili uniósł szablę w górę, przygotowując ją do ciosu. Wziął wdech i opuścił rękę z bronią. Ostrze przecięło powietrze i uderzyło w ziemię przed magicznym okiem. Vergil czuł lekki opór tuż przed tym, jak szabla uderzyła w ziemię, więc wiedział, że czubek ostrza trafił tak, jak chciał tego on sam. Schował szablę i podszedł do artefaktu, podniósł go z ziemi i przystawił bliżej oka, aby wyszukać rysy, która powinna była powstać. Przez jego twarz przebiegł uśmiech.
        - Jest. Niewielka rysa. Blizna na idealnej powierzchni kryształowej kuli, którą stworzono tak, aby wyglądała, jak oko i je zastępowała — powiedział, jeszcze z uśmiechem, który przechodził przez jego usta. Podał oko Tressie, aby przyjrzała mu się i również zobaczyła to, co on.

        - Tyle chciałem sprawdzić. Chodźmy do biblioteki — zasugerował i ruszył przodem, tą samą drogą, którą przyszli w to miejsce.
        - Czego, ostatecznie, będziemy tam szukać? Jeśli chcesz, możesz poszukać ksiąg, które powiedzą ci więcej o odczytywaniu aur, a ja zajmę się czymś, co będzie związane z Zakonem — zaproponował, gdy tylko zrównali swoje kroki, i spojrzał na wampirzycę w oczekiwaniu na odpowiedź z jej strony.
Awatar użytkownika
Tressa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampirzyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tressa »

        Wampirzyca uniosła nieco brwi w oczekiwaniu na odpowiedź. Co do nauczania podchodziła dość chętnie, czym zapewne nie każdy mógł się pochwalić... Cóż, istnieje kilka rodzai ludzi. Czy stworzeń niekoniecznie ludzkich, jak kto woli. Kiedy tylko usłyszała słowa wampira, prychnęła cicho, uśmiechając się lekko.
        - Teoria z książek a praktyka to zupełnie dwie różne kwestie – rzekła, unosząc lekko głowę. Do dziś pamiętała, jak długo zajęło jej opanowanie magii ognia na poziomie mistrza. Tyle godzin w lesie. Wbrew pozorom, które jasno krzyczą, że przy najbliższej wpadce wybuchnie pożar i zdradzi się swoją kryjówkę, jest to idealne miejsce to nauki tej dziedziny. Trzeba się mocno namęczyć, aby nic nie spalić. Kontrolować, wiedzieć, jak ugasić, nie zwracać na siebie uwagi – wszystkie te czynniki są niezmiernie ważne. I o każdy trzeba dbać jak o nowo-narodzone dziecko.
        - Pouczysz mnie. - To nie było nawet pytanie czy prośba. - Jeśli coś nie wyjdzie, spróbuję z ksiąg. Ale tak czy siak liczę na twoją pomoc – powiedziała, poszerzając uśmiech, który od dłuższego czasu tkwił na jej twarzy.

        Spojrzała niepewnie na mężczyznę, po czym szybko wykonała polecenie; położyła szklane oko na ziemi i cofnęła się kilka kroków. Przyglądała się uważnie postawie Vergila i ponownie zdziwiła się, jak inni mogą używać zwykłej broni. No, może wampir nie posługiwał się jakimś tam orężem, lecz nadal dla Tressy to czarna magia. Wolała ogień. Ciągnęło ją do tej domeny. Ciekawe, dlaczego... (Podpowiedź: Kayesha spłonęła). Ot, prosta jest odpowiedź.
Wzięła artefakt od Vergila, przyglądając się mu dokładniej i szukając stworzonej rysy. Faktycznie, była. Mała i ledwo zauważalna z dalszej odległości, ale nadal była.
        - Artefakt artefaktowi groźny, tak? - wyszeptała bardziej do siebie, po czym spojrzała na wampira z uniesionymi brwiami, niemo pytając, czy to już wszystko. Gdy mężczyzna jasno jej oznajmił, że tylko tyle chciał sprawdzić, Tressa schowała oko do woreczka, w którym znajdowało się wcześniej.
        - Miejmy tylko nadzieję, że ta rysa nie spowoduje jakiś ciekawych zaburzeń i artefakt nie zacznie wariować. - Wyszczerzyła ząbki, jakby czysto stwierdzała tę wizję. Oczywiście jedynie żartowała, co dało się słyszeć w jej głosie. - Chodźmy. Co do ksiąg... - Zaczęła się zastanawiać. - Myślę, że wolę się zająć wpierw sprawą z Zakonem. Naukę zostawię na później. Albo zacznę robić kilka rzeczy naraz. Wielofunkcyjność popłaca. - Uśmiechnęła się cynicznie, kierując swoje kroki ku posiadłości. Podążała za Vergilem w wyznaczonym kierunku, odszukując w pamięci drogę do biblioteki. Kiedy wreszcie doń dotarli, Tressę zaskoczył nagły dotyk na ramieniu, który okazał się być sprawką Sorleya. Stworzonko było dziwnie... wystraszone? Wampirzyca pogłaskała nietoperza, myśląc, że jedynie widział on jakiś przerażający obraz czy coś, a następnie zajęła się poszukiwaniem książek.
Awatar użytkownika
Vergil
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Wędrowiec , Arystokrata , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Vergil »

Uśmiechnął się lekko, jednak tylko na chwilę, bo wystarczyło mrugnąć, a uśmiech znikł z twarzy wampira.
        - Trudno się nie zgodzić, jednak warto jest mieć wiedzę zarówno teoretyczną, jak i praktyczną — odpowiedział po chwili. W wiedzę na temat danej umiejętności łączyła się część teoretyczna, którą trzeba było przeczytać albo usłyszeć od kogoś, kogo traktowało się jako nauczyciela i ta sama osoba może nauczać czegoś, co nazywa się częścią praktyczną, na przykład, w przypadku walki jakąś bronią byłyby to ćwiczenia na placu treningowym. Z drugiej strony, nauka walki orężem to dobry przykład nauki, w której większą część czasu zajmują ćwiczenia i opanowanie nowych ciosów, cięć i tak dalej, a więc praktyka.
        - Mogę cię pouczyć... - powiedział w końcu. Wydawało mu się, że żadne z nich nie zmieniłoby zdania w tej sprawie i ostatecznie mogłoby się to przerodzić w coś w rodzaju kłótni albo Tressa zaczęłaby namawiać go na to, żeby zaczął jej uczyć i obiecywałaby jakąś nagrodę. Gdy tak o tym pomyślał, powiedział do siebie, w myślach oczywiście, że może mógł dalej stawiać przy swoim i, może, dotarliby do momentu, w którym scenariusz wyglądałby podobnie do tego, który sobie wyobraził przed chwilą.
        - Jednak nie chcę ci obiecywać tego, że od razu nauczysz się podstaw w odczytywaniu aur i po moich "lekcjach" nie będą potrzebne ci księgi opisujące tę umiejętność — dodał po chwili, bardziej chcąc ją uprzedzić, a nie odwieść od tego pomysłu.

Tressa mogła widzieć więcej artefaktów Zakonu niż on, jednak to on posiadał większą wiedzę ogólną na temat tych przedmiotów i tak, jak przypuszczał, jeden artefakt można zniszczyć przy pomocy innego przedmiotu o podobnej lub tej samej mocy, o ile artefaktu, który chce się zniszczyć, nie da się uszkodzić metodami zwykłymi lub używając zaklęć.
        - Rysa nie spowoduje żadnych zaburzeń, bo ledwo uszkodziła powierzchnię artefaktu. Gdybym chciał, żeby szabla uszkodziła oko, cios padły zupełnie inaczej i nie wytracałbym jego siły przy tym, jak ostrze już opadało — wytłumaczył po chwili. Uznał, że wampirzyca powinna to wiedzieć, może kiedyś przyda jej się ta wiedza. Na jego twarzy zabłąkał się uśmiech, który znowu szybko znikł.
Po chwili ruszyli do biblioteki. Vergil szedł przodem, w końcu rezydencja należała do niego i znał jej korytarze, wiedział jak dotrzeć do poszczególnych pomieszczeń.

Po jakimś czasie dotarli do biblioteki, wampir otworzył jej drzwi przed Tressą i przepuścił ją pierwszą. Do środka wszedł za nią i zamknął za sobą drzwi.
        - Wcześniej wspomniałaś, że chcesz poszukać więcej informacji na temat ouroborosa, więc możemy zacząć od tego — zaproponował od razu. Wydawało mu się, że lepiej będzie zająć się pojedynczym tematem, zamiast kilkoma na raz, bo może to zaowocować tym, że szybciej skończą i przejdą do szukania innych informacji.
        - Jeśli chcesz, możesz też poszukać księgi, w której poczytasz o aurach... Chociaż, nie, ja znajdę ją szybciej, tylko daj mi znać, czy mam jej szukać — odezwał się ponownie i spojrzał na nieumarłą.
Awatar użytkownika
Tressa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampirzyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tressa »

        Tressa wywróciła oczami, po czym pokręciła lekko głową. Uparty jak osioł, można przyznać. Ale ona również się nie ugina.
        - Dlatego pouczę się i tak, i tak – oświadczyła jasno, zakładając ręce i krzywiąc usta w uśmiechu. Szybko się uczyła. Niby jak w tak młodym (jak na wampira) wieku zdołała znacznie wcześniej opanować magię ognia? I dodatkowo posługiwać się nią praktycznie bezbłędnie. Grunt, że nie straciła jeszcze nigdy kontroli i przypadkiem nie podpaliła jakiejś wioski. Ha! To dopiero byłoby dobre! „Może by się jeszcze tak pobawić kiedyś w piromankę..., ledwo powstrzymała uśmiech, kiedy o tym pomyślała. Nie usiedzi wiecznie w jednym miejscu. Prędzej czy później zechce wyruszyć dalej.
        - Nikt nie uczy się wszystkiego od pstryknięcia palcem, Vergil – zaśmiała się. - Nauczę się. A kiedy i jak, zobaczymy. Ale o lekcje i tak poproszę. - Podniosła lekko głowę, jakby okazując, że się nie boi żadnych wyzwań. Choćby musiała, wykułaby połowę historii Alaranii w kilka godzin. Oczywiście gdyby coś od tego zależało. Bo po co robić coś, co się w życiu nigdy nikomu nie przyda?

        Kiwnęła głową. Ogarniała artefakty, potrafiła w większości (podświadomie oczywiście) rozpoznać ich konkretne funkcje. Jednakże nie tyczyło się to słabych punktów. Przy tym odpadała.
        - Załóżmy, że rozumiem – odpowiedziała, próbując nie pogubić się w wyjaśnieniach wampira. - Nie jestem wielkim znawcą. Jedyne, co wiem, to że artefakty w nieodpowiednich rękach są niezwykle niebezpieczne. A to chyba najważniejsza informacja. - Aż przypomniało jej się życie w Zakonie. Krzyki i agonia, codziennie ktoś zdzierał sobie gardło. Biedacy. Tressa mogła im również pomóc, ale wiadomo; im mniej liczna grupa, tym lepiej się skryć. Nie chciała dodatkowo niańczyć kilkunastu ludzi.

        Tressa zamyśliła się na moment, marszcząc brwi. Sorley nadal zachowywał się dziwnie, ale to dla niego normalne. Zazwyczaj.
        - Tak, książki o ouroborosie... Wąż, który zjada własny ogon, przy tym przyda się księga ze znaczeniem symboli, mity, legendy i nawet baśnie – mówiła, a tym samym spuściła wzrok i zaczęła przestępować z jednej nogi na drugą, tym samym pobudzając mózg do myślenia. - Skoro mówisz, że ty je szybciej znajdziesz... A jak chcesz, jakiś pojedynczy tomik na temat odczytywania aur też możesz mi przynieść. Będę wdzięczna. - Uśmiechnęła się lekko. - Sama też czegoś może poszukam.
Awatar użytkownika
Vergil
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Wędrowiec , Arystokrata , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Vergil »

Wzruszył ramionami, co było odpowiedzią zarówno na to, że Tressa oznajmiła, iż ma zamiar uczyć się zarówno wiedzy teoretycznej, jak i tego, czego można nauczyć się poprzez praktykę i ćwiczenia. Wyglądało na to, że naprawdę zależy jej na poznaniu nowej umiejętności, jaką było czytanie aur.
        - Co ty nie powiesz? — zapytał retorycznie i, dodatkowo, uśmiechnął się nieco złośliwie. Przecież wiadomym było to, że nie da się nauczyć czegoś nowego ot tak przez pstryknięcie palcami, jak to określiła wampirzyca. Owszem, można mieć do czegoś smykałkę i dzięki temu uczyć się czegoś szybciej niż przeciętna osoba albo urodzić się z umiejętnością szybszej nauki, która daje podobny efekt, jednak dotyczy wszystkiego, czego chce nauczyć się dana osoba, a nie jedynie jeden lub kilku umiejętności, ale nie można zrobić czegoś, co pozwoli na to, że posiądzie się nową wiedzę w ciągu jeden, krótkiej chwili.
        - Poprosić możesz, jednak nie wiadomo, czy się zgodzę — odparł i znowu uśmiechnął się nieco złośliwie. Było widać jak na dłoni, że się z nią droczy, a przynajmniej próbuje to robić. Wcześniej powiedział, że może spróbować ją pouczyć, jednak powiedział też, że nie jest najlepszym nauczycielem, chociaż wyglądało na to, że to i tak nie zraziło Tressy.

        - To, że artefakty mogą być niebezpieczne w rękach niebezpiecznych i złych ludzi wie, chyba, każdy, kto zna pojęcie artefaktu i widział moc przynajmniej jednego albo dwóch — powiedział po chwili. Wydawało mu się, że trudno było się z tym nie zgodzić, bo nawet zwykły chłop ze wsi, gdyby miał do czynienia z artefaktem, domyśliłby się, że takie przedmioty są niebezpieczne.
        - Mam cały dział z mitami, baśniami, legendami i tego typu księgami... Takie, w których jest opisane znaczenie symboli też powinny tam być. Chodź za mną — odparł. Przedtem musiał przypomnieć sobie plan biblioteki, żeby mieć pewność, że taki dział rzeczywiście się tu znajduje i, o ile go tu nie brakuje, przypomnieć sobie drogę do niego.
Vergil ruszył przed siebie i zaczął przechadzać się między regałami, nie odwracał się za siebie, jednak był pewien, że Tressa podąża za nim. W końcu skręcił w lewo i weszli między regały.
        - Na tych regałach znajdziesz księgi, o których wcześniej wspomniałaś. Poszperaj tu trochę, a ja poszukam ci czegoś, co pomoże ci zrozumieć aury i ich postrzeganie — powiedział i podszedł do wampirzycy, pocałował ją krótko, a następnie odwrócił się i wyszedł z regałów, między którymi ją zostawił.

        - Księgi o magii i tego typu rzeczach... - powiedział do siebie. Było to miejsce, w którym powinien znaleźć to, czego szukał, jednak najpierw musiał odnaleźć ten dział.
Odnalazł go dość szybko, bo był o wiele bliżej miejsca, w którym zostawił wampirzycę, niż przypuszczał. Długą chwilę zajęło mu znalezienie ksiąg, które obiecał Tressie, jednak udało mu się je znaleźć, więc ruszył w drogę powrotną.
        - Znalazłaś coś ciekawego? Bo ja mam dla ciebie coś, co pomoże ci z aurami — odezwał się nagle. Cóż, specjalnie podszedł ją tak, żeby nie usłyszała jego kroków, jednak nie wiedział, czy uda mu się ją przestraszyć. Podszedł bliżej nieumarłej i podał jej księgi, które znalazł. Jedna miała tytuł "Aury, czyli to, co musi wiedzieć ktoś, kto chce nauczyć się je czytać", a druga "Aury stworzeń żywych i przedmiotów, porady dla początkujących i sposoby skutecznego odczytywania aur".
Awatar użytkownika
Tressa
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 71
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampirzyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tressa »

Uśmiechnęła się przelotnie.
        - I tak cię jeszcze przekonam. Wiesz? - powiedziała, unosząc głowę i szczerząc kły w chytrym uśmieszku, który mógł zwiastować wiele rzeczy, kłębiących się w głowie wampirzycy. Mając jeszcze w pamięci działania, jakie (nie) zadziałały na artefakt, uporządkowała sobie w głowie plan, kilka kolejnych prób i testów, które może jakoś pomogą jej pewnego pięknego dnia sprawdzić wytrzymałość oka. A tym samym upewnić się, że jest w stanie pokonać Zakon. Nic nie jest niezniszczalne. Wszystko ma jakiś defekt, tak zwaną rysę w konstrukcji. Wszystko…
W odpowiedzi jedynie odwzajemniła złośliwy uśmieszek, potwierdzając swoje wcześniejsze słowa. Mogła dać sobie rękę uciąć, że da radę. Była całkowicie pewną siebie osobą.
        - Obiecałabym jakąś nagrodę, ale nie - rzekła szybko. - Już za dużo się pozakładaliśmy. - Cmoknęła w powietrze, odwracając się.

        - Nie umiem posługiwać się artefaktami, więc już i u mnie oko Kalamandra staje się niebezpieczne - przyznała, wzruszając ramionami. - Nie lepiej na razie go gdzieś schować na przechowanie i skupić się na odnajdywaniu tych znaków i wskazówek? - Zmarszczyła czoło, kiedy próbowała to ogarnąć. Fakt, nawet nie przemyślała, ze swoim instynktem, że po rozwaleniu oka może nastąpić ogromny wybuch, który zniesie z powierzchni ziemi posiadłość Vergila, czy też po prostu uwolni całą masę potwornych, krwiożerczych i obrzydliwych duchów, mordujących wszystko, co się rusza czy oddycha… Ale to tylko drobne sugestie. Muszą być ostrożni.
        Posłusznie ruszyła za Vergilem, ciekawskim wzrokiem błądząc po bibliotece. Zakodowała sobie większość zakamarków, aby móc potem swobodniej przeglądnąć interesujące ją książki.
Kiwnęła głową i zajęła się szukaniem przydatnych tomiszczy, jakie powinni przeczytać odnośnie Zakonu. Ouroborous, to pierwszy z nich. Srebrna róża, drugi. Tyle, z tego, co pamiętała Tressa. Westchnęła. Spojrzała na ułożone kolejno po sobie księgi. Delikatnie przejechała palcem po ich brzegach, wzrokiem śledząc tytuły. W końcu przymknęła oczy i wybrała jedną na chybił-trafił. Otworzyła na pierwszej stronie, i początkowo nagłówek nie rzucił jej się w oczy, jedynie pojedyncze słówko w tekście. Srebrna róża. Symbol księżyca. Wampirzyca zmarszczyła brwi, czytając dalej. "Człowiek o ogonie węża... ”, pomyślała. Dalsze fragmenty były nie do końca zrozumiałe. Bazyliszek…? Kamienny wzrok. Co oni planują, do cholery?!
        Po dłuższej chwili penetrowania wzrokiem księgi wampirzyca zorientowała się, że stoi nieruchomo jak słup soli. Przełknęła ślinę, oglądając się za siebie. Podskoczyła lekko, widząc wampira, który podawał jej księgi.
        - Nie. Nic ciekawego. - Kłamanie tak weszło jej w krew, że naprawdę trudno rozpoznać, kiedy Tressa mówi prawdę, a kiedy myli rozmówcę i wciska mu nieprawdziwą historyjkę. - Dzięki - powiedziała, spoglądając na Vergila spode łba. Przejrzała książki, jakie dostała, po czym odrzuciła włosy do tyłu, kombinując. Kamień. Oni coś knuli, coś paskudnego i mogącego zaszkodzić całej Alaranii. Tressa musi to załatwić. Sama. Ukradkiem oka przypomniała sobie czas i wyliczyła wszystko. Jeśli w ciągu kilku minut uda jej się wyjść z posiadłości, zdąży skryć się w tej wiosce. Zdąży uciec i ocalić wampira. Nie wkopie go w takie bagno.
        - Może powinniśmy się rozdzielić? - zapytała. - W sensie ja poczytam gdzieś na fotelach o aurach, a ty poszukasz wszystkich ksiąg na temat symboli i węży? Tak będzie najłatwiej.
Awatar użytkownika
Vergil
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 118
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Wampir
Profesje: Wędrowiec , Arystokrata , Wojownik
Kontakt:

Post autor: Vergil »

Biblioteka w jego posiadłości naprawdę zachwycała, nie tylko wielkością, bo niektóre zebrane w niej księgi i zwoje mogły uchodzić za naprawdę wyjątkowe i trudno do zdobycia, przynajmniej w czasach, w których egzystują aktualnie. Vergil doskonale zdawał sobie sprawę, że pomieszczenie to powstało razem z posiadłością i kilka pokoleń wampirów z rodu von Weyarn musiało ją zapełniać, więc jeśli księga lub manuskrypt z czasów jego dziadka był wtedy dość powszechny, tak teraz coś takiego mogłoby być prawdziwą rzadkością. Wampir nawet, przez chwilę, zastanawiał się nad tym, ile zażyczyłby sobie za posiadłość, jeśli ktoś chciałby ją kupić. Myślał o tym, przy okazji szukając ksiąg na temat czytania aur, o których wcześniej wspomniał Tressie. Co do sprzedaży terenu, który do niego należał i samego budynku oczywiście, nie miał zamiaru tego robić w najbliższym czasie, jednak wydawało mu się, że wyceniłby posiadłość na naprawdę dużo. Wysoką cenę głównie dyktowałaby sama biblioteka i jej zbiory, a zwłaszcza te, które można by było uważać za rzadkie. Sama posiadłość była też zadbana i spora, więc to też grałoby swoją rolę. Oczywiście, okolica i teren, na którym jest zbudowana, odpowiadałaby najbardziej nieumarłym albo nekromantom, ewentualnie komuś, komu nie przeszkadzają Mroczne Doliny i mieszkanie w niedużej odległości od Maurii.

Znalazł księgi, których szukał i ruszył w drogę powrotną, do miejsca, w którym rozdzielili się on i Tressa. Znalazł ją tam, czytającą jakieś księgi, pewnie te, których szukała ona sama. Nie zauważyła, jak do niej podszedł, wydawało mu się, że przestraszyła się nieco, gdy tak nagle spojrzała w miejsce, w którym stał. Podał jej księgi i skinął głową, gdy podziękowała mu za to, że je odszukał i przyniósł. Najpierw odpowiedziała na jego pytanie, co prawda nic nie wskazywało na to, żeby kłamała, jednak wydawało mu się, że tak może być.
        - Pewnie, czemu nie — powiedział i wzruszył lekko ramionami.
Chwilę przyglądał się wampirzycy, a później odwrócił się i udał się na poszukiwanie ksiąg na temat symboli, węży i tak dalej. Wiedział, w którym miejscu szukać tego typu ksiąg, jednak poświęci trochę czasu na to, żeby znaleźć konkretne tytuły. Trochę? Patrząc na to, że w jego bibliotece można znaleźć sporo książek o symbolach i tak samo o zwierzętach i znaczeniu zwierząt, to, może stracić naprawdę sporo czasu, bo będzie zmuszony patrzeć na tytuł każdej z ksiąg, które wpadną mu w oko i liczyć na to, że trafi na takie, których poszukuje.
Awatar użytkownika
Pani Losu
Splatający Przeznaczenie
Posty: 637
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Pani Losu »

Tressa z lekkim napięciem oczekiwała odpowiedzi Vergila, zastanawiając się, czy wyczuje u niej nutę kłamstwa, którą z taką wprawą skrywała, czy też uwierzy jej na słowo. Nagrodą za jej umiejętne łgarstwo było wzruszenie ramion wampira, wyrażające zgodę na chwilową rozłąkę. No cóż, nie tak chwilową, jak się tego prawdopodobnie spodziewał. Tressa odprowadziła go wzrokiem z uśmiechem, który jednak zniknął z jej twarzy w momencie, w którym Vergil skręcił za róg biblioteki. Poczekała jeszcze chwilę, upewniając się, że jej towarzysz odszedł wystarczająco daleko, po czym pozbierała swoje naręcze ksiąg, składające się zarówno z tych o symbolice, jak i o tematyce odczytywania aur. Tak zapatrzona udała się w kierunku foteli, jednak ostatecznie nie spoczęła tam, tylko bezszelestnie opuściła bibliotekę bocznym wyjściem, kierując się ku wyjściu z posiadłości.

Vergil jeszcze przez chwilę krążył między regałami, szukając odpowiednich dla siebie ksiąg i gromadząc tomy na jednej ręce. W międzyczasie znalazł też kolejną pozycję, która mogłaby zainteresować Tressę, więc po chwili wahania złapał ją i zawrócił, kierując się na drugą stronę biblioteki. Chciała przez chwilę posiedzieć sama i rozumiał to, wiec planował jedynie dać jeszcze jej tą jedną książkę i powrócić do swojego zadania. O dziwo jednak nie zastał wampirzycy w miejscu, w którym twierdziła, że będzie i nie zajęło mu długo, by zorientować się, że opuściła posiadłość sama. Zaklął pod nosem i odstawiwszy z hukiem książki na stoliku przy fotelu, również opuścił bibliotekę, a następnie samą posiadłość.
Zablokowany

Wróć do „Mroczne Doliny”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości