Jego uśmiech w połączeniu ze zdaniem buchnął gorącem w sercu Niviandi. Nawet tak prosty gest ze strony najemnika potrafił ją pobudzić, chociaż nie sądziła, że jest w stanie osiągać tak skrajne emocje w sobie, a był to zaledwie jeszcze początek przyjemności. W pewien sposób sam fakt kim jest ciągle na nią działał. Niósł ze sobą dozę niebezpieczeństwa, ale, jak na ironię, przy nim czuła się wyjątkowo bezpiecznie. Była tą jedną z kilku jednostek, którą chciał przyjąć pod swoje ramiona. Po raz kolejny wmawiała sobie swoją wyjątkowość nie zwracając uwagi na to czy rzeczywiście tak jest.
Gdyby nie zaślepiona była podnieceniem, z pewnością obraziła by się za kolejne słowa. Tym razem odebrała je jako czysty komplement. Posłała mu pełny uznania uśmiech, a pasek zupełnie jakby samowolnie się rozbroił. Również już mniej problematycznie pozbyła się dolnej części garderoby mężczyzny na nowo obdarowując go dozą przyjemności jakiej mógłby sobie tylko zażyczyć...
Szczególnie, że nawet nie wiedząc sięgała wiedzy z przeszłości i swojego uprzedniego doświadczenia...