Otchłań[Zamek rodu Derathé] Spotkanie z rodziną demonów.

Cień od wieków zalega nad Krainą Demonów. Ciemność ogarnęła świat zamieszkały przez te tajemne istoty. Jakie to myśli rodzą się w ich głowach, gdy spotykają się na zgromadzeniach demonów w Czarnych Twierdzach? Jakież to plany snuja się w ich umysłach gdy przechadzają się po swych kamiennych domach. Milczące postacie przewijają się bezszelestnie przez ulice mrocznych miast.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

[Zamek rodu Derathé] Spotkanie z rodziną demonów.

Post autor: Akkarin »

Demon wyłonił się z portalu tak jak przewidział na placu przed rodzinnym zamkiem. czekał już na niego brat, podobnej postury co Akkarin, choć niższy i o znacznie krótszych włosach. Jego oczy zdradzały inteligencję i może coś więcej... Cwaniactwo?
Ogród, jeśli można to tak nazwać był równie ponury co cała Otchłań, choć zachowało się w nim trochę bardziej lub mniej dziwnie wyglądających roślin. Szczególnie dobre wrażenie robiły olbrzymie liście rosnące nad czymś co można nazwać stawem. co dziwne rośliny te się poruszały, powoli, aczkolwiek co chwilę zmieniały miejsce po to, by znów przestać się ruszać. Czasem jedna z nich odwracała się "przodem" w stronę portalu. Zaraz, zaraz... To nie jest roślina! Patrzyło się w twarz stworzenia, które tylko od tyłu wyglądało jak olbrzymi liść. Z przodu wyraźnie widać było trochę pokraczne łapy, przypominające łodygi, lekko się świecący żółtym kolorem brzuch, ładnie kontrastujący z resztą ciemnego ciała płaza. Spod Liściastego "kapelusza" wyglądała niewielka głowa z żółtymi oczami, ze źrenicą jak u kota. Groźnego, choć zdaniem niektórych pięknego uroku dodawały stworzeniu granatowe zęby, wystające na zewnątrz paszczy.
Wracając jednak do wyglądu samej budowli. Wysoki, masywny, zbudowany z czarnego kamienia bez ozdób, robił wrażenie zbudowanego by bronić się przed atakami nieznanych intruzów. Nawet mnogość sporych okien nie była w stanie zmienić tego wrażenia. W większości z nich paliło się dziwne, błękitne światło. Czasem mignął w nich jakiś cień, czyżby nemorianie tak licznie zamieszkiwali ten budynek?

Akkarin gdy tylko zobaczył brata, uścisnął mu dłoń. Obaj stali skupieni, wciąż utrzymując portal. Arkad kręcił się w pobliżu, podekscytowany trochę powrotem do Otchłani. Po chwili dołączyła do nich elfka. Ciężko było doszukać się w niej jakichkolwiek emocji. Gdy tylko wraz z Bzurą pojawiły się bezpiecznie, portal znikł. Akkarin odezwał się, uśmiechając się lekko.
- Aileen, to mój brat Lahatiel. - drugi nemorianin uśmiechnął się zawadiacko i Ukłonił się.
- Pani. Akkarin nic o tobie nie mówił, jednakże liczę iż raczysz nadrobić zaległości w mej wiedzy.?
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Aż do tej chwili elfka nie wierzyła, że w miejscu tak niegościnnym jak Otchłań ktokolwiek może się ostać. Aileen znalazła się na dziedzińcu olbrzymiej twierdzy, która tylko z pozoru przypominała te alarańskie. Nawet Nandan-Ther nie mogło się poszczycić równie monstrualnymi obronnymi murami. Jedynym niepasującym elementem była wielka liczba okien, które w warowniach zazwyczaj są pojedyncze i niewielkie. Przez szyby sączyło się bladobłękitne światło, odbijające się w oczach elfki.
Pierwszym co poczuła po zniknięciu portalu, było straszne uczucie bezradności. Zimny woal opadł na wrażliwą na magie część jej istoty, odcinając ją od wszystkiego, co znała niemal od urodzenia. Po raz pierwszy poczuła się naprawde bezbronna, a jedyne co mogła uczynić, to osłonić swój umysł barierą, którą byle adept przy odrobinie starań mógłby odepchnąć. Moc diademu pozwalała jej tylko na tyle, bez niego prawdopodobnie nie mogłaby uczynić nawet tego.
Paraliżujące uczucie obcości odebrało jej twarzy wszelki wyraz. Teraz przypomniała sobie, że nie uzyskała wcześniej od Akkarina odpowiedzi. W jej umysł wsączyły się wątpliwości. Ale jednoczenie wiedziała, że zdrada nie ma sensu. Widziała umysł Akkarina, wojna w Alaranii była dla niego sprawą wręcz marginalną. Elfka postanowiła czekać na rozwój wypadków. Nie miała innego wyjścia.
Obok Akkarina stał kolejny Nemorianin. Był nieco niższy, przez krótsze włosy wydawał się kilka lat młodszy. Aileen obserwowała oba demony, starając się nie okazywać po sobie ani wrogości, ani przyjaźni. Spojrzała w oczy Akkarinowi. Widział już co potrafiła zrobić Aileen, gdy przyprze się ją do muru, a przynajmniej tak uważał. Elfkę zastanawiało, o czym w tym momencie myśli.
- Aileen, to mój brat Lahatiel. - powiedział Akkarin, uśmiechając się lekko. Wyjaśniła się przyczyna delikatnego podobieństwa między nimi. Demon stojący obok ukłonił się, również z uśmiechem.
- Pani. Akkarin nic o tobie nie mówił, jednakże liczę iż raczysz nadrobić zaległości w mej wiedzy.
Aileen zamknęła oczy, oddzielając się od narastającego uczucia paniki. Sekundy mijały w ciszy, wlokąc się wyjątkowo powoli. Akkarin dobrze widział w jaki sposób próbowała wyprowadzić z równowagi Gardenię i jeśli ów widok dostatecznie wrył się w jego pamięć, on także teraz mógł mnieć wątpliwości. Ciekawe, czy wiedział, że Otchłań odebrała jej siły.
Elfka otworzyła oczy, tym razem jej twarz znów nabrała ludzkiego wyrazu. Skłoniła się uprzejmie, ale nie uśmiechnęła się, nie była w stanie. Mimo wszystko jej postawa nie wyrażała otwartej wrogości.
- To może być bardzo długa opowieść, panie - zwróciła się do Lahatiela. Rozejrzała się trochę niepewnie po okolicy. Dostrzegła jednego z liściopodobnych gadów, obwąchującego zmartwiałą ze strachu Bzurę. Arkad stał obok, obserwując potworka.
- Co to za miejsce? - zapytała po chwili elfka, zwracając się do Akkarina.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

- Lahatielu, zwołaj rodzinę, a ja zaprowadzę Aileen do głównego pokoju. Gdy wszyscy się zbiorą opowiemy wam ostatnie wydarzenia, które zmusiły nas do przybycia. - Młodszy brat dalej się uśmiechając ruszył w stronę domu. Akkarin zwrócił się teraz do elfki - Witaj w mojej rodowej twierdzy. Poproś swoją klacz, by poszła za Arkadem do stajni. Służba zajmie się nimi. I niech się nie przejmuje... - Demon machnął ręką w kierunku stworzenia ciągle obwąchującego Bzurę. Wypowiedział potem słowo zapewne w języku demonów. - Yidgha. Nie jadają stworzeń większych od siebie.

Gdy konie w końcu ruszyły, okrążając zamek, demon wziął elfkę pod rękę i poprowadził do głównych wrót, wykonanych z grubego stopy czarnego metalu. Była to jedyna część na zewnątrz twierdzy ozdobiona czymś, a dokładniej wizerunkami bestii. Stworzenia zdawały się śledzić każdy ruch zbliżających się osób. Były jakby żywe, gotowe w każdej chwili opuścić swoje stanowisko by zabić niechcianych gości. Gdy minęli je wrota zamknęły się same za nimi, bez większego szelestu. Znaleźli się w korytarzu, co ciekawe tylko początkowo był czarny, później gładko przechodził w kolejne odcienie szarości, aż do bieli na końcu, takiego samego koloru były zamykające go drzwi. Nie był niczym ozdobiony, nie odchodziły od niego żadne drzwi. Pod sufitem unosiły się błękitne ogniki święcąc intensywnym, choć nie przeszkadzającym w patrzeniu światłem. Dawały również ciepło, tak że w zamku panowała temperatura ok. 20-25 stopni.
Akkarin puścił elfkę gdy tylko znaleźli się w środku i ruszył przodem. Z każdym krokiem zdawał się być pewniejszy siebie. Gdy dotarł do końca korytarza wyglądał tak, jak powinien wyglądać szlachcic wiedzący jaką pozycję zajmuje. Jego sylwetka zdawała się promieniować nimbem siły i poczuciem władzy.

- Chodź. Wszyscy już na nas czekają. - Otworzył białe dwuskrzydłowe drzwi, rownież zdobione w bestie, również zdające się żyć. Pomieszczenie znajdujące się za nimi było olbrzymie o kształcie koła. Pod ścianami stały regały z książkami, tam gdzie ich nie było wisiały obrazy przedstawiające piękne krajobrazy. Czyżby Otchłań przed zniszczeniem, a może inne miejsce? Z pomieszczenia odchodziło wiele pojedynczych drzwi, wszystkie w tym samym, białym kolorze.
Pokój wypełniony był kilkunastoma stolikami, z ciemnozielonego szkła, przy każdym stały w tym samym kolorze trzy skórzane fotele. Teraz wszystkie miejsca siedzące skierowane były w stronę głównego wejścia. Na każdym siedział nemorianin, lub nemorianka. Z tym, że część kobiet siedziała, ale na kolanach facetów w bardziej lub mniej poufały sposób. Na środku, siedziała dwójka najstarszych demonów. Wszyscy wpatrywali się w nowo przybyłych. Przed nimi stały dwa wolne fotele.

Akkarin uklęknął przed najstarszymi nemorianami biorąc ich ręce w swoje dłonie. Rozmowa odbyła się w języku demonów. Stojąca więc w wejściu Aileen dała radę wychwycić tylko imiona.
- Ojcze. Matko. Powróciłem, jednak moja misja jeszcze się nie skończyła, będę musiał wrócić do Alarnii. Wiem jednak skąd zdobyć źródło mocy na tyle silne, by przynajmniej część Otchlani przywrócić do zwykłego stanu. Byłem jednak na tyle głupi, że je oddałem. Liczyłem, że z pomocą nieumarłego nekromanty, w którego rękach znajduje się teraz Kamień Mocy, uda mi się odszukać więcej podobnych artefaktów. Myliłem się. Chcąc zabezpieczyć sobie ewentualne niepowodzenie podczas toczącej się przez niego wojny pomogłem elfce, za co straciłem jego poparcie. Musiałem odszukać elfkę... - Przerwały mu słowa starego demona.
- Akkarinie. Może i stojąca w tych drzwiach elfka nie jest godna naszej pomocy, ani gościny, ale ty jesteś. Póki jest z tobą i ma twoje poparcie będzie traktowana właściwie. Zajmując nas rozmową i karząc jej czekać ,zachowujesz się niewłaściwie.
- Mężu... Wiesz dobrze, że przez długi dla niego czas znajdował się w świecie gdzie zasady kultury nie obowiązują. Daruj więc swoje kazanie. Akkarinie, pozwólmy twojej znajomej opowiedzieć swoją historię. Twoja będzie zapewne bardzo podobna do jej. A dając jej się wypowiedzieć, nie urazimy jej osoby. Jak twoja przyjaciółka na imię? - Demonica spojrzała na elfkę.
- Nazywa się Aileen. - Akkarin ciągle klęczał, wypowiadając te słowa. Stara nemorianka odezwała się tym razem już w płynnie w języku wspólnym rasom Alarnii.
- Aileen. Ładne imię. Siadaj proszę, pani. Akkarinie. Ty również usiądź. Chcemy usłyszeć co was nakłoniło do przybycia tutaj i jakiej pomocy od nas oczekujecie. - Kobieta uśmiechała się delikatnie, ręką wskazała wolne fotele. Akkarin w tym czasie wstał i skinął na elfkę, by ta zrobiła o co ja proszą. Sam bez wahania usiadł w fotelu, za co został spiorunowany wzrokiem ojca, gdyż uczynił to przed Aileen. Był jednak zbyt zmęczony, by się tym przejąć. Matka demona, kontynuowała dalej, niezrażona zachowaniem syna - Chętnie też usłyszymy historie jakie twój lud opowiada sobie w Alarnii. Rzadko mamy okazję widzieć kogoś z twojego świata, a tym bardziej wysłuchać z jego ust historii, wartej słuchania.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Rodzinę?! - przemknęło jej przez głowę. Nie miała jednak jak zaprotestować, własnoręcznie się przecież w to wpakowała. Spotkawszy brata Akkarina powinna wcześniej zrozumieć, że znajduje się w czymś w rodzaju rodowej posiadłości, jednak miała więcej ważniejszych problemów na głowie.
~ Spokojnie. Idź za Arkadem, zaprowadzi cię do stajni. To stworzenie ponoć nie atakuje niczego większego od siebie i nazywa się Y... - zawahała się, próbując powtórzyć nazwę. - Nieważne. Nie zrobi ci krzywdy.
Aileen zdjęła z siebie okrywający ją płaszcz, złożyła go szybko i wsadziła do torby. Przepięła pasek, odpięła jedną czy dwie klamerki i zapięła torbę na kłębie Bzury. Zakładała, że zaklęcie pieczętujące jej notatki nie osłabło. Pożegnała szybko klaczkę, która odeszła z Arkadem.

Akkarin ujął ją pod rękę i poprowadził do wnętrza zamku przez olbrzymie wrota. Aileen nie mogła się powstrzymać by nie zerknąć na cudowne płaskorzeźby, które je ozdabiały. Czuć było, że jest to dom demonów - wizerunki przedstawiały głównie bestie. Były tak misternie wykonane, że wydawały się niemal żywe. Elfce przypomniały się posągi sprzed wieży Arathaina, które, w odróżnieniu od tych, naprawdę były żywe.
Wrota zamknęły się za nimi bezszelestnie, co zupełnie nie przedkładało się na ich spodziewaną masę. Znaleźli się w wielkim korytarzu, którego jedyną ozdobą były rzesze błękitnawych ogników pod sufitem. Wnętrze robiło wrażenie, choć było wyjątkowo mroczne, mimo płomyczków.
Akkarin najwyraźniej dostrzegł, że jego zamek zrobił wrażenie na przybyszce. On sam zmienił się znacznie odkąd tu wszedł, choć być może tego nie zauważył. Elfka pomyślała, że jego rodzina musi zajmować wyjątkową pozycję w Otchłani. A ona nie ma zielonego pojęcia, czego od niej oczekują...
Demon puścił jej ramię, a ona znów przypomniała sobie o nurtującej ją sprawie. Akkarin wskazał jej, by za nim poszła, ona jednak się zatrzymała.
- Muszę z tobą porozmawiać. Ale to nie jest odpowiedni moment - powiedziała cicho. Echo jej głosu odbiło się od pustych ścian i umilkło.

Kiedy stanęła przed białymi drzwiami, mimo panującego wewnątrz ciepła, jej zrobiło sie zimno.
- Chodź. Wszyscy już na nas czekają. - powiedział Akkarin. Nagła zmiana w jego postawie, jego pewność siebie i władczy ton głosu pogłębiły niepewność kobiety. Podczas gdy ona osłabła, on urósł w siłę.
Przekroczyła białe drzwi, również zdobione w zębate stwory. Znalazła się w pomieszczeniu tak różnym od stylu w jakim utrzymywano całość budowli, że na jej twarzy pojawiło się autentyczne zaskoczenie. Ściany owalnego pokoju otaczały regały pełne najrozmaitszych dzieł pisanych, ponadto liczne pejzaże wnosiły do surowych, białych ścian nieco koloru. Nie przyjrzała się bliżej temu, co przedstawiały, bowiem nagle zdała sobie sprawę, że wpatrują się w nią oczy kilkunastu osób siedzących w fotelach poustawianych w pokoju. Na samym środku siedziało dwoje demonów. Aileen nie miała wątpliwości, że znalazła się przed głową rodziny i jego małżonką. Choć ich twarze nie miały ani jednej zmarszczki, byli bez wątpienia najstarszymi osobami w pomieszczeniu. Wręcz promieniowali aurą wyższości, powagi i... władzy.
Aileen szybko podjęła decyzję, bardzo nie chciała narażać się komuś takiemu. Niewiele ponad sekundę po tym, jak zatrzymała zaskoczona ilością zebranych, odzyskała nad sobą panowanie, ukłoniła się i wyrzekła tradycyjnie kilka słów powitania, których i tak nikt nie zrozumiał. Jedna czy dwie osoby uniosły brwi w zdumieniu, ale elfka nie zwróciła na to uwagi. Ostatnim czego pragnęła było okazywanie słabości.
Akkarin ukląkł przed dwojgiem demonów i rozpoczął przemówienie w języku Otchłani. Aileen nie zrozumiała ani słowa, stała w bezruchu, wpatrując się w nieokreślony punkt przed sobą.
Nawet pozbawiona magicznej percepcji mogła wyczuć, że towarzystwo nie jest zachwycone jej przybyciem. Nic dziwnego. Nemorianie nie słynęli z tolerancji względem obcych, powtarzano to nawet w Alaranii. Uznała, że najlepsze co może robić, to zachowywać stoicki spokój. Odkąd wymknęła się wzrokowi licza, przychodziło jej to znacznie łatwiej.
Elfka drgnęła gdy usłyszała swoje imię, po czym bez słowa zrobiła to, o co ją proszono. W innej sytuacji pewnie by się uśmiechnęła, widząc karcące spojrzenie ojca Akkarina, teraz jednak ów uśmiech musiała zachować dla siebie.
- Chętnie też usłyszymy historie jakie twój lud opowiada sobie w Alarnii. Rzadko mamy okazję widzieć kogoś z twojego świata, a tym bardziej wysłuchać z jego ust historii, wartej słuchania.
Aileen pozwoliła sobie zastanowić się kilka sekund nad odpowiedzią. Czas nie działał na ich korzyść, a tu rodzince Akkarina zachciało się opowiastek...
- Nasze historie wiele tracą ze swego kunsztu, gdy są tłumaczone na język ludzi. - zaczęła pewnym głosem. - Niewielu w obecnym czasie decyduje się...
- W co ty mnie wpakowałeś?!
- ...studiować nasz język. - kontynuowała bez najmniejszej przerwy. Akkarin drgnął w fotelu i spojrzał na elfkę. - Jesteśmy w stanie otwartej wojny i czas zdecydowanie nie działa na naszą korzyść. Nawet najpiękniejsze historie są bezwartościowe w obliczu takiego konfliktu.
Spojrzała Akkarinowi w oczy, licząc na jakąkolwiek reakcję.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Zdziwiło go, że potrafiła wysłać do niego mentalną wiadomość, nie przerywając nawet na chwilę potoku słów. Choć wiedział, że jego rodzina nie będzie zadowolona z jej odpowiedzi, musiał jej przyznać rację. Mieli mało czasu...
- Aileen ma rację, mamy mało czasu. Przybyliśmy tutaj, by zgubić śledzące nas stworzenia. Musimy jak najszybciej wrócić do Alarnii, Potrzebujemy w tym waszej pomocy...
- Akkarinie. - Matka demona miała jednak inne zdanie niż oni. Tak samo musieli myśleć pozostali nemorianie. - Powinieneś dobrze wiedzieć, że chwila poświęcona na rozmowę jest niczym w porównaniu z wiecznością jaka jest nam dana. A co do ciebie elfko, może kiedyś zechcemy nauczyć się języka twojej rasy i w tedy znów poprosimy kogoś z twojej rasy o opowieść. Teraz idź się odświeżyć, musimy porozmawiać z Akkarinem na osobności. Oriya zaprowadzi cię do twojego pokoju.
Jedna z kobiet wstała. Była naprawdę ładna, czarne długie loki sięgały jej za ramiona. Twarz miała jak większość nemorianek pociągłą, teraz bez żadnego wyrazu. Zapewne nie cieszyła jej przydzielona rola "opiekunki" dla elfki. Ruszyła do jednych z drzwi. Korytarz za nimi był ciemny, demonica zerknęła na jeden z ogników i powiedziała coś w swoim ojczystym języku.
- Do mnie. - Światło natychmiast ruszyło w jej kierunku, po czym zawisło jej nad głową. Kobieta nie czekając na Aileen ruszyła korytarzem, z migoczącym nad jej głową światłem. Akkarin śledził ruszającą za nią elfkę, a gdy ta zniknęła w przejściu spojrzał na pozostałych w pokoju członków rodziny.

Dalsza rozmowa miała znów toczyć się z użyciem mowy demonów.
- Mów więc Akkarinie co też cię tutaj sprowadziło. I czemu zabrałeś ze sobą tą istotę?
- Utrzymywanie jej przy życiu w przyszłości może przynieść mi korzyści. I chcę się też zemścić na Megdarze. Liczu, o którym wam wspomniałem. Aileen jest jedyną osobą, którą znam walczącą z nim. Tutaj przybyliśmy, by zgubić śledzące nas nieumarłe kruki, sługi licza. Teraz musimy jak najszybciej tam wrócić, najlepiej jak najdalej od miejsca gdzie zniknęliśmy.
- I my mamy wam w tym pomóc, tak?
- Tak.

Nastała chwila dłuższej ciszy, zapewne potrzebnej demonom na przemyślenie sprawy i przedyskutowanie w myślach między sobą prośby Akkarina. W końcu odezwał się jego ojciec.
- Myślę, że coś uda nam się zrobić w twojej sprawie. Powiedz mi jednak, jakie to korzyści zamierzasz czerpać z taj kobiety?
- Chcę odzyskać z jej pomocą Kamień Mocy i może uczynić z niej swoje stałe źródło mocy w przyszłości. Najpierw muszę zdobyć jej zaufanie.
- A nie zaufaniem wobec ciebie było przybycie tutaj?
- Nie. Zrobiła to, bo nie miała wyjścia.
- Dobrze więc. Idź jej powiedzieć, że macie naszą pomoc. Zrobimy ile się da, by was odesłać do Alarnii.
- Akkarin skinął głową dziękując, po czym wstał. Był już przy drzwiach, gdy zatrzymały go słowa któregoś z młodszych demonów.
- Alarnia naprawdę jest taka piękna, jak Otchłań dawniej?
- Są w niej miejsca, gdzie bardzo przypomina nasz świat, jaki jest teraz, ale... Ale są tam również miejsca naprawdę piękne. Taką właśnie Otchłań chciałbym widzieć...
- Po tych słowach zniknął w korytarzu, wysyłając tylko do Oriyi pytanie szukać elfki.
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Jej odmowa wyraźnie zirytowała demony. Natomiast Aileen wyraźnie zirytowało zarzucanie jej braku cierpliwości. Nie uczyniła jednak żadnego znaku, który mógłby zdradzić jej uczucia.
Odeszła za nemorianką również bez słowa. Jak wszystkie kobiety w sali, była wyjątkowo urodziwa, lecz na swój, demoni sposób. Jej oczy były równie zimne i bez wyrazu jak oczy elfki. Oriya nie była zachwycona towarzystwem i Aileen również. Szły przez krótki czas ciemnym korytarzem, zagłębiając się w plątaninie korytarzy. Elfka próbowała na początku zapamiętać kolejność skrętów, później uznała, że to bezcelowe.
Nemorianka zaprowadziła elfkę do pokoju i znikła, zostawiając ją samą. Aileen westchnęła cicho i rozejrzała się po pomieszczeniu. Prawdopodobnie był to jeden w wielu pokoi gościnnych. Drzwi po drugiej stronie były otwarte i odsłaniały niewielką łazienkę.
Według standardów Otchłani pokój zapewne był urządzony bardzo gustownie, Aileen jednak powoli zaczynała mieć dość wszechobecnej czerni. Wykąpała się szybko w kamiennej, prostokątnej i, oczywiście, czarnej wannie w łazience w czymś, co prawdopodobnie było wodą. W innym świecie wszystkiego można się spodziewać. Tuż obok wanny wisiało duże, owalne lustro w ozdobnej ramie. Na elfkę spojrzało jej blade i smutne odbicie. Mokre włosy koloru srebra opadały jej daleko poza ramiona. Aileen obróciła się i syknęła. Od ramienia po koniec prawej łopatki ciągnęły się cztery cienkie i sine blizny - pazury strzygi. Elfka odgarnęła włosy i spojrzała na niewyraźne, perłowe ślady po skrzelach. Nie próbowała do tej pory ich usuwać, ale pamiątka po strzydze prawdopodobnie pozostanie jej na całe życie. Ubrała się, nie zakładając jednak na siebie zbroi i pozostając jedynie w ciemnozielonej, lekkiej bluzce i czarnych spodniach.
Wychodząc z łazienki uderzyła się o wielką, ozdobną i dość nieporęczną klamkę. Obtrąciła przy tym jeden z liści fioletowej rośliny w dużej donicy. Elfka podniosła go i usiadła na jednym z krzeseł, kładąc swoje rzeczy obok. Przyjrzała się fioletowemu listkowi, który wił się na jej dłoni.
Może Bzura miała rację i to tylko kwestia nauki? - pomyślała, ale po chwili skorygowała swoje rozumowanie. Choć powietrze tego świata było tak przesycone magią, że pomniejsze stworzenia mogły pożywić się jedynie oddychając, ona w żaden sposób nie mogła z niej korzystać. Czuła jak przenika jej ciało, ale nie miała nań żadnego wpływu.
Mimo wszystko demonolodzy muszą choć trochę nad tym panować. - pomyślała i skupiła się na roślince.

Po dość krótkim czasie usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyła oczy i spojrzała przelotnie na zielony, pojedynczy listek stojący na ogonku na jej dłoni.
- Proszę.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Wciąż pamiętał rozkład pokoi w zamku... Szybko odnalazł właściwy pokój nim jednak wszedł, zapukał. Nie wypadało wchodzić jeśli elfka nie była gotowa na przyjmowanie kogokolwiek. Nawet jeśli by go korciło, musiał zachowywać się jak dobry gospodarz...
Wszedł do pokoju, elfka bawiła się liściem, zapewne urwanym z jakiejś rośliny tutejszej. Czy ona była naprawdę na tyle głupia by coś takiego zrobić? Funa i flora Otchłani, nawet jeśli czasem wyglądała niegroźnie mogła łatwo zabić osoby nie wiedzące jak się z nią obchodzić...
- Zgodzili się nam pomóc. Niedługo powinniśmy móc wrócić do Alarnii. Nie wiem jednak jeszcze gdzie trafimy, więc będziemy musieli w miarę sprawnie zorientować się w okolicy. - Demon podszedł do okna i otworzył je. Oparł dłonie na parapecie, zdawało się, że przez chwilę stał się nieobecny. Jakby myślami był daleko stąd. Tak też było naprawdę, Akkarin wyobrażał sobie w tej krótkiej chwili Otchłań przed zniszczeniem jej. W końcu odezwał się, zadając pytanie całkowicie pozbawione dotychczasowego kontekstu.
- Co sądzisz o Otchłani? - jego głos zdradzał, że ciągle nie wrócił w pełni do rzeczywistości, ale jednak pytanie zdawało mieć dla niego większy sens...
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Do pokoju wszedł Akkarin. Elfka zaszczyciła go przelotnym spojrzeniem i skinęła krótko głową, gdy przekazał jej wieści. Zajmowała ją teraz kwestia, która niezmiernie ją zaintrygowała.
Pamiętała jak prawie wiek temu ćwiczyła się w kontroli magii życia właśnie w ten sposób. Zmieniała kolor liścia, wpływając na roślinę, by wytwarzała innego rodzaju barwniki. Teraz miała przed sobą soczyście zielony listek, a uczyniła to niemal bez problemów. Czyżby się udało...?
Listek stał raźno na sztorc i prawie niezauważalnie drgał. Elfka chciała go podnieść, ale zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak. Chwyciła delikatnie łodyżkę w dwa palce. Ledwo powstrzymała się od okrzyku zdumienia. Cieniutkie białe ssawki przebiły jej skórę i wniknęły głębiej, do naczyń. Aileen przeklęła własną bezmyślność. Stworzonko wysysało z niej nie tylko to, co potrzebne do wzrostu, ale również jej własną magię. Dlatego tak łatwo udało się je kontrolować. Aileen wyciągnęła ostrożnie małego pasożytka. Nie było to bezbolesne, ale w końcu udało się go pozbyć, nie uszkadzając ani siebie, ani stworzonka.
Wolała nie zastanawiać się nad tym, co by się stało gdyby kawałek ssawki oderwał się i został.
- Co sądzisz o Otchłani? - usłyszała nagle. Obejrzała się na demona, który stał w otwartym oknie i spoglądał w dal. Wyglądał na zamyślonego. Aileen wstała i podeszła do niego. Wciąż trzymała roślinkę, która wywijała białymi korzonkami naokoło w poszukiwaniu utraconego podłoża. Elfka wyjrzała przez okno. Miała przed sobą skalistą dolinę poprzecinaną rowami i pęknięciami. W kilku miejscach z ziemi wyrastały pionowo czarne skały wyglądające jak zęby olbrzymiego drapieżnika. Miejscami rosła kępami dziwna roślinność o ciemnych liściach. W każdym razie wyglądała na roślinność.
- To smutne miejsce. Wydaje się umierać. Niebo bez słońca nie daje mu ani ciepła, ani światła, ale... nawet z takiej odległości czuję, że te pozornie jałowe równiny są domem wielu istnień.
Puściła stworzonko na gzyms przy oknie, które razu wyciągnęło korzonki w stronę jej dłoni. Trzepnęła je lekko, a stworzonko zachwiało się i uczepiło czarnego muru. Akkarin przyglądał się roślince badawczo.
Aileen uznała, że to, co ma przed sobą nie jest ani rośliną, ani zwierzęciem. Mimo wszystko rozumiała je tak, jak rozumiała każde stworzenie w Alaranii. Istotka wyraźnie się bała. Wchłonęła w siebie część energii z ciała elfki, a przy tym nie mogła użyć jej by wzrastać, gdyż esencja nie pochodziła z tego świata. Aileen widziała jak roślinka zadrgała i zaczęła pełznąć w stronę demona, wygłodniała i wystraszona. Zatrzymała się w połowie, jakby niepewna co ze sobą zrobić.
Aileen uśmiechnęła się. Istotka się otruła.
Dotknęła zielonego listka i użyła własnej, wyssanej energii by zmusić ją do wzrostu. Po kilku sekundach wystrzelił długi na kilka centymetrów pęd, na którego szczycie zakołysał się maleńki, niebieskawy kwiatek. Roślinka zaryła korzonkami w mur i znieruchomiała.
- Natura zawsze dąży do równowagi. Ten świat także, choć minie jeszcze bardzo dużo czasu, nim zajdą tu jakieś wyraźniejsze zmiany.
Aileen odwróciła się i spojrzała na Akkarina.
- Przypomnij sobie tą chwilę, kiedy próbowałam powstrzymać Gardenię. Przypatrz się dobrze temu wspomnieniu. Gardenia była autentycznie zaskoczona, prawda?
Elfka mimowolnie przygryzła dolną wargę i zerknęła na swoją dłoń, tą samą, którą dotknęła umarlaka. Poza niewielkimi rankami od roślinki, które momentalnie znikły, nie było na niej nic niepokojącego.
- Byłam zdenerwowana, ale wydaje mi się, że byłam przekonująca. - mruknęła, jakby do siebie. Poruszyła palcami i wtedy demon to zobaczył. Ledwie zauważalna, lśniąca poświata na chwilę okryła całą jej dłoń, po czym znikła.
Elfka uśmiechnęła się szeroko.
- Byłam przekonująca?
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

W milczeniu słuchał elfki, nie przejmując się zbytnio roślinką. Jej opis Otchłani niewiele różnił się od tego, co sam widział. Tego co sam, czuł. Myliła się jednak w jednym: Jeśli wszystko pójdzie dobrze, zmiany nastąpią już niedługo... Gdy tylko odzyska z rąk licza Kamień Mocy, bądź zdobędzie inny, równie potężny artefakt...
Teraz jednak Aileen zmieniła nagle temat. Kazała mu przypomnieć moment, gdy próbowała powstrzymać Gardenię. W tedy dotknęła ciała Zarażonego. Sama musiała się zarazić, chyba że... Otworzył szeroko oczy widząc poświatę wokół jej dłoni. Chroniła się trzymając zarażoną rękę! Na Otchłań, elfka okazała się sprytniejsza niż Akkarin mógł przypuszczać.
- Byłaś nawet więcej niż przekonująca. Teraz licz uważa, że rozniesiemy zarazę na całą Alarnię. Nie będzie nas ścigał wierząc, że choroba nas zabije. Możemy spokojnie podróżować. - Demon uśmiechał się naprawdę szczerze. Teraz mógł znów poruszać się po Alarnii bez problemu. - Musimy wrócić tam jak najszybciej. Są trzy możliwości możliwości warte rozpatrzenia: Znajdziemy "dziki" portal, poprosimy jedną z rodzin Nemoriańskich o użyczenie nam portalu, którego oni strzegą, bądź też zbliżyć nasze światy do siebie i liczyć, że jakiś głupiec będzie chciał przyzwać demona...

Akkarin złapał roślinę, ciągle trzymającą się muru. Trzymając ją ostrożnie wszedł z nią do łazienki. Jego dłoń błysnęła czernią, gdy obie części rośliny zetknęły się ponownie. Liść znów przybrał swoją poprzednią barwę, gdy demon wysłał do niego naturalną dla tego świata magię.
- Musisz pamiętać, że to co żyje w Otchłani teraz, kiedyś musiało przetrwać jej zniszczenie. Walczy o życie i nie zawaha się ciebie zabić, by żyć samemu... Mieszkańcy Otchłani wiedzą jak tego unikać, lub wykorzystać to do swoich celów. Zanim ty się tego nauczysz sama, umrzesz. - Odwrócił się w stronę Aileen - Zrozumiałaś?
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Aileen westchnęła, nie wszystko było takie proste.
- Chciałabym, żeby tak było. Niebawem z pewnością zorientuje się, że to był podstęp. Kruk, który i ciebie miał zaatakować nie wypełnił swego zadania, a skoro pokonałam jedną chorobę, Megdar z pewnością dopuszcza myśl, że i tą przeżyję. Zwłaszcza, że zniknęliśmy w Otchłani.
Wyrwana z muru roślinka zatrzepotała niemrawo korzonkami. Wyglądała jak miniaturowa wersja dzwonka porastającego łąki Alaranii (z tą różnicą, że alarańskie dzwonki nie atakują innych stworzeń). Akkarin zabrał stworzonko i przywrócił mu poprzednią postać, łącząc z macierzystą "rośliną". Kwiatek odpadł razem z łodyżką i momentalnie zwiądł.
- Musisz pamiętać, że to co żyje w Otchłani teraz, kiedyś musiało przetrwać jej zniszczenie. Walczy o życie i nie zawaha się ciebie zabić, by żyć samemu... Mieszkańcy Otchłani wiedzą jak tego unikać, lub wykorzystać to do swoich celów. Zanim ty się tego nauczysz sama, umrzesz. - Odwrócił się w stronę Aileen - Zrozumiałaś?
- Zrozumiałam. Dziękuję za ostrzeżenie - zerknęła na roślinkę, która wyglądała teraz równie niewinnie jak każdy normalny kwiatek pokojowy. Kto o zdrowych zmysłach trzyma w doniczkach coś takiego? No tak, oczywiście. Nemorianie.
- Obawiam się, że licz nie poprzestanie na jednej potencjalnie zarażonej. Nie zniszczyłam wszystkich umarłych, boję się też, że część przetrwało twoje zaklęcie. Oczywiście uszkodziło dość znacznie ich strukturę, nie zdziwiłabym się jednak gdyby i to Megdar umiał wykorzystać. A to oznacza, że muszę odnaleźć antidotum. Szczęściem w nieszczęściu, licz także nie użyje swej broni, dopóki go nie znajdzie. Zauważyłam, że to wpływa w pewnym stopniu nawet na nieumarłych.
Elfka znów westchnęła i splotła ręce. Nie miała pojęcia od czego zacząć. Zostawiła więc na chwilę ten problem, podobnie jak kolejny, który właśnie wykiełkował w jej umyśle.
- Który z tych sposobów wydostania się z Otchłani uważasz za najkorzystniejszy?
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Nim demon odpowiedział, wrócił do pokoju i usiadł na krześle.
- Dziki portal możemy sobie darować, znalezienie go to jak szukanie igły w stogu siana. Pozostaje nam zbliżenie światów, lub poproszenie kogoś o pomoc. Ostatnim razem wykorzystałem to pierwsze, jest to jednak niebezpieczne, gdyż możemy utknąć gdzieś po środku, jeśli nikt nie otworzy przejścia. Choć demonolodzy to i tak idioci, nie rozumieją co próbują opanować... - Zdanie o demonologach powiedział z nieskrywaną pogardą. Musiał naprawdę nie lubić magów zajmujących się tą dziedziną - Trzeba więc będzie dogadać się z którym z rodów. Pójdę to załatwić, możliwie najszybciej. Będziesz więc musiała się zająć sobą przez ten czas.
Wstał i podszedł do drzwi.
- Wrócę gdy wszystko będzie gotowe. - Po tych słowach opuścił pokój. Nie wspomniał elfce, że ten sposób może być kosztowny, gdyż rody rzadko pozwalają innym korzystać z ich portali. Idąc posłał myśli do swoich rodziców.
- Muszę was o coś prosić. Spotkajmy się w głównym pokoju. - Pokój był juz przywrócony do normy, zajął więc miejsce przy najbliższym stoliku. Nie musiał długo czekać na swoich rodzicieli. Gdy weszli wstał ze swojego fotela i usiadł ponownie dopiero gdy oni zrobili to pierwsi. Tak jak poprzednim razem rozmowa toczyła się w języku demonów.
- Nie mamy czasu na dziki portal, a przybliżanie światów może się nie udać. Potrzebny byłby ktoś, kto akurat chciałby przyzwać potężniejszego demona.
- Chcesz więc poprosić, którąś z rodzin nemorian o pomoc, tak?
- Nie ma chyba szybszego wyjścia, choć pewnie będą chcieli coś w zamian.
- Zapewne. Chyba, że poprosimy kogoś kto ma u nas dług.
- Akkarin roześmiał się na te słowa.
- Jest ktoś taki?
- Tak. Wiele się wydarzyło w tych sprawach gdy ciebie nie było.
- Skoro nasz portal został zniszczony to zapewne macie rację. Jak to się tak właściwie stało?
- Jedna z rodzin nie mogła skorzystać ze swojego, bo ktoś go zablokował z zewnątrz. Korzystając z naszego zostali zaatakowani po tamtej stronie, a portal został zniszczony. Udało jednak im się uruchomić ich i teraz są nam winni sporo.
- Dobrze więc, kiedy możemy wyruszyć?
- Kiedy chcecie.
- Zobaczę czy elfka jest gotowa. Jeśli tak, wyruszymy natychmiast.
- Akkarin wstał i ukłonił się starszym demonom - - Dziękuję wam za pomoc.

Demon zniknął za drzwiami, wracając do Aileen. Choć rozmowa nie trwała długo, każda chwila była na wagę złota, a raczej artefaktów...
Awatar użytkownika
Aileen
Kroczący w Snach
Posty: 224
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Elf
Profesje:
Ranga: [img]http://img263.imageshack.us/img263/7033/moderatorgfl.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Aileen »

Elfka opadła na jedno z krzeseł, gdy Akkarin opuścił pokój. Rozbawiła ją trochę owa pogarda Akkarina do demonologów. Była ona całkowicie zasłużona, ale możliwość wysłuchania opinii "drugiej strony" na ten temat była interesująca.
Aileen oddaliła podobne myśli, starając się skupić na ważniejszych sprawach. Pierwszą i najważniejszą było - co potem? Adrastos, o ile mu się udało, powinien był przekazać elfom, że Aileen jednak żyje i zna część planów Megdara. Co nie zmieniało faktu, że nie tylko nie wykonała rozkazu, ale się mu sprzeciwiła, zawiązując ów "sojusz" z Akkarinem. Możliwe, że to co odkryła już dawno jest znane elfom, a więc wszystko co robi jest bezcelowe.
W takiej sytuacji najsensowniejszym wyjściem byłoby wykonanie polecenia z lekkim opóźnieniem. Tego jednak elfka wolałaby uniknąć - nie z szacunku do demona, ale po prostu z faktu, że nie potrafiłaby zabić z zimną krwią. Z gorącą też niekoniecznie.
Jeżeli Adrastos wypapla elfom z kim się sprzymierzyła, i tak będzie po niej. Aileen jęknęła. Pozostawało jej czekać, a kiedy wrócą do Alaranii, szybko rozeznać się w miejscu i czasie.
Elfka wstała i podeszła znów do pechowej roślinki. Za nic mając ostrzeżenia Akkarina, zbliżyła do niej dłoń. Odsunęła się błyskawicznie, gdy spomiędzy pęku liści wystrzeliły białe ssawki, grubsze i dłuższe niż te z sadzonki.
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale elfka pomyślała, że prawdopodobnie nigdy więcej nie będzie miała okazji oglądać istot z Otchłani.
~ Otrujesz się. - przekazała cierpliwie roślinie i jeszcze raz spróbowała jej dotknąć. Ssawki wysunęły się ponownie i elfka ponownie zabrała dłoń. Roślina znieruchomiała.
~ Otrujesz się. - powtórzyła.
Pozwoliła by jej aura na moment rozbłysła silniej. Tym razem roślina wysunęła ssawki powoli, ostrożniej. Dotknęły koniuszka palca elfki. Pojawiła się malutka, białozielona iskierka i przeskoczyła na wąsy istoty. Ssawki zadrżały i zniknęły, roślina znieruchomiała. Aileen ostrożnie dotknęła liści. Zauważyła że spomiędzy nich zwieszają się kiście krwistoczerwonych pęcherzyków, podobnych do owoców. Rozchyliła delikatnie liście. Nagle roślina wyszarpnęła pędy z jej dłoni, a Aileen ze zdumieniem poczuła nacisk na umysł. Odsunęła się od roślinki. Akkarin zdecydowanie miał rację.

Kiedy elfka usłyszała kroki na korytarzu, właśnie kończyła zakładać skórzaną zbroję. Mocowała się wciąż z rzemieniami, próbując zasznurować z tyłu element pancerza.
Awatar użytkownika
Akkarin
Poszukujący Marzeń
Posty: 415
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianin
Profesje:

Post autor: Akkarin »

Wszedł, gdy elfka zakładała zbroję. Podszedł do niej i sprawnie pomógł jej zasznurować rzemienie.
- Widzę, że jesteś gotowa. Więc ruszamy, przejście będzie na nas czekać. - Gdy Aileen była w końcu gotowa, zaprowadził ją do tego samego pokoju, w którym za pierwszym razem czekali na niech nemorianie. I pokój wyglądał normalnie, na środku niego stali najstarsi z rodu Derathé. Wraz z nimi wyszli przed budynek, Arkad i Bzura już tam na nich czekali, zapewne wcześniej przyprowadzeni przez służbę. Obok koni drgał magią portal, równie czarny jak te tworzone przez Akkarina. Starzy nemorianie odezwali się w swoim rodzinnym języku, oczywiste więc było, że nie chcieli by Aileen ich zrozumiała.
- Akkarinie, pamiętaj. Nasze światy się oddalają ponownie, choć powoli. Nie zasiedź się więc w tej Alarnii, bo będziesz zmuszony żyć do końca między nimi.
- Wrócę, gdy wykonam moją misję.
- Jak chcesz. Pamiętaj jednak, że innym rasom nie można ufać.
- Nie zamierzam.

- Idźcie. Po drugiej stronie czekać na was będzie portal do Alarnii. - Akkarin skinął głową, na słowa wypowiedziane już w mowie ludzi. Po tych słowach zarówno on, elfka oraz oba wierzchowce zniknęli w portalu.

Znaleźli się w sporej komorze, zapewne pod dworem innej rodziny demonów. Pomieszczenie było rozświetlona delikatnym blaskiem, choć ciężko było określić jego źródło. Przed nimi widać było kolejne przejście, tym razem czuć było od niego magię, Alariańską.
- Więc wracasz do domu... - Tak, Aileen wracała do siebie, on zaś opuszczał swoją ojczyznę.
Zablokowany

Wróć do „Otchłań”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości